Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dom w Mirabelkach - moje wnętrza, wizualizacje i inspiracje


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 31,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Venus_m

    9186

  • reni1980

    2840

  • Magda_lena85

    1749

  • london23

    1546

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ja sorry, ze znow o dziecku ale o tej godzinie w miare trzezwo to tylko o nim moge :D.

 

Ida, znam te metode i jeszcze pare innych tylko widzicie....ja chyba lubie go usypiac na rekach. Dosc dlugo czekalam na dziecko :rolleyes: chociaz mloda jestem :D potem głupie cc które sie za mną wlecze no i to ja mam potrzebę, żeby małego tulic, głaskać, ciągle całować i troche pobujac. Dla mnie to nie przykry obowiazek a przyjemnosc (zamienia sie w obowiazek kiedy trwa nadprogramowo dlugo :D) i nie chce z tego rezygnowac. 2 albo 3-latek i tak nie bedzie mi na rekach zasypiał. Młodego nosze poki mi kregoslup pozwala a jak on odmawia posłuszenstwa to wtedy nie bujam i nie nosze bo i tak nie mogę :). Usypianie na rekach to moja decyzja, wczesniej Antek zasypiał w leżaczku ale w obawie o jego kręgosłup z kolei wole zeby spał na płaskim. Wieczorem za to zasypia sam po jedzeniu, świat mógłby dla niego nie istnieć :) żadnych dodatków nie potrzebuje (po czym wnioskuję, że i za dnia da sie to wprowadzić, nieraz ja sobie czytam obok a on zasypia). Dlatego też mysle, ze pozniej sie nie bede męczyć bo drzemek będzie coraz mniej aż w końcu w ogóle to i bujanie się skończy. A wieczorem mam nadzieje, ze bedzie zasypiał przy opowiadanych bajkach. Albo jakkolwiek inaczej :).

 

Poza tym cała moja konsekwencja i tak by wzięła w łeb bo cały sierpień jesteśmy poza domem a tu gdzie jestem nie wszystko mam (no chociażby łóżeczko, pewnie jak wrócimy do domu to będzie rzadko używane, bo się przyzwyczaiłam że młody jest z nami) i od razu zaznacze, ze to w małżeństwie w ogóle nie przesdzkadza :p więc ten argument jest bez sensu :D.

 

Venus, mam nadzieje ze mnie nie przegonisz z dzieciowymi wywodami. O wnetrzach to ja moge jak wroce do siebie, tam puste sciany mnie dobijaja i bede musiala je zapełnić.

 

Dobranoc :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magda a mnie właśnie o styl chodzi :yes: to się dogadałyśmy nie ma co. Tak, ten styl można nazwać na bogato, ale dlatego tak dobrze czuję się w Mint Grey ;)

 

Podłoga jest w macie.

 

a mi MG z Nju Jorkiem się kojarzy albo raczej nie wiem czemu z Seatle hahaha :)

 

zrobiłam tatar z łososia, który zjadłam - i chyba popcham magnum...i pójdę spać

coś mi hormony szaleją

 

MG to przecież NYSC :yes:

 

wiem, wiem a na bogato to wg mnie nie NY ale tak jak w tym wątku http://forum.muratordom.pl/showthread.php?30965-szczyty-kiczu-i-kuriozum/page212.

 

NY to jednak klasa... tzn nie powiem fotki na MG pokazujące wnętrza to mistrzostwo

 

Czytam i się rumienię :oops:

 

Ściskam dziewczynki :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow... idę dalej i co czytam??? :o Ale jaja...

Venusku przepraszam Cię, ale musze...

 

Dziewczyny, a ja Mint Grey nie znoszę. Do samego stylu NY nic nie mam, ale jakość obsługi w tym sklepie pozostawia wiele do życzenia. Ostatnio, z racji takich dobrych rekomendacji Vensukowych, weszłam sobie na ich stronę. Cen na stronie - brak. Za to informacje o zniżkach - oczywiście są. Co mi z tego, że ktoś podaje, że 20 proc. zniżki na jakieś coś, jak ja i tak nie wiem, ile to kosztuje. Ale nic to. Czytam dalej. Jest napisane, że jeśli chcesz poznać cenę, napisz do nas, wklej link lub zdjęcie. Tak też zrobiłam. I nic. Zero odpowiedzi. Trzy dni i zero odpowiedzi. Zadzwoniłam więc i wtedy dopiero mnie poinformowano o cenie, powiedziano też, że mail, który podany jest na stronie jest chyba nieaktualny czy coś w tym stylu, że to do szefowej mail, a szefowa go nie odbiera. Potem weszłam na ich fanpage na FB, a tam od razu jakaś kłótnia z internautą. Kasowali mu posty, usuwali jego negatywne komentarze. Ktoś tez im zwracał uwagę, że mają błędy we wpisach, na stronie, a oni to tłumaczyli wakacyjnym rozleniwieniem. Może stacjonarny sklep daje radę, ale online kompletnie sobie nie radzą i mnie - jako marketingowca, polonistę oraz klientkę zwyczajną - od tego sklepu odpycha.

 

Oooo, Pani Lana Panana - jak miło :) Byłam strasznie ciekawa, kto stoi za tymi uszczypliwymi, [moderowano] komentarzami w poniedziałkowy poranek? :) To ja przytoczę całe zajście, bo Pani Lana rozmija się delikatnie z prawdą...

 

Mój pracownik zamieścił na facebooku informację dotyczącą przedłużenia okresu wyprzedaży w MG. Jak się okazało do wypowiedzi wkradł się błąd (musiałabym sprawdzić w powiadomieniach jaki to był błąd - ktoś to skomentował). Drugi komentarz pod postem był Pani powyżej. Ale w momencie gdy się pojawił mój pracownik już usunął ten post i wstawił taki sam z błędem poprawionym (jak się okazało tylko jednym, a były dwa;)) W komentarzu ładnie napisał, że z jakiego powodu tamten post został usunięty - jednym słowem przyznał się do błędu.

No i się zaczęło... może ja to po prostu zacytuję ;)

 

MG

W związku z dyskwalifikującym błędem w poprzednim poście, trzeba było go usunąć i wkleić nowy - przepraszamy

LP

„I usunęliście mój komentarz nie dając nań odpowiedzi! Czemu nie podajecie cen na stronie sklepu?!”

(Nasze odpowiedzi jestem zmuszona przytoczyć z pamięci, gdyż udzielane były w formie "odpowiedzi" do komentarza powyższego. Gdy miła Pani usunęła swój komentarz - zniknęły również nasze.

Ale dość dobrze pamiętam ten dialog. Za to cytaty p. Lany są dosłowne (kopiowane z treści powiadomień jakie dostaję na skrzynkę od facebook

MG (tu jeszcze odpowiadał Sebastian)

Przepraszamy najmocniej. Już śpieszymy z odpowiedzią. Cen na stronie nie podajemy, gdyż jesteśmy sklepem stacjonarnym a nie internetowym. Ceny można poznać na miejscu, a gdy jest taka potrzeba z przyjemnością odpowiemy na każde zapytanie kierowane telefonicznie bądź mailowo
coś w tym stylu...

LP

Aha, cen na stronie inetrnetowej nie podajecie, ale informacje o rabatach tak. Info o zniżkach przecież też można zobaczyć na miejscu. Jaka logika?

