Margoth1719503976 05.07.2010 12:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2010 Promyczku, a może po prostu przechodzisz humory kobiety w stanie błogosławionym? Może Ci przejdzie, jak urodzisz? A może stwórz sobie jakiś azyl - altankę, ławeczkę, oczko wodne z dala od tego zgiełku i przesiaduj tam w piękne dni. Trzymam kciuki, aby wszystko dobrze się ułożyło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Promyk 05.07.2010 13:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2010 Margoth- dziękuję za próby pocieszenia i za kciuki.Mieszkam tu od praiwe pół roku a temat ten wertuje znacznie dłużej. Może z czasem się przyzwyczaję.... Ciągle to słyszę we własnej głowie. Nie!!!! Do niczego nie lubię się przyzwyczajać. Mąż był z wyboru z miłości, praca zawsze z powołania zawsze lubię to co robię, dlaczego mam się przyzwyczajać do miejsca którego nie kocham.? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 05.07.2010 21:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2010 nie musisz się przyzwyczajać, możesz zmienićale nigdy nie zakładaj, że jak zmienisz, to będziesz szczęśliwaSzczęśliwym można być wszędzie.... i nieszczęśliwym także. Zwykle nie miejsce o tym decyduje a na pewno nie samo miejsce tak mi przyszło na myśl - a co byś zrobiła, jakbyś dostała szumy uszne? I mając tą swoją ukochaną wymarzoną ciszę musiałabyś jej unikać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Teska 07.07.2010 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2010 przeczytałam wątek....i tak sobie pomyślałam ( broń boże nie złośliwie) kobieto Ty nie masz prawdziwych zmartwień!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
LeoAureus 07.07.2010 11:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2010 Dla Promyka to jest prawdziwe zmartwienie. Nie dywagowałabym na temat szumu w uszach itp. Skoro od wielu miesięcy myśli tylko o jednym - jak nie żyć w hałasie, bo jej to bardzo przeszkadza, to dlaczego krytykować chęć zmiany? Promyk, skoro masz działki do podziału, co jest zabezpieczniem finansowym dla Was, skoro masz taką możliwość, to zrobiłabym właśnie tak jak wymyśliłaś. Ze swoje strony mogę powiedzieć, że mi nie udało się przyzwyczaić do hałasu. Mieszkałam przez 3 lata w miejscu gdzie nad blokiem latały samoloty (na pewno nieco rzadziej niż tiry na trasie), strasznie mi to przeszkadzało i NIE PRZYZWYCZAIŁAM SIĘ. Mieszkanie sprzedałam, przeprowadziłam się w ciche miejsce. Ulga - bezcenna:) Dom to ma być miejsce gdzie człowiek ma wracać z przyjemnością, czuć się fajnie. Skoro tak nie jest - trzeba to zmienić. Promyk, będę śledziła Wasze poczynania i trzymała kciuki za upragnioną ciszę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tuuska1 07.07.2010 21:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2010 Nie wszyscy są zadowoleni z tego co wybudowali. Ja przeniosłam sie ze wsi do miasta. Bardzo ciężko się aklimatyzowałam. Ponad pół roku chodziłam i beczałam, schudłam -było naprawdę bardzo ciężko. Wszyscy domownicy poza mną byli zadowoleni a ja widziałam same wady nowego miejsca. Mieszkam w nowym domu trzy lata. Czy mi przeszło??? No tak do końca to nie wiem, zapewne jakoś się przyzwyczaiłam. Wady naprawdę ma prawie każdy dom i miejsce na którym stoi. Nie masz przeciez pewności ( choć pewno tak ci sie wydaje) że gdzie indziej będzie ci sie lepiej mieszkać. A to zły sąsiad uprzykrzy ci życie, zapach bo ktoś załozył dziwną hodowle , przeszkadzać będzie niewyasfaltowana droga lub zbyt stroma góra. Podobno jak nie możesz mieć mercedesa ciesz się z forda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Promyk 07.07.2010 22:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2010 Tuuska- masz rację nigdy nie mam pewności że nowe miejsce będzie doskonałe. wtedy może pojawią się inne problemy , które będą gorsze od tego który mam teraz. Teska-wiesz