Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy mieszkać


Promyk

Recommended Posts

A ja wierzę, że chodzi o hałas i współczuję bardzo. Całą wiosnę, lato, wczesną jesień się miotałam - teraz odżywam. Powód? Wentylatory dachowe na sąsiednim budynku, mieszczą się w wymaganych decybelach. Niby nie jest głośno, ale metaliczny szum u mnie podnosi ciśnienie, powoduje ból głowy, często już rano byłam nakręcona, zanim zorientowałam się, że już są włączone, pracuję w domu więc mam tę przyjemność non stop. Odpoczywam na zakupach, czy w parku gdzie zabieram dzieci na spacer. Dla urozmaicenia jeden mi szumi przed domem, drugi z boku, trzeci przy tarasie za domem. Pozostaje tył domu, 3 metry, północ, a działka wieeeeelka. I uwierzcie, mniej mnie męczy ruch uliczny (wcześniej mieszkałam przy ruchliwej ulicy, obok targowiska), nawet duży niż ten jednostajny upierdliwy ciągły szum od rana do nocy. Teraz na szczęście - aż do wiosny - spokój.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...
  • Odpowiedzi 69
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Witam ponownie

 

Nadal mieszkam w tym miejscu i wciąż wiem iż to najgorsza rzecz w moim życiu.

Urodziłam drugiego synka ma już prawie 4 miesiące -za pół roku wracam do pracy!!!

Jest nadzieja na lepsze jutro. Może uda się nam zgromadzić pieniądze na działkę i dom. I zaczynam spełniac swoje marzzenia. Nigdy nie jest na nie za późno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co Twój mąż na to????

 

zauważ co zwalasz mu na głowę - jedną budowe skończył, żona niezadowolona i chce nowy dom.

Chyba, że i pierwszy dom budowałaś sama i drugi będziesz budowała sama to ok.

Ale z tego co piszesz to chyba nie stać Was na wynajęcie ekipy do budowy pod klucz, więc zapewne mąż się wszystkim zajmował i zajmuje.

Podziwiam go za oddanie i cierpliwość.

A na Twoim miejscu zastanowiłabym się czy to jest w porządku wobec męża. I jak długo on to jeszcze wytrzyma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz Mada, jak przeczytałam Twojego posta to myślałam że to napisał mój mąż, ten sam styl i słownictwo. I powiem Ci że on właśnie się tak czuje jak piszesz ledwo co zakończył jedną budowę a ja mu chcę już nagrać drugą. Jest tym zmęczony. Mam nadzieję że to wytrzyma:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

wytrzyma,nie wytrzyma...........Co Nas nie zabije to Nas wzmocni.

Myślę,że na Twoja niechęć do domu ma wpływ wiele czynników.

Piszesz,że brak chodników-czyli nie masz gdzie wyjśc z wóżkiem na spacer,siedzisz więc w domu,bo wokół przeszkadza hałas.

Z mężem ( co można przeczytać "między wierszami") relacje nie są najlepsze.Pewnie ma na to wpływ wielu czynników.

Masz małe dzieci-więc dużo czasu spędzasz w domu.

A do tego może jeszcze depraesja.....

No i kółko się zamyka.

Radzę Ci dobrze kobieto-działaj.Spróbuj dać ogłoszenie o sprzedaży domu-czy ktoś jest zainteresowany-sprawdż to.Może męża przekona kwota ,którą możecie wziąc za tę nieruchomośc i zapałem będzie planował nową inwestycję :)Nikt nie mówi,że od razu trafi się kupiec i musicie sprzedawć-oswojcie się z tym.

Nie wiem co Ci jeszcze doradzić-ale na pewno powinnaś coś zrobić aby zmienić tę sytuację.Dobrze,że potrafisz o tym mówić,że nie chcesz tu mieszkać,bo niektórzy robią tylko "dobrą minę do złej gry".Myślę,że Ty nie pokochasz już tego miejsca,a czas tylko pogłębia Twoją niechęć.

Pisz co planujesz,bo bardzo zainteresowała mnie Twoja historia.

Powodzenia,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

 

dziękuje za odpowiedź lady. Z jednym się mylisz, że moje stosunki z mężem są złe. Powiem tak łączy nas bardzo silna więź i naprawdę mamy dobry kontakt jest moim najlepszym przyjacielem od czasów szkolnych . Teraz jest mężem jakich mało-mam szczęście.

Gdyby ktoś mi powiedział że jutro obudzę się w innym miejscu zamieszkania to skakałabym z radości -męczy mnie to miejsce strasznie:-(

Chciałabym podjąć jakieś działania -jakoś nie mam odwagi. teraz mam dwójkę malutkich dzieci nie mam nawet kiedy iść do toalety a już szukanie potencjalnych klientow na kupno domu to już ponad moje możliwości. Depresja od siedzenia w domu -TAK i to straszna. Mam dość domu!!!!! Najbardziej jednak wkurza mnie hałas ja chyba kiedyś zwariuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I pomysleć, ze są ludzie którzy by oddali wiele jeśli nie wszystko za dom dla swoich malutkich dzieci. Ciekawe czy twój mąż też tak się w nim męczy? czy nie ma na to czasu bo ostro zapiernicza byś ty mogła miec takie właśnie dywagacie i rozterki.

