Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy budowałbyś się drugi raz ? ...


Recommended Posts

Jestem bardzo ciekawa opinii tych budowniczych,którzy już mają proces budowy za sobą i sobie pomieszkują w nowych domkach:)

 

Czy jesteście zadowoleni ze swoich domków z wybranych projektów ?

 

Czego byście nie zrobili drugi raz,a co polecacie nowym budowniczym-czego się wystrzegać na co uważać...

 

Niedługo ruszam i okropnie się boję jak to wszystko będzie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Czy budowałbym się jeszcze raz? Chyba raczej nie, chociaż jestem bogatszy o doświadczenie, którego nie nabędziesz czytając najlepsze artykuły. Nauczysz się jak rozmawiać z wykonawcami, jak stawiać na swoim, bronić swojego zdania, targowania się zależy od osobowości. Co można poradzić? Mimo zaufania jakim możesz obdarzyć wykonawcę, musisz bywać na budowie możliwie jak najczęściej (ja bywałem codziennie). Miałem umówione, że jeżeli coś będzie zalane bądź zasypane to ja muszę to zobaczyć, sprawdzić w obecności kierownika budowy. Bardzo ważne, masz święty spokój. Ja miałem kier. budowy nie tylko od wpisów w dzienniku, ale od prowadzenia budowy jak należy. Jest to bardzo stresujący moment życia, ale jak już będzie po, jest niesamowita satysfakcja.

Pozdrawiam

Sebxyz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie! Jesteśmy na etapie zagospodarowania podwórka, oczywiście sami bo kasa się skończyła. Miało pójść 400 tys (wg naszych wyliczeń), 600 tys wg naszej pani architekt. Śmieliśmy się z tego, teraz już nie jest tak śmiesznie!!! 500 tys poszło nie wiadomo kiedy. I rzeczywiście gdybyśmy nie robili wielu rzeczy sami i chcieli skończyć na tip top to te 600 byłoby realne (dom 140 m2 powierzchni użytkowej, z poddaszem użytkowym, bez piwnic, z garażem; 2 km od miasta 100 tys mieszkańców, na nowym osiedlu, przy drodze asfaltowej). Dobrze, że mamy dobrą pracę i mamy z czego to skończyć, ale niestety sami - żeby zaoszczędzić, we wnętrzu brakuje jeszcze tylko kilku lampek, szafki pod umywalkę w jednej z łazienek, alarmu - instalacja jest i jednostki odkurzacza centralnego). Generalnie wracasz do domu i bierzesz się za robotę, w sobotę spędzasz słodko czas na doprowadzeniu domu do stanu używalności bo kurz bije po oczach. I każdy grosz wrzucasz w budowę. Wakacje? Zapomnij, w domu kupa roboty, a zresztą kasę lepiej na ogrodzenie wydać bo Ci dziecko z podwórka ucieka itd. W przyszłym roku spróbujemy sprzedać dom i wracamy do mieszkania w bloku... Pewnie połowa łapie się za głowę! No cóż... każdy człowiek potrzebuje w życiu czegoś innego. Ja np chcę zacząć żyć! Może jeszcze kiedyś zdecyduję się na dom, ale będzie to niewielka parterówka na działce gdzie jest gaz. No i jeśli będzie mnie stać na to żeby zlecić wszelkie prace fachowcom i wprowadzić się do gotowego domku. To tyle :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chociaż nie skończyłem budowy, to budowałbym się jeszcze raz, i są rzeczy które zrobiłbym inaczej.

Podoba mi się pewne przysłowie:

Pierwszy dom buduję się dla wroga.

Drugi na sprzedaż.

Trzeci dla siebie.

Zgodnie z tym przysłowiem budowałbym się nawet trzeci raz bo pewno wtedy maiłabym już najlepsze doświadczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julenka,to mnie pocieszyłaś.....a ja własnie przeczytałam watek ..."sprzedałem dom kupiłem mieszkanie" ...(czy coś takiego) i nie moge dojść do siebie...powiem szczerze odechciało mi się...a własnie sprzedałam mieszkanie ....ale jeszcze nic straconego,bo mam bardzo okazjonalnie kupić piękne 75m mieszkanie... ale mam mętlik .... Edytowane przez IZA30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IZA30,,

 

musisz wiedzieć,że mieszkanie na własnym kawałku ziemi i w domu o powierzchni dwukrotnie większym niż Twoje mieszkanie daje wiele,ale i wymaga wiele.