chyba masz trochę racji że nie mam prawdziwych zmartwień i jestem rozpieszczoną księżniczką, która zawsze miała co chciała nawet działkę mogła sobie wybrać i tak źle. Ponadto mam problem z decyzyjnością zawsze wszystko bym odmieniała zamieniała na inne dotyczy to wszystkiego mebli ciuchów i wszystkich zakupów. Nie potrafię wybrać i trzymać się swojej decyzji. Ostatnio miałam sen śniło mi się że urodziłam śliczną córeczkę pomyślałam sobie że to prawdziwe szczęście urodzić zdrowe dziecko.Dziś też wiało od północy nawet na podwórku nie słyszałam samochodów- więc humor mi się polepszył.Wiem że to nie załatwia problemu ale zapomniałam na trochę i mogę cieszyć się chwilą. Nawet mój syn to odczuwa - to straszne ale jak ja jestem taka okropna że on przeze mnie traci radość życia. Nie mogę odbierać mu pełni szczęścia. Musze mu pokazać że jestem szczęśliwa i dzięki temu on też może być szczęśliwy. Bardzo bym chciała pogodzić się z sytuacją zaakceptować to miejsce.Pomyślałam że jak sie wyprowadze i spotka mni ecoś gorszego no właśnie wkurzający sąsiad blisko jakaś melina czy sklep pod którym często piją alkoholicy, albo na początku spokojne miejsce które może w przyszłosći nie być spokojne ze względu na nową drogę która ma powstać. Dziś jak tak nie słyszałąm samochodów wszystko jak ręką odjął.A może po jakimś czasie po prostu nie będą ich słyszeć albo już nie słyszę. Pociesza mnie fakt że nidługo zmieną nawierzchnie tej drogi i to na pewno wyciszy ją. Poza tym wytną drzewa które niosą większy hałas. Ogrodzenei z przodu któe postawimy też nieco poprawi komfort mieszkania. A także taras, drzewka wszystko jakoś razem pozwoli stworzyć sobie miejsce do odpoczynku. EZS- wiem że to nie miejsce decyduje o tym czy czujemy się szczęśliwi ale pomaga w tym poczuciu na pewno. Wydaje mi się że albo jesteśmy szczęśliwi albo nie.I to ludzie z którymi mieszkamy bardziej powodują ze możemy czuć się szczęśliwymi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daszaA 08.07.2010 06:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lipca 2010 Jak 20 lat temu przeprowadziłam się ze średniej wielkości miasta na wieś, gdzie pies na smyczy wzbudzał sensację i uśmiech drwiny na ustach mieszkańców byłam załamana. Chciałam uciekać, byle dalej od tego miejsca. Narzekałam , że nie lubię tego miejsca, ale z czasem a właściwie powinnam napisać z biegiem lat, moje narzekania ucichły, żeby w końcu pobudować następny dom w jeszcze mniejszej miejscowości niedaleko tej Nielubianej kiedyś. Na zmianę mojego nastawienia najbardziej pomogły mi nowe znajomości , jakie zawarłam w nowym miejscu. Podoba mi się tu.Na to co kiedyś narzekałam teraz stało się atutem. Pozdrawiam i życzę innego (lepszego) nastawienia do nowego miejsca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Promyk 09.07.2010 20:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2010 Wiecie co nie będę już tu zaśmiecać tego forum, takimi bzdurami o których cały czas piszę. Dziś znów jest gorzej, -trułam jak zwykle mężowi on już nie może tego słuchać.Żegnam Was, postaram się jakoś z tym wszystkim uporać sama.Dziękuję wszystkim Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kartagina 12.07.2010 08:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lipca 2010 (edytowane) Kochani, naprawdę nie macie tak źle! Mieszkam już 3 lata w mieszkaniu w Warszawie przy ul. Grójeckiej róg Banacha. Nie dość, że jest to mieszkanie przy drodze krajowej na Rzeszów, Kraków i Katowice, gdzie korki po horyzont tworzą się co piątek, to jeszcze mamy tu skręcające i hamujące tramwaje, karetki, które nawet w nocy włączają sygnał, aby przejechać przez skrzyżowanie. Nie da się spać przy otwartym oknie. Przy otwartym oknie nie da się nawet rozmawiać. Mieszkanie jest jednostronne - nie ma ucieczki od hałasu. Okna wychodzą na stronę południowo-wschodnią. W