Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Bezpiecze?stwo dzieci


Recommended Posts

No właśnie! Niedaleko działek , które mam na oku, są stawy i bagiennka. A moich dwóch synów już prezentuje dużą ruchliwość :-? . Przecież nie będę ich trzymała na smyczy :roll: . I już widzę jak się topią albo wpadają pod lód albo ...Tak, tak wiem, trzeba się leczyć :oops: .

Po prostu, czy wybierając działkę zwracaliście uwagę na takie drobiazgi jak ruchliwe ulice, zbiorniki wodne ( w zasadzie większym niebezpieczeństwem są komary :wink: )...

Przeraża mnie po prostu pomysłowość małych chłopców :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze najwiekszy wplyw na bezpieczenstwo dzieci ma jakosc dozoru sprawowanego przez rodzicow. Dzieci pozostawione samopas zawsze cos zbroja- ten typ tak ma. Jest psim obowiazkiem rodzica, zeby pilnowac dzieci i kropka. Nie wiem jak jest w Polsce, ale jesli tutaj dziecko ulegnie wypadkowi, to prokurator sprawdza kto mial tego dziecka pilnowac i moze spokojnie wniesc sprawe przeciwko odpowiedzialnej osobie o zaniedbanie dozoru. Nie jest to czeste, ale zdarza sie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie się zgadzam, a tłumaczenia polskich mamuś, które twierdzą, że zostawiły czterolatka na "minutkę, aby obiad ugotować" ewenualnie, że dwulatek powinnien wiedzieć :o :o :o że na ulicę sie nie wchodzi samemu( autentyk )doprowadzją mnie do pasji. Według mnie trzylatek czy czterolatek nie ma prawa być spuszczony z oka. No dobra, ale z takim siedmiolatkiem czy dziesięciolatkiem sprawa nie jest już taka oczywista. Dzieciątko idzie na łyżwy albo grać w podchody? Mam sunąć za nim w charakterze żywego obciachu? Organizować mu czas żeby później nie umiał się beze mnie ruszyć?

Po prostu zawsze byłam bardzo grzeczną czytaj ubezwłasnowolnioną dziewczynką , zero rodzeństwa i nie mam pojęcia, co taki chłopczyk może uskutecznić w ramach zabawy w łodź podwodną , na przykład. Może nie doceniam instynktu samozachowawczego dziecka i od jakiego wieku on zaczyna działać - w przypadku ruchliwego chłopca otoczonego równie ruchliwymi kolegami? Zrezygnowałam z działki , którą od szkoły oddzialały tory kolejowe - wizja synów kuszonych dwa razy dziennie przez wspaniałą zabawę typu - co będzie szybsze pociąg czy ja względnie który z nas jest większym twardzielem i dłużej nie wylezie sprzed nadjeżdzającego pociągu przeważyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale z takim siedmiolatkiem czy dziesięciolatkiem sprawa nie jest już taka oczywista. Dzieciątko idzie na łyżwy albo grać w podchody? Mam sunąć za nim w charakterze żywego obciachu? Organizować mu czas żeby później nie umiał się beze mnie ruszyć?

 

Dlaczego obciachu? Belgijskie prawo i w tej dziedzinie jest jasne. Dziecko chodzace do szkoly podstawowej (czyli zwykle do 12 lat, czasem troszke wiecej, bo 30% repetuje) nie chodzi nigdzie samo. Do szkoly idzie pod opieka, na lyzwy idzie pod opieka, w podchody tez przeciez nie bawi sie na ulicy z rownolatkami bez starszej osoby, ktora sprawuje dozor... Organizowac czas- po trzykroc tak. I nie ma to nic wspolnego z samodzielnoscia.