MG (tu już wkroczyłam ja)

Nasza logika
;)
Na stronie internetowej podajemy informacje dot. nowości, dostaw, przecen itp. To takie zaskakujące? W końcu po to jest strona internetowa.

 

Druga część "ataku" Pani Lany miała miejsce pod wcześniejszym komentarzem innego czytelnika, dzięki czemu nie była w stanie usunąć naszych odpowiedzi. Usunęła jedynie swoje. Osoba trzecia dostrzegła ten drugi błąd w poście i zwróciła nam uwagę:

 

OT

"naprzeciw" piszemy razem

MG

usuwać jeszcze raz? No cóż - my też świeżo po wakacjach - szare komórki chyba jeszcze nie w formie
- zauważył błyskotliwe p. Sebastian, który dzień wcześniej wrócił po tygodniowych wakacjach.

po czasie... (dialog z osobą trzecią miał miejsce przed wymianą zdań z p. L.P. zacytowaną powyżej)

LP

Nieprawda to przecież, że świeżo po wakacjach zdarza Wam się popełnić orcik, bo na stronie internetowej macie ten sam błąd. "Jednakże wychodząc na przeciw oczekiwaniom klientów
- jesssu, ile jadu, jaka złośliwość i chęć dowalenia nam
:roll:

Tu - przypominam - już ja przejęłam pałeczkę i toczyłam batalię słowną z tą miłą Panią. Wciąż próbując obrócić wszystko w żart
;)

MG (ja)

A strona była tworzona na wakacjach - więc się zgadza

W tym momencie w naszej obronie stanęła nasza stała klientka:

LW

A ja tak myślę, że o ile informacja o wyprzedażach jest kierowana do szerokiego grona odbiorców, o tyle uwaga o błędzie powinna być skierowana bezpośrednio, li i wyłącznie do zainteresowanego, naturalnie pod warunkiem, że celem takiej uwagi ma być usunięcie błędu

Po tych słowach usłyszeliśmy taką wiąchę pod naszym adresem... ło matko
:o
Czego to się nie nasłuchaliśmy: że ww. Panią ten błąd na stronie a potem powtórzony na fanpage'u obraża; że to totalny brak profesjonalizmu; że nie ma zamiaru z tego powodu już u nas robić zakupów (ciekawe czy kiedyś zrobiła?
;)
) itp.

Mi ten atak z tak błahego powodu wydał się całkowicie śmieszny... miałam nawet skwitować, że chyba ktoś tu wstał lewą nogą (była 11 rano w poniedziałek;)), ale ugryzłam się w język i napisałam tylko to, co można było na tak absurdalny i niezasłużony atak napisać:

MG (ja)

No comment

A Pani LW (nasza klienta) dolała oliwy do ognia radząc p. Lanie aby popracowała nad interpunkcją, gdyż kuleje

 

Tego nasza koleżanka POLONISTKA już nie wytrzymała i usunęła swój główny komentarz wraz ze wszystkimi pozostałymi...

 

Skomentowałam to słowami:

No i Pani Lana uciekła ze swoimi komentarzami pozostawiając dialog niekompletnym i niezrozumiałym - szkoda

Na co p. L.P. odpowiedziała po dłuższym czasie:

Proszę Państwa, ta dyskusja do niczego nie prowadzi. Macie na stronie błędy, w postach również je popełniacie. Fakt ten tłumaczycie wakacyjnym rozleniwieniem, nie zrobiliście korekty. O czym jeszcze dyskutować? Pisząc "no comment", sami niejako zakończyliście dyskusję

Owszem, powyższy komentarz usunęłam, gdyż uznałam, że jeżeli ktoś nie szanuje innych i wycofuje się w środku dyskusji, z powodu braku argumentów zabierając ze sobą wszystkie swoje dotychczasowe wypowiedzi, to nie zasługuje na to, aby teraz wisiał sobie jego wybrany z kontekstu komentarz, atakujący nas i oczerniający. Nie zasługujemy na to. Przy okazji zblokowałam tę postać nie chcąc "nadziać" się po czasie na jej kolejną niepochlebną dla nas opinię - z dużym prawdopodobieństwem całkiem niesłuszną. A nie mam czasu siedzieć na fb i odpierać takich ataków.

 

I tyle w temacie. Jak widzicie Wasza koleżanka mocno rozmijała się z prawdą mówiąc:

Potem weszłam na ich fanpage na FB, a tam od razu jakaś kłótnia z internautą. Kasowali mu posty, usuwali jego negatywne komentarze. Ktoś tez im zwracał uwagę, że mają błędy we wpisach, na stronie, a oni to tłumaczyli wakacyjnym rozleniwieniem. Może stacjonarny sklep daje radę, ale online kompletnie sobie nie radzą i mnie - jako marketingowca, polonistę oraz klientkę zwyczajną - od tego sklepu odpycha

Sama zaatakowała. Dość nachalnie i ewidentnie szukała zwady - ciężko było znaleźć odpowiedź, która by ją zadowalała ;) Jak to mówią "Gdy się chce psa uderzyć kij się zawsze znajdzie".

Jeszcze parę razy udowodnię jak kłamie. Będę to podkreślała i zaznaczała na czerwono.

 

Jeszcze w odpowiedzi do głównego zarzutu braku cen na stronie a informacjach o rabatach. Skoro informujemy o nowościach "wstążką" (bo tak się to w branży e-commerce nazywa) to dlaczego mielibyśmy nie informować klientów o tym które produkty objęte są wyprzedażami? Bo ja tego nie rozumiem. Ale może mi droga koleżanko wytłumaczysz.

Spróbuj sobie wyobrzić, że mamy całą rzeszę klientów, którzy nas bardzo regularnie odwiedzają. Znają doskonale nasze ceny. "Modlą" się do wybranych produktów, ale cena trochę za wysoka... Proszę sobie teraz wyobrazić - czyż nie jest to dla nich cenna informacja? Dowiaduje się - o wyprzedaże w Mint Grey. Ale fajnie!!! Ciekawe czy "mój" kinkiet/fotel/lampa/konsola są objęte rabatem. Ciekawe jakim??? Wchodzi na stronę i sprawdza.

Czy ta łopatologiczna odpowiedź Marketingowcu coś wnosi w tę dyskusję?

 

Jesssu, ależ mi ciśnienie ta kobieta podniosła. Już dawno takiego tętna nie miałam :bash:

 

Ananek, ja o MG nic nie wiem (nie mój styl, więc nigdy się nie interesowałam, NY Style to mogę sobie w filmach pooglądać :cool:, nic poza tym), ale Madzia (szefowa) była tu na forum bardzo aktywna i lubiana :yes:. Potem sklep założyła i zniknęła niestety :(. Fajna babka.

 

A co obsługi, to ja na takie traktowanie jak opisałaś zawsze mówię: "Widocznie mają za dużo klientów i im nie zależy na nowych".

 

To nie jest prawdą. Ale nawet nie będę na ten zarzut odpowiadać. Owszem, mamy bardzo dużo klientów i dziesiątki maili dziennie z zapytaniami. Czasem faktycznie nie wyrabiamy z pracą - ale czy to równa się temu, że nam nie zależy. Może już sobie same odpowiecie na to pytanie miłe panie.

 

Aha, ale Madzia zawsze zastrzegała, że nie chce się pakować w sprzedaż internetową, bo tego nie ogarnie.

 

To prawda. I zdania nie zmienię. Wciąż zadziwia mnie jak ludzie agresywnie reagują na tę decyzję :roll: Niesłychane...

