Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Walka z wiatrakami, czyli budujemy Krzysia


Recommended Posts

Ręce trzymam w kieszeniach a w nocy… pod kołderką… I bez takich! Ja już teraz rozumiem, dlaczego krawaciarze nie powinni pracować fizycznie, a fizyczni krawatowo, czy jak też kto woli umysłowo. W ostatnich dniach (ba, a nawet tygodniach) pracuję ¼ na ¾ w stosunku praca umysłowa do fizycznej. Tego się nie da wręcz opisać. Początkowo mówiłem, że super, że jakby ktoś tak mi dał miesiąc zamiany w pracy na prace fizyczne to byłbym szczęśliwy. Jaki ja głupi jestem!!! Oto dzień inwestora:

 

6.50-7.10 - pobudka

7.10-7.15 - próba rozklejenia oczu

7.15-7.20 – próba uruchomienia ekspresu do kawy, co jest czynnością wstrząsająco trudną, biorąc pod uwagę niewielkość guziczków w ekspresie i gigantyczność spuchniętych palców w równie spuchniętych rękach

7.20-7.45 – próba zjedzenia śniadania, co jest czynnością wstrząsająco trudną, biorąc pod uwagę brak czucia w spuchniętych palcach i równy brak czucia w obu dłoniach

7.45-7.50 – próba ubrania butów, co jest czynnością wstrząsająco trudną, biorąc pod uwagę niewielkie możliwości pochylania się z powodu bólu barków, pleców i niższych części korpusu

7.50-8.00 – próba dojechania do biura, co jest czynnością wstrząsająco trudną, biorąc pod uwagę brak czucia w stopach

8.00 – do kiedy trzeba – dysponowanie zajęciami w biurze (czynność najmniej trudna)

9.00- do końca dnia – czy ten cholerny telefon nie może mieć większych guzików?!?

Od ok. 12.00, 13.00, 14.00 – 21.00,22.00,23.00 (w zależności od sił fizycznych) praca w tym domu, co to ma podobno być moim azylem, moją oazą, moją ostoją itd. A jak na razie to ma… być… Wiem co czuł Syzyf tocząc ten swój kamień, rozumiem jego cierpienie. Ja też mam wrażenie że moja praca nigdy się nie skończy w przeciwieństwie do mnie. A mamusia cały cza powtarza – Synku Ty się wykończysz. Jak mamusia wykracze, to niech się mamusia strzeże i pamięta o plagach egipskich!

 

Ten kto powiedział że praca uszlachetnia, to nigdy chyba nie odpoczywał i nie wie jak szlachetnie człowiek może wyglądać ze szklaneczką dobrej cieczy w dłoni, rozłożony na sofie, kanapie lub innych równie szlachetnych dobrodziejstwach ludzkości. Praca w moim przypadku doprowadziła do niezliczonej ilości mniejszych i większych ran, otarć, pokłuć oraz stłuczeń. Z braku wystarczającej ilości snu jestem rozdrażniony, schudłem 6 kg. (dieta cud) i czuję się rozbity (tylko niech mamusia o tych plagach nie zapomni!)

 

Po zakończonej zabudowie kuchni przyszedł czas na łazienkę. Efekty widoczne są na zdjęciach. Tych mniej spektakularnych efektów w postaci wyglądu inwestorów nie widać, ale to i bardzo dobrze. Jeżeli podoba się łazienka w oryginalnym chińskim łupku to proponuję się jednak na to nie dać nabrać. Wygląda a i owszem, ale kładzie się to w sposób dokładnie odwrotny do wyglądu. A jeżeli ktoś jeszcze nie miał okazji tego czegoś fugować to życzę powodzenia. Zasada normalnego fugowania płytek wygląda mniej więcej tak, że potrzebna jest fuga, woda, guma i gąbka. Przy łupku potrzebna jest fuga, strzykawka setka, strzykawka pięćdziesiątka z długim otworem, gąbka i niezliczone ilości wody! Następnie następuje operacja pod kryptonimem „zastrzyk” i tak to zastrzykuje się łupkowi niezliczone ilości fugi, a ten przyjmuje tego tony! Następna operacja nazywa się „silikon” i bynajmniej niczego się nie powiększa. Zasilikonowanie brodzika z nierównego kamienia jest wyczynem mistrzowskim i temu średnio podołałem, ale niech już będzie tak jak jest, w oczy się średnio rzuca bo i tak wszystko jest czarne ;-)

 

Teraz będzie bardziej optymistycznie, ale tylko na chwilę. Rodzina od jakiegoś czasu chodziła wokół deski w takim jednym bardzo praktycznym niemieckim markecie. Deska jest piękna, lita i z akacji, a do tego z pięknym połyskiem i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jej cena równie piękna, równie lita i równie egzotyczna jak sama deska – 320 zł/m2. Owa cena spowodowała, że deska była oglądana, podziwiana, a potem człowiek się zastanawiał nad opcją „panel przyjacielem człowieka”. Całkiem niedawno pojechałem po coś do tego samego marketu i patrzę, a deski przeceniono. Mało tego, moją piękna akację przeceniono na 160 zł/m2. Jak mniemam zbyt mieli mały to i ceny zniżyli. Był to znak, że należy podjąć decyzję… i decyzję podjęto – kupujemy! Potrzeba jedyne 12 m2, więc niech będzie, jak szaleć to szaleć. Deska została zakupiona i pojawił się problem – kto to cos położy?!?

Normalnie panele, deskę pływającą to kładę z zamkniętymi oczami, ale taką oto właśnie litą, do przyklejenia to niby jak się kładzie!?

Po powrocie do domu oglądaliśmy tę deskę z nabożną wręcz czułością i ogromnym skupieniem. Piękna, po prostu piękna ponad miarę! Jaka barwa, jakie słoje, a jaka głębia. Kosmos, elegancja i wyższa półka w jednym. Nawet zapakowana była każda osobno w białych piankowych skafanderkach.

