Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Magi - czekaj?c na wiosn? ...


Recommended Posts

27-04-2004

Jadę wczoraj na działeczkę, z pieskiem jak codzień, żeby wybiegał się ponieważ strasznie ruchliwy zrobił się na wiosnę, jedna wielka głupawka, a tu miła niespodzianka. Panowie położyli już pierwszą warstwę bloczków. Zaczyna się budowanie. Co mnie cieszy i to bardzo. :D

Dzisiaj popołudniem były już cztery warstwy. Tak ładnie im szło, że stałam chyba godzinę i podziwiałam :lol: Weszłam sobie przez drzwi wejściowe wyszłam przez tarasowe :). Super. Teraz widzę, że drzwi tarasowe spokojnie mogłyby być większe.

Trochę mnie zaniepokoił stan bloczków /ukrychnięte i mokre plamy/ ale wszystko jest w porządku - jak się dowiedziałam.

Sąsiedzi przychodzą oglądać z czego budujemy. Nowość :lol: na wsi.

Jutro jadą dalej a ja jak na szpilkach będę siedzieć w pracy.

 

 

Pozdrawiam

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 185
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

29-04-2004

 

Z chaosu powoli wyłania się kształt domu. Wczoraj kurtyna czasu odsłoniła ścianę wschodnią a dzisiaj pokazała południową. Wraz z powstającymi ścianami a nawet warstwami uczucie mikroskopijności pomieszczeń powoli się rozwiewa.

 

Dobra teraz trochę spraw przyziemnych :lol:

Wczoraj wpłaciłam całośc na kominek, ostatnie pieniądze wydają się przeciekać przez palce w tempie rwącego potoku.

 

Dzisiaj się murarzowi przypomniało, że nie zamówiliśmy elementów docieplenia wieńca. Stwierdził też, że mało stali zostało na wieniec. Wszystko fajnie tylko tak się składa, że to on zamawiał stal. No może powinnam się cieszyć, że przypomniało mu się przed 1 maja. Tiiiiiiiiiiiit. Zostawię to bez komentarza.

 

Odezwali się też okniarze. Każą płacić za okna, które dotarły po dwóch miesiącach.

 

Teraz czekam, aż moje koszty przekroczą okrągłą cyfrę magiczną - jedynkę z pięcioma zerami. Może przypomnę wszystkim, że chciałam się wybudować za 120 tys. Oj jakaż byłam naiwna.

 

Pozdrawiam wszystkich marzycieli takich jak ja :D

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

01~03-05-2004

Jesteśmy w UNII :) Mam nadzieję, że teraz wszystko znormalnieje a przede wszystkim ceny.

Nasz pierwszy dzień w Unii uczciliśmy całodziennym pobytem na działeczce, rozpaleniem pierwszego grilka i wypiciem zimnego piwka :D .

Sezon letni otwarty.

Zakupiliśmy siedzenia ogrodowe aby było na czym usadowić swoją szanowną w czasie podziwiania naszych pięknych ścian domku. Było naprawdę super. Mogłabym z tamtąd nie wracać. Może skombinuję jakiś namiocik :lol:

 

Wczoraj musiałam zapłacić za stal dodatkową /żeby zdążyć przed vatem/ tylko 905 zł. Te dodatkowe tysiące nas wykończą :evil:

 

05-05-2004

Wczoraj zamówiłam elementy docieplenia wieńca. Pomyślałam, żę tyle wydałam na bloczki a teraz będą kombinować z resztkami cegieł i steropianem. Chcę mieć ciepło. Może to starata pieniędzy ale będę spała spokojnie. :p

Pierwsza transza kredytu uleciała a może przeleciała jakoś niepostrzeżenie, że udaliśmy się po drugą. Sprawa załatwiana w 1 dzień. Nieźle co.

No i nie dało się unikać dłużej okniarzy i musiałam zapłacić.

 

Popołudniem pojechałam na działkę i wszystko wyglądało gites. Ściany zewnętrzne stoją , nadproża i zaczęli robić ściany działowe ze względu na to, że czekają na elementy docieplenia wieńca, które mają przyjechać lada dzień. Murarz trochę sknocił sprawę komina /oczywiście posłuchałam forumowiczów i kazałam zrobić komin 20x20/ bo poszerzył fundament komina w stronę salonu i teraz kominek będzie bardzo wysunięty na salon. I jak tu wszystkiego dopilnować. Musiałabym stać tam nad nimi cały czas. Dobrze, że okna zrobił dobrze :lol:

 

A i jeszcze dodam, żę teraz gdy stoją ściany, wydaje się być kawał chałupy a nie tak jak przy fundamentach.

 

cdn

P.S. Pozdrawienia dla wszystkich czytelników :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

06-05-2004

 

Pan murarz się zaczął wychylać.

Prosiłam, żeby zrobił komin 20x20 a on swoje i jest 20x27. Wskazówka adrenalinki przekroczyła poziom zero ale nie wskoczyła na full więc odpuściłam. Za to kazałam sobie zrobić łuczek między salonem a korytarzem i kuchnią tzn dwa łuczki Niech ma więcej pracy.

 

Dzisiaj wykonałam tyle telefonów ile chyba miesięcznie przed budową.

Musiałam powiercić dziurę w brzuchu panu od elementów wieńca. Pan się sprężył i popołudniu bliczki były. Naprawdę nie wiem jak on to zrobił. Oczywiście musiałam jechać i kierowcy pokazać drogę ale to ta milsza część aktywności. Jak się w końcu okazało pan nie zostawił mi kleju i umówiliśmy się na dowózkę na jutro.

