Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Większość rodzin w Polsce jest patologicznych ?


Fenix999

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 94
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

przykladem, Ciril, przykładem i to przez cały czas :lol:

Bo dorośli ludzie nie zdają sobie zupełnie sprawy, że dzieci, nawet małe, oceniają postępowanie a nie gadanie

 

tylko że EZS oprócz tego co napisałaś prawdziwie w całym poście jest najzwyklejsza codzienność.

A ona jak w tej piosence - może nie spodobać się, ale istnieje w realu obok dzieci - i tutaj żadne argumenty słowne ani przykłady ze strony dorosłych nie są w stanie pomóc.

Niby przyziemna sprawa "braku środków finansowych przez ogromną ilość polskich rodzin, do zaspokojenia swoim dzieciom bezpiecznej egzystencji" również powoduje decyzje (przeważnie urzędnicze) o przyszłym losie tychże dzieci

tutaj stary kawałek dotyczący dyskusji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.

m.k.k. zgadzam się z Tobą... tylko niestety dzisiaj brak tych podstaw, które powinny być dziecku wpojone przed pójściem do szkoły, w której następuje tak naprawdę konfrontacja... szkoda tylko, że rodzice w pogoni za pieniądzem/karierą o tym zapominają...

 

generalizowanie

 

2.

Przepraszam użytkowników forum, bardzo mi przykro, mnie samą serce boli, że muszę zejść z pewnego poziomu traktowania interlokutorów...

 

:lol: :lol: :lol:

 

3.

... a że nauczona doświadczeniem zawodowym, że z chamstwem to po chamsku

 

Boże,chroń nas przed takimi zawodowcami :roll: :-?

 

4.

Niektórzy przylepiają się jak łajno do buta - wydaje się, że wytarłeś, a podeszwa wciąż śmierdzi...

 

:-? :-?

 

5.

Ja z tych co naprawdę cenią sobie merytoryczną dyskusję, w której tezy poparte są konkretnymi argumentami...

 

Czytaj cytat pierwszy :lol: :lol: :lol:

 

6.

... więc wychodzi na to, że mój monolityczny, prawniczy rozum innych nie przyjmuje

 

Prawniczy rozum czy wykształcenie? :lol:

 

Pozdrawiam-dr nauk społecznych,mgr resocjalizacji,wychowawca wczesnoszkolny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Boże,chroń nas przed takimi zawodowcami :roll: :-?

 

Pozdrawiam-dr nauk społecznych,mgr resocjalizacji,wychowawca wczesnoszkolny

 

 

Przykry jest fakt, iż wychowawca wczesnoszkolny, który zdaje mi się winien świecić przykładem (kultury) zarówno poprzez swoje zachowanie jak i swoje wypowiedzi udowadnia, że to od kadry placówek edukacyjnych należy proces wychowania rozpocząć. Biorąc pod uwagę Twoje wcześniejsze wypowiedzi w temacie (których cytować nie zamierzam) i ich ton, pozwolę sobie powtórzyć za Tobą - Boże, chroń nas przed takimi zawodowcami, skoro takiego zachowania w szkole naszych dzieci uczą...

 

:roll:

 

iza mama gabora napisał:

Przepraszam użytkowników forum, bardzo mi przykro, mnie samą serce boli, że muszę zejść z pewnego poziomu traktowania interlokutorów...

 

 

:lol: :lol: :lol:

Rodzice nauczyli mnie, że nie należy się wstydzić przeprosić, poprosić i podziękować. :roll:

 

 

Po raz kolejny przeproszę użytkowników forum, bo czuję się współwinna temu, iż początkowo merytoryczna dyskusja zeszła na niski poziom słownych przepychanek.

 

 

 

 

Wracając do merytorycznej dyskusji

 

 

„Wychowanie bez błędów jest mitem. Nic takiego nie istnieje.

 

I nie tylko nie istnieje, ale wręcz nie powinno istnieć.

 

Rodzice są ludźmi. Popełniają więc błędy i nie wiedzą wszystkiego.

 

Natomiast odpowiedzialni rodzice nie są mitem”.

