Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wredna nauczycielka - proszę o rady.


Achaja

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 81
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

1. A ja bym zaczęła od statutu szkoły. Jeżeli nie można używać telefonu (i się nie dziwię) to jaka jest procedura gdy ktoś go użyje. Czy posiadanie to to samo co używanie? :) Czy nauczycielka, która tak skrupulatnie przestrzega regulaminu w kwestii zabierania telefonu była równie sumienna w kwestii dalszego postępowania w tej sytuacji?

 

2. Jeżeli jesteście przekonani, że nauczycielka się uwzięła (mówiąc w skrócie: takie rzeczy też się zdarzają i to wcale nierzadko. Być nauczycielem to trudny zawód, wiele osób w tym zawodzie choruje na nerwicę i niestety bywa różnie) to interweniujcie. Najpierw u samej nauczycielki (idźcie oboje!!!) - spokojna, rzeczowa rozmowa. Jeśli nie ma efektu to u dyrekcji - nastawcie się, że dyrekcja może bronić swego pracownika bez względu na to gdzie leży prawda. Jeśli u dyrekcji nie pomoże to w kuratorium.

 

3. Ale zanim to zrobicie zastanówcie się, tak uczciwie, czy aby na pewno jest aż taki dramat. Może nauczycielka odruchowo zabiera telefon jak go widzi na lekcji - wszystkim bez wyjątku, nieważne czy ktoś jest urwisem czy wzorowym uczniem. Może tego dnia dziesięć razy zwracała różnym uczniom uwagę żeby schowali telefony? Może pół roku temu 'grzeczne dziecko', które 'tylko trzymało telefon w piórniku' nagrało ją i potem dzieciarnia miała ubaw z pani nauczycielki? Może chodzi o to (i z telefonem i z pałą za 'pomaganie'), że nauczycielce bardzo zależy na przestrzeganiu zasad, bo bez nich w szkole panuje CHAOS. Rozmawiając z nią nie nastawiajcie się, że wszystko wiecie i właściwie idziecie tam po przeprosiny. Postarajcie się pokazać jej, że jesteście otwarci na dialog i chcecie wysłuchać co w ogóle ona ma do powiedzenia o tej sytuacji. Peace and love po prostu :D

 

4. A tak już zupełnie na marginesie, przysięgam, że nigdy w życiu nie uwierzyłabym jakie cuda wianki nawet najsłodsze dzieci (od pierwszaków po gimnazjalistów) wyprawiają (serio-hardkor!!) dopóki nie zobaczyłam na własne oczy. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że rodzice ZAWSZE mają w pierwszej kolejności pretensje do nauczycieli, tych nierobów i wariatów :D O czym oczywiście rozmawiają w domu racząc nauczyciela odpowiednimi epitetami,a dziecko słucha i wyciąga wnioski.... Ich dzieci (z którymi spędzają wcale nie więcej czasu niż Ci nauczyciele właśnie, którzy dzięki temu mają chyba jakieś pojęcie) permanentnie oscylują wokół świętości i niewinności.

 

Zresztą, temat rzeka, więc wracam do merritum: koniecznie wyjaśnić sprawę, do końca i rzeczowo i minimalizując emocje. A dziecko musi wiedzieć, że nauczyciel jest jaki jest, ale w szkole to on rządzi, a nie ono. Powodzenia i pokojowego rozwiązania sprawy! :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeżyłam już jeden mondry zapis w regulaminie szkoły na temat telefonów komórkowych.

Otóż szkoła postwanowiła wprowadzić zakaz posiadania telefonów przez dzieci w szkole.

Aż się z wrażenia zapisałam do rady rodziców.

 

Ja, jako rodzic ŻYCZĘ sobie mieć kontakt z moim dzieckiem. Kontakt ten w godzinach, gdy dziecko jest w szkole możliwy jest przez telefon.

 

Każdy telefon ma taką mądrą funkcję (w profilach zresztą) że można go uciszyć.

