magi 15.10.2004 08:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2004 14-10-2004 czwartek Dzisiaj skończyliśmy nareszcie szlifowanie w pokojach i rozpoczęło się malowanie. Wszystko było robione późnym wieczorem czyli po ciemku więc efekty zobaczymy dzisiaj. Aż się boję Wczoraj dzwoniliśmy do kierownika i okazało się, żeby zrobić odbiór budynku potrzebne są jeszcze dwa świstki /szkoda, że nie wiedział o tym tydzień temu, jak ze mną rozmawiał/ a mianowicie: 1. mapa geodety 2. nadany numer ciekawe co się okaze jak już to pozałatwiamy. cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 17.10.2004 07:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2004 15-10-2004 piątek Wcześniej o tym nie pisałam bo już straciłam nadzieję. Tak, tak znowu chodzi o ytonga. W środę miałam spotkanie z przedstawicielem, chciał zobaczyć czy aby na pewno mam 6 palet, bo do niego doszły słuchy, że ich jest mniej Nie wiem, co zmieniłoby kłamstwo. Pan spisał protokół reklamacyjny/nawet na tą paletę, która się rozleciała/ i pojechał w świat z obietnicą, że finał i rozwiązanie sprawy jest blisko. Jakoś wcześniej też były obietnice, więc przyjęłam do wiadomości i tyle, nie ekscytując się tym za bardzo. Dzsiaj popołudniem telefon. PRZYJEŻDŻAJĄ PO YTONGA !!! Po pół roku walki nareszcie się doczekaliśmy. Trochę z tym (papierami) jest kombinacji i na kasę trzeba poczekać. Jednak jest plus. Można zasiać trawę, tylko czy nie jest za późno? cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 17.10.2004 11:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2004 Jeszcze kilka słów o kominku. Wczoraj wieczorem jak odjeżdżaliśmy dołożyliśmy drewna, było coś ok. 20:00 a jak dzisiaj pojechałam o 10:00 to był jeszcze żar. Co prawda za mały żeby rozpalić ale jakbym przyjechała z dwie godziny wcześniej na pewno rozpaliłoby się. Wniosek jest prosty. Jak będziemy już mieszkać to spokojnie się wyśpimy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 23.10.2004 07:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2004 22-10-2004 piątek Tydzień do przeprowadzki Praca w domu wre. Tak ostatnio sobie myślałam, że to już dom a ja cały czas mówię, że jadę na budowę Na dzień dzisiajszy mamy pomalowaną sypialnię i pokój Julci. Ten jej róż na ścianach to mi chyba bokiem wyjdzie. Skończone wc. Niewiele co? W łazience kończy się fugowanie i będzie można od poniedziałku zacząć malować. Jak jest fuga i zamontowane sprzęty tzn baterie to całkiem przyjemniej ona wygląda. Cały czas nieotynkowane okna z zewnątrz i płytki klinkierowe czekają na założenie. Panowie mieli zacząć w środę ale zwyczajnie nas olali Umówieni jesteśmy na wtorek z innymi. Pan kafelkarz i k-gips w jednej osobie krzyknął dzisiaj cenę za założenie. K-gipsy 17 zł/m (bez malowania a zagipsowane i wyszlifowane tak, że wszystko musieliśmy poprawiać) natomiast kafelki 23 zł/m. Pan po znajomości potraktował nas wyjątkowo (naszym zdaniem drogo). Drzwi wewnętrzne już są i czekają na montaż. Wybłagaliśmy ażeby w przyszłym tygodniu zamontowali nam drzwi do garażu bo inaczej przeprowadzka stanęłaby pod znakiem zapytania. Montaż wszystkich drzwi 4 listopada. Kilka dni będziemy otwarci Trochę nowych zdjęć umieściłam na swojej stronie ale to już przeszłość czyli teraz wszystko wygląda zupełnie inaczej. cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 26.10.2004 07:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Października 2004 25-10-2004 poniedziałek Po głębszych dyskusjach stwierdziliśmy, że w piątek nie damy rady przewieźć wszystkich tobołów a na dwa dni nie ma co wynajmować transportu więc przeprowadzka w sobotę od rana. Łikend był bardzo pracowity jak należało przypuszczać. Malowanie dobiega końca. Oczywiście dzięki pomocnikom. Jutro zaczynamy panele. Trzeba pomyśleć o