Fanft 25.11.2013 16:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 (edytowane) Oj to wszystko nie przejdzie. Dochody na 400 tyś pewne nawet nie będą problemem, ale chcemy wybudować dom i dopiero się przeprowadzić. Tułanie się po wynajmach nie wchodzi w grę. Aktualne mieszkanie sprzedam. Nie chce się bawić w wynajem. Ostatnio stosunek ceny wynajmu do ceny mieszkania jest taki, że wynajem przestał się opłacać. Tym bardziej, że mieszkam teraz dokładnie 2200m od działki ... lepiej chyba się nie da To mam temat do przemyśleń ... Oby się nie okazało, że budowę trzeba będzie odłożyć o 2-3 lata Małe sprostowanie: odsetki od 400 tyś kredytu na 25 lat to około 1350 zł a nie 2000 zł. Tak czy inaczej niemało. Edytowane 25 Listopada 2013 przez Fan*ft Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 25.11.2013 17:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 (edytowane) Pozwolenie na budowę ważne jest 2 lata. Ustaw sobie tak pozwolenie i ekipy by się zmieścić w czasie. Przesunięcie budowy o 2-3 lata to nie tragedia . Jeśli chcecie mieszkać do czasu wybudowania domu to weźcie kredyt. Tylko oblicz sobie jakiej wysokości kredyt potrzebujesz na swój dom. Bo mi się wydaje, że 400 tyś może nie starczyć jeśli pisałeś wcześniej, że dom ma 200 m2 powierzchni. Choć nie wiem jaka to powierzchnia: czy użytkowa czy netto. Ale 200 m2 x 2500 zł = 500 tyś zł . Projektując dom weź pod uwagę swoją zdolność kredytową. Edytowane 25 Listopada 2013 przez luntrusk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 25.11.2013 18:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 Liczyłem już budżet. Wyszło, że potrzebuję 480 tyś ale z pełnym urządzeniem wewnątrz.No i w ciągu 2 lat spokojnie z 40 tyś odłożę więc kredyt 400 tyś na budowę byłby w zupełności wystarczający. Tylko na taki kredyt nie zgodzi się moje kochanie. Ona się boi takiego zobowiązania.Już planowana budowa domu mocno ją "wystraszyła" a zakładałem tylko 200 tyś kredytu. Muszę inaczej pokombinować.Chyba przejdę się do jakichś doradców finansowych, może coś podpowiedzą? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fotohobby 25.11.2013 18:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 Skontaktuj się z ING, tam można ustawić hipotekę na innej, niż budowana nieruchomości. Nie sadzę, aby koszty kredytu jakoś sie różniły, bo Bank otrzymuje zabezpieczenie latwe do ewentualnego sprzedaży.Nawet, jeśli z jakis powodów koszty kredytu z takim zabezpieczeniem byłyby wyższe, to po osiągnięciu SSZ przenosisz hipotekę na nowy budynek, sprzedajesz mieszkanie i znajdujesz jakiś kąt na czas wykańczania budynku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 25.11.2013 18:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 Najlepiej przejdź się do dobrego doradcy Fotohobby - z tego co się dobrze orientuję to nie ma banku, który pójdzie na coś takiego. Ale nie wiem tego na 100% bo nie jestem bankowcem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 25.11.2013 18:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 fotohobby ... tylko takie inne zabezpieczenie to po prostu coś w rodzaju pożyczki pod zastaw mieszkania. Ma dużo gorsze warunki, czyli większe oprocentowanie niż zwykły kredyt hipoteczny Mógłbym to zrobić ale po wybudowaniu domu znów będzie ten sam problem ... musiałbym przenieść kredyt pod zastaw już gotowego domu. Trochę bez sensu. Nie wierzę że nie da się jakoś z tego wybrnąć. Musi istnieć sposób. Kiedyś rozmawiałem na ten temat z doradcą finansowym i mówił, że bank może się zgodzić na "zabezpieczenie" kredytu pod dom właśnie