czupurek 19.01.2005 08:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Rok 2005 18 stycznia parapety - wybierałam, przebierałam, chcąc pogodzić cenę, gusta i wygląd: musiały być białe zarówno od wewnątrz, jak i na zewnątrz. W końcu znalazłam kompromis. Zakupiłam parapety z duromarmuru (moim skromnym zdaniem lepsze od wszelkich plastików, a tańsze od marmurów i granitów; drzewo nie wchodziło w rachubę wogóle): wewnętrzne gładkie, zewnętrzne imitujące płytki klinkierowe. No i cena przyjazna mojej kieszeni: za 7,30mb wewnętrznych zapłaciłam ~480 zł, za zewnętrzne ~300,00 zł + przycięcie dwóch ~20 zł. Razem ~800 zł. Teraz tylko zamontować i gotowe. drzwi zewnętrzne - buuuu, odkryłam szparę, uszczelka nie dochodzi do ramy i wieje. Wezwany serwisant, wyregulował śruby i.... buuuu teraz za mocno. drzwi ciężko się zamykają i trzeba trzaskać. No cóż, znowu musi przyjechać. drzwi kotłowni - buuu, są spaczone i od połowy w dół nie przylegają do ościeżnicy. Jeżeli majstrowi nie uda się czegoś z tym zrobić, trzeba będzie reklamować. no, a po za tym słonko świeci i jest gut. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 21.01.2005 08:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2005 Rok 2005 20 stycznia niezadowolenia ciąg dalszy - oprócz spaczonych drzwi kotłowni odkryłam, że w umywalce zamontowanej w wc, w okolicach sitka zrobił się brzydki nalot, który bez szorowania nie chce zejść. Wygląda to, jakby w tym miejscu nie było emalii. Zarówno umywalka, jak i drzwi kupione w castoramie. Zadzwoniłam do producenta umywalki (Koło) i poinformowałam o problemie - mam złożyć reklamację. Tak więc, biegnę dziś do castoramy i składam reklamację i na drzwi i na umywalkę. Ciekawe ile będę czekać na reakcję? parapety - zamontowane. Mnie się podobają i wyglądają tak, jakby od zawsze tam były. Za montaż dziesięciu (5 zewnętrznych, 5 wewnętrznych) zostałam oskubana przez majstra na 200 zł. podbitka - do wyboru miałam podbitkę z pcv typu siding (ok. 23zł/m2) i panele zewnętrzne (12-15zł/m2), z których też robi się podbitkę. Z uwagi na różnicę w cenach wybór padł na panele. I tak: w castoramie było najtaniej (niecałe 12 zł), ale....no właśnie, panele były w różnych odcieniach (białe i jakby kremowe), a listwy wszelakie tylko kremowe, więc odpadło. Potem okazało się, że panele są z innej, a listwy z innej firmy, no i to oświetlenie, przy którym nic nie widać, a już na pewno takich niuansów jak odcień. Po kilku tel. znalazłam panele w SCMB. Na plus zaliczyć można: - cenę paneli 13,80zł/m2 (ze szczęścia zapomniałam się potargować o rabat ), - panele i listwy są jednej firmy (Ergis), więc i z odcieniem nie ma problema. Jak zawsze dodatki (tutaj listwy) były droższe, niż produkt główny. Za 42m2 paneli zapłaciłam 600 zł, na narożniki i listwy (60 szt) dałam 785 zł. Mała uwaga: podczas załadunku odkryłam, że jedna paczka paneli ma nieco inny odcień. Faceci (w liczbie 3) na moje spostrzeżenie, odpowiedzieli: - niemożliwe! - a jednak. proszę się przyjrzeć! wiem, że faceci nie rozróżniają odcieni, ale ta paczka napewno ma inny odcień!rozerwali 2 paczki, porównali i co? ano, wyszło na moje, więc te leciutko kremowe poszły do wymiany. Panele kupione, więc przyszła pora na targi cenowe za robociznę. Po burzliwych (jak zawsze) negocjacjach stanęło, że majster zrobi podbitkę za 16zł/m2. A więc, od jutra do dzieła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 26.01.2005 07:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2005 Rok 2005 26 styczeń ocieplenie - prace ociepleniowe prawie zakończone. Do wykonania pozostało pociągnięcie 3/4 ścian - gruntem - niestety przyszedł spory mróz, więc musimy troszkę poczekać. Położenie ocieplenia (ok. 180m2)kosztowało nas łącznie 8,5k (w tym: 5,5k materiał). instalacja co, cwu - oj bieda. Okazało się, że mamy za duże ciśnienie wody w sieci i zawór bezp. wyrzuca jej sporo, prosto na podłogę. Dzisiaj instalator zamontuje reduktor, który zlikwiduje problem. Niestety zlikwiduje również z mojej kieszenie 420 zł. Na marginesie - z ogrzewania podłogowego jestem póki co zadowolona. W chatce miłe ciepełko, podłoga dobrze trzyma temperaturę. Potwierdza się, że ten rodzaj ogrzewania ma dużą bezwładność. U nas wychładzanie/podnoszenie temp. wynosi ok. 1 st na godzinę. Jednak przy pogodówce i odpowiednim zaprogramowaniu termostatów nie rodzi to, jakiś większych problemów. plany na najbliższą przyszłość - lada dzień przyjadą drzwi wewnętrzne . A jak majstry zakończą prace z podbitką i gruntowaniem ocieplenia, wreszcie rozpoczniemy prace wewnątrz: malowanie, glazura. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 01.02.2005 14:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2005 Rok 2005 24 styczeń drzwi wewnętrzne - Zamówiłam na początku stycznia 5 par firmy DRE model-modern, wypełnione szkłem piaskowanym, kolor calvados, ościeznice regulowane. Cena przystępna. Za całość zapłaciłam 3.165,00 zł. Właśnie je odebrałam. Narazie wsie ofoliowane, ale chyba ładne będą. Tak te drzwi przyszły szybko, że nie zdążyłam z podłogami i muszą sobie w kącie poczekać na swoją kolej. Niestety, mam małą zagwostkę - facet niby mierzył otwory drzwiowe w każą stronę, a jak przyszły to, okazało się, że mają mniejszą wysokość i trzeba będzie zamurować część przy nadprożach (cosik ok. 5cm). Zaraz zdenerwowana, dzwoniłam do facia, ale on powiedział, że to drzwi typowe i on mówił mi (kurcze nie słuchałam ), że mam za wysokie otwory drzwiowe i trzeba będzie je kurka obniżyć, no bo przecież nie zamówię nowych na wymiar bo, byłyby 3 razy droższe. bleee, gdzie ten majster, albo architekt miał oczy?! Zawsze coś.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 07.02.2005 09:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lutego 2005 Rok 2005 02 lutego Wczorajszy dzień i noc u nas do bani. Same straty. Rolf zjadł mi jeden element, jeszcze nie zamontowanej, świeżutkiej ościeżnicy i muszę zamówić nową. I właśnie majster dzwonił, że jakiś @#!$% w nocy ukradł mu wszystkie narzędzia z samochodu. Kurka nigdy u nas nie było kradzieży, aż do dziś. Majster stracił 3 wiertarki, piłę, fleksa - i nie ma czym robić 03 lutego Jestem wkurzona. Wyczekany facet od płytek, przyszedł i powiedział, że za 1m2 położenia (płytki duże, podłoga równa, pow. ok. 100m2) chce..... 55 zł!!!!!!! No, chyba urwał się z choinki. Znowu jestem w punkcie wyjścia, a podłóg nie zrobię już chyba nigdy! 04 lutego malowanie - jedno w tym tygodniu zakończyłam pozytywnie. Od poniedziałku zaczynamy malowanie ścian. Właśnie zakupiłam farbę do sypialni: firmy caparol lateksową w sympatycznym kolorze pod tajemniczą nazwą madeira. Mam nadzieję, że będzie ładnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 11.02.2005 10:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lutego 2005 Rok 2005 08 lutego Kafle - na położenie podłóg ekipa wybrana - cena przyzwoita 25zł/m2. Trzymam kciuki, żeby ładnie wyszło...... i żebym nie musiała ich wylać, jak poprzedników. 09 lutego elektryka - powraca. Przyszli fachmani, by poprawić usterki (wypisałam tego dwie strony formatu A4 ) i temat zakończyć definitywnie. Okazało się, że przyszli nowi, bo tamtych szef wywalił na zbity .... (i wcale się nie dziwię). Niestety, nie rozeznani z tematem musieli diagnozować wszystko od początku, strasznie psiocząc przy tym na poprzedników. Całe szczęście byli bardziej rozgarnięci od poprzedników i wszystko pięknie pokończyli i opisali. Teraz tylko jeszcze protokoły i temat elektryki zamykam - the end. 10 lutego kafle cd - kolejna partia płytek wybrana, tym razem do oranżerii/biblioteki. Notabene - strasznie męczące zajęcie, człek nie wie na co się zdecydować. Wybrałam gres porcellanto Abisynia 1 wypatrzone w hiperze - są PRZEPIĘKNE (ale skromność ). Zamówienie puściłam przez zaprzyjaźnioną hurtownię budowlaną, dzięki czemu dostałam upust: 10% na kafle i 12% na dekory (czyli koło 200 zł zostało mi w kieszeni na przysłowiowe waciki ). 