Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dzieci wyfruwają z gniazda, tylko w jakim kierunku?


amalfi

Recommended Posts

Zawód to politchnika (budownictwo i arch) prawo, medycyna. (...) Ja nie mam kasy, żeby holować dziecię przez życie.

 

No to z tą architekturą trafiłaś jak kulą w płot :lol:

 

Najpierw trzeba skończyć studia - masz 24 lata. Następnie trzeba zdobyć uprawnienia - czyli pracujesz za darmo przez 3 lata - masz 27 lat. Kolejne 3 lata próbujesz przebić sie na rynku - jeśli jesteś bardzo zdolny i masz zaplecze finansowe (celem tegoż przebicia) - to mając 30 lat zaczynasz zarabiać na ZUS :lol: Jeśli jesteś średnio zdolny - tzn. jesteś architektem, bo taki zawód wybrali Ci rodzice, ale tylko przeciętnym architektem, gdyż tak naprawdę nie "czujesz" tematu - to przy tzw. dobrych wiatrach do emerytury będziesz wyrobnikiem w dużym biurze projektów, za (w najlepszym wypadku) średnią krajową...

 

Moim zdaniem najważniejsze jest by lubić swój zawód - wtedy jest największa szansa, że będzie się dobrym w tym, co się robi i że się dobrze zarobi ;-)

 

Oczywiście chętnie widziałabym mojego syna jako architekta wnętrz lub - kontrastowo - pilota, ale jeśli będzie chciał zostać np. fryzjerem i to będzie jego marzeniem to nie będzie to dla mnie żadnym problemem, będę go wspierać (niekoniecznie finansowo) tak, by mógł osiągnąć zawodową satysfakcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 70
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

..... ale jeśli będzie chciał zostać np. fryzjerem i to będzie jego marzeniem to nie będzie to dla mnie żadnym problemem, będę go wspierać (niekoniecznie finansowo) tak, by mógł osiągnąć zawodową satysfakcję.

 

Moja 11 letnia córka też chce zostać fryzjerką i jak mówi...... być właścicielką kilku salonów :D , nie wiem skąd się jej to wzięło, ale będę ją wspierał (raczej duchowo) :wink:

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale jeśli będzie chciał zostać np. fryzjerem i to będzie jego marzeniem to nie będzie to dla mnie żadnym problemem, będę go wspierać (niekoniecznie finansowo) tak, by mógł osiągnąć zawodową satysfakcję.

 

dobry stylista zarabia tyle samo co dyrektor średniej firmy, nigdy nie boi sie, że go zwolnią, to on zatrudnia i zwalnia ... tylko te nogi troche bolą,

ale cos za coś, nie grozi mu przynajmniej zawał ze stresu ....

 

nie mówiąc o tym, że babeczki lecą do niego jak na skrzydłach ....

i jak ciachnie kawałek ucha to słyszy ach, nic nie szkodzi !!! nic sie nie stało panie Marcinie/Maćku/Robercie !!!

a fryzjerka słyszy gdzie pani ma oczy ??? ślepa pani jest ??? mogłaby pani uważać !!! :evil: :evil: :evil:

 

 

i może zrobic na glowie cokolwiek a i tak do niego przylecą !!!

 

