magi 18.02.2004 18:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lutego 2004 ostatnio mój mąż powiedział jak chciałm, żeby pojechał ze mną na spotkanie w w-wie, że jego budowanie w ogóle nie interesuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Moira 19.02.2004 08:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2004 U mnie trochę się plącze te budowanie. Ja decydowałam o projekcie (uwzględniając uwagi męża), potem był macierzyńska zdala od placu budowy więc mąż nadzorowała stan surowy, a ja tylko trzymałam i kombinowałam kasę. Teraz jak wszystko trzymam jak i kasę i harmonogram i sposób wykonania. Ja rozmawiam z wykonawcami. Mój mąż jak się jego pytają o szczegóły z reguły wysyła do mnie ": Ona się zna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 19.02.2004 12:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2004 U nas to raczej ja jestem "mózgiem" czyli planuję roboty, udzielam się na forum, jeżdżę na budowy - czasem z mężem, wybieram materiały do wykończenia, które potem akceptuje mąż. Mój Tadeusz jest za to nieoceniony w tych wszystkich technicznych sprawach typu: wentylacja i inne takie. Zamawia koparki - ale namiarki załatwiam ja itd. Mieliśmy kilka wielkich awantur ale zauważyliśmy, że budowanie domu zbliżyło nas do siebie jako małżeństwo - jest znowu tyle tematów do rozmowy po kilkunastu latach małżeństwa. My nigdy nie marzyliśmy o własnym domu, bo wiedzieliśmy, że nas na to nie stać. Dopiero sytuacja na rynku budowlanym tzn. koszt dużego mieszkania jest porównywalny z domem + działka, doprowadziła do tego, że zdecydowaliśmy się na dom. I był mój pomysł - i tu też była wieeeeeeelka kłótnia! Ale jest naprawdę wspaniale! I życzę wszystkim scalenia związku a nie kryzysów z powodu budowy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aśka 20.02.2004 13:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lutego 2004 U nas budowa domu zdecydowanie scala związek. Śmialiśmy sie nawet ostatnio że żadne z nas nie odejdzie ze związku, bo jak sobie przypomnimy te cegły, rozładunek tira styropianu, ocieplanie wełną poddasza.....wszystko we tylko dwójke.....to ...tak łatwo teraz sie tego nie zostawi. Na razie jesteśmy na etapie stanu surowego, ale wszystko co zostało zrobiono do tej pory to był wysilek wspólny: 1. Koncepcja architektoniczna: ja rysunki odręczne, maz szkice wymiarowe. Przy 30 wersji stwierdziliśmy że to jest TO. 2. Wspólpraca z architektami-większość ja, ale to ze względu na to że blisko siebie pracujemy. 3. Wybór ekipy, rozmowy wspólnie. 4. Przygotowanie terenu budowy - wspolnie 5. Zaopatrzenie, negocjacje cenowe, ale już decyzje co do wybóru - konkretnych materiałów maż, 6. Nadzór budowlany wspólnie przy wiekszej aktywności werbalnej męza. Ja ze wzgledu na łatwość nawiązywania kontaktów, w tym czasie starałam się zbudować korzystne stosunki interpersonalen z ekipą. 7. Kontrola formalno - rachunkowa, sprawy Urzedowe - zdecydowanie ja 8. PIT - D - ja, pomoc męża 9. Ocieplanie poddasza - Wełna mineralna - wspolnie z tym mężem z tym że on kładzie (wielka chwała mu za tą okrutną robotę!!!!)a ja przycinam wszelkie profile, wełnę, kładę mniejsze kawałki, sprzątam, obsluga socjalna, kupuje wkrety, gwoździe itp. 10. Wspólny rozładunek wielkiego tira ze styropianem uf!!! .....ja na razie tylko tyle i aż tyle... Początkowo mąż chciał się wtracać we szelkie szczegóły związane z urządzaniem i wyglądem zewnętrzny, ale ostatnie prace dały juz mu tak w kość że sam spasował ....ku mojej cichej radości Warunek: dobre miejsce na jego "święty" sprzęt! Oby były tylko takie problemy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jola_ 20.02.2004 16:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lutego 2004 Luśka, dzięki za wsparcie i dobre słowo. Nawet nie wiesz jak bardzo jest mi to potrzebne dla samowzmocnienia. To dzięki Wam w deszczowy, wietrzny dzień świeci mi słońce! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Emisia 20.02.2004 18:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lutego 2004 Ależ jest cudownie czytać, co piszecie! Rewelacja, naprawdę. Budowanie - na podstawie tych postów wnioskuję - jako doświadczenie życiowe bardzo otwiera ludzi. Na świat, na siebie samych i na siebie nawzajem - w związkach. Ma związek z budowaniem też siebie samego, predystynuje do korzystania z całego potencjału, jaki w nas tkwi. To, co piszecie jest tak ciepłe, szczere, że aż cudowne. Ja na codzień - jak mnóstwo osób w tym "oryginalnym" kraju- dużo pracuję, często z ludźmi, którzy najbardziej na świecie i ze wszystkiego na świecie, wydają się być skoncentrowani na własnych pieniądzach i kreowaniu siebie na człowieka sukcesu (lub dla odmiany sieją nie huraoptymizm ale hiperpesymizm). I owszem, pieniądze są ważne, funkcjonowanie w skórce człowieka sukcesu też potrzebne i jakże niekiedy przyjemne... Ale. Przy takiej "maskaradzie" stajemy się tylko funkcją, która przynosi kasę, gligla naszą próżność, dołuje etc. A tutaj czytam i odnajduję... prawdziwie ludzki wymiar, co przy dzisiejszych układach (tak, często właśnie układach - nie relacjach!) interpersonalnych jest prawdziwą rzadkością. Dziękuję wam - wszyscy tu piszący - za czas poświęcony na pisanie o sobie, za to, że pokazujecie siebie od ludzkiej (czytaj: lepszej!) strony. Czytanie tych postów daje mi przyjemność, wsparcie i chwilę wytchnienia. Dzięki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bilbo 20.02.2004 19:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lutego 2004 My o wszystkim decydujemy wspólnie...choć nie ukrywam, że to właśnie Robert wyłapuje wiele nowinek technicznych, wgłębia się i rozważa, przelicza co bardziej opłacalne i ekonomiczne. Ostateczne jednak decyjne zawsze analizujemy i podejmujemy razem.Justa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Angel9999 25.07.2008 21:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2008 Witam, Przed rozpoczęciem budowy przestudiowałam bardzo dokładnie nasz projekt, w efekcie miałam w głowie wszelkie wymiary, rozkład pomieszczeń i rozwiązania technologiczne, a ponieważ jestem bardzo spostrzegawcza u mnie wyszło tak, że ... mąż finansuje, a ja doglądam prac na budowie. Powinnam być kierownikiem budowy, bo to co budowlańcy "potrafią" to było szokujące !!! czasem myślę, że oni nie zaglądają do projektu !! Ogólnie jest dobrze, choć bywają nerwowe momenty, wtedy trzeba wyluzować i pozwolić sobie na kilka długich chwil lub nawet dni bez rozmów o budowie. I pamietajcie... budujecie Wasz wspólny wymarzony dom rodzinny, a nie dom tortur, więc kompromis jest obowiazkowy.!!! Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 25.07.2008 21:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2008 Drobne spięcia są chyba nieuniknione , ale umiejętność pójścia na kompromis po przemyśleniu wszystkich za i przeciw jest baaaaaaaardzo pomocny. Otuchy dodają chwile, w których wyobrażamy sobie jak to fajnie będzie u siebie, w swoim własnym, kochanym domeczku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Evva 28.07.2008 09:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lipca 2008 Czas budowy wspominam cudownie. Bossem byłam ja, mąż bardzo mi pomagał i również uczestniczył aktywnie. Budowa nas bardzo zbliżyła. Ja to od złożenia papierów do pozwolenia czułam, że naprawdę żyję - jak gdyby ktoś mi włączył jakiś dodatkowy program A już najbardziej pozytywnie budowa odbiła się na naszym sexie . To chyba przez te pozytywnie wibracje. Od złożenie wspomnianych papierów aż do jakiegoś czasu po zamieszkaniu było bardzo, ale to bardzo niesamowicie.... A to już 9 lat po ślubie. Efektem naszych harców jest ciąża No i teraz jest już spokojniej..... Ale szczęśliwi jesteśmy bardzo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.