taki upał jak dzisiaj nie da się w nim wytrzymać.Ale to nie wszystko. Kurz, pył, sadza osiadają na wszystkich powierzchniach. Framugi okienne po miesiącu od umycia mają czarne smugi sadzy. Firanek nie da się doprać na biały kolor. Wszystkim tym oddycham ja i moi sąsiedzi. Nie ma szans, aby to się nie odbijało na naszym zdrowiu, słuchu. Nie da się do tego przyzwyczaić. Odliczam miesiące do przeprowadzki do budowanego domu... Edytowane 12 Lipca 2010 przez Kartagina Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zott36 18.07.2010 17:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2010 Ja Ciebie Promyk doskonale rozumiem. Przewaliłam całe zycie do góry nogami , zeby nie mieszkać w pewnym miejscu w pewnym mieście. Nie uznaje słowa "przyzwyczaj się", od pół roku mieszkam tam gdzie chciałam. Odżyłam, jakbym dostała drugie zycie. Ja powiem Promyk działaj i się nie poddawaj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Promyk 24.11.2010 07:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2010 Ja Ciebie Promyk doskonale rozumiem. Przewaliłam całe zycie do góry nogami , zeby nie mieszkać w pewnym miejscu w pewnym mieście. Nie uznaje słowa "przyzwyczaj się", od pół roku mieszkam tam gdzie chciałam. Odżyłam, jakbym dostała drugie zycie. Ja powiem Promyk działaj i się nie poddawaj. Wiecie co temat znów wrócił może nie mam prawdziwych zmartwień. Niedługo rodzę to już 37 tydzień a nadal czuję depresję z powodu iż mieszkam w tym miejscu-pomyśleć że mogło być inaczej.Potrzebuje kogoś kto mnie zmobilizuje do zmiany jak to zrobić? Może pójde do psychologa po porodzie. Jestem wyczerpana. Czy aż tak dużo potrzebuje , kurde urodze dzieco a nawet nie mam gdzie z nim wyjść na spacer wszędzie hałas brak chodnika normalnie koszmar. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 24.11.2010 08:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2010 Ja się*ciągle przeprowadzam. Mieszkałam w nieskończonej już liczbie miejsc i wg. mojego doświadczenia, jest tylko jedna rzecz, do której w żaden sposób nie można się*przyzwyczaić. Jest to hałas. Zwłaszcza hałas drogi kołowej. Można wytrzymać samoloty, a nawet tramwaje, od których trzęsie się dom. Ale szum trasy przelotowej - to koszmar. Co gorsza - tu znów moje subiektywne odczucie - ale hałas z czasem męczy bardziej, a nie mniej. Do tego powoduje autentyczne, pozaświadome nieustanne rozdrażnienie i zmęczenie. (Są zresztą też liczne badania opisujące te zjawiska). Nawet osoby, które nie narzekają (czyli te bardziej odporne) też mają problemy wynikające ze zmęczenia hałasem, choć nie zawsze od razu identyfikują*przyczynę. To klasyczny czynnik wywołujący stres. I to stres długotrwały. Tak więc Promyku - jeśli już jesteś i tak prawie zdecydowana (a tak wnoszę z Twego postu) to zaplanuj, że gdy tylko odchuchasz maleństwo - to zabierzesz się za zmianę. Taką jaka będzie możliwa w Waszej sutuacji, ale jednak zmianę. Sama myśl, że to zrobisz, że ta szosa nie będzie już po wiek wieków i mobilizacja do działania - powinny trochę pomóc. Trzymaj się. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Promyk 24.11.2010 15:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2010 Bratki - masz racje że do hałasu nie da się przyzwyczaić , niektórzy jednak się przyzwyczajają. Mojemu mężowi np nie przeszkadza. To jest temat bardzo trudny dla mnie. Chciałabym to zmienić ale nie wiem za bardzo jak- to nie takie łatwe. Będę już mamą dwójki dzieci i nie odpowiadam tylko za siebie.W domu tez słyszę ten szum samochodowy czasem wcale zależy od wiatru. Na zewnątrz się nie mówi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 24.11.2010 16:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2010 Myślę, że niedługo nie będziesz miała w ogóle czasu,żeby zauważać takie niuanse. Popatrze na to w ten sposób, że być może bluźnisz. Masz