Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pech na egzaminie na prawko


Szelma29

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 102
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Na nauce skasowałem 3 samochody!!! Wszystkie stłuczki nie z mojej winy . Ale mnie to strasznie martwiło .Wszyscy twierdzili ,że jestem do niczego , oprócz właściciela , który dopiero pod koniec przyznał się ,że chyba z tego nic nie będzie.Pracownicy ( instruktorzy) to samo .Przez cały kurs miałem aż 4 instruktorów , z ktorych każdy wniósł coś dobrego do mojego stylu jazdy. Cały kurs trwał od kwietnia do prawie października. Z racji tka długiego okresu musiałem sobie zrobić bardzo krótką przerwę w jazdach. ale ta przerwa zmieniła mnie bardzo. Przed przerwą mogłem parkować tyłem z zawiązanymi oczami. ( według moich instruktorów jeden z najtrudniejszych manewrów). Po przerwie miałem z nim ogromne problemy ale były jeszcze większe. Szkoła w której zdawałem miała bardzo niską zdawalność . Jednak wszyscy namawiali mnie ,żeby poszedł spróbował a nuż się uda. Trafiały się przypadki ,ze natrafiało się na fajnego egzaminatora. Zasady które mi wpajano były dwie: Pierwsza nie patrzysz na egzaminatora Ty masz go przewieź po mieście a on ma dać Ci kwitek, tylko tyle. :D Jesteś tylko jego szoferem .A dwa żeby to potraktował to jak walkę bokserską 30 min i koniec ( wiem ,że egzaminy trwają dłużej ale trudno). Wziąłem w sumie 8 godzin dodatkowych po zakończeniu kursu a przed egzaminem. Wybrałem egzamin łączony. Teoria bez problemu została praktyka i spore czekanie. przed mną zdało może 3-4 osoby. moja kolej facet dość przyjemny ale ja go zaskoczyłem strasznie byłem wyluzowany!!1 Żartowałem itp. Bo ja przez te 4 miesiące nasłuchałem się jaki jestem ja beznadziejny ,że ja to miałem wszystko w ******. Było mi wszystko jedno. Zasady wprowadziłem w życie. Jechałem spokojnie ale równo. Zdałem za pierwszym razem , ale po egzaminie długo się jeszcze uczyłem jazdy samochodem. Mój szok ze zdania był ogromny a w tej szkole jeszcze większy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

..wiem tylko że się nie poddam bo musze zdac prawko

 

Tak trzymać, my też trzymamy za Ciebie :wink:

Jak napisali już poprzednicy podstawą (oprócz umiejętności, które już posiadasz) jest podejście do egzaminu bez napięcia i stresu, więc życzę aby Ci się to udało zrealizować :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zdałam egzamin 28.10.2009 o dziwo za drugim razem.Zacznę od tego,że nikt nie mógł mnie przekonać do tego,że prawko bardo ułatwia życie.Zawsze uważałam ,że się do tego nie nadaję,jestem za nerwowa,nie będę umiała zaparkować, potrącę kogoś niechcący i nie będzie to moja teściowa :lol: :lol: :lol:

Poza tym mój mąż od kilku lat zatruwał mi życie tekstami w stylu-"zrobiłabyś prawko,to mógłbym w końcu sę napić na imprezie a nie tylko ty" "nie będę cię więcej woził do pracy"(i tak woził,ale co się chłopina przy tym nagadał :lol: )W końcu poszłam dla świętego spokoju do OSK tylko po to ,żeby zapytać się ile taki kurs trwa,kiedy się zaczyna i ile kosztuje (oczywiście towarzyszył mi mój luby :evil: ) .Pan ,który tam siedział powiedział tylko, że zajęcia zaczynają się za dwie minuty i jak wpłacę zaliczkę to mogę zaczynać.Ja oczywiście zaczęłam się wymigiwać,że dziecko ,że obiad itp. na co mój mąż wyjął 200zł i powiedział ,że żona się zapisuje a dzieckiem to on się zajmie,a w ogóle to nie jest głodny :o :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zdałam egzamin 28.10.2009 o dziwo za drugim razem.Zacznę od tego,że nikt nie mógł mnie przekonać do tego,że prawko bardo ułatwia życie.Zawsze uważałam ,że się do tego nie nadaję,jestem za nerwowa,nie będę umiała zaparkować, potrącę kogoś niechcący i nie będzie to moja teściowa :lol: :lol: :lol:

Poza tym mój mąż od kilku lat zatruwał mi życie tekstami w stylu-"zrobiłabyś prawko,to mógłbym w końcu sę napić na imprezie a nie tylko ty" "nie będę cię więcej woził do pracy"(i tak woził,ale co się chłopina przy tym nagadał :lol: )W końcu poszłam dla świętego spokoju do OSK tylko po to ,żeby zapytać się ile taki kurs trwa,kiedy się zaczyna i ile kosztuje (oczywiście towarzyszył mi mój luby :evil: ) .Pan ,który tam siedział powiedział tylko, że zajęcia zaczynają się za dwie minuty i jak wpłacę zaliczkę to mogę zaczynać.Ja oczywiście zaczęłam się wymigiwać,że dziecko ,że obiad itp. na co mój mąż wyjął 200zł i powiedział ,że żona się zapisuje a dzieckiem to on się zajmie,a w ogóle to nie jest głodny :o :o

 

A teraz powinnaś mu za to podziękować :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary wrobił mnie jak nic.Zaliczyłam testy,potem jazdy (nawet zaczęło mi się podobać)No i nadszedł dzień prawdy - egzamin.Poszłam na placyk i ...po trzech minutach zakończyłam egzamin.W pięknym stylu wjechałam na pachołek .To było jak uderzenie gołą d... w twarz ,ponieważ nigdy jazda po łuku nie sprawiała mi problemu.Stres i wkur... na maksa.Poszłam zapisać się na następny termin i o dziwo udało się na drugi dzień.

Pół nocy nie przespane,trzęsące kolana,mokra od potu czekałam na swoją kolej,aż tu nagle przyleciał mój instruktor i powiedział ,że jak znowu dam ciała to mi nakopie do czterech liter :o Trochę mnie to podniosło na duchu ,bo facet się bardzo przejął.No więc wsiadłam do czerwonego wozu,próbowałam sobie zażartować dla rozładowania stresu,ale pan egzaminator niestety chyba nie był w dobrym nastroju.Placyk przeszłam (trochę mnie to podbudowało) i ruszyliśmy na miasto.Zaparkowałam w miejscu wskazanym przez śmiertelnie poważnego egzaminatora (cała w skowronkach ,że mi się udało)a on na to,

że oblałam ,bo zajęłam 1,5 miejsca parkingowego ,a w mieście jest mało miejsc do parkowania,i w ogóle to jeżdzić nie umiem i po co kobiecie prawo jazdy :o :evil: Wydarł się na mnie i stres ze mnie wypłynął.Powiedziałam ,że skoro już zapłaciłam za ten egzamin tą chcę pozostały czas wyjeżdzić.Pan egzaminator tylko zachrząknął i kazał jechać dalej.To była moja najlepsza jazda w życiu.Tak go przewiozłam,że wychodząc z samochodu powiedział tylko -"do zobaczenia...albo i nie.Zdała pani"

Tak sobie teraz myślę ,że dobrze zrobił,mówiąc mi ,że już po egzaminie.Uspokoiłam się wtedy i zaczęłam myśleć co robię.

Powodzenia na egzaminie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz powinnaś mu za to podziękować :D

 

Oj ,tak ale wiem jedno-jeżdzić z nim nie będę jako kierowca ,bo zachowuje się wtedy jak dziki odyniec :lol: :lol:

 

Czyżby nasze stare auto było dla niego ważniejsze ode mnie? :lol:

 

 

 

 

To chyba nie tak, jak myślisz.

Ktoś, kto już długo jeździ z reguły nie lubi siedzieć na miejscu pasażera, bo denerwuje go każdy inny sposób jeżdżenia niż własny (a to nie zredukowany bieg w odpowiednim momencie, albo obroty trzyma za wysokie i silnik wyje itd.). Dodatkowo świeży kierowca, co jest jak pisali poprzednicy uzasadnione, miewa pewne braki w umiejętności prowadzenia auta, a to nie każdy siedzący obok potrafi przemilczeć :roll: (Ja też nie :oops: )

Przyjmij, że to takie zboczenie i nie przejmuj się :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj ,tak ale wiem jedno-jeżdzić z nim nie będę jako kierowca ,bo zachowuje się wtedy jak dziki odyniec :lol: :lol:

 