kartonach i zacząć się pakować ale jakoś nie mam natchnienia. Dostałam już za to burę od Małża Jak mam myśleć o pakowaniu jak wracam wieczorem o 9:00 do domu tzn z domu do domu po robocie w domu Do końca tygodnia mam neta i mogę jeszcze ponadawać a później zobaczymy. Jak na razie nie możemy się zdecydować czy będzie telefon czy też nie. Jest 50 na 50 bo Julka nie ma jeszcze głosu cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 27.10.2004 21:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2004 27-10-2004 środa Dzisiaj stało się nieszczęście. Pękła mi rączka od kominka. Szyba się nie domyka. Nie wiem czy coś jest wymienialne? Jestem wściekła. Malowanie już skończone. Jutro zabieram się za sprzątnie. Panele położone w pokoju Julci i sypialce. Jutro gościnny. Dom staje się domem z prawdziewgo zdarzenia. Nie pisałam wcześniej ale już od zeszłego czwartku mam ciepłą wodę. Cudo Ach parapety zaczęły się zakładać, finał w piątek. Nareszcie. W temacie drzwi wenetrzne nie mam jeszcze nic do powiedzenia Mam obiecane, że do końca tygodnia będą zamontowane, przynajmniej część. Pakowanie kiedy ja to zrobię? Wczoraj się pocieszałam, że przecież nie wszystko muszę wziąć od razu z domu od rodziców. Spakuję najpotrzebniejsze rzeczy i już Dzisiaj zakupiłam antenę więc bedziemy mieli co oglądać - oczywiście jak przestanie padać i Małżek wejdzie na dach żeby ją zainstalować cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 28.10.2004 20:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2004 27-10-2004 Odwiedzając Teleporażkę Polską dowiedziałamsię, że telefon w tym roku to byłby luksus a neostrada na mojej wiosce to kosmos. Ma wejść w przyszłym roku. Drzwi się zakładają, parapey robią. Stwierdziłam, że wucecik w żółci to nie jest dobry pomysł i go przemalowałam Jutro śpimy na swoim a w sobotę przewozimy graty. Trochę mi żal, że cały proces budowlany za mną a z drugiej strony się cieszę. Budowanie wykańcza fizycznie, fsychicznie i finansowo. Takiej dziury budżetowej to dawno nie miałam. Nie wiem czy inne kobiety budujące tak mają ale ja ostatnio mając wolne środki finansowe w wysokości 100 zł zamiast biegać za ciuszkami, zastanawiam się czy kupić deskę sedesową czy inne akcesoria cdn P.S. Oby jak najszybciej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 29.10.2004 20:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2004 29-10-2004 piątek A kuku Przeprowadzka jutro. Miało być dzisiaj na swoim ale nie daliśmy rady Rano latałam za płytkami parapetowymi bo brakło 6 sztuk w końcu musiałamn jechać 25 km za miasto bo tutaj nigdzie nie było takich. Paranoja. Potem praca. Popołudniem zaczęłam pakowanie. Ile ja mam klamotów, mała głowa O 18:00 miałam dość a pokój tak zastawiony, że nie ma się gdzie ruszyć i jeszcze szafa do opróżnienia i sprzęt do spakowania. Małżek w tym czasie na działce zakładał panele w pokoju gościnnym. Pojechałam się odstresować przy sprzątaniu I już się zrobiła 21:00. Bluźnię na kafelkarza bo cały czas znajduję coś nowego - czego nie zrobił, spartolił albo niechlujnie wykończył. Wieczorem to chyba go uszy strasznie piekły. Panowie od parapetów mieli dzisiaj finisz i skasowali nas na 8 stówek. Tego np nie miałam w swoim planie wydatków. Drzwi do garażu założone ale od łazienki i wc tylko ościeżnice wstawione. Jutro mają kończyć. cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