 

Janet G. Woititz

 

Bardzo mądrze napisane, dające do myślenia dla tych rodziców, którzy chcą się na chwilę zatrzymać i zastanowić nad sposobem wychowania dziecka, nad błędami które podczas tego procesu popełniają... i przede wszystkim nad tym jak te błędy skorygować.

Szczerze polecam tytuły m.in. Zbigniewa Grasia, Thomasa Gordona, Stephena Coveya - powiecie teoria, ale dają jakąś wiedzę do stosowania w praktyce. Ponad 7 lat temu zaangażowałam się w wolontariat w ośrodku pomocy dydaktycznej, w którym kilku zapaleńców (nauczycieli, pedagogów, psychologów, prawników, policjantów) pracuje nie tylko z dziećmi z rodzin ubogich, ale również tymi z rodzin patologicznych i dysfunkcyjnych. Ale przychodzą też dzieci z niby normalnych rodzin...i one stanowią największy problem... W ciągu tych kilku lat praktyki mogę wysnuć pewną tezę...

Dzieci z rodzin ubogich - podstawowym problemem jest odczuwalna przez dzieci różnica w statusie majątkowym pomiędzy nimi a rówieśnikami. Jednakże co do funkcji jaką pełni rodzina zastrzeżeń raczej nie ma. Większość dzieci ma określony system wartości, pewne przyswojone normy zachowania. Nasza - wolontariuszy rola ogranicza się często do pomocy w nauce, udostępnianiu pomocy dydaktycznych, często zakupu z własnej kieszeni zeszytów, długopisów, kredek..

Z dziećmi z tej drugiej grupy jest już trudniej - pełnimy rolę wychowawcy, tak naprawdę uczymy tych dzieci podstaw, ponieważ jedyne zachowania z jakimi do tej pory miały styczność to alkoholizm, przemoc fizyczna i psychiczna, karalne zachowanie seksualne. Plus jest jeden, że te dzieci w wieku szkolnym można edukować i wychowywać na podstawie tzw. przykładu - jak zrobisz to - to konsekwencje będą takie, - dlaczego dane zachowania są złe i jak powinny wyglądać poprawne. Nad takim dzieckiem pracuje grupa, ale samo wybiera osobę, do której przychodzi z problemami, o których niekoniecznie chce rozmawiać ze wszystkimi. Często pokazuje się temu dziecku na czym polega jego prawo wyboru w przypadku danego problemu.

Problemem tych dzieci jest najczęściej wycofanie, brak umiejętności wyładowywania agresji, obojętność w stosunku do własnej osoby...

Z tymi dwoma grupami praca jest o tyle ułatwiona, że chcą coś osiągnąć, coś w swoim życiu zmienić i do czegoś dążą, przychodzą do nas, bo szkoła jest zbyt dużym molochem i brak jest czasu na indywidualną pracę z dzieckiem.

 

Trzecia grupa dzieci, z którą się stykamy jest chyba najgorsza... dzieci z niby tzw. dobrych rodzin - dla nas najgorsza grupa dzieci i młodzieży. Do ośrodka przychodzą na zasadzie "ktoś odrobi za mnie lekcje". Pokrótce opis uproszczony: brak jakichkolwiek wpojonych zasad moralnych, nieobliczalne zachowanie, częste psychiczne znęcanie się nad rówieśnikami, brak autorytetów, nastawienie na pieniądz, przekonanie, że w życiu im się wszystko należy, brak zaangażowania. Dzieci te nie radzą sobie ze swoim poędem itp itd... Rodzice niby normalni, wykształceni, często na tzw. stanowiskach, wychowują dziecko pod sztandarem bezstresowości, zapewniając dziecku tzw. wrogą obojętność, nadmierną wolność. Z tymi dziećmi pracuje się najciężej, nasz naczelny psycholog często wystawia takiemu dziecku prognozę negatywną, zawiadamia szkołę o konieczności skierowania dziecka do poradni psychologiczno-pedagogicznej i stałej kontroli, czego my w ośrodku nie jesteśmy w stanie zapewnić.

 

Do ośrodka dzieciaki przychodzą z własnej nie przymuszonej woli - bo potrzebują pomocy, bo nie chcą wracać do patologii w domu, dla towarzystwa... I mamy już kilka dzieci - kryształków, których udało nam się doprowadzić do dorosłości, są studentami, pracują i sami w geście podziękowania przychodzą do ośrodka pomagać na zasadzie przykładu, że można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, że zapytam, ale ten tag na samym końcu znaczy, że coś się źle wkleiło. Ten długi tekst o doświadczeniach w pracy z młodzieźą to Twoje doświadczenia, czy to cytat?

