Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Walka z wiatrakami, czyli budujemy Krzysia


Recommended Posts

Korzystając wczoraj z ładnej pogody, pojechałem na działkę w celu inspekcji, a że nikt mi się nie krzątał pod nogami bo mieli wolne, to skontrolowałem wszystko i na dzień wczorajszy wsio jest OK (widzę, że zwolnienie dwóch delikwentów mobilizująco podziałało na pozostałą ekipę).

 

A oto efekty późniejszego spaceru w przydomowych lasach :-D (jakieś 30min)

 

http://img299.imageshack.us/img299/127/pa034439.jpg

 

Wiem, że to niewiele jest z budową związane, ale nie samą budową człowiek żyje... (chyba) ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 214
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Szef? To kiedy wchodzą Ci cieśle? – zapytałem w zeszłą środę, czyli bez mała półtora tygodnia temu

Pojutrze – odpowiedział – jeden z nich już był, oglądał i biorą się za wszystkie domy na raz. Będzie się działo.

Dzień później, kiedy szwendałem się po domu usłyszałem taką oto rozmowę telefoniczną:

Szef: No ale umawialiśmy się na trzy ekipy na raz, prawda?

Ktoś:…….

Szef: To w związku z tym ilu Was jutro będzie?

Ktoś:…..

Szef: No jasne, a jak się pogoda spieprzy to jak wy zamierzacie te dechy stawiać?

Ktoś:….. zdecydowanie mi coś mówi że ten ktoś to Cieślaszef

Szef:…... OK. no to na razie.

 

Szef? To kiedy Ci wchodzą Ci cieśle? – zapytałem, chociaż wcale nie byłem pewny czy chcę znać odpowiedź

W poniedziałek i do tego na jeden dom bo gdzieś mają obsuwę, ale w tydzień mają go skończyć z membraną, a potem dwa na raz zrobią błyskawicznie – odpowiedział Szef

No przecież ja wiedziałem, że nie chcę znać odpowiedzi

 

W poniedziałek ok. 13 wyrwałem się z pracy i pogalopowałem na budowę, żeby zobaczyć jak wygląda ta stawiana więźba. Oczom moim ukazał się taki oto widok:

 

http://img266.imageshack.us/img266/8008/46758580.jpg

 

Poza tym ani widu, ani słychu sprawców tego tartaku. Szukam więc naszego Wykonawcy:

Szef? To kiedy Ci wchodzą Ci cieśle? – zapytałem, chociaż tym razem byłem już pewny, że nie chcę znać odpowiedzi

Jutro – warknął Szef i już wiedziałem, że kolejne pytania to igranie z ogniem

Acha – odwróciłem się na pięcie i poszedłem dalej się szwendać po domu

Tym jutro (czyli we wtorek) jak przybyłem na budowę, tartak jak leżał tak leżał, Szefa nie było. Dorwałem jednego z murarzy i pytam

Gdzie cieśle? Mieli być dzisiaj?

No Panie nie ma, mają być – odpowiedział murarz idąc dalej

A gdzie Majster – wrzasnąłem za nim

Jeździ po wsi i ich szuka – odkrzyknął murarz i zapewne nie chcąc wdawać się w kolejne dyskusje uciekł na budowę. Z dachu patrzyły z zaciekawieniem oczy innych murarzy ale co podnosiłem głowę, każdy nagle zawzięcie murował, mierzył, albo przygotowywał się do cięcia czegoś co akurat miał w ręce.

Dzwonię więc do Majstra, ale ten wiedząc w jakiej sprawie dzwonię niekoniecznie mnie odebrał. Ech, że też komórki mają identyfikację numerów.

Wtorek upłyną, nastała środa. Pojechałem jak zwykle na budowę (normalnie ja już tam z zamkniętymi oczami mogę jeździć) Dorwałem go! - Majstra, bo cieśli nadal nie było. Szkoda mi się Szefa zrobiło, bo z tego co widziałem w pierwszym odruchu jak mnie zobaczył chciał uciekać… Za daleko by nie uciekł…

Cześć, jak robota – zapytałem niewinnie

No idzie jak widzisz – powiedział Szefu i natychmiast dorwał jakiś kawałek czegoś (jak nie wiadomo czego, nazwijmy to dinksem) i z tymże dinksem koniecznie musiał pomaszerować do któregoś z murarzy, którzy bez dinksu żyć nie mogli

Ooooooo nie bratku, tak łatwo Ci nie pójdzie!

Tomek, a gdzie cieśle? – zapytałem maszerując za nim, co zapewne nie za bardzo mu się podobało

Jutro będą – odpowiedział przyspieszając kroku

Ale wczoraj też mieli być jutro! – sapnąłem prawie biegnąc za nim

No, ale ich nie ma. Gdzieś mają obsuwę i będą jutro – powiedział Szef i zniknął w czeluściach Krzysia.

Żeby siebie i innych nie zanudzać: W czwartek mieli się pojawić dzisiaj, a dzisiaj się dowiedziałem, że będą w poniedziałek i co najważniejsze wchodzą na wszystkie nasze trzy domy.

Gdyby nie fakt, że wczoraj podpisaliśmy umowy na dostawę gazu

SHELL PROSZĘ PAŃSTWA, TAKI K…A PRESTIŻ BĘDZIE!!!!!!

Dzisiaj zobaczyłem wkopane szamba, to pewnie bym się bardziej wkurzył, ale tak to jakoś mnie Ci cholerni górale mało ruszyli. Szamba - no właśnie:

 

http://img72.imageshack.us/img72/7875/27703523.jpg

 

http://img510.imageshack.us/img510/720/20128202.jpg

 

To jeszcze nie wszystko! Pięknie zaszalowane nadproże okna, a właściwie wieniec, bo tak jakoś tak dziwne to jest. Oto jak będzie wyglądało okno patio z nadstawką nieotwieralną. Wiem, że ciężko to sobie wyobrazić, ale opisać jeszcze ciężej, na razie więc dziura a jak się okno pojawi, to zdjęcie opisze się samo za siebie:

 

http://img717.imageshack.us/img717/2615/94172519.jpg

 

http://img690.imageshack.us/img690/9016/88615117.jpg

 

Panowie murarze postanowili na całe szczęście zadbać o swoje bezpieczeństwo, co mnie nie dziwi bo to jak oni biegają po tym stropie przypomina mi „Le Parkour” i zamontowali poręcze na antresoli:

 

http://img153.imageshack.us/img153/6048/82164109.jpg

 

W kotłowni pojawił się także „Obcy” ma jedno oko i groźnie wygląda

 

http://img219.imageshack.us/img219/1674/60092394.jpg

 

To nadal nie wszystko. Nareszcie nie muszę już sobie wyobrażać jak będą wyglądały ściany szczytowe, bo w jeden dzień Panowie bez większego problemu je wymurowali (na razie jedną od drogi, ale sza – jest cool). Wzruszywszy się okrutnie oglądałem je, tym razem wyobrażając sobie jak będzie wyglądał na nich dach, ale tym znowu wchodzę na grząski grunt cieśli więc ani słowa więcej:

 

http://img534.imageshack.us/img534/8773/95032740.jpg

 

http://img834.imageshack.us/img834/9162/88139731.jpg

 

http://img530.imageshack.us/img530/2236/92556378.jpg

 

W oddali widać dom sąsiadów 

Z ciekawostek przyjechał dzisiaj koleś od tynków – jakiś tam jeden ze stałych współpracowników naszego majstra. Z ciekawości podszedłem żeby posłuchać kiedy jak i dlaczego, patrzę a tenże koleś to mój kumpel z czasów studenckich. Nie widzieliśmy się od czasów studenckich, czyli będzie już z rok… tzn razy 7-8 lat . Mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę iż jego zła robota na moim domu jest równa z jego policzonymi dniami.

Przypomniał mi się właśnie film „Pod Słońcem Toskanii” fantastyczny pod względem polskiego akcentu w nim czyli profesora uniwersytetu, który pracował jako budowlaniec. Ha! My też takiego mamy, tyle że bez dyplomu zapewne.

Stoję z Szefem obok szamba i usypanej góry ziemi, rozmawiamy o obsypywaniu domu, jakiś robol (bo o takim wyglądzie) ładuje taczkę:

Szefu, a ta ziemia to dobra, czy zła? – pytam

Nic specjalnego, ale najgorsza nie jest – stwierdził Szef, a ten od taczki podniósł głowę i mówi

Jest dobra! trochę czarnoziemu, dosyć sporo gliny ale jest piasek także woda będzie się przesączała poniżej. Dla roślin dobre warunki

Mnie zamurowało normalnie. Chłopek wyglądający na przedstawiciela gatunku o filozofii „chleb to urządzenie o właściwościach identycznych jak filtry do kawy tyle, że w tym przypadku „kawa” ma fioletowy kolor” walnął taką przemowę. Mocne normalnie!