 

Zgodzę się z Ilonką co do Magdy:yes::yes::yes::yes: ale ta sprawa z Karoliną była nie fair

 

Oooo... i tu zaczyna się nowa sprawa. Aż się boję poruszać tę kwestię, ale cóż. Chyba nie mam wyjścia.

Od wielu miesięcy nie wchodziłam na fm. Nie mam pojęcia jak Karola przedstawiła sprawę lustra (po komentach domyślam się, że nieźle mnie obsmarowała). Nie mam jak odpierać ataków, bo ich nie znam (mogę się jedynie domyślać), więc pozostaje mi jedynie przedstawić nową wersję zdarzeń.

 

Karola zakupiła u mnie jedno lustro ze sporym rabatem stacjonarnie (i parę innych rzeczy). Przyjechała z mężem do Warszawy, odwiedzili MG (mnie akurat nie było), zabrali rzeczy (w tym lustro) i pojechali. Widać bardzo jej się lustro spodobało, bo powiedziała, że chce jeszcze jedno, ale nie będzie już w Warszawie, więc czy mogę jej je wysłać?

 

Odpowiedziałam wprost i bardzo dosadnie, że tylko i wyłącznie na jej odpowiedzialność. Nam już 2 lustra w transporcie potłukli. Wciąż użeram się z jakimiś reklamacjami w stosunku do przewoźników (co zajmuje masę czasu i jest potworną papierologią) i że już nie wysyłamy luster kurierem, chyba że na wyraźne żądanie klienta i na jego odpowiedzialność. Nasza rola w transakcji kończy się jakby na etapie samej sprzedaży. A potem już jedynie "po koleżeńsku" wysyłamy towar klienta (już nie sklepu) do niego do domu. Kupił - może leżeć miesiącami i czekać na odbiór. Albo poprosić o wysłanie kurierem swojego towaru. Tak to trzeba sobie tłumaczyć mając cały czas na względzie, że jesteśmy sklepem stacjonarnym. Informujemy o tym każdego z nich i faktycznie prawie wszyscy się godzą na takie warunki, albo jednak (lekko wystraszeni) organizują sobie transport z pomocą rodziny, znajomych itp. Ci co jednak decydują się na wysyłkę luster w 95% otrzymują przesyłkę w całości. Niestety w 5% nie - i w tych pięciu znalazła się Karola.

 

Napomknę jedynie aby uprzedzić wszystkich, którzy chcieliby się w tym miejscu oburzyć, że powyższe zasady wysyłki obowiązują w stosunku do luster i mebli ze szklanymi elementami. Wysyłka taka jest mocno ryzykowna i my nie mamy zamiaru tego ryzyka brać na siebie - wolimy wówczas sprzedać ten towar stacjonarnie. To chyba dość logiczne? Tym bardziej, że np. w naszej przeszło rocznej karierze w transporcie nie ucierpiał praktycznie żaden inny towar jak lustro. To chyba wiele tłumaczy. A przynajmniej tłumaczy naszą ostrożność i niechęć do wysyłania ich kurierem.

 

Gdy tylko Karola otrzymała lustro zadzwoniła do mnie załamana, że lustro przyszło bardzo pobite. Było to 21. lutego (daty będą tu istotne). Ewidentnie wbił się w nie jakiś ostry przedmiot, coś się na nie nadziało (przekłute były karton i styropian). Spokojnie zapytałam, czy spisała protokół szkody? Odpowiedziała, że tak, ale facet od razu na nią napadł, zaczął się bronić, że lustro było źle zapakowane i oznaczone (zapakowane oryginalnie w karton, w środku styropian z każdej strony, na kartonie wielkie napisy MIRROR, na liście przewozowym w komentarzach i zawartości "Uwaga!!! LUSTRO") - tak zapakowanych luster wcześnie wysłaliśmy paręnaście, jak ie parędziesiąt. No ale nic to. Mówię jej, żeby się nie przejmowała, bo nie ten pan tu decyduję. Najważniejsze, że ma protokół szkody. teraz pozostaje zrobić porządne zdjęcia ukazujące szkodę (koniecznie trzeba było pokazać dziurę w kartonie i styropianie itp). A następnie wystarczy do nich przedzwonić i oni powiedzą jak dalej postępować - przesyłają na maila formularz reklamacyjny (protokół nim nie jest) oraz informują jakie jeszcze dokumenty należy dostarczyć (w tym np. dokument zrzekający się drugiej strony od wszelkich roszczeń do odszkodowania). Jeszcze raz przeprosiłam Karolę, że ją z tym zostawiam, ale że to nie takie trudne, tylko jednak trochę czasochłonne. I dlatego nie dam rady się tym zająć - ale to tak jak już mówiłam. I że bardzo mi przykro, że akurat jej się to przytrafiło, ale na pewno wypłacą odszkodowanie, bo mi już 2 razy bez problemu wypłacili, no tylko to trochę zajmie, ale jeszcze może lustro da się naprawić i będzie miała prawie za darmo ;) itp. Rozmowa zakończyła się bardzo ciepło. Bez żadnych pretensji, roszczeń itp. Wspomniałam jeszcze, że jak do mnie znowu dotrą te lustra, to dam znać. Jak się tamto nie naprawi, to w ramach zadość uczynienia sprzedam drugie po kosztach - czyli znowu po odzyskaniu zwrotu za tamto - zyska.

 

9. kwietnia dzwonię. Rozpatrzenie reklamacji trwa 30 dni od wpłynięcia formularza, czyli właśnie jakoś powinna była otrzymać odpowiedź. Karola nie odbiera

Sprawa ucichła. Wysłała sms'a że ma zepsuty tel i nie moze rozmawiać, ale żebym wysłała sms'a o co chodzi. No to piszę:

"Dzwoniłam spytać ci z tą reklamacją? Bo u mnie już dawno sprawy zamknięte, a trzeba było dostarczyć pismo od nadawcy, że nie rości sobie praw do odszkodowania. Nie zgłosiła się w tej sprawie, więc się martwię ;) Wszystko dobrze? Załatwione? Dzwon jakby co :) Ściskam :*?"

 

Karola: "Nie no oni odrzucili reklamacje. Ze zle zapakowsne bylo i zle oznaczone... ja sie odwolalam... czekam ale ani zlotowki nie zobaczylam i chyba od nich nie zobacze. Mieli sie odzywac i cisza jutro sama znowu tam zadzwonie. .. jak bedzie ostateczna decyzja to dam ci znac. Pozdrawiam"

 

Ja: "O matko :( ja pierd*le :( a patrz - u mnie ta sama lustro, te same zabezpieczenia, te same oznakowania i uznali. Niesamowite :/ zadzwoń jutro do mnie koniecznie. Proszę."

 

Nie zadzwoniła :(

 

Dnia 4. czerwca (2 miesiace później dostaję odpowiedź na facebook'u:

"Cześć Magda! Niestety mimo kilku moich prób odzyskania pieniedzy wpłaconych Ci za lustro, któe przyszło potłuczone nic nie wskurałam.

Firma tylko raz wypowiedział się,ze jest to wina nadzwcy i nie wystarczajacego zabezpieczenia/ oznaczenia.

Ktoś tu popełnił błąd. Albo osoba która wysyłała/pakowała. Albo firma kurierska. Napewno nie ja. w zwiazku z tym chciałabym odzyskać pieniądze.

