Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziecko, przedszkole, mam dość


alfa36

Recommended Posts

Przedwczoraj dowiedzialam się, ze moje dziecko po dwoch latach chodzenia

do grupy zostalo przeniesione do innej, jako jedno z dwojga lub

trojga dzieci. O mieszaniu dzieci byla mowa wczesniej, ale nie

spodziewalam się, że mieszanie bedzie polegalo na przeniesieniu tych

tych dzieci. Mam wrażenie, ze kosztem mojego dziecka są robione

rozgrywki personalne (znam doskonale wicedyrektorkę, ktora sie tym

zajmuje i wiem, ze mnie nie lubi). Ale może mam tylko takie

wrazenie, moze jestem przewrażliwiona. Nie bardzo wiem, co mam

robic. Iśc prosic o przeniesienie, wyjasnic sprawę? Męża wysłac? A

może dobrze mojemu dziecku to, że go oddzielili od "swoich " dzieci?

Może stanie sie bardziej otwarty? Co radzicie? Wsciekla jestem. O fakcie przeniesienia dziecka dowiedzialam się nieoficjalnie i

przypadkiem , kiedy wjechalam do pracy (mam urlop)

pozalatwiac kilka spraw. Wtedy tez odwozilam dziecko do dziadkow (bo pakuję się, znaczy przeprowadzam... tylko mi nie idzie) i

dlatego tylko wspomnialam dziecku o nowej grupie. Dziecko

pytalo "dlaczego", niestety ja sie rozleiłam. Teraz intensywnie

myslę, szukając pozytywów, bo zdaję sobie sprawę z tego, ze idąc do

szefa/pisząc pisma wprowadzę napiętą atmosferę i niewątpliwie moja

współpraca i moje stosunki z "panią od ukladania grup" staną się

bardziej napięte. Poki co stosunki są lagodnie rzecz ujmując,

chłodne, ale poprawne (ale bywalo naczej). I dlatego myślę, ze

przenosząc moje dziecko "pani od ukladania" chciala pokazac, kto tu

rządzi. To mnie najbardziej boli, że kosztem mojego dziecka ktos

odgrywa się na mnie.

Na plus: dziecko w byłej grupie mialo kolegę/przyjaciela mocno

narzucającego swoje zdanie, byl nawet zimą problem, moj synek

plakał, że Jas nie każe mu jeść obiadow, ale to się nie potwiedzilo.

Faktem jest, że wtedy, zimą, przez kilka dni musialam odbierac

mlodego wczesniej, bo plakał, choc nie chcial powiedziec, dlaczego

(co nie zdarzylo mu się nawet na początku- plakanie).

- jako "weteran" ma szansę na pokazanie się,

na pokonanie niesmialosci (ale tu to nie wiem....)

Na minus:

- dziecko związane z grupą, ma bardzo duzo kolezanek, nawet jedna to

jego "dziewczyna", więc mlody moze byc bardzo zgubiony.

- nowa grupa będzie zlozona z dzieci przyetych do przedszkola jako 5

latki, dzieci, ktore chodzily rok do przedszkola i 2 czy 3 dzieci z

grup mojego dziecka (trzeci rok w przedszkolu).

-jako, ze tą "bylą" grupę polączą z 6-latkami, to pewnie dzieci

więcej skorzystają z przedszkola (wczesniejsza nauka?)

- wlasnie jestesmy w trakcie przerowdzki. Dla mojego dziecka oznacza

to nie tylko swoj pokoj, nowe meble.... to rownież brak wspolnego z

kolegami podworka i po prostu brak tych kolegow. Dla synka to tez

stres. I paradoksalnie sama opozniam tę przeprowadzke ze względu na

mlodego. Jesienią już się tyle nie przebywa na podworku... Co byscie zrobili na mioim miejscu? Dodam, ze mlody zostal przyjęty do przedszkola nie swojego, nie w swoim miejscu zamieszkania, po prostu zabralam go do miejscowosci, w ktorej pracuję i wspolnie sobie dojeżdżamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno radzić, bo nie do końca czuję naprężenia między Tobą a nauczycielkami. Ale pierwsze co mi się nasunęło, to żeby jednak spróbować z nimi pogadać dokładnie w tym duchu, jak tu piszesz. To dla każdego pedagoga powinno być oczywiste, że nakładanie się dwóch dużych zmian środowiskowych (przeprowadzka i zmiana grupy) to duża trauma dla dziecka. Z drugiej strony, może jednak nie życzą młodemu źle? Może jest coś na rzeczy w tych minusach?