Drugą sprawą priorytetową było ściągnięcie kominkarza na plac boju. Urok osobisty i pan zjawił się przed 17:00 :lol:

Trzecim zadaniem był odnalezienie cieśli. Strasznie trudno złapać tego zapracowanego człowieka. W końcu dorwałam go o 21:00. Zmartwił mnie bo powiedział, że wejdzie dopiero w czerwcu i tak dokładnie nie sprecyzował czy na początku czy na końcu czerwca. W każdym razie umówieni jesteśmy na murłatę a później dopiero na dach.

Zaczęła mnie prześladować myśl a właściwie przekonanie, że jednak nie zdążymy na listopad.

 

07-05-2004

 

Domek zaczyna nabierać naprawdę kształtów. Już prawie stoją ściany nośne. Prawie bo nie ma między garażem a kuchnią. Kominy też już prawie są bo jest półtora :lol: Ogólnie można wejść do pokoju przez drzwi i poczuć klimat :D No i murarz nadgorliwie zrobił trzeci łuczek między wiatrołapem a kuchnią.

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

07-05-2004 cd

 

piątek

 

Codzienneie jeździmy na budowę i doglądamy dobytku. :lol: To prawda, że jak powstają ściany to najwięcej widać efektów. Teraz zajeżdżamy i cały czas to samo, tylko ściany i ściany i ściany.

 

Pojechaliśmy jeszcze popołudniem w piątek na działkę, jak już nie było pracowników i oczy mi wyszły z orbit. Panowie chyba poczuli przedwcześnie weekend albo wypili za dużo strongów bo moim oczom ukazała się wielka szpara w ostatniej zrobionej warstwie tego dnia. Dokładnie ścianka nośna między garażem a kuchnią. Wielkie ciemne dziurzysko, do którego można było spokojnie wetknąć paluszki i pogmerać. I tutaj pluję sobie w brodę, tfu tfu, bo zamiast na świeżo zadzwonić z tym do murarza to zwlekałam do poniedziałku. A dusiło mnie to ogromnie przez cały weekend. Chodziłam wokół tej szpary i oglądałam, macałam i dumałam. I szlak mnie trafiał.

Tak na marginesie była jeszcze jedna przy kominie. Moim zdaniem źle docięte bloczki. Ktoś się rypnął jakis centymetr może i węcej.

 

08-05-2004

 

sobota

 

Dzisiaj wzięliśmy się z Małżem za ciążką pracę fizyczną a mianowicie niwelację terenu. Podstawowe, niezbędne akcesoria, w które powinien być wyposażony każdy niwelator to łopata i taczka. Ponieważ u nas spadek ok pół metra /no żaden stok narciarski/ więc mieliśmy co robić. Jak te mróweczki nakładka do taczki, wywózka, powrót. Tak trochę uściślę sprawę, że ja miałam tylko nakładkę bo naładowana taczka w ogóle nie chciała mnie słuchać. Za to musiałam rozgrabić wszystkie kopce kretowe. Wykonaliśmy połowę planu a resztę zostawiliśmy sobie na niedzielę.

 

09-05-2004

 

niedziela

 

Plany zostały planami i nic dzisiaj nie robiliśmy. Było zimno, wiał wiatr i siąpiło. Małżek wziął i zwinął folię, która walała się od dłuższego czasu po działce i sprzątnąl śmieci. Straszny bałagan robią nasi robotnicy. Wszędzie walają się folie od ytonga, bloczki pocięte jakieś drewienka worki po kleju. Czasami jak jeździmy to trochę posprzątamy tzn poukładamy wszystko w jedno miejsce bo oni nie raczą. Później zamówimy jakiegoś żuczka i nam wywiozą. Ostatnio zastanawiam się, czy nie podpisać już umowy ze śmieciarzami. Nie ma jak tego wszystkiego wywieźć. Muszę się tym zainteresować.

 

10-05-2004

 

poniedziałek

 

Pobudka o 7 rano i dzwonię do murarza w sprawie szpary. Mówię, że muszą to poprawić a jak to mnie to nie interesuje. Na drugi raz niech się bardziej postarają i więcej mi takich kitów nie wstawiają. Znalazłam wątek na forum " zabiję majstra" niestety po czasie ale wyraża on co ja czułam przez cały weekend.

W pracy siedzę prawie jak na szpilkach. Nie lubię takich sytuacji. Snuję domysły: zrobi czy nie? Jak zrobi to dobrze. Jak nie to co wtedy.

Plan A Nakrzyczę?

Nie.

Plan B Powiem mu dowiedzenia?

Chyba też nie bo stanę z robotą.

Plan C Potrącę mu z wynagrodzenia?

Tak to dobry pomysł. Powiem, że za 100 % dobrej roboty 100 % zapłaty.

 

Więc mam kilka planów. Jedne mniej dobre dobre drugie bardziej więc po pracy śmigamy na budowę. Facet ściemnia jak zwykle, gadka szmatka, tratatata ale koniec końców poprawione. Uff.

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11-05-2004

 

wtorek

 

Dzisiaj dostaliśmy telefon od murarza, że braknie bloczków na ściany działowe. Wcale się nie dziwię, że brakło skoro używał ich do wieńca. Nadmienię, że po moich uwagach na temat jakości robót jego druhem do pogawędek stał się Małżek. Bawimy się teraz w głuchy telefon. Murarz przekazuje Małżowi a Małżek mnie. No cóż - ręce z gaciami opadają.

Więc jak mówiłam zabrakło 32 sztuk. Od razu telefon do hurtowni i sprawa się wyjaśnia. Na całe szczęście są na placu i można podjechać. Dodatkowy koszt to 285 zł.

 

 

12-05-2004

 

środa

 

Dzisiaj chłopaki ostatni dzień na budowie. Ściany zrobione, wieniec zalany. Jutro na placu głucha cisza do soboty kiedy mają przyjść i zacząć działać odnośnie środka. Czekamy teraz na cieślę, który ma położyć murłatę, prawdopodobnie przyszły tydzień.