Potem zadzwonił delikwent od balustrad i poinformował, że on już dłużej czekać nie może i musi zamontować balustrady bo mu na magazynie sterczą i zawadzają. Zatrwożony zacząłem więc wydzwaniać po znajomych, którzy mają znajomych, którzy znają kogoś kto potrafi takie cudo położyć. Potem nasi znajomi poinformowali, że położenie takiego czegoś to kwota ok. 2-3 tys. zł. Wówczas rzecz jasna zapadła decyzja, że skoro już się kupiło taką deskę za pieniądze zaoszczędzone na łazience która została zrobiona osobiście, to równie dobrze można osobiście ją położyć, bo przecież zawsze pieniądze za robociznę deski przydadzą się w przyszłości.

Rozpocząłem przygotowania do tego wydarzenia – Internet mówił mi filmikami na You Tube jak się to kładzie, a potem było już tylko gorzej, bo przecież trzeba było zakupić odpowiedni klej do podłogi egzotycznej. Sprzedawca zaproponował taki klej za bagatela nieco ponad 400 zł. dwuskładnikowy, który jak się już zmiesza, to człowiek ma ok. 50 min. na zabawę bo potem klej zastyga. Popatrzyłem na tego sprzedawcę jak na kretyna (no nazwijmy rzeczy po imieniu) i już widziałem jak to ja kładę w 50 min. całą podłogę, no jaja normalnie. Podejrzewam, że bo dwóch, trzech liniach deski musiałbym kupić nowy klej i ostatecznie podłoga wyszłaby najdroższą podłogą w tej części świata. Poszukałem w innym markecie, powiedziałem szczerze Panu że nigdy nie kładłem i nie mam pojęcia jak się to robi. Ów przemiły młody człowiek poradził mi klej, który się obrabia przez ponad 3 godziny, a zamkniętą jego część można wykorzystywać przez wiele dni. Potem wręczył mi grzebień w formie gratisu, poklepał po ramieniu i powiedział „powodzenia”…

 

Sobota 26 lutego 2011 r., godziny popołudniowe:

Noc i godziny przedpołudniowe minęły względnie spokojnie gdyby nie widmo popołudnia, które wisiało nad inwestorem jak wyrok. Godzina 16 zbliżała się nieubłaganie, a inwestor patrzył na wskazówki zegara z narastającym przerażeniem, myślami próbując je spowolnić. Wiedział jednak że nic nie wskóra. Morderczy czas gonił jak oszalały, a w inwestorze kłębiły się setki myśli. Jak będzie?!? Czy da radę?!? Czy nie porwał się z motyką na Słońce?!?

Godzina 0 wybiła. Teraz pozostał już on, klej, egzotyczna piękność i grzebień. Słońce chyliło się ku zachodowi kiedy powolnym ruchem, niczym John Wayne za colta Inwestor chwycił za grzebień i jednym zgrabnym ruchem otwierając pudełko z klejem rozpoczął mozolną walkę, która musiała być wygrana (w końcu Gandalf jest w pobliżu, a Hobbity pogalopowały po drzewce)…

 

Jak patrzę wyżej to zaczynam być przerażony. Naprawdę szybciej siebie sam wykończę niż ten dom. Jak nic coś dziwnego siedzi w mojej głowie.

 

…a wracając… Po 6 godzinach walki klej miałem wszędzie na sobie, na deskach po obu stronach, na antresoli, na słupach pod balustrady i nikt, ale to nikt mi nie powiedział, że ten klej trzeba zmywać jak jest bardzo świeży bo potem się nie da. Z desek zdążyłem go jeszcze zmyć (najważniejsze) z innych części wyposażenia również, tylko z siebie nie. Nawet teraz pisząc posta oglądam swoje dłonie posklejane tym ekstra cudem do deski egzotycznej. Najgorsze są próby zmycia kleju z przedramienia, gdzie męskie kończyny posiadają średnie lub większe owłosienie. Ja już wiem co to depilacja ;-)

Uwaga, a teraz efekty dwudniowej walki (sobota i niedziela) a jutro przyjeżdżają montować balustrady.

 

http://img251.imageshack.us/img251/7428/p2265655.jpg

 

http://img535.imageshack.us/img535/60/p2265658.jpg

 

http://img155.imageshack.us/img155/816/p2275664.jpg

 

 

Aaaa obiecałem jeszcze wrzucić chiński sufit. No bo z sufitem to była taka krótka historia, że poprosiłem Szefu aby ktoś mi podwiesił sufit i go zarobił, ktoś od szefa to zrobił w piątek przed samym weekendem, a że bardzo się śpieszył, to zrobił to tak, że po mojemu dalsza powinna się rozpocząć od demolki. Więc doszliśmy do wniosku, że tego sufitu to już zarabiać nie będziemy, bo nie ma to najmniejszego sensu, a damy jakąś strukturę. I tak oto pojawił się papier chiński (albo japoński?) który po raz pierwszy w życiu widziałem na oczy. Kładzie się to względnie źle.

 

http://img191.imageshack.us/img191/5475/p2255646.jpg

 

Na koniec jeszcze w pełni uzbrojona kabina na dole 

 

http://img140.imageshack.us/img140/8537/p2265649.jpg

 

http://img41.imageshack.us/img41/8528/p2265653.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 214
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Dużo się dzieje, ale z braku czasu nie jestem w stanie nic napisać :-(

 

w bardzo dużym skrócie wygląda to tak.... malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie,malowanie.....itd i końca nie widać. Dzisiaj montują drzwi wewnętrzne, w środę balustrady, w przyszłym tygodniu będą już blaty kuchenne. Później postaram się rowinąć ten skrót, ale przynajmniej wiecie że żyję :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Malowanie jest zajęciem przy którym człowiek może się wyłączyć, nie myśleć i toczyć wewnętrzne dywagacje na temat sensu istnienia… plam na tynku, gołych cegieł zamiast tynku, krzywizny ścian w miejscu gdzie powinny być one proste itp. Wykończenie ruszyło pełną parą i wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że źródło wzięło i wyschło. Ale przecież nie od razu Rzym zbudowano.