slawkin 05.01.2005 16:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Stycznia 2005 Magi! Wszystko fajnie tylko nic nie dopisałaś do dziennika od kilku miesięcy.... Jak święta? Jak się mieszka... to też jest ważne Nie tylko sama budowa... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 08.01.2005 19:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Stycznia 2005 08-01-2005 Witajcie rok się nie " widzieliśmy" Jak się tu pozmieniało i ile nowych wątków No więc mieszkamy już całe dwa miesiące jednak internetu nadal nie mamy i w najbliższej przyszłości raczej się nie zanosi. Teleporażka Polska po kilku miesiącach przysłała mi pismo, że podłączyć to mnie mogą, ale oczywiście tylko satelitarnie czytaj bez możliwości internetu, a na dodatek czas realizacji to 18 miesięcy Także internet musi poczekać bo są ważniejsze wydatki. Teraz o przyjemniejszych sprawach MIESZKAMY!!! Właściwie tyle rzeczy się wydarzyło, że aby to opisać musiałabym dobre kilka godzin siedieć i klikać. Powiem tylko, że objawił się jeden minus mieszkania na wsi w zimie. Jak spadnie śnieg trzeba samemu odśnieżać Jest to trochę kłopotliwe, szczególnie rano/mam to szczęście, że jadę po Małżu/ Pozdrawaim Was bardzo gorąco a za wszystkich budujących i przymierzających się do budowy trzymam kciuki Magi P.S. Jesu jak mi Was brakuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
GosiaKa 04.07.2005 18:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2005 Witaj Magi! Od Kilku miesięcy mam zapisany Twój dziennik budowy w "Ulubione" i jak mam chandrę to sobie go czytam. Mieszkam w małym, niskim, przytulnym i spokojnym bloku na Śląsku, ale od pewnego czasu marzę o tym, aby zamieszkać w domku. Pewnie dlatego, że każde wakacje spędzamy w starym, wynajętym domku na wsi i wtedy budzi się we mnie pragnienie posiadania własnego siedliska. Z jednej strony marzę o domku, ale z drugiej strony obawiam się odległości od ludzi, wyobcowania, chyba ogólnie strachliwa jestem Jeszcze raz dzięki za pamiętnik, mam nadzieję, że kiedyś, w niedalekiej przyszłości będę mogła napisać podobny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 09.08.2005 17:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2005 Witajcie Mordule Kochane !!! Niestety nie mam czasu pisac ale chcialam was serdecznie wszystkich pozdrowic. Buziaki GosiaKa Trzymam kciuki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 08.01.2006 12:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Stycznia 2006 Czas się chyba pouzupełniać. Nawet nie wiem od czego zacząć Minął ponad rok a u nas trochę się pozmieniało. Cały czas mieszkamy w swoim domku tylko otoczenie się pozmieniało. Urosła trawa i trochę drzewka http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/75_348.ts1136711823593.jpg http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/76_348.ts1136711829976.jpg i mieliśmy pierwsze pąki na drzewkach http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/77_348.ts1136711834907.jpg i taaaka choinka nam wyrosła http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/81_348.ts1136711856442.jpg Zakładaliśmy rynny http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/74_348.ts1136711819246.jpg i spędziliśmy drugą gwiazdkę ''u siebie'' http://www.magibudowa1.photosite.com/~photos/tn/83_348.ts1136713693011.jpg Drogi asfaltowej niestety nadal nie mamy i jak przyjdą roztopy to taplamy się w błocie po kostki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 09.01.2006 22:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2006 Mgliste wspomnienia Zacznę od tamtejszej zimy czyli jest listopad 2004. Nie za bardzo wszystko ogarniam, bo nie robiłam żadnych notatek nie prowadziłam dziennika Niestety. Przeprowadzka Na początek to mieliśmy przejścia z przewozem wszystkich gratów z mieszkania rodziców i z przechowalni od mojego brata. Myślałam, że jak w sobotę rano zamówię sobie taksówkę bagażową, na jedenastą to normalnie wystarczy. Niestety pomyliłam się. Rano wysłałam Małża na postój bagażówek. Przyjeżdża i mówi, że nie było żadnej. Dzwonił na różne numery z tamtejszej tablicy, ale nikt nie ma czasu. Wyobrażacie to sobie. Cholera nie mam czym przewieźć mebli. No to dalej jazda dzwonimy po ogłoszeniach. Znów to samo, nikt nie ma czasu. Jeden gościu powiedział, żeby Małżek zadzwonił do niego za jakiś czas to mu powie, czy będzie mógł przyjechać między 12:00 a 13:00. No to siedzimy na dupkach, dupki na kartonach, kartony wszędzie, bubli co niemiara. Czekamy. Nasz przyjaciel z nami. Umówiony jako pomocnik /Dzięki Sewer!!!