Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nazwałbym ten wątek "ku przestrodze", ale... nie.


Samuel--

Recommended Posts

Hmm... Postaram się krótko :)

 

Byłem częstym gościem na tym forum między 2006 a 2008 rokiem. Razem z narzeczoną, a później żoną, budowaliśmy dom i na Muratorze szukaliśmy odpowiedzi na nasze pytania i dzieliliśmy się naszymi doświadczeniami.

 

Dom stoi - małżeństwo się rozpadło. Nie chcę tu wchodzić w szczegóły jakie konkretnie były tego powody, ani nie chcę opowiadać całej swojej telenoweli. Jednakże ponad wszelką wątpliwość efekty uboczne budowy domu - stres, zmęczenie, brak czasu, ciągłe koncentrowanie się na sprawach związanych z budową - były bardzo ważną częścią procesu rozpadu. Zaczęliśmy oddalać się od siebie, odzwyczailiśmy od rozmowy na inne tematy niż budowa, w końcu nawet nasze zainteresowania, które staraliśmy się pielęgnować w pozostałych nam, rzadkich wolnych chwilach, poszły swoją drogą. Wszystko to narastało, aż w końcu wybuchło wkrótce po wprowadzeniu się do nowego domu.

 

Teraz już jestem po rozwodzie. Udało mi się w miarę bez szwanku przetrwać całe to zamieszanie, na które nałożyły się też inne sprawy osobiste, choć miejscami było bardzo ciężko. Doszedłem do wniosku, że skoro już się wylizałem, to warto znowu tu zajrzeć i napisać parę zdań. Myślę, że nie jestem odosobnionym przypadkiem i wiele jest osób, które w środku budowy, w gorączce zakupów, załatwiania ekip, planowania i pracy, są w stanie zapomnieć o innych rzeczach ważnych w życiu. Jeśli tak, to mam nadzieję, że mój wpis skłoni Was do tego, by zatrzymać się na chwilę i przemyśleć priorytety. Może lepiej trochę zwolnić, zrobić sobie urlop od budowy, pojechać razem na wakacje? Może warto zaznaczyć w kalendarzu dni, gdy zamykacie teczki z planami w szufladach i nie myślicie o nich? Pamiętajcie, że Wasza nieobecność, stres, zmęczenie, będą miały wpływ na Wasze relacje z bliskimi osobami, czy tego chcecie czy nie. Nawet wtedy, gdy wszyscy będą wiedzieć, że "to tylko na czas budowy" - świadomość tego jest ważna, ale nie wystarczy. Życie nie będzie czekać na Was grzecznie, aż skończycie dom.

 

No. To tyle. Ale żeby nie skończyć straszliwie pesymistycznie to dodam jeszcze, że jak się przekonałem na własnej skórze, rozwód to nie koniec świata. Następnęgo dnia również wstaje słońce... i trzeba iść do pracy :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 90
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dobrze gadasz. NIektórym budowa przysłania cały świat - innym niekoniecznie.

NIe rezygnują ze współnych wakacji, a cel jest wspólny.

Mieszkamy od Wigilii 2009. Nareszcie mamy spokój, ciszę, każde swoje miejsce, .. jest super.

Nie jest filozofią być razem, gdy jest cudownie. Wazne by być razem, gdy nie jest najlepiej. Czasem małżeństwo nie przetrwa tej próby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówisz, lecz nie każdy może sobie na to pozwolić. Jak nie masz dużo kasy, a musisz się szybko wyprowadzić z poprzedniego mieszkania na swoje, to nie pojedziesz na wczasy, gdyż stracisz kasę i czas. Zainteresowania i owszem, warto poświęcić chociaż kilka chwil podczas trwania budowy, wszystko w miarę możliwości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Postaram się krótko :)

 

...

 

Dom stoi - małżeństwo się rozpadło. Nie chcę tu wchodzić w szczegóły jakie konkretnie były tego powody, ani nie chcę opowiadać całej swojej telenoweli.

 

A ja myślę, że nie pasowaliście do siebie i tyle.

Budowa przez dwa lata rozbiła małżeństwo ?

Pewnie od początku nie podobał jej sie pomysł z budową ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samuel pięknie napisane.

I moim zdaniem dotyczy to nie tylko budowania. Zawsze warto sie zatrzymać aby przypomnieć sobie o priorytetach, bo dzisiejszy styl życia i cala ta gonitwa, pracowanie całymi dniami..., choć niby dla rodziny to wszystko sie robi.., to wcale nie ułatwia rodzinne sprawy.

Zawsze jest tak, że jest "coś za coś". Warto jednak być tego świadom i wybierać, które „coś” jest dla nas ważniejsze. A po to, faktycznie trzeba czasami umieć się zatrzymać.