Czyżby nasze stare auto było dla niego ważniejsze ode mnie? :lol:

 

hahaha, zaczekaj do pierwszej imprezy :wink:

 

tylko jak już masz być póżniej kierowcą to niech mąż tyle wypije, ze mu wszystko jedno będzie, mój niby twierdzi, ze dobry ze mnie kierowca, ale jak wracamy do domu, a on nie osiągną jeszcze w pełni stanu nieważkości zdarzają się zgryźliwe uwagi :roll: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam koleżankę, która zdawała jazdę raz, nie zdała i powróciła do zdawania po 3 latach, przypomniała sobie, ze wychodzi za mąż za obcokrajowca i wyjeżdża za granicę, a prawo do życia potrzebne.

Miała czas tylko na jeden egzamin, a w 2 dni po egzaminie wyjeżdżała już z Polski. Prosto po egzaminie miała biec po odbiór sukienki ślubnej, która przy przymiarce okazała się totalnie zwalona. Następnego dnia miała wywieźć część mebli z mieszkania itd itd .

Egzamin był więc dla niej jedną z wielu rzeczy do załatwienia i poszła tam jak gdyby z rozpędu, był akurat najmniej ważną rzeczą w danej chwili.

Stwierdzła, że w życiu jeszcze tak dobrze nie jeździła :wink: , zdała naturalnie.

 

Najgorszy zawsze jest stres. Mam koleżankę, która zdała niedawno za 5 razem. Za którymś razem egzaminator krzykną stop, więc się zatrzymała. Okazało się, ze egzaminator krzykną do kogoś innego na placu, a ją oblał oczywiście.

 

Inna będąc w 7-ym miesiącu ciąży oblała na pytaniu o płyn do spryskiwaczy, bez jazdy ....

 

Historii jest całą masa i nie jesteś szelma jedyna. Wiem, ze to mało pocieszające, każdy z nas musiał to jednak przechodzić :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelma, spokojnie, dasz radę! Ja najpierw oblałam jazdę 3 razy, potem okazało się, że jestem w ciąży i musiałam zrobić przerwę. W koncu zdałam za 5 podejsciem. W czerwcu ubiegłego roku - w 7 miesiącu :) Nie wiem, czy zdałam " na brzuch" czy pomogła jazda z instruktorami i trening każdym samochodem jaki stał pod domem. Na egzamin poszłam wyluzowana, bo nerwy mogłyby dziecku zaszkodzić.

Aha - kurs zaczęłam w marcu 2008 - więc chyba jeszcze mnie nie pobiłaś :wink:

Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas czas oczekiwania na egzamin praktyczny po testach- ok 2 miesięcy :roll: następny praktyczny(w razie oblewki) po 3-4 miesiącach, czyli już 3 raz do praktycznego nie podejdziesz, bo testy tracą ważność :roll: Moja znajoma w ten sposób robi prawko 3 rok :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

teraz faktycznie stosunkowo krótko się czeka , bo około 2 tygodnie a to wynika z faktu, że zima i podobno dużo mniej osób wogóle zdaje, robi kurs itd

do rozładowania terminów w Wawie przyczynił się 3 osrodek na Radarowej - takie informacje mam od wlaściciela szkoły i pod tym względem podobno w Wawie najlepiej zdawać zimą a najgorzej w wakacje bo młodzieży mnóstwo ...

 

..mozna nawet krócej czekac ale godziny fatalne- np 6 rano...raz miałąm o 6 rano bo sobie obmysliłam ze samochodów nie będzie na ulicach ale nic to nie dało bo byłam pozno wylosowana i wyjechałam po 7 a samochodów duzo i tak sie skonczyla moja spekulacja ..a wstac musiałam przed 5 , albo na wieczór jak ciemno a ja po ciemku nie jezdziłam wiec nawet nie probuje probowac pierwszy raz na egzaminie...

tak wiec jak komus takie godziny typu 6 rano albo 20 pasuje to moze na egzamin czekac nawet 8- 10 dni.

a egzaminy są od 6 rano do 22.

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelma - przede wszystkim uważam, że każdy jest w stanie nauczyć się jeździć autem i nawet przy braku predyspozycji przy odpowiedniej praktyce da sobie radę. I nie wierz tym, którzy Ci mówią, że może się nie nadajesz, bo za 10 lat dopiero będziesz żałowała, że się poddałaś.