11 lutego malowanie cd - no ostatnie dwa kolory farby kupione - znowu grupa żółta i oranż/łosoś. Tak wogóle to, różnice między odcieniami w danej grupie są naprawdę subtelne i nie byłoby wielkiej tragedii, gdybym wybrała tylko jeden, góra dwa odcienie. Cenę robocizny za dwukrotne malowanie (wcześniej szpachlowanie ubytków jeśli takowe by były) ustaliłam na 3zł/m2. Wczoraj wieczorem trochę mina mi zrzedła, bo wydawało mi się, że kolor w sypialni wyszedł za głęboki, cukierkowy. Całe szczęście była to, wina natężenia oświetlenia - dzisiaj w świetle dziennym jest ok - jaśniutko, milutko. Reasumują, farba firmy caparol jest super. Wzięłam lateksową uni-latex za 7 zł/l (baza). Po podwójnym malowaniu krycie jest dobre, struktura matowo-aksamitna, kolor miły - nie żałuję wyboru, a najbardziej cieszę się z zaoszczędzonej różnicy między caparolem, a tikurillą. Teraz zaczynam bieganie za listwami przypodłogowymi. Z racji jasnych podłóg i ścian wymyśliłam, że dobiorę do drzwi w kolorze calvados. No więc latam z kawałkiem ościeżnicy (dobrze, że wzięłam tą najkrótszą część ). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 22.02.2005 13:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2005 Rok 2005 15 lutego Melduję - jedno pomieszczenie mam w pełni mieszkalne. Dla mnie wygląda super. Już nie mogę się doczekać, kiedy ta moja łososiowa sypialnia będzie tylko sypialnią, bez gratów z innych pomieszczeń. Dzisiaj na tapetę wchodzi pokój syna - docelowo niebieski. Kafle - wybieranie definitywnie zakończone. Do części dziennej (hol, kuchnia, salon) pójdzie jasny gres z Nowej Gali. Kafle 40x40 matowe po rabatach wyszły 70 zł/m2, polerowane 119,50 zł/m2. Do tego wszystkiego zamarzyły mi się super dekory, jako dopełnienie całości. i... mało nie zemdlałam: za 26 szt. zażądano ponad 2,0 tys. zł., co stanowi nomen omen 36% ceny całości (ręcznie je robią czy co?! ) - co robić?! co robić?! 16 lutego Dekory pa, pa - na forum, Delf poradziła: "- odpuść, myślę, że bez problemu znajdziesz tańszą alternatywę, a za 5% ceny kup sobie coś fajnego do ubrania, albo idź na suuuper kolację w celu odpędzenia dołów". Po namyśle, za jej radą odpuściłam. W miejscach dylatacji, zamiast tych dekorów listwy aluminiowe będą. Trochę skromniej, ale myślę, że też ładnie. No i skusiła - dekory odpuściłam, wskoczyłam do sklepu (ot tak z ciekawości na minutkę) i wyskoczyłam po 5 minutach z nowym garniturem (wcześniej dwie bluzki nabyłam również). Jak tak dalej pójdzie to, nie starczy mi nawet na te listwy aluminiowe. I melduję - drugie pomieszczenie (pokój syna) gotowe. Mimo ścian w kolorze niebieskim - wszystko wygląda przyzwoicie, ba wygląda ładnie. Aaa, i pierwsze 4m2 gresu również zostało położone. Dla mnie picabello (a wstawki z polerowanego to, po prostu rewelacja). 19 lutego Prace glazurnicze trwają. Niestety, szykuje się mały przestój. W czwartek miałam odebrać dekory do oranżerii i co? Ano przyszły tyle, że ścienne (gamonie) i nie pozostaje nic innego jak znów czekać tydzień. Tak sobie pomyślałam, że z tych 2 tys. za odpuszczone dekory z Nowej Gali, pewnie jeszcze coś zostało, więc właśnie kupiłam synowi (tzn. dałam zaliczkę) kanapę+fotele i stolik, a sobie (małżowi również ma się rozumieć) łoże do sypialni z szafeczkami. No co, akurat na meble BRW jest do końca lutego promocja, więc parę groszy zaoszczędziłam jakby nie było. Och, już nie mogę się doczekać kiedy przyjadą moje nowe, piękne mebelki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 02.03.2005 09:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2005 Rok 2005 25 luty prace glazurnicze cd - od wczoraj cały hol już jest "gresowy" i śliczny oczywiście. Płytki wyczyściłam na glanc pomada, fugi zaimpregnowałam HG i po robocie. Dobrze, że z tego polerowanego są tylko niewielkie wstawki - po konserwacji płynem HG "czysta podłoga" (czy jakoś tam) są niemiłosiernie śliskie. Wczoraj przyszły wreszcie dekory do oranżerii (tym razem dobre - podłogowe) i bez mała godzinę bawiliśmy się na sucho w układanie podłogi, aż osiągnęliśmy najwyższy stopień zadowolenia. 28 luty drzwi wewnętrzne - melduję, że zamontowano pierwsze dwie pary drzwi. Oczywiście bardzo mi się podobają. Wreszcie będę mogła zamknąć drzwi do sypialni i spać w spokoju. 