Prawo prawem, a zycie zyciem. Maroki i zblizeni to cale prawo olewaja na calej linii, ale potem wyrastaja z dzieci mali bandyci, niestety. Poza tym jest jeszcze zdrowy rozsadek. Jesli moje dziecko chodzi w to samo miejsce do przedszkola, potem do szkoly i znadroge jak wlasna kieszen, to 10- latkowi moge ewentualnie dac pojechac do szkoly rowerem, ale jak cos sie stanie- bedzie na mnie i to ja bede musial udowodnic, ze nie popelnilem zaniedbania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie gadanie co jest gdzies daleko tylko wkurza. Oczywiście, że trzeba brac pod uwagę otoczenie, bo niestety nigdy nie da sie przewidziec pomysłowosci dzieci i ich kolegów. Lepiej zrezygnować z ewidentnych zagrozeń i poszukać innej działki. Wiadomo, że nie wszystko sie da przewidzieć, ale to co widac gołym okiem - tak. A bujanie co jest w Belgii - oh. ręce opadaja. Życie jest życiem i to w Polsce.

 

Pozdrawiam

mama 20-latki i 17-latka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej zrezygnować z ewidentnych zagrozeń i poszukać innej działki.

 

Tak jakby zagrozenia czyhaly tylko wokol wlasnej dzialki.

 

Wiadomo, że nie wszystko sie da przewidzieć, ale to co widac gołym okiem - tak. A bujanie co jest w Belgii - oh. ręce opadaja. Życie jest życiem i to w Polsce.

 

Dla Ciebie to bujanie, dla mnie rzeczywistosc. Ale zauwaz cos innego. Nie musisz czekac na ustawodawce. Mozesz sama wprowadzic wewnetrzny regulamin domowy, ze dzieci ponizej x lat:

- nie poruszaja sie poza domem bez opieki osoby doroslej

- nie zostaja same w domu

-itd, itp.

 

i to egzekwowac. Tylko ze- i chyba tu masz na mysli "zycie zyciem"- wymaga to dyscypliny takze od Ciebie. Jakze latwo rozgrzeszamy wlasne lenistwo mowiac, ze "takie jest zycie". W Polsce jest tak samo niebezpiecznie jak w Belgii albo i jeszcze bardziej, wiec nie widze powodu, zeby bezpieczenstwo dzieci wazyc sobie tak lekce. Nie wybor dzialki jest tu rozwiazaniem, tylko stala czujnosc rodzicow.

 

 

PS: a na deser, i dla odprezenia, jeszcze dwa linki:

 

http://www.fun.from.hell.pl/2004-02-05/babies.mpeg

 

http://www.fun.from.hell.pl/2004-02-05/stressed.mpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doki - bez obrazy.

Ale Ty chyba nie znasz polskich realiów. Ja wiem, że zagrożenia są wszędzie, ale jak napisałam skoro są ewidentne (tory za płotem) to wiem, że ode mnie zalezy, czy moje dzieci będą mieszkać w niebezpiecznej okolicy. A zatem mogę je uchronic od znanych zagrożeń. A poza tym najgorszy jest ten wiek x. Od 10, 11 czy później? Wczoraj nie mogło iść samo a dzisiaj może. Poza tym czy wiesz jak przystaje do polskich realiów fakt, że dzieci do 12 roku zycia nie mogą same chodzić do szkoły? Mój drogi, mój syn mając lat 11 musiał sam jeździć autobusem przez pół miasta do szkoły. I wcale nie był wyjątkiem. Po prostu nie było innego wyjścia. Takich sytuacji są setki. Każda matka się boi ale może zmienic tylko to na co ma wpływ.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, Anno! O to właśnie chodzi - życie jest życiem i choćbym nie wiem co ustalała z dzieckiem, to w momencie, gdy jest u kolegi, do którego sama go puściłam, bo to dwa domy dalej, i nagle przychodzi im do głowy genialny pomysł, i moje dziecko jest otoczone wianuszkiem kumpli, którzy pytają się drwiąco, czy leci po pozwolenie do mamusi :roll: - trzeba mieć i serce, i rozum :cry:

Swoją drogą, zazdroszczę Ci- z chęcią zamieniłabym moją ryczącą trzydziechę na luksus odchowanych dzieci :wink:

Inna rzecz, że faktycznie nie będziemy istnieć tylko obok własnej działki, no ale tam najbardziej 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anno, bez obrazy, ale tory za plotem to akurat zadne zagrozenie. Wystarczy plot. Przeciez sama tez nie idziesz na przelaj przez tory, tylko jak Bog przykazal, droga, prawda? Bez tego: co to za wychowanie? Wychowuje sie m. in. przez dawanie przykladu.