 

Jeśli pozwolisz podzielę się z Tobą moja historią i sposobem :)

 

Prawo jazdy kosztowało mnie mnóstwo czasu (kurs zaczęty w marcu, zdany egzamin w grudniu), pieniędzy (wyjeździłam mnóstwo dodatkowych godzin) i przede wszystkim nerwów.

 

Mądrze forumowicze prawią, że największy stres przeżywasz wtedy, gdy czegoś nie wiesz, nie umiesz, znasz swoje słabości, nie czujesz się pewnie.

 

Moja metoda na pewność siebie za kierownicą była prosta: taka ilość godzin wyjeżdżonych, aż w końcu poczujesz kto tu rządzi :) A uwierz, że moje początki były baardzo trudne. Co gorsze wierzyłam, że nie posiadam predyspozycji.

 

 

Nie wiem ile godzin wyjeździłaś - ja ok 70 :) Aż mój instruktor mówił, że dość.

Uważam jednak, że te jazdy stanowiły ogromny kapitał, który zaprocentował, bo od momentu zdania prawka po 2 miesiącach już śmigałam po Polsce jako PH :)

 

Pierwszy egzamin oblałam na placyku - dla mnie był to szok.

 

Moją metodą na placyk okazało się wykupienie po 2h na 4 różnych placykach (w moim ośrodku placyki nie były jednakowe) z różnymi instruktorami (przy okazji po 15 minut na mieście i mogli "na świeżo" ocenić moją jazdę) i pokonywanie łuku do oporu tak, że z zamkniętymi oczami robiłam idealnie. Akcja działa się w zimie.

 

Na drugiem egzaminie - placyk z palcem w d... jak to mówią ;) jednak trafiłam na takiego chama, że byłam pewna, że nie zdam i po mieście po prostu jechałam. Facet darł, za przeproszeniem, mordę na mnie za każdym razem, gdy przepuszczałam pieszych na pasach, gdy zatrzymywałam się na stopie, gdy jechałam równe 50, komentował, że jeżdżę jak oferma itd.

 

Po 50 minutach byliśmy z powrotem w ośrodku, chciałam tylko wyjść z tego auta, trzasnąć drzwiami i więcej chama nie oglądać. A on mi na odczepnego rzucił: nie mam żadnych zastrzeżeń, gratuluję...

 

Także pewność siebie to podstawa, będziesz WIEDZIAŁA ze umiesz to zdasz pomimo nerwów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę lat temu i ja zapisałam się na kurs. Na teorii byłam na pierwszych zajęciach i na ostatnich gdy zdawaliśmy egzamin wewnętrzny :lol:

 

Jazdy miałam w samym centrum Wrocka (pod Poltegorem) więc nim instruktor zdecydował się ze mną wyjechać w "city" chciał mieć pewność że nie rozwalę auta na pierwszym skrzyżowaniu.

 

Wsiadł do mnie i mi każe np. tyłem zaparkować - no to zaczynam medzić - a on mi przerywa, i tłumaczy coś o białej linii ileś tam od zagłówka pasażera :roll: , potem jakimś słupku w lusterku, i wtedy koła na maxa skręcić itp patenty...

Okazało się że na wszystkie możliwe manewry Pan miał takie patenty :roll:

Miałam centralnie opad szczeny.

 

Więc zgasiłam samochód i mówię mu że ja tu przyszłam nauczyć się jeździć a nie jakichś "wierszyków" na pamięć, że na kursie to ja Pandą jeżdżę ale tam w prawdziwym życiu czeka na mnie auto dostawcze długie na 5m i bez tylnej szyby, więc albo on mnie nauczy jeździć albo zmienię instruktora...

 

Po tej rozmowie plac wyglądał tak że sama jeździłam a instruktor tylko raz na jakiś czas przychodził sprawdzić jak mi idzie.

 

Egzaminu bałam się jak diabła rogatego - zawsze tak miałam... Mam lęk do belfrów i egzaminów :)

Efekt końcowy był taki:

- teoria za 2 razem :wink:

- plac za pierwszym razem - ale z poprawką łuku tyłem

 

Miasto... no z miastem to dopiero było. Wsiadam do auta ustawiam sobie wszystko a gościu mi jakieś seksistowskie żarty zaczyna sadzić: coś bełkocze że przed chwilą jechał z jakimś młodzikiem co był jak dziewica nie r...chana, i jeszcze jakieś zboczone wulgaryzmy sadzi. :o :o

Aż mnie zamurowało, miałam ochotę gościa strzelić w pysk, nie wiem wysiąść i krzyczeć że zboczeniec jakiś.

