Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ellikowy Dzienniczek Budowy


Recommended Posts

Przewiało mnie i dopadły mnie boleści niczym jakąś staruszkę ;) Jestem na prochach, więc przez ostatni tydzień byłam powiedzmy...lekko oszołomiona ;)

 

Mamy wstępnie wybranego Wykonawcę. Wstępnie, bo umowy jeszcze nie podpisaliśmy, więc teoretycznie wszystko się może jeszcze wydarzyć, chociaz mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Stanęło na Kandydacie nr 1. Tym pierwszym, z którym rozmawialiśmy na samym początku i który praktycznie nas zachwycił, o ile Wykonawca może zachwycić. :)

W międzyczasie pojawił się Kandydat nr 2. Też Faworyt. Też zachwycił. Niesmowicie konkretny, fachowy (przynajmniej takie sprawiał wrażenie), też z polecenia. I juz prawie przebił Kandydata nr 1 tak OGÓLNIE, gdyby nie jego cena i mała elastyczność jeśli chodzie o jej zbicie. Oczywiście, że za jakość i fachowość się płaci, ale. Dla jednych 7 tyś. różnicy to może i mało, dla mnie to...rolety podtynkowe! Tak, tak...wszystko przeliczam już na coś innego, a mam wycenę na te rolety! :) Z przykrością więc chyba odmówimy temu panu.

Kandydat nr 3 miał na wycenę przesłać na początku tego tygodnia, ale..."szefowo, szwagier zaprosił w weekend na Jozefa" i biedactwo nie zdążył. Ciekawa jestem ile sobie zażyczy, ale przepadł u mnie z kretesem już na wstępie, bo ledwo rzucił okiem na nasz CUDOWNY PROJEKT, natomiast gadał tylko i wyłącznie o sobie, jak to wspaniale buduje. Taki typ chwalipięty. Prawdopodobnie jest dobrym fachowcem (też z polecenia), ale kurcze....przecież każdy wykonawca powinien być żywo zainteresowany budowaniem NASZEGO CUDOWNEGO DOMU ;) i jak się śmieje mój M. nawet nam dopłacić za tą wpaniałą możliwość ;) W każdym razie gdyby wykazał większe zainteresowanie tym co jest faktycznie do zrobienia, posłuchał naszych pomysłów - miałby punkty na plus a nie odwrotnie.

Kandydat nr 4 dał nam wycenę bardzo porównywalną do Kandydata nr 1, ale narzekał straszliwie, że to TAK DALEKO i że on chyba nie chce, no ale.

Kandydat nr 5 wycenę robi już od 2 tygodni i nie może wycenić, obiecał do końca weekendu, ale jak sam powiedział specjalizują się głównie w dachach a domy biorą tylko 2-3 rocznie. Coś mało.

Kandydat nr 6 nas olał ciepłym moczem mimo wielu monitów, więc niech spada na drzewo.

Kandydat nr 7 dał nam dał nam wycenę w ogóle od czapy (20 tyś różnicy w górę), przy czym sprawiał wrażenie tak zakręconego, że ja w ogóle nie wiem czy on ten nasz projekt sobie obejrzał.

 

Apropos rolet - na dzień dzisiejszy robimy rolety i okna montowane na taśmę. Chyba mają wiecej plusów dla nas niż minusów, mam wycenę - koszt jest do przełknięcia, nawet z napędami. Przy okazji pobawiłam się OZC, bo jakże mogło by być inaczej? :) I doprowadziłam do tego, że EP przy oknach na taśmę wyszło mi 74 kWh/m2/rok więc cudnie. (Taaaa....EP przy oknach w ociepleniu spadło mi do 64 ;) ,ale udam, że tego nie widzę). A wszystko to...garaż. Wystarczyło przyjąć garaż ogrzewany do temp. 1st. C i EP leci o 10kWh/m2/rok w dół. Szok. Przy nieogrzewanym garażu program zakładał temp. w garażu -6. Nad garażem będziemy mieć sypialnię (M. snuje już wizje na temat klimatycznych belek na widoku i skosów a ja kombinuję gdzie tu ustawić łóżko!) i nieogrzewany garaż strasznie ją wyziębia. Obniżyłam też temeraturę w garderobie do 15st i w korytarzu do 18st i wyszło to co wyszło. Nie wiem jak się to będzie miało do realiów, ale na razie jestem zadowolona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

W czwartek odbieramy pozwolenie na budowę, a konkretnie zmianę pozwolenia. Wniosek składaliśmy 17.03, więc tempo jest wręcz zabójcze :D I do tego to pozwolenie będzie już uprawomocnione! Cieszę się ogromnie. I uwielbiam miasto M. !