 

Była iedyś taka modlitwa

 

Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie.

Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę.

I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.

 

Myśle, ze w sam raz do przemysleń dla Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iza dziękuję za odpowiedź. mogło to tak zabrzmieć że przy dwójce dzieci jest tak ciężko.Nie ukrywam że jest -bardziej zmęczenie psychiczne -pewnie że wyrwałabym się do pracy już dziś ale niestety nie mogę jeszcze z różnych względów również chorobowych. Nie będę tutaj o nich pisać. Tutaj na forum poszukuję właśnie różnych opinii i myślę ze pocieszenia i wsparcia także. To czy mam depresję raczej osądzić może psycholog ale to tez po dłuższej terapii.

Mogę zapytać Cię dlaczego przeprowadzasz się całe życie bo interesują mnie takie osoby?

Najbardziej przemówił do mnie post nitubaga -dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwy.anika- podziwiam Cię za to że tak aktywnie poszukujesz swojego miejsca na ziemi i zmieniasz wiele rzeczy żeby czuć się lepiej ja tak nie potrafię...

Blondynka z taczka-Nie samo życie z mężem mnie przytłacza bo jak już wspomniałam mąż jest miłością mojego życia. Przytłacza mnie samo życie rutyna i jak nic się nie dzieje. A ostatnio w moim życiu mimo wielu zmian narodziny dzieci przeprowadzka do nowego domu jest jakoś tak szaro.Mimo iż dzieci to całe moje życie, jak spędzam z nimi całe dnie sama dostaje świra.

Chyba to prawda że hałas to problem zastępczy, a powodem mojego samopoczucia są inne problemy. Problemy ze sobą....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.Mimo iż dzieci to całe moje życie, jak spędzam z nimi całe dnie sama dostaje świra.

Chyba to prawda że hałas to problem zastępczy, a powodem mojego samopoczucia są inne problemy. Problemy ze sobą....

 

Chyba, kobieto, zaczynasz wreszcie myśleć. Dziękuj Bogu i innym bożkom, że wreszcie sama wyartykułowałaś swój problem. To połowa sukcesu. Zrozumieć, że nie dom, nie dzieci, nie mąż, nie sąsiedzi... ale TY!!! To TY SAMA jesteś swoim problemem!!!

Ja nie jestem doktorem psychologii, ale jestem dość stary, żeby w Twoich lękach odnaleźć to, z czym w życiu już się zetknąłem. Ty się czujesz niedoceniana, bo wiesz, że masz całkiem niemały potencjał intelektualny i zawodowy. Ale dzieci Cię uwiązały! I szlag Cię trafia, że przynajmniej w porównaniu ze swoim małżonkiem musisz czuć się teraz słabsza. Nie żartuj, że między Wami wszystko jest cacy, bo na pierwszy rzut oka widać, że tak nie jest. Twoje teksty, to bajki. I zapewnienia, że kochasz itd, itp... daruj sobie. Kochająca partnerka nie byłaby w stanie wpieprzyć partnera w następną budowę dla własnego kaprysu... Albo zgódź się, że to nie kaprys, tylko zimne życzenie. Ale wtedy... o jakiej miłości mowa...

 

Wybacz szczerość, ale jestem już tak stary, że nie umiem się podlizywać...

 

Masz linka i tekst:

 

Gdy jedna łza opada w dół

To jeszcze nic, to jeden ból

Żal, że jedno serce pękło znów

Płacz, dziewczyno, płacz

Tak wiele waży łza

Lżej, gdy się rozleje w rzekę łez

Serdecznie płacz, mężczyzno, płacz

Osuszy rzekę czas

Sól w kącikach ust wytrawi wiatr.

 

Gdy tysiąc łez opada w dół

Jak wielki deszcz z bezbronnych chmur

To tysiąc serc przeszywa ból

Ulice łez i miasta łez

Wagony łez, pociągi łez

Czy nigdy już nie skończą się.

 

Są złote łzy z bogatych serc

I srebrne łzy zamożnych sfer

Spójrz, biedaków łzy to zwykłe szkło

Pan uskładać chce naszyjnik z naszych łez

Płacz to taka zwykła ludzka rzecz.

 

A szczęścia łzy, gdzie one są

Do jakich ust spływają wciąż

Aj, jak przez te łzy wygląda świat

Śmiej się, bracie, śmiej

Niech perły rodzi śmiech

Pan chce mieć naszyjnik z naszych łez

Dlatego śmiej się, bracie, śmiej

Niech życie perli się

Śmiech to taka ludzka, zwykła rzecz.