01 marca inne - od paru dni tematem Nr 1 stało się kupno materaca. Wyedukowana na forum, podzwoniłam, pooglądałam i wreszcie kupiłam materac do naszego łoża: kieszonkowy, 7-stref, firmy relax. A najlepsze, że trafiłam na promocję i zamiast wydać 700-900, straciłam 560 (tzn. straciłam więcej, bo za "zaoszczędzone" pieniądze dokupiłam od razu podkład na materac do dwóch łóżek. Tak czy siak jestem do przodu). Materac, tak jak łóżko, przyjedzie dopiero przed świętami (i dobrze bo, u mnie nadal pole walki). Już nie mogę się doczekać, chyba wezmę z tydzień urlopu, co by poleżeć na nowych sprzętach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 17.03.2005 08:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Marca 2005 Rok 2005 04 marca drzwi wewnętrzne - the end. Tak, tak wszystkie drzwi wreszcie zamontowane, nic tylko chodzę i podziwiam. kafle cd - fachmani skończyli właśnie układać kafle w oranżerii. Jest to, jedyny pokój z jakimś wzorem na podłodze. Wzór jest delikatny i według mnie (w końcu ja wybierałam ) wygląda ładnie. I co z tego, że skończyli układać i sobie pojechali na łikend do domu. Stoję, patrzę na tą swoją nową podłogę, patrzę i stoję i...... ło matko te gamonie zamiast jaśminowej - dali białą fugę Chce mi się wyć, dlaczego życie tak mnie doświadcza! Co za jełopy! Nic, ja mam spieprzony weekend to, oni też będą mieli. Zadzwoniłam, opieprzyłam, będą w poniedziałek ściągać i kłaść od nowa prawidłową. Ciekawe kto zapłaci za zmarnowanie 5 kg fugi mapei? Przez tą fugę odeszła mi ochota na dalsze prace. Naleję sobie drinka i walnę się na kanapę, w końcu należy mi się. 07 marca oranżeria cd - fuga poprawiona, a majstry O B R A Ż E N I. Dacie wiarę? Cały dzień ponoć złorzeczyli pod nosem że muszą poprawiać (info od małża). Ale po powrocie z pracy ustawiłam brać do pionu i przestali. No to, przenosimy graty i zaczynamy ostatni etap: malowanie i kaflowanie części dziennej. 16 marca kafle, malowanie - the end. Prace w części dziennej zakończone. ufff. Nawet nieźle i sprawnie poszło (czyżby zasługa ostatniego opeerdesu?). Całość wygląda przyzwoicie. Co ja mówię - wygląda pięęęęęknie. No, to jutro ustawiamy graty z powrotem na swoje miejsce, a na łikendzik postaram się zrobić sesję zdjęciową. Spróbuję podsumować. Malowanie ścian i kaflowanie ok. 100 m2 podłóg, osadzenie drzwi + listwy i inne bzdety kosztowało nas w sumie c'a 17,5k. Niestety, z przyczyn technicznych, z łazienką do świąt się nie wyrobimy. Cóż, trudno, nie teraz to, się zrobi w kwietniu. A, zapomniałabym, majstry poprawili po poprzednikach moje nieszczęsne wc. Niestety musieli część kafli zdjąć i niespodzianka - kleju było na nich (nie przesadzam) UWAGA .... 3cm. Nie jest idealnie, ale i tak lepiej niż było. Trudno, przeżyję. Plany na najbliższy okres: zrobienie łazienki, zakończenie prac tynkarskich zewnętrznych, uporządkowanie terenu, może ogrodzenie z przodu jak starczy kasy. A potem..... kupię sobie leżak-łóżko i będę się wylegiwać w słonku cały sezon na tarasie. A co! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 18.03.2005 07:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2005 Rok 2005 17 marca Tak, niezaprzeczalnie widać, że mała przerwa w pracach wykończeniowych bardzo mi się przyda, bo zaczynam być (znaczy jestem) już mocno zmęczona, a przy tym zakręcona jak słoik. Przykład z ostatnich dwóch dni: 16.03.05 godz. 14-sta dzwoni majster: - proszę po pracy kupić ostatnie 2 listwy, 2 zaślepki i 2 narożniki (sklep nr 1) oraz 1 listwę aluminiową (sklep nr 2). Nie ma sprawy. Po pracy wpadam do sklepu nr 1, gdzie sprzedawca pyta: - ile jeszcze brakuje? (byłam u niego parę razy to, już mnie pamięta) - ostatnia JEDNA i 2 zewnętrzne oraz 2 zaślepki. Towar wpakowałam do samochodu i zadowolona wióra do domu. I co? ano zapomniałam, że listwy miały być dwie, o aluminiowej nie wspomnę. 17.03.05 godz. 13-sta dzwoni majster: - proszę kupić 2 kg fugi takiej, 5 kg fugi takiej, 7 szt. kafli takich (wszystko do nabycia w jednym miejscu) Nie ma sprawy. Wpadam do sklepu zamawiam co trzeba, płacę i jadę pod magazyn odebrać towar. Towar wpakowany do samochodu i wióra do domu. I co? ano wzięłam tylko kafle, o fugach zapomniałam na śmierć. I co? ano w te pędy wracałam z powrotem. Powiem tak: dosyć, dosyć, chcę urlopuuuuuuuuuuuuuuu!