Tak jak chciałaś, diząłałam sama, nie zawracając CI głowy. Ale w obecnej sytuacji kiedyt mineło juz tyle czasu i nic się nie udało, zwracam się do Ciebie. Chcę odzyyskać kasę bo nie mam ani jej ani towaru za który zapłąciłam. Nie wiem czy takiego zwrotu dokonasz mi Ty jako Mint Grey ? czy Ty wystąpisz do firmy ubezpieczeniowej ?

Pozdrawiam"

 

Ja: "Karola, ja w tej sprawie wtedy do Ciebie wydzwaniałam. Napisałaś tylko że masz zepsuty tel., więc poprosiłam, żebyś koniecznie zadzwoniła. A ty nic

Ja takich spraw nie lubię załatwiać przez smsy. Za dużo pisania.

Chciałam Ci wtedy zaproponować nowe lustro.

Pasuje Ci takie rozwiązanie?

Przy okazji chyba i tak z nimi powalczę, bo wtedy ja będę najbardziej stratna.

Wysyłamy dziesiątki luster i są dobrze zabezpieczone - dochodzą całe pod warunkiem, że nikt się w nie nie wbije jakimś ostrym narzędziem przekuwającym styropian na wylot - to skandal jakiś

Do tej pory tylko 2 lustra (plus Twoje) się stłukły w czasie transportu i 2 razy dostałam od nich odszkodowanie bez żadnych problemów. Za lustra właśnie. Dokładnie tak(oryginalnie tylko) zapakowane.

bez żadnych problemów.

Dziwi mnie też procedura tej reklamacji... to np. że nie zgłosiłaś się do mnie po oświadczenie, że nie roszczę sobie praw do odszkodowania. To jeden z warunków, które trzeba spełnić aby przesłać pełną dokumentację reklamacji. Oni dopiero po dostarczeniu tych wszystkich kwitów (5 pozycji - dowód zakupu, to oświadczenie, protokół i coś tam jeszcze) przystępują do rozpatrzenia.

W zapisie jest, że dostarczenie tych dokumentów po czasie (lub nie dostarczenie) skutkuje odrzuceniem reklamacji.

Może dlatego ją odrzucili???

Wtedy też dzwoniłam w tej sprawie właśnie (co się dzieje, że się po to pismo do mnie nie zwracasz?)"

 

Karola: "Magda ja do nich dzwonilam to kazal i przesłać protokół ja wuslalam tez zdjęcia. Nie prosili o żadne oświadczenia od sprzedawcy. Mi jest prxykro ze umylas ręce i zostawilas to mi. Tobie o wiele latwiej byłoby uzyskac zwrot. A tak wzielas kasę i to ze do mnie przyszło rozpieprzone lusto nikogo juz nie interesuje. Nie wiem jak Ty to chcesz załatwić?

Madzia gdybyś zaproponowała takie rozwiuazanie na początku kiedy ono do mnie przyszło bo byłabym bardzo zadowolona. bo przezcież o to lustro mi chodizło ale wtedy zaproponowałaś znizkę i normalna płatność za nowe. teraz po tylu miesiącach to ja juz nie potzrebuję lustra

Poprostu chciałabym odzyskać kase...

wiem,ze Ty mysłałaś,że z odszkodowaniem będzie oki

rozumiem,ze nie miałaś złych chęci. Ale kurde wyszło jak wyszło, wiem,zę rozbitego lustra mi nie zapakowałaś no ale ja tez go nei stłukłam....

oni dali dupy, ale z mojego punktu widzenia ja nic złego nie zrobiłąm

Nie pisąłam wcześniej bo mysłałam ,ze jakoś sama z nimi to wywalczę"

 

Ja: "Karola, no wina ewidentnie leży po stronie przewoźnika. I chyba obrzucanie się tu zarzutami nie ma sensu i do niczego dobrego nas nie doprowadzi

Rozumiem Twój punkt widzenia i zrobię wszystko, żeby Ci to zrekompensować"

 

Karola: "wiem,ze nie chciałąś sie tym zajmować wiec sama zaczełąm ale oni mieli się odzywac jak tam wydzaniam i ciągle nic"

 

Ja: "ale muszę tak to rozegrać, żebym sama nie była tylko stratna

Więc na wstępnie proszę Cię o pełną dokumentację (maile, pisma itp.) z DD

możesz przesłać na maila [email protected]

Ja już mam z nimi wiele spraw na pieńku (szczególnie za zawyżanie faktur, skończy się pewnie w sądzie)"

 

Karola: "to Ci pzreśle ale dopiero w piatek bo dzisiaj jest w terenie a jutro ma spotkanie w wawie

ja tam pisałam tylko 2 razy

a tak dzwoniłąm 10!"

 

Ja: "więc jedna sprawa w tą czy w tą - bez różnicy" (to a propos mojej wcześniejszej wypowiedzi)

 

Karola: "pzrykro mi:("

 

Ja: "no żartuję trochę, ale wkurzają mnie regularnie, więc jeszcze w tej sprawie sobie pokrzyczę na nich

I Karola, nie chcę żebyś myślała, że zostawiłam Cię z tym, bo mi się nie chciało.

Ja dlatego nie mam sprzedaży internetowej - nie mam ludzi do obsługi takich problemów

I jak już coś "łaskawie" wyślemy, to mamy z tego same problemy.

Mamy tyle roboty, że potem nie ma kto odpisywac na maile, nie ma kto zapakować, a potem sama muszę jeszcze właśnie takie roszczenia rozstrzygać

Dlatego nie mam takiej sprzedaży."

 

Karola: "Magda , nieważne.... Ja pzreśle Ci te 2 maile

A Ty się zastanów nad tym zwrotem gotówki, to widzisz..."

 

Ja: "...A jak ktoś poprosi o wysyłkę, to wysyłam, ale zawsze mówię "na własną odpowiedzialność"

 

Karola: "Madzia no ale pzreciez iwez ze ja na włąśną odpowiedzilnosć bym nie wziła"

 

Ja: "...Sklepy internetowe są nastawione na takie problemy

to ich job"

 

Karola: "była mowa ze jest ubezpieczona

ja nigdy nie maiąłm takiego pzrypadku" (I była. Na pełną wartość zakupu - pozwolę sobie dopisać)

 

Ja: "...ja mam tyle inncyh spraw na głowie, że nie daję rady się takimi zajmować" (jak widać prowadziłam sobie swego rodzaju monolog;))

 

Karola: "i byłam pewna że oni rozliczja sie ze spzredawcą

a ja otzrymuję zwrot pieniazków"

 

Ja: "NO I BYŁA UBZPIECZONA przecież

była opisana, że to lustro itp...

naprawdę ZAWSZE tak pakujemy lustra i tak opisujemy i ubezpieczamy"

 

Karola: "no wiem ale ja nie dosytałam grosza...

i dla mnei teraz tos ie liczy."

 

Ja: "Karola, rozumiem"

 

Karola: "Wiem Madzia, raz doszło i było ok

a drugie juz nie"

 

Ja: "się nie bój - coś zrobimy

Postaram się zadziałać naprawdę szybko i sprawnie, bow iem ile już czekasz"

 

Karola: "dzięi musze lecieć"

 

Ja: "No buziaki

czekam na maila"

 

 

12. czerwca:

 

Karola: "Hej Magda!