Szef jednak popatrzył na niego z politowaniem i powiedział

Stasiu nie filozuj tylko bierz się za tę taczkę – a Stasiu wzruszył ramionami, mruknął że ziemia jest naprawdę ok. i zabrał się za taczkę.

Wniosek – nie oceniajmy zawartości po opakowaniu.

Najważniejsze. Po negocjacjach zakupiwszy nareszcie drzwi wewnętrzne i zewnętrzne – w sumie 13 sztuk z ościeżnicami i montażem. Drzwi pokojowe wyglądają tak:

 

http://img72.imageshack.us/img72/4272/drzwiwewpokoje.jpg

 

Łazienka, garderoba i kotłownia tak:

 

http://img28.imageshack.us/img28/904/drzwiwewpomieszczeniago.jpg

 

NAJWAŻNIEJSZE WEJŚCIOWE WYGLĄDAJĄ TAK:

 

http://img339.imageshack.us/img339/1716/drzwizewntrzna.jpg

 

Są jeszcze drugie wyjściowe, ale zdjęcia nie ma. Grunt że tak jak chciałem drzwi są drewniane. A – jeszcze takie prawie okucia będą

 

http://img183.imageshack.us/img183/6153/kalmkaneron.jpg

 

http://img710.imageshack.us/img710/5025/rozetaklucz.jpg

 

Cena: za wszystko z montażem 14.000 zł. A teraz idę wgryźć się we framugi. Walnąłem się o jedyne 4.000, ale cóż – no ładne są no ;-)

Edytowane przez talgo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu, ale nie mam pojęcia jak znaleźć czas na jedzenie, a co dopiero na pisanie. Do tej pory jak się cokolwiek działo na budowie, to wszyscy patrzyliśmy zachwyceni, a każda śrubka przykręcana, lub cegła wmurowana była dokumentowana i obfotografowana z każdej strony. Teraz już nie ma tak dobrze. Normalnie ekipy zabijają się o siebie. Jednego dnia byli:

1. Nasi budowlańcy

2. Elektrycy

3. Hydraulicy

4. Cieśle

5. Gazownicy

6. Przedstawiciel od alarmów

 

I bądź tu człowieku mądry i spróbuj nad wszystkim nadążyć. Ale może po kolei.

I. GAZ

Ostatecznie, jak już pisałem, zdecydowaliśmy się na „prestiż” czyli muszelkę, czyli Shell’a. Po dyskusjach dowiedzieliśmy się, że sporo czasu minie zanim nam to zamontują, bo wszelka dokumentacja to duuużo roboty i dokumentacji. Któregoś dnia zadzwonił do mnie shellowy projektant z informacją, że dokumenty projektowe są już prawie skompletowane, trzeba je teraz złożyć ale już w przyszłym tygodniu będzie można rozpoczynać montaż. Tego samego dnia zadzwonił telefon. Rozmowa była na tyle fascynująca, że warto ją przytoczyć. Mam nadzieję, że w pełni oddam charakter konwersacji:

 

OBSADA:

P – Miła Pani ze słuchawki, wypluwająca słowa niczym karabin maszynowy.

X – Ja

Y – Sąsiad Piotrek

Z – Sąsiad Michał

 

Dzyń…

X – Tak słucham

P – Dzień dobry Pan X? Jutro wysyłamy zbiorniczek, także proszę żeby ktoś był. Pozdrawiam.

X – Zaaaaaaraz, jaki zbiorniczek?!?

P – Czy Pan X?!?, no zbiorniczek wysyłamy, o co Panu chodzi?!?

Zaczęło do mnie docierać, że przecież sąsiedzi jeszcze nie mają szamba, więc pewnie o to chodziło, pomylili się i zadzwonili do mnie.

X – Chodzi Pani o szambo, to ja podam numer telefonu do sąsiada, bo to on nie ma.

P – Jakie szambo proszę Pana?!? Zbiorniczek wysyłam a nie szambo, pozdrawiaaaam!

X – Aaaaale psze Pani, jaki zbiorniczek, o czym Pani mówi?!?

P – Czy Pan X?!? (rozmówczyni była już zdecydowanie zdenerwowana, co przełożyło się na jeszcze szybszy słowotok) Czy Pan ma działkę tam i tam?

X – Nooo tak!

P – No to Proszę Pana zbiorniczek wysyłamy jutro z rana, proszę żeby Pan był na działce, pozdrawiam.

Zaczęło mnie już to „pozdrawianie” irytować więc krzyknąłem do słuchawki

X – zaraz, spokojnie, proszę mi powiedzieć skąd Pani do mnie dzwoni?

P – No jak proszę Pana z Shella!

BINGO!!!!!

X – Ale jak zbiorniczek, przecież dopiero dokumentacja idzie do zatwierdzenia, a Pani już zbiornik wysyła?

P – Czy Pan nazywa się X?!? Ja nie wiem proszę Pana, co Pan Proszę Pana wysyła i gdzie Pan proszę Pana wysyła, ale ja jutro z rana wysyłam Panu zbiorniczek.

X – No dobrze, ale tylko do mnie, czy do Y i Z również?

P – Zaraz sprawdzę, proszę Pana… Nie, tylko do Pana, jest Pan wybrańcem, więc proszę się cieszyć.

X – Bardzo się cieszę, ale wszystkie miały być razem wysłane, więc dlaczego tylko do mnie?

P – Ja nie wiem proszę Pana, tak mam tu podane, więc wysyłam. (po chwili milczenia) A czy w tej samej miejscowości nie mieszka czasami Pan Y? Bo tak mi wygląda, że to Pana sąsiad. Bo jeżeli tak, to dla niego też wysyłamy.

X – Czyli jak rozumiem, to Panu Y też wysyłacie. Dobrze, a czy Panu Z też, czy nie?

P – Proszę Pana ja nie rozumiem czego Pan nie rozumie, ale ja już mówiłam, że wysyłamy tylko dla Pana.

X – Ale przecież sama Pani mówiła, że dla Y też!

P – Ja nic takiego nie mówiłam. Mam tu napisane, żeby wysłać dla Pana X. A ten Pan Y to Pana sąsiad, czy nie, bo dla niego też mam wysyłkę.

X – TAK, TO MÓJ SĄSIAD I WŁAŚNIE SIĘ PYTAŁEM CZY DLA NIEGO TEZ WYSYŁACIE.

P – Ale ja nie rozumiem, dlaczego się Pan denerwuje. Przecież powiedziałam że jest Pan wybrańcem i

wysyłamy tylko dla Pana.

X – To kim w takim razie jest Pan Y?

P – To ja się Pana pytałam, bo wygląda że to Pana sąsiad i dla niego też mam, ale skoro Pan go nie zna, to zaraz do niego zadzwonię.

X – Znam go!!!! A co w takim razie z Panem Z?

P – Z jakim Panem Z?!?! Nie mam tu żadnego Pana Z!

X – Dobrze, proszę więc wysłać ten zbiornik dla mnie i dla Pana Y, znam go przecież, a czy wykop ma być już przygotowany i od razu będą montować, czy też będzie to tylko dostawa

P – dla jakiego Pana Y?!? tylko dla Pana i to jest tylko dla Pana, nic na razie Pan nie musi kopać. Pozdraaaawiam…. rozłączyła się

 

Po chwili zadzwonił do mnie „Z” z informacją, że zadzwoniła do niego jakaś kobieta z ADHD i o ile dobrze zrozumiał to jakiś zbiornik wysyłają i chyba będzie to Shell… Rozwaliło mnie to już dokumentnie. Ostatecznie na drugi dzień przywieźli dwa zbiorniki dla mnie i „Y”, dla „Z” mieli dowieźć w kolejnym tygodniu.

 

Tak oto wygląda ten „Prestiż”

 

http://img263.imageshack.us/img263/8838/pa184599.jpg

 

http://img413.imageshack.us/img413/5520/pa204638.jpg

 

Po ustawieniu butli podszedł do mnie wyraźnie wkurzony jegomość z pytaniem gdzie jest wykop, bo oni chcą wszystko podłączyć. Zamurowało mnie już dokumentnie i poinformowałem Pana, że przecież dowiedziałem się iż jeszcze wykopu ma nie być bo to tylko dostawa. To co ów jegomość, który przyjechał specjalnie z ekipą 120 km. powiedział o tej „P” z dystrybucji nie nadaje się do zacytowania tutaj… to się nawet nie nadaje do zacytowania gdziekolwiek.

