Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy budowałbyś się drugi raz ? ...


Recommended Posts

Ja tak i własnie zaczynam nową przygodę pt. budowanie ;)

Od wczoraj w ręce WZ - dzisiaj spotkanie z architektem - projekt indywidualny (tak jak poprzednio).

 

Teraz bogatsza o doświadczenie, nauczona na błędach.... mam nadzieję że uda się uniknąć jak największej ilości pomyłek.

Na pewno teraz zatrudniam dobrego kierownika budowy - którego braku na budowie poprzednio doświadczyłam...

 

Budowa to wielka przygoda i fajnie ją przeżyć po raz drugi !!!

 

I za nic w świecie nie zamieniłabym mieszkania w domu na blokowisko... w domu mieszkam od 8 lat .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam,

w tym roku po raz drugi zaczęłam przygodę z budowaniem

choć nieco na innych warunkach,

poprzednia budowa to było załatwianie wszystkiego od podstaw od papierów do odbioru,

zakupy materiałów, szukanie wykonawców, pilnowanie wszystkiego

 

teraz jest inaczej (poszłam pewnie na łatwiznę)

 

Kupiłam działkę z pozwoleniem na budowę oraz uzgodnioną kwotą za stan surowy zamknięty

i nic mnie nie obchodzi na tym etapie, ani ceny ani wykonawcy, wszystkie przyłacza mają być doprowadzone ...

zaglądam na budowę tylko po to by zobaczyć czy wszystko jest oki i czy zgadza się ze wcześniejszymi ustaleniami

 

mój nowy domek to dom w aksamitkach z lekkimi zmianami (schody, oraz dodaktowy pokój i łazienka w miejscu garażu - garaż będzie wolnostojący)

 

myślę że to już ostatni dom którego budowy pilnuję dla siebie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak i własnie zaczynam nową przygodę pt. budowanie ;)

Od wczoraj w ręce WZ - dzisiaj spotkanie z architektem - projekt indywidualny (tak jak poprzednio).

 

Teraz bogatsza o doświadczenie, nauczona na błędach.... mam nadzieję że uda się uniknąć jak największej ilości pomyłek.

Na pewno teraz zatrudniam dobrego kierownika budowy - którego braku na budowie poprzednio doświadczyłam...

 

Budowa to wielka przygoda i fajnie ją przeżyć po raz drugi !!!

 

I za nic w świecie nie zamieniłabym mieszkania w domu na blokowisko... w domu mieszkam od 8 lat .

 

Dokładnie ja tak samo :)

 

Pozwolę sobie przekopiować moją wypowiedź z innego wątka. Sprzedałam parę miesięcy temu swój pierwszy dom:

Głównym powodem sprzedaży domu było przeinwestowanie: Za duży dom i związane z tym wysokie koszty utrzymania domu m.in. związane z posiadaną antresolą (wysokie koszty ogrzewania). Dom w sumie był dobrze zbudowany i został ocieplony według ówczesnych standardów, ale też trochę poszaleliśmy ;) z tymi wysokościami i metrażem. Jak budowaliśmy dom, to reku i PC dopiero wchodziły na rynek, a temat domu energooszczędnego to była nowość. Dom ogrzewany gazem. Teraz inaczej podchodzimy do budowy domu. Dostaliśmy po głowie....więc w pionie będziemy budować.;) No i ta akustyka w domu. Niesamowity pogłos. A na górze musieliśmy u uczących się dzieci zamontować specjalne drzwi dzwiękoszczelne. Nie dało się normalnie na dole np. otworzyć TV, bo zaraz z góry krzyk "ciszej, bo uczę się..." . Telewizor lepiej było słychać u synów w pokojach niż na dole ;) . Teraz wykluwa się u architekta dom parterowy z o 30% mniejszym metrażem i prosty jak budowa cepa ;) i oczywiście w miarę energooszczędny I na mniejszej działce 800m2., poprzednio było prawie 5k m2 i nie dało się tego obrobić bez zatrudniania ogrodnika. Przecież pracujemy, a w wolne dni chcieliśmy trochę odpocząć i wyluzować się przed nadchodzącym tygodniem ciężkiej pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie mieszkam ale przeprowadzka trwa. Ja zawsze mieszkalam w domu, mąż przez ponad 20 lat w bloku. Teraz mieszkamy nie w bloku, ale w szeregowce, mamy jednych sąsiadów za scianą i wspolne podworko dla 4 rodzin. I... szkoda mi tego domu, choc bardzo tu nie chcialam po slubie się wprowadzic. Chcialam to mieszkanie zamienic na mieszkanie w bloku. Ponad 2 lata temu postanowilismy jednak inaczej i kupilismy dzialkę. Udalo nam się wybudować malutki dom (109 m; już wiem, ze za maly). Raczej nie przeinwestowalismy, choć wakacje już 3 rok będziemy (a raczej ja z dzieckiem) spędzac u rodziców na dzialce (tyle, ze w atrakcyjnym miejscu nad jeziorem). Ale, wspolnie z mężem bylismy w tym roku i dwa lata temu na wycieczkach zagranicznych (z pracy, dofinansowane, szkoda bylo nie skorzystac). No i wlasnie wydajemy pieniądze, które byly przeznaczone na drugi samochod..... będzie kostka:) Z minusów- jezdzimy samochodem staruszkiem, na szczęście póki co niezawodnym. Budowanie zaczęło mnie wciągac przy koncu, męża wciągnęło już na poczatku (na szczęscie). Myślę, że gdybysmy byli młodsi, moglibysmy zacząć budowę drugiego domu (większego i bez juz bez błędów). Ale nie bedziemy zaczynac. Obiecałam sobie, ze za rok zafunduję rodzince full wakacje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie mieszkam ale przeprowadzka trwa. Ja zawsze mieszkalam w domu, mąż przez ponad 20 lat w bloku. Teraz mieszkamy nie w bloku, ale w szeregowce, mamy jednych sąsiadów za scianą i wspolne podworko dla 4 rodzin. I... szkoda mi tego domu, choc bardzo tu nie chcialam po slubie się wprowadzic. Chcialam to mieszkanie zamienic na mieszkanie w bloku. Ponad 2 lata temu postanowilismy jednak inaczej i kupilismy dzialkę. Udalo nam się wybudować malutki dom (109 m; już wiem, ze za maly). Raczej nie przeinwestowalismy, choć wakacje już 3 rok będziemy (a raczej ja z dzieckiem) spędzac u rodziców na dzialce (tyle, ze w atrakcyjnym miejscu nad jeziorem). Ale, wspolnie z mężem bylismy w tym roku i dwa lata temu na wycieczkach zagranicznych (z pracy, dofinansowane, szkoda bylo nie skorzystac). No i wlasnie wydajemy pieniądze, które byly przeznaczone na drugi samochod..... będzie kostka:) Z minusów- jezdzimy samochodem staruszkiem, na szczęście póki co niezawodnym. Budowanie zaczęło mnie wciągac przy koncu, męża wciągnęło już na poczatku (na szczęscie). Myślę, że gdybysmy byli młodsi, moglibysmy zacząć budowę drugiego domu (większego i bez juz bez błędów). Ale nie bedziemy zaczynac. Obiecałam sobie, ze za rok zafunduję rodzince full wakacje.

 

Hmmm a dlaczego za mały 109 m ....??!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ta akustyka w domu. Niesamowity pogłos. A na górze musieliśmy u uczących się dzieci zamontować specjalne drzwi dzwiękoszczelne. Nie dało się normalnie na dole np. otworzyć TV, bo zaraz z góry krzyk "ciszej, bo uczę się..." . .

A wiesz, że o tym warto pisać, bo ludzie mało ten fakt eksponują, a to prawda.

Piękne są projekty otwarte, na dole przestrzeń, na górze przestrzeń albo regipsy. Ale... telewizor słychać. I trzeba o tym pamiętać. U mnie na szczęście na górze ściany są murowane i pokoje wydzielone. Przy otwartych drzwiach lepiej słyszę co się dzieje na parterze niż obok mnie. Ale wystarczy zamknąć drzwi (takie zwykłe, marketowe) a w pokoju jest cicho.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm a dlaczego za mały 109 m ....??!