Zamontowali nam alarm. Nareszcie, bo mieliśmy już małą próbę włamania na całe szczęście nieudaną. Panowie przyjechali, pomontowali czujki, wręczyli piloty i powiedzieli działa! Dla mnie działa było mało przekonujące, więc grzecznie poprosiłem o dodatkowe instrukcje działania. No i zostało mi wytłumaczone:

Na klawiaturze wciska Pan * potem # potem ** potem ### potem stary kod, potem ***** potem #### + nowy kod+ # i ma Pan zapamiętany swój kod. Wciska Pan kod i alarm jest uzbrojony, żeby rozbroić wciska Pan czarny klawisz na pilocie i ma Pan 30 sekund do wstukania kodu na klawiaturze bo dostaniemy informację sabotażową i wyślemy grupę interwencyjną. Proszę tylko nie wciskać fioletowego przycisku na pilocie bo to przycisk napadowy i nie ma możliwości odwołania. Przyjeżdża grupa interwencyjna i policja jednocześnie…

PO CHOLERĘ JA TEN ALARM WZIĄŁEM, JAKBY CZŁOWIEK MIAŁ MAŁO STRESÓW!

A teraz można sobie wyobrazić jak wyglądało pierwsze uzbrajanie i rozbrajanie. Wszyscy stali obok klawiatury, drżącą dłonią wpisałem kod, usłyszeliśmy pik pik piiiiiik, w te pędy do drzwi, zamknęliśmy i czekamy. Oczywiście nic się nie stało ale jakie to było przeżycie, heloł. Potem biegaliśmy dookoła domu machając rękami czy aby przez szyby się czujki nie uruchomią. Nie uruchomiły się. Także ogród można nam wynieść, domu już nie! Ha!

Kilka dni temu pracując w pocie czoła do domu wpadł sąsiad z informacją, że jedzie na rowerze do sklepu bo mu mleka i papierosów zabrakło. Jaki czad, nie na dół do sklepu, nie tramwajem, tylko na rower i heja! Nie minęło 10 minut widzę przez potężne okno patio me jak mknie po czymś co mam nadzieję w przyszłości będzie drogą samochód interwencyjny naszej firmy ochroniarskiej. Zatrzymali podchodzą i pytają czy to ulica taka, numer taki. Mówię że nie bo to sąsiedzi. No to alarm u nich wyje odpowiedział ochroniarz. Niczym gęsi wyścigowe ruszyliśmy do domu sąsiadów który był zamknięty bo przecież sąsiad na tym rowerze gdzieś we wsi. Dzwonię do niego i krzyczę że alarm się uruchomił a ten że hehe jasne i się rozłączył. Zdziwiło mnie tylko dlaczego tego wyjca nie słyszałem bo w końcu sygnał donośny. Obleźliśmy cały dom dookoła, z domu patrzyły na nas dwa zaciekawione futrzaki marki dachowiec pospolity ale włamywaczy ani widu ani słychu. Zadzwoniłem na centralę żeby odwołać alarm bo w końcu wszyscy jesteśmy kodami połączeni. Jak tylko podałem hasło Pan koło mnie stwierdził od razu, że alarm odwołano. Taka technika! Wsiedli w samochód i pojechali. W pewnym momencie widzę na końcu naszego czegoś co w przyszłości ma być drogą tuman kurzu. Z niego wyłonił się sąsiad na rowerze, który z prędkością Lance Armstronga podążał w stronę domu. Ale jak on pięknie jechał. Opony niemal nie dotykały ziemi, taki miał pęd. Nóg nie było widać tak szybko pedałował. Wyskoczyłem i drę się że już odwołałem ten alarm, ale sąsiad tylko sapnął że zaraz przybędzie i tyle go widziałem.

Potem przyszedł i z wyrzutem do mnie że on myślał, że znając mnie ściemniam, a potem zobaczył grupę interwencyjną i dostał przyspieszenia. No wiecie?!? Pytam go dlaczego nie było słychać tego alarmu no i się dowiedziałem, że słychać, słychać, tylko że jest w garażu i w domu słychać, na zewnątrz niekoniecznie… Pozwolicie, że zostawię to bez komentarza.

A co w domu marki Krzyś?

Malowanie, układanie podłóg, deszcz i zalane pomieszczenia, oraz inne zwyczajne dni na wsi. Położyliśmy podłogę w gabinecie na dole. Prezentuje się znakomicie, chociaż sąsiedzi przyszli popatrzyli i zapytali kto to będzie sprzątał. No właśnie kto…?

 

http://img824.imageshack.us/img824/4282/p3155751.jpg

 

http://img96.imageshack.us/img96/4018/p3155761.jpg

 

No i najważniejsze, jak widać zamontowano nam drzwi wewnętrzne.