Ale nie zmienia to faktu, że nadal ma sie kontakt z posiadaczem.

 

I jakoś można było zmienić ten mondry punkt, bo nikt mi nie będzie dyktował kiedy mogę a kiedy nie mogę mieć kontaktu z własnym dzieckiem.

 

Zgadzam się, że telefonem nie nalezy sie "bawić" na lekcjach, że nie należy wykonywać rozmów, wysyłać smsów. Ale, że nie wolno go posiadać ? Lub dotknąć ? To już jest nadgorliwość. A jak wiadomość nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

 

Oczywiście - jako mama dwóch chłopców - z założenia sprawdzam, czy nie ściemniają :):) I zdarzało się, że niestety nie ściemniały a nauczyciel miał zły dzień.

 

Więc można sprawę wyjaśnić ? Dlaczego od razu u dyrekacji ? A dlaczego NIE ? Jeśli pani nie ma nic do ukrycia - to nic się nie stanie, prawda ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS - tam gdzie będziemy się budować jest mała szkoła - liczy sobie raptem ok. 100 sztuk dzieciaków. Ale nie wiem jak szybko uda nam się przeprowadzić...

 

Mętlik mam już z tego wszystkiego... :roll:

 

.

to się zastanów dobrze teraz

i tak czekają ją przenosiny

czy miejsce budowy jest daleko od zamieszkania? Bo może opłacało by się ją przenieść od nowego roku i dowozić do nowej szkoły, która i tak niedługo będzie jej szkołą?

Ja popełniłam ten błąd z moją córką. Wybudowaliśmy się i nie przeniosłam jej od razu, przez pół roku bezsensownie jeździła do starej szkoły, która była osiedlowa, olbrzymia i wcale nie wysokich lotów. Po przeniesieniu do nowej, właśnie takiej małej szkoły nagle okazało się, że to inny świat. 20 osób w klasie, inne warunki, córka teraz już kończy VI klasę i żałuje tego straconego roku, bo mogłaby tu chodzić od razu. Kłopot w sumie nie taki wielki, bo i tak człowiek na budowę jeździł co dzień. Małe szkoły są lepsze!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

-na lekcjach zakaz dotykania komórek w ogóle

-zakaz filmowania

-zakaz robienia zdjęć

(to wszystko w aspekcie znęcania się nad słabszymi, robienia zdjęć nagim koleżankom i umieszczania ich w internecie - taką informację dostałam 20 minut temu z kuratorium, i ok zgadzam się tym w 101%)

 

a..

Nie rozumiem tego, co czytam. To była OFICJALNA odpowiedź :o

To może szkoły zamknąć, bo tam przemoc się szerzy?

To już, kuźwa, dopilnować nikt nie potrafi, żeby dzieci się NIE znęcały, tylko zdjęć mają nie robić :o Mają znęcać się po cichu i żeby pani nie widziała???

 

Dandi, masz odpowiedź, dlaczego nie ma dialogu.

Trzeba mieć z kim rozmawiać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż się z wrażenia zapisałam do rady rodziców.

 

To akurat nic dziwnego: jeśli chodzi o protestowanie czy walkę o kasę ludzie szybciutko potrafią się zmobilizować. Gorzej, gdy przyjdzie zrobić coś pozytywnego.

 

Ja, jako rodzic ŻYCZĘ sobie mieć kontakt z moim dzieckiem. Kontakt ten w godzinach, gdy dziecko jest w szkole możliwy jest przez telefon.

 

A po co chcesz mieć ten kontakt podczas lekcji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

4. . I najlepsze w tym wszystkim jest to, że rodzice ZAWSZE mają w pierwszej kolejności pretensje do nauczycieli, tych nierobów i wariatów :D O czym oczywiście rozmawiają w domu racząc nauczyciela odpowiednimi epitetami,a dziecko słucha i wyciąga wnioski....