/ Jaja jak berety. Małżek dzwoni. Oj dzięki ci matko i córko. Pan ma czas i przyjedzie. Hurra. Przyjechał. Ufff. Pakujemy, co się da na pakę, resztę do osobówek, a co się nie zmieści zostaje. Przyjedziemy po to ‘’przy okazji’’ jak to się mówi. Jeszcze kilka razy wjeżdżaliśmy po pakunki. Drugi kurs jest od mojego brata. Lodówka, segmenciki i szafeczki. Jakoś poszło. Jeszcze powiem, że o ile od rodziców tachaliśmy wszystko z trzeciego piętra to u nas jak pan stanął przy garażu to rozpakowywanie było samą przyjemnością. Grubsze rzeczy do garażu a z garażu do domku a inne takie jak kartoniki przez okno w pokoju gościnnym Przyznam, że ostatnie kartony zostały rozpakowane jakoś niedawno. cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 09.01.2006 22:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2006 Na początku było bardzo spartańsko ale i tak lepiej niż w blokach, przynajmniej nie słychać w nocy sąsiada jak załatwia swoje potrzeby w wc Nie mieliśmy drzwi. Niedokończone kafelki. Potwierdziło się ‘’pośpiech nie jest dobrym doradcą’’ Nasz kafelkarz przychodził do nas jeszcze po przeprowadzce i kończył a co mnie najbardziej śmieszyło, przynosił własne łapcie Bardzo ładnie z jego strony ale dla mnie to było śmieszne. Podsumowując. Ja sobie wbiłam, że do listopada się wprowadzę i się wprowadziłam. Jednak teraz myślę, że trzeba było trochę poczekać i przeprowadzić się do wykończonego domku. No nie całkiem bo np. do tej pory nie mam jeszcze tarasu ale mówię o niezbędnym minimum. Chociaż dla każdego z nas pojęcie niezbędne minimum będzie inne, w każdym razie chodzi mi w moim konkretnym przypadku o założenie drzwi i skończenie kafelkowania. cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 09.01.2006 22:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2006 Kominek Jak już pamiętacie, a jak nie pamiętacie, to ja Wam przypomnę , że nabyliśmy 10 kubików drewna latem (jak nam się wydawało ). Po oględzinach rodzinnych i przyjacielskich okazało się, że tych kubików to może być pięć góra sześć. Wtedy niewiele to dla nas znaczyło. Przyjeliśmy to do wiadomości i na tym się skończyło. Właściwie to może i lepiej, że tak stało. Z perspektywy czasu tak sobie teraz myślę, że to była nauczka na całe życie. Jakoś to drewno poszło w rekordowym tempie. Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz domówiliśmy drewno /oczywiście mokrego/ ale w sumie domówiliśmy sześć albo osiem kubików. Grzaliśmy cały czas a nie mogliśmy uzyskać temperatury większej niż 20 stopni. Przeważnie było 18 st. Dla mnie jako pierwszego zmarzlucha w rodzinie to była MAKABRA!!!. Jednak było szczęście w nieszczęściu, bo jak się okazało drewniarz /handlujący drewnem ) to znajomy Małża i teraz jak ma dobre i suche drewno to daje cynk i nam przywozi. Wracając do kominka pod koniec sezonu grzewczego zaczął nam dym uciekać do domu. Jak się okazało komin był zapchany tak, że była tylko mała dziureczka do odprowadzania dymu, ponadto komin na poddaszu był nie otynkowany i zaczęły nam wychodzić zacieki na kominie i w domu. Nieciekawie. Małżek się strasznie na mnie zbiesił, bo gdzieś wyczytał, że musimy założyć wkład stalowy a to wiadomo dodatkowe koszty i bałagan od nowa. Z tego, co pamiętałam to nikt do kominka nie zakładał wkładu i próbowałam mu to przetłumaczyć, ale on swoje wkład i wkład i końcu się poddałam i zadzwoniłam do naszego kominiarza i dowiedziałam się co i jak. Tak czy tak trzeba było