 

Owszem, przyjemnie jest wypić rankiem na tarasie kawę, urządzić wieczorem grilla dla przyjacół, pospacerować wśród kwiatów w ogrodzie i pobiegać z psem po okolicznych łąkach. I przez taki właśnie pryzmat widzimy swoje mieszkanie na własnej działce, spokój, cisza, intymność, sielanka, ucieczka od miasta.

 

Ale dom i działka wymagają dużej ilości czasu i pracy, zimą,żeby wyjechać trzeba SAMEMU odśnierzyć,często przypilnować kotła co, zrzucić SAMEMU opał do kotłowni;

 

latem- SAMEMU skosić, posprzątać, posadzić, pomalować, naprawić itp.

 

Wielu odpoczywa przy takich pracach, relaksuje się, po prostu lubi takie zajęcia i jest w stanie się im w jakimś stopniu poddać, inni się dziwią rankiem skąd tyle śniegu przy wyjeżdzie, bo przecież gospodarz powinien już to dawno odgarnąć - ale zapomina,że to nie podjazd bod blokiem, to podjazd pod domem, a gospodarzem jesteś Ty sam.

Dziwią się niektórzy,że miało być tak sielsko-anielsko, taras, śpiew ptaków i błogi spokój, a okazuje się,że na kawkę na tarasie z żoną pijesz raptem raz w miesiącu, książki nie poczytasz wylegując się w hamaku pół soboty, bo trawa jakoś tak szybko i błyskawicznie urosła do pasa, a z tyłu za domem piętrzy się sterta ziemi do rozplantowania,która dziwnym trafem zarosła chwaściskami. I jeśli jednak zwalisz się z tego hamaka i zrobisz to co do Ciebie należy, to wieczorem nie będziesz miał siły na to,żeby siąść do auta i pojechać do miasta do kina ( żeby w końcu się ukulturalnić i "odchamieć"), bo w tym kinie na dodatek możesz zasnąc ze zmęczenia.

 

Więc jeśli uprzątnięcie warstwy śniegu z Twojego blokowego balkonu jest dla Ciebie problemem, jeśli nie wyobrażasz sobie mycia -nastu okien w domu zamias trzech mieszkaniowych i nie wyobrażasz sobie wekendu spędzonego bez znajomych, imprezy, czy kina to lepiej odpuśc sobie myślenie o budowaniu , a kup to piękne mieszkanie i nie komplikuj sobie życia.

 

Mieszkanie w domu wiele daje i wiele wymaga -a wymaga wiele pracy, o czym nie wszyscy wiedzą i nie wszyscy chcą się na to godzic.

 

Powyższe wywody dotyczą głównie "zwykłych śmiertelników" żyjących z kredytami, zarobkami nie zawsze adekwatnymi do nakładów pracy, raz na wozie, raz pod wozem,

 

a nie dotyczą tych, których nadzwyczajniej na świecie stać na ogrodnika, gosposię i pana "do wszystkiego".

 

Powyższe wywody są również co nieco przejaskrawione i trochę skrajne, ale warto sobie odpowiedzieć i przemyśleć kilka kwestii zanim się wybierze.

 

Jedni jednak nigdy nie "przeflancują się" z miasta na wieś ( czy z mieszkania do domu), inni nie wyobrażają sobie zamknięcia w mieszkaniu mimo wszelkich udogodnień jakie daje.

 

Pozdrawiam i życzę dobrych wyborów.

 

PS. znam kilka osób, które żyły "ukwieconym" wyobrażeniem o życiu za miastem we własnym domu, był to dla nich rodzaj awansu towarzyskiego i spełnienie aspiracji. Kiedy się wybudowali i zamieszkali, okazało się,że dalej myślą kategoriami miejsko-blokowymi,że są zawiedzeni prozą życia i problemami, o których wcześniej nie mieli zielonego pojęcia, i mimo,że mieszkają już jakiś czas poza miastem dalej nie mogą się mentalnie z niego wyprowadzić, tkwią pomiędzy jednym życiem a drugim i męczą się w poczuciu,że coś stracili,że chyba jednak lepiej im było w mieście. Nie chciałabym się tak miotać....

