Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Góralska chata do przeniesienia- dziennik bataty


Recommended Posts

  • 1 year później...
  • Odpowiedzi 89
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

http://images64.fotosik.pl/67/b885d7ea72613c4emed.jpg

 

Próba wstawienia fotki... hmm...

udało się! hura!

Tak wyglądała chata Bataty tydzień po dostawie na nowe miejsce. :)

Trochu zaniedbałam mój dziennik, ale może teraz, zachęcona udaną próbą wstawienia fotki, wrócę do pisania.

 

Speszjal for Oś- fragment żywopłotu posadzonego własnymi ręcami. :)

Suchodrzewy, pęcherznice, róże dzikie i pomarszczone oraz berberysy.

 

 

http://images65.fotosik.pl/67/e73224d028b8295bmed.jpg

Edytowane przez batata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gajowa, cieszę się, że Ci się podoba chatka i działka.:)

 

Teraz chwila wspomnień, ale naprawdę chwila, bo nie chcę zanudzać nikogo opowieściami o budowie piwnicy.

Gwoli ścisłości- piwnica musiała być, a to ze względu na wzgląd czyli ukształtowanie terenu. Dom stoi na spadku i, jak stwierdził mąż, koszt piwnicy będzie niewiele wyższy niż płyty. No to OK, uwierzyłam na słowo.

Z grubszych wpadek zaliczyliśmy dwie- jedną na początku budowy, a drugą na końcu.

Wpadka nr1: panowie murarze wraz z panem koparkowym wykopali dół pod piwnicę o metr głębiej niż przewidywał projekt. Coś mnie tknęło, żeby zrobić nadprogramową wizytę i oczom naszym ukazał się wykop godny wykopów pod zamkiem w Malborku. Oczywiście nikt nie czuł się winny. Murarze zwalali na geodetę, a geodeta na murarzy. Kosztowało to nas dodatkowo kilka tysięcy.

Wpadka nr2: wylewki na podłogach zażyczyliśmy sobie ze spadkami do kratek ściekowych. Oczywiście panowie zapomnieli, więc na koniec roboty dłońmi próbowali wygrzebać gustowne zagłębienia przy kratkach, mające imitować fachowo wykonane spadki. Tu już nie odpuściliśmy i musieli na swój koszt skuć i wylewać od nowa. Trochę kwękali, ale w końcu zrobili i okazało się, że jak się chce, to się da.

Zaletą piwnicy w czasie budowy chaty jest to, że jest baza.:) Mamy w niej kuchnię z jadalnią, łazienkę z prysznicem, skład w garażu i nawet sypialnie. Kupiłam 5 łóżek tzw. hotelowych, moskitierę w IKEI i można spędzić weekend.;)

 

Bardzo elegancka sypialnia

http://images62.fotosik.pl/69/85f470f4592cf71emed.jpg

 

Pierwsze śniadanko i wierny pies

http://images64.fotosik.pl/69/9950354bad0ed8eamed.jpg

 

Wspomnień czar czyli koc w kolorze fioletu na wejściu do łazienki.Teraz mamy już piękne drzwi zrobione przez przyjaciela z Bukowiny.

http://images62.fotosik.pl/69/e1b3d38e12a73179med.jpg

Edytowane przez batata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wreszcie... po roku ale jednak...:rolleyes:

To ja teraz czekam na opowieść i duuużo zdjęć :popcorn:

 

Witaj! :) Liczyłam na to, że zwabię Ośa do siebie i bardzo się cieszę, że zajrzałaś.

Teraz już wiem jak wstawić fotki, mam komputer syna (bo zapomniał zabrać), więc postaram się pouzupełniać dzienniczek.

Długo nie pisałam, bo zepsował mi się komputerek, a to co mam na stanie (jakiegoś ipada), nie daje mi możliwości wstawiania zdjęć (albo się nie znam, co jest prawdopodobne).

No, nieważne. Póki co, mam komputer syna i dopóki po niego nie przyjedzie, to sobie poużywam.