 

 

13,14-05-2004

 

czwartek, piątek

 

Po umieszczeniu zdjęć i okazaniu ich szanownej publiczności, pewien miły forumowicz /dzięki Jaszczur/ zasiał ziarnko niepokoju, czy aby ten komin od kominka nie wyjdzie w koszu. Po sprawdzeniu na rzucie, co się okazuje – RZECZYWIŚCIE !!!. Zaczynam szukać, mierzyć i bić się z myślami. Jak przenosiłam kominek, to oczywiście powiedziałam o tym mojemu architektowi-kierownikowi budowy. Miał to poprawić ale tak długo bujał się z tym, że przyszli murarze i zrobili po swojemu. Planując kominek chciałam mieć komin między kuchnią a salonem a murarz zrobił między korytarzem a salonem. Ja nie znam się na budowaniu, żeby przewidzieć gdzie komin ujrzy światło dzienne. Moim zdaniem od tego jest kierownik. To on ma bronić moich interesów. Z powyższymi wnioskami zadzwoniłam w piątek wieczorem do kierownika. Nie powiem, że była to najmilsza rozmowa. Wyłuszczyłam mu sprawę a on na to, że nie ma jeszcze nic uregulowane za kierownictwo. Krew mnie zalała. Tiiiiiiii. Efekt jest taki, że w sobotę o 13:00 mamy spotkać się na budowie i pomyśleć co z tym fantem zrobić.

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15-05-2004

 

sobota

 

Temat komina męczy mnie strasznie. Dzwonię do cieśli. Pan Cieśla, mówi, że spokojnie robił to nie raz i się zrobi, ale lepiej żeby w koszu komin nie wyszedł.

Punkt 13 jesteśmy na budowie. Kierownik już jest. Murarz też. Łagodny jak baranek. Mówi, że oczywiście on nikomu nie projektuje komina w koszu. I co mnie to interesuje mnie wychodzi w koszu :evil: Rozmowa jest bardzo grzeczna. Staje na tym, że budujemy od nowa komin w miejscu gdzie miał stać pierwotnie. A ten zbudowany zostanie jako ozdoba. Murarz ma podwójną robotę ja podwójne koszty ale co to obchodzi pana kierownika.

W miłej atmosferze wszyscy się rozstajemy. I po co mi kierownik jak wszystko trzeba samemu dopilnować.

Panowie rozsypali nam w domku piasek-przyszykowali pod chudziaka. Zupełnie inaczej wszystko zaczęło wyglądać. Super.

 

17-05-2004

 

poniedziałek

 

Pan Cieśla dzisiaj się pofatygował i zrobił nam murłatę. Sama go o to

poprosiłam, żeby mogli mi założyć strop. Pan Murarz oprócz naszej budowy ma jeszcze dwie i strasznie mu się spieszy. Boję się tego. Robota idzie na odchrzan, byle szybciej.

 

18-05-2004

 

wtorek

 

Dzisiaj pan Murarz przebił samego siebie. Dzwoni do nas i mówi, że rozmawiał z cieślą i komin w koszu może być. I co my w ogóle mamy za cieślę skoro on ma jakieś ale do tej całej sytuacji. Na szczęście ja z nim nie romawiałam bo chyba bym odłożyła słuchawkę. Małżek sprostał sprawie i powiedział mu, że komin ma być zrobiony od nowa. Facet ma tupet. Ręce z gaciami opadają a to dopiero początek. Facet zrobi nam te prace , które mamy w umowie i się pożegnamy. Mówiłam spieszy mu się, nie ma czasu bo za dużo wziął sobie na głowę i teraz próbuje coś z tym zrobić. Jestem wściekła :evil: :evil: :evil:

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19-05-2004

 

środa

 

Muszę pochwalić Małża, ostatnio garnie się do pracy że hej. W poniedziałek przeniósł i ułożył na paletach sam 250 kanoldów czyli bloczków fundamentowych.Nagabywał mnie, żebym mu pomogła ale jak ja to to mogę mogę podnieść jak to pieruństwo ma wagę zbliżoną do mojej :wink: Ja ostatnio walczę z łopatą i taczką. Efekt jest taki, że odebrało mi głos /przeziębiłam się/ oraz nadwyrężyłam sobie mięśnie w lewym boku. Ciężko się wstaje, oj ciężko ale nie będę narzekać. Tak się zastanawiam vczy starczy nam sił na skopanie naszej działki jesienią przed posadzeniem trawy.

 

Małżek miał dzisiaj prace na wysokościach. Musiał przykręcić murłatę srubkami. Zajęło mu to godzinkę i wywiązał się na pięć :lol:

 

Wieczorem było spotkanie na szczycie czyli wpuszczenie hydraulika w szambo :lol: dogadywaliśmy się odnośnie wody i kanalizy. Stanęło na 80 zł za punkt. Pan naprawdę zna się na rzeczy ale taka mucha w smole i chyba brak mu wyobraźni. No cóż ważne żeby robota była dobrze zrobiona. Umówieni jesteśmy na wtorek na wyprowadzenia. Jutro znowu łopata i kopanko.

 

20-05-2004

 

czwartek

 

Dlaczego nikt mi nie poradził, żeby wprowadzić wodę do domu od razu? :roll: Ludzie u nas taka glina zbita z piaskiem, że przez trzy godziny wykopaliśmy rów z 40 cm głęboki na jakieś 1,5 m. Dobrze, że Małżek zaopatrzył się w kilof. Krucho to widzę ale do worku jeszcze daleko na szczęście. Przez łikend jest co robić tylko przydałaby się pogoda.