 

Kolejne dni upływały pod znakiem kończenia ścian szczytowych przez naszych budowlańców i układania elektryki przez podwykonawców naszego Szefa. No, no, ja nawet nie wiedziałem, że nasz „Cysiu” to ma cztery ściany szczytowe. Ale ruiny prezentują się imponująco:

 

http://img229.imageshack.us/img229/8756/pa174583.jpg

 

http://img254.imageshack.us/img254/989/pa174589.jpg

 

http://img576.imageshack.us/img576/3078/pa204647.jpg

 

Elektrycy normalnie ekspresowo rozłożyli okablowanie, gniazdowanie itp. Itd. Jak wszedłem do domu, to równie ekspresowo zwijali część tego co rozwinęli, gdyż jak się okazało zmiany które wysłałem im na maila dokładnie w tym miejscu zostały, czyli na mailu i nie przyjechały z elektrykami, także Panowie rozkładali tak jak zapamiętali, czyli niewiele. Nie mniej jak już poprawili to faktycznie całkiem porządnie i z ich pracy jestem zadowolony. Co prawda jednej rzeczy nie przypilnowałem, a mianowicie, że w tych czasach włączników nie umieszcza się na wysokości 130 cm, tylko 110 cm – cóż taka moda, ale nie zaburzy to mojego snu. A więc dół jest cały zelektryfikowany!!!

 

http://img638.imageshack.us/img638/6347/pa184625.jpg

 

http://img525.imageshack.us/img525/9718/pa184624.jpg

 

http://img109.imageshack.us/img109/628/pa234667.jpg

 

http://img219.imageshack.us/img219/5333/pa234666.jpg

 

http://img51.imageshack.us/img51/6020/pa234660.jpg

 

http://img94.imageshack.us/img94/689/pa234662.jpg

 

http://img833.imageshack.us/img833/1589/pa234664.jpg

 

Z Hydraulikami nie poszło niestety już tak łatwo jak z elektrykami. To wymaga odrębnego tematu!!! Grunt iż wszyscy jesteśmy doskonale wykształceni pod kątem podłączeń komina z płaszczem wodnym do c.o. i c.w.u. we współpracy z kotłem gazowym przy użyciu zasobnika lub zestawu wymienników pompowych z zaworem trójdzielnym! Ha!!!! wiem że wielu to niewiele mówi, mnie jeszcze do niedawna też nie mówiło, ale teraz… jestem jeszcze głupszy niż na początku tej drogi, a Michał zadzwonił z informacją, że właśnie dotarł jeszcze do wykładów z Polibudy odnośnie tych połączeń. To się nazywa zaangażowanie! Ale to nieco później

Edytowane przez talgo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Miało być…

 

II. HYDRAULIK

 

…ale to co się wydarzyło po nim albo przed nim ale po ostatnim wpisie to skasowało hydraulika całkowicie. Przy cieślach hydraulik to bułka z masłem, Pan Pikuś i betka w jednym.

Ale żeby nie było, najpierw jednak trochę o nim.

 

Hydraulik pojawił się na budowie nawet terminowo. Mówię do niego że chcemy aby cały dół to było ogrzewanie podłogowe, na górze tylko w łazience a reszta to już kaloryfery. Poza tym kominek ma grzać wodę użytkową i c.o., a kocioł gazowy jako zapas. Ten na mnie popatrzył z politowaniem, pokiwał głową i powiedział że się nie da. W tym momencie ja na niego popatrzyłem jak petent w urzędzie i pytam czy się nie przesłyszałem i co to znaczy że się nie da? Jak mi zaczął tłumaczyć coś o kominkach, wężownicach, zasobniku wymiennikach oraz reduktorach grzania wysokocieplnego i niskocieplnego to zgłupiałem i grzecznie zapytałem czy może po polsku. No i tak zaczęły się schody. Po tych schodach dotarłem do ojczyma mojego przyjaciela, który jak się okazało ma firmę zajmującą się tylko połączeniami kominków z płaszczami we współpracy z kotłami gazowymi olejowymi itp. Umówiwszy się na spotkanie dowiedziałem się znowu sporo na temat schematów połączeń reduktorów i innych tego typu. Potem wspólnie z sąsiadem zaczęliśmy się zastanawiać czy to my jesteśmy tacy tępi, czy oni wszyscy gadają po persku? Zasiedliśmy więc do komputerów, powisieliśmy na telefonach z firmami dostarczającymi kominki z płaszczami i wiemy jedno:

 

1. Każdy hydraulik uważa, że jego poprzednik jest do dupy

2. Każdy hydraulik uważa, że jego kolega po fachu pieprzy jak potrzaskany i nie ma racji

3. Każdy hydraulik uważa, że zaproponowane przez niego połączenia są najlepsze na globie a reszta to prowizorka i masakryczne straty ciepła

4. NIE ROZUMIEM HYDRAULIKÓW

5. Dystrybutorzy kominków proponują zasobniki dwuwężownicowe bo są droższe niż z jedną wężownicą

6. Dystrybutorzy kominków proponują kominki z większym KW bo są lepsze niż z mniejszym KW

7. Dystrybutorzy kominków proponują automatyczne wymienniki ciepła tej firmy bo są lepsze niż tej innej

8. ROZUMIEM DYSTRYBUTORÓW KOMINKÓW BO TE LEPSZE SĄ O WIELE DROŻSZE OD TYCH NIBY GORSZYCH, A CI OSTATNI TO W KOŃCU CHCĄ ZAROBIĆ.

 

No ale jak spotkaliśmy się z ojczymem naszego kolegi to ten nam trochę rozjaśnił w głowach i pojechał z nami na budowę, pooglądał, pokiwał głową i zapytał czy ma z nami szczerze rozmawiać. Po potwierdzeniu że chyba tak, zaczął mówić o tym co zrobił ten hydraulik czego się nie robi i czego nie zrobił co się robi. Ręce i głowy nam opadły. Najgorsze jest to, że się wkurzyłem sam na siebie. Pod nosem miałem speca a znalazłem w innym mieście i to jak się okazało mało kompetentnego. Na drugi dzień zwołaliśmy naradę wojenną z naszym Głównym, w końcu to on za wszystko odpowiada. Pojawił się także Pan Hydraulik. Jak wszyscy wsiedliśmy na niego to się okazało… ŻE MOŻNA!!! Ba, nasz spec nie dość, że wiele rzeczy nie zrobił, to jeszcze to co zrobił było niezgodne z projektem. Na całe szczęście dzięki edukacji internetowej i przede wszystkim informacjom taty naszego kumpla już nie byliśmy tak zieloni jak na początku. Po awanturze pod rurami pojawił się styropian, zostały zmienione połączenia, a hydraulik miał „mocne postanowienie poprawy”.

Miałem nadzieję że najgorsze już za mną… Miałem…

 

III. WIĘŹBA (czyli jak cieśle potrafią z człowieka zrobić bestię)

 

Domy sąsiadów były już zadaszone, a mój nadal nie. Wkurzony pytałem Szefa, Szefu pytał cieśli a Ci odpowiadali że jak zrobią to będzie. Przecież to jasne. Po 156 przesunięciu terminu nastał ten piękny dzień, w którym zaczęli.

 

http://img59.imageshack.us/img59/2109/pa274694.jpg

 

http://img340.imageshack.us/img340/4039/pa284695.jpg

 

Przyjechałem po pracy na budowę, oglądam w środku, a z zewnątrz drze się Michał.

- Czy Ty widziałeś jak rozwalili nadproża, żeby się łaty zmieściły? – popatrzyłem na dół i zobaczyłem, że minę ma bardzo nietęgą. Obejrzałem te nadproża od środka i nic nie wskazywało żeby było z nimi coś nie halo. Jednak kiedy wyjrzałem od zewnętrznej strony to omal nie pokonałem drogi na dół skrótem, tak mną zachwiało.

 

http://img163.imageshack.us/img163/7074/pa284702.jpg

 

http://img705.imageshack.us/img705/4930/pa284703.jpg

 

http://img830.imageshack.us/img830/3678/pa284708.jpg

 

 

Pogalopowałem więc na dół i drę się do głównego cieśli bo siedział po drugiej stronie dachu

Czy to normalne że okna leżą na nadprożach, a właściwie na tym co z nich zostało? – bo z pozostałości nadproży wystawały tylko druty.

