Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

zupełnie odmienne wiejskie zwyczaje


Edyta Ż

Recommended Posts

EZS :-)

 

jam baba :-)

 

Pewnie,że czas ucieka i życie bez dzieci było inne, i człowiek miał inne priorytety.

 

A jak się pojawiły dzieci- to życie się po prostu przewartościowało i nagle pewne sprawy bardzo ważne zrobiły się mniej ważne.

 

Taka jest chyba kolej rzeczy, trzeba przeżyć pieluchy i kupki, ograniczyć trochę swoje sprawy kosztem juniora, ale przecież dzieci nie tkwią całe lata w pieluchach.

 

Zresztą - życie wymaga od nas niesustannych kompromisów i wyrzeczeń. Jakoś trzeba dzielić swoje sprawy osbiste, domowe i zawodowe na bardziej i mniej ważne.

 

Fakt, nie mam czasu na spotkania z ciekawymi ludźmi, ale zawsze znajdę czas na książkę czy dobry film, nawet kosztem zaniedbania innych,domowych spraw. Świat się

 

przecież nie zawali, jak pranie poleży trochę dłużej w koszu.

 

Fakt,że moje dzieci są już na tyle duże i samodzielne,że wiele nam pomagają i o wiele umieją same zadbać.

 

Być może mój "wymagalny" poziom intelektualny jest zaniżony względem innych.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 333
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Czy ja na wsi schamiałam? Wręcz przeciwnie. W mieście to dopiero cham ze mnie wyłaził.

A to kozłowanie piłką do kosza o chodnik pod oknami, a to słuchanie jak ktoś na pobliskim boisku rozbija butelki, a to umcyk na najniższych basach trudny do zlokalizowania, bo głos niesie nie wiadomo skąd http://img255.imageshack.us/img255/3940/bijepozbachyy6.gif A to zimne kaloryfery, które już dawno powinny były grzać. Klęłam pod nosem (nie zawsze pod) jak szewc ;)

 

A teraz?

 

http://www.bauer.ekrakow.pl/%21ola/domek2010.jpg

 

Sama błogość i jeszcze dzieci w mieszkaniach na piętrze. A wycieczki do miasta są ekscytujące :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Charlie, powiem tak , ty chyba nie możesz życ na wsi, bo tu o takowej mowa, ty jesteś nauczony mieć wszystko pod nosem , na pstryknięcie palcami. Ja mieszkałam na wsi całą moją młodość- majtek nylonowych nie nosiłam.Niczego mi nie brakowało. Chciałam kino szłam do kina, chciałam do teatru szłam do teatru , chciałam na basen szłam na basen.Wiesz, to chyba nie jest forum , żeby prowokowac innych, bo nie na tym to polega. Chcesz poudawać palanta- powodzenia, może znajdziesz jakieś wspólne grono upierdliwców , a tłumaczenie się , że
widzę, że mocno żwawo zareagowaliście na mój wtręt
tak naprawdę świadczy tylko o tym , że w tym temacie nie masz nic ciekawego do powiedzenia i myślisz że jesteś śmieszny. Pomijając ten fakt, uważam , że wieś to świetne miejsce na swoj dom i dlatego je wybrałąm;, jest cisza, żeby zozpalić grilla nie muszem dreptac na działeczkę, spacer wieczorem, świeże powietrze, SPOKÓJ, śpiew ptaków rano,nawet kogut co pieje i świerszcze wieczorem, ładne słońce gdy zachodzi, swoje drzewa na wyciągnięcie ręki, swoja trawa w ogrodzie pod stopami i rosa z rana, dom przystrojony na Boże narodzenie i lampki na drzewach iglastych przed domkiem, a gdy mi potrzeba KULTURY wsiadam w auto i jadę - do kina na
3 D
, do teatru,na basen, na co tylko przyjdzie mi ochota. Polskie wsie są piękne, coraz bardziej zadbane i każda ma swoje zwyczaje, tradycje jedne głupsze drugie fajniejsze czego neiraz miasto morze zazdrościć. Dzień dobry, na każdym kroku, wszyscy wszystkich znają, i nieraz sąsiad sąsiadowi pomoże, na kawe wpadnie, pogada pod płotem. To ejst mój raj na ziemi, a jeżeli dla takich osób jak charlie jestm cofnięta w rozwoju, to trudno, albo ma człowiek kompleksy , albo na stare lata zrozumie że kiedyś zamiast do tego kina na film 3 D bedzie wolał jechać tam gdzie ma spokój bo wszedzie będzie za głośno od tej kultury.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domowa, no nie, troszke się zapędziłaś.