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21-05-2004

 

Przygotowywaliśmy się psychicznie do kopania rowu pod wody :lol: :wink:

 

22-05-2004

 

Rano Małżek pojechał kopać. Ja dobiłam o 13:00. Na całe szczęście dziura w połowie a może trochę więcej była wykopana :D Słabi z nas kopacze bo wykopaliśmy za wąski rowek i przy 1,2 Małżek miał ograniczone możliwości ruchu :lol: Nie mamy kopania we krwi :lol: W końcu kopanie spadło na moją głowę ze względu na mniejsze gabaryty. Małżek wybierał piach. Jakoś poszło i rów czeka na węża od wody.

 

24-05-2004

 

No i co powiecie na to, że mam strop nad połową domku 8) . Tak właśnie ekipa znów się pojawiła. Myślałam, że mam halucynacje. O mało co nie wjechałabym w pole jak to zobaczyłam :lol:

 

25-05-2004

 

No i strop dokończony. Leży sobie pięknie. Zupełnie inaczej się zrobiło. Przytulniej czy jak. :roll:

 

Dzisiaj na polu budowy działał hydraulik. Mam już ogląd na całą sprawę rur w moim domu, tym bardziej, że chłopaki wylali fundamenciki pod ścianki i mam ogólny zarys wielkości pomieszczeń.

Wnioski i spostrzeżenia: qrcze jakie to wszystko małe. Jak wstawię wannę i prysznic do łazienki to chyba będę chodzić bokiem. W pomieszczenie gospodarczym jest miejsce ale chyba tylko na pralkę a WC – maciupkie.

 

Od kilku dni forsuję centralny odkurzacz i chyba mi się udało namówić Małża. Dzisiaj rano pojechaliśmy do przedstawiciela /nie wymienię nazwy firmy/ Nie dość, że błądziliśmy dłuuuuużżżżżżżżższą chwilę /brak oznaczeń/ to w końcu nam się udało, jest. Nie wiem czy ja mam jakieś błędne wyobrażenia o filiach ale to co zobaczyłam wołało o pomstę do nieba. Dwa razy wjeżdżaliśmy w to miejsce bo tak do końca nie było wiadomo czy to tutaj są odkurzacze, w końcu sąsiadka nam powiedziała, że dobrze trafiliśmy. Wjechaliśmy wszystko zamknięte na pietruchę. W końcu jakiś pan /robotnik jakiś albo co/ powiedział, że właściciela nie ma i będzie popołudniu. To są uroki mieszkania w małym mieście.

 

z placu budowy komentowała dla Państwa - magi :lol:

 

cdn

 

P.S. Jeszcze zapomniałam dodać, że prąd jest coraz bliżej bo ożywiły się nasze kontakty z energetyką :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26-05-2004 środa

 

Podciąg czyli jazda po szyny

Nie pamiętam czy już wspominałam, że mój architekt-kierownik budwy słysząc o stropie drewnianym i braku kotłowni wykreślił na planie podciąg /fachowo tregier :D / w ilości 2 szt w garażu gdzie rozpiętość belek jest największa /6,3 m/. Przypomnę, że beleczki są 14x22. Więc dzisiaj spadło na mnie załatwianie tego czegoś. Najpierw był poważny problem z zapamiętaniem nazwy ale po godzince mi się utrwaliło. Czego to się człowiek nie nauczy :lol: . Jeszcze muszę powiedzieć, że miałam jakieś mylne wyobrażenie o podciągu. Wydawało mi się, że to jakiś drut czy coś grubszego a tu szyna. Normalnie mam szynę w garażu. Tylko po co dwie? Do rzeczy. Dzwonię do sklepu i mówię, że potrzebuję takie pieroństwo. Pani w odpowiedzi 470 zł. Ręce mi opadły. Dzwonię do Małża, że zamowione i dziasiaj będzie a on fajnie pięknie tylko miały być dwie sztuki. Więc telefon do pani, że jeszcze jedną sztukę /odebrał pan/i mówi, że w ostatniej chwili bo się chłopaki już pakują. Nie minęło 5 min a tu telefon, że mogą mi dać jedną sztukę w całości a drugą pospawaną z dwóch kawałkach czyli 5,7 i 0,6 m. Pytam dlaczego? Pan bardzo dokładnie mi wyjaścia, że mają belki 6 i 12 m i nie mogą sobie robić takich odpadów. Kończę mówię, że zadzwonię za chwilę a w międzyczasie dzwonię do murarza z pytaniem czy spawane może być. Murarz mnie instruuje, że tak jeśli jest dobrze pospawane i dadzą gwarancję no i zejdą z ceny. Ponownie telefon do pana. Dociekam czy aby dobrze pospawane a on mi na to, że to ja mam sobie pospawać albo kupić 12 m i sobie odciąć bo drugiego 6,3 m nie dostanę. Zbulwersowana biorę jedną i wypinam się na pana :wink: Mówi się, że "klient nasz pan" ale chyba tylko w powiedzeniu. No i będę miała przeprawę z kierownikiem.

 

Ja chcę rurę

Jeszcze jeden kwiatek wyszedł na budowie. Stoję sobie w środku spoglądam na wystające rurki i tak się przymierzam do sprzętów, wiecie najważniejszy tron :lol: Patrzę i oczom nie wierzę. Hydraulik skreślił mój jeden kibelek. Normalnie nie ma odpływu. Wszystko się zgadza. Pralka, umywalki, prysznic i wanna, wc i brak mi troniku w łazience. Nieźle facet wykombinował, robię łazienkę bez kibelka. Dzwonimy do gościa i poprawi. Nasuwa się jeden wniosek.

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27-05-2004 czwartek, piątek

 

Rano a jak pojechałm na budowę sprawdzić czy aby na pewno wystaje rura do kibelka. Była. :D Jeszcze popołudziem okazało się, że mamy pękniętą rurę i w studzience jest pełno wody więc hydraulik zobowiązał się przyjechać jutro i podłączyć wodę w garażu /ze mną umawiał się na poniedziałek/. Jeszcze tylko dodam, że mój teść zacżał się interesować naszą budową i któregoś razu gdy przyechaliśmy kopał sobie rów pod wodę w garażu. Chwała mu za to, bo Małżek nie miał czasu ze względu na pracę.