mieszkaniem, które to po sprzedaży wchodzi jako kwota udziału własnego w kredycie. Oczywiście muszę się zobowiązać że w określonym terminie dokończę dom. Jeśli coś takiego by się udało to byłbym w domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 25.11.2013 18:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 Najlepiej jak byś przeszedł się do banku jeszcze zanim projekt będzie "klepnięty". Bo potem może być pozamiatane Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 25.11.2013 19:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 (edytowane) Chyba pójdę. Jednak jeśli mam brać 400 tyś kredytu to niestety ale budowa nie dojdzie do skutku. Tak więc czy projekt będzie taki czy inny ... to już nie będzie miało znaczenia Ale znalazłem taki opis: http://forum.muratordom.pl/showthread.php?218088-quot-Tak-si%C4%99-dom%C3%B3w-nie-buduje-!!-quot-czyli-parter%C3%B3wka-ze-strychem-w-podkieleckiej-wiosce-)&p=6083289&viewfull=1#post6083289 Cytuję: "stpnie się dogadaliśmy żw jak będzie bliżej to się dogadamy. co do finansowania plan był taki że bieżemy kredyt, budujemy, potem sprzedajemy mieszkanie i spłacamy większość kredytu.. więc po uzyskaniu PnB odwiedziny w kilku bankach i jakoś się udało" Czyli jednak da się ... Edytowane 25 Listopada 2013 przez Fan*ft Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 25.11.2013 20:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 (edytowane) Zajrzałam do wątku, który przytoczyłeś. Ja to rozumiem tak: Wzięli kredyt na całą inwestycję, mieszkali w tym czasie w mieszkaniu i budowali dom, po wybudowaniu domu sprzedali mieszkanie i zrobili nadpłatę w banku. Stąd ta część zdania: "spłacamy większość kredytu". Mieli większy kredyt (czyli np 400 tyś) i po zrobieniu nadpłaty został im mały kredyt (pomniejszony o wartość sprzedanego mieszkania) Edytowane 25 Listopada 2013 przez luntrusk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 25.11.2013 20:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 Możesz mieć rację.Ehh ... no nic. Bez wizyty u doradcy finansowego się nie obędzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 25.11.2013 20:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 Wizyta nic nie kosztuje a warto dowiedzieć sie dokładnie jakie macie możliwości Jak będziecie wiedzieć na czym stoicie łatwiej wam będzie podjąć decyzję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fotohobby 25.11.2013 21:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2013 Nie wierzę że nie da się jakoś z tego wybrnąć. Musi istnieć sposób. Kiedyś rozmawiałem na ten temat z doradcą finansowym i mówił, że bank może się zgodzić na "zabezpieczenie" kredytu pod dom właśnie mieszkaniem, które to po sprzedaży wchodzi jako kwota udziału własnego w kredycie. Oczywiście muszę się zobowiązać że w określonym terminie dokończę dom. Jeśli coś takiego by się udało to byłbym w domu No to właśnie o tym piszę.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 26.11.2013 08:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 (edytowane) Trochę przeanalizowałam Twoją sytuację Jeśli my z mężem chcielibyśmy się budować i w tym samym czasie mieszkać w swoim mieszkaniu to przesunęłabym o 1-2 lat budowę, uzbierała bym ile się da gotówki, wzięła pożyczkę hipoteczną na mieszkanie (udzielają ją do 80% wartości mieszkania w zamian za ustawienie hipoteki na innej nieruchomości) i budowała ile się da za swoją gotówkę i z pieniędzy banku. Ale ustawiła najniższą ratę z możliwych by w razie czego móc dobrać drugi kredyt. Mieszkanie bym wystawiła rok wcześniej do sprzedaży (bo mieszkania z drugiej ręki nie sprzedają się tak łatwo... teraz jest boom przed nowym programem na nowe mieszkania deweloperskie - schodzą jak bułeczki ). Za te pieniądze powinieneś już "coś" wybudować. Znalazłabym klienta na mieszkanie, podpisała z nim umowę przedwstępną, on w tym czasie będzie załatwiał najparwdopodobniej kredyt - więc sporo czasu mu zejdzie, Ty z zaliczki i gotówki możesz dalej coś robić na budowie, podpisać umowę sprzedaży mieszkania i umówić się przynajmniej na 3 miesięczną przeprowadzkę. Czyli krótko mówiąc "zablokować" sobie mieszkanie na trzy miesiące. Albo wziąść ten kredyt na 400 tyś - choć ja rozumiem Twoję żonę. Ja też w życiu bym się nie zgodziła gdyby mój mąż wpadł na taki pomysł Bo jak nie daj Boże umrze ja zostaję z kredytem, którgo sama nie spłacę. Ja po prostu omijam jak się da ryzyko - i nawet dla swojego męża nie zaryzykuję własnym majątkiem z przed małżeństwa. Zbyt dużo pracy i czasu włożyłam by mieć to co mam. Słuchaj się żony - bo ma zdrowe podejście do życia . Ja swojego męża przez pierwszy rok po ślubie (bo wcześniej nie łączyliśmy zarobków) bez przerwy hamowałam U nas ja trzymam "kasę" i każdy zakup męża musi być autoryzowany przeze mnie . Edytowane 26 Listopada 2013 przez luntrusk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 26.11.2013 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 He he ... u mnie to ten rozsądny to ja Ale rozumiem moje kochanie, że nie chce brać takiego zobowiązania (400 tyś). Ja też nie chcę. Tylko nie do końca cię zrozumiałem. Na wiosnę uzbieram powiedzmy 30-40 tyś i biorę pożyczka hipoteczną na mieszkanie "pod zastaw inne nieruchomości" ... ale jakiej innej nieruchomości? Przecież mam tylko ewentualnie działkę ... Poza tym nawet jak wezmę pożyczkę hipoteczną na mieszkanie, to potem jak je mam sprzedać? Przecież nie przeniosę hipoteki na dom zrobiony w połowie? A nikt nie zgodzi się kupić (i zapłacić) ode mnie mieszkanie z hipoteką która zniknie dopiero jak wykończę dom. Kółko się zamyka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 26.11.2013 11:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 (edytowane) Kółko się nie zamyka Załóżmy, że masz mieszkanie warte 250 000 zł (zakładam, że ono nie jest na kredyt). Bank może Tobie dać pożyczkę w wysokości: 250000 * 80% = 200 000. Rzeczoznawca bankowy wycenia najpierw nieruchomość - dla tej sytuacji "zaniża" jej wartość rynkową. Ale nie ma to aż takiego wpływu na finansowanie. Gdy znajdujesz kupca na swoje mieszkanie klient nie wpłaci Tobie na konto pieniądze tylko bankowi w którym tą pożyczkę na hipotekę zaciągnąłeś. Raczej nie sprzedasz mieszkania poniżej ceny 80% wartości (wartość kredytu). W praktyce oznacza to, że spłacasz najpierw pożyczkę bankowi. Kupiec nie ma hipoteki. Ty jesteś bez kredytu ale i bez mieszkania. Masz dwie opcje w tej sytuacji: zaciągnąć kredyt hipoteczny i ciągniesz budowę do końca bo bank tego wymaga (droższa opcja) albo zaciągnąć kredyt gotówkowy na 5 lat i dokończyć np za te pieniądze tylko dół (tańsza obcja - bo mimo większego oprocentowania - masz mniejszy kredyt więc i sporo mniej zapłacisz za same odsetki). I najważniejsze chyba jest to, że nie masz hipoteki i że szybko ten kredyt spłacisz. Bo kredyt gotówkowy można brać tylko na 5 lat. Oprocentowanie kredytów gotówkowych jest teraz tak niskie - możesz liczyć 11-12% - że grzechem jest z tego nie korzystać . Na działkę na której budujesz dom żaden bank Tobie nie ustawi hipoteki. Działka to część tej inwestycji - więc bank "podkładał by się" sam pod nóż Edytowane 26 Listopada 2013 