Ja mam 124 m2 i nie czuję, żeby był za duży. Na 3 osoby. Wręcz brak mi spiżarni i garderoby, które już się nie zmieściły. Człowiek tak obrasta w rzeczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do niedawna mieszkałam w 36m2.

Teraz mam 103m2 dla 3 ludzi (może kiedyś 4) + pies i jak dla nas wystarczy.

Ale czy budowałbym jeszcze raz wolałabym nie dokonywać takich wyborów. Za gotówkę tak na kredyt chyba już nie.

Na TAK

- cisza,

- spokój,

- świeże powietrze,

- nie słyszę jak sąsiad spusza wodę, kąpie się lub imprezuje

- większy metraż,

- garaż w bryle domu,

- spiżarnia w kuchni,

- nie wiem co gotują sąsiedzi (w bloku jak ktoś gotował bigos wszyscy wąchali)

 

na NIE

- kredyt (ciągle mi to chodzi po głowie)

- ciągle coś do zrobienia: elewacja, wykończenie tarasu, ogrodzenie, w międzyczasie nawiezienie ziemi, ciągle coś przybywa ale wydaje się że niewiele. O ogrodzie nie wspomnę:bash:żeby nie psuć sobie nastroju.

- ciągły brak czasu, bo coś się "dłubie"

- wybór miedzy wyjazdem wakacyjnym a wykończeniem czegoś (ja wybieram wyjazd i dlatego nie mam wielu jeszcze rzeczy). Mam nadzieję, że kiedyś zakończę budowę, ale wtedy chyba zaczną się już remonty.

 

Mam wrażenie, że to błędne koło, ale lubię adrenalinę.:)

 

Póki co cieszę się, że się wybudowaliśmuy, ale drugi raz takiej decyzji CHYBA bym nie podjęła. Mam na myśli budowę na kredyt, ciągły brak czasu, a ja lubię czasem poleniuchować.:sleep:

 

Ale sama budowa była OK, mieliśmy sprawną papierologie i poszczególne etapy budowy.

Edytowane przez magsos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że mam już wykończeniówkę w domu, a tu mi się dach rozlatuje.

Niestety trzeba go ściągać i zakładać od nowa. To jak druga budowa, bo dach był jednym z droższych elementów domu.

I niestety planowane boże Narodzenie nie będzie w nowym domku w tym roku.

 

Budując drugi raz nie popełniłabym tych samych błędów:

1) brak inspektora budowlanego na budowie

2) budowanie bez umowy

3) ekipy spośród własnych znajomych

4) kupowanie więźby przez wykonawcę dachu a nie samemu

 

Pozdrawiam

Ania

Edytowane przez ania klepka
błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

. Teraz wykluwa się u architekta dom parterowy z o 30% mniejszym metrażem i prosty jak budowa cepa ;) i oczywiście w miarę energooszczędny .

 