 

 

nigdy przy dziecku nie mówiłam źle o nauczycielce

jak córka ma jakieś wonty, to raczej wysłuchuję i nie komentuję, choć czasem po cichu zgrzytam zębami

Dziecko MUSI miec jakiś punkt odniesienia a w szkole, szczególnie w klasach I-III i dla dziewczynek jest nim pani. Zwykle ukochana i godna naśladowania.

dziecko, które nie ma w szkole pani-autorytetu nie będzie się dobrze uczyć, nie będzie lubić się uczyć. W starszych klasach rożnie bywa, ale nauczanie początkowe to ogromna odpowiedzialność

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dandi3 - nie bede cytowac, bo w calej rozciaglosci z toba sie zgadzam.

 

Achaja- nie mam prawa podejrzewac, ze nie piszesz prawdy, ale jednak niepokoi mnie sposob w jaki o calej sytuacji piszesz :( Czy nauczycielka rzeczywiście tak bezpodstawnie odebrała telefon za to tylko, ze wisial na szyi dzecka?

Pewnie, ze sprawe trzeba wyjasnic zaczynajac od rozmowy z nauczycielka, ale czy jestes gotowa do rozmowy, skoro tyle lekcewazenia w Twoim tonie, gdy piszesz o tej kobiecie.

 

Tak czy owak, daj znac jak poszlo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż się z wrażenia zapisałam do rady rodziców.

 

To akurat nic dziwnego: jeśli chodzi o protestowanie czy walkę o kasę ludzie szybciutko potrafią się zmobilizować. Gorzej, gdy przyjdzie zrobić coś pozytywnego.

 

 

No nie wiem - ja akurat mam odwrotnie. A bywanie w radach rodziców mnie znudziło przez 8 lat. Miałam nadzieję, że po podstawówce się uwolnię. Proponuję więc nie oceniać zbyt pochopnie.

 

A po co chcesz mieć ten kontakt podczas lekcji?

A gdzie przeczytałeś, że podczas lekcji ? Mój post wyraźnie wskazuje, że raczej na lekcji to dziecko ma uważać co mówi nauczyciel a nie obsługiwać telefon. Niemniej ważną wiadomość mogę mu wysłać podczas lekcji - przeczyta sobie na przerwie, prawda ? Ja w czasie lekcji mojego dziecka - na szczęscie - mogę korzystać z telefonu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I teraz tak - nauczycielka według mnie bez powodu zabrała. Czy robić jej awanturę?

Według mnie miała powód bo wibracje na szyi moga skutecznie rozpraszać dziecko. Nie powinna była jednak zabierać telefonu i porzucać tak beztrosko. A tak nawiasem mówiąc czego chcesz nauczyć dziecko robiąc awantyrę nauczycielce i nazywając ją wredną?

 

Postawiła dzisiaj młodej pałę za to, że pomogła koleżance w pracy plastycznej.

Być może słusznie. Wszystko zależy od tego na czym ta pomoc polegała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się co do słowa z AnSi, Agą Białystok i Joszką. Ja też nie widzę chęci dialogowania, wyjaśniania, porozumienia. Przepraszam Achaja ale, (pewnie zgodzi się tu ze mną AnSi jako koleżanka po fachu), w tym wątku reprezentujesz postawę pt.: ODPIERDOL SIĘ SUKO OD MOJEJ CUDOWNEJ CÓRKI BO ZAŁATWIĘ CIĘ W KURATORIUM. Do mnie też przychodzili rodzice nastawieni tak jak Ty, z mordą od progu, że jakimprawemwogóleśmiemiproszęmituzaraz.