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie moim celem nie było zrażanie nikogo do budowy domu. Chciałam tylko napisać, że wcale nie jest to taki cud miód. Tak jak pisze grahan, to prócz zalet mnóstwo problemów. I dom nie jest dla każdego, trzeba zdać sobie z tego sprawę, każdy człowiek jest inny i w czym innym dobrze się czuję. Ja zdecydowałabym się może na budowę domu gdyby nie było tak, że jego kosztem męża widuję jak kładziemy się spać bo tyle roboty, że ciągle na podwórku albo w kotłowni czy garażu. Może innym odpowiada takie wykańczanie domu i podwórka, może im to przynosi satysfakcję, mnie nie. Ja uciekam do bloku z powrotem. Chcę wyjechać na wakację, bo ja nie odpocznę psychicznie w ogrodzie koło domu, ja muszę się oderwać od codzienności raz na jakiś czas i wtedy jest mi dobrze po powrocie. Zastanów się co dla Was jest istotne w życiu, trzeba zdjąć różowe okulary. I zdaję sobie sprawę, że słowa obcej osoby niekoniecznie do Ciebie trafią. Taka już nasza natura, że zawsze (nawet jak 10 razy się na tym przejedziemy) myślimy kategoriami "u nas będzie inaczej". Byćmoże aczkolwiek niekoniecznie. Będę śledzić wątek :) POWODZENIA bez względu na to jaką decyzję podejmiecie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wyobrażam sobie mieszkania w bloku. Od dziecka mieszkam w domu i może dlatego. Teraz buduję swój własny i urządzam go tak, żeby był do mieszkania nie do sprzątania. Jestem u siebie, robię co chcę a dzieci mogą biegać po podwórku kiedy chcą. Co do harówki i nie wyjeżdżania na wakacje to pierwsze słyszę! Co roku wyjeżdżam a wyrwanie paru chwastów to sama przyjemność. Nie neguję tu opini Julenki - każdy ma swój sposób na życie, skoro wolisz bloki to może faktycznie lepiej będzie do nich wrócić. Ja bym swojego domku nie oddała nawet za najpiękniejszy i najbardziej "bezobsługowy" apartament :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Basia 228 nie zrozumieliśmy się. Ja nie pisałam, że koszenie trawy jest problemem, bo nie jest. Ja napisałam, że jest mnóstwo roboty i mnóstwo kosztów zanim dom doprowadzi się do stanu, w którym będzie można co sobotę skosić trawkę a później usiąść na tarasie przy grillu. Chodzi o to, że najczęściej ludzie nie zdają sobie sprawy z wielu problemów jakie niesie dom i myślą kategoriami "śniadań na własnym tarasie w pięknym ogrodzie" - zazwyczaj to tylko mrzonki. I nie piszę tu o tych, którzy mają wystarczająco dużo pieniędzy aby ten dom skończyć, tylko o tych, którzy myślą tak jak my myśleliśmy, że 400 tys to mnóstwo kasy na budowę :) To też z pewnością jest kwestia tego, że wychowałaś się w domu a ja w bloku. Dlatego napisałam, że każdy człowiek czego innego w życiu potrzebuje. Ja też być może kiedyś postawię drugi dom, ale jeśli będę wiedziała, że mnie na niego stać.

A co do wakacji, ciężko sobie na nie pozwolić jak jest tyle do zrobienia i każdy grosz wkłada się w dom. To na pewno kwestia priorytetów, ale ja nie potrafię wyjechać mając świadomość, że gdybym te pieniądze wydała na dom to zbliżyłoby mnie chociaż trochę do "normalności" czyli do skończenia tej całej wykończeniówki.

Edytowane przez julenka3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że budowałabym drugi raz, nawet czasem brak mi tej adrenaliny i chodzi po mnie.... ;)