 

http://img703.imageshack.us/img703/230/p3095723.jpg

 

Wtedy dopiero ukazały nam się krzywizny ścian w całej okazałości, oraz zbyt duże narzucenie tynku. Poza tym przybył Pan Andrzej i zamontował balustrady. Przybyłem i ja po pracy i jestem wstrząśnięty. Kolor nie miał być taki, poza tym przecież nie po to chciałem drewno, żeby mi je lakierobejcą potraktował i teraz wygląda jakby to były balustrady z tandetnego tworzywa.  Ale cóż chyba jednak takie zostaną:

 

http://img203.imageshack.us/img203/6206/p3095718.jpg

 

http://img842.imageshack.us/img842/2082/p3095721.jpg

 

http://img824.imageshack.us/img824/5476/p3105728.jpg

 

http://img716.imageshack.us/img716/6487/p3105732.jpg

 

http://img827.imageshack.us/img827/371/p3105734.jpg

 

I to nie wszystko! Położyliśmy podłogę na górze w sypialni nr 1 i garderobie. Tak się oto prezentuje Jesion Thermo z Barlinka:

 

http://img854.imageshack.us/img854/3993/p3175772.jpg

 

http://img232.imageshack.us/img232/2828/p3175775.jpg

 

Tyle fajnego. Na koniec to co mnie doprowadziło do skrajnej depresji. Dwa dni lało i tak oto wyglądają ściany w wiatrołapie, kotłowni, i garażu:

 

http://img860.imageshack.us/img860/7791/p3185776.jpg

 

http://img28.imageshack.us/img28/420/p3185783.jpg

 

http://img854.imageshack.us/img854/1926/p3185784.jpg

 

http://img813.imageshack.us/img813/3519/p3185790.jpg

 

Pięknie k…a, pięknie Zadzwoniłem do naszego wykonawcy, o n powiedział, że cholera myślał że nic się nie stanie bo opierzenia na garażu jeszcze nie ma, ale jak się okazało stało się i mnie się to nie podoba. Ale spokojnie. Jeszcze mu wszystkiego nie zapłaciłem i to mnie cieszy niezzzzzzzmiernie…

Edytowane przez talgo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Wam się widzi takie połączenie:

 

-podłoga w salonie

 

http://img585.imageshack.us/img585/6198/bambus1.jpg

 

lub

 

http://img42.imageshack.us/img42/2618/bambus3.jpg

 

lub

 

http://img684.imageshack.us/img684/6046/bambus2.jpg

 

którą wybrać?

 

Do tego ściana telewizyjna wyłożona cegłą pod samą kalenicę...

 

http://img801.imageshack.us/img801/8479/cega.jpg

Edytowane przez talgo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak obiecałem wcześniej, poniżej fotki blatów. Są jeszcze niezaimpregnowane. Muszą jeszcze z tydzień poschnąć.

 

Osobiście jestem pod wielkim wrażeniem efektu, zdjęcia tego niestety nie oddają. Może fotki będą lepiej wyglądać w świetle dziennym...ale to dopiero jutro :-)

 

http://img714.imageshack.us/img714/6078/p3295797.jpg

 

http://img40.imageshack.us/img40/1527/p3295805.jpg

 

http://img51.imageshack.us/img51/254/p3295808.jpg

 

http://img62.imageshack.us/img62/3203/p3295812.jpg

 

http://img151.imageshack.us/img151/6943/p3295813.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że bardzo zaniedbałem Was informacyjnie. Dlatego na dniach postaram się wszystko nadrobić. A tak w skrócie to...

 

-został wymalowany prawie cały dom :-D

-teraz kładę kafle w kotłowni

-jeszcze dziś położę podłogę w salonie (niestety tylko do połowy bo mam do wymiany kominek ponieważ został źle dobrany do powierzchni domu i nie dogrzewa :( )

-jutro przyjeżdżają schody

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nie napisałem najważniejszego! Od 10 dni mieszkamy w naszym wymarzonym i fantastycznym domu Krzysztofie. Hmm, myślałem, że jak się przeprowadzimy to będzie to poczucie odrębności, bycia Panem samemu sobie a nie wspólnotą w Spółdzielni Mieszkaniowej. A tu nic z tych rzeczy. Podejrzewam, że nawał pracy jest temu winien i brak czasu na kontemplowanie otoczenia, które wygląda jak wygląda. Sąsiad powiedział że ładnie tu w tej naszej Czeczeni. Fakt – wokół naszych domów jest trochę brudno… Aaaaa to może ja jednak bez wybielania nazwę rzeczy po imieniu – No syf jest taki, że głowa mała. Szefu stwierdził, że to przez wiatr. Jak nic pole dla meteorologów. Widocznie cały czas tylko wieje i wieje i rozwala wszystko dookoła. Co do przeprowadzki trzeba było przyspieszyć trochę bo znalazł się taki jeden kulturalny młody człowiek, który był bardzo chętny wynająć od zaraz, no to trzeba było mu przecież wynająć jak już się znalazł. A to w sumie też było bardzo ciekawe. W ogłoszeniu napisałem, że do wynajęcia apartament na poddaszu i 6 piętro bez windy. Pomyślałem, że jak już się mają jacyś ludzie wprowadzać, to nie ma bata żeby im się chciało z meblami na to 6 biegać, więc postanowiliśmy zostawić apartmanik w pełni wyposażony – z TV i nawet sprzętem hi fi. Ogłoszenie wisiało bez mała miesiąc, mnie zaczęła dopadać depresja, że nikt nie będzie chciał wynająć bo to przez to szóste piętro i że ludzie to tylko winda i winda. A naprawdę aranżacja mieszkania jest zacna. Kiedy już się zastanawiałem, co robić zadzwonił jeden telefon, potem drugi i trzeci. Żeby nie było wątpliwości w tym samym dniu. Nie wiem o co chodziło. Najpierw przydreptały dwie młode niewiasty – jak to same określiły „pracujące studentki piątego roku”. Dla mnie to one wyglądały jak pracujące, a i owszem, tyle że bardzo wieczorowymi porami . Ale jak zaczęły kręcić nosem, że garderoba za mała no i tak wysoko a one na szpilkach, to w te pędy pokonywały tę sama drogę tylko w odwrotnym kierunku. Potem było mdło, a następnie wpadł chłopak, który z lekką zadyszką stwierdził że rewelacja bo wreszcie trochę schudnie. Wszedł, popatrzył i z miejsca zapytał kiedy może się wprowadzać i że w sumie to zależy mu na czasie. Dał nam całe trzy dni na wyprowadzkę i doprowadzenie domu do stanu użyteczności. No to żegnaj duże miasto, witaj wsi sielska… A w duszy! Już pierwszej nocy obudził mnie wystrzał. Usiadłem na łóżku i pomyślałem, że to może te sterty różnych rzeczy w pokoju się osunęły, albo co? Potem był kolejny wystrzał i na oknie dachowym zobaczyłem że ktoś świeci latarką. Nie to, żebym się bał… bardzo się bałem. Ale przecież to nic takiego, tylko myśliwi urządzili polowanie na bliżej nieokreśloną zwierzynę pod lasem, czyli jakieś 300 m. od mojego domu. Moja druga połowa ucięła krótko, że przecież to nic takiego… Ależ skąd! No normalne, że dookoła domu biegają oszołomieni faceci z bronią i walą do saren, albo innych dzików. U mnie na dzielni to też była normalka. Sąsiadka z drugiego piętra co rano czyściła giwerę na balkonie po nocnym polowaniu na tramwaje. Ja też taki dziwny jestem że się przejąłem. Rano z przejęciem opowiadałem sąsiadom a oni ze stoickim spokojem, że no strzelali i co z tego…

