cyma2704 02.07.2010 10:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2010 Jako osoba niepełnosprawna stykam się z wieloma lekarzami. Większość to wspaniali, kulturalni i kompetentni fachowcy. Niestety trafiają się inni, jak w każdym zawodzie. My jako społeczeństwo niestety nie umiemy odróżnić wad systemu ochrony zdrowia od powinności lekarskich. Jeżeli lekarz jest arogancki i prawie wymusza dowody wdzięczności "dziękuję to ja do garnka nie włożę" (lekarz na wsi powiedział tak do starszej osoby), to należy go napiętnować. Niestety trzeba przyznać, że wielu lekarzy (podobnie jak w innych zawodach ) w pogoni za coraz wyższym statusem społecznym zatraca poczucie przyzwoitości. Biegając od jednej placówki służby zdrowia do drugiej i pracując po kilkanaście godzin, nie są w stanie rzetelnie wykonywać swojego zawodu. Natomiast jeśli ja muszę czekać 3 godziny w kolejce do lekarza to wina systemu. Osoby odpowiedzialne za organizację pracy w placówce powinny z hukiem wylecieć ze stołka. Watek o opiece nad starszą generacją to temat rzeka. Jak zapisują nam domy, mieszkania i działki to jesteśmy mili i wdzięczni, jak stają się niedołężni to oburzamy się, że lekarz po dwóch tygodniach od wylewu wypisuje do domu. My przecież pracujemy, więc to szpital albo inny zol ma się opiekować naszymi bliskimi. A gdyby tak sprzedać te ruchomości i nieruchomości i za te pieniądze wynająć opiekunów. To nie my to "oni" nie są w porządku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnesisko 05.07.2010 11:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2010 Ja stykałam się i z tymi miłymi, i z tymi aroganckimi lekarzami. Jednak najbardziej denerwują mnie te recepty. Często było tak, że jestem w aptece, a tu kwota leków jest oszałamiająca. Potem okazuje się, że można było wypisać leki tak samo działające, ale tańsze. Po prostu wypisują to za co będą dostawać potem profity od firm. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
acca5 05.07.2010 18:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2010 A propo leków ja piszę te które pamiętam -cen leków praktycznie nie znam, bo my nie prowadzimy sklepu- apteki i na cenach specjalnie się nie znamy;A propo profitów to maja je profesorowie może my malutcy to tylko długopis, czasami kurs za 150 zł lub książka medyczna.-raz w roku.Nie powiem bylibyśmy bardzo zadowoleni gdybyśmy mieli komputer w pracy z takim programem jak mają apteki bo wtedy byśmy wiedzieli jakie leki mamy z ta samą substancją czynną i wtedy byśmy zapewne znali ceny leków. Po drugie z chęcią bym drukowała recepty gdyby firma -właściciel szpitala dałby taka możliwość jak w Hiszpanii- też bym chciała-ładna czytelna recepta to moje marzenie.I nie tylko moje.Ale jak wiadomo wszystkim myślącym to chodzi tu tylko o kasę- Nie ma jej w budżetach firm zarządzających szpitalami; co innego ,że zarządzający mają kasę na wielgachne premie roczne dla siebie i udziałowcówPowiem jedno oryginał działa inaczej od generyku- (czyli takiej podróby z pozwoleniem-) leki różnią się zawartością ilościowa substancji czynnej, dodatkami, budową- to wpływa na ich szybkość ,jakość działania. Orginał jest zawsze droższy a generyk o niebo tańszy. I zawsze jest tak że podróbek mamy 5-8 a oryginał jest jeden, konkurencja miedzy firmami farmaceutycznymi polega na stałym zbijaniu cen i opłacaniu kas chorych aby ich lek trafił jako podstawa cen leków. My jesteśmy tylko trybiczkami machiny farmaceutycznej podobnież jak przedstawiciele firm farmaceutycznych.Ponadto jesteśmy trybiczkami w rękach kas chorych- bo jak nie zrobimy rozliczających papierów - np za