Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy budowałbyś się drugi raz ? ...


Recommended Posts

Budowałbym drugi dom. Inny, choć w tej samej miejscowości. Ciut mniejszy, ale o układzie podobnym, bo ten był przemyślany i dostosowany do naszych potrzeb. Poprawiłbym kilka rzeczy, które wyszły z braku doświadczenia. Wszystko jest dostępne. Praktycznie sprawa budowania domu rozbija się o pieniądze lub ich brak. Generalnie... podoba mi się to budowanie ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna budowa? Czemu nie, dużo się nauczyliśmy, wiele byśmy zmienili. Budowaliśmy w 2001 roku bardzo oszczędnie. Nic wielkiego: 170 m2. Nieduża działka, mnóstwo ograniczeń. Najgorsze było załatwić w urzędzie. Na szczęście małż kumaty w branży budowlanej to starał się doglądać ale nie wszystko upilnował.

Co bym zmieniła? Na pewno tynki zamówiłabym maszynowe nie ręczne. Mam nowy dom i żadnej prostej ściany - uwierzycie? Niektórych pseudo-fachowców udusiłabym gołymi rękami za to co nam zostawili. W łazience z prysznicem zlikwidowałabym brodzik. I zrobię to, jak finansowo będzie lepiej. Nie oszczędzałabym na gniazdkach elektrycznych. Wtedy liczyłam każdy punkt i minimalizowałam potrzeby, teraz żałuję, bo miałam super elektryka, fachowego, niedrogiego. Ale się finansowo wystraszyłam, że nie podołam. Szkoda. Kafelkarza też bym lepiej pilnowała, bo tyle kleju poszło a mi teraz cały taras w powietrzu wisi. Co nie popukam w płytkę to pusto. Gdzie ten klej?! Bardzo dużo zrobiliśmy sami w domu. Ale jeszcze wiele brakuje. Taki własny dom wykańcza się chyba całe życie. My jego a on nas... Ale cieszy własna posesja. My nigdy nie mieszkaliśmy w bloku, więc nie wiemy jak to jest. Pewnie więcej wolnego czasu, ale mniej prywatności z sąsiadami za każdą ścianą.

Zabawa w budowę domu to nerwówka non stop, ale warta wszystkiego bo to dla siebie i dla swoich najbliższych.

Wszystkim zaczynającym życzę wytrwałości i uczciwych fachowców.

Tym, którzy już mieszkają na swoim gratuluję wytrwałości i osiągnięcia celu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie jestem na etapie wykańczania domu i też sprawia mi to sporo problemów (wybieranie mebli, lamp, klamek, paneli, płytek, listew, parapetów :confused: - nie jestem w tym dobra). Wspomnę jeszcze, że dom budowaliśmy sami (jedynie dach i hydraulika to wykonanie fachowców) i wiem co to ciężka praca.

Ale jeśli ktoś mnie zapyta czy żałuję - NIE. A co do sprzątania, wykańczania i remontowania - no w bloku też to chyba trzeba robić :confused:. Tyle że w bloku to trzeba albo się prosić żeby przyszli ze spółdzielni albo się prosić czy mogę zrobić/przerobić coś sam :bash: A trawy też nie trzeba kosić co tydzień :cool: No i jeszcze jak słyszę jak oszukują ludzi w blokach na grzaniu, na innych rozliczeniach (np. za windy, remonty), ile biorą prezesi, kierownicy i inni "niezbędni" pracownicy to chyba odpowiedź jest prosta.

Nie wspomnę o braku prywatności w bloku (miałam mały epizod mieszkania w kamienicy i nie czułam się z tym dobrze). A w domu jak się ma dzieci - wychodzą na zamknięte podwórko i nie trzeba się martwić, czy nie wpadły pod samochód.

Są oczywiście plusy mieszkania w bloku (blisko do sklepów, szkół, urzędów) - ale to kwestia lokalizacji (ja szukałam działki blisko miasta i mam 3 km do centrum miasta i 7 km do dużego miasta i przy tym niecały km do lasu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja samej budowy nie wspominam dobrze, ale za to teraz... cud, miód i orzeszki.

