Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Praktyczny dziennik AgnesK


Recommended Posts

Nie mam już siły do tego mojego internetu.. Przed chwilą wrąbało mi cały post w dzienniku :-?

Czekając na otwarcie nowego zdjęcia na onecie spróbuję go odtworzyć.

 

W ubiegły weekend wybraliśmy się na spacer (wreszcie!!). Około 5 min spacerkiem od naszego domu rozpoczynają się trzy szlaki górskie, w tym jeden na Śnieżkę. Przeszliśmy z glizdunią ok 6 km. Było naprawde cudnie. W pewnym momencie łania przepiegła nam przez drogę. :D

Naprawdę jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy sobie w takim miejscu wybudować dom. Uroki tego miejsca właśnie rekompensują nam wszystkie minusy :D

Radek stwierdził ostatnio, że w naszym domu podoba mu się ABSOLUTNIE wszystko :D

 

A oto dół domu. Po lewej stronie widać wejście do wiatrołapu (tak jak pisałam zobaczymy po tej pierwszej zimie, czy brak drzwi w wiatrołapie jest dobrym pomysłem), po lewej stronie okienko do kuchni a za nim jest wejści do toalety. Jeszcze po prawej stronie widać fragment komina, do którego przylega kominek. Nie mam pojęcia kiedy uda nam się go zrobić. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku. Zobaczymy.

 

http://foto.onet.pl/upload/0/12/_514165_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 527
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • AgnesK

    528

Na zdjęciu komunikacji widać w miejscu progu, w przejściu pomiędzy komunikacją a wiatrołapem, że płytki są przecięte w pół. To ze względu na to, że w tym miejscu znajduje się dylatacja w jastrychu. Podobną sytuację mamy na płytkach wokół kominka, gdzie jest dylatacja stopy fundamentowej pod komin. Mam nadzieję, że uda mi się później wkleić to zdjęcie.

 

Hm.. mówicie, żeby pokazać Wam nasze wnętrza? Czy ja wiem.. czy jest co pokazywać? Nasze wyposażenie jest bowiem bardzo... hm... oldschoolowe :D :D

 

Oto nasz saloon :D

Kącik wypoczynkowy:

 

http://foto.onet.pl/upload/8/43/_514309_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podłoga na zdjęciu poniżej jest taka ciemna ponieważ była już zagruntowana pod mozajkę, która to leży sobie w kącie (obecnie już na podłodze :D ).

 

A oto nasz kominek (w głębi po prawej stronie widać kuchnię, która z kuchnią ma narazie bardzo niewiele wspólnego, z kuchni wchodzi się do pomoieszczenia gospodarczego; po prawej stronie, na płytkach kominka, widać dylatację):

 

http://foto.onet.pl/upload/28/16/_514311_n.jpg

 

Na tym zdjęciu widać choć trochę kolory - kuchnia jest jasnożółta, saloon jasnomiętowy, komunikacja pisakowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jeszcze raz dolna toaleta.

Brodzić jest - jak na brodzik - dość mocno głęboki, ale to ze względu na glizdunię, która nie cierpi się pryszniczyć ino wylegiwać w wodzie prowadząc przy tym dziwne rozmowy w imieniu Barbie i Kena.. :roll: :wink:

 

http://foto.onet.pl/upload/30/37/_514473_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były już drzwi nasze wyczekane, ale bedą ponownie - tym razem z profilu :D Przy okazji widok na wnętrzne domu po otwarciu onych. W głębi widać kuchnię (na oknie roleta bambusowa).

Mam nadzieję, że jeszcze w sierpniu zniknie betonowy trójkącik spod drzwi, na który ekipa przyklei płytki, gdy tylko u AgiJG będzie przerwa. :D

 

http://foto.onet.pl/upload/6/3/_514475_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nasz domek widziany do strony tarasu (jeśli to można naswać tarasem :wink: ).

