Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wredna nauczycielka - proszę o rady.


Achaja

Recommended Posts

-bez uzasadnienia i powiadomienia mnie telefonicznego, komórka mojemu dziecku nie zostanie zabrana, a ja w tym czasie się denerwuję, bo po lekcjach telefonu nie odbiera, i nie wiem czy coś się stało, czy nie - szaleję w panice, czy już lecieć dziecka szukać, czy poczekać jeszcze pół godziny bo może sie zagadała z koleżanką

komórka synonimem bezpieczeństwa

proponowałbym zawozić i odbierać dziecko ze szkoły

unikniesz (tfu na psa urok) rozczarowań co do tego urządzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 81
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

-bez uzasadnienia i powiadomienia mnie telefonicznego, komórka mojemu dziecku nie zostanie zabrana, a ja w tym czasie się denerwuję, bo po lekcjach telefonu nie odbiera, i nie wiem czy coś się stało, czy nie - szaleję w panice, czy już lecieć dziecka szukać, czy poczekać jeszcze pół godziny bo może sie zagadała z koleżanką

komórka synonimem bezpieczeństwa

proponowałbym zawozić i odbierać dziecko ze szkoły

unikniesz (tfu na psa urok) rozczarowań co do tego urządzenia

Jakbym mogła to bym ją zawoziła i odbierała... Ale niestety ze względu na ostatnio przebytą operację biodra nie mogę ani chodzić dłużej niż 5 minut ani prowadzić. Do wszelkich ważnych spraw zatrudniam męża i póki co musi mnie wozić ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli skończyło się dobrze.

Może teraz należałoby iść za ciosem i na spokojnie porozmawiać z nauczycielką o emocjach dziecka związanych ze szkołą? O strachu małej? Poprosić kobietę jako wychowawczynię o radę, uzasadniając np. ze to kolejna szkoła małej, kolejna aklimatyzacja w nowym środowisku, więc nazbierało się dziecku stresów itp.Może dałoby jej to do myślenia i postarałaby się pomóc i zmienić swoje podejście do twojej córeczki? Możliwe, że ona nawet nie wie, ze jej określone zachowania w twoim dziecku budzą takie emocje?

Bo myślę,że małej trzeba pomóc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Paulka :)

Akurat moje dziecię nie jest dobrą osobą do podpytywania, bo dla niej każda smutna mina innego dziecka po ochrzanie od n-lki jest powodem do tego, żeby mówić, że dzieję się komuś krzywda.

Ot taki wrażliwy na punkcie cudzego smutku typ ;)

 

Ale dziękuję Ci bardzo za wsparcie, jesteś po tej samej stronie barykady co ja i inni rodzice. Solidarność zawodowa nauczycieli sie trochę rozpanoszyła w tym wątku, ale dajmy już spokój, w każdym razie dzięki takim osobom jak Nefer, Dropsiak, EZS, Siwy. Wasja, i chyba kilka innych osób przebrnęłam przez to w miare na spokojnie i osiągnęłam to co chciałam. :)

Szkoła jest dla dzieci i rodziców - a nie dla nauczycieli.

To zdanie dzisiaj usłyszałam od pani w kuratorium jak dzwoniłam po konsultację, no i muszę się z nią zgodzić.

To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka.

 

Ciesze sie ża sprawa tak sie skończyła. Bardzo dobrze dla was wszystkich!

I...

Żeby nie było...ja tez w "sekcie" nauczycieli jestem :wink:

Pracuję z 6- latkami i są dni, że mam ochotę walic głową w mur z powodu ich zachowania, jeszcze częściej z powodu zachowania rodziców :roll:

Mam tez gorsze dni, ale przenoszenie ich na wychowanków...To takie jakieś nieprofesjonalne przede wszystkim. nauczyciel powinien cechowac sie niewyczerpalnymi pokładami cierpliwości. taka robota :wink:

 

PS. Przykład z ostatniego tygodnia. Powitałam wchodzącą na salę dziewczynkę hasłem: "Cześć, malutka!"

Następnego dnia wpadła do mnie nabzyczona matka z awantura, że ona sobie nie zyczy, że to szczyt, że dziecko sie obraziło bo:

"Prosze sobei zapamiętać, droga pani: moja córka nie jest MAŁA tylko NISKA!!!"

