Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Paprotka - dom z nadzieją


Recommended Posts

Ane3ka1 konsolka śliczna , jeszcze nadarzy się okazja by ją kupić :yes: Powiadasz 300-500 ...oj jak dla mnie to dużo nie będę ściemniać , faktycznie można kupić dobrą farbę , zbić coś podobnego i gotowe. Może nie to samo ale swoje , tylko że u nas skrzynka na listy to jakaś zbiorcza jest i gdzieś tam w polu . Nawet jakbym takie cudo zrobiła to chyba służyłoby jako karmik dla ptaków:rotfl:

Kochana trzymam kciuki za Stasia by szybko podrósł i dał Ci odpocząć . Już wiele razy czytałaś ,że każde dziecko inne i u nas było tak samo. Moja pierworodna też taka wychuchana ,wydmuchana ,mała śliczna laleczka ale dała nam w kość nieraz, bo niejadek co było wielką rozpaczą dla mnie , a do wózka nie mogłam jej włożyć bo sina była z płaczu. I cóż miałam uczynić ... pchałam piękny specjalnie sprowadzany wózek a małą nosiłam na rękach. choć teraz ma 11 lat dalej patrzę na tego mojego niejadka i sił już mi brak . Za to nasz drugi to zupełne przeciwieństwo i od lodówki nie można go odgonić a wózku sypiał po 6 godzin . Skoro trafiło mi się dziecko co uwielbia spacery to jeździłam jak maniak trzy razy dziennie :D Będzie dobrze i na chrzcinach zaskoczy Was miło , tam dzieci jak w hipnozie , zaczarowane nie do poznania :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Aniu - Paprotko ja mam 2 dzieci, z dwojka postepuje identycznie a sa od siebie tak rozni ze az trudno w to uwierzyc...:lol2:Aniu Łukaszek byl bardzo podobny do Stasia - tez z nami spal bo skaza i ulewanie...wozka prawie nie uzywalismy bo tak sie w nim darl jakby go ktos przypiekal wiec czesto bylo tak, ze jedna reka pchalam pusty wozek a na drugiej nioslam Okruszka, w samochodzie wrzask, no generalnie byl cholernie absorbujacy. Obiad gotowalam dopiero jak maz wracal z pracy:sick:Dzieci alergiczne sa bardziej chumorzaste anizeli te zdrowe, bardziej absorbujace, placzliwe itd...i to nie jest tylko moja teoria...my chrzcilismy Lukaszka na mszy , ktora byla tylko dla nas - podobnie jak Ty obawialam sie cyrku jaki nam urzadzi no i nie mylilam sie ale nikt nie patrzyl na mnie jak na wyrodna matke bo wszyscy nas znali:D, znajomy ksiadz widzac jak mlody koncertuje strescil sie i w 30 minut odprawil msze:lol2:, nie mamy zdjec ze chrztu bo lukaszek tak sie wydzieral, ze nie moglismy ich zrobic...:yes::(

Z Marysia postepuje identycznie jak z Okruszkiem z ta roznica ze z nia jest o wiele latwiej - Ona jest przewidywalna i w jej przypadku rady Tracy maja zastosowanie - mamy staly rytm dnia - czego z Lukaszkiem nie moglismy zrobic itd, itd...zupelnie inne dziecko mimo , ze po tych samych rodzicach...:lol2::lol2::lol2:

Aniu musisz zmienic nastawienie, ja wiem ze ciezko bo maly intruz, ktory mial byc najwiekszym szczesciem wywala Ci zycie do gory nogami...ale to Wasze dziecko i to, ze jest takie jakie jest to nie jest Twoja wina - ON POPROSTU TAKI JEST!!!musisz go zaakceptowac - rozwrzeszczanego, niespokojnego, wymagajacego...ale to nie bedzie trwalo wiecznie! Nie wiem jak jest w Waszym przypadku ale u nas dziecko pojawilo sie po 10 latach...bylo wyczekiwane, wymarzone, wytesknione, kocham moje dzieci nad zycie ale macierzynstwo to dla mnie najwieksze zyciowe rozczarowanie...nie dlatego ze mlody byl jaki byl ale dla tego, ze ja nie bylam na to przygotowana:(! ja czekalam na rozesmianego, wiecznie zadowolonego bobasa - w glowie mialam obraz dziecka idealnego...a moje takim nie bylo, nie jest i nie bedzie ale teraz wiem, ze idealne dzieci sa jedynie w reklamach...Wywrocil moje poukladane i zaplanowane niemal co do minuty zycie ...wylalam przez niego wiele lez ale niczego nie zaluje, nie cofnelabym czasu...:no:to wlasnie moje dzieci sprawily, ze jestem szczesliwa, spelniona... Aniu nie wiem co jeszcze moge napisac - wiem jedno - musisz zaakceptowac Stasia takim jakim jest i zaczac sie nim cieszyc:hug:

Anetko kochana. Kiedy czytam co piszesz, to jakbym czytała swoje rozmyślania!!!!