dobry zawód ! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzieci nie mam , studia skończyłem pracę mam. Poszedłem w zupełnie innym kierunku niż chciałem iść. Od małego chciałem zostać lekarzem , pomimo tego w podstawówce wylądowałem w klasie mat-fiz-inf. Było fajnie , w liceum za wszelka cenne chciałem zostać na biol-chemie pomimo tego ,że komputer przypisał mnie do mat-geo. Przepisałem się jak szybko to było możliwe ale szybko okazało się ,że na medycynę nie mam szans. Pomyślałem o fizjoterapii ( rodzice tez to proponowali) miałem predyspozycje i chyba lubiłabym ten zawód , ale w trakcie liceum zaczęło do mnie i do rodziców dochodzić informacje ,ze to bardzo marny zawód , kiepsko płacą itp. , ale było kilka perełek na które moi rodzice nie zwrócili uwagi , ludzie ci zarabiali krocie na tym ale byli najlepsi w swoim fachu i mieli jeszcze jedną cechę serce z kamienia. Bo też słyszałem argumenty ,że ci ludzie dorabiają się an cudzym nieszczęściu ale taki i podobnych zawodów jest wiele mechanicy samochodowi , hydraulicy itp.Skończyłem liceum zdałem maturę i chciałem iść na budownictwo szalenie mi się ten kierunek podobał. niestety nie dostałem się i zaczęła się tragedia nie wiedziałem co robić rodzice mi doradzili i wepchali mnie w prawdziwy kanał , niby kierunek prosty. Mówili tak jak wy ,że przecież 50% ludzi nie pracuje w swoim zawodzie a ja ciągle mówiłem i powtarzam to do tej pory .To po co te studia skoro robi się co innego?? Potem miałem kolejny wybór albo budownictwo ale takie jakie już przestało mi się podobać , tunele itp. albo geofizyka albo TOPEZ wybrałem to ostatnie , czemu nie wiem , ale robota nie sprawa mi satysfakcji , kaska może jest ( spodziewałem się więcej) , robota od końca studiów. Jedno osiągnąłem nie jestem szarym pracownikiem tylko szefem brygady. Ale wolałbym mieć własną firmę ale w mojej branży nie stać by było mnie na otworzenie własnej firmy mam kilka innych pomysłów ale na to tez trzeba ogrom kasy. W moim życiu był ogromny nacisk rodziców , ale mój przyjaciel miał znowu przegięcie w drugą stronę. On już nie chciał pójść do liceum , ale przekonany został ,ze jednak warto .ale na studia już nie poszedł. Przez 3 lata rozwoził pizze , trochę pracował na budowie. Powiem szczerze ,że myślałem ,że sam pójdzie po rozum do głowy , bo facet jest geniuszem , matematycznym , chemicznym i fizycznym bardzo dobrze zna biologie i powiem wprost szkoda faceta. ale to jego ,życie tak powiedzieli mu rodzice i jest do dziś. Ale zawsze z jednym się z nim zgadzałem ktoś musi sprzątać ulice , roznosić gazetę czy ulotki. Ja swoim dzieciom nie mam zamiaru nic narzucać jeśli będą chcieli zostać kucharzami , mechanikami , hydraulikami itp. nie będę miał nic przeciwko bo wiem jedno jeśli praca jest twoim hobby to nie musi się pracować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówili tak jak wy ,że przecież 50% ludzi nie pracuje w swoim zawodzie a ja ciągle mówiłem i powtarzam to do tej pory .To po co te studia skoro robi się co innego??

Po to żeby sie rozwinąć, otrzaskać, dojrzeć w "międzyczasie", znaleźć swój punkt widzenia na różne sprawy, na życie .....

 

w czasie studiowania dopiero sie dojrzewa i wszystko sie krystalizuje .... wtedy wiemy co sie nam podoba a co nie ...

czy bardziej nas (kobiety) ciągnie do cyferek czy do makijaży (czyli księgowa lub kosmetyczka)

czy lubimy jeździc samochodem czy siedziec przy komputerze 10 godzin dziennie (przedstawiciel handlowy lub informatyk ....)

 

w trakcie studiów podejmujemy decyzje o zmianie kierunku, drugim kierunku równolegle, studiach podyplomowych dających wąską specjalizację .....

itp.

 

a i tak po 10 latach pracy lądujemy we własnym biznesie np. inzynier ma sklep z farbami

a filozof sklep z kosmetykami .... i bardzo dobrze zarabiają, lepiej niz ich koledzy w swoim wyuczonym zawodzie

 

takie życie jest .....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się często wydaje, że ważniejsze jest często kształtowanie charakteru, postaw, a nie wybór kierunku studiów. Jak patrzę w okół siebie w pracy na ludzi to sam kierunek studiów nie jest tak ważny jak chęć do pracy, zaangażowanie, ambicja, rzetelności, współpraca w grupie, odpowiedzialność itp. Jak się pracy swojej nie lubi to według mnie ani człek nie będzie szczęśliwy, ani daleko nie zajdzie.

 

A poza tym na pomysł bym nie wpadła, że ekonomia jest nieperspektywiczna. W moim otoczeniu 30-latków z tego samego LO, więc podobnie mądrych (mat-fiz) średnia zarobków ludzi po ekonomii jest jak na razie wyższa niż u znajomych po polibudzie. O medycynie to nawet nie wspomnę, bo to są zdecydowanie niższe wartości. Sama po ekonomii jestem i zawsze wybrałam bym to jeszcze raz, ale ja od początku liceum wiedziałam, że chce zarządzać :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się często wydaje, że ważniejsze jest często kształtowanie charakteru, postaw, a nie wybór kierunku studiów.

 

średnia zarobków ludzi po ekonomii jest jak na razie wyższa niż u znajomych po polibudzie. O medycynie to nawet nie wspomnę, bo to są zdecydowanie niższe wartości.