 

Pamiętam jak bodaj w tamtym roku czytaliśmy z Radkiem dzienniki i było zdjęcie, bodaj w dzienniku Ivo, córeczki na tarasie z palet :D Na to mój Radek zareagował wtedy: "Phi, my też taki będziemy mieli" :D No i mamy :D :D

 

Na tym to tarasie tydzień temu nasza niunia szpernie zryła sobie nosek :( Zmusiło to nas do zmiany ułożenia desek - Radek zrobił coś w rodzaju schodków - jak widać na zdjęciu. A niunia chodziła z ogromnym strupem od czubka nosa do nasady brwi i była pieszczotliwie przez nas nazywana "Star Treck".. :roll: :D Po tygodniu ranka zagoiła się jak na psiaku i dzisiaj nic nie widać.

 

http://foto.onet.pl/upload/25/50/_514480_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już chciałam zareklamować firmę wytwarzającą siatkę ogrodzeniową z Kątów Wrocławskich - że taka dobra siatka, tania (5,80 z mb siatki powlekanej, h 150 cm, oczko 4 cm) i ... nie zareklamuję. Sąsiad zamówił oną w lutym jeszcze przez internet, pojechał był tydzień temu, zaraz po przyjeździe a tu jest siatka ale o oczkach 6 cm zamiast 4. Pani kierowniczka miła dała rabaciku jeszcze 60 zł i obiecała wysłać siatkę za 3 dni transportem na własny koszt. Siatka miała być w ubiegły wtorek... Nie ma do dziś. :-? Tak więc sąsiad powiedział dziś miłej pani przez telefon, że jeśli siatki nie będzie do środy, to my dziękujemy. A sąsiad dzwonił niemal codziennie, jakich wymówek się nasłuchał – że firma spedycyjna przetrzymuje, że owa firma czeka aż się zbierze ileś-tam przesyłek do JG i wreszcie dzisiaj rano pani stanęła na wyżynach kreatywności swej werbalnej i powiedziała (przypomnę, że jest kierowniczką owej firmy): „Ja mam dzisiaj urlop, nie udzielam żadnych informacji" :D . I tak oto sąsiad zaczyna doświadczać miodu budowania w Polsce..

 

A właśnie, przy okazji powstawania ogrodzenia dokonujemy niesamowitych obserwacji i nie przestajemy się dziwić ludziom: otóż tubylcy wydeptali sobie przez działkę sąsiada ścieżkę, taki skrót. Mimo że powstaje ogrodzenie nadal tamtędy przechodzą. Wygląda to tak: podchodzą do skraju działki, chwilę się dziwią i wahają (kto śmie ogradzać ich skrót!! :-? ) a następnie powolnym krokiem idą przez działkę. Dziwię się troszkę stoicyzmowi sąsiada.

Dziś Radek zwrócił uwagę pewnemu lekko zawianemu skróciarzowi:

- Proszę pana, ale to jest teren prywatny

- A co mie to piiiiiiiiiiiii tutaj piiiiiiiiiiiiii se pan piiiiiiiiiiiiiiii – i tak se piiipsając oddalił się powolnie scieżynką... :o

Inny pan po chwili wahania na granicy, podszedł do Kazia (pracowaliśmy wszyscy społem) udawał że wpadł na 5 sek. pogawędki, potem przekroczył murek dzielący działkę sąsiada z naszą i przespacerował pod oknami naszego tarasu na skróty... :evil:

Kurde, to nasza działka!! Sami za nią zapłaciliśmy i nie chcę, żeby pół osiedla mi pod oknami paradowało!! Nie pojmuję tej mentalności, po prostu nie pojmuję!!

Wniosek: trza oszczędzać intensywniej na ogrodzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu dzisiejszym także stało się to, co od dawna prorokował inżynier Mamoń. W pewnym momencie do okna tarasowego zapukał Radek trzymając podkaszarkę jej częścią koszącą do góry, i ozwał się w te słowy:

- Znicz się zapalił...