poczekać do lata. Jeszcze inna sprawa, że ten nasz murarz, od siedmiu boleści, nie wiadomo czy dobrze wymurował ten komin, ale tu już samo nasuwa się pytanie: gdzie był kierownik budowy i za co wziął kasę? Trzeba było zaczekać do końca grzania a wtedy to już inne sprawy były na głowie. Koniec końcem komin został otynkowany. Zaciek zatuszowany. Na razie spokój. Nie myślimy o wkładzie. Było pieruńsko zimno. Pierwsza sprawa to to, że paliliśmy mokrym drewnem a druga to taka, że dom nie był w ogóle wyschnięty trzecia to taka, że daliśmy ciała nie zakładając drzwi do wiatrołapu, oczywiście chcieliśmy zaoszczędzić, i wyszło szydło z worka. Jak zwykle co ma wyjść taniej wychodzi dwa razy drożej. Tyle już mieliśmy nauczek i nic. Już wiosną zadzwoniliśmy do kominiarza, żeby nam przeciścił komin Małżek jak zobaczył jak on to robi to powiedział, że on mu za wejście na dach płacił nie będzie i sam zainwestował w sprzęt do czyszczenia komina. Teraz sobie pomyślałam, że jakiś sknerowaty się stał. No więc jak ma taką potrzebę to sobie wchodzi na dach, wrzuca jakieś coś i czyści komin. Po drugim razie sprzęt się zwrócił. Tutaj chyba powinnam przeprosić wszystkich kominiarzy. Czy ja w ogóle powinnam pisać takie rzeczy? Teraz, tzn w tym roku, z ciepłem w domu jest zdecydowanie lepiej, ale powodów tego może być kilka. Po pierwsze drewno zamówiliśmy już w kwietniu, więc całe lato się suszyło. Wiem, że to i tak niedługo ale zawsze lepiej paić takim drewnem niż przywiezionym prosto z lasu. Po drugie dom jest drugoroczny, co penie też ma swój wpływ. Po trzecie w tamtym roku paliłam ja a w tym roku pali Małżek . Ja się tego nie tykam. Szczerze mówiąc w tamtym roku redukowałam powietrze do minimum myśląc, że tak jest dobrze, ale chyba tak za dobrze nie było. cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 09.01.2006 22:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2006 Przyszło i przeszło Boże Narodzenie. Po raz pierwszy mieliśmy żywą choinkę. Piękna była. Niestety po wkopaniu się nie przyjęła. Nie wiem dlaczego Sylwester. Pierwszego sylwestra spędziliśmy w domku z przyjaciółmi. Ciesząc się piciem szampana w garażu i patrząc na zimne ognie puszczane z pobliskiej restauracji. Naprawdę było wesoło. Objawił się minus, mieszkania na wsi. Kurka trzeba sobie poodśnieżać. Czasami jak odśnieżam to sobie myślę: mogłaś siedzieć w swoim mieszkanku, mieć cieplutko, ciepłą wodę na zawołanie, żadnych śmierdzących spraw w domu i za oknem, żadnych problemów z paleniem i na co Ci to było. Jacy my-budujący jesteśmy beznadziejni /nie chcę nikogo urazić/ ale tak sobie komplikujemy życie na własne życzenie i jeszcze się z tego cieszymy, ba nawet jesteśmy dumni. Przypomina mi się jedna sytuacja. Jak Małżek wyjechał jak zawsze do pracy rano i po ujechaniu 100 metrów a nie możności przejechania dalej /nawiało śnieg z pól/ musiał się wrócić po nasz najlepszy sprzęt do odśnieżania i sam sobie odśnieżyć. Potem zapakował odśnieżarkę do bagażnika i pojechał do pracy. Tak to było zabawne. Zresztą w tym roku też przez ostanie dwa tygodnie nie było za wesoło. Ten ciągły padający śnieg. Fuj. Jak ja nie lubię zimy. Chociaż teraz to w całym kraju zima zaskoczyła wszystkich. Z drugiej stronie to jest budowanie, sezon trwa do grudnia. Ostatnio sobie pomyślałam, jak przejeżdżałam obok budowy nowego salonu samochodowego. Człowiek się martwił jak zaczynał, żeby nie było przymrozków, żeby pogoda dopisała a tacy to jadą równo z budową na okrągło i wszystko maja w nosie. Na dzisiaj chyba skończę, bo Was zanudzę na maxa cdn pzdr magi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 19.01.2006 21:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2006 Napiszę o tym jak skończyła się zima, ubiegłego roku Pomarzę troszkę, ech Teraz o zakończeniu tych paskudnych