 

Zajdź tam na spokojnie, przedstaw problem ze swego punktu widzenia, zapytaj jakie ona w tej sytuacji widzi rozwiązanie. Nie da się dogadać? Baba jest betonowa? Zrób jak radzi Nefer - masz dyrektora, masz kuratorium w ostateczności. Tylko w mojej ocenie problem jest nieco inny. Ty się z nią wcale kochana nie chcesz dogadać. Nie wiem czy wynika to z Twego temperamentu, czy z tego, że na tym etapie masz w sobie tyle żalu i poczucia niesprawiedliwości, że walisz to wszystko i zwyczajnie chcesz odwetu. Znajdź jednak w całym tym zamieszaniu małą, osmioletnią dziewczynkę, która na Ciebie patrzy i zastanów się jaką matką chcesz być dla niej - mądrą i szukającą kulturalnych rozwiązań, czy awanturującą się z nauczycielami. I nie ma to nic wspólnego z położeniem uszu po sobie i uległością. Taka postwa plasuje się bardzo blisko pojęcia "świadome, mądre rodzicielstwo".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duzo tu juz zostało powiedziane.

 

Ode mnie - mam syna w II klasie. Od kilku tygodni ma kom, bo zbyt czesto zmieniają nam sie plany - czasami musi zostać w świetlicy lub przeciwnie - wyjsc wcześniej niż sie z nim umawialam. Mniejsza o to, każdy rodzic mam prawo wlasnemu dziecku kupić telefon, jesli uzna że jest potrzebny.

I jedno mi przyszło do głowy- mój syn często coś "zawala" tylko i wyłącznie przez to że jest roztrepany. Zapomnie czegoś, zgubi, zostawi telefon na wierzchu. Ale odbierac od razu? Nie można było poprosić dziacko o schowanie telefonu? przecież to tylko dzieci.

 

Nie wyobrażam sobie odbierania telefonu w szatni - jest po lekcjach, nikomu nie przaszkadza, musi zadzwonić i już! ma wychodzić na zewnątrz? To nienormalne i o tym powiedziałabym dyrektorce. To zapis, który trzeba zmienic bo jest bez sensu.

 

Rozumiem że telefon córki sie znalazł?

 

jeśli zachowanie nauczycielki budzi niepokój rozmawiać z nią lub dyrektorem. Dziecko sie nie może bać! Koniec tematu. Jak może sie mścić? Wręcz przeciwnie będzie sie kontrolowac, żeby znów nie wpasć. Tym bardziej że dyr jest w porządku.

A żeby nie było tak, że to wy jesteście upierdliwymi rodzicami, to zrobiłabym mały wywiad. Zapytaj córki, czy pani jest wobec któregoś dziecka też niesprawiedliwa itp a potem pogadaj z rodzicami. Co dwie/ trzy/ cztery głowy to nie jedna :wink:

 

Powodzenia,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech....

No i po co niektórzy z Was się tak unoszą?

Okazało się, że mam rację - ale po kolei.

 

Poszłam do szkoły, najpierw sprawdzić czy tel. nie jest w sekretariacie.

Nie było - pani dyr. zdziwiona bo powinien w takim przypadku być.

Widać że się spłoszyła kobieta, cicho poprosiła o wyjaśnienie sprawy - z n-lką.

Poszłam.

Pani skruszona - bez mojego jakiegokolwiek pytania powiedziała, że popełniła błąd, że źle zrobiła tak sie zachowując.

No i juz nie miałam z czym startować. ;) Ale to tym lepiej, bo PRZY DZIECKU NIGDY NIE ROBIĘ AWANTUR - jak tu ktoś sugeruje. :evil: :evil: :evil: Choć mała wyszła ze swoim tatą, ale naokoło były jeszcze inne dzieci.

 

Osiągnęłam wiele w 20 minut.

Dzieci od dzisiaj mają prawo rozmawiać z rodzicami po zakończeniu lekcji, na terenie szkoły w szatni. I rano przed lekcjami takoż.

I o to mi chodziło.

 

Pokrótce to co usłyszałam - Młoda się nie bawiła komórką, panią poniosło, bo jest tylko człowiekiem i miała zły dzień.

No trudno zdarza się - ale skoro to miał być ostatni raz, to ok. Odpuszczam.

 

Teraz odpowiadam na wasze pytania i zarzuty itd.