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 21.03.2005 08:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Marca 2005 Rok 2005 21 marca Tak urlopu się zachciewa! Nic nie robienie marzy! Nie ma tak dobrze. Kolejny weekend minął nam bardzo pracowicie. W sobotę punktualnie przyjechały zamówione meble firmy BRW: - kanapa, fotele, stolik dla syna - łoże i 2 szafki nocne dla dorosłych Mebli niby mało, a wszystko oprócz kanapy syna, przyszło w paczkach czyli "Adam Słodowy - zrób to, sam" - więc do dzieła. Pierwszy zgrzyt - nie możemy znaleźć wkrętarki na akumulator. Szukałam w myślach, gdzie może być, komu pożyczyłam - niestety, olśnienie nie nadeszło. Kartony, złożone na środku holu kuszą, więc nie pozostaje nic innego jak wziąć w łapki śrubokręty ręczne i... do roboty! Przygotowaliśmy sobie warsztat pracy: - na podłogę poszły koce, - obok niezbędne oprzyrządowanie w postaci młotków, śrubokrętów, etc - dorośli (czyli ja i małż ) konieczny przy tego typu pracach płyn chłodzący czyli browarek a, obrazu dopełniały, wszędzie wściubiające swoje nochale, dwa psy. Do tematu podeszliśmy szczwanie: zaczęliśmy od rzeczy najprostszych. W życiu, w życiu nie myślałam, że na skręcaniu 2 foteli, 2 szafek i stolika (bo tyle zrobiliśmy w sobotę) może zejść bite 8 godzin (nawet na obiad nam czasu nie starczyło). Wieczorkiem, gdy już na łapki nie wyrabialiśmy, życzliwy sąsiad pożyczył nam wkrętarkę. O losie, jakie to, wdzięczne urządzenie. Nie będę opisywać, jak nam wszystko sprawnie poszło, ile różnych takich @#!$%^ poleciało z naszych ust. Najważniejsze, że się udało! A to, że pęcherze na rękach? bolące plecy? siniaki na nogach? To, betka - meble są śliczne i stoją. Jedyne czego nie mogłam odżałować to to, że nie udało nam się złożyć łoża do sypialni i o 22-giej padłam jeszcze na stare materace. W niedzielę ledwo słonko wstało, zerwaliśmy się kontynuować prace. Jako, że zdobyliśmy kawał doświadczenia dnia poprzedniego i mieliśmy nadal wkrętarkę sąsiada, łoże po 2-3 godz., stanęło w pełnej krasie, szybko sprawdzone przez przyszłych użytkowników, czy wszystko dobrze zamontowane. Potem już tylko kilka godzin sprzątania, przestawiania, ustawiania i w chatce zrobiło się jeszcze bardziej cywilizowanie. A my? Umęczeni, ale szczęśliwi, bardzo szybko myk do swoich nowych łóżeczek, spać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 04.04.2005 07:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2005 Rok 2005 31 marca Za oknem zrobiło się całkiem wiosennie, więc i my wprowadziliśmy małe zmiany do harmonogramu prac. Najpierw robimy porządki na zewnątrz + ogrodzenie, łazienka za miesiąc-dwa (rękami i nogami bronię się przed czekającym mnie znowu sajgonem związanym z kafelkowaniem tego przybytku). Na początek porządki - kontener na gruz i takie tam + kopara która to, wrzuci do pojemnika. Firma podstawiła zamówiony kontener 6m3 - kopara wrzuciła 4 łychy i.... kontener był pełny, a góra nie zmalała. Na drugi dzień przyjechał większy 10m3 - i dopiero wszystko się zmieściło. Niestety przez te porządki jestem o 1 tys. lżejsza. Jednocześnie likwidacji uległa pierwsza budowla (szopa) i polne wc (o ten ostatni budynek musiałam dosłownie stoczyć bój z majstrami, którzy nie chcieli się z nim rozstać). Na szczęście, gleba moja i postawiłam na swoim. Teraz jest jakby równiej, przestronniej. Na dniach ma przyjechać jakaś brona czy rekultywator - nie znam się, ale wiem, że ma przekopać moją glinkę. I pora się brać za ogrodzenie. Po wielu naradach rodzinnych, biorąc pod uwagę gusta, wielkość działki, ceny i zasobność portfela (to, ostatnie przeważyło) płot będzie z siatki powlekanej, do tego brama przesuwna + furtka. Casting materiałowo-roboczy trwa. 02 kwietnia Właśnie dokonałam zakupu 2 rozkładanych leżaków , a że pogoda ładna, więc zaraz jeden wypróbowałam i całe popołudnie zamiast sprzątać, etc. przeleżałam na tarasie z piwkiem. Było super, żeby jeszcze chciało się samo wszystko zrobić byłoby jeszcze piękniej..... 