Do tego równie ogromnie się stresuję ;) No dobrze, może nie ogromnie, ale odrobinę to na pewno. Zaczęliśmy walczyć o kredyt na budowę naszego domu i staramy się wszystko poogarniać. Korzystną ofertę mamy z DnB Nord, kredyt w EUR. Z doradcami kredytowymi z firm tym się zajmujących dajemy sobie spokój - jak się jest taką Zosią-Samosią jak ja, która i tak musi wszystko SAMA sprawdzić - to się nie da :) Ofertę od pana doradcy dostaliśmy całkiem ok (chociaż i tak znalazłam lepszą w innym banku), w PLN, lecz jak się okazało pan doradca dał ciała, gdyż w ogóle nie poszukał żadnego kredytu w walucie, bo przyjął za pewnik, że nie mamy na niego zdolności - i tak nam też wmówił. A zdolność jak się okazała jest, rata niższa o 1/5 a koszt kredytu traktowany jako całość mniejszy o jakieś 100 tyś, więc nawet biorąc pod uwagę ryzyko kursowe jest to warte rozważenia, prawda? Walczymy z dokumentami potrzebnymi do złożenia wniosku o kredyt - musimy m.in. zlecić operat szacunkowy. Wczoraj poskładaliśmy wnioski o wyciąg z ksiąg wieczystych, rejestru gruntów, mapki...do odbioru w czwartek! Czy pisałam już, że uwielbiam miasto M.? ;) Zaświadczenia o zarobkach wypełnione. Kosztorys też wstępnie wypełniony - sama to zrobiłam po wnikliwej lekturze forum posiłkując się podziałem procentowym dla poszczególnych etapów- mam nadzieję, że bank to przełknie. Kosztorys co prawda trochę od czapy, mają być conajmniej IV transze, więc ustawiłam to tak, że I transza byłaby na stan zero, II na stan surowy z dachem, III na instalacje, wykończenie a IV najmniejsza i ostatnia - na "elewację, malowanie i roboty dodatkowe" licząc na to, że elewację, malowanie robi się na końcu a te "roboty dodatkowe" to taki trochę pic na wodę. Jedyna niezbyt dogodna rzecz jest taka, że właśnie ta pierwsza trasza musiałaby być na stan zero, a druga na stan surowy z dachem. I to już mi nie bardzo odpowiada, bo nasz Wykonawca radzi jak najszybciej zakupić materiały by zdążyć przed czerwcem - wg niego ceny w drugiej połowie roku zawsze idą do góry. Ale z czego zakupić materiały na ściany nadziemia skoro kasę dostaniemy tylko na fundamenty, a budowa ruszy latem i drugą transzę dostaniemy wtedy jak będą już fundamenty czyli w sierpniu? Będziemy mieć co prawda nieduży wkład własny w gotówce (mamy zbyt niski udział wkładu własnego i musimy skombinować dodatkowe środki by ominąć dodatkowe ubezpieczenie), ale. Ale po pierwsze- dużo za mało by zakupić w/w materiały na ściany/strop/dach w całości, po drugie - mimo tego, że pani z banku twierdzi, że bank przełknie ten wkład w materiałach zakupionych mam wątpliwości czy analityk się nie przyczepi do tego, że materiały nie są wbudowane, tylko leżą na placu (a nawet nie na placu tylo jeszcze w składzie), po trzecie - za te pieniążki chcielibyśmy kupić materiały nie na fundamenty i nie na stan zero, a na stan zero dostać transzę w pełnej wysokości, nie będąc jednocześnie przymuszonym do tego by wydać nasz wkład w pierwszej kolejności właśnie na te fundamenty. (Czy nie mieszam za bardzo? ) Jedynie co mi przychodzi teraz do głowy to wpakować te nasze środki (wpłyną w tym tygodniu jako darowizna) na lokatę, pokazać w banku jako "wkład własny do wniesienia w trakcie budowy" (jest taka możliwość) i powiedzieć; ale sorry, nie możemy tych środków teraz wykorzystać, bo lokata się rozwiązuje za pół roku... po czym otrzymawszy kredyt (zakładam, że w maju) zerwać lokatę -trzeba by tylko znaleźć taką, by dało się ją zerwać przed czasem bez dodatkowych kosztów- i wtedy zakupić materiał z tych środków i odpowiednio z I transzy. Ufff... od tego kombinowania głowa mnie aż boli.

No i jeszcze operat szacunkowy - rozumiem że rzeczoznawca policzy ile jest warta nasza działka teraz i ile będzie warta inwestycja jak już na tej naszej działce stanie dom. No i pytanie - czy będzie dla nas lepiej gdy ten operat wyjdzie wyższy niż wartość działki + kredytu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 1 month później...

Niestety sprawa z kredytem się ciągnie w nieskończoność! Wniosek złożony dobry miesiąc temu i nadal brak decyzji. Co prawda w międzyczasie bank wzywał nas do uzupełnienia danych i pewnych wyjaśnień, ale od tego czasu minęło już dobre 2 tygodnie. Bank tłumaczy się nadmiarem złożonych wniosków i każe czekać. Po cichu zaczynamy akcję "kredyt" od nowa - trzeba poskładać wnioski w innych bankach i zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie jeszcze mamy czas, ale brak funduszy bardzo przeszkadza, zwłaszcza że przydałoby się materiały kupić a tu nie ma za co!

Na działce za to zaczęło się dziać - stanął garaż-blaszak, stanął drewniany kibelek, mamy też wykop pod fundament. Umowa z wykonawcą podpisana - czeka teraz na nasz znak w pełnej gotowości do działania ;) Elektryk działa i w tym tygodniu powinniśmy mieć już założony licznik i podpięty prąd, w sobotę będzie się wiercić studnia. Czyli coś się dzieje.