 

Poza tym czy wiesz jak przystaje do polskich realiów fakt, że dzieci do 12 roku zycia nie mogą same chodzić do szkoły?

 

No co? Po prostu ktos je musi odprowadzic lub odwiezc. Co w tym nadzwyczajnego? I dlaczego syn jezdzi przez pol miasta do szkoly? w Twojej polowie miasta nie ma zadnej szkoly? Czy myslisz, ze tu ludzie nie musza chodzic do pracy? tez musza i to jest dla nich wysilek, zeby zawiezc i odebrac dzieci, ale uwaza sie to za cos normalnego. Nie chcesz czy nie mozesz podejmowac tego wysilku, nie ma przymusu rodzicielstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zumurud - ja zmienie swoją ryczącą 40 -tkę i ciut za Twoją 30-tkę. A tak powaznie: małe dzieci nie dają spać, duże dzieci nie dają żyć. Ale będzie dobrze. Dzieci uczymy słowem i przykładem ale od wszystkiego ich nie uchronimy. Mozemy tylko starac sie zrobić wszystko co w naszej mocy. Więc się staramy.

Doki - nie obraź się - nie znasz realiów życia (w Polsce). Zumurud pewnie wie, o czym mówię.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo bym chciała, aby moi synowie potrafili olać głupie pomysły kumpli, ale nie dlatego, że się boją oberwania :evil: tylko z powodu wyobraźni i umiejętności przewidywania. Poza tym, sami mogą mieć równie głupie :roll: :wink: z braku owej wyobraźni i umiejętności przewidywania.

Trochę mnie przeraża Doki, że dla Ciebie wszystko jest takie proste. Te teksty są trochę w stylu - tatuś nigdy nie wagarował i miał same piątki. :D

Przyznaję moim dzieciom prawo do błędu, co więcej uważam błąd za konieczność.Nie chcę po prostu, by zapłaciły za niego zbyt wysoką cenę. Dlatego interesuje mnie, na ile kupując działkę interesowaliście się otoczeniem. Nieogrodzone stawy z tymi tam drewnianymi pomościkami wydają mi się równie fascynującym co niebezpiecznym otoczeniem i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bynajmniej nie jest proste. I kazdy popelnia bledy- ja tez. I wtedy nie wszytko idzie po mojej mysli. Drazni mnie tylko gdy Anna powtarza w kolko: realia, realia; Realia tworzymy sobie sami. Skoro albo ja, albo moja zona od poniedzialku do piatku 2 razy dziennie jestesmy pod szkola po corke, to dlaczego Anna nie moze?

 

PS nigdy nie wagarowalem, ale z plastunkow mialem TROJE! :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawością przeczytałem cały wątek i wracając do pytania Zumruda odpowiem tak. Według mnie rację ma Doki pisząc, że największy wpływ na bezpieczeństwo dzieci ma nadzór rodziców (ja bym jeszcze dodał mądry nadzór). Zumrud pisze o stawach , bagienkach, lodzie i ... KOMARACH :oops: , jako największym niebezpieczeństwie.

Mnie się wydaje, że większe niebezpiczeństwo dla małych i większych dzieci będzie podwórko w dużym (czasami małym) mieście niż te stawy i komary.

Ja mam córkę trochę starszą niż chłopcy Zumrud, ale bardziej się martwię o nią, gdy idzie na dyskotekę w mieście wojewódzkim, niż gdy jeździ konno po lesie, lub wybiera sie na spleję (pływająca wyspa na jeziorze) na żurawiny. I nie chodzi tutaj o brak zaufania, ale o realizm.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,

bardzo ciekawy wątek!