 

zgadzam sie z Tobą podwójnie ....

dobra księgowa/zarządzająca w dobrej firmie zarabia więcej niż inżynier i lekarz

 

tylko że lekarz miał zawsze najwyższy prestiż, potem prawnik, architekt, wykładowca na uczelni itp.

godziwe pieniądze w w/w zawodach zarabiają nieliczni, reszta przeciętnie

 

a tymczasem tacy po różnych byle jakich kierunkach zakładają własne firmy, zarabiają na potęgę, potem wkręcają dzieci i rodzą sie rodzinne fajne biznesy ....

np. cukiernie, piekarnie, zakłady produkcji mebli kuchennych ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS, jakbym słyszała lekarza, którego mam w bardzo bliskiej rodzinie. :o

Dla niego tez się liczy tylko zawód lekarza, póżniej prawnika....a później to długo, długo nic. Reszta to plebs.

Starasznie wysokie mniemanie o sobie mają lekarze. I często jest to wszystko co mają.

Prawnik kończący studia to "tylko" magister prawa.Żeby zostać prawnikiem "robiącym pieniądze" trzeba zdać egzamin aplikacyjny, a to niewielu się udaje.

Moje studiujące obecnie dzieci same wybrały sobie kierunki studiów i są szczęśliwe, żę uczą się tego co sprawia im przyjemność. A czy będą z tego pieniądze? Okaże się.

I gadzam się z przedmówcami, zawód to nie wszystko.

Ja jestem architektem krajobrazu :lol:

Współczuję dzieciom, które już na początku gimnazjum odczuwają presję rodziców i muszą wybierać to, co rodzicom sie podoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się często wydaje, że ważniejsze jest często kształtowanie charakteru, postaw, a nie wybór kierunku studiów.

 

średnia zarobków ludzi po ekonomii jest jak na razie wyższa niż u znajomych po polibudzie. O medycynie to nawet nie wspomnę, bo to są zdecydowanie niższe wartości.

 

zgadzam sie z Tobą podwójnie ....

dobra księgowa/zarządzająca w dobrej firmie zarabia więcej niż inżynier i lekarz

 

tylko że lekarz miał zawsze najwyższy prestiż, potem prawnik, architekt, wykładowca na uczelni itp.godziwe pieniądze w w/w zawodach zarabiają nieliczni, reszta przeciętnie

 

a tymczasem tacy po różnych byle jakich kierunkach zakładają własne firmy, zarabiają na potęgę, potem wkręcają dzieci i rodzą sie rodzinne fajne biznesy ....

np. cukiernie, piekarnie, zakłady produkcji mebli kuchennych ....

 

patrzycie na wszystko z perespektywy biznesu. Nie każdy się nadaje. Ja nie a i moje dziecko raczej też nie. Są ludzie, którzy po prostu całe zycie będą pracownikiem. Mogą być kierownikiem, dyrektorem, ale nie właścicielem. Uwierzcie, że tak jest.

Ekonomii nie czuję. Ale widzę, jak wiele jest marnych uczelni ekonomicznych i jak wiele absolwentów bez pracy. Najwyraźniej już nam więcej nie potrzeba. Właściwie kiepskim szkołom udało się zmarnować wiele kierunków studiów. Dlatego, według mnie, ma sens studiować na takich kierunkach, które nie mają konurencji w uczelniach prywatnych. Nie ma prywatnych politchnik, bo są za drogie (choć jest informatyka uniwersytecka, po której ludzie błagają o jakąś pracę). Nie ma prywatnej medycyny, z tych samych powodów. Prywatne prawo się nie liczy, nie ma przebicia do korporacji.

 

Pewnie, że można być fryzjerem, ale hm, moje dziecko na tyle dobrze się uczy a i ja mam nadzieję jeszcze trochę pożyć, więc może będę mogła ją utrzymać przez okres studiów. Mam nadzieję, ze szansę wykorzysta.

 

teraz ad podkreślone

pewnie, że główna księgowa zarobi więcej. Ale panienka z księgowości, która wypisuje pity - niekoniecznie. A główna księgowa w firnie jest tylko jedna. Zaś ludzi po księgowości - multum.

I nie rozpatruję prestiżu, aktualnie prestiż lekarzy jest już chyba poniżej dna, socjalizm ten prestiż pogrzebał a sami lekarze ochoczo pomogli..

Ale jakaś praca przynajmniej jest w przeciwieństwie do stad bezrobotnych absolwentów kierunków uniwersyteckich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS, jakbym słyszała lekarza, którego mam w bardzo bliskiej rodzinie. :o

Dla niego tez się liczy tylko zawód lekarza, póżniej prawnika....a później to długo, długo nic. Reszta to plebs.Współczuję dzieciom, które już na początku gimnazjum odczuwają presję rodziców i muszą wybierać to, co rodzicom sie podoba.

nie usiłujesz nawet zrozumieć tego, co napisałam.