Przesłałam Ci maila, znalazłam jednego maila do nich... miałam jeszczxe jednego ale chyba wykasowany

Poza tym wydzwaniałam do nich ze 20 razy wiec napewno mnie będą pamiętać

Zobacz sobie, skontaktuj się z nimi i daj mi znac co ze zwrotem kasy.

papa"

 

Ja: "Karola, podeślij mi to wszytsko o co prosiłą - ich odpowiedź przede wszystkim

Czas leci, za chwilę nikt nam tego nie uzna

Ja do nich dzwniłam, powiedzieli że od każdej decyzji mamy prawo się odwołać

Pytali tylko o numer sprawy itp. a ja nic nie mam, nic nie widziałam.

Tak to nie pójdziemy do przodu"

 

Karola: "Magda wyslalam ci maila z meilem do nich jakus czas temu. Potem kontakt byl telefoniczny. O ile moje telefony mozna nazwac kontaktem bo oni nie wysilili się na nic. Dostali kopie dokumentu od kuriera wszystkie zdjęcia i nic.... w rozmowie po mojej uwadze ze to wszystko jakaś porażka stwierdziła jakas pani ze jej zdaniem wina leży po stronie nadawcy i w niewłaściwym zapakowaniu ale jak stwiedzila nie ona się ta sprawa zajmuje.... i osoba wlasciwa się ze mna skontaktuje... tak sie nigdy nie stało mimo kilku moich tel. I wtedy zwrócilam się do ciebie."

 

Ja: "Czyli de facto nie złożyliście reklamacji???"

 

Karola: "No jak nie???"

 

Ja: "Nie ma też oficjalnej decyzji?

No bo jak składasz reklamację, to wysyłasz im komplet dokumentów a oni nadają ci numer sprawy

żadna Pani nie podejmuje decyzji od ręki, tylko to trwa i dostajesz oficjalną odpowiedź - typowo"

 

Karola: "Protokół od kuriera i zdjecia po kontakcie telefoniczbym z nimi wysłałam na wskazany przez nich adres"

 

Ja: "Więc jaki jest nuer sprawy?"

 

Karola: "Jo wiec wydlalam to o co prosili na maila"

 

Ja: "Prześlij mi ich odpowiedź na tego Waszego maila

Powinna to być dalsza instrukcja postępowania"

 

Karola: "Powidzieli ze to oni się odezwą

A tego nigdy nie zrobili!

Dlaczego wkurwieni zarówno ja jak i Artur

Do nich dzwonilismy"

 

Ja: "W takim razie musisz do nich TY wysłać jeszcze jednego maila z zapytaniem jaki jest status prawy i co dalej?

I przesłać mi tego maila

Bo inaczej ja nie mogę sprawy przejąć

 

I nic telefonicznie

wszystko mailow

bo sama widzisz jakie skutki takiego bablania przez telefon

Nie mamy nic

i nic nie wiemy

Wszystko na piśmie proszę

Odezwę się w przyszłym tyg bo teraz mam mega sajgon - w czwartek urodziny MG

Jakbym zapomniała, to ty mnie łap

Ściskam"

 

Karola: "oczywiście mogę im wysłać kolejnego maila i przeslac go jednocześnie tobie.

Ale to wsztstko popieprzone

Spoko odezwę się

Wiem z e masz sajgonik"

 

Ja: "No wiesz, ja inaczej nie mam się czego chwycić

jak zacząć

Pa pa"

 

Karola: "Trzymaj się ja lece"

 

 

I do dziś się nie odezwała... nic nie dosłała :roll:

 

 

Dziwnie się czuję tak ujawniając naszą korespondencję... ale jak inaczej mam przedstawić moją wersję zdarzeń? Prawdziwą wersję. Nie wiem jaką przedstawiła Wam Karola? Może identyczną... ale czy wówczas tak surowo ocenialibyście mnie i MG?

 

Hmm... znacie przebieg sprawy, znacie przebieg rozmów... sami możecie opowiedzieć się po jednej ze stron. Albo zwyczajnie mieć to w d*pie ;)

 

Mnie w tym wszystkim nurtuje najbardziej pytanie - złożyła reklamację czy nie? Znam ich procedury, wiem jak się to odbywa - a tu nic się nie zgadza :/ Jak się do nich dzwoni, to oni nie wnikają w nic, tylko od razu pytają o adres mailowy i wysyłają automatyczną instrukcję postępowania z tym cholernym formularzem. Nie uwierzę w to, że jakaś Pani przez telefon podjęła decyzję dotyczącą pozytywnego bądź negatywnego rozpatrzenia reklamacji (wciąż nie złożonej notabene;)) - to wielka korporacja. Nikt tam nie wystąpi przed szereg. Są procedury. Co najwyżej mogła Karolę lekko zniechęcić i zasugerować, że może nie być łatwo, skoro kurier zanotował, że "przesyłka była źle zapakowana i oznaczona".

Ale nawet jeżeli, to Karola i tak miała obowiązek złożyć tę reklamację. Albo co najmniej poinformować mnie natychmiast o tych problemach i poprosić o pomoc.

 

Dla mnie to wszystko dziwne...

 

Oczywiście można mi zarzucić, że zostawiłam z ją z tym samą... ale tak się umówiłyśmy. Potem mówi, że nie - i uwierzycie, że zgodziła się po fakcie, że sama będzie to załatwiać? A ja umywam ręce? No plisss. Każdy kto zna Karolę, wie jaka jest konkretna, jak nie da sobie w kaszę dmuchać w to nie uwierzy... Przynajmniej mi się tak wydaje.

 

 

NY Style to też nie mój styl, w sensie, że domu bym tak nie urządziła, ale niektóre zestawienia nie są takie złe. No a sam sklep chyba rzeczywiście ma olewkę na klientów. Trudno.

A Ilonka, Ty już masz łazienkę zabudowaną? Zobal nadal nic?

 

Jak miło, że jednak nie jesteśmy tacy beznadziejni i najgorsi ;)

 

Ananek szkoda, że o MG masz tak słabe zdanie, ja odwrotnie. Pewnie dlatego, że kupuję stacjonarnie i od początku Magda podkreślała, że w sprzedaż internetową nie pójdzie i wcale się nie dziwię.

 

Ceny nie są podawane celowo, tu na forum po otwarciu MG powstało kilkanaście podobnych sklepów, ja też nie chciałabym podawać jak, na czym i ile zarabiam - nie wiem czy to główny powód takiego stanu rzeczy ale dla mnie to mocny argument. Na odpowiedź mailową czasami trzeba dłużej poczekać, ale ja zawsze ją dostawałam, jeżeli coś potrzebujesz możesz spytać mnie, ja zwykle wiem co ile tam kosztuje :lol2:

 

Jesssu, Venusek - taka ty młoda a tka mądra baka :hug: Już nie raz Ci pisałam, że Twoja postawa, Twoje przemyślenia itp. mnie zadziwiają... czasami jakbyś czytała w moich myślach ;) I niezły z ciebie obserwator :) Nic Ci nie umknie ;)

Żeby więcej takich pozytywnych, myślących i niezawistnych ludzi było na świecie... byłby lepszy ;)

 

ale z Karolą to było nie smaczne:(

 

Jeżeli było tak jak Karola pisała to MG zachowało się nieprofesjonalnie i na to nie ma wytłumaczenia :no: pamiętajmy jednak, że każdy uczy się na błędach, chociaż gdybym nie miała ich stacjonarnie po takiej akcji nie zdecydowałabym się na kupno z wysyłką.

