Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

zupełnie odmienne wiejskie zwyczaje


Edyta Ż

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 333
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A, tak na chwilę sie do Was wtrącę. :D

... ludziom pozwala się wyciszyć, odpocząć, dostrzec sens naszego pobytu na tej planecie, ...

...

... kiedy czytam niektóre posty trudno się jakoś "wyciszyć", że o "sensie pobytu na planecie" nawet nie wspomnę :D ;)

... wtrąciłem się również na chwilę :)

 

generazlizujesz (dawno tego słowa nie słyszałem ) :)

a co ono znaczy ?

jestem wieśniaczką - neofitką , może dlatego nie rozpoznaję ;)

... poprostu zlizujesz "genera" :) ;)

 

Wypraszam sobie - nic nie zlizuję, bo to nieładnie! :D

... może i nieładnie ale "genera" są tak smaczne, że trudno się oprzeć :lol: ;)

 

Buziaczki

 

ps - choć "zima na wsi" u mnie głównie marna ... "kontroluję wszystkie pomieszczenia czy aby w którymś nie jest za gorąco" ... bo jak pies nie ma co robić, to ..." :lol:

... no i "odpalam" grilla (tudzież wędzarnię) na "paliwo gazowe" :) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...
Ja jestem zauroczona życiem na wsi ....dla mnie blokersa to normalnie kosmos :) A mój 5-letni synek podpatrzył jak za oknem na polu babuszki kartofle zbierały i ja ci tu patrzę a on na drugi dzień z wiaderkiem młodych ziemniaczków.W niedzielny poranek przystawiam na obiad , kompociku się zachciało domownikom , więc ja bosa w piżamce przed chałupę gdzie kiedyś były sady i prosto do gara porzeczki. Bezcenne !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzi jednak moment, kiedy fascynujące pole ziemniaków za płotem przestaje wystarczać i dzieci (na pewno nie wszystkie) zaczynają rwać się do miasta. My nie mieszkamy na wsi, tylko w miasteczku i to niedaleko "prawdziwego" miasta (innej opcji sobie nie wyobrażam na razie przynajmniej), a i tak pierworodna marudzi, że na wsi mieszkamy, że sklepów za mało i nie takie, że kina nie ma i do teatru daleko. Pewnie częściej bywałaby w teatrze, gdyby nie wiązało się to z wyprawą do miasta prawdziwego i koniecznością powrotu busem, który pojedzie albo i nie. Pewnie wyskakiwałaby z koleżankami do kina, teatru, na wystawę albo pobiegać po sklepach. Teraz są to wyprawy wymagające ustalania kto przywiezie, kiedy odbierze, gdzie się spotkamy, z kim pojedzie... No i informacja nie ta - koleżanka z prawdziwej wsi, na której jest gimnazjum Młodej, nie podpowie, że tu jest fajna wystawa, a w tym teatrze świetny spektakl. O tym się nie rozmawia, bo i skąd mają wiedzieć. Ja jednak więcej bywałam w przybytkach kultury, chociaż mieszkałam w małym mieście, nie tak bogatym w wydarzenia, jak Kraków. Mnie to aż tak nie boli, ale Młodą tak. Jeszcze półtorej roku i pewnie będzie do miasta jeździła pobierać nauki, wtedy wreszcie zazna choć trochę tej miastowości. No ale i tak zawsze będzie patrzyła na zegarek, bo bus..., bo daleko, trzeba dojechać o ludzkiej porze...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden syn 16 drugi 5lat . Do 2 miast mamy do 10 min jazdy samochodem.Sklepy wielobranżowe dobrze zaopatrzone skupiają się tworząc pokaźne centrum. Jak starszy zapragnie kina, ciuchów i życia miejskiego nie ma najmniejszego problemu.Przystanek niedaleko ,autobusy kursują.Jak wraca później nie martwię się , miejscowość czysta zadbana,brak spelun i meneli za rogiem , domy, wille .Relaks- trasy rowerowe,konie,pintball,grzyby,zalew. Codziennie dojeżdżamy do pracy , szkoły,przedszkola do miasta , nie zatraciliśmy kontaktu więc jest okazja aby się zachłysnąć miastem.

Po powrocie każdy jest tak padnięty , marzy tylko o ciszy, spokoju .....własnym kawałku raju a ziemniaki na polu ,bażanty i sarny na placu to tylko rozrywka na którą nigdy nie było nas stać.