 

Niezależnie od odpowiedzi, zapewne ta grupa opisana jako trzecia (zaniedbane rozwojowo, emocjonalnie itp.dzieci z dobrych domów) jest najtrudniejsza w diagnozie i pomocy.

Ale czy Wasze doświadczenia, pracy z rodzinami patologicznymi, dysfunkcjonalnymi, z zaniedbanymi dziećmi nie powodują, że widzicie ich więcej, niż jest ich w rzeczywistości?

Z drugiej strony, scena ze szpitala dziecięcego. Młodziutka matka (tak ze 20 lat), jej młodsze dziecko (1,5) jest pacjentem, bez żadnego skrępowania mówi, "jak jestem pijana, to dziecko mnie nie budzi". Inna, też 2 dzieci, stwierdza, że jej mąż nigdy nie przewijał dziecka. Podczas tygodnia spędzonego z dzieckiem w szpitalu miałem okazję poznać jeszcze z 10 innych matek małych dzieci, ale one nie zapadły w pamięć. Pewnie były normalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, że zapytam, ale ten tag na samym końcu znaczy, że coś się źle wkleiło. Ten długi tekst o doświadczeniach w pracy z młodzieźą to Twoje doświadczenia, czy to cytat?

 

Niezależnie od odpowiedzi, zapewne ta grupa opisana jako trzecia (zaniedbane rozwojowo, emocjonalnie itp.dzieci z dobrych domów) jest najtrudniejsza w diagnozie i pomocy.

Ale czy Wasze doświadczenia, pracy z rodzinami patologicznymi, dysfunkcjonalnymi, z zaniedbanymi dziećmi nie powodują, że widzicie ich więcej, niż jest ich w rzeczywistości?

Z drugiej strony, scena ze szpitala dziecięcego. Młodziutka matka (tak ze 20 lat), jej młodsze dziecko (1,5) jest pacjentem, bez żadnego skrępowania mówi, "jak jestem pijana, to dziecko mnie nie budzi". Inna, też 2 dzieci, stwierdza, że jej mąż nigdy nie przewijał dziecka. Podczas tygodnia spędzonego z dzieckiem w szpitalu miałem okazję poznać jeszcze z 10 innych matek małych dzieci, ale one nie zapadły w pamięć. Pewnie były normalne.

 

Już poprawiłam... To są moje doświadczenia. Do ośrodka przychodzą dzieci i młodzież w wieku od 7 do 18, 19 lat, a w chwili obecnej mamy około 125 podopiecznych. Niektóre dzieciaki przychodzą codziennie i siedzą do zamknięcia do godz. 20, niektóre 2 czy 3 razy w tygodniu. Najgorsze jest to, że niektórzy rodzice traktują nas jak bezpłatną świetlicę, która zajmie się dzieckiem podczas ich wiecznej nieobecności w domu :(

Wszyscy w ośrodku jesteśmy wolontariuszami, nie dostajemy żadnego wynagrodzenia czy ekwiwalentu za poniesione koszty. Finansujemy działalność ze składek i z darowizn. Gdyby ktoś zapytał dlaczego to robimy... powiedzielibyśmy, że jest mnóstwo powodów... Ta pomoc innym daje nam niesamowitą radość i poczucie spełnienia.

 

Może faktycznie jest tak, że kierując się doświadczeniem bardziej zwracam uwagę na pewne symptomy. Szczerze nigdy się nad tym nie zastanawiałam :roll: :roll: :roll: Jak dla mnie temat do przemyślenia...

 

Ale czy zauważam ich więcej niż w rzeczywistości? Typowa "patologia" utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie, a wzrasta ilość dzieciaków z tej trzeciej grupy - zaniedbanych wychowawczo i emocjonalnie, bez żadnych zasad moralnych i to mnie właśnie przeraża.

