Barbossa 24.02.2010 19:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 -bez uzasadnienia i powiadomienia mnie telefonicznego, komórka mojemu dziecku nie zostanie zabrana, a ja w tym czasie się denerwuję, bo po lekcjach telefonu nie odbiera, i nie wiem czy coś się stało, czy nie - szaleję w panice, czy już lecieć dziecka szukać, czy poczekać jeszcze pół godziny bo może sie zagadała z koleżanką komórka synonimem bezpieczeństwa proponowałbym zawozić i odbierać dziecko ze szkoły unikniesz (tfu na psa urok) rozczarowań co do tego urządzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Achaja 24.02.2010 19:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 -bez uzasadnienia i powiadomienia mnie telefonicznego, komórka mojemu dziecku nie zostanie zabrana, a ja w tym czasie się denerwuję, bo po lekcjach telefonu nie odbiera, i nie wiem czy coś się stało, czy nie - szaleję w panice, czy już lecieć dziecka szukać, czy poczekać jeszcze pół godziny bo może sie zagadała z koleżanką komórka synonimem bezpieczeństwa proponowałbym zawozić i odbierać dziecko ze szkoły unikniesz (tfu na psa urok) rozczarowań co do tego urządzenia Jakbym mogła to bym ją zawoziła i odbierała... Ale niestety ze względu na ostatnio przebytą operację biodra nie mogę ani chodzić dłużej niż 5 minut ani prowadzić. Do wszelkich ważnych spraw zatrudniam męża i póki co musi mnie wozić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Achaja 24.02.2010 19:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 Dropsiaku - tak. Pani miała go ze sobą w domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 24.02.2010 20:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 Czyli skończyło się dobrze.Może teraz należałoby iść za ciosem i na spokojnie porozmawiać z nauczycielką o emocjach dziecka związanych ze szkołą? O strachu małej? Poprosić kobietę jako wychowawczynię o radę, uzasadniając np. ze to kolejna szkoła małej, kolejna aklimatyzacja w nowym środowisku, więc nazbierało się dziecku stresów itp.Może dałoby jej to do myślenia i postarałaby się pomóc i zmienić swoje podejście do twojej córeczki? Możliwe, że ona nawet nie wie, ze jej określone zachowania w twoim dziecku budzą takie emocje?Bo myślę,że małej trzeba pomóc. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Achaja 24.02.2010 20:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 Ona o tym wie. O to była pierwsza niesnaska - że nie pomaga w aklimatyzacji. Po jej rozmowie z pedagogiem szkolnym zaczęła się interesować - teraz jest już o niebo lepiej. No w każdym razie dużo lepiej niż w październiku było. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 24.02.2010 20:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 Dzięki Paulka Akurat moje dziecię nie jest dobrą osobą do podpytywania, bo dla niej każda smutna mina innego dziecka po ochrzanie od n-lki jest powodem do tego, żeby mówić, że dzieję się komuś krzywda. Ot taki wrażliwy na punkcie cudzego smutku typ Ale dziękuję Ci bardzo za wsparcie, jesteś po tej samej stronie barykady co ja i inni rodzice. Solidarność zawodowa nauczycieli sie trochę rozpanoszyła w tym wątku, ale dajmy już spokój, w każdym razie dzięki takim osobom jak Nefer, Dropsiak, EZS, Siwy. Wasja, i chyba kilka innych osób przebrnęłam przez to w miare na spokojnie i osiągnęłam to co chciałam. Szkoła jest dla dzieci i rodziców - a nie dla nauczycieli. To zdanie dzisiaj usłyszałam od pani w kuratorium jak dzwoniłam po konsultację, no i muszę się z nią zgodzić. To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka. Ciesze sie ża sprawa tak sie skończyła. Bardzo dobrze dla was wszystkich! I... Żeby nie było...ja tez w "sekcie" nauczycieli jestem Pracuję z 6- latkami i są dni, że mam ochotę walic głową w