Dom rysowaliśmy z mężem sami ze 2 lata - mieliśmy czas, bo urzędowo przekształcała się działka. I jest cudnie, wszystko mi pasuje, jak do tej pory nie znalazłam żadnej poważnej gafy, która mi utrudniałaby życie.

I są nareszcie wymarzone śniadania i kolacje na tarasie, i własne poziomki i marchewka, i cisza cudna i noc czarna i ognisko wieczorem na pagórku.

Cały dzień w pracy zawodowej albo siedzimy z mężem za kierownicą, albo za biurkiem. Zamiast jechać przez miasto na siłownię - biorę grabie, motykę i pielęgnuję moje cudne marchewki.

Całe życie tak chciałam i w końcu 20 lat po ślubie mogłam zamieszkać w swoim wymarzonym pałacu na wsi.

 

Taka jest moja filozofia budowania, ale też doskonale rozumiem filozofię "blokową" i każdy musi wybrać dla siebie sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja samej budowy nie wspominam dobrze, ale za to teraz... cud, miód i orzeszki.

Dom rysowaliśmy z mężem sami ze 2 lata - mieliśmy czas, bo urzędowo przekształcała się działka. I jest cudnie, wszystko mi pasuje, jak do tej pory nie znalazłam żadnej poważnej gafy, która mi utrudniałaby życie.

I są nareszcie wymarzone śniadania i kolacje na tarasie, i własne poziomki i marchewka, i cisza cudna i noc czarna i ognisko wieczorem na pagórku.

Cały dzień w pracy zawodowej albo siedzimy z mężem za kierownicą, albo za biurkiem. Zamiast jechać przez miasto na siłownię - biorę grabie, motykę i pielęgnuję moje cudne marchewki.

Całe życie tak chciałam i w końcu 20 lat po ślubie mogłam zamieszkać w swoim wymarzonym pałacu na wsi.

 

Taka jest moja filozofia budowania, ale też doskonale rozumiem filozofię "blokową" i każdy musi wybrać dla siebie sam.

 

i to jest chyba najsensowniejszy post jaki padł w tej dyskusji. :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budowałbym drugi dom. Inny, choć w tej samej miejscowości. Ciut mniejszy, ale o układzie podobnym, bo ten był przemyślany i dostosowany do naszych potrzeb. Poprawiłbym kilka rzeczy, które wyszły z braku doświadczenia. Wszystko jest dostępne. Praktycznie sprawa budowania domu rozbija się o pieniądze lub ich brak. Generalnie... podoba mi się to budowanie ;)

Bardzo dobre stwierdzenie, przede wszystkim chodzi o pieniądze, bo jakbym miała nieograniczony budżet to by sobie postawiła willę z basenem i kortem tenisowym :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobre stwierdzenie, przede wszystkim chodzi o pieniądze, bo jakbym miała nieograniczony budżet to by sobie postawiła willę z basenem i kortem tenisowym :)

 

Dzięki. I jedno pytanko- willa z basenem i kortem dla Ciebie, czy na pokaz?

Moim zdaniem, nie to co mamy, ale co sobą reprezentujemy jest najważniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wazne, aby móc sie nacieszyc i wykorzystać to co zbudujesz. A czasami jest o to trudno po wybudowaniu domu.

Bo przytłacza ilośc obowiazków z utrzymaniem domu i brak wolnego czasu dla siebie.

Dla mnie więc zdecydowanie mieszkanie jest lepszym rozwiązaniem gdy dzieci chodzą do szkół.

Później natomiast to moze być i dom, bo zawsze to jakas wolność i kontakt z naturą.

Ważne, aby nie podchodzić emocjonalnie do budowy lub zakupu domu. Bo czasami zyje się nadziejami, że jak dom powstanie to bedzie juz znacznie lepiej, komfortowo, a pojawiaja sie nowe problemy w tej nowej rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Nigdy więcej. Przeżyłem koszmar z budową własnego domu. kazdy z wykonawców zostawił po sobie jakiś bubel. Przez 3 lata od momentu wprowadzenia się poprawiałem rzeczy po pseudofachowcach. Budowa ta nadwątliła moje zdrowie.