Pozdrawiam.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomnień ciąg dalszy:

chatkę miał rozebrać i złożyć od nowa nasz kolega z Bukowiny. Mieliśmy już wszystko umówione, dograne, a tu nieszczęście, Wojtek miał udar! No, szpital, badania, rehabilitacja... co najlepsze, jak tylko doszedł do siebie, stwierdził że on dotrzyma słowa i domik przeniesie. Niewiele miał jednak do gadania, bo wspólnie z jego żoną odgórnie ustaliliśmy, że do tak ciężkich prac absolutnie się w najbliższym czasie nadawać nie będzie i w związku z tym szukamy kogoś innego. Czas nas już gonił, bo wnuk właściciela ziemi na której stała nasza chatka, postanowił wrócić do Polski i miał już plany związane z działką.

Co robić? Co robić? W samochód i kierunek Bukowina. Zatrzymaliśmy się tradycyjnie u Wojtków, pogadaliśmy i sruuu! z Wojtkiem do architekta. Architekt to osobna historia. Podobno jest najstarszym, czynnym architektem na Podhalu. Jest to możliwe, bo to rocznik 1929 (edit- 3 lata Pana Staszka odmłodziłam, a tak naprawdę rocznik 1926. Mężu mnie uświadomił). Stara gwardia, niezniszczalna- trzyma się prosto, szczupły, jeździ na nartach, a głowa mu pracuje lepiej niż niejednemu młodemu. Jako prawdziwy Góral, potrafi pięknie opowiadać, więc z przyjemnością, a czasem z otwartą gębą słucha się jego opowieści o starym Zakopanem i ludziach, którzy tam kiedyś żyli, a teraz są tylko wspomnieniem. Mocno starszy Pan, stary drewniany góralski dom, wino domowej roboty- miło było znowu zawitać w jego progi, mimo że przygnał nas problem.:)

Okazało się, że mieliśmy tzw. nosa. Po pierwsze postanowiliśmy zrobić dach z desek czyli dranicy, a po drugie p. Stanisław wykonał telefon do p. Władka. Pan Władek zajmie się przeniesieniem domu, bo na tym się zna, tym się zajmuje, a architekt go poleca.

Następnego dnia sruuu! jedziemy do p. Władka i jesteśmy mile zaskoczeni. Pan Władek wie o co chodzi, czyta projekt, szybko łapie szczegóły, cenowo jest do zaakceptowania, terminowo też. Na dodatek mieszka kilka km. od naszej chaty, więc rozbierze, przewiezie do siebie, oczyści, zabezpieczy, dobierze i dokupi płazy, załatwi transport, przywiezie i zmontuje. No i super.

Pojechaliśmy jeszcze razem obejrzeć dom i rozjechaliśmy się w dobrych nastrojach, że już za chwileczkę, już za momencik...

To było pod koniec lutego. Albo na początku marca. Muszę sprawdzić na fotkach.

A potem nastała piękna, długa zima! Jak to się mówi? Piękną mamy zimę tej wiosny. :D

Edytowane przez batata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.:) Jak miło, że zaglądacie i kibicujecie.

 

Wczoraj dojechał mechooptyk! Hura! Hura!

W sobotę jedziemy, więc przywiozę całkiem świeżutkie foteczki. Domik jest już podobno przykrywany folią, dranica struga się w pobliskim tartaku. Władek pojechał i wybrał deski.

Ekipa Władka to on sam we własnej osobie, jego dwóch synów i jeden pracownik. Pracują po 10 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. W niedziele odpoczywają. Jestem z nich naprawdę zadowolona. Nie piją w czasie pracy i w tygodniu, nie przeklinają i miło się z nimi rozmawia. W soboty robimy grila, to i butelkę wypijemy wieczorem, ale naprawdę degustują z umiarem. Już znajomych mam gorszych. :D A tyle się mówi, że Górale za kołnierz nie wylewają. Zresztą Władek przy pierwszym spotkaniu powiedział nam, że jest czas na pracę i czas na zabawę, on tego się trzyma i dobrze na tym wychodzi. Nie sposób mu odmówić racji.:)

Chatka jest robiona starymi metodami- żadnych pianek. Łączenia w narożach są na komorę i zamki, co podobno gwarantuje szczelność. W podobnym domu mieszka najstarszy syn Władka i twierdzi, że jest ciepło. Mój mąż też uważa, że powinno być dobrze. Ja się nie znam, więc tylko słucham i liczę na to, że mają rację.