 

EZS - budowę mieć będziemy 50 kilometrów od obecnego domu, kurka no odpada - to by było sto kilosów dziennie włączając w to przejazd przez Warszawę bo inaczej się nie da... Dwie godziny w jedną stronę, zwłaszcza, że węzeł Marsa jest przebudowywany i nie wiadomo ile to potrwa.

 

I tak - to z kuratorium to była moja rozmowa przez telefon z panią od podstawówek w naszym rejonie.

 

nigdy przy dziecku nie mówiłam źle o nauczycielce

jak córka ma jakieś wonty, to raczej wysłuchuję i nie komentuję, choć czasem po cichu zgrzytam zębami

Dziecko MUSI miec jakiś punkt odniesienia a w szkole, szczególnie w klasach I-III i dla dziewczynek jest nim pani. Zwykle ukochana i godna naśladowania.

dziecko, które nie ma w szkole pani-autorytetu nie będzie się dobrze uczyć, nie będzie lubić się uczyć. W starszych klasach rożnie bywa, ale nauczanie początkowe to ogromna odpowiedzialność

Się podpisuję, w naszym domu nie mówi się źle o nauczycielce, komentujemy między sobą jak młoda śpi, albo jest u koleżanek.

 

Achaja- nie mam prawa podejrzewac, ze nie piszesz prawdy, ale jednak niepokoi mnie sposob w jaki o calej sytuacji piszesz Czy nauczycielka rzeczywiście tak bezpodstawnie odebrała telefon za to tylko, ze wisial na szyi dzecka?

No cóż - własnie się ze skruchą do tego przyznała jakąś godzinę temu...

 

W CAŁOŚCI PODPISUJĘ SIĘ RÓWNIEŻ POD NEFER

 

A tak nawiasem mówiąc czego chcesz nauczyć dziecko robiąc awantyrę nauczycielce i nazywając ją wredną?

A gdzie napisałam, że cokolwiek zostało powiedziane przy dziecku??????? Nawet rozmowa dzisiejsza była bez obecności małej - mąż ją zabrał na spacer do sklepu po chleb.

 

Przepraszam Achaja ale, (pewnie zgodzi się tu ze mną AnSi jako koleżanka po fachu), w tym wątku reprezentujesz postawę pt.: ODPIERDOL SIĘ SUKO OD MOJEJ CUDOWNEJ CÓRKI BO ZAŁATWIĘ CIĘ W KURATORIUM.

Cóż, ja takich słów nie używam, ale skoro do Ciebie przychodzą tacy rodzice, to juz nie moja wina - i nie wrzucaj mnie do jednego worka razem z nimi.

 

I najlepsze w tym wszystkim jest to, że rodzice ZAWSZE mają w pierwszej kolejności pretensje do nauczycieli, tych nierobów i wariatów

W pierwszej kolejności to mi wszyscy mówią, łącznie z wychowawczynią, że za ostro podchodzę do wychowania córki - zbyt duża presja na naukę i zachowanie, i że czasem powinnam wyluzować. Ale jeśli widzę, że mojemu dziecku ewidentnie dzieje się krzywda to protestuję, i nie podobają mi się teksty od osób które mnie nie znają. Teksty sugerujące że mam w domu rozpieszczonego bachora w którego jestem zapatrzona jak w obrazek, zachwycając się radośnie "jak ono ślicznie pluje".

 

To tyle z mojej strony, czuję się usatysfakcjonowana rozwiązaniem palącego dla mnie problemu, i cieszę się, że są osoby które uważają podobnie, zresztą dorwałam jeszcze przewodniczącą RR i też zrobiła wielkie oczy, mówiąc, że jej dziecko nie ma takiego problemu z nauczycielką, i że w takim razie RR będzie wnioskować o pozwolenie na używanie komórek podczas przerw dla wszystkich - po to, żeby mieli kontakt z rodzicami. Skoro jednym klasom wolno a i innym nie, to coś tu nie gra. Ja nie wiedziałam o tym, że nie wszyscy są równi. Czekam na zebranie RR do marca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A żeby nie było tak, że to wy jesteście upierdliwymi rodzicami, to zrobiłabym mały wywiad. Zapytaj córki, czy pani jest wobec któregoś dziecka też niesprawiedliwa itp a potem pogadaj z rodzicami

 

słabo mi... to może od razu zorganizować podziemie konspiracyjne, włączyć w to dzieci i z koktajlami mołotowa ruszyć nocą na dom tej Pani?