Szkoda

a dodatkowo usiłujesz mnie obrazić

Kompleksy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekonomii nie czuję. Ale widzę, jak wiele jest marnych uczelni ekonomicznych i jak wiele absolwentów bez pracy. Najwyraźniej już nam więcej nie potrzeba. Właściwie kiepskim szkołom udało się zmarnować wiele kierunków studiów. Dlatego, według mnie, ma sens studiować na takich kierunkach, które nie mają konurencji w uczelniach prywatnych. Nie ma prywatnych politchnik, bo są za drogie (choć jest informatyka uniwersytecka, po której ludzie błagają o jakąś pracę). Nie ma prywatnej medycyny, z tych samych powodów. Prywatne prawo się nie liczy, nie ma przebicia do korporacji.

 

Nie, zupełnie się nie zgodzę. Są po prostu różne szkoły. Co innego prywatna ekonomia w małym mieście, a co innego SGH skończyć. Jak rekrutuję do siebie do pracy to de facto wyłącznie SGH, UW, AE. Zakładam, że ktoś za mnie zrobił przy egzaminach pierwszą weryfikację to po co ja mam się męczyć? Sprawdziłam od razu ile zarabia ostatnio zrekrutowana do mnie absolwentka (SGH) - 4,5k brutto, ale się jeszcze nie broniła to ze 3,5k na rękę ma. A powiedziałbym, że tak środek stawki rekrutuję - najlepsi to do nas nie przyjdą, bo nie korporacja no i za mało kasy. Według mnie to jest całkiem ok na start. Myślę, że lekarz albo architekt zaraz po szkole tyle nie dostanie. W Polsce oczywiście. Dobra szkoła to zawsze duży atut - w każdym kierunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to z tą architekturą trafiłaś jak kulą w płot :lol:

 

Najpierw trzeba skończyć studia - masz 24 lata. Następnie trzeba zdobyć uprawnienia - czyli pracujesz za darmo przez 3 lata - masz 27 lat. Kolejne 3 lata próbujesz przebić sie na rynku - jeśli jesteś bardzo zdolny i masz zaplecze finansowe (celem tegoż przebicia) - to mając 30 lat zaczynasz zarabiać na ZUS :lol: Jeśli jesteś średnio zdolny - tzn. jesteś architektem, bo taki zawód wybrali Ci rodzice, ale tylko przeciętnym architektem, gdyż tak naprawdę nie "czujesz" tematu - to przy tzw. dobrych wiatrach do emerytury będziesz wyrobnikiem w dużym biurze projektów, za (w najlepszym wypadku) średnią krajową...

.

a ty myślisz, że lekarz inacej?

 

ale mimo wszystko mam wrażenie, że są to konkretne zawody, których w pewnym zakresie uczą już na studiach. potem trzeba się doszkolić tylko.

 

Jest wiele kierunków, które może dają ogólny rozwój, mogą być bardzo zajmujące, ale konkretów nie ma i zapotrzebowania nie ma.

 

Może się mylę ...?

 

A i jeszcze jedno. Ogół jest srednio zdolny. Bez względu na to, czy sam sobie wybrał kierunek, czy ktoś sugerował. Po prostu tych bardzo zdolnych jest niewielu, niezdolnych też a reszta to średniacy. Nie ma się co łudzić :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Nie, zupełnie się nie zgodzę. Są po prostu różne szkoły. Co innego prywatna ekonomia w małym mieście, a co innego SGH skończyć. .

Aaaa SGH i może kilka innych. Nie wiem, czy mam być aż tak ambitne w stosunku do dziecka.

"Chcesz ekonomię, to tylko SGH" :wink: Jest to sposób :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie, że główna księgowa zarobi więcej. Ale panienka z księgowości, która wypisuje pity - niekoniecznie. A główna księgowa w firnie jest tylko jedna. Zaś ludzi po księgowości - multum.

I nie rozpatruję prestiżu, aktualnie prestiż lekarzy jest już chyba poniżej dna, socjalizm ten prestiż pogrzebał a sami lekarze ochoczo pomogli..

Ale jakaś praca przynajmniej jest w przeciwieństwie do stad bezrobotnych absolwentów kierunków uniwersyteckich.