mur z powodu ich zachowania, jeszcze częściej z powodu zachowania rodziców Mam tez gorsze dni, ale przenoszenie ich na wychowanków...To takie jakieś nieprofesjonalne przede wszystkim. nauczyciel powinien cechowac sie niewyczerpalnymi pokładami cierpliwości. taka robota PS. Przykład z ostatniego tygodnia. Powitałam wchodzącą na salę dziewczynkę hasłem: "Cześć, malutka!" Następnego dnia wpadła do mnie nabzyczona matka z awantura, że ona sobie nie zyczy, że to szczyt, że dziecko sie obraziło bo: "Prosze sobei zapamiętać, droga pani: moja córka nie jest MAŁA tylko NISKA!!!" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 24.02.2010 20:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 A żeby nie było tak, że to wy jesteście upierdliwymi rodzicami, to zrobiłabym mały wywiad. Zapytaj córki, czy pani jest wobec któregoś dziecka też niesprawiedliwa itp a potem pogadaj z rodzicami słabo mi... Jakieś kropelki podac??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Achaja 24.02.2010 20:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 O proszę Nie mogłabyś uczyć w naszej szkole klasy II c? Hehe, niezła kobitka W naszej poprzedniej szkole była taka jedna co zabraniała n-lce otwierać okno przy 30 stopniach w czerwcu, bo się jej synek przeziębi. A synek, na przerwach spocony po szkolnym dziedzińcu latał tak jak inne dzieci, i nigdy mu nic nie było, a mamusia swoje Są różne sytuacje, czasami jest śmiesznie, czasami wręcz przeciwnie... Ale fajnie jest jak się trafi na nauczyciela któremu się jeszcze chce i ma cierpliwość. Tak powinno być w 90% przypadków, a tymczasem takich z powołaniem jest właśnie te pozostałe 10%... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 24.02.2010 21:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 Ale to tym lepiej, bo PRZY DZIECKU NIGDY NIE ROBIĘ AWANTUR - jak tu ktoś sugeruje. Ależ ja nic nie sugerowałam i proszę mi nawet nie sugerować. Pokrótce to co usłyszałam - Młoda się nie bawiła komórką, panią poniosło, bo jest tylko człowiekiem i miała zły dzień. Ty chyba też miałaś zły dzień pisząc pierwszego posta. Dobrze w sumie, że Cię nie poniosło. A tak nawiasem mówiąc czego chcesz nauczyć dziecko robiąc awantyrę nauczycielce i nazywając ją wredną? A gdzie napisałam, że cokolwiek zostało powiedziane przy dziecku??????? Nigdzie. Nigdzie też aż do tej pory nie napisałaś, że tak nie było A ż twojego pełnego negatywnych emocji postu można było różne wnioski wysnuć No trudno, ale nie dopowiadając musisz się liczyć, że każdy sobie dopowie sam No ale w sumie dobrze, że wszystko się wyjaśniło. Chyba nie taka zła ta nauczycielka jak nam to odmalowałaś na początku, co? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bad 24.02.2010 22:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 A najbardziej podobało mi się ewentualne"straszenie" kuratorium. Uwielbiam ludzi, którzy myślą, że w ten sposób załatwią wszystkie sprawy bez problemu.A wystarczyło spokojnie pogadać... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anSi 24.02.2010 22:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2010 ... To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka.... Nie, nie - to nie tak Ahajo. Skoro juz dzielisz na my i wy, to powiem, ze ani My bez Was, ale i Wy bez nas tez nie za bardzo Tak wiec wracamy do punktu wyjscia -dialogu trzeba, spokoju trzeba i checi trzeba. No bo jednak nie taka straszna ta nauczycielka, jak sie okazalo, a jak mozna by sadzic po pierwszych Twoich postach i epitetach roznych... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