 

Ostatecznie pojechałam.

 

W ciągu 5 min jeszcze kilka takich tekstów poszło, mówię więc do p. Egzaminatora że jeżeli nie ma dla mnie instrukcji co do trasy przejazdu, to miło by mi było gdyby zamilkł bo mnie rozprasza, a jak nie lubi ciszy w aucie to niech sobie radio włączy.

Pan walnął taką minę jak ja na samym początku, coś tam mruknął, pojeździliśmy ze 20min.

 

Wróciliśmy pod ośrodek, czekam na werdykt, on coś maże na karcie egzaminacyjnej z miną naburmuszoną, więc się go pytam jak mi poszło.

A ten uśmiech kota z "cheshire" i mówi "jeździć z Panią to sama przyjemność"

Mi się nogi jak z waty zrobiły, a po chwili latałam jak natarta czuszką, ciesząc się jak dziecko.

 

Ps.moja pisapisuła zdawała 12 razy :)

zawalała na zmianę plac i miasto - a teraz śmiga, i o dziwo nieźle sobie radzi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja robiłam prawko jakieś 3 lata temu. Najpierw zapisałam sie do szkoły, która była blisko domu. Stracony czas. Wiadomo do testu nauczy sie każdy nawet bez szkoły, ale do nauki jazdy jest potrzebny dobry instruktor.

Straciłam czas i pieniądze. Już po kilku lekcjach wiedziałam, że w tej szkole nie nauczę sie jeździć. Wyjeździłam wszystkie godziny i niewiele umiałam. Nawet nie podchodziłam do egzaminu. Jak juz idę na jakiś egzamin to przygotowana, na studiach tez tak było.

Dostałam od kolezanek namiar na fajnego instruktora (obie zdały za pierwszym razem). Wykupiłam godziny. Cierpliwy ,miły, jeździliśmy o każdej porze.

Poszłam na egzamin i zdałam za pierwszym razem. Egzaminator mnie pochwalił.

W pierwszej szkole mówili ,że talentu do jazdy nie mam, ale to chyba im brakowało talentu do nauki :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelma, przychodzą mi do głowy dwie rzeczy.

 

Po pierwsze, próbuj, próbuj i jeszcze raz próbuj. W końcu zdasz, ale pamiętaj, że dopiero wtedy zaczynają się schody, więc po odebraniu prawka wyrabiaj za kółkiem tyle godzin, ile to możliwe.

 

Ale jeszcze druga sprawa. Sorry, Szelma, ale jestem przerażona, że ludzie, którzy kompletnie nie potrafią prowadzić samochodu, wsiadają za kółko. Nawet jeśli dostaniesz prawko, to wolałabym nie spotkać się z Tobą w warszawskich korkach. Jak można uczyć się jeździć tylko po Pradze???? Albo tylko po Bemowie???? A co będzie, jak wjedziesz na przeciętnej wielkości rondo w Śródmieściu? Spanikujesz? Nie będziesz jeździć przez Centrum? To jak historie o kierowcach, którzy tak planują trasę, aby dojechać do celu bez konieczności skręcania w lewo.

 

A co będzie, jak spadnie śnieg? Albo będzie ciemno? Zostawisz samochód? Czy może wjedziesz na jezdnię jako pełnoprawny kierowca, choć nigdy wcześniej nie jeździłaś po zmroku?

 

Wina oczywiście nie jest Twoja, ale naszych durnych przepisów, które prawko uznają za święty glejt. Kierowcy totalnie bez doświadczenia są nie są w żaden sposób oznakowani na drodze i nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. A powinno być jak w Australii. Tuż po odebraniu prawka można jeździć tylko z opiekunem, który prawo jazdy ma o wiele dłużej. I oczywiście wielki zielony liść naklejony na szybę. Potem można jeździć samodzielnie, ale z mniejszą prędkością niż pozostali kierowcy. Chyba dopiero po dwóch latach od otrzymania prawa jazdy kierowca nabiera pełnych praw na drodze. I tylko wówczas, gdy nie popełniał żadnych rażących wykroczeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...