Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Łosica... komenty


Recommended Posts

Nasze w te mrozy wychodziły na kilka minut. Czasem siadały tuż za progiem, przez kilkanaście sekund kontemplowały temperaturę i wracały. Po kilku minutach w domu zapominały o mrozie i wołały, żeby je wypuścić. I po kilkunastu sekundach wracały. Każdy kot odstawiał kilka takich wycieczek, aż wreszcie godził się z faktami i zaczynał hibernować w domu. I tak codziennie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 9,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Moose

    3214

  • braza

    1296

  • DPS

    1231

  • TAR

    635

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Moje podobnie. Starszyzna sprawia czasami wrażenie, że była święcie przekonana o tym, iż w ciągu tych kilku minut jej pobytu w domu warunki na zewnątrz zaczęły spełniać jej wymagania.... No i się rozczarowywała za każdym razem!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje hibernują z małymi przerwami: starszyzna samowolnie opuszcza dom na kilkanaście minut młoda jest lekko przymuszana (czyt.: wywalana bezpardonowo)

Mam dokładnie to samo... Rudeczek wychodzi sam a Filecik jak Twoja młoda...:rotfl:

 

Nasze w te mrozy wychodziły na kilka minut. Czasem siadały tuż za progiem, przez kilkanaście sekund kontemplowały temperaturę i wracały. Po kilku minutach w domu zapominały o mrozie i wołały, żeby je wypuścić. I po kilkunastu sekundach wracały. Każdy kot odstawiał kilka takich wycieczek, aż wreszcie godził się z faktami i zaczynał hibernować w domu. I tak codziennie...

Masz widocznie więcej cierpliwości niż ja...:yes:

Moje podobnie. Starszyzna sprawia czasami wrażenie, że była święcie przekonana o tym, iż w ciągu tych kilku minut jej pobytu w domu warunki na zewnątrz zaczęły spełniać jej wymagania.... No i się rozczarowywała za każdym razem!

:rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No. Przyznam nieskromnie, że chyba mają czego. Tylko małż się burzy, że u nas kult kota panuje, ale sam wypuści i wpuści, a nawet pogłaszcze. Tylko na włażenie do łóżek się wścieka i na łażenie po stołach i blatach. Na łóżka latem to i ja nie pozwalam, bo kleszcze, a blaty i stoły... kiedy widzę, to gonię, bo jednak te łapki prosto z kuwety na desce do krojenia chleba... Ale piany z pyska nie toczę, bo i po co?

Problem będzie, jak zwykle, wiosną. Teraz koty zbestwione śpią u dzieci, a wiosną drzwi się zamkną i koniec dobrego. Koty będą się darły pod drzwiami i drapały, budziły nas... No ale co zrobić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na łóżka latem to i ja nie pozwalam, bo kleszcze, a blaty i stoły... kiedy widzę, to gonię, bo jednak te łapki prosto z kuwety na desce do krojenia chleba...

No pięknie mi obrzydziłaś mój nowy nabytek!

A tak na poważnie....

Kurcze!

Głęboko się zastanowiłem nad mądrością, chytrością i przebiegłością wpisu.Wyłuszczyłaś pięknie i uczciwie zagrożenie, o jakim nigdy bym nawet nie pomyślał!

Dzięki wielkie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas jest używana zimą, ale też nie przesadnie często. Latem kuwety stoją z peletami na wszelki wypadek, bo to koty decydują, po której stronie drzwi się znajdują, kiedy jedziemy dokądś na cały dzień. Zimą pilnujemy, żeby zostawały w domu, ale latem mają dowolność. No i taki zamknięty w domu kot musi się gdzieś załatwić.

Problem deski do chleba moja ciocia, mająca koty niewychodzące, rozwiązała chowając deskę pod blatem, kiedy jej nie używa. U nas jest wielka, więc się nie da. Mimo wszystko jakoś żyjemy.

Latem w dzień łóżka przykrywa się narzutami, a w nocy drzwi do pokoi są zamknięte.