Jechanie do miasta do kina czy na basem to już jechanie. Wyprawa. Pójście na spacer nie każdego zadowala. jednak w miecie ten spacer może być połączony z posłuchaniem dobrej muzyki, zajrzeniem do galerii, ot tak, od niechcenia a nie specjalnie. Na wsi możesz iść do lasu albo do remizy na zabawę. No, jeszcze na odpust. Piszę o wsi a nie podmiejskiej dzielnicy dużego miasta, bo to inna sprawa zupełnie. Niestety, spacer w lesie czy rozmowy z ludźmi znznymi na wylot poziomu nie podniosą, choć mogą oczywiście być odpoczynkiem. W mieście -jednak dużym - jest róznorodność. Tylko czy z niej korzystamy - to już inna bajka. Większość osób - sporadycznie. I dla nich życie na wsi czy w mieście nie ma różnicy, a nawet powiedziałabym, ze życie na wsi ma więcej uroku. Praca - dom - praca - jakieś wyjście od czasu do czasu -praca.... Jedyny czas, kiedy naprawdę korzystałam z oferty kulturalnej dużego miasta miałam w Londynie. Ale tam mieszkałam w samym centrum, byłam gościem na rocznym stażu i byłam nastawiona na "zanurzenie się w mieście" no i zwiedzanie. A w Łodzi nawet jak jest jakaś wystawa czy impreza kulturalna, to też nie mam czasu na nią jechać. Mam więc potencjalnie więcej możliwości, z których nie wiele mi przychodzi. Ale jeżeli ktoś z nich korzysta ciągle, to jestem w stanie zrozumieć jego niechęć do życia na wsi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma inne potrzeby EZS ja nie mam takich potrzeb jak ty, ja nie czuje potrzeby żeby uparcie chodzić do kina, na wystawy,do teatru czy nie wiem gdzie jeszcze, bo są setki fajniejszych spraw, nie płacze z tego powodu , że co tydzień nie mam tych kulturalnych rozrywek na wyciągnięcie ręki i muszę udać się w "wyprawę" do miasta" bo wszystko ma swój urok.nie czuje ich braku. nie rozpaczam, bo nie poszłam i nie obejrzałam tego czy tamtego, i nie porozmawiałam z ludźmi na "wysoko odpowiednim poziomie intelektualnym". Ty widze bardzo źle się z tym czujesz , gdy nie masz odpowiedniej dawki kultury co jakiś czas. Nie mówię tego złośliwie, a mam wrażenie , że starasz się wmówić, że życie bez tych wszystkich kulturowych wyjść jest cholernie nudne. Czy się mylę? Ile razy ludzie mieszkający w miescie chodzą do teatru na wystawy, wernisaże czy co tam jeszcze?teraz nei ma przeszkód czy mieszkasz w miescie czy na wsi. Wszystko jest dla ludzi, a to że mieszkam na wsi nie neguje tego iż mogę skorzystać z tych wszystkich potrzeb kiedy tylko sobie zażyczę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

starasz się wmówić, że życie bez tych wszystkich kulturowych wyjść jest cholernie nudne. Czy się mylę? Ile razy ludzie mieszkający w miescie chodzą do teatru na wystawy, wernisaże czy co tam jeszcze?teraz nei ma przeszkód czy mieszkasz w miescie czy na wsi. Wszystko jest dla ludzi, a to że mieszkam na wsi nie neguje tego iż mogę skorzystać z tych wszystkich potrzeb kiedy tylko sobie zażyczę.

ech nie, nie nudne. Życie da się zapełnić w rózny sposób. Można korzystać z tego, czym inni chcą się podzielić na bazie swojego talentu a można grzebać w ziemi (jak ja ostatnio ;) ). Ale przyznasz chyba, ze ten pierwszy sposób bardziej rozwija, bo choćby skłania do myślenia.

A to, że mieszkający w miescie nie chodżą, to pisałam. Łatwiej im jednak coś zobaczyć "przypadkiem" ;)

Ja nie neguję uroków życia na wsi. wiem też, że dla chcącego... itd. Ale o ile w jednym przypadku trzeba chceć to w drugim wiele można dostać przypadkiem a nawet mimo woli. To różnica....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hahhaaa....Charli a Ty się taki inteligentny wtym mieście zrobiłeś,ze nawet nie wiesz co oznacza napis "Elita Forum" pod Twoim nickiem:-)))..juz tak zarozumiały jestes od zamieszkiwania w mieście jak sądze:-),ze myślałeś,ze Ci ten tyuł nadali za wiedzę:-))))))))....oj dawno sie tak nie uśmialam:-)....