 

Od jakiegoś miesiąca próbuję sobie załatwić zaprawę do reperacji bloczków i jakoś nie mogłam się doprosić o wizytę na budowie i stwierdzenia ubytków. Zresztą nie tylko to, bo zostało nam 5 palet bloczków i mam na placu jakieś dwudziestki i nikt nie wie do czego. Przy okazji staram się o zabranie "balastu" i zwrot środków finansowych jakże potrzebnych. :lol: Jednak pan ytongowiec twierdzi, że bloczki 40 cm to ekstrawagancja i miał tylko dwa zamówienia moje i moich przyjaciół, którzy również budują dom. I właśnie dzisiaj dostałam cynka od przyjaciółki, że przedstawiciel specjalista od reklamacji był u niej i właśnie do mnie jedzie. Ja w pracy, samochód pod domem, dzwonię do murarza co ma powiedzieć, na co mu zwrócić uwagę itp Byłam trochę zbulwersowana, że nas nie powiadomił ale po fakcie okazało się, że dzwonił do Małża a on był zajęty i zadzwonił do mnie gruuubbboo później. Finał jest taki, że przyznano nam 75 kg cud miód klajster tylko nie wiadomo kiedy będzie.

 

26-05-2004 piątek

 

Dzisiaj zrobiono wylewki. Nareszcie. Zresztą zrobią i znowu ich nie będzie jakiś tydzień. :evil: Wszystko zaczyna jakoś wyglądać. Jeszcze tylko dach, elektryka, woda, tynki, strop, malowanie i się wprowadzam :lol:

 

31-05-2004

 

Czekam na tych swoich cieślaków /mam nadzieję, że nikogo nie urażę/ i w końcu nie wytrzymałam i zadzwoniłam z pytaniem-kiedy do mnie wchodzą na robotę? Wchodzą w poniedziałek 7 czerwca. To piknie. Normalnie humor mi się poprawił.

 

Temat centralnego odkurzacza zszedł na drugi plan. Nie mamy jakoś bodźca do tego. Gdyby ktoś miał jakieś instrukcje co do montażu to chętnie posłucham. Dodam tylko, że jesteśmy ambitni i chcemy założyć instalacje sami :D

poza tym cicho, głucho nic się na budowie nie dzieje oprócz tego, że przyjeżdżamy i sprzątamy i przerzucamy ziemię z miejsca na miejsca, wiecie tak dla zabicia czasu :lol: /żartuję - niwelacji naszej działki cd/

 

cdn

 

PS Miałam pierwsze odwiedziny sióstr Małża na budowie.

Pozdrawiam rodzinkę.

Trochę nie są przekonani do ytonga a do naszej przeprowadzki październiku to już w ogóle :lol:

 

PS` Zapomniałam dodać, że wczoraj Małżek mnie totalnie zaskoczył i zrobił piaskownicę dla Julci. :o Tak wyglądałam jak o tym powiedział :lol: Zdjęcia już wkrótce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

07-06-2004

 

poniedziełek

 

Pobudka o 6:15, śniadanko w biegu i jazda na działkę. Byłam umówiona na oficjalne przekazanie kluczy cieślom :lol: Córcia trochę protestowała ale w końcu wstała. Straszne, że tak musi ze mną jeździć a te pobudki i mnie z ogonkiem nie za bardzo pasuje się ciągać. Panowie przybyli trochę spóźnieni, ale w kwadransie studenckim się zmieścili. Wręczyli listę zakupów i zabrali się do pracy. Wiecie jakie było moje zdziwienie, że gwoździe się kupuje na kilogramy :lol: . W „praniu” okazało się, że klucz od kłódki bramowej nie pasuje. To bardzo, bardzo dziwne bo zaraz po dorabianiu otwierałam nimi bramę :o , a może mam jakieś zwidy. W każdym razie popołudniem dorobiliśmy klucz i pojechaliśmy na działkę. Po cieślach ani śladu natomiast naszym oczom ukazało się poukładane drewno i jakaś taka konstrukcja rozłożona na działce. Wyglądała kosmicznie i po dłuższych domysłach doszliśmy do wniosku, że to musi być jakiś szablon.

Wieczorkiem zaczęła się dyskusja, po raz enty zresztą, na temat odkurzacza centralnego. Trochę podniesionych głosów, szczypta ironii, dwie kąśliwe uwagi oraz jeden monolog a może tyrada i doszłam do wniosku, że dam sobie spokój. Szkoda naszych nerwów. Niby wszystko było ustalone, że zakładamy, a wiecznie musiałam się nagadać i nasłuchać jakie to są problemy. Dałam sobie looz. :evil: Trudno stary odkurzacz wróci do łask. W zanadrzu jest jeszcze plan B. Poprowadzenie rur w stropie. 8)

 

08-06-2004

 

wtorek

 

Więźba w 1/1285 położona. :lol: Na razie nic nie widać. Ale za to dowiedziałam się, że jutro będzie murarz. i może w końcu staną ścianki. Coraz bardziej nas irytuje ten ktosik. Miał stawiać dom w trzy góra cztery tygodnie a jak na razie skacze z budowy na budowę i dzisiaj tutaj trochę pogrzebie jutro tam.