Może się mylę ale to chyba kolejna tendencja. Drugi dom parterowy... ja teraz też mieszkam w piętrowym, będę budować parterówkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wieku 7 lat przeprowadziłam się do bloku z domu jednorodzinnego. To była decyzja rodziców, a właściwie Mamy która zapragnęła wygody, zmęczona "ogarnianiem" dużego domu i pracą w ogrodzie i sadzie. Mama mieszkanie w bloku baaardzo sobie chwali i nigdy nie zaświtała jej myśl aby ponownie zamieszkać w domu. Ja wręcz przeciwnie... Mieszkałam w bloku przez 23 lata i w ostatnich latach bardzo źle to znosiłam, słyszałam sąsiada z lewa, z prawa, z dolu i z góry. ten się kompał, ten wydzierał z kuchni "gdzie jest ten sok pomidorowy co żem go dzisiaj kupił?', a wszystkich na głowę bił sąsiad który grał na trąbce czasami kilka godzin dziennie, zatyczki nie pomagały, interwencje też nie , bo to była jego praca. Doszło do tego, że wychodząc z domu wsłuchiwałam się czy nikogo nie ma na schodach- tak bardzo nie chciałam tam kogoś spotkać. Poprostu czułam sie jak w klatce. Przeprowadziłam się do nazwijmy to mini domku, najważniejsze że wolnostojący. Komfort mieszkania nieporównywalny, ale też zdecydowanie wiecej pracy, która czasami mnie przerasta, bo mąż dużo pracuje i nie ma czasu mi pomóc. Mąż krótko po w przeprowadzce zaczął mówić o budowie nowego domu, ja jeszcze mocno zmęczona po pracach wykończeniowych i budowlanych(dobudowywalismu jedno pomieszczenie) wogóle nie chciałam o tym słyszeć. Bardzo wykańczało mnie to użeranie się z fachowcami i pseudofachowcami, mąż zostawił mi też absolutnie wolną rękę odnośnie wykończenia wnętrz, co wcale tak dobrze nie wyglądało jak brzmi. Czasami byłabym bardzo szczęśliwa gdybym nie musiała podejmować tych wszystkich decyzji sama. Ale czas leczy rany :) i właśnie czekamy na pozwolenie na budowę, dom będzie parterowy, tak jak ten w którym teraz mieszkamy. Nie wiem co skłoniłoby mnie do ponownego zamieszkania w bloku, może starość, może jakieś niedołęstwo. Historia mojego męża podobna jest do mojej 5 lat w domu, potem blok, z tym ze On mówi że do bloku nie wróci nigdy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do niedawna mieszkałam w 36m2.

Teraz mam 103m2 dla 3 ludzi (może kiedyś 4) + pies i jak dla nas wystarczy.

Ale czy budowałbym jeszcze raz wolałabym nie dokonywać takich wyborów. Za gotówkę tak na kredyt chyba już nie.

Na TAK

- cisza,

- spokój,

- świeże powietrze,

- nie słyszę jak sąsiad spusza wodę, kąpie się lub imprezuje

- większy metraż,

- garaż w bryle domu,

- spiżarnia w kuchni,

- nie wiem co gotują sąsiedzi (w bloku jak ktoś gotował bigos wszyscy wąchali)

 

na NIE

- kredyt (ciągle mi to chodzi po głowie)

- ciągle coś do zrobienia: elewacja, wykończenie tarasu, ogrodzenie, w międzyczasie nawiezienie ziemi, ciągle coś przybywa ale wydaje się że niewiele. O ogrodzie nie wspomnę:bash:żeby nie psuć sobie nastroju.

- ciągły brak czasu, bo coś się "dłubie"

- wybór miedzy wyjazdem wakacyjnym a wykończeniem czegoś (ja wybieram wyjazd i dlatego nie mam wielu jeszcze rzeczy). Mam nadzieję, że kiedyś zakończę budowę, ale wtedy chyba zaczną się już remonty.

 

Mam wrażenie, że to błędne koło, ale lubię adrenalinę.:)

 

Póki co cieszę się, że się wybudowaliśmuy, ale drugi raz takiej decyzji CHYBA bym nie podjęła. Mam na myśli budowę na kredyt, ciągły brak czasu, a ja lubię czasem poleniuchować.:sleep:

 

Ale sama budowa była OK, mieliśmy sprawną papierologie i poszczególne etapy budowy.

 

Hmmmm trochę mnie przygnębiają te wypowiedzi.... niby fajnie a jednak nie do końca fajnie z tym domkiem...

Choć nie bierzemy kredytu na całość budowy TO JEST WŁASNIE TO CZEGO BOJE SIE NAJBARDZIEJ ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I bardzo dobrze Iza, że się boisz i wahasz. Największy szok przeżywają osoby, które budują kierując się głównie wizją tej przysłowiowej "kawy na tarasie". Że drogo? E tam, nam się uda taniej. Że dużo pracy? E tam, przecież ekipa będzie cacy. Że w ogród trzeba włożyć dużo wysiłku? E tam, przecież to sama przyjemność.... A potem to już tylko byczenie się na leżaczku. A potem rozczarowanie i przygnębienie. Bo tak na ogół nie jest. Pieniądze znikają jak kamfora. Budowa się przedłuża i trzeba wiele nerwów i cierpliwości. Żeby zagospodarować ładnie działkę, trzeba spędzać na niej dużo czasu i włożyć w to masę ciężkiej pracy. Przeszłam przez to. I będę sprzedawała dom... Żeby postawić następny :)