 

no dokładnie , uczymy się na błędach , więc MG powinno go naprawić, ja wogóle bym się bała zamówić lustro kurierem

 

Zapraszam do lektury... Z chęcią się dowiem, jakie jest Wasze zdanie po przeczytaniu tych faktów...

 

Niby ta pani Wam mówiła, że nie idzie w sprzedaż wysyłkową i tylko stacjonarnie. Ale na stronie pojawia się informacja, że można zamówić, wyślą kurierem, a jeśli nie jesteś z Warszawy i nie możesz sprawdzić ceny na miejscu, to napisz lub zadzwoń, a cenę podamy. Więc jednak w sprzedaż wysyłkową idzie. A skoro już idzie, to powinna to czynić ciut profesjonalniej. Poza tym, jeśli ktoś tworzy stronę internetową, to funkcją ten strony jest przekazanie informacji. A jeśli strona dotyczy sklepu, to najistotniejszą informacją dla klienta zawsze będzie cena. I jeśli tej informacji tam się nie podaje, to ta strona nie ma właściwie racji bytu. Poza tym, umieszczanie informacji o zniżkach nie podając w ogóle cen, jest dla mnie domorosłym chwytem reklamowym, no bo niby ktoś gdzieś usłyszał, że zniżki zawsze przyciągają klientów i trzeba oferować promocje, rabaty, zniżki. Tylko że jeśli ja nie wiem, i każdy kto nie mieszka w Warszawie tego nie wie, jaka jest cena czegokolwiek, to nie wiadomo, czy ta zniżka w ogóle istnieje, do czego si eona odnosi, czy rzeczywiście cena przed zniżką była wyższa czy niższa. Dla mnie to ściema i nabijanie klientów w butelkę,dlatego ja tej pani za takie akcje podziękuję.

 

Sklep internetowy posiada wiele cech, których my nie posiadamy - w związku z czym ewidentnie nim nie jesteśmy. Udzielamy informacji handlowych za pośrednictwem telefonu i maili jak każdy inny normalny sklep stacjonarny - zachęcam do spróbowania. Każdy jeden, gdy zgłosi się Pani do niego z zapytaniem o konkretny produkt - udzieli takiej informacji, zarówno dot. ceny, jak i gabarytów, czy aktualnej promocji. Czy to nas automatycznie klasyfikuje jako sklep internetowy? Zarzut wyssany z palca.

 

I owszem - organizujemy wysyłkę na specjalną prośbę klienta. Czy to przestępstwo?

 

[moderowano]

 

no tak Magda nie chciała sklepu online ale skoro go ma to żadne tłumaczenia nie mają sensu, ale w zasadzie po co ta dyskusja, mnie nie oszukano więć mnie to lata, ja raz o cenę zapytałam i miło mnie odpowiedziano

NIE MAM SKLEPU ONLINE!!! Chyba jeśniej się nie da :roll:

 

Ananek dla mnie nie masz racji :) ja sprzedaż wysyłkową na życzenie oceniam jako ukłon w stronę klienta. W dobie konkurencji, nawet tu na FM też nie chciałabym podawać cen :no:

 

Poza tym jeżeli ja chcę się czegoś dowiedzieć to dzwonię, poruszam niebo i ziemię. Mail to zawsze ryzyko nie otrzymania odpowiedzi, zwłaszcza że to sklep stacjonarny a nie wielka firma z działem obsługi klienta :rolleyes:

 

Strona to bardziej wizytówka, potwierdzenie istnienia sklepu stacjonarnego :yes:

 

Cenę jakiego produktu chciałaś znać? :p

 

j.w. ;):hug:

 

No ostatecznie poruszyłam niebo i ziemię, bo tam zadzwoniłam i się dowiedziałam. Chodziło mi o konsolę Cross, ale i tak po ptakach, bo jej w sklepie już nie ma i nieprędko będzie. A pani powiedziała, że cena to 1700 zł już po zniżce. I skąd ja mam wiedzieć, czy to rzeczywiście ze zniżką jest czy nie? Rozumiesz, o co mi chodzi?

 

KŁAMSTWO: Konsole a i owszem - sprzedane już (choć jedna wciąż czeka w sklepie na odbiór) i ich cena się mniej więcej zgadza (parę złotych mniej gwoli jasności), ale na pewno nikt Pani nie udzielił informacji, że to cena po zniżce. Konsole to była u nas nowość. Przyszły do nas 2-3 dni po rozpoczęciu sezonu wyprzedażowego jako NOWOŚĆ - "z jakiej paki" (powiem kolokwialnie) mielibyśmy je przeceniać??? Bo nie rozumiem. Obydwie sprzedały się niemal od ręki w cenie 100%. O zniżce nigdy nie było tu mowy

 

A czy na stronie kiedykolwiek była oznaczona rabatem? Czy może raczej jako NOWOŚĆ właśnie - proszę się chwilę zastanowić zanim Pani odpowie ;)

 

No właśnie, Reni. Nie dowiem się nigdy, dlatego podawanie procentowych zniżek na stronie jest dla mnie nieładnym zagraniem w stronę klienta i już.

 

Jak by Pani była Naszym Klientem to by Pani ceny znała. Ludzie zaglądają do nas regularnie, regularnie podpytują o ceny mailowo czy telefonicznie. Jak możemy je zmieniać, skoro masa naszych klientów zna je na wylot? Ma upatrzone produkty. Czeka na ich wyprzedaż... No jak??? Ja się pytam???

 

Znowu logika się kłania ;)

 

dlatego , ja w przeceny wierzę tylko gdy np jestem w zara, oni nie ciulają, widzę daną rzecz po 99 a potem po 49, w każdej innej nie wierzę, byłam kiedys w media, było bez vatu, poszłam z ciekawości zobaczyc po ile są garnki bo chciałam je kupić i co zobaczyłam, w tym dniu cena brutto była juz ceną netto z poprzedniego dnia, też okłamują w gino rossi, benetonie, a w takim sklepie jak MG nie ma bata aby klient doszedł do prawdy, oczywiscie nie mówię , ze MG oszukuje ale tam nie sposób aby klient to sprawdził

 

I tu byś się zdziwiła... ja w Zarze kupiłam spodnie za 89 zł, a na drugi dzień dobrałam rozmiar mniejsze do porównania w innym salonie, bo tamte wydawało się, że wiszą... w domu zorientowałam się, że te drugie są za 129 zł :o Nawet się nie skapnęłam, bo brałam więcej rzeczy ;)

 

My nie działamy na zeszycik, z pamięci itp... mamy program magazynowy. Ceny są naliczane automatycznie zaraz po wprowadzeniu towaru z faktury zakupowej. Moi pracownicy mają obowiązek się tych cen trzymać - naprawdę muszę się z tego tłumaczyć???

Widać, że tu o handlu mało kto co wie :no:

Widzę, że mój sklep macie za jakiś grajdół bez zasad. Myślicie, że funkcjonuję jak buda na bazarze, a kwity wystawiam ręcznie z ceną "z głowy". Ja pierd*le, ale zarzuty :no:

 

Asiu myślę, ze tu nie o sympatię chodzi. Ja zawsze byłam dobrze obsluzona więc nie będę mówić inaczej. Poza tym nie ma co generalizowac, jedno opóźnienie w odpowiedzi mailowej to dla mnie nie powód do przekreslania sklepu. Nie mam żadnego interesu w tym aby pisać o MG dobrze lub źle. To przede wszystkim sklep stacjonarny, jeżeli nie wiesz jaka była faktyczną cena a konsola chyba dobrze ponad 2k to pozostaje sucha ocena czy mozesz tyle za dany produkt zapłacić, ewentualnie sprawdzić u konkurencji.

