Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Paprotka - dom z nadzieją


Recommended Posts

Ane3ka ja rodziłam w K., wprawdzie będzie już 4 lata, ale poród dobrze wspominam, zwłaszcza położne. Baardzo pomocne. Jak w ostatnim etapie miałam wejść do wanny na chwile, to już z niej nie wyszłam i mały urodził się w niej :D do szkoły rodzenia też chodziłam i to sama. w sumie to mąż tam nie jest AŻ tak potrzebny. Ale przy porodzie był. Wydaje mi się że zawsze inaczej (milej) patrzą na człowieka jak nie rodzi się samemu.....

Jeśli chodzi o rozsterki to miałam identycznie jak Ty, zastanawiałam się nawet na cc ;) a im bliżej terminu tym bardziej było mi już obejętne byle było poprostu PO :D

będzie dobrze, zobaczysz :)

Edytowane przez ida2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Dzięki baby za wszystko, wszystkie miłe słowa, pocieszajki itp.

 

Ja raczej nie mam nikogo kto mógłby ze mną być przy porodzie. Mąż nie chce. Mama by mnie tylko wkurzała, bo ona by odepchnęła lekarza i sama przyjęła poród a przynajmniej cały czas wchodziła mu w paradę. Nikogo więcej nie mam.

 

Ida, myślałam o Tobie, żeby się podpytać, bo ostatnio się ze mną kontaktowałaś. Pamiętasz może jakąś położną. Z tego co czytałam na stronie "rodzić po ludzku" większość z nich jest miłych i pomocnych.

 

Niestety też myślę o cesarce, ale w tym przypadku z pewnością stracę przytomność. Czy w jednym czy w drugim przypadku najbardziej boję się cięcia. Ale to chyba nie temat na wątek budowlany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki baby za wszystko, wszystkie miłe słowa, pocieszajki itp.

 

Ja raczej nie mam nikogo kto mógłby ze mną być przy porodzie. Mąż nie chce. Mama by mnie tylko wkurzała, bo ona by odepchnęła lekarza i sama przyjęła poród a przynajmniej cały czas wchodziła mu w paradę. Ni

 

.

:D:d:d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:offtopic:niebudowlany ...Cięcia to Ty nie poczujesz ;) i taka anegdotka z naszego porodu ...poród był dość długi i z drobnymi komplikacjami ...leżałam plackiem no i wiecie ...robiłam to co wypada rodzącej :lol2: świat nie istniał ...byłam ja ...moje rodzenie i twarz męża ...nagle z tej mgły wyłoniła się koszulka mojego męża ...a na niej jakaś rozkraczona laseczka w stroju wojskowym ...myślałam, że go zabiję za ten dizajn porodowy ;) widziałam tylko tą babkę i bluźniłam pod nosem ...teraz się śmiejemy jak mąż zakłada ten T-shirt ...bo ja nawet nie pamiętam w co ja byłam ubrana ...ale jego koszulkę zapamiętam do końca życia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

emem'a jeszcze jedno. Te odczucia to ja już teraz mam dokładnie takie same...

 

Poza tym dziś z nastrojem jest nieco lepiej. Jutro pogadam z lekarzem a że to dobry i spokojny człowiek to pewnie też pomoże.

Ida, czekam też na wieści od Ciebie. Trochę podratowałaś moją psychikę ;)

 

A z wieści budowlanych czekamy na koparkę, która ma po budowie rozciągnąć ziemię wkoło domu. Niestety pogoda nie sprzyja. Ale jak już rozciągnie, to będzie można posadzić kupione tuje i cyprysa :) Na strychu czeka też na mnie torba cebulek kwiatowych. Niestety nie wszystkie znajdą w tym roku swoje miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ane3ka1 kochana, hormony. Nie będę Ci pisać, że na pewno będzie dobrze (chociaż będzie). I nie będę Ci pisać, że nie boli i każdy poród jest cudowny (bo nie jest) ALE mogę dać Ci gwarancję już do końca życia, że zapamiętasz tą chwilę kiedy zobaczysz Stasia i cały świat przestanie istnieć.

 

Uśmiałam się: "jak wszedł to i wyjdzie" i to święta racja.

 

Ja jeszcze nie rodziłam dzieci. Wydaje mi się, że strach towarzyszy każdej przyszłej mamusi i to zupełnie naturalne. Moja siostra po porodzie wrzeszczała, że nigdy więcej a teraz marzy o drugim, co świadczy jedynie o tym że całe zamieszanie i ten największy ból są chwilowe i kiedyś się o nich zapomina.

 

Przesyłam buziaki, uściski dla Ciebie i Stasia :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu a wybieracie sie do Oslo?