Staram się jak mogę przywyknąć do nowej sytuacji, nowych wyzwań. Ale to nie da się z dnia na dzień. Na Stasia zaczynam mówić, że jest "jedyny w swoim rodzaju", "wyjątkowy" :) Może i nawet z tym wymyślonym przeze mnie ADHD (tak na marginesie w sobotę dowiedziałam się, że nie jestem jedyną mamą, która wymyśla takie rzeczy). I chyba podobnie jak u Ciebie ja jestem bardzo rozczarowana, bo spodziewałam się zupełnie czegoś innego, a na to nie byłam przygotowana. Na Stasia bardzo czekaliśmy, bo jak kiedyś dawno temu pisałam, nie było wiadomo czy kiedykolwiek jakieś małe stópki będą tuptać po naszej paprotce. Był wyczekany, wypłakany, potem miał szyte sówki, wymyślaną pościel, sprowadzane łóżko i wybierany wózek. Pościel jest przykryta pieluchami, bo z niego się leje a w łóżku i wózku nie chce leżeć. Nie tak miało być. Tak jak Tobie wyobrażałam sobie idealne, uśmiechnięte dziecko, niczym z reklamy. I tak jak Twoje życie, moje poukładane, w szczególności przez te 7 miesięcy bycia w domu, zostało przewrócone. Dokładnie jak u Ciebie!!! Piszesz to, co jest w mojej głowie!!!

Uczę się Stasia każdego dnia i jest naprawdę ZNACZNIE lepiej. Tylko jak sobie zaglądam do kici i widzę na zdjęciu spokojną, uśmiechniętą Basię i to w leżaczku to od razu mi się smutno robi, bo widzę tego mojego zapłakanego Stasia co nie chce leżeć w kołysce (hmmm, dziwne, bo teraz śpi).

 

Co do chrztu. Wpadłam na ten sam pomysł zrobienia mszy indywidualnej... Bo u nas jest taka możliwość a w niedzielę jak zaczną się zbierać intencje, to potem msza jest godzinę 15 min. albo półtorej. Więc zamówiłam mszę indywidualnie. Najpierw zadzwonili z parafii zapytać czy mogą dołożyć jeszcze jeden chrzest do naszego. Zgodziłam się, bo w sumie ciężko mi tak odmówić dziecku a i głupio w kościele w 20 osób na mszy... No i bądź tu człowieku dobry i uczciwy. Wczoraj się okazało, że na tej mojej mszy są jeszcze 3 inne chrzty!!! Nikt mnie nie poinformował, nikt nie zapytał. Mamy zapłaconą organistkę... nie wiem czy ja Caritas jestem? Człowieka szlag trafia!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na pocieszenie pryznoszę coś, co dotarło dzisiaj do domu mojego:) i sprawiło wielką radość, tylko u mnie jest granatowa, a do ciebie wybrałam zieloną - niosącą nadzieję:) Jest to cudownie pocieszna, wykonana z gumy skarbonka i pięknie stoi na mojej zaśmieconej półce w kuchni:)

http://czerwonamaszyna.pl/images/products/kg-design/zielona_2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dziś Staś o dziwo był grzeczny i dał mi nawet wygrabić jakieś 10m2 ogródka. A ponadto korzystając z jego dobrego humoru byliśmy w centrum ogrodniczym i zakupiliśmy dwa drzewka

- piękny ok. 3 metrowy jałowiec skyrocket - to taki smukły iglak; troszkę mi przypomina chorwackie cyprysy

http://sklep.homeservice.net.pl/galerie/j/jalowiec-skalny-skyrocke_44.jpg

- brzorzę youngii

http://foto.m.onet.pl/_m/2261742d88d4bab96ad56ce6813771bf,21,19,0.jpg

Jak będzie okazja cyknę zdjęcia naszego ugoru :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anuś ja mojego "małego indywidualistę" urodziłam w lipcu 11 lat temu - młoda byłam i jakoś naturalnie poddałam się i podporządkowałam mu całkowicie, mimo trudnego charakteru jest moim syneczkiem mamusi i oczy wydrapałabym każdemu, kto powie na niego chociaż jedno złe słowo;) pamiętam jak moja mama, podziwiała moją anielską cierpliwość do jego humorów....czasem się zastanawiam, że jednak za dużo mu dałam wejść na głowę..... i tak jak Aneta Marysię tak ja mam teraz Zuzę i ona jest zupełnie inna :yes::)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajrzałam tu po raz pierwszy - czy mogę się wtrącić w sprawie dzieci?

