Zochna 01.10.2010 17:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Października 2010 generazlizujesz (dawno tego słowa nie słyszałem ) a co ono znaczy ? jestem wieśniaczką - neofitką , może dlatego nie rozpoznaję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 02.10.2010 12:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2010 Wypraszam sobie - nic nie zlizuję, bo to nieładnie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Chef Paul 05.10.2010 03:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2010 A, tak na chwilę sie do Was wtrącę. ... ludziom pozwala się wyciszyć, odpocząć, dostrzec sens naszego pobytu na tej planecie, ... ... ... kiedy czytam niektóre posty trudno się jakoś "wyciszyć", że o "sensie pobytu na planecie" nawet nie wspomnę ... wtrąciłem się również na chwilę generazlizujesz (dawno tego słowa nie słyszałem ) a co ono znaczy ? jestem wieśniaczką - neofitką , może dlatego nie rozpoznaję ... poprostu zlizujesz "genera" Wypraszam sobie - nic nie zlizuję, bo to nieładnie! ... może i nieładnie ale "genera" są tak smaczne, że trudno się oprzeć Buziaczki ps - choć "zima na wsi" u mnie głównie marna ... "kontroluję wszystkie pomieszczenia czy aby w którymś nie jest za gorąco" ... bo jak pies nie ma co robić, to ..." ... no i "odpalam" grilla (tudzież wędzarnię) na "paliwo gazowe" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Claudii 17.01.2011 20:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2011 Ja jestem zauroczona życiem na wsi ....dla mnie blokersa to normalnie kosmos A mój 5-letni synek podpatrzył jak za oknem na polu babuszki kartofle zbierały i ja ci tu patrzę a on na drugi dzień z wiaderkiem młodych ziemniaczków.W niedzielny poranek przystawiam na obiad , kompociku się zachciało domownikom , więc ja bosa w piżamce przed chałupę gdzie kiedyś były sady i prosto do gara porzeczki. Bezcenne ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 18.01.2011 08:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2011 Nadchodzi jednak moment, kiedy fascynujące pole ziemniaków za płotem przestaje wystarczać i dzieci (na pewno nie wszystkie) zaczynają rwać się do miasta. My nie mieszkamy na wsi, tylko w miasteczku i to niedaleko "prawdziwego" miasta (innej opcji sobie nie wyobrażam na razie przynajmniej), a i tak pierworodna marudzi, że na wsi mieszkamy, że sklepów za mało i nie takie, że kina nie ma i do teatru daleko. Pewnie częściej bywałaby w teatrze, gdyby nie wiązało się to z wyprawą do miasta prawdziwego i koniecznością powrotu busem, który pojedzie albo i nie. Pewnie wyskakiwałaby z koleżankami do kina, teatru, na wystawę albo pobiegać po sklepach. Teraz są to wyprawy wymagające ustalania kto przywiezie, kiedy odbierze, gdzie się spotkamy, z kim pojedzie... No i informacja nie ta - koleżanka z prawdziwej wsi, na której jest gimnazjum Młodej, nie podpowie, że tu jest fajna wystawa, a w tym teatrze świetny spektakl. O tym się nie rozmawia, bo i skąd mają wiedzieć. Ja jednak więcej bywałam w przybytkach kultury, chociaż mieszkałam w małym mieście, nie tak bogatym w wydarzenia, jak Kraków. Mnie to aż tak nie boli, ale Młodą tak. Jeszcze półtorej roku i pewnie będzie do miasta jeździła pobierać nauki, wtedy wreszcie zazna choć trochę tej miastowości. No ale i tak zawsze będzie patrzyła na zegarek, bo bus..., bo daleko, trzeba dojechać o ludzkiej porze... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Claudii 18.01.2011 09:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2011 (edytowane) Jeden syn 16 drugi 5lat . Do 2 miast mamy do 10 min jazdy samochodem.Sklepy wielobranżowe dobrze zaopatrzone skupiają się tworząc pokaźne centrum. Jak starszy zapragnie kina, ciuchów i życia miejskiego nie ma najmniejszego problemu.Przystanek niedaleko ,autobusy kursują.Jak wraca później nie martwię się , miejscowość czysta zadbana,brak spelun i meneli za rogiem , domy, wille .Relaks- trasy rowerowe,konie,pintball,grzyby,zalew. Codziennie dojeżdżamy do pracy , szkoły,przedszkola do miasta , nie zatraciliśmy kontaktu więc jest okazja aby się zachłysnąć miastem.Po powrocie każdy jest tak padnięty , marzy tylko o ciszy, spokoju .....własnym kawałku raju a ziemniaki na polu ,bażanty i sarny na placu to tylko rozrywka na którą nigdy nie było nas stać. Edytowane 18 Stycznia 2011 przez Claudii Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 18.01.2011 10:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2011 Pewnie częściej bywałaby w teatrze, gdyby nie wiązało się to z wyprawą do miasta prawdziwego i koniecznością powrotu busem, który pojedzie albo i nie. Pewnie wyskakiwałaby z koleżankami do kina, teatru, na wystawę albo pobiegać po sklepach. koleżanka z prawdziwej wsi, na której jest gimnazjum Młodej, nie podpowie, że tu jest fajna wystawa, a w tym teatrze świetny spektakl. O tym się nie rozmawia, bo i skąd mają wiedzieć. .. Agduś, mam 10 min tramwajem do Manufaktury i centrum Łodzi. Zw wszystkich wymienionych przez ciebie rozrywek koleżanki Zuzi gustują jedynie w bieganiu po marketach i galeriach, w czym ja nie gustuję i na co nie pozwalam. Na szczęście mloda dała się przekonać, że nie jest to rozrywka a obowiązek najwyżej, jak się chce coś kupić. O teatrze w jej klasie (dooobre gimnazjum) to nie rozmawia nikt! Wystawy! Nie rozczulaj mnie. A na spotkania z koleżankami i tak ją wozimy, żadna różnica. To ja ją czasem wyciągam do teatru a o kulturze wiemy coś, bo ciocia - sąsiadka pracuje w tej branży. Nie sądzę, żeby młoda sama z siebie się zainteresowała;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 18.01.2011 15:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2011 I ja myślę, że ma Ewa wiele racji. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że dzieciaki miejskie po teatrach i wystawach chodzą, a nie po pubach i galeriach. Na zegarek - pewnie, że zawsze będzie patrzyć, w końcu coś za coś. Takie życie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 18.01.2011 18:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2011 Ja tam wcale nie twierdzę, że łażą. Ja łaziłam. Sama! Z własnej woli! Ba, nawet bilety od pewnego momentu z własnej kasy kupowałam! I moje koleżanki też. A potem rozmawiałyśmy o tym. Naprawdę! Mam wrażenie, że Wero też by łaziła. Dwa razy byli z gimnazjum. Niektóre dzieci pierwszy raz w życiu i podobało im się. Przyznaję jednak, że trudno nam się wybrać. Nie ma z kim młodszych dzieci zostawić, więc z małżem nie pojedziemy. Ja z Młodą - chętnie, ale potem ten powrót busem... Chociaż w sumie gdybym się zmobilizowała... Może wiosną... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 18.01.2011 23:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2011 Od 1,5 roku mieszkam na wsi o czym cała Polska już wie i ... tęsknię za prawdziwym miastem, bardzo, chociaż doceniam dobrodziejstwa mieszkania w tej naszej głuszy. Moje miasto rodzinne największe nie jest, ale dopiero teraz doceniam możliwości jakie daje - wybór usług, sklepów, instytucji. Wieś nawet najwspanialsza i najcichsza nie zaspokoi potrzeb podstawowych, które oczywiście dla każdego z nas będą inne. Teraz, gdybym miała myśleć o domku na wsi to na pewno szukałabym bliżej jakiegoś ośrodka prawdziwie miejskiego a nie przy takim zaścianku jak w tej chwili. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Claudii 19.01.2011 06:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 no fakt , może wieś wsi nie jest równa a bycie mobilnym wszystko ułatwia dlatego mam na to inne spojrzenie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jola_krzysiek 19.01.2011 07:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 I Jakoś nie chce mi się wierzyć, że dzieciaki miejskie po teatrach i wystawach chodzą, ) Potwierdzam. Tak było i jest. Za młodu, na AGH poznałem profesora matematyki, który jednocześnie był dr nauk historycznych. Na pierwszych zajęciach ogłosił, że chcąc otrzymać zaliczenie z matmy, studenci muszą brać udział w organizowanych przez niego wycieczkach po Krakowie. Z naciskiem na studentów z Krakowa. Otóż okazało się, że na 20 "Krakusów" tylko dwoje było kiedykolwiek Na Skałce i w Muzeum Czartoryskich. Wśród studentów spoza miasta ten odsetek był znacznie większy, ponieważ wizyty w tych przybytkach załatwili podczas zorganizowanych wycieczek w szkole średniej. A co do samodzielnych wyborów - wszystko zależy od środowiska w jakim dzieciak wyrósł. I nie chodzi o to czy to wieś czy miasto. Pozdrawiam, K. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 19.01.2011 09:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Hi Hi, to tak jak ja mieszkałam w Londynie. Każdą wolną chwilę spędzałam na zwiedzaniu i poznałam go całkiem dobrze. Jak opowiadałam w pracy, gdzie byłam, to londyńczycy nie bardzo wiedzieli o czym mówię, bo oni to tylko praca- dom- praca. Zupełnie jak ja w łodzi Praca - dom Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 19.01.2011 10:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Otóż okazało się, że na 20 "Krakusów" tylko dwoje było kiedykolwiek Na Skałce i w Muzeum Czartoryskich. Wśród studentów spoza miasta ten odsetek był znacznie większy, Moja siostra (grubo ponad 30 lat w Krakowie) pierwszy raz na Wawel poszła ze mną, kiedy przyjechałem do niej ze swoimi dziećmi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 19.01.2011 13:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Kiedy byłam w Paryżu, pewien rodowity paryżanin był pierwszy raz na Wieży Eiffla, bo ja sobie zażyczyłam tam być.Jednak mieszkając w Opolu zaliczyłam muzea, teatry i wystawy i to nawet zanim zrobiłam to z dziećmi. Po Krakowie też łaziłam, ale to się nie liczy, bo w nim nie mieszkałam. Dzieci bywają na Wawelu (łącznie z komnatami i innymi wystawami), w Sukiennicach, w muzeum Czartoryskich, w Barbakanie, na Skałce i w wielu innych muzeach oraz miejscach. Wybieramy się jeszcze do podziemi Rynku, do "nowych" Sukiennic i do muzeum Schindlera. W Niepołomicach też zwiedziliśmy tutejsze muzeum i to nie tylko w ramach wycieczek szkolnych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kamykkamyk2 19.01.2011 14:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Mieszkając w Warszawie do Teatru Powszechnego miałem 2 minuty spacerkiem, a do kina 5 minut tramwajem i ani tu ani tam nie byłem razu. Słyszałem że młodzież to obecnie preferuje bardziej centra handlowe i bawi się (przynajmniej dziewczęta) w "galerianki". Mieszkając na wsi, z perspektywy czasu, to denerwuje mnie tylko czas poświęćony na dojazdy do pracy i nieregularne godziny kursowania autobusów, jeszcze odśnieżanie w zimie, a poza tym bajka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wierzch 19.01.2011 14:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Mieszkając na wsi, z perspektywy czasu, to denerwuje mnie tylko czas poświęcony na dojazdy do pracy i nieregularne godziny kursowania autobusów, jeszcze odśnieżanie w zimie, a poza tym bajka. Mieszkając na wsi, nie widząc na co dzień przybytków wyższej kultury, również wyrzuty sumienia z racji ich nader rzadkiego odwiedzania, jakby mniejsze były Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 19.01.2011 14:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Mieszkając na wsi (...) to denerwuje mnie tylko czas poświęćony na dojazdy do pracy i nieregularne godziny kursowania autobusów, jeszcze odśnieżanie w zimie, a poza tym bajka. Ja mieszkam w mieście, a też musze dojechać (bo pracuję na wsi) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 19.01.2011 14:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Kiedy byłam w Paryżu, pewien rodowity paryżanin był pierwszy raz na Wieży Eiffla, bo ja sobie zażyczyłam tam być. Jednak mieszkając w Opolu zaliczyłam muzea, teatry i wystawy i to nawet zanim zrobiłam to z dziećmi. Po Krakowie też łaziłam, ale to się nie liczy, bo w nim nie mieszkałam. Dzieci bywają na Wawelu (łącznie z komnatami i innymi wystawami), w Sukiennicach, w muzeum Czartoryskich, w Barbakanie, na Skałce i w wielu innych muzeach oraz miejscach. Wybieramy się jeszcze do podziemi Rynku, do "nowych" Sukiennic i do muzeum Schindlera. W Niepołomicach też zwiedziliśmy tutejsze muzeum i to nie tylko w ramach wycieczek szkolnych. Ty, no ale Ty nie jesteś osobą... hmmm... normalną! Ty jesteś córka nauczycielki i w ogóle, skrzywiona jesteś, to i nie dziwota, że tak dziwacznie czas spędzałaś za młodu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 19.01.2011 15:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2011 Mieszkając na wsi, nie widząc na co dzień przybytków wyższej kultury, również wyrzuty sumienia z racji ich nader rzadkiego odwiedzania, jakby mniejsze były Nie muszą być. Ja w pewnej chwili swojego życia doszedłem do wniosku, że większość ludzi (w tym ja) ciągle marzy o zamorskich krajach, a nie ma pojęcia co jest za miedzą. I od tego dnia, kiedy tyko się dało, ładowałem w weekend żonę i dzieci do auta i ruszaliśmy na wycieczki. Niedalekie, często to było 30 - 80 km w jedną stronę. Ale wszystkie zamki, pałace, stare kościoły, oraz miejsca ciekawe przyrodniczo, zaliczyliśmy w okolicy w ciągu roku. Da się, jak się chce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.