 

 

Do postów nie merytorycznych odnosić się nie będę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciril a ja myślę,że rośnie nam kolejny forumowicz,który za wszelką cenę chce mieć ostatnie,jedynie słuszne zdanie :lol: :lol: :lol:

 

A jednak :roll:

 

A jednak :-?

rozumiem, że piszesz o sobie. Trudno, taka przypadłość, nie martw się, rozumiemy...

 

 

A co do Ciril, bardzo podobne opinie wyraża moja szwagierka, która również na zasadzie wolontariatu opiekuje się dziećmi w świetlicy "przykościelnej". Pewnie istnieje jeszcze jedna strona tego medalu - dzieci zupełnie zadowolone, szczęśliwe i "zaopiekowane" nie przychodzą na świetlicę. Więc mimo wszystko doświadczenia są troszkę skrzywione przez dobór dzieci. Zresztą Ciril wcale nie napisała, że tych z tzw dobrych domów jest najwięcej, ale są i budzą coś w rodzaju zdziwienia - bo przecież wykształceni, mądrzy rodzice powinni mieć również większą świadomość. .

 

Ale..

 

Po pierwsze - dorośli znacznie bardziej wolą gadać, jak to być powinno a mniej robić, szczególnie, jeżeli wymaga to pracy własnej, nad sobą. Ile razy wydziwiano nade mną w najbliższej rodzinie, że obiecałam coś dziecku i chcę tego dotrzymać, choć wygodniej byłoby nie :o A jak niepopularna w domu jest teza, że dziecko tylko wtedy nauczy się zachowania przy stole, jeżeli na co dzień WSZYSCY domownicy będą odpowiednio się przy tym stole zachowywać (nie czytać gazet, nie podpierać łokci itd :wink: ). Eee tam, lepiej pogadać jak być powinno a potem robić po swojemu, jak wygodniej "bo ja tak ciężko pracuję, to choć w domu chcę się czuć swobodnie".

 

po drugie - dorośli chcą zaspokajać najczęściej swoje potrzeby ale udowadniają sobie, że robią to dla dziecka. "Pracuję 12 godzin, żebyś ty miał WSZYSTKO" :wink: G... prawda. Pracuje, bo lubi, bo się spełnia, bo dom jest nudny, bo sąsiedzi mają a on nie, bo zawsze marzył o dużym samochodzie, wygodzie, domu itd. I prędzej zje pół kilo pieprzu zanim przyzna, że robi to dla siebie a dziecko raczej w tym zaspokajaniu potrzeb przeszkadza. Nie, oficjalna wersja zawsze jest - robię to, żeby dziecko mogło "jeździć konno, chodzić na trzy języki, mieć lepszy start" to ostatnie szczególnie jest modne.

 

po trzecie - Ciril, nie przyznają ci tu racji. Bo zbyt wiele ludzi tutaj właśnie jest dlatego, że za wszelką cenę realizuje swoje marzenie, niekoniecznie w imię rzeczywistych potrzeb rodziny :wink: Mają do tego prawo, tak samo jak do zarabiania, pracy przez 12 godzin itd. Mają prawo, bo każdy ma tylko jedno życie, ale z drugiej strony mało kto potrafi się przed samym sobą do tego przyznać. Lepiej myśleć o sobie w kategoriach szlachetności "tyle pracuję, żeby dziecko mogło.." "trzeba spłacić raty, dziecko POTRZEBUJE telewizor, dom, samochód, komputer" :wink: :wink: :wink: :roll:

 

Ciril, podziwiam, że chce ci się coś robić...

Podziwiam moją szwagierkę...

Sama jestem jeszcze na etapie zabiegania o kolejny dom, samochód... ale powoli już odpuszczam. Może niedługo... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciril a ja myślę,że rośnie nam kolejny forumowicz,który za wszelką cenę chce mieć ostatnie,jedynie słuszne zdanie :lol: :lol: :lol:

 

A jednak :roll:

 

A jednak :-?

rozumiem, że piszesz o sobie. Trudno, taka przypadłość, nie martw się, rozumiemy...