 

Zainteresowałam się kominkiem. Minął miesiąc kominka nie ma. Zaczęłam się zastanawiać czy ta firma jeszcze istnieje bo kominek cały zapłacony. Niestety go nie ma jeszcze może za tydzień. Próbowałam się pana podpytać o różne rzeczy w związku z podłogą na gruncie pod kominek i kafle ale pan nabrał wody w usta i mówi, żebym podpisała umowę. Cwaniaczek. :roll:

 

09-06-2004

 

środa

 

Od samego rana młyn i nerwówka. Najpierw przyjaciółka z równoległej budowy dowiedziała się, że murarz przyszedł do nas na chwilę i znów znika. Ponadto od niej zażyczył sobie 1400 zł za wylanie „chudego” czyli wychodzi 16 z hakiem za metr. :o Adrenalina to tak mi podskoczyła, że pokazała „full”. Telefon do Małża, żeby ustalić wersję. Jesteśmy zgodni co do zaliczki. Trzeba się z nim rozmówić. Mówi śpij spokojnie jakoś się rozliczymy a potem taki numer. Ok. 14:00 jeszcze telefon od murarza, że brakuje kleju. Qrcze czy on ten klej podpieprza czy źle dorabia? :evil: A u nas jak zwykle u dystrybutora ytonga coś załatywić to koszmar. Pożyczmy. Dobrze, że jest od kogo. Pozdrawiam Gulcia.

Koniec dnia i rozmowa z panem M. Była długa i chyba owocna /rozmawiali przyjaciele/ bo murarz zobowiązał się, że u nas kończy 20 (wszystko) i wchodzi do nich.

Cały czas walczę z Panem ytong-zaprawa naprawcza czyli „cud, miód klajster” :lol: i to już naprawdę zakrawa nawet nie wiem na co, bo czekam na to uhuhu a może i dłużej i nic. Telefonów wykonałam do pana już chyba dzieścia i zero /słownie:zero/ zaprawy i jakichkolwiek realnych terminów dostawy. Już jest plan, że jak tak dalej to sami się pofatygujemy. No i cud. Po „molestowaniu” pana, wielkich bólach, zaprawa ma się pojawić w piątek. :D

Połowa ścian działowych zrobiona. Wszystko nabiera kształtów.

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11-06-2004

 

piątek

 

Obowiązkowa kontrola na budowie. Dach coraz bardziej widoczny, ścianki rosną. Piknie. :lol: :wink:

 

12-06-2004

 

sobota

 

Małżek dzisiaj mocno zbieszony zaczął chyba wojować z ytongiem. Zadzwonił do pana przedstawiciela i mu nagadał. Musiało go to mocno wkurzyć. „To” tzn zostało 5 palet ytonga 40 cm i dwie palety 20 cm. Najbardziej wkurzające jest to, że nie chcą tego od nas odebrać. I wcisnęli mi 20 cm jak ja takich w projekcie nie mam.

 

Jedziemy ok. 11:00 na działkę a tam przerwa śniadaniowa. Murarze i cieśle w kółeczku i sobie konsumują kanapeczki. :lol:

Dowiedzieliśmy się, że dzisiaj kończą wiechę i że zabrakło bloczków na ściany działowe. W związku z tym ścianę między kuchnią a salonem kazałam zrobić z bloczków szerokości 20 cm bo na pewno już nic nie będę zamawiać w hurtowni jeśli nie mogą ode mnie odebrać towaru, który mi został.

Mówiłam murarzowi, że belka stropowa przylega do komina ale oczywiście nie poprawione. Napomknęłam o tym Małżowi, a on z racji wstania lewą nogą, :wink: od razu zagadał. Oczywiście nie murarze to poprawili tylko cieśle. Wkurza mnie naprawdę takie odbijanie piłeczki. :evil:

 

Popołudniu umówiliśmy się z panem od bram. Zajeżdżamy ok. 16:00 a tam jeszcze pracują murarze. Normalnie gały z orbit i szczęka na ziemi. Trochę mi to śmierdzi, myślę aha znów znikają. Miałam rację. Totalna ściema, że musi czekać na suporex i klinkier na kominy i nie ma co robić. Na marginesie można dodać, że roboty jest aż nadto.

Panowie pokończyli ścianki, prawie wszystkie bo zabrakło czterech sztuk na ścianę w kuchni. Więźba stoi. Miodzio.

 

13-06-2004

 

niedziela

 

Powinniśmy odpoczywać ale dla nas był to pracowity dzień. Odpoczywaliśmy do 10:00 w łóżku. :lol: 8)

Po cieślach w środku i na zewnątrz zostało pełno trocin. Tak mnie to męczyło, że kupiłam miotłę i wymiotłam wszystko oraz powynosiłam gruz i takie tam inne śmieci. Podłoga lśni. Jak stwierdziła moja córcia można robić imprezę. Małżek w tym czasie przenosił cement i inne graty, które stały przy bramie. Takie to porządki poczyniliśmy. :lol: Ja chyba z nudów. Małżek z konieczności. Jutro ma przyjechać dachówka. Chyba. Jeszcze nie do końca dogadane.

A o 16:00 umówiliśmy się z elektrykiem. Gadka, szmatka zrobiła się 17:00. Nie poganiając przechodzimy do konkretów. Już wcześniej pozaznaczaliśmy sobie punkty gdzie chcemy kontakty i takie tam i wyszło nam 50 punktów. Jak się okazało to mało bo pewnych spraw nie przewidzieliśmy i doszło jeszcze chyba z 10. Pan zaśpiewał nam 2,5 tys. :o Nie powiem, że mało.

 

Wieczorem doznajemy załamania "totalus depresjozos" a może inaczej :roll: Mianowicie wzięliśmy się za obliczenia ile kasy potrzeba do końca budowy. Efekt jest taki, że braknie na wykończenie. Nasz błąd to 15% czyli ten p... Vat :evil:

 

Z braku forum ostatnio moim zajęciem jest szukanie w internecie łazienek i kuchni. Ogólnie urządzanie wnętrz. Siedzę i szukam swoich. :lol:

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14-06-2004

 

poniedzialek

 

NIe dość, że nie lubię poniedziałków, to jeszcze przypada w nie tyle załatwiania, aż głowa boli.