pobyt pacjenta w szpitalu ;tak jak kasa sobie życzy to kasa nie wypłaci szpitalowi a jest to moje miejsce pracy to ja nie zarobię i tyle.W absurdów w kasach nie brak, lenistwo i wygodnictwo pań z kas dobija nas wszystkich pracujących w tym zawodzie lub w tym miejscu. Wiem jedno rynek apteczny robi biznes w 80 % na zwykłych ludziach , którzy tonami kupują leki bez recepty typu: tantum verde, amol, p/bólowe, geriavit i inne. Ulegamy wpływom reklam i myślimy ,że one działają -wiele z nich jest wycofane z krajów europejskich także naszych pobliskich Niemiec a my je grzecznie kupujemy.Temat rzeka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daszaA 08.07.2010 06:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lipca 2010 Lekarze, czy inna grupa zawodowa ma w swoich szeregach ludzi, którzy odbębniają swoją pracę i takich którzy nią żyją. Trafiłam na jednych i drugich.Wiele lat temu chorowało mi dziecko i gdyby nie Ci którym zależy na pacjęcie i jego dobru, mój syn napewno nie byłby w tak dobrej kondycji zdrowotnej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarzyna kulpinska 10.07.2010 06:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2010 Witam, w temacie leków wypisywanych na receptach. Być może w szpitalach działa inny mechanizm - w przychodniach jest tak (na przykładzie przychodni w której jestem zapisana z całą rodziną); czekamy z dzieckiem na przyjęcie do pani doktor. Do poczekalni wkracza przedstawiciel firmy farmaceutycznej, bez kolejki ładuje się przed matkami do pani doktor, ta go przyjmuje, facet siedzi w gabinecie pół godziny, zostawia info, wychodzi. Moja przyjaciółka przez cztery lata pracowałą jako przdstawiciel firmy farmaceutycznej, robiła dokładnie tak samo, w gabinecie zostawiana jest oferta najnowszych leków, pierdółki, długopisy, informatory. Oferowane są szkolenia (owszem, ministerstwo zdrowia ich nie oferuje, wiec normalne że lekarze chcą jeździć i się dokształcać - ale dokształacanie ma głównie na celu promocję właśnie produktów danej firmy farmaceutycznej), szkolenie często połączone jest z miłym pobytem w spa albo wyjazdem zagranicznym. I git i pięknie. Pani doktor doinformowana, leki się sprzedają, interes się kręci nie ma nic w tym złego - tylko wyzstarczy o tym mówić głośno, a nie pieprzyć że nie ma takiego procederu wcale.Mam sąsiada neonatologa, cudowny facet, zawsze pomoże, nawet telefonicznie doradzi, po dyżurze w szpitalu potrafi wziąć torbę lekarską i przyjść na wizytę domową jeśli zajdzie taka potrzeba. Pieniądze trzeba mu wciskać siłą. Czasem weźmie czekoladki (sama nie wiem jak się odwdzięczać ) w szpitalu opinię ma nieskazitelną - typowy lekarz z powołania i naprawdę kocha dzieci (widać w czasie badania na salach poporodowych). Z pomazańcami też mieliśmy do czynienia - proste - wypisaliśmy się z przychodni - rynek sam zweryfikuje. Przecież lekarz też się może przekwalifikować w każdej chwili, skończyć dodatkowy kurs etc i nie wykonywać zawodu który mu tak strasznie ciąży, poświęcać się nieludzko jeśli mu to nie odpowiada. Pacjent sobie poradzi, bez przesady.Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 11.07.2010 21:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lipca 2010 Witam, w temacie leków wypisywanych na receptach. Być może w szpitalach działa inny mechanizm - w przychodniach jest tak (na przykładzie przychodni w której jestem zapisana z całą rodziną); czekamy z dzieckiem na przyjęcie do pani doktor. Do poczekalni wkracza przedstawiciel firmy farmaceutycznej, bez kolejki ładuje się przed matkami do pani doktor, ta go przyjmuje, facet siedzi w gabinecie pół godziny, zostawia info, wychodzi. Moja przyjaciółka przez cztery lata pracowałą jako przdstawiciel firmy farmaceutycznej, robiła dokładnie tak samo, w gabinecie zostawiana jest oferta najnowszych leków, pierdółki, długopisy, informatory. Oferowane są szkolenia (owszem, ministerstwo zdrowia ich nie oferuje, wiec normalne że lekarze chcą jeździć i się dokształcać - ale dokształacanie ma głównie na celu promocję właśnie produktów danej firmy farmaceutycznej), szkolenie często połączone jest z miłym pobytem w spa albo wyjazdem zagranicznym. I git i pięknie. Pani doktor doinformowana, leki się sprzedają, interes się kręci nie ma nic w tym złego - tylko wyzstarczy o tym mówić głośno, a nie pieprzyć że nie ma takiego procederu wcale. Mam sąsiada neonatologa, cudowny facet, zawsze pomoże, nawet telefonicznie doradzi, po dyżurze w szpitalu potrafi wziąć torbę lekarską i przyjść na wizytę domową jeśli zajdzie taka potrzeba. Pieniądze trzeba mu wciskać siłą. Czasem weźmie czekoladki (sama nie wiem jak się odwdzięczać ) w szpitalu opinię ma nieskazitelną - typowy lekarz z powołania i naprawdę kocha dzieci (widać w czasie badania na salach poporodowych). Z pomazańcami też mieliśmy do czynienia - proste - wypisaliśmy się z przychodni - rynek sam zweryfikuje. Przecież lekarz też się może przekwalifikować w każdej chwili, skończyć dodatkowy kurs etc i nie wykonywać zawodu który mu tak strasznie ciąży, poświęcać się nieludzko jeśli mu to nie odpowiada. Pacjent sobie poradzi, bez przesady. Pozdrawiam. Dwa akapity i dwie obiegowe opinie. Niestety, szkoda tylko, że nieprawdziwe, Co do przyjmowania przedstawicieli med- od jakiegoś czasu żeby kogoś przyjąć musi mieć on zgodę dyrektora a ja muszę potem wypisać tonę papierów. Więc z ulgą zakończyłam przyjmowanie. Niektórzy to omijają, do czasu aż doniesie ... pacjent. Szkoda zachodu. Od przedstawicieli med nie diostałam jeszcze nic oprócz długopisu i kalendarza. Szefowie - nie mówię. Ale też nie SPA. To bardzo dawne dzieje i ja nie widziałam osobiście. Zdarza się, że opłacą opłatę za konferencję. Nie taką organizowaną przez firmę, ale taką zwykłą, na którą mój szpital nie przewiduje funduszy a ja nie mam, żeby opłacić wpisowe 600 euro, koszty przelotu i hotel. A niestety, jeżeli się chce mieć wiedzę nowoczesną i kontakty (zeby móc np jakiś grant dostać, czy staż za granicą) to trzeba jeździć na zagraniczne konferencje. NIE organizowane przez firmy... I dodam, że nigdy nie byłam na konferencji, jeżeli sama nie prezentowałam czegoś. Czyli nie dla zabawy tam jeżdzę, ale dla ciężkiej pracy i nie ma czego zazdrościć. Co do tego doktora z powołaniem zapytam - a z czego on żyje? Czym płaci za opiekę nad dziećmi, jeżeli cały dzień go nie ma w domu, bo albo praca albo dyżur albo chodzi po sąsiadach? Kto zaprowadzi dzieci do i ze szkoły? Kto daje obiad? Żona? Siedzi w domu? To jak oni zyją z jednej pensji? Jak ona się czuje, jak wiecznie nie ma męża a jak przyjdzie, to go sąsiedzi jeszcze ciągają? Chciałabyś tak? Bo on ma powołanie? Powołanie to ma ksądz, bo go kościół utrzyma. lekarz musi z czegoś żyć a jak ma wolne to powinien zbierać siły na następny dzień. Jak każdy inny człowiek. A co do zabiegania lekarzy - czy kogoś bulwersuje, że pani na stanowisku w banku zarabia czasem i 10 tyś? Że informatyk w dobrej firmie zarobi 6000 a nawet i więcej? To jest normalne, nie? A jak lekarz zarabia 2500, to niech się cieszy, że tyle. A jak chce więcej, to bierze 10 dyzurów w niesiącu i dodatkowo jakąś spółkę. Ale nie, tego mu nie wolno, bo on ma być miły i przytomny, usmiechnięty i oddany. Powinien pokornie