Ja swoje porody wspominam dobrze:) jakby co to moge urodzic za Ciebie - zalatw tylko z Szefem tam na gorze zeby jakos to zorganizowal ;) a jak sie nie da to moge rodzic z Toba;) Bedzie dobrze, strach ma tylko wielkie oczy, postaraj sie go troszke oswoic;)

Edytowane przez aneta s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anetko :) Szkoda, że nie da się tego tak załatwić, żeby poszedł ktoś za mnie. A takie sny też miewam ;)

 

Do Oslo niestety się nie wybieramy. Pomimo możliwości bezpłatnego transportu sam pobyt jest dla nas za drogi. Na razie nie wiem czy w ogóle gdzieś pojedziemy, bo muszę mieć pozwolenie od lekarza. Nawet jeśli, to Ty Anetko będziesz już w naszej pięknej Polandii.

 

Jakoś dam radę... w końcu wszystkie kobiety jakoś rodzą (czy tak czy inaczej).

Teraz staram się zmienić jakoś myślenie, a że teściowa na bieżąco mnie nie dręczy, to też jest trochę lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Aniu

 

przyszłam poczytać co to za hormony Cię męczyły. Mam koleżankę w Twoich okolicach popytam ją o szpital w Knurowie, może coś bedzie wiedzieć ciekawego. I powiem Ci, że mój mąż tez nie chciał być przy porodzie, ale jak doszło co do czego to został, i później wszystkim opowiadał jaki hardcore i jakie wrażenia ;) Mój poród skończył się cc, bo młoda postanowiła sie zaklinować ale naprawdę to nie jest aż takie straszne. Ze mnie sie położne śmiały że miałam 2w1, i poród naturalny i cc, na drugi dzień śmigałam, zgięta w pół ale dawało radę. Więc nie słuchaj teściowej i jej wizji, bo moja była trochę obruszona, ze cc, ale jak jej wyjechałam, ze dziecko mogło być z porażeniem i zeby sie nie wpi... to teraz naprawdę mamy bardzo dobry kontakt :D musisz ją ustawić, bo jak Staś się urodzi to Ci będzie chciała wejść na głowę, bo ona wie lepiej. A to Ty jesteś mamą Stasia :) będzie dobrze, a jak chcesz to ja się mogę przejechać do K i rodzić z Tobą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze trochę a połowa forum będzie stała i wyczekiwała Stasia :) Fajnie, że można na Was liczyć :)

 

Ja po wizycie. Staś ma się dobrze. Rośnie. Waży prawie kilo. Lekarz nie ma żadnych zastrzeżeń ani do mamy ani do dzidziusia.

Na krótkie wakacje mogę śmiało jechać :) Się zobaczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aneczko to super, że z małym wszystko ok i że nawet na wyjazd możesz sobie pozwolić :yes: Szkoda, że teściowa Ci nerwy psuje choć nie powinna w Twoim stanie!O porodzie się nie wypowiadam, bo czuję, że i dla mnie będzie to masakra, ale póki co nie muszę o tym myśleć ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

teściowa to nie koszmar. Ona po prostu z dobrego serca zaczęła się dopytywać o szpital i położną. Szpital mam wybrany, położnej nie mam. Jak zaczęła mówić, że to TYLKO 3 miesiące to się zaczęłam denerwować. Nie wiem, może jej druga synowa już miała pozałatwiane, ale ja nie jestem nią (całe szczęście).

Po wizycie u lekarza mam dość dobry humor i na razie nie chcę go sobie psuć.

Tak sobie myślę... przez 1,5 roku zwlekałam z operacją bo się jej bałam i nie mogłam zajść w ciążę. Teraz z perspektywy czasu wszystko jest jak przez mgłę i już się nie pamięta tego strachu czy jakiegoś bólu. Pewnie tak też będzie z porodem. Jak będzie Staś to wszystko odejdzie w niepamięć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lutym rozmawiałam z koleżanką kilka godzin po porodzie - rozgadała się strasznie i nic tylko o bólu mówiła, m in. że niech jej nikt nie "pier***li (przepraszam) że taki bół można zapomnieć", dwa dni później jak wychodziła ze szpitala i się pięknie jej wszytsko goiło to sama przyznała, że to jednak prawda, że już nie pamięta tego bólu (wie, że bolało, ale nie potrafiła sobie go już wyobrazić i odczuwać).

 

Ja wierzę, że radość w jakiś sposób wynagradza cierpienie:)

 

Masz jeszcze AŻ trzy miesiące i broń cię boże, żebys się teraz tyle czasu zamartwiała!!! Z wiosny sie ciesz, truskawki niedługo będą :D ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iwek, ja napad na truskawki miałam w... STYCZNIU. Nie było świeżych to mrożone sobie kupowałam. Rewelacyjnie się robi lody - na wpół rozmrożone truskawki rozbija się blenderem, ubija śmietanę z odrobiną cukru i to razem miesza. Pycha.

Teraz się pojawiły pierwsze świeże truskawki z Hiszpanii - dość drogie. Robię do męża http://c3.wrzuta.pl/wm5703/f00d41cc0009a9f7471e6a85/kot2 i wkładam do koszyczka... :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...