Zaczęliśmy malowanie domu. Po dwóch dniach wałki, teleskopy i pędzle śniły mi się w nocy, a w pracy muszę przytrzymywać ręce bo same wykonują ruchy posuwisto – zwrotne, co u osób postronnych może budzić dziwne skojarzenia. Jako najodważniejszy wlazłem te 8 metrów nad ziemię, na jętki, żeby wymalować skosy i jak spojrzałem w dół to odwaga mnie opuściła z lekka. Z dołu nie wyglądało to tak groźnie. Ale udało się – wymalowałem!!! I Co najważniejsze strat w ludziach nie było. Szefu z mocno okrojoną ekipą chodzi dookoła domu i teoretycznie kończy to, co miał skończyć 15 grudnia. A w samym domu wychodzą coraz ciekawsze rzeczy:

1. Kilka rolet znowu postanowiło nie chodzić. Szef stwierdził, że to moja wina bo tam grzebałem. Stwierdziłem, że nie grzebałem, on że grzebałem i tak w kółko. W końcu doszedłem do wniosku, że to ja tu do cholery jestem inwestorem i ma wierzyć kiedy mówię prawdę, a co najważniejsze ma to natychmiast naprawić. Nie naprawił… jeszcze

2. Zapytałem Szefa co to za technika, że wszystko jest otynkowane, tylko nie wnęka okna patio. Zadziwił się, popatrzył, potem się wyraźnie wkurzył, zawołał jednego ze swoich robotników, wydarł się na niego i tyle. Wnęka nadal nie jest otynkowana.

3. A jak widać na zdjęciach przywieźli schody. Ładne, a nawet bardzo. Podłączenie do diod LED jest na dole, kable ze schodów wystawały na górze. Trzeba było wyryć rowek do podłączenia… Dlaczego mnie to nie dziwi 

4. Blaty betonowe do dzisiaj robią efekt wizualny i tylko wizualny. Korzystać z nich nie można. Po dwóch warstwach impregnatu nr 1, jednej warstwie impregnatu nr 2, dwóch warstwach lakieru do drewna (no co, taki lakier polecił pan w Castoramie) jednej warstwie lakieru do betonu (o dziwo też znalazłem w Casto) blat jest mało czuły na moje prośby i błagania. Spija każdą kroplę, która się na nim pojawi i to w trybie nader szybkim. Kuchnię mamy jak się zowie, a rodzina posiłki przyrządza na stoliku turystycznym, który obecne służy za: blat roboczy, jadalnię, ławę kawową i stół imprezowy na alkohol. Na blaty się patrzy z wyrzutem a one nic sobie z tego nie robią wciągając w siebie wszystko co tylko się na nich pojawi. Czasami mam ochotę posadzić na nich Szefa. Firma od blatów twierdzi że to mało możliwe i że przyjadą i zaimpregnują i nic blaty nie będą piły. No bardzo chciałbym to zobaczyć. Ja już cierpliwości nie mam. Przyjadą…. Za trzy tygodnie.

5. W łazience na dole wreszcie pojawiła się szafka na której można było umieścić umywalkę. I to akurat jest doskonała wiadomość, bo mycie zębów klęcząc nad bidetem nie należało do wybitnych przyjemności.

6. Po wielu konsultacjach wreszcie ustalono, że nasz kominek jest za mało wydolny na powierzchnię domu i należy go wymienić. Podobnego zdania jest nasz hydraulik, który wcześniej twierdził że 19 kw będzie idealne. Teraz twierdzi, że sam chciałem 19 kw. Oczywiście że chciałem. W końcu jestem światowej sławy hydraulikiem i doskonale wiedziałem że 19 kw to idealnie dobrana moc do wielkości domu. Że też ja się czepiam. Zuzia gilotyna została wystawiona na aukcji. Mam nadzieję, że znajdzie swojego nowego właściciela.

7. Położyłem kafle w kotłowni i pomyliła mi się strona drzwi, po której jest próg. Urżnąłem kafle pod próg po stronie po której go nie będzie. Zorientowałem się dwa dni później, kiedy klej już zdążył dokumentnie wyschnąć i stwardnieć. Sąsiad powiedział że mam się nie przejmować i mam dwa wyjścia albo sobie paseczek dokleję, albo najlepiej odwalić ostatnie kafle i dociąć odpowiednie na nowo. Myślę, że paseczki też będą ok. Żeby tego było mało, mając żal do siebie, że taki mało uważny jestem. Dzisiaj położyłem kafle w wiatrołapie i jak kończyłem wlazł Szefu, który popatrzył i powiedział że chyba nie od tej strony zacząłem bo takie cienkie wypierdki zamiast pod ścianą będę miał na łączeniu wiatrołapu z salonem. Jeszcze wczoraj pamiętałem od której strony mam zacząć dzisiaj dopadła mnie amnezja. Ale jak już stwierdziłem paseczki vel wypierdki też będą ok.

