Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Paprotka - dom z nadzieją


Recommended Posts

Aniu u mnie jak się zaczeło o 5 rano to zdążyłam się jeszcze wykąpać, wysuszyć i ułożyć włosy i wyjąć wszystko z torby i zapakować z powrotem bo byłam pewna że czegoś nie zabrałam, na porodówkę trafiłam o 8 a oni mi mówią że zaraz urodzę a ja się z nich nabijałam że poleżę tu do wieczora i nic się nie wydarzy a po 2 godzinach miałam córcię przy sobie :lol2:

szczerze powiedziawszy to byłam przygotowana na conajmniej 10 godzinne męki a tu miłe rozczarowanie, pielęgniarki się ze mnie śmiały że jestem do rodzenia stworzona :rotfl: dla mnie gorsze od porodu było późniejsze szycie

życzę Ci Aniu żebyś szybciutko i jak najmniej boleśnie się rozpakowała a widok Stasia przy Tobie wynagrodzi Ci wcześniejszy wysiłek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

ja rodziłam bez znieczulenia a samo szycie miałam niby w znieczuleniu miejscowym a bolało jak cholera miałam ochotę kopnąć tą położną bo za każdym szwem mówiła że to już ostatni wrrrr, ale powiem Ci że gdybym miała teraz rodzić drugi raz to bałabym się jeszcze bardziej niż poprzednio :o:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ArniczkoAle mam telefon do Nelki i jak będzie już po wszystkim to dam jej znać, to może coś tu napisze

Oczywiście, że napisze :) Czuję się w takim razie odpowiedzialna za poinformowanie koleżanek i kolegów z FM i jestem bardzo zaszczycona! :) Juupiiii!!!!

Lecę ładować komórkę, w razie czego, bo właśnie leży tu przy mnie bez życia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yokasta, macie tak wielką działkę, że żaden problem gdzieś w głębi pomiędzy chaszczami postawić domek ogrodowy i zrobić w nim saunę.

 

Powierzchniowo nie ma problemu ale stylistycznie już tak ;) przy planach jakie mam ciężko będzie wcisnąć domek gdzieś :lol2:. Ale za 10 lat (czyli kiedy być może będzie mnie już stać na saunę ;)) wszystko się może zmienić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ominęła przyjemność bycia chrzestna... męża też... Bo albo byliśmy za młodzi do kuzynostwa czy starszego wujostwa, albo za starzy o jakieś 10-15 lat... wiec kuzynostwo wybierało kumy w swoim wieku... Uffff za to tańsze wesela będą , jak będę robione i będziemy proszeni ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tak apropo porodu jeszcze to ja zaczełam około 14-stej, zjadłamjeszcze obiad (a co!) wykapałam i pojechałam o 18-stej. Położna kazała sie przebrac w koszule a ja na to "ze moze to tylko badanie ja poczekam" a ona do lekarki "pani przyszła rodzic ale nie chce sie rozebrac";-)))) hehhe o dalszej czesci wole nie pamietac;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu, pomysł od kogoś to jedno (jakieś 10%), a wykonanie to drugie (cała reszta). Dlatego brawa Ci się należą. Z reguły chłopaki się spieszą, a dziewczynki spóźniają (tak jak z wyjściem gdzieś w ogóle w życiu) - w mojej rodzinie to się sprawdza od dwóch pokoleń. Więc trzymam kciuki, żeby i Stasio się ten tydzień-dwa pospieszył. Wiem, że końcówka może dać w kość. Choć z drugiej strony pomyśl, że wciąż jeszcze masz dwie wolne ręce, nie masz cyrków z biustem i chodzisz w miarę normalnie. Wciąż jeszcze jesteś NIEZALEŻNA. Możesz pójść gdzie chcesz i kiedy chcesz. Potem się to nieco komplikuje :) To tak na osłodę tych ciężkich, ostatnich dni.

 

Bardzo masz słuszne podejście do porodu - nie czytaj, nie słuchaj, nie myśl za dużo. Nie ma się co stresować, nakręcać, planować. Przygotowania swoją drogą, ale resztę pozostaw naturze. I tak Cię to nie minie, będzie jak będzie, nikt scenariusza nie przewidzi, nikt Ci nie powie na co masz się szykować, bo każdy poród to inna historia - nie ma się co martwić na zapas. Trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Myśleć o tym jak o drodze, na końcu której czeka Staś. Pozdrawiam serdecznie, nadal kciukam i oczekuję wieści w godzinie zero od ciotki chrzestnej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja powiem, że jestem rasowym rakiem i zawsze chodzę do tyły... ZAWSZE....

A Jeden syn spóźnił się o dwa dni... a drugiemu się spieszyło i przyszedł na świat o miesiąc za wcześnie... ot tak sobie... do 17 jeździłam samochodem, o 18 przyjechałam do szpitala na badanie i ewentualnie kroplówkę, a o 19.00 miałam u siebie już Emila...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...