Edytowane przez Claudii
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie częściej bywałaby w teatrze, gdyby nie wiązało się to z wyprawą do miasta prawdziwego i koniecznością powrotu busem, który pojedzie albo i nie. Pewnie wyskakiwałaby z koleżankami do kina, teatru, na wystawę albo pobiegać po sklepach.

koleżanka z prawdziwej wsi, na której jest gimnazjum Młodej, nie podpowie, że tu jest fajna wystawa, a w tym teatrze świetny spektakl. O tym się nie rozmawia, bo i skąd mają wiedzieć. ..

Agduś, mam 10 min tramwajem do Manufaktury i centrum Łodzi. Zw wszystkich wymienionych przez ciebie rozrywek koleżanki Zuzi gustują jedynie w bieganiu po marketach i galeriach, w czym ja nie gustuję i na co nie pozwalam. Na szczęście mloda dała się przekonać, że nie jest to rozrywka a obowiązek najwyżej, jak się chce coś kupić. O teatrze w jej klasie (dooobre gimnazjum) to nie rozmawia nikt! Wystawy! Nie rozczulaj mnie. A na spotkania z koleżankami i tak ją wozimy, żadna różnica. To ja ją czasem wyciągam do teatru a o kulturze wiemy coś, bo ciocia - sąsiadka pracuje w tej branży. Nie sądzę, żeby młoda sama z siebie się zainteresowała;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I ja myślę, że ma Ewa wiele racji.

Jakoś nie chce mi się wierzyć, że dzieciaki miejskie po teatrach i wystawach chodzą, a nie po pubach i galeriach.

Na zegarek - pewnie, że zawsze będzie patrzyć, w końcu coś za coś. Takie życie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wcale nie twierdzę, że łażą. Ja łaziłam. Sama! Z własnej woli! Ba, nawet bilety od pewnego momentu z własnej kasy kupowałam! I moje koleżanki też. A potem rozmawiałyśmy o tym. Naprawdę! Mam wrażenie, że Wero też by łaziła. Dwa razy byli z gimnazjum. Niektóre dzieci pierwszy raz w życiu i podobało im się. Przyznaję jednak, że trudno nam się wybrać. Nie ma z kim młodszych dzieci zostawić, więc z małżem nie pojedziemy. Ja z Młodą - chętnie, ale potem ten powrót busem... Chociaż w sumie gdybym się zmobilizowała... Może wiosną...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od 1,5 roku mieszkam na wsi o czym cała Polska już wie i ... tęsknię za prawdziwym miastem, bardzo, chociaż doceniam dobrodziejstwa mieszkania w tej naszej głuszy. Moje miasto rodzinne największe nie jest, ale dopiero teraz doceniam możliwości jakie daje - wybór usług, sklepów, instytucji. Wieś nawet najwspanialsza i najcichsza nie zaspokoi potrzeb podstawowych, które oczywiście dla każdego z nas będą inne. Teraz, gdybym miała myśleć o domku na wsi to na pewno szukałabym bliżej jakiegoś ośrodka prawdziwie miejskiego a nie przy takim zaścianku jak w tej chwili.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I Jakoś nie chce mi się wierzyć, że dzieciaki miejskie po teatrach i wystawach chodzą, )
Potwierdzam. Tak było i jest. Za młodu, na AGH poznałem profesora matematyki, który jednocześnie był dr nauk historycznych. Na pierwszych zajęciach ogłosił, że chcąc otrzymać zaliczenie z matmy, studenci muszą brać udział w organizowanych przez niego wycieczkach po Krakowie. Z naciskiem na studentów z Krakowa. Otóż okazało się, że na 20 "Krakusów" tylko dwoje było kiedykolwiek Na Skałce i w Muzeum Czartoryskich. Wśród studentów spoza miasta ten odsetek był znacznie większy, ponieważ wizyty w tych przybytkach załatwili podczas zorganizowanych wycieczek w szkole średniej. A co do samodzielnych wyborów - wszystko zależy od środowiska w jakim dzieciak wyrósł. I nie chodzi o to czy to wieś czy miasto. :)