8. Szambo nadal przecieka. Szef się nie zdziwił i uciął że wie bo było zbyt zlodzone dwa miesiące tu i nie można było uszczelnić. Potem oczywiście wszyscy zapomnieli.

9. Położyłem podłogę w garderobie. Najpierw folia paraizolacyjna, potem grube ekomaty, potem decha barlinecka. Jak już wszystko ułożyłem to zaprojektowałem i zrobiłem wyposażenie garderoby. Potem do mnie dotarło, że tam jest ogrzewanie podłogowe i teoretycznie powinienem wszystko zdjąć i położyć na nowo na matach do ogrzewania. Ale to tylko teoria bo żadna siła mnie do tego nie zmusi. Mało tego:

10. Okno dachowe w garderobie jest tak zamontowane że wieje. Ale wieje tak przez to zamknięte okno, że koszule się kręcą na wieszakach. Szef stwierdził najpierw że przesadzam, potem jak poczuł dmuch taki że mu włosy zmierzwiło to doszedł do wniosku że zapewne sam coś tam grzebałem, a potem jak mu powiedziałem kilka mało cenzuralnych słów, że zapewne wata się osunęła i należy to poprawić. Nie poprawił do dziś. Jak znam życie – zapomniał.

 

Ja naprawdę mogę tak jeszcze sporo, ale chyba siebie i czytelników już oszczędzę bo zaczyna wiać nudą. Ale tak generalnie?

 

We wtorek miałem wyjazd do klientów i wstałem o 5.30. Kiedy wyszedłem przed dom to widok był taki: przed lasem, tuż nad łąką unosiły się pasma mgieł w których stały dwie sarny i patrzyły na mnie z nieukrywanym zainteresowaniem. W oddali z domów leciał dym z kominów i jak lekko zawiało było czuć zapach palonego drewna. Słońce powoli wstawało i kładło się smugami na trawie. Aż mnie coś w splocie słonecznym zakłuło. Ale czad – normalnie jak z filmu. Chyba jednak warto walczyć dalej. No zobaczymy. Jutro przyjeżdżają fronty do szafki łazienkowej i lustro. Kontrolnie zadzwonię do firmy od betonu. Niech wiedzą, że pamiętam i z utęsknieniem czekam. Walka to walka a co!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Opowieść będzie o tym jak to chcemy więcej, wykonawca mi pogroził, a na dom atak przypuściły krocionogi (prawdopodobnie).

 

W zeszłym tygodniu wpadł do nas zdyszany Piotrek i wysapał, że ten koleś co jeździ traktorem obok torów to właściciel działki za nami i chce się jej pozbyć. Najpierw popatrzyłem na niego jak na wariata a potem zacząłem się zastanawiać jaki jest rzeczywiście zawód sąsiada. Skoro my już jedziemy na oparach finansowych to skąd on ma pieniądze, żeby chociaż pomyśleć o jakiejś działce? Piotrek jednak usiadł i jak zaczął tłumaczyć to coraz bardziej pomysł zaczął się wydawać realny. Rolnik z działką za nami ma ponad hektar. Ale jest to bardzo wąski pasek ziemi z niewielkim tylko dojściem do drogi. Co więcej grunt jest 5 klasy, piaszczysty i czysto rolny. Poszperaliśmy w sieci i się okazało, że cena jest wstrząsająco niska. Ustaliliśmy, że po weekendzie pójdziemy z nim porozmawiać i zobaczymy. W każdym razie grodzenie terenu szlag trafił bo nie ma póki co sensu, dopóki nie ustalimy do jakiego momentu możemy nieruchomość ogrodzić. Ale oczywiście ja już mam prawie cały plan zagospodarowania działki zrobiony i co najważniejsze obejmuje on powiększoną działkę.

W poniedziałek zapakowaliśmy się do auta Piotrka i pojechaliśmy na poszukiwania gospodarza. Znalazł się, a jakże:

- Aaaa to Panowie od tych domów niedaleko torów? – zapytał z uśmiecham rolnik. Nie wiem gdzie Piotr widział że to chłopek roztropek. Facet jak na rolnika był wyjątkowo wygadany i miał wszystkie zęby co ewidentnie świadczyło o tym, że nie jest w ciemię bity, za to w pełni przygotowany do negocjacji. Już początek rozmowy nie wyglądał obiecująco (zresztą koniec również)

Tak to my – odpowiedzieliśmy zgodnym chórem

- No i co, chcielibyście dokupić sobie trochę ziemi pod ogrody, co? – zapytał z tym samym uśmiechem

- No w sumie to nam nie do końca zależy, bo działki mamy, ale słyszeliśmy, że pan chce swoją sprzedać – odpowiedziałem z obojętnym wyrazem twarzy, tak żeby wyraźnie widział że nam nie zależy

- A właściwie to faktycznie chciałbym sprzedać, bo działka jest długa i dostęp do drogo znikomy – odpowiedział rolnik – dużo nie chcę, tak mniej więcej tyle po ile chodzą w tej okolicy działki, no może z 10-20 zł. mniej.

Oczy nam się zrobiły wielkie jak spodki, przecież to miało być za pół darmo, w końcu to ziemia rolna, 5 klasy i sam piach bez możliwości przekwalifikowania bo tory i zbudować nic nie można

- A wie Pan – powiedział sąsiad – no my w sumie tylko chcieliśmy się dowiedzieć co i jak, nie jesteśmy za bardzo zainteresowani.