rodzinę, dzieci, męża, piękny dom na ogromnym (dla niektórych) terenie i wciąż Ci źle. Wiesz ilu ludzi mieszka w kawalerkach, w slumsach, z pijakami i narkomanami za ścianą ? Ulica to najmniejszy problem. Rozejrzyj się wokół siebie i zacznij DOCENIAĆ to , co posiadasz. Zrób sobie Promyczku rachunek zysków i strat. Teraz masz najwyraźniej za dużo wolnego czasu :) Pomysł z psychologiem - doskonały. Najwyraźniej sobie ze sobą nie radzisz, więc szukaj pomocy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 24.11.2010 20:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2010 Bratki - masz racje że do hałasu nie da się przyzwyczaić , niektórzy jednak się przyzwyczajają. Mojemu mężowi np nie przeszkadza. To jest temat bardzo trudny dla mnie. Chciałabym to zmienić ale nie wiem za bardzo jak- to nie takie łatwe. Będę już mamą dwójki dzieci i nie odpowiadam tylko za siebie.W domu tez słyszę ten szum samochodowy czasem wcale zależy od wiatru. Na zewnątrz się nie mówi. Da się przyzwyczaić. Przez rok mieszkałam w centrum Londynu. Tam był hałas! Dodam, ze przez całą dobę. A ja tylko przez pierwsze 2 miesiące sypiałam w zatyczkach. Potem jakoś przywykłam a potem nie mogłam zasnąć bez tego hałasu -koło mnie była stacja, na której wybuchła bomba jak były zamachy i na mniej więcej tydzień ruch zamkneli. Czułam się wtedy nieswojo. Hałas drogi przelotowej też mam. Mieszkam w miesicie a przelotówka niedaleko. Ba, nawet skrzyżowanie dwóch. Hałąs zależy od wiatru, raz jest większy, raz mniejszy. Czaem trochę mnie drażni, ale tylko czasem. Nefer ma rację - nie w hałasie jest problem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nikola79 26.11.2010 09:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2010 Nie rozumiem niektorych waszych rad, skoro Promyk napisala ze ma z tym problem to znaczy ze ma, kazdy ma takie problemy jakie ma zycie, dla kazdego z was cos innego jest problemem , mnie halas meczy niesamowicie i nie jestem w stanie go zniesc wiec swietnie rozumiem promyka , niekotrzy sa w stanie przyzwyczic do halasu inni niemoga z nim zyc , wiec trzeba uszanowac ich odczucia a nie pisac ze ma zaduzo czasu i problemy wymysla Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 26.11.2010 12:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2010 Nie rozumiem niektorych waszych rad, skoro Promyk napisala ze ma z tym problem to znaczy ze ma, kazdy ma takie problemy jakie ma zycie, dla kazdego z was cos innego jest problemem , mnie halas meczy niesamowicie i nie jestem w stanie go zniesc wiec swietnie rozumiem promyka , niekotrzy sa w stanie przyzwyczic do halasu inni niemoga z nim zyc , wiec trzeba uszanowac ich odczucia a nie pisac ze ma zaduzo czasu i problemy wymysla widzisz, to tylko sugestia, że problem leży nie w samym hałasie, lecz w stosunku do niego. można się nad tą sugestią zastanowić, albo nie. Pomyśl - co będzie, jak nie będzie tego hałasu? Bo szczerze wątpię, że to akurat rozwiąże wszystkie problemy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marlena.ada 27.11.2010 15:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2010 kurcze ale jesteście wredni (jakby powiedziała moja dwuletnia córka), wiadomo zawsze można pomyśleć że inni mają gorzej ale przecież nie na tym życie i ewolucja polega. A Ty Promyku przestań szukać wykrętów do działania i działaj! dzieci to nie tragedia i nie powód żeby już nic w życiu nie zmieniać! no i przyjrzyj się swoim relacjom z mężem, bo chyba nie jest najlepiej, może to Ci doskwiera... powodzenia! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 27.11.2010 18:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2010 Bo to dość proste ( o ile chodzi o hałas od drogi ) - wyprowadzić się - przyzwyczaić się. Ale obawiam się , że to nie o hałas chodzi, ale o "całokształt". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.