Chciałabym podeprzeć Cię moralnie i ponarzekać na swojego dwulatka, ale nie mogę:). Przez cały okres niemowlęctwa był w zasadzie bezproblemowy - ku mojemu ogromnemu zdumieniu:).

Ja miałam odwrotnei niż Wy: w ciąży czytałam fora mamowe, na których było dużo narzekania i dużo problemów, więc nastawiałam się na płacze, kolki, choroby, niewyspania itd. Nic z tego się nie sprawdziło, a ten pierwszy okres wspominam bardzo mile (teraz jest gorzej:)).

A ponieważ na tym czarnowidztwie bardzo dobrze wyszłam, to teraz nastawiam się że z drugim już mi się tak nie uda i ja też zaznam też tych osławionych "atrakcji" wieku niemowlęcego.

A po cichutku trzymam kciuki żeby znowu oczekiwania się nie sprawdziły:)

 

Może to jest właściwy sposób podejścia do tematu:)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pasie, a ja poszłam do Ciebie z rewizytą i co widzę.... .... ........... Ehhhhh, moja Chorwacja! :rolleyes:

 

my rodzinnie ją uwielbiamy, do tego stopnia, że moi rodzice nawet dom tam pobudowali:D

akurat za rok Staś już będzie mógł pojechać - moja Zu miała niecały roczek jak pierwszy raz pojechała:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

yokasta, no właśnie Ty mi cały czas wisisz zdjęcia opuszczonych hoteli...

 

pasie, cóż powiedzieć. Umieram z zazdrości. Ja też bym chciała. Tam przynajmniej kamień (piaskowiec, trawertyn) nie ma taaaakich cen jak u nas, ale za to z drewnem jest problem. No i ta przyroda, te oliwki. Ehhh...

A w jakim regionie ten domek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu bo się jeszcze do komputera nie dostałam, tysiące moich zdjęć wiszą gdzieś w eterze :(

Tylko pamiętaj o mnie na przyszłość.

 

A ja się zwracam do Was z prośbą. Co prawda w domu nie mamy wszystkiego pokończonego, a raczej jest jeszcze dużo do wykańczania, ale po robotach brukarskich trzeba było zabrać się za plac. Zostały nam po budowie belki konstrukcyjne z dachu i pocięliśmy je na takie 20cm klocki. Z tych klocków chciałabym zrobić jakieś obramowanie grządki/rabatki. Tylko nie mam pojęcia jak ułożyć te klocki. Chciałabym posadzić w tej rabatce trawę pampasową, gdzieś w pobliżu lawendę. Może macie jakieś pomysły. Ułożyć to w kółko? w trójkąt w rogu? Jak myślicie? Poniżej zdjęcia

 

100_6150.JPG

 

100_6155.JPG

 

100_6164.JPG

 

trawa i lawenda

100_6154.JPG

 

A tu już nasze nasadzenia - klon czerwony czy jak go zwą, jałowiec skyrocket i brzoza youngii. Na tyłach zdziczałe tuje z którymi nie wiem co zrobić...

100_6156.JPG

 

Taras, który czeka na drewnianą wstawkę

100_6157.JPG

 

Tu kiedyś chciałabym mieć ogródek warzywny

100_6158.JPG

 

Podjazd z tujami

100_6162.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym podeprzeć Cię moralnie i ponarzekać na swojego dwulatka, ale nie mogę:). Przez cały okres niemowlęctwa był w zasadzie bezproblemowy - ku mojemu ogromnemu zdumieniu:).

Ja miałam odwrotnei niż Wy: w ciąży czytałam fora mamowe, na których było dużo narzekania i dużo problemów, więc nastawiałam się na płacze, kolki, choroby, niewyspania itd. Nic z tego się nie sprawdziło, a ten pierwszy okres wspominam bardzo mile (teraz jest gorzej:)).

 

U mnie identyczna sytuacja... :) Też mam 2 latka, ale nie uważam,że jest gorzej-poprostu wychodzę z założenia,że jest inaczej i akceptuje to w 100% :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

my rodzinnie ją uwielbiamy, do tego stopnia, że moi rodzice nawet dom tam pobudowali:D

 

Przepraszam,ale mi też szczena opadła,bo o tym samym marzę !!!:jawdrop: ale czad! A jak już w tym temacie jesteśmy... to zapraszam do mnie na "ciepłe" foteczki :)

 

Pasie- w jakim rejonie macie domek?? please powiedz... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...