Mój dom 124 m2 kosztował 350 tyś. NIE 500. Dokładnie 1,5 mieszkania.....Dodam, że budowałam w wariackim 2007, gdy ceny szlały. Dużo robiliśmy sami, ale bez przesady, raczej rzeczy typu malowanie czy oklejenie górnej łazienki korkiem. Wszystkie inne prace robili fachowcy, tak zwani. Założyliśmy, ile możemy wydać i tyle wydaliśmy. Łącznie z kostką na podjazd i wiatą na samochody (nie mam garażu). Budowa trwała 6 miesiecy, bo jestem dość niecierpliwa i nie miałam ochoty spedzać życia czekając na dom. Fakt, wprowadziliśmy się bez parkietów i bez wykończonego poddasza. Powiedzmy, że następne pół roku trwało wykańczanie poddasza a latem skończyliśmy elewację, parkiet i taras (mąż pojechał sobie z dzieckiem na urlop a ja bawiłam się w budowę, potem do nich dojechałam). Ponieważ nie przekroczyliśmy budżetu, stać nas na normalne wakacje. Nie przekroczyliśmy, bo nie zakładałam, że muszę mieć super meble w salonie, odjechaną kuchnię i łazienkę w tawertynie. Wręcz odwrotnie. Meble w salonie są stare, ale je lubię, kuchnia kosztowała 4000 + AGD a łazienka ma śladowe ilości płytek i dobrą farbę na ścianach. Być może mój dom bez tych dodatków jest gorzej sprzedawalny (taki odkurzacz czy reku podnoszą cenę) ale budowałam dla siebie a nie na sprzedaż.

Czyli trzeba trzymać dyscyplinę finansową. Uwielbiam łazienki Nefer, ale mnie nie stać na takie. W kuchni miło by było mieć cargo, ale było za drogie. Moja najdroższa bateria kosztowała 350 zł a niektórzy płacą 1000. Nie mam kominka ale mam dobrej firmy kozę. Nie mam super schodów drewnianych za 15 tyś (chciałam takie, gięte) za to mam bardzo ładne mojego projektu schody metalowo-drewniane. Itd, itd. Dużo można wymieniać.

 

Jak się mieszka? Super. Odśnieżanie to pestka, lubimy to, ogród - jak opieliłam w maju, tak tylko podlewam a on rośnie, trawę kosimy raz na 2-3 tyg. Nie jest to dywanowy trawnik, o nie, ale przynajmniej wolno rośnie. czy ciągle coś robimy? Mój mąż tak, ale on zawsze coś usprawniał, w bloku też. Ja nie. Ja mam czas żeby poleżeć z książką na materacu w trawce albo pojechać na wycieczkę rowerem. A jeżeli czasu nie mam, to raczej z powodów zawodowych a nie pracy w domu. I powiem zupełnie szczerze - czasem bywam na swoim byłym osiedlu, jest ono 15 min rowerem od mojego domu, i ilekroć widzę stary blok, wzdycham - jak dobrze, że już tu nie mieszkam :)

Nawet mój mąż, który całe życie mieszkał w bloku i nie wyobrażał sobie, że można inaczej, przyznaje mi rację...

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że budowałabym się po raz drugi. Wiele decyzji byłoby mi łatwiej podjąć w tej chwili, wiedząc to co wiem, mając za sobą pewne doświadczenia związane z budową.

Nie żałuję wyrzeczeń, choć w trakcie powstawania naszego domu obowiązywał nas program "drastyczne oszczędnościowy". Przez kilka lat nie byliśmy na żadnych wakacyjnych wyjazdach, nadal jeździmy dość leciwymi samochodami, ale mamy to co zaplanowaliśmy. Mamy swoje miejsce, w którym jest nam dobrze, poczucie zadowolenia, ale też wiele roboty do wykonania na zewnątrz :wiggle:

Zanim rozpoczęliśmy budowę oglądaliśmy wszystkie budujące się i nowowybudowane domy znajomych. Wszystkich znajomych, bliższych i dalszych. W sumie "zwiedziliśmy" kilkadziesiąt domów pytając o wszystko i obserwując różne rozwiązania. I dobrze, bo ten sam "patent " dla jednej osoby będzie rewelacyjnym rozwiązaniem, a dla innej koszmarną pomyłką. Dlatego najlepiej oglądać wszędzie wszystko co się da i zastanawiać się czy w moim przypadku to by się sprawdziło.

Życzę udanych decyzji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sie własnie zastanawiam tylko,czy aby ta "poranna kawka na tarasie"nie była jakąś mżonką ....?czy jest tak kolorowo jak niektórzy piszą....czy zderzenie z rzeczywistością ostudzi moje wyobrażenia o małym domku z ogródkiem:)

Bardzo podoba mi sie to,co napisała EZS! Finansowa dyscyplina!