- No i słusznie, dowiadywać się trzeba – powiedział rolnio – w sumie to jak nikt tego nie kupi będę musiał tam coś posiać, będę bronował, płużył, a cały kurz będzie szedł na wasze okna, a tego byśmy wszyscy nie chcieli. Wy byście cały czas siedzieli w gminie na skargach, a ja i tak bym dalej bronował – normalnie wyraz troski na jego twarzy był prawie całkowicie szczery.

- A wie Pan, że byśmy na bank siedzieli w gminie – odpowiedziałem żeby nie pozostawić mu cienia wątpliwości że jak zacznie kurzyć to ja się u wójta do drzwi łańcuchem przykuję!

- No właśnie – ciągną dalej w zadumie tenże „chłopek roztropek” – ale aż tak wam się nie chcę naprzykrzać. Tam można też prowadzić usługi nieuciążliwe, to może zrobię parking dla tirów i naczep. No nie wiem. Ale co tam teraz gadać. Pewnie się dogadamy, nie?

Nas zatkało totalnie, więc tylko skinęliśmy głową i pojechaliśmy z powrotem. Wniosek? Ogrodzenie będzie jednak zdecydowanie tańsze! Nie ujmujemy dodatkowej działki. Ale niech ten wieśniak mi choć raz przejedzie pługiem. Niczym Rejtan runę na ziemię przed traktorem i jak będzie chciał przejechać to tylko po mnie (no chyba że to będzie koń)

Tuż przed weekendem przybył nowy kominek. Jak go zobaczyłem to na oko ktoś się pomylił i przysłał nam 42 kw a nie 24. Do środka bez większego problemu jestem w stanie wejść. Szyba olbrzymia, środek jak piec chlebowy i wykonanie też solidne. Okazało się, że faktycznie ma on 24 kw, czyli jedynie 5 kw więcej od Zuzi. Nie chcę krytykować tej ostatniej, ale to tak jakby przyjechał bogaty krewny zza oceanu przed kryzysem. Ponad godzinę transportowaliśmy te 240 kg. do domu (czyli jakieś 6 metrów) Ciężar to mało powiedziane. Kosmos normalnie. Zgodnie z umową z naszym wykonawcą zadzwoniłem do hydraulika z prośbą o zamontowanie. Hydraulik powiedział, że czasu nie ma i że może za tydzień. To już nie to że się wkurzyłem. Ja się normalnie wściekłem. Znalazłem w necie usługi hydrauliczne. Przyjechało dwóch Panów i zamontowało mi ten kominek w ciągu 24 godzin i mogę nareszcie zacząć kłaść podłogę w salonie.

 

http://img12.imageshack.us/img12/1227/p5146032.jpg

 

http://img135.imageshack.us/img135/8301/p5146031.jpg

 

I tak to kominkiem przechodzimy do części „tylko dla dorosłych”. Garaż nie został przez wykonawcę zakończony, górna łazienka także. Oprawek do gniazdek nie mam, odkurzacz stoi w kącie i wykonuje zadanie odwrotne do przeznaczonego, czyli się kurzy bo nie został podłączony, a wykonawcy nie ma. Tak jakby mu kompletnie nie przeszkadzało, że minęło 4,5 miesiąca od terminu oddania budowy. Przyjechał akurat w dniu w którym hydraulicy montowali mi ten kominek. Bezceremonialnie podszedł do mnie i zapytał, czy zamierzam mu coś jeszcze dopłacić. Popatrzyłem na niego jak na wariata i po raz pierwszy odebrało mi mowę. No na taki tupet to ja się nie nastawiłem. Dla zobrazowania całej sytuacji ja mu miałem dopłacić jeszcze 20 tysięcy, a z kar umownych wychodziło ok. 100 tys. Nie jestem potworem i pomimo protestów rodziny postanowiłem mu dopłacić jeszcze 10, w związku z karami drugie 10 to ustępstwo z jego strony i rozchodzimy się w zgodzie, a ja mu nie policzę reszty. Jak na mnie wszyscy wsiedli, że co to ja jestem instytucja charytatywna?!? A ile u mnie było problemów?!? ile musiałem sam robić ?!? itd. Ale kiedy podszedł do mnie i walnął z grubej rury, jeszcze tonem który wyraźnie dawał do zrozumienia „dawaj k…a kasę” to mnie zamurowało. Kiedy już stężenie minęło i wrócił mi język w gębie to grzecznie mu oznajmiłem że w moim przekonaniu jesteśmy rozliczeni i że chyba wie jaka jest wysokość kar umownych z tytułu nieterminowego oddania domu. Tego co potem usłyszałem, to nie jestem w stanie do końca powtórzyć grunt że się dowiedziałem że on myślał iż jestem człowiekiem na poziomie ale się grubo pomylił i że on takich jak ja zna, bo widział z jakich drogich materiałów robię wykończenie i że się jak zwykle inwestorowi kasa skończyła itp. itd. A ja grzecznie słuchałem i to mnie jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu że rodzina miała rację i na pewno nic mu nie dopłacę, a z każdym jego dodatkowym słowem rosło moje roszczenie o zwrot pieniędzy z tytułu kar. Na koniec powiedział, że on te pieniądze ode mnie dostanie. Zapytałem go jak niby chce to zrobić bo przecież każdy sąd w tym kraju przyzna mi rację. A on na to że nie mówi o sądzie, ale są inne sposoby. Normalnie szczena to mi się odbiła od podłogi. Zapytałem go ostrożnie o czym mówi, a on że nie ważne, ale są sposoby, po czym się odwrócił, wsiadł do auta i odjechał. Po tym wszystkim wyszedł jeden z hydraulików, który przypadkiem wszystko słyszał i powiedział „Pan powie jedno słowo i koleś dwa tygodnie będzie głowę pod poduszkę chował. Takie gnidy trzeba odpowiednio potraktować” Podziękowałem mu grzecznie i odmówiłem żeby nie było, ale potem zastanawiałem się cały czas co o tym wszystkim myśleć. Nie wiem, kupić sobie gnata?!? Rodzinę wywieźć gdzieś dalej?!? Nie mniej doszedłem do wniosku, że skoro on mnie swoją bandą straszy to ja go postraszę moją i sprawę o kary skieruję na drogę postępowania sądowego. Dwa dni później zadzwonił znowu „ten gnida” i zapytał co słychać i że on oczywiście mi te oprawki przywiezie i że w ogóle to ma kolegę który może mi pomóc przy blatach kuchennych i że jeszcze… Ja już normalnie nie mam siły tyle razy zbierać tę moją szczękę z gruntu. Później się grzecznie pożegnał, oznajmiając iż przyjedzie z dziennikami budowy i żebym stworzył protokoły odbioru. Do czasu kolejnej wizyty dzwonił jeszcze kilka razy i był to dokładnie ten sam Szefu co na początku. Ja nie jestem chory (tak mi się przynajmniej wydaje) ale po każdym jego telefonie miałem wyraźne przekonanie iż przechodzę kolejne etapy schizofrenii. Postanowiłem jednak, że z tym sądem to dam sobie spokój, ale i też nie zamierzam mu nic dopłacać. Przyjechał, rozmowa była nader uprzejma, podpisaliśmy protokoły. Zrezygnowałem z dochodzenia kar, on podpisał że jesteśmy w pełni rozliczeni i szlus. Pojechał i sprawa tak jakby się zakończyła. Odjeżdżając zapytał jeszcze czy może jednak porozmawiamy na osobności. Powiedziałem z uśmiechem że nie mamy chyba o czym. On westchnął i powiedział no tak, po czym odjechał. A NIE MÓWIŁEM ŻE SCHIZOFRENIA?!?