No i jak oni tymi siekierkami i piłami spalinowymi wywijają! O matkoświnta!

 

W zeszłą sobotę domek wyglądał następująco.

Widok od zachodu. Tu będzie taras zadaszony sufitem dużego balkonu.

http://images65.fotosik.pl/76/0bd51b00074d74a4med.jpg

 

Północ. Tutaj będą drzwi wejściowe. Zastanawiam się czy je montować, bo zakryją przecież widok na jarzębinę. :D

 

http://images64.fotosik.pl/77/21b98d5dfc2903c6med.jpg

 

Południe. A tu będzie jadalnia. Okien szt. 7 z czego 5 to będą fixy, a pierwsze po prawej i pierwsze po lewej otwierane.

 

http://images65.fotosik.pl/76/879e4ecf178c7d95med.jpg

 

Łączenia płazów

 

http://images64.fotosik.pl/76/0fcfbb66b5e6a84cmed.jpg

 

I nasz śliczny, stary sosręb

 

http://images61.fotosik.pl/75/77ff41918ba20a9emed.jpg

Edytowane przez batata
poprawki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batata - będziesz miała piękny dom z duszą :) - proszę o więcej zdjęć!!!! Ja jestem dopiero na początku przygody z przenoszeniem domu i z dużym zainteresowaniem śledzę dokonania innych. Na razie mogę tylko podziwiać i czerpać z Waszego doświadczenia - dziel się nim proszę. Pozdrawiam Kasia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niniejszym ogłaszam mszenie za rozpoczęte.

 

strona lewa

http://images65.fotosik.pl/83/c8c619fe8bad570emed.jpg

 

strona prawa

http://images61.fotosik.pl/83/a7916a6d5c328ceemed.jpg

 

Zostały też przygotowane wiatrówki czyli konie

http://images65.fotosik.pl/83/f2bace3c195f83fdmed.jpg

 

A tu rysie nad wejściem

http://images65.fotosik.pl/83/ebb114f83ee38b7amed.jpg

 

Dom przykryty folią czeka na czapkę z desek

http://images63.fotosik.pl/83/7e760818868f1a35med.jpg

 

Dziś już padam, padam, więc ograniczę się do wstawienia fotek. Jutro popiszę, aż Wam bokiem wyjdzie. ;)

A Kasi oczywiście gratuluję zakupu.:) Dlaczego tylko my mamy się męczyć? ;)

Edytowane przez batata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosiku, konie montuje się przed bryczką, a wiatrówkę można czasem wyczuć w czasie jazdy. :D

A tak na serio, spójrz na ostatnią fotkę (słaba, bo robiona wieczorem)- jak się dobrze przyjrzeć, to widać jednego zamontowanego konia wzdłuż skosu dachu.

 

Moose, jestem super zadowolona, że tyle już zrobiliśmy i jak na razie wszystko idzie po naszej myśli.:)

 

Dziś kupiliśmy 5 ponad 2 m. grujeczników. Były w ogrodniczym po 36 zł. Chyba jutro podjadę i dokupię jeszcze z 2 szt. Co 7 to nie 5, no nie? Uwielbiam grujeczniki. Nie chorują, nie ima się ich robactwo, ładnie wyglądają o każdej porze roku. No i ten zapach! Mam takiego jednego od 10 czy 11 lat w ogrodzie. Ma circa 10 m. wysokości. W tym roku już zaczął pachnieć. To dziwne, bo liście ma jeszcze zielone, a zapach jest. W poprzednich latach pachniał dopiero ok. września. No ale nie będę mu zabraniać. Chce, to pachnie. :D

Zanabyłam przy okazji 3 lilaki węgierskie i 2 rabarbary. Miejsce na grujeczniki i lilaki mam, za to z tymi rabarbarami polatam po działce drapiąc się w głowę. Na chorobę mi rabarbar...

I tyle na dziś. Wiem, że zawrotu głowy z nadmiaru informacji nie ma, ale co się odwlecze ...