poprzestać na tych 2500 i cieszyć się, że go pacjenci lubią, nie? No, może się przekwalifikować. Tylko kto zostanie na takich warunkach? Najgorsi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 12.07.2010 10:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lipca 2010 Są tu i tacy i tacy: Wejherowo - żona przywieziona karetką z Akademii w Gdańsku (tam obsługa pacjenta to bajeczka) po wypadku ze wstrząśnieniem mózgu, a ordynator (ponoć ogólnie szanowany, choć nieoficjalnie za dobrze się o nim nie mówi) wywala ja z łóżka do domu.Jadąc do domu jedną ręka prowadzę, drugą trzymam ją. Nastepnego dnia przy odbieraniu wypisu (okazało się , że oczywiście był dzień dłużej...) lekarz wydający pyta " o rany, kto wypuścił ją z oddziału tak szybko??? Przeciez powinan być min 48h na obserwacji!" - odpowiadam -"pański szef" - i cisza. Potem dowiedziałem się, że należy podejść dop szefa z łapówką, a podejście do pacjenta zmieniłoby się radykalnie. Skarga zarówno do dyr szpitala jak i komisji etyki lekarskiej została totalnie olana.- oddział położniczy i noworodkowy - całkowite przeciwieństwo. A ten sam szpital. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katarzyna kulpinska 12.07.2010 12:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lipca 2010 Witam ponownie, nie będę cytować poprzedniczki bo za długo wyjdzie. Nie chce mi się też polemizować dlaczego moje opinie zostały autorytatywnie uznane za nieprawdziwe od razu z góry. Klasyczny protekcjonalizm. Nie zamierzam przytaczać informacji podając imiona i nazwiska osób które ze spa od firm farmaceutycznych korzystają - też bez sensu. Wyraziłam swoje zdanie na temat, na podstawie rozmów z przyjaciółką i własnych obserwacji w przychodni. Nie wiem z czego żyje mój sąsiad - pewnie z pensji, a może jest bogaty z domu, a może wykopał skarb w ogródku. Nie o to chodzi. Chodzi o podejście do pacjenta. Nadal sądzę że do zawodu lekarza trzeba mieć powołanie (tak jak do zawodu nauczyciela na przykład) i nie chodziło tutaj o wezwanie od Pana Boga, tylko o czyste zamiłowanie do niesienia pomocy ludziom w taki a nie inny sposób.Ciągle mam jednak wrażenie, że absolutnie nie wolno złego słowa powiedzieć na lekarzy nawet jeśli się jest świadkiem niesympatycznego (delikatnie mówiąc) zachowania. Tak się czułam siedząc z dzieckiem w poczekalni razem z innymi matkami podczas gdy w/w przdstawiciel farmaceutyczny siedział w środku (nie nagrałam, nie mam dowodu). Dalej jednak uważam że lekarz z tytułu nie jest pomazańcem bożym i jak mu nie pasuje wykonywany zawód to powinien go zmienić.Kto zostanie do leczenia pacjentów - myślę że rynek sam to zweryfikuje w bardzo prosty sposób. Będzie coraz cwięcej prywatnych placówek z podpisanymi kontraktami z NFZtu (jeśli się jeszcze parę lat utrzyma). O zarobki - do właściciela - sky is the limit. Natomiast z pretensjami o wysokość pensji w państwowych zakładach - chyba ostatnią osobą do której powinien się udać lekarz - to pacjent.Zresztą szczerze mówiąc mimo odprowadzania skłądek ZUSowskich cała moja rodzina leczy się w większości przypadków prywatnie (stomatolog, ginekolog, badania laboratoryjne, okulista, itp)- bez porównania obsługa (a tak OBSŁUGA - od służba zdrowia, od płacenia z usługę - na dowód mam faktury vat - są przychodnie tudzież placówki które takowe wystawiają). Przykro też słuchać że wypowiadający się tu przedstawiciele zawodu lekarza są aż tak rozgoryczeni. To też o czymś świadczy.Oczywiście jeśli ktoś się z moim podejściem do sprawy nie zgadza - mamy demokrację, szanuję odmienne zdanie.Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.