Pozdrawiam, K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hi Hi, to tak jak ja mieszkałam w Londynie. Każdą wolną chwilę spędzałam na zwiedzaniu i poznałam go całkiem dobrze. Jak opowiadałam w pracy, gdzie byłam, to londyńczycy nie bardzo wiedzieli o czym mówię, bo oni to tylko praca- dom- praca. Zupełnie jak ja w łodzi ;) Praca - dom
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż okazało się, że na 20 "Krakusów" tylko dwoje było kiedykolwiek Na Skałce i w Muzeum Czartoryskich. Wśród studentów spoza miasta ten odsetek był znacznie większy,

 

Moja siostra (grubo ponad 30 lat w Krakowie) pierwszy raz na Wawel poszła ze mną, kiedy przyjechałem do niej ze swoimi dziećmi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy byłam w Paryżu, pewien rodowity paryżanin był pierwszy raz na Wieży Eiffla, bo ja sobie zażyczyłam tam być.

Jednak mieszkając w Opolu zaliczyłam muzea, teatry i wystawy i to nawet zanim zrobiłam to z dziećmi. Po Krakowie też łaziłam, ale to się nie liczy, bo w nim nie mieszkałam. Dzieci bywają na Wawelu (łącznie z komnatami i innymi wystawami), w Sukiennicach, w muzeum Czartoryskich, w Barbakanie, na Skałce i w wielu innych muzeach oraz miejscach. Wybieramy się jeszcze do podziemi Rynku, do "nowych" Sukiennic i do muzeum Schindlera. W Niepołomicach też zwiedziliśmy tutejsze muzeum i to nie tylko w ramach wycieczek szkolnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkając w Warszawie do Teatru Powszechnego miałem 2 minuty spacerkiem, a do kina 5 minut tramwajem i ani tu ani tam nie byłem razu.:D Słyszałem że młodzież to obecnie preferuje bardziej centra handlowe i bawi się (przynajmniej dziewczęta) w "galerianki".

Mieszkając na wsi, z perspektywy czasu, to denerwuje mnie tylko czas poświęćony na dojazdy do pracy i nieregularne godziny kursowania autobusów, jeszcze odśnieżanie w zimie, a poza tym bajka.:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkając na wsi, z perspektywy czasu, to denerwuje mnie tylko czas poświęcony na dojazdy do pracy i nieregularne godziny kursowania autobusów, jeszcze odśnieżanie w zimie, a poza tym bajka.:yes:

 

Mieszkając na wsi, nie widząc na co dzień przybytków wyższej kultury, również wyrzuty sumienia z racji ich nader rzadkiego odwiedzania, jakby mniejsze były ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy byłam w Paryżu, pewien rodowity paryżanin był pierwszy raz na Wieży Eiffla, bo ja sobie zażyczyłam tam być.

Jednak mieszkając w Opolu zaliczyłam muzea, teatry i wystawy i to nawet zanim zrobiłam to z dziećmi. Po Krakowie też łaziłam, ale to się nie liczy, bo w nim nie mieszkałam. Dzieci bywają na Wawelu (łącznie z komnatami i innymi wystawami), w Sukiennicach, w muzeum Czartoryskich, w Barbakanie, na Skałce i w wielu innych muzeach oraz miejscach. Wybieramy się jeszcze do podziemi Rynku, do "nowych" Sukiennic i do muzeum Schindlera. W Niepołomicach też zwiedziliśmy tutejsze muzeum i to nie tylko w ramach wycieczek szkolnych.

 

Ty, no ale Ty nie jesteś osobą... hmmm... normalną! :p

Ty jesteś córka nauczycielki i w ogóle, skrzywiona jesteś, to i nie dziwota, że tak dziwacznie czas spędzałaś za młodu. :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkając na wsi, nie widząc na co dzień przybytków wyższej kultury, również wyrzuty sumienia z racji ich nader rzadkiego odwiedzania, jakby mniejsze były ;)

 

Nie muszą być. Ja w pewnej chwili swojego życia doszedłem do wniosku, że większość ludzi (w tym ja) ciągle marzy o zamorskich krajach, a nie ma pojęcia co jest za miedzą. I od tego dnia, kiedy tyko się dało, ładowałem w weekend żonę i dzieci do auta i ruszaliśmy na wycieczki. Niedalekie, często to było 30 - 80 km w jedną stronę. Ale wszystkie zamki, pałace, stare kościoły, oraz miejsca ciekawe przyrodniczo, zaliczyliśmy w okolicy w ciągu roku. Da się, jak się chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...