 

Oh,ulżyło mi :lol:

 

 

 

Ciril, nie przyznają ci tu racji. Bo zbyt wiele ludzi tutaj właśnie jest dlatego, że za wszelką cenę realizuje swoje marzenie, niekoniecznie w imię rzeczywistych potrzeb rodziny :wink: Mają do tego prawo, tak samo jak do zarabiania, pracy przez 12 godzin itd. Mają prawo, bo każdy ma tylko jedno życie, ale z drugiej strony mało kto potrafi się przed samym sobą do tego przyznać. Lepiej myśleć o sobie w kategoriach szlachetności "tyle pracuję, żeby dziecko mogło.." "trzeba spłacić raty, dziecko POTRZEBUJE telewizor, dom, samochód, komputer" :wink: :wink: :wink: :roll:

 

Niestety,Ty również generalizujesz :cry:

Jestem tu z powodu kupna domu za gotówkę,bez kredytu i konieczności spłacania go przez całe życie.

Zrezygnowałam z pracy aby opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem.Siedzę sobie w domku i w wolnych chwilach dokształcam się ustawicznie aby nie zardzewieć.A i bywanie na tym forum jest również niezłym doświadczeniem socjologicznym :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiście, że generalizuję

przecież trudno omawiać każdy przypadek oddzielnie.

Generalna tendencja jest jaka jest. Za często się z nią spotykam, żebym miała negować. Co nie oznacza, że nie ma innych opcji.

 

Inna sprawa, że z racji wykonywanego zawodu niektórzy z patologią (różną i szeroko rozumianą) spotykają się częściej a może po prostu częściej są zmuszani ją zauważać.

 

I bądź łaskawa zauważyć, że ja nikogo nie potępiam, nie oceniam.

Ja tylko bardzo bym chciała, żeby ludzie wiedzieli dlaczego coś robią albo czegoś nie robią. To samo ma na celu Ciril. Jeżeli przeczyta te wypociny choć jedna osoba, która POMYŚLI, to już będzie sukces...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Inna sprawa, że z racji wykonywanego zawodu niektórzy z patologią (różną i szeroko rozumianą) spotykają się częściej a może po prostu częściej są zmuszani ją zauważać.

 

I bądź łaskawa zauważyć, że ja nikogo nie potępiam, nie oceniam.

Ja tylko bardzo bym chciała, żeby ludzie wiedzieli dlaczego coś robią albo czegoś nie robią. To samo ma na celu Ciril. Jeżeli przeczyta te wypociny choć jedna osoba, która POMYŚLI, to już będzie sukces...

 

A gdzie ja napisałam,że to nie rodzina ma wychowywać a społeczeństwo czy szkoła?Starałam się tylko nadmienić,że często społeczeństwo,środki masowego przekazu itp.potrafią zepsuć to co my-rodzice "zbudowaliśmy".Problem w tym,że tu jak i w wielu innych wątkach, nie czyta się dokładnie"co autor ma na myśli"a rzuca się postami na prawo i lewo.

Jeśli to gdzieś komuś umknęło to powtarzam:

1.W Polsce rodzin patologicznych jest więcej niż 25%

2.Wychowanie młodego społeczeństwa to nie tylko praca rodziców ale też ogółu obywateli

3.Z racji mojego wykształcenia spotykam się nie tylko teorią ale i z praktyką

4.Żyjemy niestety w cywilizacji (nastawiona zawsze na mieć) a nie w kulturze (nastawionej zawsze na być)

5.Wątek ten meandrował niestety i stał się areną do wylewania popłuczyn miast dialogiem dorosłych ludzi-stąd moje uśmieszki i dokuczliwości.

6.Jestem matką 20-toletniej córki (posiadającej wartości,które w dzisiejszych czasach często uchodzą za przestarzałe) i 12-toletniego syna (który pomimo swoich ograniczeń jest w trakcie akomodowania tychże wartości);i strasznie mnie boli,że inni (czytaj środki masowego przekazu np.) walą całą moją pracę :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę i ja się wypowiedzieć

iza mama gabora piszesz o wychowywaniu, wyższych wartościach, wykształceniu, a po przeczytaniu kilku Twoich postów można wysnuć, że jesteś raczej osobą upartą w tym złym słowa znaczeniu, narzucającą swoje zdanie i nie przyjmującą jakiegokolwiek sprzeciwu. Ujełam to w miare możliwości delikatnie i pozostane w temacie ale tylko jako podglądacz bo strach zabierać głos.[/u]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...