No słabo – odkrzyknął – nie widzę tego.

To dlaczego tak leżą? – wydarłem się znacznie głośniej niż wskazywała potrzeba odległości między nami

Bo inaczej się nie da – odpowiedział ten syn mamusi spod latarni nie przerywając roboty.

Może Pan mnie nie ignorować? – wydarłem mordę już zdecydowanie mocno – A dlaczego więźba od szczytówki ogrodowej się z nią nie pokrywa?!?

No tak wyszło - odpowiedziała ta siła spokoju, po czym odwrócił się do mnie plecami, czym wyraźnie dał mi do zrozumienia, że rozmowa została zakończona. Przed moimi ruinami stali sąsiedzi z oczami jak spodki, z uszu dymiło im się tak jak i mnie, ciśnienie było gigantyczne. Gdyby nie fakt, że naprawdę mi się spieszy, to po prostu kazałbym chamstwu zejść z mojego prywatnego dachu i spadać tam skąd przybyli. Doszedłem jednak do wniosku, że co ja się będę tak strasznie przejmował. Zadzwoniłem do Szefa, którego akurat nie było na budowie i… nikogo zapewne nie zdziwi że miał akurat wyłączony telefon. To już spowodowało we mnie furię, więc kiedy wreszcie się uaktywnił to wytłumaczyłem mu że jak czegoś nie zrobi to nie pozostawię na, nim cieślach i całej reszcie suchej nitki. Poza tym zażądałem natychmiastowej wizyty kierownika budowy i rozwiązania tego problemu w nieprzekraczalnym terminie DZISIAJ! Kiedy Szefowi udało się mnie uspokoić zapytał:

Czy możesz powiedzieć najpierw o co chodzi? – z tego wszystkiego najpierw się wydarłem a dopiero później do mnie dotarło, że może mu powinienem wyjaśnić co się tak naprawdę stało. Powiedziałem on powiedział kierownikowi budowy, ten zażądał zdjęć. Przesłałem. Uradzili i tego samego dnia wieczorem dowiedziałem się, że przystępują do poprawek i mam się nie przejmować, będzie zrobione jak należy. Do rana ściana szczytowa była już do połowy rozebrana (przecież w końcu się po to buduje, żeby potem rozebrać – jak z klockami), wylany kolejny wieniec zintegrowany z nadprożami i wszystko zaczęło nabierać jakichś bardziej różowych barw. Zadzwoniłem do Głównego z rozmową pt „dlaczego”:

1. Dlaczego ciągle u mnie się coś pieprzy (nie żebym sąsiadom źle życzył, ale u nich idzie w miarę sprawnie wszystko, a ekipa ta sama)

2. Dlaczego przyjmuje na budowie takie chamstwo jak cieśle

3. Dlaczego najpierw buduje, potem rozbiera i buduje na nowo, przecież od tego jest projekt żeby iść zgodnie z nim.

Normalnie wszystko mu wyłuszczyłem co mi na wątrobie siedziało.

W odpowiedzi dostałem wykład pt „dlatego”

1. Dlatego, że adaptator dał ciała, ponieważ zmiany powinny być zrobione w druku a nie flamastrem, bo budowa to nie laboratorium i woda z brudem flamaster zmyły

2. Dlatego, że „Krzysio” jest trudnym partnerem, co nie zmienia rzeczy, że przecież jest wszystko robione zgodnie z planem, a nawet jak coś jest nie tak, to zaraz poprawiają

3. DLATEGO, ŻE SAM PROJEKT MA WADY OBLICZENIOWE I NIESTETY ALE CZĘŚĆ RZECZY MUSZĄ SAMI DOLICZAĆ.

 

Przyznaję, że rzeczywiście tak jest. Nie ukrywam, że zarówno pracownia projektowa jak i sam Pan adaptator dali ciała co nie zmienia faktu, że wykonawcy winni mi o tym powiedzieć i wówczas można by temu zaradzić.

No ale cóż, od pewnego czasu widzę szklankę do połowy pustą, a Główny pełną. Może to i dobrze. W sobotę (długi weekend!) pojechałem na budowę, a tam inna ekipa cieśli i pracują. Oto co zostało wypracowane w DWA DNI!!!!:

 

http://img219.imageshack.us/img219/6960/pa304795.jpg

 

http://img545.imageshack.us/img545/77/pa294780.jpg

 

http://img716.imageshack.us/img716/9949/pa294743.jpg

 

http://img204.imageshack.us/img204/7697/pa294766.jpg

 

http://img259.imageshack.us/img259/8561/pa294769.jpg

 

Wieczorem jak wyjeżdżaliśmy, dom (ale to brzmi – dom, nie jakaś tam działka – DOM!) przedstawiał się następująco:

 

http://img576.imageshack.us/img576/6265/pa304785.jpg

 

http://img218.imageshack.us/img218/8748/pa304786.jpg

 

http://img641.imageshack.us/img641/7218/pa304788.jpg

 

http://img823.imageshack.us/img823/3168/pa304791.jpg

 

http://img838.imageshack.us/img838/9346/pa304805.jpg

 

I jeszcze trochę od środka. W środku co najistotniejsze została skrócona antresola o 50 cm, poza tym jętki będą widoczne, stropu nad salonem się nie przewidziało i przy każdej krokwi są po dwie jętki, aby ładnie wyglądało. No i wygląda ))))))))))):

 

http://img839.imageshack.us/img839/798/pa304802.jpg

 

http://img841.imageshack.us/img841/1387/pa304803.jpg

 

http://img576.imageshack.us/img576/7267/pa304804.jpg

 

 

Dodatkowo, w ramach relaksu została zaprojektowana kuchnia jak się patrzy. Ostateczny wybór kolorystyczny nie jest jeszcze podjęty ale chyba biel. Oto projekt kuchni w różnych wersjach kolorystycznych, czyli w całych dwóch:

 

http://img808.imageshack.us/img808/6526/53223134.jpg

 

http://img201.imageshack.us/img201/5557/22890867.jpg

 

http://img201.imageshack.us/img201/4749/62094605.jpg

 

http://img831.imageshack.us/img831/7703/51266986.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Postanowiłem przywieźć do nowego domu jakiegoś odczyniacza, albo innego szamana, który swoimi gałązkami, paląc magiczne zioła zdejmie czar z domu, który wyraźnie takich obrządków potrzebuje. Poza tym jego właścicielom też się przyda. Może wówczas nareszcie budowa pójdzie zgodnie z planem i bez kolejnych wpadek. Jak tak sobie przeanalizowałem to zaczęło się od złych fundamentów potem już było tylko pod górkę: źle wymurowane ściany z drzwiami i oknami, źle zrobione ściany szczytowe, więźba która rozwaliła nadproża, nadproża zamiast w L to płaskie, przeciekające szambo (aaaaa bo o tym jeszcze nie pisałem ) brak klinkieru na drugi komin, bo takich już nie robią i trzeba po Polsce szukać, etc. teraz okna. No ale po długim weekendzie który miał być miły i przyjemny a był niemiły i nieprzyjemny pozostało wspomnienie, załamanie też minęło:

 

Po załamce… tzn. niesmak jest, ale jakoś powoli się już pogodziliśmy ze wszystkim.