Taaa... szary śmierdzący dym dobywał się z naszego cudu techniki za jedyne 47 zł.. No i skończyło się rumakowanie.. :(

Natka widząc co się stało spytała:

- Mamusiu, a dlaczego zdymała się ta maszyna? :o :o :roll: :D

 

Skoro już o krasomówstwie mego dziecięcia mowa, to zgadnijcie proszę co to jest „czekajnik”.

:D

 

A ja spróbuję zaraz znowu coś wkleić. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłam zdjęcie dylatacji wykonanej z korka. W rzeczywistości nie odróżnia się ona aż tak od paneli - różnica w kolorze to dosłownie może jeden ton. Nie wiem dlaczego tu na zdjęciu wyszło tak jasno, pewnie inaczej odbija światło lamy. W każdym razie wygląda fajnie (nie chcieliśmy mieć po prostu listwy metalowej. Mój cudny mąż zrobił to następująco: listwe korkową (jedyne 10 zł) przykleił do podłoża klejem montażonym i po ok tygodniu wyrównał papierem ściernym (oczywiście oklejając oną taśmą malarską) z poziomem paneli. Zobaczymy jak się będzie zachowywała z czasem. Narazie jest już sobie ponad miesiąc i nic się nie dzieje. :D

 

http://foto.onet.pl/upload/23/12/_515123_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i nasze pomieszczenie gospodarcze, które w tej chwili jest także kuchnią - na pralce bowiem stoją dwie kuchenki elektryczne a wanienka narazie służy jako zlew. No i tak będzie jakiś czas - dopóki nie wymyślimy jakiegoś specyfiku na rozmnażanie kasiorki :D

Po lewej stronie jest właśnie wnęka w której znajduje się piec, zasobnik i pralka. Wszystko pozostałe widać. Acha ściany pomalowane są farbą szorowalną z Bondexu, już naprawdę nie pamiętam czy ona z żywicami czy z silikonem jest.. :oops: No w każdym razie mieliśmy taką w kuchni w poprzednim mieszkaniu i super się sprawdziła.

 

http://foto.onet.pl/upload/5/79/_515124_n.jpg

 

I to na tyle zdjęć.

Kolejna sesja po cyklinowaniu parkietu. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie, gdy się wyprowadziliśmy z naszego mieszkania moje wpisy w dzienniku były co najmniej skromne. Nie opisałam chyba nazbyt obficie kwestii związanej z przyłączem gazowym. W ub. roku podpisaliśmy z gazownią aneks do umowy, zawierający zmianę terminu przyłączenia nas do sieci. Miało się ono dokonać do 31.10.2004. Od lutego br. namiętnie telefonowałam do Zgorzelca i ciągle słyszałam coraz to nowe historie i terminy. W końcu do sieci zostaliśmy przyłączeni w kwietniu a umowę o odbiór gazu podpisaliśmy w czerwcu. Jak się cieszyłam już na te odsetki karne za niedotrzymanie warunków umowy (mój mąż kochany był w tej kwestii oczywiście baaardzo sceptyczny).

 

W piątek, 05.08., odebrałam list polecony z Zakładu Gazowniczego w Zgorzelcu, w którym stało:

dot.: rozliczenia umowy przyłączeniowej

w załączeniu przesyłamy bla-bla-bla-bla

tabelka

bla-bla-bla

Zgodnie z bla-bla, w oparciu o bla-bla UMOWĘ UWAŻA SIĘ ZA ROZLICZONĄ.

Myślałam, że mnie szlag jasny trafi!! Jak to rozliczoną?? :evil: A 777 zł odsetek??? :evil: Wprawdzie w jednej z moich zimowych rozmów z gazownią spytałam co będzie, jeśli my nie dotrzymamy z powodu ciągłego przesuwania terminu przyłączenia nas do sieci naszego siedmiodniowego terminu odbioru gazu, powiedziałam panu, że nie chcielibyśmy płacić kary, o której jest mowa w umowie, bo to w końcu nie będzie nasza wina, że nie jesteśmy przez nich w stanie zaplanować prac wykończeniowych (trochę tutaj naciągałam rzeczywistość, ale pan sympatyczny nie musiał o tym wiedzieć), na co pan był rzekł:

- Aaaaaaa, umową to niech się pani nie przejmuje.. :o :o

No to teraz już chyba wiem co miał na myśli.