Dużo łatwiej niestety popada się w rutynę, a ta wszystko potrafi zniszczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam małeństwa które rozpadły się po budowie domu tudzież przeszły poważny kryzys.

 

I wnioski - bo też się nad tym kiedys zastanawiam ....

 

Budowa nie niszczy małżeństwa ... tylko uwidacznia braki ... w rozmowie , w umiejętności osiągnięcia kompromisu .... pokazuje męża/żonę w całkiem innym świetle w kontekscie różnych sytuacji - niekoniecznie zawsze światło to jest alceptowalne przez drugą stronę... :wink:

Do tego dochodzi chroniczny brak czasu, stres ....

Budowa to duży sprawdzian dla małżeństwa .... nie każde małżeństwo go zalicza .....

I racją jest ... trzeba uważać, żeby sie nie zatracić ...

W moim małżeństwie budowa dla mnie i męża była priorytetem ... patrzylismy w tą samą stronę , ja dźwigałam logistykę , mąż prace fizyczne ... podział obowiązkow jak i w domu :wink: :lol:

Budowa była naszą wspólną pasją....

Oczywiście nie mogło się udać bez kompromisów ... :wink:

Schody zaczęły się na wykończeniówce ... się okazało, ze mamy zgoła inne oczekiwania i gusta ... ciężko było o ten kompromis ...

W czasie budowy śmy sie pożarkli może z 2 razy tak poważnie ... o to jak mają wyglądać wnętrza .... :lol:

A teraz ... taka jakaś monotonia - szara rzeczywistość ... może kolejny dom? :D

 

Jeszcze mi tak wpadło do głowy ... chyba prędzej o kryzys jeśli to jedna osoba ciągnie budowe a druga nie ingeruje .... chyba ... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście nie poszło tylko o budowę, a prawdę mówiąc budowa bardzo rzadko pojawiała się między nami jako problem. Ale stres, zmęczenie i brak czasu potęgowały inne problemy, które w lepszych warunkach być może bylibyśmy w stanie rozwiązać. Dlatego piszę o tym, by znajdować czas dla swoich bliskich i nie odkładać kontaktu z nimi do zakończenia budowy.

kamykkamyk2: Jak nie ma kasy na wyjazd, to może chociaż tydzień czy dwa przerwy, gdy jeden etap budowy jest zakończony, a drugi jeszcze się nie rozpoczął. Wcale nie trzeba dużo pieniędzy, by odpocząć i pobyć z drugą osobą.[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi bardzo, to smutne jak sie ludzie rozchodza...

 

Wydaje mi sie, ze nie powinno sie rozpoczynac budowy zaraz na poczatku wspolnej drogi. To czas na dotarcie, na nauczenie sie zycia ze soba. Czas na podroze, przyjemnosci. Dlatego zaczelismy budowe po przeszlo 10 latach malzenstwa ;) I byl to strzal w dziesiatke.

Tylko troche mnie martwi zaslyszane na forum: "nowy domek, nowy potomek" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówisz, lecz nie każdy może sobie na to pozwolić. Jak nie masz dużo kasy, a musisz się szybko wyprowadzić z poprzedniego mieszkania na swoje, to nie pojedziesz na wczasy, gdyż stracisz kasę i czas. Zainteresowania i owszem, warto poświęcić chociaż kilka chwil podczas trwania budowy, wszystko w miarę możliwości.

 

NO i tu sie pojawia wybór : dom czy małżeństwo.

Dopóki nas nie kopnie temat to mówimy sobie : nas to nie dotyczy.

Oczywiście nie zawsze kończy się rozwodem. Ale 2 lata poza domem i w zasadzie zero kontaktu (bo człowiek z budowy wraca złachany i nawet nie ma ochoty paszczy otworzyć) to nie takie hop siup. Oczywiście - można zasuwać razem - ale to też nie gwarancja...

 

Budowa to tylko katalizator.

Równie dobrze zamiast słowa BUDOWA możena wpisać : utrata pracy, choroba, wyjazdy zagraniczne - zawsze, kiedy związek jest wystawiony na próbę - przetrwa ją lub nie. Proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak ja sobie teraz przypomnę ile to razy rozwodziłam się z mężem w trakcie budowy :roll: 8) :wink:

A teraz zgodnie z powiedzeniem "nowy domek, nowy potomek" wychowujemy druga wspaniałą córkę :D

Samuel, ale masz rację z tym zatrzymaniem i oderwaniem chociaż na chwilę od spraw budowlanych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety każde małżeństwo,które decyduje się na"hardcorowe kroki' (budowa domu,praca zarobkowa poza miejscem zamieszkania itp.)powinno mieć na uwadze skutki uboczne.Nie zawsze się o tym myśli ale i tak zawsze one są obok nas.Życie to "niejebajka".My z moim szanownym tylko kupiliśmy dom a nie obeszło się bez hucznych kłótni.Wystarczy lekka zmiana w torowisku małżeńskim a może się ono wykoleić.Nie mówię,że zmian nie powinno się dokonywać,ale że należy do nich podchodzić z rozsądkiem i żyć wg zasady ,że "lepiej być a nie mieć."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie jestem odosobnionym przypadkiem i wiele jest osób, które w środku budowy, w gorączce zakupów, załatwiania ekip, planowania i pracy, są w stanie zapomnieć o innych rzeczach ważnych w życiu.