 

Jednak na bazie tego co piszesz, więcej przemawia za zostawieniem gdzie jest. Pytanie tylko jak przekonać decydentów. Może taktyka - mąż z bukietem kwiatów i ogromną prośbą? Bardziej na zlitowanie się*nad maluchem, niż na egzekwowanie praw?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogadaj z wychowawczynia. Nie panią od układania grup, a z panią, która doskonale zna dzieci, grupę, układy. Może to właśnie ona zasugerowała przeniesienie właśnie tych, a nie innych dzieci. Może coś w grupie nie grało i uznała, że tak będzie lepiej. A gdyby się okazało, że zdaniem wychowawczyni lepiej by było, gdyby z grupy nie odszedł, podpierając się jej opinią, można zacząć działania pokojowe, coby dziecko grupy wróciło.

A do szkoły to lepiej poślij go w miejscu zamieszkania (no chyba że jest zupełnie beznadziejna). Inaczej nie będzie miał kolegów, bo z tymi ze szkoły nie będzie się spotykał po lekcjach, a z tymi z okolicy nie będzie miał wspólnych szkolnych tematów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaslyszane, a ścislej widzialam listy, więc to pewne. Zresztą, jak pisalam, siedze w tym srodowisku, corocznie tak samo się dzieje.

 

Znaczy,że u Was listy wywiesili dopiero teraz? Czyli,ze co rok kilkoro dzieci tak po prostu przenosi się do innej grupy ?A co to ma na celu ?

 

jeeee tysiąc pytań mnie nachodzi.

 

Ale po poście Agduś, wiem,że niezależnie od odpowiedzi na nie, rozwiązanie już masz - Ona dobrze prawi :) To mądra kobieta jest i supermama :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupy uklada wicedyrektor (z która na co dzień wspolpracuję, z ktorą się tolerujemy zaledwie). Wychowawczyni to osoba bardzo wice podległa, dlatego wydje mi się, że rozmowa nic nie da. A listy u nas wywieszają dzien/ dwa przed rozpoczęciem zajęć. Tegorocznie wymieszanie bylo konieczne, ze względu na ilosci dzieci w przedszkolu. Poza tym, jak pisalam, mlody mial w grupie kolegę/ przyjciela, bardzo narzucającego zdanie i tylko to wstrzymuje mnie przed podjęciem krokow. Myslę, że dziecko zrozumie przeniesienie, a jak nie, to niestety będzie to moj problem, bo nie mam mlodego z kim zostawiac (w razie placzu), tylko ja go do przedszkola mogę odwozic, więc to ja bedę się w razie czego spozniac do pracy:( Kurcze, załamyłyście mnie tą szkołą... Chcalam zabrac dziecko do "swojej" szkoly, bo to bardzo ulatwiloby mi zycie. Pracujemy do 15 i w ukladzie, gdy dziecko będzie chodzilo do szkoly w miejscu zamieszkania, przesiedzi do tej godziny w swietlicy:(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko porozmawiałabym z wychowawczynią. Tak zwyczajnie zapytałabym, czy jej zdaniem dla Twojego dziecka przeniesienie do innej grupy jest szansą czy źródłem problemów. jakkolwiek by nie była "podporządkowana", może swoje zdanie wyrazi.

Jeżeli nawet zdecydujesz się walczyć o przeniesienie go z powrotem - nie mów mu o tym. Nie powinien chodzić do nowej grupy z poczuciem, że to "na razie". Niech od początku wie, że teraz to jest jego grupa i jego pani, że nowi koledzy, że nowa sala, zabawki i w ogóle będzie świetnie. I może właśnie będzie świetnie? Przecież dzieci w przedszkolu się znają nawet, jeżeli są z różnych grup. Może ma tam jakiegoś kolegę z przedszkolnego podwórka? Podpytaj Młodego.

A co do szkoły, to musisz sama wykonać bilans zysków i strat.

Jak wygląda świetlica w miejscowej szkole? Czy są jakieś dodatkowe zajęcia? Czy dzieci wychodzą na podwórko? Czy odrabiają lekcje w świetlicy?

Co Młody robiłby w Twojej szkole po lekcjach? Czy przypadkiem nie siedziałby też w świetlicy? Czy ta świetlica jest lepsza? Jak długo trwa dojazd z Twojej szkoły do miejscowości, w której mieszkacie (o ile dłużej czekałby na Ciebie)?

Czy Młody ma już kolegów "z podwórka"? Zna jakieś dzieci z Waszej miejscowości? Może chciałby z nimi chodzić do szkoły?

Czy w pobliżu nie mieszka chłopiec w jego wieku, którego mama nie pracuje albo pracuje krócej i odbierając swoje dziecko mogłaby zabierać też Twoje?

Jak wygląda droga z miejscowej szkoły do domu? Za ile lat Młody mógłby wracać sam z kluczem na szyi?