02-03 kwietnia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 13.04.2005 06:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2005 Rok 2005 06 kwietnia ogrodzenie - firmy wybrane, część materiału już zakupiona, prace rozpoczęte. Kupiłam siatkę i słupki ocynk + pcv. Miejmy nadzieję, że trochę postoi. Ceny: siatka 6,90m2, słupek pośredni 31,45zł/szt i inne. Razem na 140mb materiału na ogrodzenie pójdzie ok. 4,8k. A tak na marginesie - gdybym miała decydować o zakupie siatki tylko na podstawie rozmów z przedstawicielem to,..... nic bym nie kupiła. Facet bez ikry i zaangażowania. O wszystko musiałam się sama pytać, wręcz wyciągać z niego. Na słupki kazał wpłacać zaliczki i czekać na nie conajmniej 3 dni, jakby mi na wymiar robił . Jednym słowem pupa wołowa jakich mało. Ale już załatwione, a facet niech się buja. Mieli w ofercie bramy wjazdowe, ale temat odpuściłam, z powodów jak wyżej + żadnej chęci negocjacji cen, po prostu łup z katalogu. No, właśnie zapomniałam donieść kto robi ogrodzenie. A kto może robić? Oczywiście nasz Pan Majster. Cena przyzwoita, powiedziałabym wręcz, że zdarta: 12 zł/mb (w tym: demontaż starego ogrodzenia, słupki w betonie, może i przemycę montaż bram ). No, ale nie mógł wziąć więcej (tzn. nie dostałby więcej ode mnie). W końcu koczuje u mnie, korzysta z mediów i niemiłosiernie mi tyłek obrabia po okolicy biliższej i dalszej, czego bardzo nie lubię. Ale cóż, widocznie to, taki typ wiejskiego chłopka (bez obrazy dla mieszkających na wsi). Ciekawe czy nie zapomniał donieść, że ma u nas zawsze płacone na czas (albo i nierzadko przed), że otrzymał od nas nieoprocentowaną pożyczkę na ponad rok czasu, dostawał prezenty, robiliśmy grillki i częstowaliśmy wódeczką. Jaki człowiek kiedyś był głupi. Z takimi to, trzeba krótko, za mordę, bo i tak nie docenią. Na szczęście nasze rozstanie jest już blisko (mam taką nadzieję, bo po nim nie widać, żeby chciał nas opuścić Więc będziemy musieli go sami... spuścić). 12 kwietnia brama, furtka - po rozpoznaniu tematu wśród masowych producentów, jak i lokalnych rzemieślników, gdzie ceny prawie się nie różniły między sobą, a jakość niestety tak, stanęło na wiśniowskim. Z pierwszego polecenia pojechałam do przedstawiciela nr 1. Z wyceną w ręku wsiadłam w samochód, patrzę, a on mi zrobił kalkulację po cenie katalogowej. Zadzwoniłam, opiórkałam i dał mi w końcu 5% rabatu. W zanadrzu miałam jeszcze drugie polecenie. No i gościu nr 2 (nie uwierzycie, ale chyba był wczorajszy ), dał mi 9% rabatu - więc wybór był oczywisty. Całość: brama samonośna ręczna (ach, ta kasa), furtka z zamkiem magnetycznym, 4 słupki kosztowała 3,35k. Z ich transportu zrezygnowałam (chcieli 200 zł) i załatwiłam przewóz za 80 zł. Tak więc około 2 maja posesja będzie całkowicie zamknięta. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 26.04.2005 09:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Kwietnia 2005 Rok 2005 14 kwiecień trawnik - no, trochę za szumnie powiedziane, więc na początek - walka z terenem. Od rana przyjechał rolnik: najpierw traktorem z pługiem orał i orał, aż maszyna dęba stawała, tak u mnie skaliście. Potem leciał glebogryzarką, co by rozbić te wszystkie grudy. Facet biedził się 3 godz. ale i kazał sobie nieźle zapłacić (3 stówki poszły sobie precz). Zrobiło się równiej, choć do ideału baaaaardzo daleko. 15 kwiecień Teraz czas rozpocząć akcję grabienia - ale muszę przyznać trudna to sztuka. Wczoraj trochę próbowaliśmy i jakoś słabo nam to wychodziło. Więc, niewiele myśląc, wynajęliśmy na dzisiaj autochtona. Zgodził się za stówkę wyręczyć nas w tych pracach. 