przez luntrusk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 26.11.2013 13:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 (edytowane) Masz głowę ... super pomysł Ale czy taki kredyt pod mieszkanie to wciąż kredyt hipoteczny? Pytam o oprocentowanie. W tej chwili WIBOR jest na poziomie 2.5%-2.7%. Prowizja banku dla kredytu hipotecznego to aktualnie około 1% do 1.5% Jednym słowem oprocentowanie kredytu hipotecznego można mieć < 4%. Dlaczego twierdzisz, że kredyt gotówkowy na 11-12% jest lepszy??? Przecież jeśli zgromadzę odpowiednie pieniążki to spłacę kredyt dużo szybciej. Nie muszę czekać ze spłatą do końca. Myślę, że maksimum 10 lat i będzie po kredycie. Prawdę mówiąc miałem już kredyt na mieszkanie. Dzięki kursom franka udało mi się go spłacić po 5 latach i to mniej niż zaciągnąłem (kredy+odsetki) Opcja kończenia tylko dołu odpada ... na dole mam cześć użytkową (salon, jadalnia, pom.gosp. itd.). Sypialnie są na górze. Poza tym obiecałem sobie i żonie, że przed zamieszkaniem kończymy dom na 100%. Oczywiście nie musi być od razu umeblowany i wyposażony ale wykończony i pomalowany musi. Zbyt wiele naoglądałem się takich domków robionych na raty. Potem ludzi przez 10 lat żyją na gruzach. Zdecydowanie odpada. Edytowane 26 Listopada 2013 przez Fan*ft Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 26.11.2013 14:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 (edytowane) Kredyt pod mieszkanie to pożyczka hipoteczna - potocznie ludzie to nazywają "kredytem hipotecznym" - pewnie dlatego, że ustawia się na nią hipotekę. Prowizja banku "w obrocie pieniądza" ma najmniejsze znaczenie. Dla mnie liczy się tylko efekt końcowy. Jeśli słyszę (zwykle) młodego człowieka, który mówi mi, że ma najtańszy kredyt i spłaci go po 20 latach to ja to przemilczę i pomyślę sobie tylko, że nie zna się na finansach Edytowane 26 Listopada 2013 przez luntrusk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 26.11.2013 15:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 (edytowane) Ja też sporo zyskałem na kupnie mieszkania i paru innych rzeczach. Ale wiem "to se ne wrati". Jestem z branży IT (informatyka,elektronika) i w dzisiejszych jak i przyszłych czasach to niemal gwarancja "zatrudnienia" Pracuję dla siebie. Zakładając, że za mieszkanie dostanę 230 tyś (teraz warte 250 tyś), docelowo po wybudowaniu i urządzeniu domu zostanie mi około 160 tyś kredytu więc nie jest to aż tak dużo. Spłacam w ciągu max 8-10 lat. Wciąż nie rozumiem twojego podejścia do kredytu gotówkowego. Dla mnie to najgorsza rzecz jaką można zrobić. Te kredyty są strasznie źle oprocentowane. Tak czy siak muszę mieć te 160 tyś na wykończenie domu. Rata kredytu hipotecznego od tej kwoty wyniosła by miesięcznie: 530 zł spłata + 530 zł odsetki (oprocentowanie 4%) = 1060 zł Rata kredytu konsumpcyjnego (gotówkowego) to: 530 zł spłata + 1330 zł (oprocentowanie 10%) = 1830 zł Jedno i drugie mogę spłacić szybciej, więc gdzie plusy kredytu gotówkowego??? Taki kredyt (hipoteczny) moja żona jest w stanie spłacać z pensji. Choć nie ukrywam że lekko by jej nie było. Na marginesie ... to ma niewiele więcej lat niż Ty Piszesz, że z kredytu hipotecznego nie wykończę domu? Jeśli zastosuje się do twojego pomysłu to w mojej sytuacji bez trudu wykończę Wystarczy aby po sprzedaży mieszkania zostawić sobie część pieniążków i nie wykazywać że się je me. Poprosić o kredyt na resztę domu. Nawet jeśli bank zaniży kwotę kredytu to ja i tak będę miał na wykończenie Edytowane 26 Listopada 2013 przez Fan*ft Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