 

Pracowałam wiele lat w szkole społecznej, do której chodziły dzieci z miasta i z wielu okolicznych miejscowości (wiadomo - rodzice pobudowali domy pod miastem z różnych stron). Dużym problemem tych dzieci było odwiedzanie kolegów. Wiele z nich (nie wszyscy) nie miało właściwie znajomych "na wsi", bo nie spotykały się z nimi w szkole, bo ich rodzice nie znali się (sprowadzili się niedawno, każdy skąd inąd, każdy pracował gdzie indziej). Po powrocie ze szkoły, siedziały w domu albo obok domu, bo ciężko było też odwiedzić kolegę ze szkoły, mieszkającego 15 km od miasta, ale w drugą stronę. Wszelkie odwiedziny wymagały wcześniejszych ustaleń rodziców, odwożenia, przywożenia, wpisania się w napięty grafik zajęć dodatkowych...

Wiadomo - szkoła społeczna dawała jednak inne możliwości dzieciom i rodzicom niż wiejska szkoła państwowa. Jednak jakąś cenę za to dzieci płaciły. Tym bardziej, że znajomości szkolne kończyły się zazwyczaj z ostatnim dzwonkiem w ostatniej klasie, a takie "z podwórka" miałyby szanse na kontynuację nawet po zmianie szkoły.

 

Nie żebym agitowała, trzeba wziąć pod uwagę też poziom nauczania i bezpieczeństwa w obu szkołach, ale zastanów się nad tym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Jutro jadę, porozmawiać. Od soboty mieszkamy w nowym domu. Dziecko bardzo przeżywa. Niby się cieszy, ale wciaz się obraża i chowa sie w szafie, poplakuje...Co do dzieci... wlasiwie na nowym miejscu nikogo nie namy, z tym, ze podstawowek w miejsce naszym są tylko 3, więc pewnie na znajome dzieci (w sensie znajomo ze starego domu) pewnie trafiibysmy.... Mam mętlik w glowie. Sama jakos dziwnie czuje się w nowym miejscu...taka osamotniona, nic mi się nie chce robic... apatia calkowita
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Dowiedzialam się oficjalnie (bo tam pracuję, widocznie stwierdzono, ze ze mną też trzeba dobrze życ:))o tym, ze moje dziecko przeniesiono jeszcze przed wywieszeniem list. Rozmawialam na temat zmian w naszym życiu... W odpowiedzi uslyszalam, ze moje dziecko jest mniej samodzielne, stąd decyzja o jego przeniesieniu. Nie upieralam się, choc moglam i pewnie dopielabym swego. Odpuscilam sobie, nie mam przerostu ambicji...., choc mi przykro, bo to tłumaczenie trochę mętne (prywatnie rozmawiałam z nauczycielem, ktory mial kontakt z moim dzieckiem, co prawda niewielki, ale jednak). A moje dziecko.... zadowolone. Jakby żadna zmiana nie nastąpila. Co prawda bawi się tylko z jednym chlopcem (bo jednak tylko dwojka zostala przeniesiona), ale drugiego dnia juz wspomnial o innych dzieciach. Może nie ma tego złego...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moje dziecko.... zadowolone. Jakby żadna zmiana nie nastąpila. Co prawda bawi się tylko z jednym chlopcem (bo jednak tylko dwojka zostala przeniesiona), ale drugiego dnia juz wspomnial o innych dzieciach. Może nie ma tego złego...

 

i to jest najważniejsze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi mojego synka w ubiegłym roku przenieśli nie informując mnie o tym. Co ciekawe, dziecko też nic nie powiedziało. Grupy 3 i 4 mają sale na piętrze i dzieci wchodzą z szatni same. Po tamtych wakacjach zamieniono sale grup 3 i 4. Moje dziecko było przekonane, że weszło do dobrej sali, zwłaszcza że jeszcze 3 dzieci było z jego poprzedniej grupy, inne też znał. Odbierałam go po południu z sali gdzie wszystkie dzieci są razem, więc nic podejrzanego nie zauważyłam. Dopiero jak się wczytałam w spis dzieci w poszczególnych dzieci, to się okazało że mojego nie ma wpisanego do 3 grupy. Dopiero jak się pań zapytałam dlaczego go nie ma na liście, to mi powiedziały że jest w starszakach (4 grupa). To było 3 albo nawet 4 dnia po rozpoczęciu roku szkolnego. Teraz już jest w szkole.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za szybko się cieszylam. W piątek, na spacerze, synek zauwazyl dzieci z poprzedniej grupy. Rozplakał się. Plakal tez, jak mnie zobaczyl, plakal tacie, jak wrocilismy z przedszkola. W sobotę i niedzielę mielismy duzo ciekawych zajęc. Dzis rano go zaprowadzilam i szybko zostawilam. I drżę.

Ale teraz, paradoksalnie, latwiej mi podjąc decyzję, ze jednak dziecko pojdzie do szkoly w miejscu swojego miejsca zamieszkania.Pępowina zostanie odcięta:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...