16 kwiecień trawnik cd - trawa posiana. Nawet nie wiedziałam, że to, taka ciężka praca. No, samo sianie nie, ale wałowanie. Ale zacznę od początku: - wcześnie rano poleciałam podlać to nasze lotnisko (cosik 800m2), potem z małżem bawiliśmy się w siewców: w te i we wte, w te i we wte, dawaj rozrzucać nasionka. Cały czas miałam dylemat, czy nie za mało sypię tych nasion. Gdzieś po godzinie wszystko było obsiane - zużyliśmy pięć pięciokilowych worków z nasionami. Potem, walcem pożyczonym od sąsiada, zaczęliśmy wałować ziemię miejsce w miejsce. Tu poszło zdecydowanie gorzej, bo walec ciężki jak jasna cholera. Jeden człek nie dałby rady, więc ciągaliśmy tego wała we dwójkę, chyba ze 2 godziny najmniej. Ostatkiem sił zmoczyliśmy wszystko wodą i..... po robocie - trawnik założony. Teraz będziemy podlewać i patrzeć jak rośnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 26.04.2005 09:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Kwietnia 2005 Rok 2005 21 kwiecień ogrodzenie the end - prace zakończone. Ogrodzona cała posesja. Muszę przyznać, że mimo wcześniejszej niechęci do siatki, całość wygląda przyzwoicie. Po odliczeniu części kosztów przypadających na sąsiadów (ok. 25mb), ogrodzenie kosztowało mnie 5,3k. Majstry zamontowały również, świeżo przywiezione, 4 słupki pod bramę i furtkę. Kiedy 4-go maja odbiorę "zamknięcia" i będzie na zicher. Co jeszcze w tym sezonie? jak się uda to może podjazdy, no i w okolicach sierpnia łazienkę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 10.05.2005 06:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2005 Rok 2005 05 maja 2005 thuje - zakupiłam na próbę ponad 30 szt żywotników zachodnich wysokości 40-50 cm po 3 zł. Niestety nie znam jeszcze nazwy. Dzisiaj odbyło się wielkie sadzenie na stronie północnej, mam nadzieję, że przyjmą się bez większych problemów. 09 maja brama i furtka - uwaga, uwaga - przytargałam właśnie długo oczekiwane żelaztwo - piękniste i zielone. Jutro wielki montaż juhuuuuu Tak montaż, o ile się uda bo, ktoś był blondi i co nieco popieprzył. A było to tak. Przy składaniu zamówienia określiłam na którą stronę ma być otwierana furtka i było ok. Po tygodniu przyjechały słupki montażowe, które zostały pięknie przez majstrów osadzone w ogromnej ilości betonu i też wydawało się ok. No i przyjechała furtka i już nie jest ok. Dlaczego? Ano ja nie zakomunikowałam majstrom na którą stronę będzie się otwierała (blondi), majstry nie zapytały (blondi) i jest tak: furtka na prawo, kable wyprowadzone w słupku lewym. auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu Jesteśmy banda gamoni do kwadratu No i teraz coś trzeba wymyśleć, tylko co?! cdn...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 12.05.2005 06:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Maja 2005 Rok 2005 11 maja brama, furtka - zamontowane, całość wygląda ok i chodzi lekko. Nie znam się, ale sąsiad mówi, ze chyba jedna rolka jest jajowata, bo brama lekko skacze góra-dół. No cóż złożę szybką wizytę dystrybutorowi, niech wyjaśni sprawę. Kable do zamka furtki przełożone bez większego problemu, teraz muszę jeszcze jej otwierańsko zamontować typu: 1. gość dzwoni 2. ja luken przez plazmę (czyli drzwi) 3. jest ok, to naciskam przycisk 4. gość wchodzi Byłam wczoraj na zakupach i fachowcy od elektroniki złożyli mi potrzebny do powyższej operacji sprzęt (nawet częściowo zmontowali i schemata narysowali ), więc teraz tylko muszę kogoś namówić na montaż tego ustrojstwa. Od razu wyjaśnię, że domofonu nie chcieliśmy, bo jako taki jest nam zbędny (wsio widzę przez drzwi, furtka blisko). No i wyszło taniej niż tradycyjnie bo ok. 65zł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 14.06.2005 07:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2005 ależ zaległości! nawet nie przypuszczałam, że tak mnie pochłonie ogrodnictwo Rok 2005 14 maja brama - dla porządku wyjaśniam: nic nie jest jajowate, tak ma być, w końcu te parę metrów musi taka brama jechać. uffff..... ogrodnictwo - ogarnęła mnie prawdziwa mania sadzeniowa. Mam nadzieję jednak, że to naturalna kolej rzeczy. W końcu trawa posadzona i rośnie, obejście jako tako wysprzątane, to i przestrzeń zieloną trzeba wypełnić. Na początek zasadziliśmy thuje (nadal o niezidentyfikowanej nazwie), tym razem wzdłuż południowego ogrodzenia. Do zagospodarowania czeka przód i zachód - będą szmaragdy w ilości ok. 160 szt., no ale troszkę później. Dokonałam też pierwszych (i nie ostatnich w tym roku) zakupów w szkółce w smętowicach: azalie japońskie (kolor kwiatów czerwony), wierzbę mandżurską - do kącika japońskiego i pierwsze drzewo do pozostałej cześci: jabłoń rajską (liście czerwone). Dobrze że pogoniłam chłopaków i zaraz posadzili nowe roślinki bo, potem padało i padało. 