:o :o :o

:roll:

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O proszę :lol:

Nie mogłabyś uczyć w naszej szkole klasy II c? :lol:

 

Hehe, niezła kobitka ;)

W naszej poprzedniej szkole była taka jedna co zabraniała n-lce otwierać okno przy 30 stopniach w czerwcu, bo się jej synek przeziębi. ;)

A synek, na przerwach spocony po szkolnym dziedzińcu latał tak jak inne dzieci, i nigdy mu nic nie było, a mamusia swoje ;)

 

Są różne sytuacje, czasami jest śmiesznie, czasami wręcz przeciwnie... Ale fajnie jest jak się trafi na nauczyciela któremu się jeszcze chce i ma cierpliwość. Tak powinno być w 90% przypadków, a tymczasem takich z powołaniem jest właśnie te pozostałe 10%...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to tym lepiej, bo PRZY DZIECKU NIGDY NIE ROBIĘ AWANTUR - jak tu ktoś sugeruje. :evil: :evil: :evil:

Ależ ja nic nie sugerowałam i proszę mi nawet nie sugerować.

 

 

Pokrótce to co usłyszałam - Młoda się nie bawiła komórką, panią poniosło, bo jest tylko człowiekiem i miała zły dzień.

Ty chyba też miałaś zły dzień pisząc pierwszego posta. Dobrze w sumie, że Cię nie poniosło.

 

A tak nawiasem mówiąc czego chcesz nauczyć dziecko robiąc awantyrę nauczycielce i nazywając ją wredną?

A gdzie napisałam, że cokolwiek zostało powiedziane przy dziecku???????

Nigdzie. Nigdzie też aż do tej pory nie napisałaś, że tak nie było :) A ż twojego pełnego negatywnych emocji postu można było różne wnioski wysnuć :) No trudno, ale nie dopowiadając musisz się liczyć, że każdy sobie dopowie sam :)

 

No ale w sumie dobrze, że wszystko się wyjaśniło. Chyba nie taka zła ta nauczycielka jak nam to odmalowałaś na początku, co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka....

 

:D :D Nie, nie - to nie tak Ahajo. Skoro juz dzielisz na my i wy, to powiem, ze ani My bez Was, ale i Wy bez nas tez nie za bardzo :) Tak wiec wracamy do punktu wyjscia -dialogu trzeba, spokoju trzeba i checi trzeba. No bo jednak nie taka straszna ta nauczycielka, jak sie okazalo, a jak mozna by sadzic po pierwszych Twoich postach i epitetach roznych...:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się z małym OT:

 

Swego czasu miałem okazję być opiekunem na wycieczce klasy 3 podstawówki. Kilkoro dzieci miało komórki. oczywiści w trakcie podróży co 20 - 30 km telefony - mamusie dzwoniły. Dowcip polegał na tym że nocowaliśmy w Pasterce - taka mała dziura pod czeską granicą. Piszę dziura bo nie dochodził tam żaden sygnał, telewizja - transmisja z burzy śnieżnej, radio - szum morza. Telefony brak.

 

Wesoły widok - kilkoro dzieci biegających po placu przed ośrodkiem szukających zasięgu. Niestety jeden dzieciak dosłownie wpadł w traumę. Trzeba było stacjonarnym dzwonić do rodziców żeby jadł.

 

Wnioski wyciągnijcie sami

 

 

Dziękuję za uwagę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mojego dziecka II kl podst. na wyjazdach kilkudniowych (biala szkoła) dzieci mogą korzystać z telefonu tylko godzinę dziennie w porze przerwy poobiedniej. Jest to spowodowane tym, żeby dzieciaków nie odrywać od zajęć. W każdej chwili można dzwonić do nauczycieli opiekujących się klasą (wychowawca + inny do pomocy) - rodzice przed wyjazdem dzieci dostają numery telefonów "służbowych".

W szkole to chyba tylko na świetlicy mogą używać telefonów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat, chociaż mnie jak na razie już nie dotyczy. Jak się wnuki pojawią, to może znowu... :lol:

Nie jestem nauczycielką, ale mam takowe w bliskiej rodzinie: siostra, kiedyś mama.

Gdy moje dzieci chodziły do szkoły, komórek nie miały, bo to nie te czasy. Chciałabym jednak poruszyć problem kontaktów rodziców z nauczycielami, dialogu pomiędzy nimi. Najczęściej takowego dialogu nie było, rodzice się bali cokolwiek powiedzieć. A czemu? "Bo pani na dziecku będzie się mścić". Na zebraniu , gdy wychowawca pytał o problemy była najczęściej cisza, każdy spuscił głowę, bo po co się wychylać.Wszystkie żale wylewane były do towarzyszy niedoli, przed zabraniem i po jego zakończeniu. I kto mi powie czemu, przeciez jakaś przyczyna musi być.

Chyba tak już jest,że ludzie boją się księdza, nauczyciela i doktora :D

Ja, jeśli miałam jakis problem to odzywałam sie głosno na zebraniu lub zostawałam po i dyskutowałam na ten temat z wychowawcą.Moje dzieci nigdy nie doświadczyły ze strony nauczycieli "wyżywania się" za to. A co zabawniejsze, często bywało tak, że następnego dnia po zebraniu koleżanki lub koledzy mojego dziecka przekazywali imu podziękowania od rodzica, że mama powiedziała na zebraniu głośno o problemie.