 

Nie trzeba tak tego oceniać. Nie trzeba się zastanawiać - nie oszukujemy :roll: Ceny są stałe, a rabaty jawne.

 

 

Wiecie co zrobiłam? Zadzwoniłam tam - teraz - przed chwilą. I zapytałam jeszcze raz o tę samą konsolę. I też pani powiedziała, że jej już nie ma, ale cena wynosiła 1700 zł odjąć zniżkę, więc wyszłoby mniej. A wczoraj mówiła zupełnie co innego. Więc skoro Ty Venuska mówisz, że konsola kosztowała ponad 2 k. to znaczy, że ta konsola stałej ceny nie ma. Raz kosztuje 2 ooo, innym razem 1700, a jeszcze innym razem 1700 minus 15 proc.

 

To jest już MEGA KŁAMSTWO: Nie mogła Pani DZIŚzadzwonić i spytać PANIĄ o cenę, gdyż nasza Pani Monika jest na urlopie od środy do końca tygodnia. Dziś, jak i wczoraj w sklepie był tylko PAN SEBASTIAN. [moderowano]

Masakra. Ponownie - no comment :no: Tego się nie da opisać, nie da skomentować... szczena w dół :jawdrop:

Czmu to ma służyć??? ja się pytam...

 

Dziewczyny, ja tak na szybko.

 

Nie byłam w MG, ale wydaje mi się, że Magda handluje towarami z wyższej półki (ceny, które czasami poznaję tu na forum są dosyć wysokie). Różna jest klientela, zależy do kogo Magda chce trafić. Prawda jest jednak taka, że ekskluzywny klient kupuje, nie patrząc na cenę, więc może też dlatego Madzia tych cen nie podaje? W sklepie z biżuterią Tiffaniego, w butiku Chanel itp. nie ma cen przy towarach :no: (przynajmniej za granicą, w Polsce w żadnym takim nie byłam, bo też u nas nie ma, chyba że w Warszawie, gdzie jak jadę na zakupy to po to, żeby coś kupić, a nie szlajać się po sklepach bez celu). Jak zapytasz, to sprzedawca odpowie i tyle.

 

Choć słyszałam, że podobno sprzedawca w takim butiku wie, że jeśli ktoś szuka metki, to przyszedł sobie popatrzeć i wyjdzie z pustymi rękoma, bo ich klientela zna ceny, jakiego są rzędu, a kilka stówek w tą czy w tą nie robi im różnicy.

 

Może Magdzie zależy na takim sklepie? Niejednokrotnie pisała tutaj, że chciałaby pracować z towarem luksusowym.

 

To też nie prawda. Nie silę się na "pseudo-luksus" tak jak np BBHome, które te same produkty sprzedaje 2-3x drożej udając, że jest to nie wiadomo co... moje produkty to rzeczy od bardzo przystępnych cenowo do wyższej średniej cenowej. Dziwne mi się wydaje klasyfikować tak sklep na podstawie 3-5 zasłyszanych cen na wybrane produkty.

Klienci akurat baaaardzo nas chwalą za ceny - jak to by się miało do tego "luksusu"?

 

oczywiście ze tak, ją interesuje bogaty klient i nic złego w tym nie widzę

 

aż byłam na stronie, no piękne rzeczy

 

To nie prawda (oczywiście a propos bogatych klientów, a nie pięknych rzeczy ;):hug:)

 

oczywiście jestem ZA pisaniem - każdy co uważa

 

ale niektóre argumenty mnie wręcz rozbawiły - dzisiaj są takie czasy, że klient nasz pan - i niestety jakby mnie ktoś olał w sklepie to prosić się nie będę, konkurencja jest na rynku bardzo duża.

Co innego z fachowcami których jest mało, ale w detalu jest tak duża konkurencja.

 

Dziwi mnie ocenianie przez pryzmat forum - a co jakby sklep nie był związany z fm?

Dlatego Reni wielki szacun, że tu jesteś nie jako bizneswoman ale jako Reni i nie robisz kariery na forum - tylko jesteś ponad to.

 

Przepraszam - łażę tu? Handluję? Reklamuję swoje towary po wątkach??? Kolejny absurdalny i przykry dla mnie zarzut... tylko potwierdzający słuszność tego, że powoli wycofałam się z forum.

Właśnie parę godzin temu u siebie wspomniałam, że tęsknię i będę powoli wracać... pewna, że po roku kurz opadł i może już nie będzie tylu osób raziło, ze MagdaZZZ ma sklep. Nie będzie tyle osób co uważają, że MagdaZZZ to już nie "nasza" tylko wróg. Trzeba zdeptać. Nienawidzić z zasady...

O jak żem się myliła. Teraz widzę, że wycofanie się z fm to był najlepsza decyzja. I przy niej jednak zostanę :yes:

 

Magda nigdy bym nie mogła tu szukać klientów, oj nigdy, moge doradzić i nic wiecej, albo jak w twoim przypadku podesłać ci klamkę, wogóle wyznaję zasadę znajomych nie obsługuję

 

No - bo ja szukam... privy rozsyłam, spamuję... Ludzie - ja nawet w stopce nie mam nic o MG. W odróżnieniu od co niektórych tutaj...

 

Najśmieszniejsze, że jest na forum wątek, który został założony parę tygodni po otwarciu Minta. Najpierw użytkownik udzielał się ewidntnie tylko na "pompach, piecach, ociepleniu" itp. A tu nagle przejmuje pałęczkę żona i zakłada wątek. Małżeństwo najpierw przyszło się przywitać u mnie na wątku (nazywając mnie swoim guru wnętrzarstwa i kłaniając się w pas), u Venuski i admette (3 najbardziej poczytnych wówczas wątkach). Zaprosiło do siebie. Zaczęło na siłę szukać porad w sprawie wykończeniówki. Niby od podstaw - a jaka kuchnia? A jaka podłoga??? - a miesiąc później dom już stał z łazienkami, ogrodzeniem, ogrodem itp. I ten miesiąc później na 10 stronie fikcyjnego wątku radosna nowina:

 

"Kochani, urządzanie to nasza pasja. Postanowiliśmy się nią dzielić z Wami - stworzyliśmy sklep internetowy. Zapraszamy:)" A w stopce wielka nazwa skelpu z podlinkowaniem i opisem - rewelacja ;)

 

A w sklepie oczywiście Lene Bjerre (w mega zaniżonych cenach - może ktoś zauważył, że potem musieli je podnieść, bo LB pilnuje cen sprzedaży, są z góry narzucone) i inne "moje" rzeczy. Ja pokazywałam ślicznie zaaranżowane doniczki LB na fanpage'u - godzinę później u nich zdjęcie katalogowe tychże z linkiem do strony z podaną ceną. Bajka :D

 

I wszystkie poleciały tam na zakupy. I nikt się nie skapnął, że to taki sprytny zabieg marketingowy... Oni są czyści! Ja jestem ta be. Żerująca na biednych duszyczkach forumowych. Naciągająca je na krocie... A z ręką na sercu - która z Was zrobiła u mnie zakupy? Którą na to namawiałam? Polecałam się, wabiłam? No - dawać rączki w górę.