luntrusk 26.11.2013 16:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 (edytowane) Jak jesteś z IT to dla was będzie tylko lepiej bo studentaciaki już tej foromy umysłu nie mają... W społeczęństwie jest zawsze ten sam odsetek najzdolniejszych. Więc siłą rzeczy im wiekszy niż tym lepiej dla was Mój mąż jest programistą . Więc wiem jaki jest rynek. Wracając do tematu patrz raczej na zarobki żony niż swoje. Ja zarabiam 1/3 - 1/2 tego co mój mąż - uważam, że mam dobre zarobki, plus ulokowany kapitał. Ale ja bym miała problem ze spłacaniem kredytu o wartości 160 tyś zł. Oprocentowanie kredytów gotówkowych się zmieniło więc te kredyty nie są już źle oprocentowane. Nie rozumiesz mojego podejścia do kredytu gotówkowego bo myślisz o sobie a nie o żonie. Teraz prawdopodobnie Ty go spłacasz - i dobrze. Ale czy Twoja żona go spłaci sama gdy np Ty zachorujesz, umrzesz, będziesz miał wypadek? Ja bym się na tak duży kredyt nie zgodziła gdyby mój mąż mi takie "cuś" zaproponował. Posłałabym go do diabłów . Bardziej konkretnie: Łatwiej (dosłownie) by wam było gdybyście dobrali np 60 tyś kredytu gotówkowego i wykończyli sobie tylko dół. Resztę pieniędzy odkładali i z zarabionych pieniędzy wykańczali i urządzali dom. O wiele bezpieczniejsze dla Twojej żony bo taki kredyt na pewno spłaci i przede wszystkim nie macie hipoteki więc w razie kłopotów sprzedaje samochód, resztę pokrywa z pensji i żyje spokojnie. Cała operacja trwa dłużej ale jest bezpieczniejsza. Nie wiem jak obliczyłes sobie to 160 tyś dodatkowego kredytu - zakładam, że dodałeś sobie oszczędzone przez ten czas pieniądze. Raczej nikt Tobie nie pójdzie na to by cena sprzedaży nieruchomości była inna na akcie notarialnym i inna w "gotówce". Edytowane 26 Listopada 2013 przez luntrusk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fanft 26.11.2013 17:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2013 No to pozdrów męża Ale jak już napisałem dół domku to cześć użytkowa, a góra to sypialnie. Po prostu muszę wykończyć całość albo wcale. Więc albo wybuduję do końca albo się za to nawet nie zabiorę. Mniejszy kredyt nie wchodzi w grę. Jeśli chciałbym brać tylko np. 60 tyś zł, to musiał bym poczekać z budową tak minimum 4 lata. Nie chcę tyle czekać. Decyzja zapadła. Małżonkę przekonałem. Robię! Gdy spłacałem mieszkanie (80 tyś kredytu na 10 lat), miałem ratę około 1000 zł. Było to dla nas nieodczuwalne. Spłaciliśmy dużo szybciej. 160 tyś/25 lat to podobna rata. Jak już pisałem nawet moja żona jest w stanie ją spłacać z pensji. Zresztą ... jakby co ja też mam dodatkowy "kapitał". Nie ruszam go. Jest przeznaczony na emeryturę Co do innej ceny na akcie a innej w kieszeni to nie będzie takich dylematów. Np. tak: biorę kredyt 200 tyś; buduję SSZ; sprzedaję mieszkanie i spłacam kredyt do końca; zostanie mi 30 tyś + oszczędności + może coś zostanie z tych 200 tyś. I mając to w kieszeni szukam nowego kredytu (te 160 tyś), deklarując że mam np. 16 tyś wkładu własnego. Czyli mam bufor na extra wydatki. W tym momencie przedstawiam bankowi kosztorys wykończenia domku tak jakby mi go robiły wyłącznie wynajęte firmy (a chcę z 50% robić sam). Nawet jak bank zaniży kredyt to i tak dostanę wystarczająco. Kwestia kalkulacji. Masz męża informatyka więc wiesz, że w liczeniu to my jesteśmy dobrzy Nie demonizujmy. Ludzie biorą kredyty 400-500 tyś z pensjami na poziomie 3 tyś zł ... i faktycznie to jest przykład głupoty. Mam wielu takich znajomych. Radzą sobie, chociaż ciężko. Ja będę baaaaardzo daleko od takiego ryzyka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.