mrozów marzę Słyszłam, że ma być -26 st. Kurcze takich zim to nawet najstarsi górale z Wielkopolski nie pamietają Do rzeczy. Zima miała się ku końcowi i czas się wziąć za trawę. Dino jak przychodził z dworu, po opadach, to była makabra Do tej pory piasek wnosi ale już nie błoto Zaczeliśmy z Małżem przygotowywać podłoże Nadmienię jeszcze, nie wiem czy już wcześniej wspominałam, że kiedyś tam jeszcze przed przeprowadzką, zaorano nam całą działkę. Małzek miał zakładać panele, a ja się chyba pakowałam /w moje ukochane kartoniki/ i miałam dołączyć do Małża wieczorem. Przyjeżdżam a tam cała działka zaorana. Ciemno jak w d... Nic nie widać. Jednak jak się wejdzie dalej niż wjazd do garażu to się kapcioszki zapadają Powiedział mi, że przyjechał taki i zaorał. No więc sami widzicie, jak miał Dino błota nie wnosić ? Na wiosnę zaczęło się wyrównywanie terenu, gabienie, chuchanie, dmuchanie itd. Pewnego wiosennego popołudnia jak już wszystko było zapięte na ostatni guzik, pojechałam do sklepu i nakupiłam cały bagażnik, łe co ja tam gadam, cały samochód trawy, (dokładnie sadziliśmy według przepisu - co do ziarenka , wembley czy jakoś tam- nie pamiętam) drzewka i krzaczki i zwiezłam to na nasze rancho. No i zaczęło się. Tego do końca życia nie zapomnę - siania trawy. Najpierw wszystko wyrownaj, potem posiej, potem znów wszystko zagrab, potem ubij, potem polej. Dajcie spokój. Pod koniec to już ściemniałam jak się dało tak mialam tej roboty dosyć. Jednak gdy zobaczy się efekt to już inna sprawa. No własnymi renkoma to robiliśmy Na samą myśl o powtórnej takiej robocie mam ciarki http://www.photosite.com/magibudowa1/~photos/tn/80_348.ts1136711851991.jpg cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 23.01.2006 19:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2006 Wstaję dzisiaj rano a tu nie ma wody . Myślę sobie, pewnie znowu przez te mrozy awaria i wyłączyli Wczoraj też wyłączylina całe dopołudnie. Jakoś tak, już to mnie zaniepokoiło ale jeszcze nie dostałam wystarczająco mocno po głowie. Dopiero jak zadzwonił do mnie Małżek i spytał się czy jest u nas woda, bo u naszego znajomego jest , no to dopiero wtedy do mnie dotarło. Coś jest nie tak. Łapię za słuchaweczkę i dzwonię, jak to się ładnie u nas nazywa, Konsewatora na nasz rejon czy jest awaria czy jej nie ma. NIE MA ŻADNEJ AWARII! Pan lekko głuchawy wykrzykuje mi w słuchawkę. Mina mi zrzedła. Niestety nic już nie zdążyłam zrobić, musiałam jechać do pracy, oprócz wykonania telefonu do Małża. W końcu niech się też trochę pomartwi, może wtedy ja przestanę się tak martwić W pracy rozmawiam z koleżanką a ona mówi, żeby tylko rur nie wysadziło Znów telefon do Małża. Jednak nie powinno wysadzić. Ufff. Trochę mnie to uspokaja i rzucam się w wir pracy Dopiero po południu dostaję smsa, że wszystko naprawione. Nic się nie stało. Wsio ok. Zamarzła woda w garażu przy liczniku. Garaż mamy nie ocieplany a przy taaakich mrozach pewnie i tam było grubo pod minusem. Co prawda rury były owinięte starymi ręcznikami i kocami ale na wiosnę trzeba będzie pomyśleć o jakimś docelowym ociepleniu. Na razie zostały obłożone styropianem i pozostałością ytonga. Mam nadzieję, że już wszystko będzie w porządku i rano człowiek się umyje jak na XXI wiek przystało cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magi 02.02.2006 18:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2006 Człowiek przychodzi z pracy, styrany /czy ztyrany?, nie wiem/ sponiewierany Chciałby sobie odocząć, gazetkę poczytać, w neciku porzebać a tu Dzieciaki żyć nie dają... Jedno piszczy /Dino/, drugie marudzi /Julka/, cały czas latają nad głowami. Poprostu tryskają energią, która nie może znależć ujścia w zimowe popołudnia Wiosno gdzie jesteś... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.