 

odpowiadając wprost na pytanie Zumurud:kiedyś zrezygnowaliśmy z działki, gdzie szkoła była bliziutko i po tej samej stronie ulicy, ale po drodze był niebezpieczny zakręt,bez pobocza

 

a w kwestii ogólnej: samodzielność czy zamordyzm?- zastanawiam się jak to z nami(jako dziećmi) bylo-

rodzice męża chodzili za nim krok w krok,a on oczywiście robił co mógł, żeby"zmylić pogonie".odpowiedzialności raczej się tym sposobem nie uczył

współczuję mu dzieciństwa

moi starali się wychować mnie tak, żeby móc mieć do mnie zaufanie(i nie wynikało to z"realiów" - mama nie pracowała i mogłaby chodzić ze mną stale)

bardzo jestem im wdzięczna

jak oni to robili???nie wiem

próbujemy wychować na ludzi naszą 5-latkę

jak na razie o zaufaniu mowy być nie może...niestety..

porażka?

 

ale się rozpisłam, uff... Pozdrawiam.Aga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drazni mnie tylko gdy Anna powtarza w kolko: realia, realia; Realia tworzymy sobie sami. Skoro albo ja, albo moja zona od poniedzialku do piatku 2 razy dziennie jestesmy pod szkola po corke, to dlaczego Anna nie moze?

:lol:

 

Doki - Dziękuj Bogu i komu trzeba, że masz mozliwość tworzenia tych realiów, bo to jest luksus w dzisiejszych czasach. A na Twoje pytanie, to długo by odpowiadać - własnie to są te "realia".

 

Widzę, że wątek się rozwija, choć zbacza nieco. Zumurud pytała, czy mając małe dzieci bierze się pod uwagę 0kolice działki. I jak Aga pisała, ona tez w obawie zrezygnowała z wg niej mało bezpiecznej okolicy. Bo zagrożenia rosną i zmieniają sie wraz z wiekiem dzieci. Njpierw będą to okoliczne stawy, potem nieoswietlona ulica a kiedyś dyskoteka. Dlatego na każdym etapie życia naszych dzieci musimy zdawać sobie sprawę, że będą sytuacje, których nie przewidzimy i musimy im jakoś sprostać ale są też ewidentne, na które mamy wpływ. W przypadku Zumurud - teraz ważne są stawy.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci mają dużo ciekawych pomsłów (w tym ich urok :D ).

Niestety, właśnie dlatego często same się narażają na niebepieczeństwa. Bardzo dużo wypadków zdarza się w domu - i niekoniecznie dlatego, że rodzice zaniedbywali dzieci - czasem trudno uwierzyć, co dzieciaki potrafią wymyśleć.

Ostatnio usłyszałam od mojej siostry o synuich sąsiadów, który wychodził przez okono połaciowe na dach i tam sobie spacerował :o . Natychmiast zmieniłam decyzję - nie kupię okien Fakrom kupię Veluxy - mają wyżej zamknięcie. A potem pomyślałam - zaraz, no przecież dla dziesięciolatka to żadna przeszkoda... Co na to Doki? Że rodzice w Belgii powinni do 12 roku życia non stop przebywać z dzieckiem w pokoju, albo zamurowć okna? :roll:

Nię kpię - zgadzam się, że dzieci trzeba pilnować, moje starsze dziecko jest odprowadzane i przyprowadzane wszędzie. Nie zostaje samo w domu (ma 8 lat - ja w tym wieku wracałam sama ze szkoły z kluczem na sznurku na szyi). Ale uważam, że ryzyko jednak też trzeba eliminować, w miarę możliwości, bo po prostu NIE DA SIĘ cały czas pilnować WSZYSTKICH dzieci - wiadomow, że jak mam w domu dwulatka, pilnuję ciągle dwulatka, a na starszym dziecku muszę trochę polegać - że jakiś zdrowy rozsądek już udało nam się w nim wyhodować, no i na jego instynkcie samozachowawczym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...