piterazim 25.02.2010 07:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 Wtrącę się z małym OT: Swego czasu miałem okazję być opiekunem na wycieczce klasy 3 podstawówki. Kilkoro dzieci miało komórki. oczywiści w trakcie podróży co 20 - 30 km telefony - mamusie dzwoniły. Dowcip polegał na tym że nocowaliśmy w Pasterce - taka mała dziura pod czeską granicą. Piszę dziura bo nie dochodził tam żaden sygnał, telewizja - transmisja z burzy śnieżnej, radio - szum morza. Telefony brak. Wesoły widok - kilkoro dzieci biegających po placu przed ośrodkiem szukających zasięgu. Niestety jeden dzieciak dosłownie wpadł w traumę. Trzeba było stacjonarnym dzwonić do rodziców żeby jadł. Wnioski wyciągnijcie sami Dziękuję za uwagę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aniahubi 25.02.2010 08:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 U mojego dziecka II kl podst. na wyjazdach kilkudniowych (biala szkoła) dzieci mogą korzystać z telefonu tylko godzinę dziennie w porze przerwy poobiedniej. Jest to spowodowane tym, żeby dzieciaków nie odrywać od zajęć. W każdej chwili można dzwonić do nauczycieli opiekujących się klasą (wychowawca + inny do pomocy) - rodzice przed wyjazdem dzieci dostają numery telefonów "służbowych".W szkole to chyba tylko na świetlicy mogą używać telefonów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
majka112 25.02.2010 08:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 Ciekawy temat, chociaż mnie jak na razie już nie dotyczy. Jak się wnuki pojawią, to może znowu... Nie jestem nauczycielką, ale mam takowe w bliskiej rodzinie: siostra, kiedyś mama. Gdy moje dzieci chodziły do szkoły, komórek nie miały, bo to nie te czasy. Chciałabym jednak poruszyć problem kontaktów rodziców z nauczycielami, dialogu pomiędzy nimi. Najczęściej takowego dialogu nie było, rodzice się bali cokolwiek powiedzieć. A czemu? "Bo pani na dziecku będzie się mścić". Na zebraniu , gdy wychowawca pytał o problemy była najczęściej cisza, każdy spuscił głowę, bo po co się wychylać.Wszystkie żale wylewane były do towarzyszy niedoli, przed zabraniem i po jego zakończeniu. I kto mi powie czemu, przeciez jakaś przyczyna musi być. Chyba tak już jest,że ludzie boją się księdza, nauczyciela i doktora Ja, jeśli miałam jakis problem to odzywałam sie głosno na zebraniu lub zostawałam po i dyskutowałam na ten temat z wychowawcą.Moje dzieci nigdy nie doświadczyły ze strony nauczycieli "wyżywania się" za to. A co zabawniejsze, często bywało tak, że następnego dnia po zebraniu koleżanki lub koledzy mojego dziecka przekazywali imu podziękowania od rodzica, że mama powiedziała na zebraniu głośno o problemie. I skąd ten brak odwagi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 25.02.2010 09:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 Żeby nie było...ja tez w "sekcie" nauczycieli jestem wiesz, zaczynasz mnie fascynować. Ty z dziećmi pracujesz, tak? z zerówką, tak? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dandi3 25.02.2010 09:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 ... To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka.... Nie, nie - to nie tak Ahajo CO NIE TAK? CO NIE TAK? W budżetówce pracujesz? w budżetówce! za podatki żyjesz? za podatki! znaczy to że jesteś u podatników na ordynansach Ty złodziejko i leniu!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aga-Białystok 25.02.2010 09:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 I najlepsze w tym wszystkim jest to, że rodzice ZAWSZE mają w pierwszej kolejności pretensje do nauczycieli, tych nierobów i wariatów W pierwszej kolejności to mi wszyscy mówią, łącznie z wychowawczynią, że za ostro podchodzę do wychowania córki - zbyt duża presja na naukę i zachowanie, i że czasem powinnam wyluzować. Ale jeśli widzę, że mojemu dziecku ewidentnie dzieje się krzywda to protestuję, i nie podobają mi się teksty od osób które mnie nie znają. Teksty sugerujące że mam w domu rozpieszczonego bachora w którego jestem zapatrzona jak w obrazek, zachwycając się radośnie "jak ono ślicznie pluje". Achaja, moja wypowiedź, którą cytujesz zaczynała się od 'a tak już zupełnie na marginesie' i absolutnie nie odnosiła się do Ciebie! To było spostrzeżenie ogólne, ku refleksji, a nie tekst sugerujący, że masz w domu rozpieszczonego bachora Widzę, że sprawę udało się załatwić po Twojej myśli, a nauczycielka z tego co napisałaś zachowała się rozsądnie. Chyba all in all nie jest aż taka 'wredna'? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anSi 25.02.2010 09:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 ... To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka.... Nie, nie - to nie tak Ahajo CO NIE TAK? CO NIE TAK? W budżetówce pracujesz? w budżetówce! za podatki żyjesz? za podatki! znaczy to że jesteś u podatników na ordynansach Ty złodziejko i leniu!!!! OK padam na kolana, glowe popiolem posypuje. Worek pokutny mam wdziac, czy wystarczy bez Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aga-Białystok 25.02.2010 10:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 ... To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka.... Nie, nie - to nie tak Ahajo CO NIE TAK? CO NIE TAK? W budżetówce pracujesz? w budżetówce! za podatki żyjesz? za podatki! znaczy to że jesteś u podatników na ordynansach Ty złodziejko i leniu!!!! Spokojnie, spokojnie! Moim zdaniem problem (tak w ogóle) polega na odwiecznym konflikcie MY-ONI. W Polsce coś takiego jak dialog, brak rywalizacji o pozycję, wzajemny szacunek nie jest wciąż sytuacją wyjściową, naturalną. To w najlepszym razie sytuacja wypracowana, wynikająca z wielkiej mądrości i powściągliwości stron. A tak naprawdę chyba większość z nas ma wspomnienia wrednego, krzywdzącego nauczyciela, które stają jako żywe gdy to naszemu dziecku dzieje się 'krzywda'. Czasami rodzice przychodząc do szkoły wyżywają się za swoje krzywdy, z góry przypisują nauczycielowi cechy kogoś innego. I w drugą stronę, nauczyciel widząc rozwrzeszczaną od progu mamuśkę już wie co o tym myśleć i nie słucha. Myślę, że byłoby wszystkim łatwiej i przyjemniej gdybyśmy odpuścili sobie pozycjonowanie kto tu jest dla kogo, kto rządzi na tym terenie, kto jest panem a kto sługą. A niestety w naszym kraju taką walkę o 'moje na wierzchu' spotyka się wszędzie. W szkołach, w urzędach, w sklepach. Nie wiem jak jest naprawdę, czy nauczyciel przychodzi do szkoły dla dzieci, bo na tym polega jego praca? Zgadzam się. Na pewno. To stwierdzenie może być jednak dość przewrotne. Wiecie, że niektóre dzieci nie widzą różnicy? Widzą wokół siebie ludzi, którzy pracują dla nich. Gosposię, ogrodnika, nauczyciela... A może dzieci przychodzą do szkoły dla nauczyciela? Z tym też się zgadzam. Korzystają przecież z jego czasu, wiedzy i mądrości. Lub cierpią z ich braku Jakkolwiek jest naprawdę, na przykładzie tego wątku widać, że zdrowe i rozsądne kontakty międzyludzkie to sztuka. I tym filozoficznym akcentem kończę i życzę Autorce topicu, jej córce, jak i pani nauczycielce, żeby się dogadywały równie efektywnie jak tym razem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 25.02.2010 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 ... To oni są dla nas, nie my dla nich. Kropka.... Nie, nie - to nie tak Ahajo. Skoro juz dzielisz na my i wy, to powiem, ze ani My bez Was, ale i Wy bez nas tez nie za bardzo Tak wiec wracamy do punktu wyjscia -dialogu trzeba, spokoju trzeba i checi trzeba. No bo jednak nie taka straszna ta nauczycielka, jak sie okazalo, a jak mozna by sadzic po pierwszych Twoich postach i epitetach roznych... Ja przeprszam, że przepraszam, ale to nie moje słowa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.