Mój znajomy wybudował dom za 700tys zł....baterie za 15 tys, kuchnia za 100tys,kostka za 50 tys..itd..itp......a myslicie ,ze jest szcześliwy ...absolutnie...dom wybudowany czysto na pokaz.....facet zarobiony od rana do samiuśkiej nocy ,dzieci go prawie nie widują...żeby rate kredytu (nie małego)spłacać...ale nieważne,ze ja za to wybudowałabym prawie 2 domy...Nie twierdze,że branie kredytu jest złe,sama muszę się niewiele dzięki Bogu dofinansować,ale wszystko z umiarem ....

Wybuduje ten dom.Wybuduje dla dziecka,które chce miec podwórko z basenem i trampoliną,wybuduje ... ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moglibyśmy budować drugi raz, bo wiadomo doświadczenie, doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie już mamy. Tylko w naszym przypadku po co budować drugi dom jak i tak zapewne byłby taki sam jak ten, który wybudowaliśmy ( może tylko miałby małą piwniczkę, teraz nam jej troszkę brakuje). Fajnie się budowało, szybko, tak trochę na" wariackich papierach" ale nie zazdroszczę tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z budowaniem i użeraniem się ze wszelkiego rodzaju majstrami itd...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Witam,

Już gdzieś pisałam, że jeszcze dwa lata temu nawet nie chciałam słyszeć o mieszkaniu w domu. Byłam absolutną fanką zamkniętych, strzeżonych osiedli, spokojnych i bezpiecznych. Położonych przy metrze lub parku, gdzie nic nie trzeba samemu robić, a wszystko jest zrobione przez dozorcę, ogrodnika, administrację. Tylko żyć i się cieszyć świętym spokojem, fajną pracą, życiem na wysokich obrotach i jeszcze wyższych obcasach, wypadami do kina, teatru, na imprezy, zakupy, spotkania z przyjaciółkami, itp. Do czasu...

I nie zmieniło mi się wcale z powodu za małego metrażu, uciążliwych sąsiadów, ani ulicznego hałasu, ani gołębi za oknem, ani niczego innego równie irytującego. Tylko z powodu … dzieci. Mojego bardzo rozbrykanego synka wprost roznosiło w całkiem sporym (122 metrowym mieszkaniu!) i córeczki w drodze. Wyjście do parku z nimi to wyprawa: zanim ubrałam jedno, wzięłam butelki, soczki, pieluszki, serki, zabaweczki, itp. to już drugie chciało siusiu (i znowu zabawa z rozbieraniem i ubieraniem), a jak już doszliśmy, to zaraz trzeba było wracać, żeby przygotować obiad… Więc dla dzieci kupiliśmy stary rozpadający się dom, który już za dwa tygodnie będziemy burzyć, ale przez ponad rok w nim mieszkaliśmy, żeby pozałatwiać wszelkie formalności. Nie mamy w nim żadnych wygód (zimą, mimo grzania, że ledwie piec wytrzymywał u dzieci było 15-16 stopni, w łazience - 14!)ale ja jestem absolutnie zachwycona. Plusy: - przestrzeń w ogrodzie - cudowna cisza (chociaż to miasto, ale jak na wsi) - wolność i swoboda (wychodzę do ogrodu w koszuli nocnej lub starych spodniach, dzieciaki w czymkolwiek lub nawet bez :D - mogą się tarzać w błocie i nie martwię się, że zabrudzą korytarz, klatkę czy windę - sąsiedzi, z którymi rozmawiam, wymieniam się roślinami z działki - możliwość własnoręcznego tworzenia przestrzeni dookoła mnie - ruch i niesamowita satysfakcja ze wszystkiego co się samemu zrobi, no i to co najważniejsze: wspólny czas spędzony efektywnie z dziećmi: dzieci bawią się na świeżym powietrzu, wymyślamy gry i zabawy zamiast bezmyślnie siedzieć przed telewizorem. Plusów będzie na pewno więcej, jak już wybudujemy ten nasz wymarzony domek. Wrócę tu, mam nadzieję, za rok. No może z kawałkiem . Minusy? Napisałabym odśnieżanie, ale niestety nie Sama jestem tym kompletnie zdziwiona, jak bardzo wszystko mi pasuje. Mi której nikt, łącznie ze mną samą, nie wyobrażał sobie ze szpadlem w ręce. I co ciekawe, gumowce wcale nie wykluczają wysokich szpilek:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...