Nasz Szef zamówił jakieś 8 tygodni temu okna które miały być najdalej za 3 tygodnie. Po kolejnych monitach, groźbach karalnych i nie, okna dotarły. Tłumaczenie oczywiście było bardzo konkretne a to że profile idą z Niemiec i że zanim dotrą, zostaną złożone, oszklone itp. itd. to minie sporo czasu. Minęło. W zeszłą sobotę z rana gruchnęła wiadomość że okna jadą. Galopem z sąsiadami pojechaliśmy pooglądać te okna. Żeby nie było wątpliwości w związku z brakami kadrowymi w firmie okiennej, okna miał montować nasz Szef z jego ekipą. Okna owszem przybyły. W zamówieniu kolor to mahoń obustronny z profilami półokrągłymi, a oto co zobaczyliśmy:

 

http://a.imageshack.us/img266/1133/pb144960.jpg

 

Krew mnie z twarzy odpłynęła, ręce zaczęły się trząść, ja zacząłem się trząść tak że miałem spore problemy z wystukaniem numeru (no bo już się nie wykręca) do Wykonawcy. Wysapałem mu do ucha, że okna to do dupy i można je zabrać bo kolor się zupełnie nie zgadza, poza tym samo wykonanie pozostawia sporo do życzenia a te cholerne półokrągłe profile są zupełnie prostokątne. Sąsiedzi skwitowali krótko iż wygląda to na dobrą robotę przy użyciu tych małych chińskich dziewczynek, które za miskę ryżu… (czarny humor, ale ja do chińskich dziewczynek nic nie mam zarówno małych jak i dużych). Jak już sapnąłem naszemu wykonawcy że te okna to nie teges, to on odsapnął że porażka. Wówczas ja mu sapnąłem „co teraz” od mi odsapnął że porażka. Sapaliśmy tak przez telefon kilka dobrych minut, a zdecydowanie nadużywanym słowem była „porażka”, którą poprzedzał najstarszy zawód świata. Ostatecznie ustaliliśmy, że przez weekend, każdy z osobna pomyślimy co z tym fantem zrobić. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, ranek jest zawsze lepszym doradcą niż wieczór. Kiedy więc pojechałem po raz kolejny żeby przyjrzeć się tym oknom to nie wyglądały już wcale tak źle. Owszem łączenia od strony koloru były białe ale wytłumaczono mi, że to jest normalne i przy plastikach jest taki specjalny marker w kolorze okien który ma to zamaskować. Wczoraj zadzwonił Szefu:

- Mam dwie wiadomości, jedną złą, drugą równie złą – powiedział. Wyboru od której ma zacząć nie było więc walnął prosto z mostu

- Pierwsza to taka, że zostawiamy te okna i renegocjujemy umowę, a druga to taka, że zwijamy te okna i na swój koszt wymieniam na takie jak mają być. – Normalnie ozłocę go taki altruista. Jednak ten altruizm się w końcu wyjaśnił.

- Bo wiesz, ja w firmie okiennej powiedziałem że masz mieć jeden kolor i dopisałem, że mahoń – powiedział Szefu – Nie wiedziałem niestety iż u okiennych biel nie jest kolorem. Więc jak napisałem że ma być jeden kolor mahoń, to oni zrobili jeden kolor, mahoń z jednej strony bo przecież biały to nie kolor.

Wszystko się wyjaśniło. Gdy napisał dwukolorowe, to wówczas zrobiliby mahoń z jednej i z drugiej strony.

DLA KAŻDEGO NORMALNEGO CZŁOWIEKA JEDNOKOLOROWE MAHOŃ TO CAŁOŚĆ W MAHONIU, A DWUKOLOROWE OZNACZA NORMALNIE, ŻE Z JEDNEJ STRONY JESTE JEDEN KOLOR A Z DRUGIEJ INNY. NO MAM RACJĘ, CZY NIE?!? – Widocznie nie, bo w Wielkopolsce myślą inaczej (przynajmniej tam gdzie te okna były zamawiane).

Szefu był tak zaangażowany w wyminę, że nawet obiecał nowe okna w dwa tygodnie. Grzecznie kazałem mu doprecyzować ten termin i jak nic wyszło kolejne osiem. W takim wypadku było pewne że nie da rady wyrobić się z terminem, ja nie mam gdzie zeskładować kupionych drzwi, nie mam co zrobić z gratami z wynajmowanego garażu, w którym termin najmu upływa z końcem listopada i wszelkie inne założenia w łeb wezmą. Ostatecznie zgodziłem się na ten dwukolor przy zwykłych a nie półokrągłych profilach… a w międzyczasie:

1. Została wylicytowana wanna do dolnej łazienki. Miała tam być zwykła bez bąbelków, jest niezwykła i z bąbelkami, bo udało się takową wylicytować za całe 1400 zł., więc zadzwoniłem do elektryków iż trzeba dorobić jedno gniazdko dla wanny. Nie byli zadowoleni

2. Zadzwonił kurier od tej wanny z informacją, że jedzie z Warszawy i najpierw musi pojechać do Katowic bo tam ma przesyłkę, potem do Legnicy bo tam też ma przesyłkę, a potem przyjedzie do nas… była 18.00

3. O godz. 2.00 nad ranem dostałem smsa z radia z informacją, że mam możliwość wygrania 100 tys. zł., wystarczy wysłać smsa. Prawie z zawałem zerwałem się do tego cholernego telefonu.

4. O godz. 3.00 nad ranem zadzwonił kurier, że przyjechał z wanną. Z kolejnym zawałem zerwałem się do tego samego cholernego telefonu

5. O godz. 3.15 jeździłem w poszukiwaniu kuriera po mieście bo coś mu GPS złą ulicę pokazał, a Wrocławia nie zna.

6. O godz. 3.30 dorwałem tego cholernego kuriera namierzając go cały czas równie cholernym telefonem, a ten jeździł między Piastowską a Sienkiewicza.

7. O godz. 3.45 podjechaliśmy pod garaż i wówczas się okazało, że wanna waży ok. 70-80 kg., chociaż mnie już było wyjątkowo wszystko jedno, mogła ważyć nawet 500.

8. Ok. godz. 4.00 wróciłem do domu i położyłem się spać, a w okolicach 8.00 gruchnęła wiadomość o oknach bo to była sobota, a reszta jest już znana.

9. Dzisiaj rano do pracy zadzwonił sąsiad z pytaniem, czy byłem na budowie, bo on jest i lepiej żebym przyjechał bo z oknami jest mało halo. Podobno się nie otwierają.

10. Moja wspólniczka kazała mi wziąć kilka oddechów i w sumie zastanowić się, czy to nie lepiej, bo przez otwarte okna wpadają komary…

11. Zleciłem szybko prace moim pracownikom i ruszyłem z piskiem opon na budowę modląc się, żeby nie było tak źle jak mi się wydaje. Po drodze zapłaciłem mandat.

12. Na budowie stał mój zdenerwowany sąsiad i rozbawieni robotnicy bo z tym brakiem otwierania się okien to jaja.

13. Ja rozbawiony nie byłem.

 

Zastanawiam się, czy Xanax wystarczy, czy może poproszę znanego mi psychiatrę o Prozac.

Poza tym został już częściowo ocieplony dom, a dekarze wstawili pierwsze okno dachowe duuuuuże.

Ta cholerna wanna wygląda tak:

 

http://a.imageshack.us/img338/335/11702863.jpg

 

Zamontowane okna z tej lepszej strony są takie:

 

http://a.imageshack.us/img100/3619/pb164979.jpg

 

http://a.imageshack.us/img232/4737/pb164976.jpg

 

http://a.imageshack.us/img686/8434/pb164978.jpg

 

Pojawiło się, jak wspomniałem okno dachowe:

 

http://img227.imageshack.us/img227/5952/pb164981.jpg

 

A oto i komin, który z jednej strony jest a z drugiej niestety nie ma, bo zabrakło klinkieru i teraz go ścigają po Polsce.

 

http://img232.imageshack.us/img232/2002/pb054892.jpg

 

Czy ja już wspominałem, że jak wszedłem do Krzysia po usunięciu całego lasu, to jego ogrom mnie przeraził? No więc mnie przeraził:

 

http://img88.imageshack.us/img88/3508/pb034863.jpg

 

http://img593.imageshack.us/img593/83/pb034864.jpg

 

http://img832.imageshack.us/img832/3484/pb034862.jpg

 

Na koniec zdjęcia artykułów zakupionych głównie do łazienki:

 

umywalka

http://img100.imageshack.us/img100/5627/azienkad1.jpg

 

Bateria do tej umywalki

http://img180.imageshack.us/img180/658/azienkad.jpg

 

Baterie do umywalek na górze

http://img576.imageshack.us/img576/9646/azienkagra.jpg

 

Odpływ liniowy do kabiny

http://img183.imageshack.us/img183/3103/odpywliniowy.jpg

 

Kibelek i bidet (na dół rzecz jasna)

http://a.imageshack.us/img135/9404/bild7c.jpg

Edytowane przez talgo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dachówka się kładzie. Okna dachowe już są na swoim miejscu.

 

http://img710.imageshack.us/img710/4372/pb174994.jpg

 

Okna też zamontowali, prócz największego patio (będzie ponoć w piątek razem z roletami.... uwierzę jak zobaczę :-) )

 

http://img837.imageshack.us/img837/6822/pb175004.jpg

 

http://img219.imageshack.us/img219/9519/pb175005.jpg

 

a oto widok od środka.... no comments odnośnie rózowych ścian!

 

http://img695.imageshack.us/img695/6609/pb174997.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dach już na ukończeniu (tylko czemu Ci cholerni cieśle dziś się nie pojawili... i nie raczyli nikomu powiedzieć ani słowa ?!?)