Postanowiłam nie darować piiiiiiiiiiiiiiiiii. :evil: Wystosowałam pismo wczoraj (dzisiaj poszło już poleconym priorytetem) o treści takiej (skrócik):

 

Szanowny Pan

inż. bla-bla

Z-ca Dyrektora

ds. Handlowych i Technicznych

Zakład Gazowniczy Zgorzelec

bla-bla

 

dot.: Państwa pismo bla-bla, rozliczenie umowy przyłączeniowej

 

Szanowny Panie Dyrektorze,

 

w ww. piśmie stwierdzacie Państwo, że wniesiona przez nas wstępna opłata przyłączeniowa pokryła rzeczywiste koszty wykonania przyłącza do naszego domu, co nastąpiło na postawie umowy nr bla-bla z dnia bla-bla i że ową umowę uważacie za rozliczoną. Nie zgadzamy się jednakże z takim stanowiskiem. Zgodnie z aneksem nr 1 do ww. umowy spisanym w dniu bla-bla przedmiot umowy miał zostać wykonany do dnia 31.10.2004. Po naszych licznych telefonach do Państwa, już po terminie zawartego w aneksie terminu, otrzymaliśmy wreszcie w marcu przyrzeczenie, że przyłącze zostanie wykonane przed Świętami Wielkanocnymi, co niestety także nie miało miejsca. Ostatecznie umowa o przyłączenie do sieci została podpisana w dniu 16.06.2005. Oznacza to, że nie dotrzymaliście Państwo zapisów umowy i zgodnie z § 4 pkt. 1 zobowiązani jesteście Państwo „do zapłaty kary umownej w wysokości 0,5% opłaty za przyłączenie (...). Łącznie jednak nie więcej niż 50% tej opłaty.” Zgodnie z tym zapisem kara powinna wynosić 777,00 zł. Nadmienię, iż bla-bla bla-bla bla-bla.

Nie dotrzymaliście Państwo także kolejnego zapisu wzmiankowanej umowy, mianowicie § 3 pkt. 1a mówiącego o spoczywającym na Państwu obowiązku powiadomienia podmiotu z wyprzedzeniem siedmiodniowym o planowanym terminie rozpoczęcia prac. Takowego powiadomienia nie otrzymaliśmy. Mało tego – dopiero od sąsiada dowiedzieliśmy się, że w grudniu 2004 próbowano wykonać przyłącze do naszego domu, lecz nasz sąsiad się na to nie zgodził.

W związku z powyższym uważamy, że jesteście Państwo zobowiązani zapisami ww. umowy do wypłacenia nam kary umownej.

 

Z poważaniem

Blablowsscy

 

No to czekamy na odpowiedź.

Aha – jeszcze jedna ważna rzecz: mój bardzo sceptycznie do tej walki nastawiony mąż stwierdził wczoraj, ze jeśli uda mi się wygrać tę walkę z gazowną to, jeśli chcę, wszystko mogę sobie wydać na szmatki. Ha – czy ja chcę??? Ja o niczym innym nie marzę po dwóch latach masakrycznego reżimu finansowego. :D Wyobrażacie jaki mam zapał do walki? :D Ja jednakże wspaniałomyślnie postanowiłam przeznaczyć 200 zł na fundusz budowlany. :D Resztę, przysięgam, przepuszczę jak prawdziwa kobieta. :D A niech tam, należy mi się. :D

 

I wym duchu ewakuujemy się na krótki odpoczynek. :D

Do zobaczenia. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Witam pourlopowo :D

