Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Brooklyn


oxa

Recommended Posts

Powodziowe sieroty

 

Powódź w tym roku , jak i 13 lat temu, poczyniła wielkie straty. Nie tylko jednak fizyczne, te namacalne, które da się jakoś załatać ubezpieczeniem lub pomocą państwową. Ucierpieli nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Wiele z nich również straciło dom, ale także coś więcej – nadzieję.

 

Pozwólcie, że opowiem Wam historię psa z Krakowskiego schroniska. Posłuchajcie...

 

Brooklyn spędził długie dni w krakowskim schronisku jako pies „trudno – adopcyjny”. Tak się zwykło mawiać o psach przejawiających jakieś problemy. Jakby ten dziwny zlepek słów miał zastąpić bardziej brutalną, być może trudna nazwę – agresywny. Słowo straszne, które przyłatane trzyma się guma do rzucia przyklejona do buta. Nie wypada o tym mówić i na dodatek strasznie ciężko ściągnąć. Tak samo jest z łatką psa agresywnego, jeśli stworzenie waży więcej niż 50 kilo, ma przycięty ogon i, nie daj Boże, jakikolwiek przejaw genu rottweilera, to już musi być bestia! Jak okrutna jest to łata i jak niesprawiedliwa. Jak wiele dobrego może odebrać psu, jak zdeptać jego szanse na znalezienie domu.

 

Dni Brooklyna mijały więc spokojnie, leniwie, więc rozpaczliwie beznadziejnie bez nadziei na przyszłość. Wtedy właśnie nadeszła wielka woda, ryzyko zatopienia schroniska i śmierci wielu zwierząt rosło z godziny na godzinę, alarm wśród pracowników, wolontariuszy, mieszkańców miasta, przyjaciół zwierząt. EWAKUACJA!!! Panika, gorączkowe działania, telefony do osób mogących pomóc, pełna mobilizacja. A w końcu ratunek – Klub Jazdy Konnej na Kobierzyńskiej przyjął psy. Jak się okazało tylko psy łagodne i bezproblemowe znalazły tam miejsce. Większe, jak Brooklyn, zostały w schronisku, i tu do pomocy wkroczyli ludzie, tacy zwykli i całkiem niezwyczajni, a każdy z nich wziął do siebie psa. Taki ludzki gest, chęć niesienia pomocy, z tragicznymi dla niektórych psów skutkami, ale o tym wtedy nie myślał nikt. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, że część z tych psów wolałaby zginąć, niż doświadczyć konsekwencji uratowania życia.

 

Brooklyna wzięła do siebie moja przyjaciółka, która już nie raz pokazała swoje wielkie serce dla zwierząt. Po jej telefonie, mój podziw jeszcze wzrósł (choć myslałam ,ze już osiągnął największy rozmiar): wysłała swojego syna z Jej własnym, ukochany Golden Retrieverem do babci na wieś, żeby móc wziąć do domu Brooklyna – mieszańca rottweilera i owczarka niemieckiego. Jakież było zdziwienie, kiedy ten potężny pies, okazał się być najłagodniejszym olbrzymem jakiego znała. A pokazywał to na tysiąc sposobów: kładąc się na plecy i pokazując brzuchol do głaskania i pięknie chodząc na spacerach, dając sobie odbierać przedmioty i zabawki, grzecznie zostając w domu. Ten olbrzym pokochał przez te klika dni rodzinę, u której przebywał. Pokochał całym psim sercem. I choć przyjaciółka próbowała mu szukać domu, poruszała niebo i ziemię, to nikt go nie chciał. Nikt nie zainteresował się losem psa, który już się przyzwyczaił, już zobaczył jak to jest mieć swój dom i rodzinę, już POKOCHAŁ.

 

Brooklyn wrócił do schroniska. Do krat, szczekających wiecznie psów, do psów, które próbują zainteresować każdego swoją psią osobą, żeby tylko zostać pokochanym i znaleźć dom, i do psów, które straciły nadzieję i leżą... patrzą.... śpią.... maja złamane serca, bo pozwolono im kochać i poczuć się kochanymi, potrzebnymi. Brooklyn załamał się po powrocie do schroniska. Jest jedna z wielu sierot powodzi. Są to sieroty z przymusu, którym pozwolono przez kilka dni mieć dom, a potem brutalnie go odebrano „zanim się przyzwyczają”. No to już jednak za późno, kto teraz wytłumaczy tym psom, ze chodziło tylko o ratowanie ich życia, że nie powinny były podstawiać głów do głaskania, spać na łóżkach, uczyć się psich sztuczek na komendę i lizać po rękach? Kto pójdzie teraz do schroniska i je przytuli i podstawi miskę? Kto będzie czochrał za uchem i dawał smakołyki? Kto teraz je będzie kochał?! Pytam, który pies postawiony przez wyborem śmierci, a odebraniem miłości i domu, choćby chwilowej i powrotu do schroniska wybrałby dom?

Brooklyn jest łagodny w stosunku do ludzi. Opiekun może mu wyjąć z pyska znalezisko, nie broni miski. Nie lubi dużych samców, na suki (obojętnie jakiej wielkości) nie reaguje, małymi pieskami jest zainteresowany "zabawowo" Małe ujadacze, które go atakują (z daleka) ignoruje z godnością. Brooklyn zostaje sam w domu, nie szczeka, nie psoci, po prostu śpi.

Jest nauczony załatwiania się na spacerach, prosi o wyjście. To "cichy" pies

Mimo, że jest duży i wygląda "groźnie", bardzo lubi przytulać się, uwielbia kiedy się go głaszcze i najchętniej nie odchodziłby od człowieka. Ładnie chodzi na smyczy, nie ciągnie!

Kiedy duży pies zbliża się do niego - powarkuje, ale nie miota się dziko i bardzo łatwo odwrócić jego uwagę. Kiedy już pokaże intruzowi, jaki jest groźny, ignoruje psa i można spokojnie spacerować.

 

Dlatego proszę każdego, o przesłanie tego tekstu dalej, dalszą publikacje na forach, przesyłanie maili znajomym. Ktoś powinien tego psa kochać i pozwolić być kochanym, bo takiego przyjaciela jak Brooklyn nie znajdzie nigdzie indziej. My ludzie szufladkujemy psy jako niezdolne do wyższych uczuć i podążające za instynktem, ale jak w takim razie wytłumaczyć fakt załamania Brooklyna? Ten pies cierpi, jak i wiele innych, oddanych po kilku dniach psiego raju do bezdusznego schroniska. I nie zapominajmy o naszych Braciach mniejszych, które straciły dom – być może po raz kolejny, a być może po raz pierwszy, co jest dla nich o wiele trudniejsze.

 

Dajmy im dom – pomóżmy w adopcji!!!

 

SCHRONISKO DLA BEZDOMNYCH ZWIERZĄT

prowadzone przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami

30-254 KRAKÓW ul.Rybna 3

tel./fax:(0-12) 429-74-72 , 429-92-41

e-mail: [email protected]

 

 

lub http://www.rott.pl

lub dajcie znać tu

 

http://www.schronisko.krakow.pl/gallery/4d40586860e9c43562e41b3e241409ad

http://www.schronisko.krakow.pl/gallery/095fefca98d2023658f26c6d108bdd84

 

info od wolontariuszki opiekującej się Brooklynem

 

 

Garden wrócił , i nie jest dobrze.

 

Sa psy co wracają do schroniska jak do domu , on sie załamał ;(

 

Sa psy co wracają do schroniska jak do domu , on sie załamał ;(

Edytowane przez oxa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...