 

Pozdrawiam.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:bye: grujeczniki powiadasz, ciągle o nich zapominam.... żeby kupić ;) a tak naprawdę nigdy w ręce mi nie wpadły i nawet nie wiem jakich warunków potrzebują do ładnego rozwoju Poza tym 10 metrowe źwierzę to nie wiem gdzie miałoby u mnie rosnąć, ale u Ciebie w tej przestrzeni będą piaknie wyglądać
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosiu, mój ogród też jest nieduży, a grujecznik rośnie 40 cm. od muru. Posadziliśmy go te 11 lat temu za zgodą sąsiada. Potem sąsiad przeniósł się do innego, lepszego świata, a nowy nabywca chyba nie lubi roślin, bo prawie wszystkie wyciął i wszędzie ułożył kostkę. Mam nadzieję, że nie czepi się grujecznika tak blisko granicy. Ech...

 

No, ale wracam do wspomnień o chatce.

Zima, jak wiadomo, dała nam popalić w tym roku, więc musieliśmy zweryfikować nasze plany. Władek chciał rozbierać dom w kwietniu, a udało się to zrobić dopiero pod koniec maja. Rozbiórka zajęła ok. 10 dni, a materiał został wywieziony do Władka traktorem. Tam miał zostać oczyszczony, ale nastały ulewy i znowu czekaliśmy. Tu muszę przyznać, że nawet nie bardzo nam to przeszkadzało, bo takie same opóźnienie mieliśmy na działce, a trzeba było panom, i nam też, przygotować warunki- łazienkę, spalnię i kuchenkę.

Ustaliliśmy z Władkiem, że zabiera i przywozi na działkę wszystko co nie jest kompletnie spróchniałe, mimo że nie jest przewidziane w projekcie do wykorzystania. Stara więźba, schody, drzwi, belki różniste. Teraz mam pomysł, żeby wykorzystać te elementy do budowy altano-grilowni. To całkiem porządne drewno- stare i suche. Po co je wyrzucać. Okna są urocze i też znajdą swoje miejsce w altanie. Mam zamiar wmontować je od strony wiejących wiatrów. Zrobię inwentaryzację tych starych elementów i będziemy kombinować.

Z chałupy straciliśmy jedną dolną płazę. Była tak spróchniała, że nie nadawała się do niczego. Od środka nie było tego kompletnie widać, a od zewnątrz nie dało się sprawdzić, bo tą stroną chałupa przylegała do murowanego budynku. Wyszło przy rozbiórce.

Władek dokupił też płazy na ganek, ale to już zakupy wynikające z projektu. W tej części będzie przedsionek z klatką schodową po prawej i łazienką po lewej. Dzięki temu mamy więcej miejsca w głównej części domu- zniknęły schody w sieni.

Ostatnio, to już na miejscu, po przewiezieniu domu, podjęliśmy decyzję o zakupie nowego drewna na przeszkloną werandę. Chciałam koniecznie zachować starą z racji uroczych, błękitnych okien z ozdobnymi balaskami, ale musiałam wykazać się rozsądkiem. Weranda była tzw. zimna- z podpróchniałego drewna 10-ki, okienka pojedyncze... smutek... Ta nowa wyszła całkiem ładnie i jadalnia będzie ciepła, bez hulających po nogach i plecach wiatrów. Tym się pocieszam oraz tym, że okienka wykorzystam w altanie. Jakoś trzeba się pocieszać.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączam się do prośby o fotki :) Zazdroszczę Ci takiego etapu budowy. Tak jak pisałam ja jestem na razie na początku drogi... i staram się jak najwięcej skorzystać z doświadczeń innych. Twój dom zapowiada się wyjątkowo! Niecierpliwie czekam na dalsze informacje z budowy. Mam jeszcze prośbę (nie wiem czy do spełnienia ;)) - z początku Twojego dziennika zniknęły zdjęcia "starego" domu - zostało tylko jedno + plany. Czy jest szansa, żebyś je ponownie umieściła. Jestem ogromnie ciekawa jak Twój dom wyglądał kiedyś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...