25 maja Jabłonki już nie ma. Chwila nieuwagi .... pies wyrwał drzewko i je skonsumował. buuuu... ide kupić nowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 14.06.2005 07:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2005 Rok 2005 30 maja ogrodnictwo cd - ależ to był długi i gorący łikend. W sobotę przejęliśmy zwyczaje mieszkańców południowej europy i do 18-stej nie wychodziliśmy z domu - u mnie na tym polu nie ma po prostu gdzie się schować. No i poszalałam - pewnie przez te upały i nakupiłam roślinności oraz ileś tam worów z ziemią. A najgorzej mieli moi faceci - musieli to, wszystko, w afrykańskich temperaturach posadzić . Nasz ogród wzbogacił się o: wiśnię kanzan, wiśnię amanogawę, wierzbę mandżurską - to, do kącika japońskiego młodego, - klon atropurpurowy (w miejsce zjedzonej jabłonki rajskiej ), - wierzbę iwę, klon flamingo. Postanowiliśmy również zagospodarować leżącą w jednym z kątów, w nieładzie artystycznym stertę kamieni polnych - to będzie nasz miniaturowy skalniaczek. Jako jego oprawę zasadziliśmy irgi horyzontalne (czerwone owoce), kosodrzewę (trawę ozdobną niebieską), żarnowce (kwiaty żółte) - będzie piknie. I NJAWAŻNIEJSZE WYDARZENIE minionego weekendu - równo po 6 tygodniach - skosiliśmy po raz pierwszy naszą trawkę! Oceniając efekty pracy ostatnich dni - zrobiło się kulturalnie-ogrodowo. Myślę, że czas zostawić ogród na jakiś czas i zabrać się za skończenie prac budowlanych - czyli podjazdów. 31 maja ogrodnictwo cd - znowu nie mogłam się powstrzymać i kupiłam nowe roślinki. Dokupiłam do skalniaczka: lawendę, trawę spiralis, hebe, mrozy, kwiato-trawki (nazwa uleciała), jedno coś zielone (skleroza) oraz pieris japoński (to znowu do części azjatyckiej). To jakaś choroba. Apeluję o nie wpuszczanie mnie do jakichkolwiek przybytków ogrodniczych, bo tym sposobem nie skończę podjazdów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
czupurek 14.06.2005 07:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2005 Rok 2005 01 czerwca podjazdy - ufff kostka zamówiona i zapłacona. Teraz tylko czekam na dostawę. Notabene dziwna hurtownia, dziwny producent. Wybraliśmy starobruk w kolorze czerwonym. Wyszło, że potrzebujemy ok 60m2, ale nauczona doświadczeniem dachówkowym, postanowiłam zamówić w pierwszym rzucie o 10m2 mniej. Do wyboru miałam albo zamówić u naszego lokalnego producenta - cena 32,50 zł/m2 (i ani grosza mniej), albo przez najbliższą hurtownię - cena do negocjacji. Wybrałam drugie rozwiązanie, bo oferowana kostka niczym (prócz ceny) się nie różniła. Pierwsze zaskoczenie - przyszło do ostatecznego złożenia zamówienia, a gościu z hurtowni mówi, że uzgodniona przez telefon cena dotyczyła koloru szarego. Nie dałam się. Tak długo stałam i miałczałam, że facet się ugiął i zgodził się sprowadzić mi kostkę po 30,18zł/m2 - warunek płacę z góry, gotówką. Ok, przystałam na to. Drugie zaskoczenie - termin dostawy - nie wcześniej niż za 2 tygodnie. Powód - hurtownia nie ma na stanie, producent nie produkuje na bieżąco. Dobra poczekam. Zapłacone, umówione, dostawa pod dom. Dziwny kraj, dziwni ludzie.... 03 czerwca ogrodnictwo - no nie, znowu wzbogaciłam się o 4 roślinki na skalniak. Odkryłam również rzecz makabryczną - na studzienkach kanalizacyjnych posadziłam kiedyś w donicach rośliny, ponoć tawuły japońskie. Po wnikliwej analizie sieci wyszło że to nie żadne tawuły (nawet koło nich nie stały), bo tawuły są PIĘKNE, a moje to, ech szkoda gadać. Wychodzi że to, tawułki jakieś tam - a to zupełnie inna roślina. Jak ustalę co ja w końcu mam, zamorduję tych co mi wcisnęli ten kit. I jeszcze to, coś właśnie usycha i więdnie bo, nie znosi słońca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.