 

Rano wizyta w hurtowni materiałów budowlanych. Dogadanie transportu dachówki, ponadto muszę załatwić klej na oddanie. Pan ytong-dystrybutor jak zwykle kręci nosem i ściemnia ale po południowym telefonie oikazuje się, że mogę przyjechać po worki lecz oni wypiszą mi co innego na fakturze. Niezłe przekręty. Mnie i tak wszystko jedno. Co to w ogóle za polityka xelli, że nigdzie nie można dostać kleju luzem tylko z bloczkami.

 

Co do dachówki to dostaję numer do kierowcy i dzwonię. Ci kierowcy to są najmilsi z tego wszystkiego. Wcześniej umawiałam się, że transport ma być w godzinach popołudniowych ponieważ dzisiaj budowa świeci pustakami. Murarz spakował się i zniknął a cieśle czekają na drewno na łaty i na to aż murarz obmuruje murłatę. Okazało się, że pan o 13 zjeżdża na warsztat i postoi tam 2 dni tzn nie pan tylko samochód. Cóż robić zgadzam się na 11:00 na dostawę a dokładniej dwie.

 

W międzyczasie dostaję smsa, że murarz będzie u mnie dopiero w czwartek. Szlak mnie trafia po raz kolejny. Gniotę Małża żeby do niego zadzwonił. Po długim molestowaniu to uczynił. Niby jutro ma robić. Zobaczymy.

 

Popołudniem mieliśmy spotkanie z elektrykiem nr 2. Chcieliśmy sprawdzić nr 1 co do ceny i roboty. Okazało się, że obie oferty są identyczne więc chyba zostaniemy przy elektryku nr 1.

 

Po randce z elektrykiem pędzimy podpisać umowę na montaż bram. Po sobotnim spotkaniu okazało się, że mamy nietypowe otwory. Myślałam, że jak architekt pomyślał o oknach standardowych to bramy też mam takie. A guzik. Muszę domurować po 8 cm z każdej strony.

 

15-06-2004

 

wtorek

 

Prosto z pracy po klej ytonga, obiad w biegu i jazda na działkę bo umówieni jesteśmy z hydraulikiem. Miał być o 16:00.

 

Oczywiście po murarzu ani śladu. :evil: Teraz już przeszedł samego siebie. Zadzwoniłam a on mi ściemnia, że materiału nie ma to robota stoi. No pewnie wykończenie stropu, szambo, dokończenie ścianek to nie robota a ten materiał leży na placu. Nie wytrzymałam. Po jakiś pięciu minutach rozmowy doszłam do wniosku, że szkoda sobie strzępić języka bo on wkółko ta sama gadka. Oj gdyby był pod ręką chyba bym go zagryzła. :x

 

Hydraulik też sobie jaja robi bo nie przyjechał. :roll:

 

Wieczorem mam telefon od murarza, że materiał się znalazł. :D Jutro daje dwóch ludzi bo jeszcze roboty nie skończył gdzie indziej. Co mnie to obchodzi. :evil: Bezczelny. Może powinnam go przeprosić, że mu głowę zawracam.

Uwaga dla przyszłych inwestorów !!!

Ludzie podpisujcie umowy i wpisujcie wszystko: daty, kwoty, roboty wszystko co uznacie za stosowne, nawet jeśli spec wydaje się ok.

 

Hydraulik też się odezwał. Jutro zaczyna robić.

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16-06-2004

 

środa

 

Rzeczywiście na budowie pracowało dwóch ludzi Murarza von nieterminowa robota. Małżek umówił się dzisiaj w południe z hydraulikiem i trochę ich doglądał :lol: . Muszę powiedzieć, że robota nie paliła im się w rękach bez nadzoru szefa. :wink: Obmurowali dwie sciany.

Hydraulik ściągnął Małża, ale tak naprawdę nie wiadomo po co, bo nic nie robił. Kazał pozaznaczać małżonce punkty :lol: , żeby później się nie okazało jak z kibelkiem. Mógł to powiedzieć równie dobrze przez telefon.

 

17-06-2004

 

czwartek

 

Popołudniem pojechaliśmy rzucić okiem na dobyteki zaawansowanie prac. Na szczęście dzisiaj chłopaki się postarali a mianowicie obmurowali cały dom i nawet zdążyli dokończyć ściankę mięszy kuchnią a salonem :o . Hydraulik jak przyjechaliśmy już prysnął. Zrobił połowicznie robotę ale zdążył naruszyć mi ścianę i teraz mam dziurkę z łazienki do pokoju. :evil:

Ponadto zaczęłam się obawiać, czy aby on naszych grygołów na ścianie związanych z armaturą nie wziął zbyt serio?

Dzwonię jeszcze do murarza. Trochę zaniepokojona, że moje kominy wcale nie rosną. W pierwotnej wersji w czwartek miała się stawić cała brygada. Dwaj zesłańcy byli całkiem zdezorientowani, co oni jutro będą robić bo szef się nie pofatygował do nich dzisiaj w ogóle. Kurcze mam nadzieję, że znowu nie zniknie. Ufff. Ma jutro być.