 

Może lepiej trochę zwolnić, zrobić sobie urlop od budowy, pojechać razem na wakacje?

Pamiętajcie, że Wasza nieobecność, stres, zmęczenie, będą miały wpływ na Wasze relacje z bliskimi osobami, czy tego chcecie czy nie.

 

jak się przekonałem na własnej skórze, rozwód to nie koniec świata. Następnęgo dnia również wstaje słońce... i trzeba iść do pracy :wink:

 

tak, to prawda, czasami zapomina się o innych rzeczach ważnych ..... bo na budowie nie będą czekać do następnego dnia na beton, piasek czy brakujące pustaki .... trzeba to załatwić natychmiast. I natychmiast jest kolejne żądanie, kolejny termin, fachowcy dyktują tempo, następny klient jest już umówiony na termin, a oni muszą zarobić na życie ... jak inwestor marudzi, to idą dalej ....

 

najlepiej jest robić naturalne przerwy w budowie (np. zima), wtedy można złapać oddech, niestety tak mogą robić tylko Ci, którzy nie wynajmują mieszkania i nie ściga ich termin oddania budynku w umowie kredytowej ...

czyli mało kto.

reszta musi zapieprzać w szybkim tempie przypłacając to gigantycznym zmęczeniem, stresem i utratą zdrowia - skutek: kłopoty w rodzinie.

 

zawsze wszystko trzeba przemyśleć, przeliczyć, przekalkulować zanim sie do czegoś takiego jak budowa zabieramy ..... i dać sobie duuuuuży margines "zapasu".

 

Nie dziwię się, że tyle tutaj w psychologu zdołowanych ludzi przychodzi po wsparcie, ja też bywałam na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego, nie wiem jak to przetrwałam .... na pewno będę przez to krócej żyła ....

jestem śmiertelnie zmęczona życiem, bo oprócz tej budowy jeszcze praca była w wariackim tempie, żeby jakieś pieniądze zarobić ....

 

a teraz zrobiło mi sie tak, że w domu nie odbieram w ogóle dzwoniących telefonów, nie chce z nikim rozmawiać jak wracam z pracy, nie chce nigdzie wychodzić, nie chcę żeby mnie ktoś o coś prosił, nie chce żeby mnie ktos pytał co słychać ani jak sie czuję,

bywam tylko na FM :wink: i tyle.

 

mąż sie szpulał na początku o to nieodbieranie telefonu, a teraz skapitulował .... :roll: , chyba wreszcie zrozumiał, że resztkami sił ruszam powiekami i nogami, a tu jeszcze ta kuchnia w kolejce czeka, bo inaczej nie zamieszkamy ....

 

Dobrze, że Ty nie straciłeś do reszty nadziei i patrzysz z optymizmem, ale to pewnie sprawa Twojego wieku :D, jeszcze sobie życie ułożysz ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Renia napisał:

zawsze wszystko trzeba przemyśleć, przeliczyć, przekalkulować zanim sie do czegoś takiego jak budowa zabieramy ..... i dać sobie duuuuuży margines "zapasu".

 

Renia jest w tym co piszesz część racji ale nie do końca.

 

Kto buduje się po raz pierwszy przeważnie ma dość mgliste pojęcie o tym ,czym jest budowa.Mówię tu również o sobie :D .Nie jesteśmyw stanie nawet wyobrazić sobie na początku ile trzeba podjąć różnych decyzji-lepszych lub gorszych-z iloma fachowcami lub partaczami mieć do czynienia.Kto nie budował ,ten nie wie ile godzin,dni ,tygodni i miesięcy trzeba na to poświęcić-jeśli nie na robotę to w najlepszym razie na doglądanie,dopytywanie,dociekanie i użeranie się.

 

Nie ma mocnych ,te wszystkie emocje przenoszą się także na życie prywatne i jeśli budowa nie jest równie ważna dla obydwu stron,to prędzej czy póżniej może pojawić się zniechęcenie albo pretensje o to ,ze budowa absorbuje większość czasu przeznaczonego na zycie rodzinne.

 

Na pociechę powiem,że większości udaje się skończyć to szaleńcze przedsięwzięcie jakim jest powstawanie domu,ale mam wrażenie ,że budowanie trochę nas zmienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...