 

Nie pamiętam czy pisałem że mamy bażanty. A mamy i drze to dziób tak że paw przy nich pięknie śpiewa. A oto Filip:

 

http://img833.imageshack.us/img833/3959/p5136015.jpg

 

Filip musi być spełnionym mężczyzną gdyż w jego gnieździe zamieszkują trzy niczego sobie samice. Ale jak on się nimi pięknie opiekuje? Prawdziwy samiec Alfa! Tylko dlaczego się tak drze?!? Nasza rodzina wzbogaciła się jeszcze o Czesię. Czesia jest samotną skowronką wysiadującą jajka (chyba że u skowronków wysiadują Czesiowie a nie Czesie) i uwiła sobie gniazdko w liczniku gazowym. Jak do niej zaglądam to nie wygląda na najszczęśliwszą. Zdjęcia nie ma bo obawiam się że Czesia strzeliłaby na zawał przy fleszu.

No i najważniejsze! – zacząłem układanie ściany z cegły, oto dokumentacja fotograficzna. Co prawda nie jest jeszcze skończone bo już żadna drabina nie dostaje, a nie mam jeszcze rusztowania ale i tak uważam że robi wrażenie:

 

http://img820.imageshack.us/img820/3296/p5146018.jpg

 

http://img862.imageshack.us/img862/1395/p5146019.jpg

 

http://img9.imageshack.us/img9/3348/p5146020.jpg

 

http://img864.imageshack.us/img864/6797/p5146023.jpg

 

http://img194.imageshack.us/img194/4415/p5146022.jpg

 

http://img197.imageshack.us/img197/4125/p5146025.jpg

 

http://img830.imageshack.us/img830/668/p5146027.jpg

 

http://img715.imageshack.us/img715/9418/p5146030.jpg

 

http://img851.imageshack.us/img851/1132/p5236064.jpg

 

http://img35.imageshack.us/img35/3568/p5236061.jpg

 

http://img98.imageshack.us/img98/9428/p5236069.jpg

 

Co do podłogi to ostatecznie wybór padł na bambusa. Miał być ciemny bo taki się najbardziej podobał, poza tym i tak powyżej taki wypadł najlepiej w głosowaniu. Deska przyjechała, a jak otworzyliśmy to okazało się że wcale nie jest tak ciemna jak miała być, Jednak się spodobała i tak zostało 

 

http://img96.imageshack.us/img96/2189/p5035993.jpg

 

http://img593.imageshack.us/img593/482/p5035995.jpg

 

http://img803.imageshack.us/img803/7589/p5035992.jpg

 

Przy życiu trzyma mnie jeszcze obudowanie kominka, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano! To też nie wszystko, dom zyskał na roślinności:

 

To miały być pomidorki koktajlowe. Coś jednak te pomidorki to będą pomidory ale co tam

http://img52.imageshack.us/img52/1619/p5236073.jpg

 

http://img193.imageshack.us/img193/869/p5236075.jpg

 

http://img13.imageshack.us/img13/4927/p5236076.jpg

 

http://img854.imageshack.us/img854/2177/p5236077.jpg

 

http://img846.imageshack.us/img846/8344/p5236079.jpg

 

http://img39.imageshack.us/img39/747/p5236080.jpg

 

Poza tym ja widać są jeszcze pelargonie, oleandry, laurowiśnie, petunie, lawenda – Ha! to się nazywa pamięć do nazewnictwa.

 

Miało być jeszcze o krocionogach. Prawdopodobnie mamy tego małą plagę. Krocionóg wygląda jak wyrośnięta stonoga z pancerzem chitynowym i włazi na ściany od strony zewnętrznej. Jak toto dotknąć to wije się jak piskorz, ale przynajmniej łatwo ulega destrukcji. Początkowo uznałem że gąsienica to gąsienica i nie warto obie tym głowy zaprzątać. Jednak tych gąsienic wokół domu zrobiło się zatrzęsienie i przestało być wesoło Wypowiedzieliśmy wojnę!!! . Ale o tym, oraz o gnieździe pszczół które się przenosiło od sąsiada do nas i z powrotem następnym razem. 

Edytowane przez talgo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...