 

http://img441.imageshack.us/img441/451/pb185009.jpg

 

http://img259.imageshack.us/img259/148/pb185011.jpg

 

http://img43.imageshack.us/img43/8223/pb185014.jpg

 

http://img84.imageshack.us/img84/7161/pb185016.jpg

 

okna nad salonem:

 

http://img98.imageshack.us/img98/7296/pb185018.jpg

 

pokój nad gabinetem:

 

http://img545.imageshack.us/img545/9546/pb185019.jpg

Edytowane przez talgo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuję urlopu… Nie! Po urlopie człowiek wraca jeszcze bardziej zmęczony niż przed. Ja potrzebuję wyłączonego telefonu komórkowego, stosu książek (najlepiej traktujących o Hiszpanii) i nicnierobienia przez miesiąc. W pracy kocioł, na budowie kocioł, w obecnym lokum kocioł (bo gdzieś trzeba składować zakupione artykuły wyposażenia nowego domu), w głowie wojna (jak swojego czasu śpiewała Anita Lipnicka)… ale się nawiasów zrobiło… Nawiasem mówiąc nikt nie mówił że będzie lekko, ale też nikt mi nie powiedział że nadejdzie ten moment kiedy już dokumentnie wszystkiego będę miał serdecznie dosyć. Niby teraz wszystko idzie jako tako (nie napiszę że OK, bo znając życie wywołam niepotrzebnie zupełnie nieoczekiwane kłopoty) ale to jest etap w czasie którego niewiele widać, chociaż się etapuje. Od wczoraj w Krzysiu siedzą tynkarze. Siedzą to trafne spostrzeżenie bo kiedy nie wejdę, to oni siedzą i coś wtruszają. Co prawda między pierwszym a piątym śniadaniem i trzecim a szóstym obiadem coś robią bo wytynkowali sufit w kuchni i jadalni. Niby wszystko z planem ale mnie tak jakoś mało. Dekarze to już z pewnością zwolnili tempo bo jak zrobili dach w 6/8 tak zostawili i poszli do sąsiadów. Szefu stwierdził, że teraz już na bank zrobi mi dobrze i chociaż dach będę miał przed sąsiadami. Coś mi się jednak wydaje że te 6/8 dachu zostanie do momentu aż sąsiadom położą dachówkę i wówczas łaskawie przyjdą na Krzysia. No przecież tradycji musi stać się zadość. Co do sufitu, to wygląda on tak:

 

http://img842.imageshack.us/img842/2063/pb195030.jpg

 

Poza tym mamy sąsiadów przed wjazdem na osiedle. Jak przyfrunęli to byliśmy przekonani że to takie gościnne występy, ale zadomowili się na dobre. Jak się podejdzie to podpływają i patrzą wzrokiem mówiącym. „Ty się kolo nie gap tylko jeść daj” Michał stwierdził, że na parkę to nie wygląda, bo obaj niby koło siebie, ale bardziej jak kumple niż małżeństwo i zostali ochrzczeni jako STEFAN i BATORY. Który to Stefan a który Batory nie mam zielonego pojęcia bo obaj wyglądają jak bracia ksero. Możliwe jednak, że któregoś dnia zobaczymy stadko małych Stefanków albo Batorków, to się jednego przechrzci na Stefanię, albo Batorę (to pierwsze ładniejsze - Stefania i Batory) sąsiedzi wyglądają tak:

 

http://img576.imageshack.us/img576/2464/pb195034.jpg

 

http://img44.imageshack.us/img44/8952/pb195037.jpg

 

No i tak mnie te ptaszydła zajęły, że zapomniałem o najważniejszym. Przyjechały do nas Zuzia ze swoją koleżanką Gilotyną. Obie w jednym, z dwoma ciężarkami i nareszcie mamy kominki. Hyraulikoszef stwierdził, że do Krzysia w zupełności wystarczy kominek 19kW, więc wybór padł na Zuzię Gilotynę. Dostarczali z daleka bo aż z Lublina, ale dostarczyli i są. Do tego przyjechały komputery pokładowe do sterowania kominkiem i już wiem, że to technika która zapewne mnie zdecydowanie przerośnie. O ile dobrze pamiętam moi rodzice mają komputerek przy kominku, który pokazuje temperaturę płaszcza i to wsio. Ten wypaśny z Zuzi to pokazuje wszystko co tylko można: temperaturę wody w zasobniku, temperaturę płomienia, temperaturę wody w podłodze i kaloryferach, rozwarcie przepustnicy (prawie jak poród) itp. Szkoda że jeszcze nie robi obiadu. Najpierw nabijałem się z tej gilotyny, ale wytłumaczono mnie laikowi, że gilotyna to system otwierania kominka do góry. Teraz jestem bogatszy w dodatkową wiedzę. Kominki? Proszzz bardzo:

 

http://img843.imageshack.us/img843/8526/pb195032.jpg

 

Dzisiaj Szefu dostał zaliczkę. Mam nadzieję, że zobaczymy go w przyszłym tygodniu ;-) Ale, ale! Uwaga! W poniedziałek przyjeżdża moje okno patio i brama garażowa. Cegła klinkierowa na drugi komin się nadal nie znalazła, także wszystko w normie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Ptaszydła odleciały. W sumie mnie to nie dziwi. Przy takim mrozie to ja też bym na żadnym stawie nie siedział. „Przyjaciele” fachowcy wzięli przykład ze Stefana i Batory (nie Batorego, tylko Batory, bo to na bank jest Pani łabędź – koledzy tak się nie zachowują…) i również odfrunęli szukając schronienia. Tak jak przypuszczałem dekarze zrobili 6/8 dachu, u sąsiadów 9/10 i rozpłynęli się w zamieci. Żaden dach nie jest skończony. Na tydzień przed atakiem zimy wszystkie media trąbiły, że od poniedziałku 29 listopada spodziewane są śnieżyce i temperatury po -10 stopni. Ja powtarzałem za mediami Szefowi, on powtarzał że wie ale wszystko będzie w porządku. Na powtarzaniu się skończyło. Kiedy w poniedziałek zima „nagle” i „niespodziewanie” przypuściła zmasowany szturm na biednych i niczego niespodziewających się rodaków postanowiłem dokopać się do domu żeby sprawdzić co też się tam dzieje. Po długiej i ciężkiej podróży dojechałem do „Ostatniego domu po lewej” i wyglądał on dokładnie jak w filmie – cichy, ciemny i milczący (ciemny bo jak dojechałem to był już zmierzch) To ja narażając siebie, samochód i innych uczestników ruchu, zaglądając białej śmierci w twarz pojechałem a tam cisza. Pomaszerowałem do baraku naszych robotników i pytam co słychać, a Ci mi odpowiadają że dramat, bo taka zima! Faktycznie mamy sierpień i spadł śnieg… No przecież nikt się tego nie mógł spodziewać! Informacja była krótka: Rano przyjechali tynkarze, ale jak weszli do domu to stwierdzili, że za wiele w takim zimnie nie da się zrobić. Za tynkarzami przyjechali dekarze, którzy zapytali tych pierwszych czy robią. Jak ci odpowiedzieli że nie, to dekarze postanowili nie być gorsi i po wypaleniu papierosa zaczęli się zwijać. Kiedy się zwijali przyjechali posadzkarze z jastrychem i zapytali dekarzy czego się zwijają. Oni odpowiedzieli pytaniem po co posadzkarze przyjechali, przecież zima i nie ma co robić. Posadzkarze wydawali się takim obrotem sprawy zadowoleni i dołączyli do papierosa, przy okazji machając tynkarzom którzy właśnie odjeżdżali. Po papierosie obie pozostałe ekipy się zwinęły w ślad za tynkarzami i jak tylko odjechali pojawili się hydraulicy z pytaniem gdzie posadzkarze bo oni chcą rozłożyć podłogowe i dobrze by było potraktować podłogówkę jastrychem. Jak wiadomo posadzkarze już się grzali w domu, więc hydraulik wzruszył ramionami, zwiną siebie, pracowników i odjechał. Ale, ale to nie koniec odwiedzin bo krótko później przyjechali elektrycy, którzy mieli montować odkurzacz centralny. Jak się dowiedzieli że nie ma hydraulików to postanowili nic nie robić bo do szczęścia byli im właśnie potrzebni Panowie od wody żeby wszystko miało ręce i nogi. Co ma piernik do wiatraka nie wiem, a tym bardziej nie wiedziała tego prawa ręka szefa którego z kolei nie było bo zamieć i nie wyjechał z domu. Do momentu ataku zimy wnętrze Krzysia wyglądało tak:

 

Kuchnia:

http://img222.imageshack.us/img222/9546/pb245058.jpg

 

Jadalnia:

http://img842.imageshack.us/img842/953/pb245059.jpg

 

Ściana telewizyjna z oknem patio, które nadal nie dojechało:

http://img138.imageshack.us/img138/6594/pb245060.jpg

 

Widok od okna patio w stronę antresoli:

http://img502.imageshack.us/img502/3788/pb245061.jpg

 

http://img842.imageshack.us/img842/5141/pb255079.jpg

 

http://img522.imageshack.us/img522/4619/pb255080.jpg

 

Garaż:

http://img257.imageshack.us/img257/9082/pb255074.jpg

 

Gabinet na dole:

http://img28.imageshack.us/img28/1561/pc025088.jpg

 

Co ja biedny mogłem zrobić? Zadzwoniłem do Szefa i pytam jak zwykle co słychać, a on że dobrze słychać, a co? Niby nic, tylko że termin się zbliża a na budowie nikogo nie ma. Był szczerze zdziwiony i obiecał sprawę wyjaśnić. Wyjaśnienie było krótkie. Oficjalnie dekarze nie zostali wpuszczeni na dach przez swojego Szefa bo za zimno i ślisko, dekarze samowolnie postanowili nie pracować, podłogarze wzięli przykład z tych ostatnich, a hydraulicy i elektrycy za tłumem. Coś nieprawdopodobnego, jak ten mój szef do tego doszedł?!? Żeby nie było wątpliwości, nadal nie mam wymurowanego komina kominkowego bo poszukiwania tego nieprodukowanego już klinkieru nadal trwają. Już tylko kontrolnie zadaję pytanie kiedy będzie i zwykle otrzymuję odpowiedź że prawdopodobnie jutro. W sumie szef nie ściemnia, codziennie wyrokując że jutro. Wszystko się zgadza – zawsze jest jutro w stosunku do dziś. W czwartek powiedział w sobotę co mnie zszokowało. Szok trwał krótko bo nie powiedział w którą sobotę. Wracając do tynkarzy, mówiłem ich szefowi (czyli mojemu koledze z lat studenckich) że nie mam w salonie płaskiego stropu, tylko otwarta przestrzeń idzie aż po kalenicę, a jętki są widoczne. Oczywiście wiedział do momentu, do którego nie ujrzałem że pięknie zabejcowane jętki zostały zachlapane tynkiem i na nich panowie tynkowanie ściany zakończyli. Kiedy prawa ręka szefa zapytał kto to będzie czyścił zapytali po co, skoro i tak będą zakryte. Ich zdziwienie na wiadomość że nie będą, bezcenne. Co najważniejsze nadal nie było okna patio – tego ogromnego z nie mniej ogromną nadstawką. Dlatego też było zimno. Ale Szef postanowił zrobić wszystkim dobrze i zakupił nagrzewnicę. Oplandekowali to okno patio, żeby ciepło nie uciekało i zaczęli nagrzewanie. Ciepło i tak w 90% uciekało przez nieocieplony dach, ale i tak było lepiej. Tynkarze mieli więc wrócić do pracy, ale widać się rozmyślili bo po dziś dzień ich nie ma. Szef widocznie doszedł do wniosku, że zużycie paliwa do nagrzewnic przy nieocieplonym poddaszu mu się nie kalkuluje bo w jeden dzień ocieplili skosy pierwszą warstwą 18 cm.

 

http://img121.imageshack.us/img121/7955/pc025093.jpg

 

http://img257.imageshack.us/img257/7264/pc025127.jpg

 

http://img593.imageshack.us/img593/9366/pc025103.jpg

 

I wtedy zepsuła się nagrzewnica.

Właściwie nie powinno mnie to dziwić i szczególnie nie dziwi. W piątek po środowo-czwartkowym kolejnym i niespodziewanym ataku zimy pojechałem do domu. Mróz -15 ale popołudniowe słońce jeszcze świeciło. Kurczę, ależ tam pięknie

 

http://img94.imageshack.us/img94/4953/pc025114.jpg

 

http://img695.imageshack.us/img695/2612/pc025115.jpg

 

http://img683.imageshack.us/img683/574/pc025116.jpg

 

No i najważniejsze – mamy drzwi!!!! Wejściowe są już zamontowane. Nie ważne, że zamontowali odwrotnie, naprawdę nie ważne. Grunt że są!

 

http://img5.imageshack.us/img5/6196/pc025085.jpg

 

http://img221.imageshack.us/img221/824/pc025087.jpg

 

Później zadzwonił Szef z informację, że lada moment powinno zjawić się okno patio. Oniemiałem z radości. Wniosek z tego wszystkiego jest jeden. Jak człowiekowi się wydaje, że wszystko idzie obok planu a nie zgodnie z nim, to każda nawet w normalnych warunkach mało istotna wiadomość jest powodem do dzikiej radości. Okno przyjechało, zostało wyładowane i postawione na ścianie telewizyjnej

 

http://img39.imageshack.us/img39/2507/pc035135.jpg

 

Potem dołączyła nadstawka

http://img171.imageshack.us/img171/9513/pc035139.jpg

 

Okno było na tyle ważkim wydarzeniem w wiejskiej społeczności, że nawet zwierzęta postanowiły ten cud zobaczyć. Do domu wleciała sikorka (taka z żółtym brzuszkiem, więc zdaje się bogatka). Jako że stworzenie drogę do domu znalazło, ale już nijak nie umiało znaleźć drogi powrotnej, postanowiłem temu ptaszku pomóc. Trochę mało wyraźna bo była bardzo ruchliwa sikorka wygląda tak:

 

http://img146.imageshack.us/img146/4406/pc025091.jpg

 

Wdrapałem się po drabinie na poddasze i nie bacząc na gryzące docieplenie zacząłem zabawę pt „jak mnie złapiesz będę twoja”. Jakie to są ruchliwe zwierzęta, niesamowite. Kiedy usiadła na świeżo otynkowanej ścianie, postanowiłem działać radykalnie bo ogon miała wystawiony wprost na te gładkie jak pupa niemowlaka ściany. Nie zdążyłem… a potem koleżanka wyparowała jak kamfora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek przyjechało jeszcze drewno. Dwa tygodnie spóźnienia to pikuś w porównaniu do wszystkiego innego. Grunt że wreszcie przyjechało. Drzewiarz co prawda twierdził, że będzie między 9 a 10 rano, ale mu nie wyszło i pojawił się już o 17. Gdyby to było lato, pewnie nikt by się nie wściekł, ale w związku z jedenastostopniowym mrozem wszyscy byli wściekli, więc Michał dał upust wściekłości i napomknął drzewiarzowi co o nim myśli. W odwecie drzewiarz powiedział że to pierwsza partia, a druga będzie za minimum godzinę. Wtedy już nawet drzewo było wściekłe. Po usypaniu góry przykryliśmy całość plandekami i pojechaliśmy do Wrocławia Moja góra wyglądała tak:

 

http://img691.imageshack.us/img691/3922/pc035145.jpg

 

Wczoraj z samego rana postanowiliśmy poukładać drewno. Ale frajda: Jedziemy do naszych domów poukładać polana i zabezpieczyć przed wilgocią. Normalnie już powoli się wtapiamy w wiejskie życie. Pogoda rewelacyjna chociaż mróz trzaskający, na dodatek okno patio jeszcze bez nadstawki zostało zamontowane Pięknie!:

 

http://img812.imageshack.us/img812/9365/pc045152.jpg

 

Do układania wszyscy podeszli z werwą i humorem. Po godzinie rozmowy „przez płot” lekko ucichły, po dwóch godzinach nastała cisza, tylko było słychać łoskot przerzucanego drewna. Po trzech godzinach układania tego cholernego drewna miałem wrażenie że zaczynam tracić oddech, a ręce miałem tak obolałe i trzęsące iż dużym problemem było trafienie herbatą z termosu do kubka. Po kolejnej godzinie nadjechał Szefu. Pooglądał drewno i zapytał jakie palety na podkład użyliśmy bo euro są do zwrotu, a zwykłe można brać. Najważniejsze nie brać palet Braas’a bo najdroższe. Nie wiem jakim cudem, ale moje braasowskie nie były, za to sąsiadów wszystkie. Dalsza część jest do opisania po 23, więc sobie daruję. W każdym razie kominek jeszcze zamontowany nie jest, ale drewno owszem i prezentuje się imponująco:

 

http://img683.imageshack.us/img683/5010/pc045147.jpg

 

Nie uwierzę dopóki nie zobaczę, ale jak stwierdził Szef, który zgarnął kolejną zaliczkę, w poniedziałek pojawią się wszyscy: dekarze, hydraulicy, elektrycy, tynkarze i nasi budowlańcy. Jeżeli rzeczywiście tak będzie to obawiam się iż znowu będzie problem bo jedni o drugich będą się obijać i tyle z tego wyjdzie. Poza Szefu podszedł do mnie i powiedział, że za tydzień może do mnie wejść kafelkarz. Hehehehahaha, oj normalnie mnie to ubawiło, idę po chusteczkę otrzeć łzy radości… i wysmarkać nos bo układanie drewna nie wyszło mi na dobre

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Wigilia to taki piękny czas, kiedy nawet robotnicy mówią ludzkim głosem…  Wszystkim Muratorom i Muratorkom zdrowych, ciepłych, rodzinnych i nieprzejedzonych świąt, oraz wiele cierpliwości w procesie budowlanym… to na początek. A cóż to się dzieje w Krzysiu?