Teraz jestem szczęśliwy że zrealizowałem marzenie o własnym domu, ale z perspektywy czasu czuję że nie było warto tak się wszystkim przejmować, warto natomiast wynająć dobrego inspektora nadzoru , zapłacić mu więcej i mieć pewnośc że dom zbudowany został prawidłowo. A teraz na niektóre błędy wykonawców muszę patrzeć już całe życie, bo niektórych nie udało się usunąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i tak wszystko się kręci wokół rzeczy materialnych

 

Fakt- ale kupujemy często rzeczy pod wpływem chwili, impulsu- potem okazuje się , że są nam w ogóle niepotrzebne.

 

Nigdy nie podjąłbym się budowy bez doglądania- budowlańcy zrobią tak, aby jak najmniej się napracować, większość "baboli" przykryje beton, tynk, styropian. Gdy odkryjemy błąd, najczęściej po zachwycie z zamieszkania- trzeba już z tym żyć, bo naprawa kosztuje... dużo, a remont w nowym domu? co znajomi powiedzą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Jasne, że budowalibyśmy dom drugi raz. Własny dom to coś wspaniałego, wygoda, cisza, spokój, mnóstwo miejsca, moim zdaniem same plusy, chociaż wiadomo przy budowie ciężko, ale potem ma się swój kąt na najbliższe kilkadziesiąt lat :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Bede w mniejszosci ktora by sie nie budowała ponownie. Za duzo nerowow, stresow, papierkologii. Odbiór domu byl koszmarny - załatwianie papierow trwało dluzej i kosztowało podobnie co uzyskanie pozwolenia na budowe. Pewnych rzeczy nie da sie przewidziec np. konkretnego typu szamba i jego wymiarow podczas uzyskiwania pozwolenia na budowe. Szambo zostało posadownione zgodnie z przepisami dotyczacymi odleglosci od granic ale 20 cm przesuniete wzgledem projektu i o malo co a musiałbym dokonywac adaptacji projektu z tego typu. Skonczylo sie na szczescie na poprawkach na mapie do celow projektowych. Cóż o upierdliwosci lokalnego urzedu architektury mowily mi juz wczesniej inne osoby.

Przez 3 lata po budowie musiałem psychicznie sie odbudowac by wrocic do zycia. W tym okresie jakiekolwiek myslenie o remoncie, naprawie cieknącego kranu czy kibelka bylo niemozliwe. Jak sie zepsulo to zostało zamkniete i czekało pare miesiecy az sytuacja mnie zmusi do naprawy - ogolnie bylo nieciekawie, ale moze wynikło to z ogolnorodzinnych 'kwasow' ktore wynikły z budowy domu. Ani rodzice ani rodzenstwo tego nie popierało a nawet bylo przeciw. ' Wyrwałem sie przed szereg' wiec przez 2 lata nikt z blizszej rodziny miejsca budowy nie odwiedzil. Demotywacja ze strony ojca przyjeła postac komentarza 'ze predzej mu kaktus na rece wyrosnie niz ja sie tam wprowadze', przez 2 lata budowy zero jakiejkolwiek pomocy ze strony rodziny, nawet pomocy w przeniesieniu ciezkiego wkładu kominkowego. Od obcych ludzi miałem wiecej zyczliwosci niz od własnej rodziny a przed decyzją o budowie domu wszytko bylo w relacjach miedzy nami OK.

Obecnie posiadany dom (105 m2) w zupelnosci wystarcza dla rodziny 2+2 ale gdy dzieci pojda w swiat bedzie za duzy. Po co trzymac wolne pokoje. Po co 1300 m2 ogrodka gdy sie bedzie miało 70 lat i brak siły na koszenie trawy.

Na starosc pewnie wyprowadze sie do małego mieszkania w centrum miasta by miec blisko do lekarza, apteki i nie musiec ogarniac własnej kotłowni i całosci infrastruktury/napraw zwiazanych z posiadaniem domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...