I skąd ten brak odwagi? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I najlepsze w tym wszystkim jest to, że rodzice ZAWSZE mają w pierwszej kolejności pretensje do nauczycieli, tych nierobów i wariatów

 

W pierwszej kolejności to mi wszyscy mówią, łącznie z wychowawczynią, że za ostro podchodzę do wychowania córki - zbyt duża presja na naukę i zachowanie, i że czasem powinnam wyluzować. Ale jeśli widzę, że mojemu dziecku ewidentnie dzieje się krzywda to protestuję, i nie podobają mi się teksty od osób które mnie nie znają. Teksty sugerujące że mam w domu rozpieszczonego bachora w którego jestem zapatrzona jak w obrazek, zachwycając się radośnie "jak ono ślicznie pluje".

 

Achaja, moja wypowiedź, którą cytujesz zaczynała się od 'a tak już zupełnie na marginesie' i absolutnie nie odnosiła się do Ciebie! To było spostrzeżenie ogólne, ku refleksji, a nie tekst sugerujący, że masz w domu rozpieszczonego bachora :)

 

Widzę, że sprawę udało się załatwić po Twojej myśli, a nauczycielka z tego co napisałaś zachowała się rozsądnie. Chyba all in all nie jest aż taka 'wredna'? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka....

 

:D :D Nie, nie - to nie tak Ahajo

 

 

CO NIE TAK? CO NIE TAK? W budżetówce pracujesz? w budżetówce! za podatki żyjesz? za podatki! znaczy to że jesteś u podatników na ordynansach Ty złodziejko i leniu!!!!

 

OK padam na kolana, glowe popiolem posypuje. Worek pokutny mam wdziac, czy wystarczy bez :-? :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka....

 

:D :D Nie, nie - to nie tak Ahajo

 

 

CO NIE TAK? CO NIE TAK? W budżetówce pracujesz? w budżetówce! za podatki żyjesz? za podatki! znaczy to że jesteś u podatników na ordynansach Ty złodziejko i leniu!!!!

 

:) Spokojnie, spokojnie! :) Moim zdaniem problem (tak w ogóle) polega na odwiecznym konflikcie MY-ONI. W Polsce coś takiego jak dialog, brak rywalizacji o pozycję, wzajemny szacunek nie jest wciąż sytuacją wyjściową, naturalną. To w najlepszym razie sytuacja wypracowana, wynikająca z wielkiej mądrości i powściągliwości stron. A tak naprawdę chyba większość z nas ma wspomnienia wrednego, krzywdzącego nauczyciela, które stają jako żywe gdy to naszemu dziecku dzieje się 'krzywda'. Czasami rodzice przychodząc do szkoły wyżywają się za swoje krzywdy, z góry przypisują nauczycielowi cechy kogoś innego. I w drugą stronę, nauczyciel widząc rozwrzeszczaną od progu mamuśkę już wie co o tym myśleć i nie słucha. Myślę, że byłoby wszystkim łatwiej i przyjemniej gdybyśmy odpuścili sobie pozycjonowanie kto tu jest dla kogo, kto rządzi na tym terenie, kto jest panem a kto sługą. A niestety w naszym kraju taką walkę o 'moje na wierzchu' spotyka się wszędzie. W szkołach, w urzędach, w sklepach.

 

Nie wiem jak jest naprawdę, czy nauczyciel przychodzi do szkoły dla dzieci, bo na tym polega jego praca? Zgadzam się. Na pewno. To stwierdzenie może być jednak dość przewrotne. Wiecie, że niektóre dzieci nie widzą różnicy? Widzą wokół siebie ludzi, którzy pracują dla nich. Gosposię, ogrodnika, nauczyciela... :D A może dzieci przychodzą do szkoły dla nauczyciela? Z tym też się zgadzam. Korzystają przecież z jego czasu, wiedzy i mądrości. Lub cierpią z ich braku ;) Jakkolwiek jest naprawdę, na przykładzie tego wątku widać, że zdrowe i rozsądne kontakty międzyludzkie to sztuka. I tym filozoficznym akcentem ;) kończę i życzę Autorce topicu, jej córce, jak i pani nauczycielce, żeby się dogadywały równie efektywnie jak tym razem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka....

 

:D :D Nie, nie - to nie tak Ahajo. Skoro juz dzielisz na my i wy, to powiem, ze ani My bez Was, ale i Wy bez nas tez nie za bardzo :) Tak wiec wracamy do punktu wyjscia -dialogu trzeba, spokoju trzeba i checi trzeba. No bo jednak nie taka straszna ta nauczycielka, jak sie okazalo, a jak mozna by sadzic po pierwszych Twoich postach i epitetach roznych...:)

 

Ja przeprszam, że przepraszam, ale to nie moje słowa :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...