Ostatni wpis był 9.12… Gdyby nie ostra interwencja, to podejrzewam, że stan robót z tamtej daty byłby aktualny, ale interweniowałem w sposób ostry i stanowczy. Wszystko byłoby dobrze, ale interweniowałem przez telefon, w wagonie pociągu który jechał z Warszawy do Białegostoku, wagon ów był bez przedziałów i wszyscy moją ostrą interwencję słyszeli. Na bank jestem pewien, że współczuli mojemu rozmówcy a nie mnie w związku z tym że zostałem do takiej ostateczności doprowadzony. Zaciekawione spojrzenia współpasażerów jechały ze mną już do samego Białegostoku. Temperatura na zewnątrz jak w tamtej części Polski mróz trzaskający i tony śniegu. Ale wracając do interwencji:

 

Tynki zostały w Krzysztofie położone. Szczegół iż kładzione w mrozie nabrały po lekkim przeschnięciu barw pantery śnieżnej i zaczęło się z nich z lekka sypać, a potem płatkami odpadać. Zapytałem więc mojego wykonawcy czy to jest normalne. On chyba doszedł do wniosku że nie wszystko jest mi w stanie wcisnąć i odpowiedź twierdząca by już nie przeszła, więc powiedział że nie jest to normalne. Acha odpowiedziałem ja i temat został chyba zamknięty. Ale nadal mnie coś nurtowało, więc brnę z pytaniem, czy jak już zupełnie wyschną, to już zupełnie odpadną? No istnieje taka możliwość odpowiedział Szef. I co wtedy zapytałem czując jak mi się włoski na karku jeżą. No będziemy się martwili wtedy odpowiedział Szef.

 

Tynki były kładzione już przy mrozie i to wcale nie byle jakim, tylko takim naprawdę trzaskającym, więc obawa jest jak najbardziej zrozumiała. Pomimo iż można było instalować, to hydraulik był zajęty sąsiadami i nie podłączył u mnie kominka, że o piecu i zasobniku nie wspomnę. Zimno jak w psiarni to dobre określenie. Na drzwiach (zupełnie nowych) gruba warstwa lodu nie napawała optymizmem. I w tym momencie dochodzimy do pociągu relacji Warszawa-Białystok (o dziwo nie buł opóźniony). Oczekując, że do świąt będzie kominek i kaloryfery i jastrych i wreszcie wszystko zacznie się suszyć zadzwoniłem z tego pociągu do wykonawcy z pytaniem kiedy to hydraulik zamierza się zmierzyć z kotłownią Krzysia. A ten do mnie, że po świętach. Te słowa „po świętach” to była ta mała iskierka, ten żarek, który wzniecił we mnie pożar, który jak się już rozpalił to hohoho. Raczej nie krzyczę na kogoś na kogo chcę nakrzyczeć, tylko mówię w sposób dosadny i tonem który nie wyraża zbytniego zadowolenia z przebiegu rozmowy. Koniec końców był taki iż przed rozłączeniem się powiedziałem naszemu wykonawcy krótko „masz czas do piątku 17 grudnia aby rozpalić kominek i mam nadzieję że się rozumiemy” Po czym się rozłączyłem a w piątek podłączyli kominek, w sobotę zalali jastrych na górze, w poniedziałek na dole… No da się??!?!? No oczywiście że się da!!! Szkoda tylko, że człowiek musi wyjść z siebie i stanąć obok żeby taki stan osiągnąć.

 

Żeby nie było wątpliwości - ja wiem, że dom powstał w ekspresowym tempie. Ja to jak najbardziej rozumiem, ale to nie ja wybierałem sobie datę końcową projektu, nie ja!!! Sam Szefu miał wolną rękę w doborze daty końcowej i dobrał sobie tak, że już dwa tygodnie temu powinienem sam się szarogęsić we własnym Krzysiu, a do tego jeszcze droga daleka.

Jeszcze jedno. Kiedy hydraulik zrobił już cały system wokół kominka, to zapytałem, czy kotłownia musi być na środku salonu, a nie może być np. w… kotłowni:

 

http://img821.imageshack.us/img821/3792/pc145226.jpg

 

http://img594.imageshack.us/img594/4103/pc165253.jpg

 

http://img808.imageshack.us/img808/1166/pc165255.jpg

 

Hydraulik popatrzył na mnie i zapytał, czy nie mogłem mu tego wcześniej powiedzieć, bo w końcu teraz to by miał bardzo dużo do przerabiania… No w końcu to jest zupełnie normalne, w salonie jest cała kotłownia wokół kominka, a w kotłowni jest pralka, bo gdzieś być musi. Zrezygnowałem z przeróbek bo stwierdziłem że już nie dam rady. Kominek zostanie zabudowany ładnym portalem, więc niech se te cholerne pompki tam będą.

 

Z zewnątrz dom się prezentuje całkiem nieźle. Co prawda mróz zaskoczył moich budowlanych i nie dali rady zasmarować całego budynku klejem, ale i tak…

 

http://img545.imageshack.us/img545/5416/pc145224.jpg

 

http://img529.imageshack.us/img529/6294/pc155250.jpg

 

Na budowie pojawił się również elektryk, aby podłączyć rolety. Podłączył to fakt, ale i tak nie działają. Na moje pytanie, czy podłączenie nie powinno polegać na uruchomieniu odpowiedział, że teoretycznie tak. A więc mam teoretycznie działające rolety, bo w praktyce trzeba je jeszcze zaprogramować, co podobno łatwą czynnością nie jest i elektryk przejmować się tym nie zamierza. Nie przejął się również wyryciem rowków pod kable

 

http://img190.imageshack.us/img190/6781/pc155241.jpg

 

Przybył również fachman od wody aby założyć kasetę do wodomierza, a w ślad za im pojawili się Panowie z wodociągów z wodomierzem… był zepsuty. Porozglądali się po domu i obejściu i zapytali jak to możliwe, żeby można się było wybudować bez wody… Beczkami dowoziliśmy odpowiedziałem prawie zgodnie z prawdą

 

http://img580.imageshack.us/img580/8996/pc155240.jpg

 

Jak widać rura wlotowa wody znajduje się przy drzwiach garażowych (bo te też zamontowali i też nie działają (bo piloty trzeba zaprogramować?) Dopiero jak już wszystko zostało podłączone to sobie uświadomiłem, że przecież jak będzie wielki mróz a póki co z roku na rok jest większy, to nie ma bata zamarznie. Powiedziałem o tym Szefowi, a Szefu odparł, że zawsze można rurę ocieplić. No i gra, nie?

 

Przyszła również ta wiekopomna chwila, że zostało położone ogrzewanie podłogowe 8 długaśnuch wężownic. Co prawda poi jastrychu minimum dwa tygodnie muszą minąć aż będzie można przeprowadzić wstępny rozruch, ale wrażenie robi:

 

http://img213.imageshack.us/img213/7427/pc175257.jpg

 

No i na koniec jeszcze jastrych i pierwsze płyty g-k:

 

http://img46.imageshack.us/img46/7350/pc205270.jpg

 

http://img137.imageshack.us/img137/3538/pc215273.jpg

 

http://img707.imageshack.us/img707/8514/pc215284.jpg

 

http://img825.imageshack.us/img825/8255/pc215287.jpg

 

http://img43.imageshack.us/img43/8408/pc215302.jpg

 

http://img339.imageshack.us/img339/8281/pc215271.jpg

 

http://img12.imageshack.us/img12/7720/pc215274.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...