Da się, tylko trza pamiętać.

Mimo wszystko nie zrezygnowałabym z mieszkania z kotami (nie piszę "posiadania kota", bo kota się nie posiada). Przyjemność z patrzenia na koty, głaskania ich, słuchania, obserwowania zachowań wynagradza wszystkie niedogodności. O ile mogę sobie wyobrazić dom bez psa (szczerze mówiąc, gdybym musiała z psem na smyczy spacerować po osiedlu, to bym psa nie miała), o tyle bez kotów ciężko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tez sobie nie wyobrazam bez bialaskow, musza byc. czyli tez okreslona rasa, chociaz drugiego moze ze schronu bym wziela:rolleyes:. w naszym ciapkowie sa super psiaki do wziecia, co wazne przeszkolone, nauczone i zsocjalizowane.

na razie to piesn przyszlosci, bo moje dwa potwory maja sie dobrze i niech sie tak maja jak najdluzej.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białasy ostatnio modne są, zajęły miejsce yorków.

Leosie wielbię niezmiennie, ale następny będzie kundel. Wogle poglądy mi się zmieniają - dawniej tylko duże i kudłate mi się widziały, a tu ostatnio mnie zauroczył mały, biały, gładkowłosy kundelek, który siedział przy sąsiednim stoliku w Bunkrze (to taka specjalna kawiarnia w Krakowie, do której wolno wejść z psem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tez mnie to smuci, jak widze tyle bialych wzietych dlatego, ze wygladaja jak maskotki, a to zywe czujace stworzonka. miziaste i teskniace za rodzina zwierzaczki, ktorym trzeba poswiecic sporo czasu, nierzadko kasy na pielegnacje. a czasem az serce boli jak niektore wygladaja. na osiedlu, w ktorym wynajmowalismy mieszkanie na czas budowy, w bloku obok byl taki bialasek, codziennie zawodzil, bo rodzina czesto wychodzila rano a wracala o 21 lub pozniej. w weekendy wyjezdzali a pies calkiem samotny wyl. to nieludzkie. bialaski to bardzo towarzyskie psie dusze i cierpia w samotnosci. my naszemu psu kupilismy psa :) teraz przynajmniej nie sa takie samotne kiedy my jestesmy w pracy. ale poaz praca caly czas spedzaja z nami, kiedy jedziemy na wakacje czy na weekend nie ma opcji by kurduple nie jechaly z nami. wolimy zrezygnowac niz je zostawiac.

kazdemu odradzam kupowanie takich bialaskow jesli nie ma sie sily, czasu i cierpliwosci na poswiecenie mu uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że to większości psów dotyczy. Emi zostaje w wakacje z innymi, źle nie ma, ba - jest rozpuszczana w sposób przez nas nietolerowany, ale i tak czeka i cieszy się, kiedy wracamy.

Widuję w okolicy białasy w różnych rolach, ale na szczęście żadnego nieszczęśliwego. Jedne bywają u fryzjera, inne nie, ale chyba wszystkie zadowolone z życia i swoich ludzi.

To odradzanie to ja bym rozciągnęła na wszystkie rasy i nierasy psie. Nieważne, czy to białasek, czy kundelek - każdy potrzebuje tego samego - rozsądnej miłości i zainteresowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świnte słowa Mościdobrodzijko :bye:

 

Dziś wiedziałam, że mnie długo w domu nie będzie to Gruś pojechał do "przedszkola" ;) , czyli naszej Kochanej Cioci, która go mizia i przytula, chociaż na spacer nie wyprowadzi to do ogrodu na siq wypuści... lubi z nim przebywać, bo on jest grzeczniutki... anektuje kanapę i śpi, przyjdzie się przytulić, Ciocia da mu jeść i pozwala wziąć samemu bułę suchą z kaloryfera i tak sobie dzionek spędzają cały :)

A ja się spieszyć nie muszę, bo zwierzątko GŁODNE czeka :wiggle:

 

Ogłaszam łykenda :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...