Pogodę mieliśmy przeeecudną - nawet trochę się opaliłam, co w moim przypadku jest ewenementem :wink: i popływałam w Bałtyku :D (fakt że potem przez pół godziny nie mogłam przywrócić właściwej ciepłoty ciała, ale co tam :D ). No i nadrobiłam zaległości kinowe - mam obcykany cały repertuar dzieciecy: Roboty, Madagaskar, Szeregowiec Dolot :D Tak więc pełen program urlopowy zaliczony. :D

 

Dom powitał nas gotową balustradą :D (zostawiliśmy klucze mistrzowi), tonami kurzu (po szlifowaniu onej). Z ogromną radością stwierdziłam, że wszystkie trzy kwiatki przeżyły :D (Jak skończy się walka z betonem wezmę się wreszcie za uzielenienie naszego domu, narazie przed lakierowaniem parkietu wolę nic nie kupować, bo kto wie, czy przeżyje ten smród? :-?, poza tym nie mam narazie do tego głowy). No właśnie apropos parkietu - cyklinowanie rozpocznie się w tę środę. :D Poza tym na sekretarce znalazłam wiadomość o narodzinach labradorka :D Cały wieczór rozmawialiśmy wczoraj z Radkiem, co zrobić z tym fantem - w tym roku miało być ogrodzenie, a wiadomo już, że jednak nie będzie :( Mimo to postanowiliśmy wziąć go - teraz trwają narady nad imieniem (Natalia ma czasem naprawdę przedziwne propozycje :D Jak narazie w sondażach prowadzi Scoobi Doo :D ). Nie mogę się ino dodzwonić do babeczki od pieska - ale będę niezmordowanie próbowała. :D

Cóż jeszcze - acha - z okazji ogrodzenia działki sąsiada mamy wycieczki pod naszymi okanmi tarasowymi :roll: Ludzie są naprawdę dziwni. Ale właśnie w tej chwili Radek montuje siatkę leśną od rogu działki do rogu domu (przy tarasie), może to nas wreszcie uchroni od tych wycieczek?

To tyle narazie wieści z placu boju :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej chwili właśnie mój dzielny mąż maluje balustradę. Nabiera uroku :D

 

Wrócę jeszcze do ogrodzenia - jak pisałam (pisałam?) jesteśmy już odgrodzeni z jednej strony piękną powlekaną siatką, Radek dziś odciął drogę wycieczkowiczom ciągnąc siatkę leśną od rogu działki z zieloną siatką do rogu domu. A przy okazji budowy ogrodzenia z sąsiadem Ślunzokiem nauczyłam się dwóch nowych określeń narzędzi budowlanych: 1. krajszega (czytamy krajs zega), 2. sztychówka :D Ciekawam czy wiecie co to jest :D (Jamles może wziąć udział w zgadywaniu dopiero po 20 - o ile nie urlopi się właśnie -:wink: ).

 

Dzwoniłam do pani od pieska :D Jesteśmy umówieni na oglądanie maleństwa (ma dopiero tydzień) w sobotę :D Dowiedziałam się przy okazji, że roboczo został nazwany Shrek, imię to nikomu z nas jednak nie przypadło do gustu (poza tym wszystkie zdrobnienia Shreka brzmiały tak.... shrekowato :wink: ). Obecnie ranking imion przedstawia się następująco:

1. Clifford (rodzice małych dzieci znają zapewne bajkę o czerwonym wielkim psie :wink: ).

2. Scoobi

3. Baloo

Może macie jakieś propozycje? Będziemy wdzięczni. Do soboty chcemy mieć już imię. :D

 

Właśnie Radek miał rozmowę z panem przechodzącym pod naszymi oknami. Mało sympatyczny pan ujrzawszy, że jest siatka leśna z jednej strony domu przeszedł przed frontem domu i przemaszerował wzdłuż drugiego boku (tego z garażem). Radek dostrzegł pana i wyszedł zakomunikować mu, że prosimy, aby nie przechodził przez naszą działkę, że jest to własność prywatna. Na to pan: - A tu nie jest nigdzie to napisane ( :o ) Niech se pan ogrodzi, to nie będe chodził :o :evil: :evil: Ludzie, kurcze, gdzie my żyjemy???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się już wkurzać na to przechodzenie. Zrobię sobie dogoterapię :wink:

No zobaczcie sami na to cudo: :D

 

http://images.google.pl/images?q=tbn:NWkXFWrW3RIJ:http://www.pet-market.cz/images/foto/Labrador%2520retr%C3%ADvr3.jpg

 

Rany - nie mogę się doczekać powiększenia rodziny. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak dorośnie będzie taaaki piękny: :D (zdjęcie podaję tylko jako link, bo jest ogromne.)

 

http://bogdankub.fm.interia.pl/szablon_obrazki/sunia3.jpg

 

:D :D :D

 

Kurcze, to pierwsze zdjęcie nie chce się "uwidocznić", mimo wielu prób. :( No trudno. My w każdym razie odliczamy dni do soboty :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś wieczorem mam ochotę zacytować klasyka - seniora Siarrę "No i w...." :oops: :oops:

Ale ciągle mam nadzieję nawrot tych 15% Vat-u.. A już sobie wyliczyliśmy, ze byłoby tego z 8 pieknych, cudnych, okrągłych tysiączków.. :( Już planowaliśmy mebelki do saloonu i prawdziwe wakacje.. :cry: No i polały się me łzy czyste, rzęsiste - jak to mawiał kolejny klasyk - senior Mickiewicz :roll: :cry: :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj od rana cyklinowanie. Gdy panowie mieli ok 14 ruszyć dwiema maszynami ewakuowałam sie z domu z Natką. Jedną cykliiarkę zniosłyśmy (z trudem, ale zawsze), jednakże dwie to przesada. :-? Cykliniarki bezpyłowe bo bajka - mamy piękną warstwe kurzu ABSOLUTNIE WSZĘDZIE :-? Radek pozaklejał wejścia do wszystkich pokoi na górze foliami - troszkę pomogło.

Za to mozajka wyszła PIĘKNIE :D :D Jutro rano drugie malowanie. Lakier śmierdział masakrycznie ok 2 godz. (na tym etapie schniecia wróciłam z małą do domu), potem już było gut. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo nie pisałam, ale ostatnie dni pobytu Radka w domu były niezykle pracowite. Wypełnione były one usuwaniem, wpradzie cienkiej ale szczelnej :-? , warstwy pyłu po cyklinowaniu, który to wcisnął się, gdzie się tylko dało. Pan parkieciarz pocieszał nas, że przy cykliniarkach pyłowych warstwa pyłu wyniosłaby ok 1 cm, a taki mieliśmy ino ćwierć mm. Radulka okleił też schody wykładziną - ostało się jeno pięć sztuk do oklejenia, bo kleju zabrakło. Klatka schodowa wygląda teraz naprawdę super. :D

W sobotę byliśmy oglądać naszego psiurka. Natka nie chciała wyjść od właścicieli psów. Siedzieliśmy tam niemal 1,5 godz (nie wiem kiedy ten czas minął). Mały został ochrzczony imieniem Baloo. Nie ma "r", ale myślę, że i tak będzie gut. :D Za dwa tygodnie kolejna wizyta :D Pani właścicielka przeegzaminowała nas w następujących tematach:

- mieliście Państwo psy?

- wiecie Państwo jaka to odpowiedzialność?

- a czy dużo czasu spędzacie Państwo poza domem (Jezu, tu już sądziłam, że nie zdamy egzaminu i pani nam podziękuje :-? , ale zamydliłam oczy zawodem nauczycielskim, Radka pominęłam milczeniem...)

- itp

I tym sposobem za jedyne 600 zł w dniu 1.10 Baloo stanie się członkiem naszej rodziny :D

To tyle nowości.

Pozdrowienia

i odmeldowuję się do ścierania warstwy pyłu z ostatniego okna :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...