 

jeżeli tacy intelektualnie rozwinieci w miastach teraz mieszkają to ja zostaje u siebie na wsi:-)

Edytowane przez aha26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy czy ma się dzieci czy nie.Jeśli nie to się po prostu wsiada sie do auta i jedzie do kina-w mieście krócej ,ze wsi dłużej.A jesli są dzieci i trzeba zorganizować dla nich opiekę to w obu przypadkach jest to wyprawa

Edytowane przez galka
błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale o ile w jednym przypadku trzeba chcieć to w drugim wiele można dostać przypadkiem a nawet mimo woli. To różnica....

Bzdury. W obu przypadkach trzeba chcieć, trzeba się specjalnie wybrać, interesować się i szukać. Rożnicą jest jedynie odległość. No sama powiedz jakiej to kulturalnej rozrywki w mieście można zażyć "przypadkiem".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie,

 

Charlie nas rozjuszył kilkoma krótkimi zdaniami, ale wychodzi na to,że poza faktem zamieszkiwania w mieście ( i przez to "kwalifikuje się " rzekomo do elity społecznej

 

a nas wsioków ma w .....poważaniu ) to tak naprawdę ma chyba niewiele do powiedzenia. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, ale żem rdzennym wsiokiem, to moja

 

indywidualna ocena może być błędna, a wnioski fałszywe.

 

Jednakże, jak na razie nic nie wskazuje na to, iż kolega Charlie jest wybitnym erudytą, elokwentnym i oczytanym.

 

Trochę sarkastycznie, ale cóż..

 

Niedawno czytałam ( nie pamiętam gdzie) artykuł o młodzieży z Nowej Huty. Smutny, o braku perpektyw, zainteresowania. Uderzyła mnie jedna informacja, w którą nie

 

mogłam uwierzyć - otóż spora częśc 14-16 latków NIGDY ( !!!) nie była na rynku w Krakowie, nie wie jak wygląda Wawel ani Kościół Mariacki!!!! Byłam w szoku.

 

 

Kiedyś młoda studentka z dużego miasta ( byłego) wojewódzkiego odbywająca praktykę w moim zakładzie ( miałam ją pod opieką) podczas rozmowy stwierdziła,że

 

przecież hejnał mariacki z Krakowa jest nadawany z taśmy, a nie na żywo, bo komuż by się chciało co godzinę wchodzić na wieżę.....

 

To tak a propos nylonowych majtek....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdury. W obu przypadkach trzeba chcieć, trzeba się specjalnie wybrać, interesować się i szukać. Rożnicą jest jedynie odległość. No sama powiedz jakiej to kulturalnej rozrywki w mieście można zażyć "przypadkiem".

 

Masz 100% rację.

 

To,że mieszkasz w Tatrach nie oznacza,że znasz wszystkie szlaki i jesteś zapalonym alpinistą; to że mieszkasz w Krakowie nie oznacza,że bywasz w Piwnicy pod Baranami

 

( resztę można doczytać w poprzednim poście); fakt zamieszkiwania w Warszawie...itd.

 

Komu się nie chce ( lub uważa,że mu to niepotzrebne) ten choćby miał muzeum za płotem to do niego nie zajrzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdury. W obu przypadkach trzeba chcieć, trzeba się specjalnie wybrać, interesować się i szukać. Rożnicą jest jedynie odległość. No sama powiedz jakiej to kulturalnej rozrywki w mieście można zażyć "przypadkiem".

nawet sobie nie wyobrażasz, jak dużo. Wystarczy patrzeć...

przy okazji zakupów w Manufakturze (blisko mnie, więc traktuję to miejsce jak sklep osiedlowy) często oglądam wystawy fotografii na rynku. Niektóre bardzo ciekawe. Idąc do mojej drugiej pracy mam po drodze galerię malarstwa, często wchodzę oglądać, co nowego. Obok mnie jest ASP i bywają wystawy. Też nie idę specjalnie, ot jadąc na cmentarz się wdepnie bo i tak parkuję na ich "podwórku". Na dni miasta na Pietrynę poszłam, bo akurat kupowałam córce kurtkę. Co nam szkodziło zboczyć troszkę. W restauracji do kotleta grał dobry pianista. Weszłyśmy coś zjeść a siedziałyśmy 2 godziny.

Ciągle się coś dzieje, wystarczy wyjść z domu, przejechać 10 min do centrum (lub 20 min tramwajem). Tak naprawdę najwięcej się traci jeżdżąc samochodem...

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...