 

Akurat siedzę w tej branży i powiem, że dobrzy ekonomiści w firmach zazwyczaj idą w kierunku dyrektorów finansowych, bo na głównej księgowej to trochę nudno. Więc wcale nie jest tak ciężko zostać główną księgową, a dobra główna to skarb i zawsze poszukiwana - a na pewno jest to niższy poziom analitycznego myślenia niż potrzebny na jakiejkolwiek polibudzie. Według mnie inteligenta osoba jak chce to w 2-4 lata może spokojnie zostać młodą Główną Księgową, a potem już zwiększać firmy, zakres i oczywiście wynagrodzenie. Żeby wypełniać PITy wystarczy średnie - do tego studia nie są potrzebne. Dlatego cały czas się upieram, że zależy od zdolności, zaparcia itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musi mieć zawód i w nosie mam zainteresowania.

Strasznie to zabrzmiało apodyktycznie :-? Szczerze mówiąc gdybym była Twoją córką i coś takiego usłyszałabym, to zrobiłabym dokładnie odwrotnie od Twoich oczekiwań :D

A, pewnie jestem apodyktyczna :roll:

Ale nie bój się, na co dzień działam dyplomatycznie i o tym pisałam. Apodyktycznie to ja pisze do was tylko :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

patrzycie na wszystko z perespektywy biznesu. Nie każdy się nadaje. Ja nie a i moje dziecko raczej też nie. Są ludzie, którzy po prostu całe zycie będą pracownikiem. Mogą być kierownikiem, dyrektorem, ale nie właścicielem. Uwierzcie, że tak jest.

1. to prawda, nie każdy sie nadaje, czasem nawet bardzo sie nie nadaje

2. szufladkujesz już teraz swoje dziecko, powiedziałabym sterujesz nim tak, by poszło w Twoje ślady ...

gdzie to jest napisane, że dziecko lekarza nie mogłoby być biznes/menem/women

 

ale rozgrzeszam Cię, wiekszość rodziców tak robi,

mało tego, ja też tak usiłuję :D

mam chitry plan robić mu wodę z mózgu coby chciał być pracodawcą a nie pracownikiem .... :D bo ja w biznesie czuje sie jak ryba w wodzie - to i chciałabym żeby on też, pomalutku ......

 

nie wiem czy mi sie uda :wink: :wink: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

amalfi moj syn w kwietniu konczy gimnazjum i musi podjac decyzje. Szkoly wybiera od 2 lat, w planach przeszedl juz wszystko co mozliwe (min. policja, wojsko, lesnictwo, gastronomia, geodezja, architektura, weterynaria, mechanika i wiele innych), a on do dzisiaj nie wie gdzie isc do szkoly? Nie wie co chce w zyciu robic i nie dziwie mu sie , bo ja tez w jego wieku nie bylam zdecydowana. Ja osobiscie w rozmowie wspominam o studiach , po ktorych bedzie miec konkretny zawod (np.geodeta) ale on nie przejawia checi.

Ma powiedziane, zeby sie uczyl dopoki nas stac zeby mu ta nauje zapewnic, a co on zrobi to zobaczymy.

Ma powiedziane, ze po szkole sredniej jesli pojdzie na studia to tylko dzienne, za zaoczne nie zaplace.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat siedzę w tej branży i powiem, że dobrzy ekonomiści w firmach zazwyczaj idą w kierunku dyrektorów finansowych, bo na głównej księgowej to trochę nudno. Więc wcale nie jest tak ciężko zostać główną księgową, a dobra główna to skarb i zawsze poszukiwana - Według mnie inteligenta osoba jak chce to w 2-4 lata może spokojnie zostać młodą Główną Księgową, a potem już zwiększać firmy, zakres i oczywiście wynagrodzenie. Żeby wypełniać PITy wystarczy średnie - do tego studia nie są potrzebne. Dlatego cały czas się upieram, że zależy od zdolności, zaparcia itp.

Chyba w Warszawie

bo w Łodzi.....

ogłoszenie u mnie w pracy- panienkę do księgowości na podrzędnie stanowisko a wymagania - wykształcenie wyższe ekonomiczne i 5 lat stażu. Już widzę jej rozwój.... Może jakby miała ciocię w odpowiednim miejscu...

Młoda główna księgowa... ha ha mój księgowy już dawno powinien być emerytem a jeszcze zajmuje stanowisko, u męża to samo.

Za to w "mojej" KORPORACYJNEJ spółce jest trzecia księgowa od 2 lat- poprzednie były za drogie a firma ma ciąć koszty.

I jeszcze raz napiszę - dobre to są jednostki. Z krzywej Gausa to wynika. Ogół to przeciętność. Mogę mieć nadzieję, że moje dziecko bedzie genialne, ale niestety, większe szanse ma na bycie przeciętnym. :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...