 

Achaja cieszę się, że wszystko skończyło się tak jak się skończyło. Wygląda na to, że ta kobieta to uczciwa i mądra osoba. Nie łatwo jest stanąć przed rodzicem i przyznać się do błędu mówiąc w dodatku, że kogoś poniosło bo miał zły dzień. Dużo łatwiej iść w zaparte. Jesteś szczęściarą, że w procesie wychowania i kształcenia możesz współpracować z mądrymi nauczycielami. Wierzę, że jeżeli sytuacja powtórzy się w odwrotną stronę, znajdziesz w sobie wystarczająco dużo siły, żeby zachować się podobnie.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Paulka :)

Akurat moje dziecię nie jest dobrą osobą do podpytywania, bo dla niej każda smutna mina innego dziecka po ochrzanie od n-lki jest powodem do tego, żeby mówić, że dzieję się komuś krzywda.

Ot taki wrażliwy na punkcie cudzego smutku typ ;)

 

Ale dziękuję Ci bardzo za wsparcie, jesteś po tej samej stronie barykady co ja i inni rodzice. Solidarność zawodowa nauczycieli sie trochę rozpanoszyła w tym wątku, ale dajmy już spokój, w każdym razie dzięki takim osobom jak Nefer, Dropsiak, EZS, Siwy. Wasja, i chyba kilka innych osób przebrnęłam przez to w miare na spokojnie i osiągnęłam to co chciałam. :)

Szkoła jest dla dzieci i rodziców - a nie dla nauczycieli.

To zdanie dzisiaj usłyszałam od pani w kuratorium jak dzwoniłam po konsultację, no i muszę się z nią zgodzić.

To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Achaja dobrze,że wyjaśniłas sprawę i obyło się bez wielkiej wojny.

Nauczycielka jest tylko człowiekiem -, może mieć gorszy dzień ale w sumie dobrze o niej świadczy ,że przyznała,że zareagowała zbyt mocno.

 

Miałam nauczycielkę ,która była surowa i wymagająca ale sprawiedliwa i dobrze ją wspominam.Ponieważ miałam z Nią kontakt także po zakończeniu szkoły kiedyś,w jakiejś rozmowie powiedziała mi,że jej syn,wykształcony,dobrze ułożony młody człowiek,powiedział Jej kiedyś,że ma do niej żal o to,że nigdy nie przyznała mu racji kiedy się skarżył na jakiegoś nauczyciela.Być może wynikało to z tego ,że jego nauczycielki to były Jej kolezanki z jednego pokoju.Ale przyznała,że tak faktycznie było.

 

Nawiązuję do tego,żeby znaleść złoty środek.

Napewno nie na zasadzie -ja tej małpie pokażę z kim ma do czynienia.

Ale też nie na zasadzie -nauczyciel ma zawsze rację.

 

Jeśli dziecko ma problem-prawdziwy czy wydumany- rozmowa z nauczycielem moze wiele wyjaśnić bo dopiero wtedy znamy także stanowisko drugiej strony.

 

Pierwszy z brzegu przykład: nawet w małzeństwie zdarza się

że każda ze stron jedną i tą samą sytuację widzi całkiem inaczej,wyciąga inne wnioski i dopiero rozmowa pozwala poznać czyjś punkt widzenia.

Wtedy jest szansa na wyjaśniene...a mnie się zdawało....a ja to odebrałam jako....a ja pomyślałem ,że ty......itd,itd

Zdarza się ,ze ludzie nie zrozumieją swoich intencji chociaż są w związku kilka :D ,kilkanaście :-? lub kilkadziesiąt lat :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...