 

 

18-06-2004

 

piątek

 

Rano śmigam na budowę. Muszę porozmawiać z hydraulikiem czy on wysokości baterii i takich tam nie wziął za dosłownie /wiecie chodzi o grygoły na ścianie/. Tak naprawdę to myślałam, że zrobi to w jeden dzień. Naiwna jakaś jestem :oops: Wjeżdżam i od wejścia murarz mówi, że on sobie nie życzy, żebym była taka agresywna przez telefon, bo on nawet tak z żoną nie rozmawia. :o :x Pytam czy to chodzi o wczorajszą rozmowę? Tak. Gdy dzwoniłam pierwszy raz, mogłam być zdenerwowana i podnieść głos ale wczoraj była luźna rozmowa. Tak mi się przynajmniej wydawało. Przegiął. Tak się wkurzyłam, że mu nadgadałam. No ale jak facet wyjeżdża do mnie z tekstami, że nie ma materiału i on nie może robić /wszystko na placu/, że na jeden dwa dni nie opłaca mu się do mnie przyjeżdżać, bo on ma inną robotę /sorry to nie mój problem/ i w ogóle umowa była taka, że miał robić równocześnie u nas i u naszych przyjaciól /umowa była taka, że jak skończy u nas a miał skończyć góra w miesiąc to wchodzi do naszych przyjaciół/ :evil: Wróciłam do domu i dzwonię do Małża, który był przy rozmowie i pytam czy byłam niegrzeczna w rozmowie, bo kto jak kto ale on jest wyczulony na moją "agresywność". Nic takiego. Była normalana rozmowa. Popołudniem pojechaliśmy i nawet się słowem nie odezwał. Ja też nie. Nie będę z matołem rozmawiać. :x :evil: :x

 

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19-06-2004

 

sobota

 

Na działkę jedziemy dopiero popołudniem. Mam wrażenie, jakby dzisiaj, murarz był dosłownie na chwilkę. Robota stanęła w miejscu. Jeden komin dokończony drugi nie wyciągnięty ponad dach. Z miłą chęcią się z nim pożegnam. Mówicie, że wykańczanie najgorsze a ja już mam takie stresy. Qrcze co to będzie. :roll: :wink:

Umówieni byliśmy z elektrykiem na robotę ale zmieniliśmy plany i elektryka będzie dopiero po oknach. Za dużo straszących znajomych, że kable znikną.

 

21-06-2004

 

poniedziałek

 

Rano dwie wiadomości.Zła - drewno na łaty jest ale transport będzie dopiero w czwartek. Dobra - że cieśle zrobią dach do końca przyszłego tygodnia. Kurcze czemu zawsze pod górę i wiatr w oczy. Zastanawiam się czy nie wziąć transportu. Małżek mówi, że po co będziemy komuś płacić jak tu w cenie. Niby ma rację. Ponadto Murarz nie skończył. Wrzucam luz.

 

Po 10:00 mam telefon od Małża. Jest na działce i nie ma nikogo. Robi mi się gorąco. Zaraz potem dodaje, że byli ale musiał ich deszcz wygonić. Znów dzień stracony. Akurat jak przyjechał byli fachmani od prądu. Przyjechali wymierzyć ile kabla potrzebują i prawdopodobnie będą w środę zakładać :D Nareszcie.

 

Popołudniem jadę na działkę i spotykam Murarza. Czeka na koparkę do wykopania szamba. Wynika z tego, że chce mi zrobić wszystko i spływać.

 

Ostatnio sobie myślę o przeprowadzce. Tak wyidealizowałam to mieszkanie w domku, że pewnie trudno mi będzie odnaleźć w rzeczywistości. Wiecie zielona trawka a nie błoto. Dojazdy a nie chodzenie na piechotę. Ciekawe jak córcia i pies? Mam nadzieję, że swoboda, śpiew ptaków i nareszcie mieszkanie samemu mi to wynagrodzi i naprawdę się zadomowię a i będę mogła napisać, żę to wszystko było warte "zachodu" i jeszcze raz podjęłabym to wyzwanie.

 

Tym miłym akcentem /ale się rozmarzyłam/kończę i zapraszam na cd.

Pozdrowienia dla śledzących moje i nie tylko poczynania :lol:

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23-06-2004

 

środa

 

Szambo robi wrażenie a raczej dół. Dziura jak się patrzy :lol: :wink: . Wyszło 12,5 m3. Panowie wczoraj dokończyli kominy i zaczęli szambo, no i dowiedzieliśmy się w końcu, ile pan murarz policzył sobie za chudziaka. 1600 :o :evil: Jesteśmy mu jeszcze dłużni za koniec prac budowlanych 3200. Chciał kasę od razu ale powiedzieliśmy mu, że dostanie 2 tys. teraz a dwa w lipcu bliżej niesprecyzowanym. Za te wszystkie nerwy sobie poczeka. Oczywiście nie zapłacę mu jak mi nie zrobi wszystkiego na cacy.

Myślałam, że zrobi już wszystko i się pożegnamy, ale nie. Oczywiście szambo wymurował do końca ale stropu na nim nie zalał. Ciekawe zabezpiecza się, czy jak :lol: Jutro go nie ma.

 

24-06-2004

 

czwartek

 

Tyle dzisiaj się działo.

Panowie od dachu pojawili się z łatami :D i kontrłatami. Do dwunastej to oni układali drewno ale później się zaczęło. Na jednej połaci mam już folię i łatki. Ciekawe czy zdążą do końca przyszłego tygodnia. :roll:

 

Najważniejsze, a może tak samo ważne jak powyższe, było dzisiaj podłączanie prądu. Mam piękną skrzyneczkę. W środku masa przycisków kabelków i jakiegoś jeszcze sprzętu. Jak oni się w tym wszystkim łapią to ja nie wiem :roll: :lol: Chcieli mi skrzynkę postawić na działce czyli rujnować moje ogrodzenie i stawiać na działce. Dobrze, że Małżek był na miejscu i od razu wyprostował panów. Minus tego całego przyłączania, to fakt, że znów mam drogę rozkopaną, a tymi renkoma była utwardzana. :lol:

Dzwoniłam do pana elektryka coby przyłączyć prąd do domu a pan akurat wyjeżdża na trzy dni. Musimy poczekać do przyszłego tygodnia. Na marginesie dodam, że te rozmowy telefoniczne podrożą moje koszty chyba z 10 % :lol: :wink:

 

cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...