polska myśl techniczna (w narodzie nie ginie)

[wyanna]

Cześć, pewnie każdy z Was widział większe lub mniejsze buble budowlano-wykończeniowe. I o ile u siebie buble doprowadzają do rozpaczy i uruchomienia całej palety słów nieparlamentarnych, o tyle cudze buble każą się tylko zastanowić, co artysta miał na myśli, tworząc swoje dzieło. Mnie zdarza się uwieczniać takie rzeczy na zdjęciach. Oto przykład takiej "polskiej myśli technicznej" z Białegostoku. Jeśli też macie podobne kurioza, pochwalcie się.

http://img146.imageshack.us/img146/4204/zdjcie0067c.jpg

 

Uploaded with ImageShack.us

[perm]

Kwadratura koła?

[maslak]

wkleił bym moje tzw. "rusztowanie" - ale wstyd, a co gorsze jeszcze może by i naśladowcy się znaleźli

[amalfi]

Ja bym mogła wkleić tył swojego biurka, które stoi w pokoju, w którym jest za mała ilość gniazdek, więc potrzeba jest trzech przedłużaczy podpiętych do jednego. Ale też wstyd.

[kamykkamyk2]

To jest właśnie myśl techniczna, nie musi teraz robić kominka wentylacyjnego.

[robertsz]

Ja jako przykłady dałbym wszystkie pokrywy i włazy umieszczone w pasie jezdni.

Albo, czy kratki burzowe umieszczone w pasie jezdni? Wystarczy je trochę odsunąć w kierunku chodnika?

 

Jak widzę jakiś absurd techniczny to zaraz mi się ciśnie na usta hasło TERAZ POLSKA!

[wyanna]

Ja jako przykłady dałbym wszystkie pokrywy i włazy umieszczone w pasie jezdni.

Albo, czy kratki burzowe umieszczone w pasie jezdni? Wystarczy je trochę odsunąć w kierunku chodnika?

 

Jak widzę jakiś absurd techniczny to zaraz mi się ciśnie na usta hasło TERAZ POLSKA!

 

O dokładnie! Na jakiego grzyba te studzienki są w asfalcie? Przecież jak coś pierdyknie, to trzeba zastawić pas/całą jezdnię, zrobić korek, wkurzyć paru kierowców. Nie można w chodnikach tego montować? Przecież nawet w przypadku rozbiórki łatwiej i taniej jest zdjąć płyty chodnikowe, niż rozryć asfalt. Osobną kwestią jest fantazja rozmieszczania tych studzienek. W Warszawie moim number 1 wkurwu jest środkowy pas trasy łazienkowskiej od wiaduktu Marszałkowskiej w dół aż do ślimaków przy moście. Nie ma opcji, żeby nie pierdyknąć w którąś z tych fantazyjnie rozmieszczonych po obu stronach studzienek.