Ja osobiście trochę odpuściłam własny angaż w budowę, lecz niestety samopoczucie nie bardzo ostatnio pozwalało. Jak się okazało z końcem roku nasza rodzina się powiększy...i to o 2 małe istotki :) Tym bardziej musimy się spieszyć z budową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załamka. Dostaliśmy decyzję kredytową. Pozytywną...ALE. No właśnie to ALE boli jak nie wiem. Mogę podsumować to tak: wnioskowaliśmy o jabłko a dostaliśmy gruszkę. Warunki kompletnie inne, widać przeciągnęli nas na tyle, że promocja się skończyła. :bash: Nie dość, że zamiast 30 lat zaproponowali 35, zamiast rat malejących - raty stałe, oczywiście marża już kompletnie nie promocyjna. Do tego przed pierwszą transzą musimy wyłożyć wkład własny - 30 000 zł. Wysokość raty i tak wypada korzystniej niż najtańszy kredyt w PLN...ale ręce mi opadły. Dziś mamy jeszcze spotkanie z doradcą kredytowym. Nie wiem co robić, bo nie mam żadnej gwarancji, że inne banki potraktują nas inaczej niż ten - to znaczy do momentu złożenia wniosku będą obiecywać gruszki na wierzbie i głaskać a potem zaproponują coś zupełnie innego o ile w ogóle decyzja będzie pozytywna. Do tego znowu gromadzenie tych wszystkich dokumentów i ponowne oczekiwanie na decyzję. Promesa jest niby ważna do 10.07 więc mamy miesiąc, ale jakoś nie wierzę, że do tego czasu się wyrobimy by dostać pozytywną decyzję z innego banku. Nie ukrywam, że moja ciąża to też pewna komplikacja....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się pomału wyjaśnia. Dostałam info z banku - promocja została przedłużona i "pierwsze uruchomienie produktu hipotecznego" na nowych warunkach ma nastąpić max. do 30.09.2011 czyli damy radę i jedno wielkie ufff, nawet gdybyśmy mieli zacząć budowę ze środków własnych i udokumentować zużycie naszego wkładu własnego przed I transzą- nasz budowlaniec twierdzi, że w ciągu 2 tygodni możemy zacząć działać. Sprawa z decyzją wygląda rzeczywiście tak, że wpisują do niej warunki standardowe, natomiast przy podpisaniu umowy "warunki promocji" są częścią składową umowy i one rzeczywiście obowiązują. Czekam jeszcze na info odnośnie zamiany rat malejących na równe i możliwości przesunięcia zużycia wkładu własnego przed II transzą. Ale generalnie wygląda to tak, że możemy się przygotowywać do podpisania umowy.

Najlepsze jest, że już zaczęliśmy zbieranie papierów do 2 kolejnych wniosków... cóż, nie przyznam się mojej kadrowej, że ich nie złożymy....bidulka idzie na urlop pojutrze a ja się jej zwaliłam z zaświadczeniami o zarobkach na głowę w ostatnim momencie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Zaczęło się i się dzieje a ja aż normalnie nie mogę uwierzyć, że to JUŻ. Dni nam tak mijają, że nawet człowiek nie ma czasu zrobić cokolwiek w domu ani się porządnie wyspać ;)

We wtorek nasi budowlańcy zaczęli robienie szalunku. Wczoraj przyjechał chudziak i rozpoczęło się kręcenie zbrojenia, dzisiaj przyjeżdża kierbud odebrać zbrojenie a potem ma być wylewanie ław. Bloczki betonowe na fundament też przyjechały częściowo, jutro druga część. Jutro ma być murowanie ścian fundamentowych. Ganiamy z ozorem żeby załatwić wszystkie potrzebne zakupy i na razie jakoś dajemy radę, ale nie mówię hop. Najzabawniejsze, że jeszcze wciąz nie mamy podpisanej umowy kredytowej.

Wczoraj jeszcze M. jechał po perlit do zasypania pierwszej warstwy porotermu. Byłam w szoku, że taki wór 125l jest taki lekki!

I jeszcze nerwówka z wodą. Studnia co prawda wykopana, ale musieliśmy zakupić zestaw hydroforowy z pompą i różne tam kolanka, rurki by to wszystko podłączyć. Chyba 3 godziny M. się męczył z sąsiadem (mamy cudownego sąsiada!!!) by to wszystko zaczęło hulać. Nerwy do tego, bo nie wiadomo co jest nie tak, woda musiała być na dzisiaj (do podlewania ław), milion telefonów do studniarza...w końcu o 19-tej pompa się łaskawie wreszcie odpowietrzyła i woda popłynęła. Do tego jeszcze info na słupie, że dziś we wsi nie będzie prądu...M. jechał jeszcze z samiutkiego rana na budowę zawieźć pożyczony generator żeby był prąd.

A ja się czymś strułam i dostałam do tego wszystkiego zapalenia żołądka. Bo było za mało atrakcji ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...