Jeżeli będę musiała wrócić do bloku (jestem w bloku wychowana) to będzie to dla mnie tragedia. Zrobię wszystko, łącznie z wzięciem kredytu, żeby mieszkać w domu z ogrodem. Co zrobię inaczej? Po pierwsze - trochę przeciwnie do większości zamienię parterówkę na dom z poddaszem. I nie tylko chodzi tu o wielkość działki. Mam dwoje dzieci (17 i 9 lat) i w parterówce brakuje mi intymności, wyraźnego podziału na część prywatną i dla gości (łącznie z gośćmi moich dzieci), prędzej czy później towarzystwo łazi po całej chałupie. Ale to moje osobiste zdanie i wypowiem się bardziej obiektywnie jak pomieszkam trochę w domu z poddaszem. Po drugie - działka. Duża wymaga dużo rozsądku i jeszcze więcej pracy. Przez pierwsze dwa lata szalałam z drzewkami, krzaczkami, grządkami i kwiatkami. Wydawało mi się, że nie ma nic przyjemniejszego niż dłubanie w ziemi. Potem mi trochę, a nawet bardzo, przeszło. Teraz działka będzie dużo mniejsza i posadzę na niej przede wszystkim drzewa i krzewy. I to takie, które nie wymagają niczego poza obkoszeniem dookoła i ewentualnym przycięciem na wiosnę. Kwiaty? Najlepiej żeby rosły na tych krzewach... :cool:

A dlaczego dom? Bo mogę latem wyjść w piżamie na zewnątrz i łazić tak pół dnia. Bo zaczyna się żyć rytmem przyrody.Uwielbiam śpiew pierwszego skowronka wiosną i gadanie odlatujących ptaków jesienią. Bo nie muszę używać stoperów do uszu, bo moi sąsiedzi kładą się spać późno. Bo w nocy nad głową mam taki widok, że dech zapiera. Bo mogę rozpalić w kominku kiedy jest mi zimno a nie czekać aż administracja postanowi włączyć ogrzewanie. Bo mogę bez obaw wypuścić mojego dziewięciolatka z domu. Bo wieczorem otwierając okno w sypialni słyszę koncert świerszczy a nie samochody i przekleństwa "uroczej młodzieży" z podwórka. .... Kolejność przypadkowa. I tych powodów jest mnóstwo i na dodatek u każdego inne.

Tak więc Twój lęk dobrze rokuje. Nie przeżyjesz ciężkiej traumy, bo wiesz, że lekko nie będzie. Ale wydaje mi się, że warto. Bardzo warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jagna zastanów się jeszcze z tym domem piętrowym. Parterowy ze ścisłym rozgraniczeniem części prywatnej. Są takie projekty.

Aleksandryta, chyba wiem co masz na myśli - latanie po schodach jest męczące. I tu nie mam wątpliwości, że tak jest. I absolutnie nie twierdzę, że dom z poddaszem jest lepszy od parterówki. Nic z tych rzeczy. Najlepszy dowód, że pierwszy mój dom to parterówka. W moim obecnym domu też jest teoretycznie podział na część nocną i dzienną (jest w kształcie litery T z sypialniami w "daszku" i częścią dzienną w "stopce"), ale jednak jeden poziom sprawia, że dom staje się całością, szczególnie jak się ma dzieci. Trzeba przyznać, że część prywatna jest jasno określona bardziej w domu z poddaszem. Ale - co ważne - podstawowym kryterium wyboru projektu jest dodatkowy pokój na dole, z którego będzie można w przyszłości zrobić dla nas sypialnię i wtedy latanie na górę stanie się zbędne. Ale zaraz mi tu słusznie zarzucą :offtopic:.... Bo temat parterówka czy poddasze to temat rzeka, na dodatek już poruszany wielokrotnie.

A, jeszcz tylko dodam, jedną zmianę - kuchnia będzie na 100% zamknięta :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...