 

To się nazywa forumowa hipokryzja :( Czy ja tu kogoś zmuszam do zakupów u siebie? Czy to, że jestem z fm wymusza na was zakupy w moim sklepie? Bo nie rozumiem.

 

Ananek ja nie napisałam, że ta cena to na pewno była 2k, wydaje mi się że u konkurencji widywałam ją dużo droższą.

 

Jak pisałam, konkurencja jest tak duża, że można sobie wybrać, nie wiem po co cała ta dyskusja konkretnie o MG. Nieprofesjonalizm obsługi zawsze można zgłosić do właściciela.

 

Skoro uważacie, że ja mam dobre zdanie o MG przez pryzmat fm to nie macie racji, ale ja nie zamierzam się tłumaczyć. Byłam, jestem i będę ich klientką, chyba że odwalą jakąś niewybaczalną akcję :)

 

Tzw. zdroworozsądkowe podejście do sprawy. Patrzeć i się uczyć :) A ja od teraz jeszcze bardziej uważam, żeby fuck up'u nie mieć jakiegoś przy tobie ;)

 

W Polsce ceny chyba są. Nie wiem, jak w Warszawie, ale w poznańskim Browarze np. butik Armaniego normalnie ma podane ceny (na metce nie mogłam znaleźć rozmiaru, a tego właśnie szukałam - przymierzyłam - za ciasne i a większych nie było). Jak ktoś chce docierać do luksusowego klienta, to niech też tego klienta luksusowo traktuke.

 

CENY ZAWSZE SĄ I BYĆ MUSZĄ - takie jest prawo handlowe. Każdy produkt ma obowiązek posiadać etykietę cenową. Bez cen to tak jak mówiłam - tylko na bazarze ;)

 

A ja problem obsługi zgłosiłam na FB - zostałam zablokowana a mój komentarz został usunięty. No i szukanie luksusowych klientów na FB to też moim zdaniem porażka, bo tam ich z reguły nie ma.

 

Ananek o MG piszesz, że został post skasowany? :o

 

No tak!

 

no to słabo! :mad:

 

skasować jeszcze ok, ale od razu wiadomość o przyjęciu reklamacji, przeprosinach powinna zostać wystosowana :yes: :mad:

 

Rozmowa przytoczona - to w takiej formie wykształcony, cywilizowany klient zgłasza uwagi? Najpierw usuwa swoje komentarze, a potem wkleja wyrwane z kontekstu "podsumowanie"? Tak się zachowuje poważny dorosły człowiek? To dziecinada.

Komentarz usunęłam, bo tym zachowaniem nie zasłużyła Pani na jego pozostawienie - odchodząc od stołu w trakcie dyskusji.

 

I owszem, zablokowałam Panią - jako pierwszą w historii... Jak to mawiał klasyk: "klientów bez krawatów nie obsługujemy. Klient w krawacie jest mniej awanturujący się". Sklasyfikowałam Panią jako tego bez krawata, baaaardzo dożartego ;) A takich tu nie chcemy.

 

Może Pani to potraktować jako sukces - naprawdę jest Pani pierwsza :) I mam nadzieję, ostatnia ;)

 

Mi styl z MG się podoba, choć nie tak dosłownie. Podobają mi się rzeczy, ale w innej stylizacji. Natomiast raczej ich klientem nie będę, bo to co było z Karolą bardzo mi się nie podobało i nie wiem jak się uczą na błędach skoro go nie naprawili? No chyba że ja o tym nie wiem. Tym bardziej, że Karola robiła im taką reklamę, zapewne napędziła sporą ilość klientów i chyba poznały się osobiście. Wszyscy dobrze wiedza, że forum bardzo jej pomogło w rozkręceniu biznesu, dziewczyny z FM są jej klientkami, pokazują jej towar w swoich wnętrzach. Moim zdaniem to co zarobili nie było tego warte, a biznes na tym polega, że raz się zarabia, a raz dokłada.

A że konkurencja się otwiera- no takie jest prawo rynku, każdemu wolno otworzyć sobie firmę. Wcale nie jest mi żal właściciela, raczej żal mi klienta że przepłaca, bo właściciel sam nie wie ile ma sobie marży naliczyć.

Co do cen w necie to dla mnie jest to prosta sprawa- ze względu, że tak intensywnie się reklamują właśnie w necie to powinni również udostępniać ceny. A takie sprzedawanie przez telefon, bez wyraźnych zasad, regulaminu prowokuje właśnie problemy i niedomówienia. Pozostaje szukanie podobnych produktów w innych sklepach, raczej w cenach również lepszych. Ale ja klientem exclusive nie jestem, więc nie ma kogo żałować :lol2::lol2:

 

W sprawie Karoli już się wypowiedziałam...

 

Ale ta konkurencja oczywiście ma więcej przywilejów i praw? Jej wszystko wolno? Jest bardziej "czysta". A ja to zło wcielone? OMG :no:

 

 

5.18. Zarwana noc, widno za oknem... a jutro (dziś) miałam rano wstać.

Piękny powrót na forum, nie ma co ;) Pierwszy raz od 3 miesięcy chyba :o weszłam do Venuski zobaczyć co w trawie piszczy... to to zapiszczało - aż mi w pięty poszło ;) Thanks guys :bye:

 

To ja nawet nie chcę myśleć, co tu się na mój temat wypisywało przez ten czas gdy mnie nie było, gdy nie śledziłam...

 

Sorry za tego posta giganta Venusku:hug: Już żałuję, że go napisałam, trzeba było olać... ale tyle pracy, tyle godzin - teraz nie mogę go od tak se skasować ;) Musi już iść w eter :/

 

Mogłam to zostawić, ale chyba jednak warto się oczyścić z tak absurdalnych zarzutów... widzę, że z lubianej osoby przez ten rok nieobecności zamieniłam się w jakiegoś potwora w waszych oczach :roll: Zmieniłam się nie do poznania :( No trudno... nie zawalczę z tym...

 

Jakby komuś przyszła do głowy polemika - gorący apel:

 

NIE TUTAJ! Kopiuję post do siebie. Jeśli chcecie dalej "rozmawiać" zapraszam na kontynuację dialogu do "MagdaZZZ się urządza".

Wystarczająco zaśmieciłyśmy Venusce (i tak obszerny;)) wątek.

 

Jakby jakiś czepialski dopatrzył się błędów ortograficznych/stylistycznych/gramatycznych/interpunkcyjnych - proszę jeszcze raz spojrzeć na godzinę i łaskawie mnie rozgrzeszyć ;)

 

Edit: Małe sprostowanie, bo jest tu jedna niejasność. Ja piszę, że Karola pierwsze lustro odebrała osobiście (byłam pewna, że wówczas podczas tych zakupów je kupili). Karola pisała, że było wysyłane. Powiem szczerze - nie pamiętam :roll: To tylko dowodzi, że tych luster wysyłaliśmy naprawdę sporo i naprawdę nie kojarzę do kogo. A jak mówiłam - nie było mnie podczas jej wizyty w MG. Wiem tylko, że Karola już wcześniej lustro u mnie brała, ale nie wiem w jakich okolicznościach. Proszę wybaczyć. Ale to chyba nie podważą całej reszty mojej wypowiedzi - mam nadzieję.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...