 

http://www.youtube.com/watch?v=H0ShCtRulz8

Edytowane przez wykrot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Kochająca partnerka nie byłaby w stanie wpieprzyć partnera w następną budowę dla własnego kaprysu... Albo zgódź się, że to nie kaprys, tylko zimne życzenie. Ale wtedy... o jakiej miłości mowa...

 

I powiem Ci że on właśnie się tak czuje jak piszesz ledwo co zakończył jedną budowę a ja mu chcę już nagrać drugą. Jest tym zmęczony. Mam nadzieję że to wytrzyma:smile:

 

Wykrot od początku chciałam to napisać. To nie miłość tylko egoizm.

Miłość jest poświęceniem i oddaniem. On cię kocha ale czy ty go kochasz ? Raczej nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykrot- napisałeś bardzo dosłownie to myślisz, i chyba masz rację z większością rzeczy.

zrozumiałam pewne sprawy i wiem że przyczyną mojego samopoczucia na pewno nie jest hałas od drogi. Pewnie fajnie byłoby mieszkac w cichym spokojnym miejscu ale jak już ktoś to napisał nie można mieć wszystkiego. Zrozumiałam że głównym problemem jestem właśnie sama dla siebie- moje nieuporządkowane emocje, egoizm.

Aglig - to prawda mąż mnie kocha a ja??? Ostatnio tylko mu narzekałam na wszystko. Teraz zrozumiałam to i wiem że muszę inaczej żyć.

Dziękuję Wam za odpowiedzi.

Ciesze się że to odkryłam że mam taki problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lady in red- zamierzam zmienić siebie swoje podejście do problemów.Hałas jest i nie zmienię tego. Nie będę zadręczać tym siebie ani męza. Nie będę mu narzekać, w ogóle nie będę narzekać. Będę szczęśliwa. Chcę cieszyć się dniem, tym że mam rodzinę, zdrowe dzieci, dom i kochającego męża. Chce dać mu prawdziwą miłość. A marzenia o cichym spokojnym miejscu kiedyś na pewno spełnię.

Jestem osobą i dużych pokładach energii,chciałabym wykorzystać tą energię właśnie na zmianę swojego podejścia. Cieszyć się dniem a nie rozważać co będzie za rok, dwa czy trzy lata.Ważne jest dla mnie teraz. A reszta sama przyjdzie...

Lady in red- A ty też masz jakiś problem???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze coś dodam od siebie i na swoim przykładzie. Jak urodziła się moja córka, mieszkaliśmy w kawalerce na 4 pietrze. Strasznie mnie to męczyło. Wnoszenie dziecka, zakupów itp. Maz wtedy dużo pracował, byłam sama. Jak córka miała rok, wróciłam do pracy. Równocześnie zmieniliśmy mieszkanie na duże i oczywiście na parterze. Okazało się, ze córka jest chora i musze zostać w domu. Wzięłam bezpłatny. Jak, osoba aktywna i niezależna, towarzyska skazana na siedzenie z dzieckiem, spacerki, place zabaw i tym podobne rzeczy, których nie cierpiałam. Mieszkanie przestało mi się podobać. Następnie przeprowadzk do mieszkania służbowego. Na wieś, gdzie mi sie wydawało, że powinnam mieszkać. Kupno działki i projektu domu. Siedziałam na tej wsi i patrzyłam w okno. Wkurzało mnie wszystko. Nastąpił wiec zakup wiejskiej chałupki, gdzie mogłam uciec od mieszkania służbowego. Tak uciekałam z domu przy każdej okazji. Wyszło to na dobre, bo pokońcyłam jakieś podyplomówki, zarobiłam troche na nieruchomościach (z nudów). W czasie mieszkania w służbowym poszłm do pracy. Po kilku miesiącach znowu zonk. Dziecko choruje nadal. Znowu rezygnacja z pracy i znowu nienawidzę mieszkania. No to co? Zakup domu, który jest do remontu, przy dość ruchliwej ulicy, więc po kilku miesiącach od przeprowadzki zaczęłam grzebać w internecie i szukać zamiany albo czegoś podobnego. Raz nawet wystawiłąm na próbe nasz dom i jak zjawiło się kilka zdecydowanych na kupno osób, to sie wystraszyłam. Odwołałąm ogłoszenie. Potem znowu wróciłam do pracy, a dziecko było starsze, więc nie było z nim problemów. Z czasem zaczęło samo wracać, samo odrabiać lekcje, dbać o siebie. No i przede wszystkim przestało chorować. A ja przestałam szukać innego domu. Polubiłam ten, który mam. Nie wykluczam, że za jakiś czas, jak dziecko wyfrunie, wybudujemy, albo kupimy jakiś mniejszy. Ale to za jakiś czas.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...