Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

ale kiedy raz czy dwa razy ośmieliłem się mieć inne zdanie niż oficjalnia Linia Partii na kilku forach, to mnie zgraja zaczęła wyzywać od PiSiaków.

 

Widzisz... tyle, że ja, w przeciwieństwie do Ciebie, nie wiem co to oficjalna Linia Partii. Bo z żadną Linią, ani z żadną partią mi nie po drodze...

Ale, oczywiście, Ty wiesz lepiej... jak zwykle zresztą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Jeżeli chodzi o studia za czasów komunizmu, kto był z partyjnego nadania, to wystarczyło, że tylko chodził na egzamin po wpisy, a i tak je ukończył. Takie studia ukończył mój sąsiad milicjant i na emeryturze opowiadał jak to było.

Nie opowiadaj zasłyszanych bajek, nie myl studiów dla milicjantów z normalnymi studiami na normalnych uczelniach. Bo mogę napisać, że studia w seminariach tez były dla wybranych i diabli wiedzą co kogo i jak tam uczono.

Ja studiowałem na normalnej uczelni i byli tam tacy, co do partii należeli i byli tacy, co się zapisywali. Ale dla wielu wykładowców, jesli się o tym dowiedzieli, był to tylko powód, zeby bardziej gnebić takich. Na pewno nie mieli żadnych luzów z przedmiotów zawodowych (ja studiowałem na Politechnice). Czasem mieli lżej na ekonomii albo filozofii. W sumie to było i tak bez znaczenia, bo te przedmioty były u nas uboczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Ja studiowałem na normalnej uczelni i byli tam tacy, co do partii należeli i byli tacy, co się zapisywali. Ale dla wielu wykładowców, jesli się o tym dowiedzieli, był to tylko powód, zeby bardziej gnebić takich. Na pewno nie mieli żadnych luzów z przedmiotów zawodowych (ja studiowałem na Politechnice). Czasem mieli lżej na ekonomii albo filozofii. W sumie to było i tak bez znaczenia, bo te przedmioty były u nas uboczne.

 

Deczko wybielasz mój Stary.

Sam Olo przyznał , że dużo opuszczał, ale.... "musiał potem wszystko nadgonić" :D dodawał zaraz skwapliwie.

Szedł jakby indywidualnym tokiem, być może go i miał.

Inna sprawa , że szeregowi aktywiści i miłośnicy komuny często mieli tak jak mówisz.

Na spec-zasadach traktowani byli głównie esbecy. Znałem takiego, którego zwerbowali na pierwszym roku nieustających porażek naukowych.

Noga niemiłosierna ale skończył cudownie w terminie, chociaż było wielu od niego o niebo lepszych.

A nie było słodko, bo z 48 osób na pierwszym roku, broniło się nas aż 12.:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie opowiadaj zasłyszanych bajek, nie myl studiów dla milicjantów z normalnymi studiami na normalnych uczelniach. Bo mogę napisać, że studia w seminariach tez były dla wybranych i diabli wiedzą co kogo i jak tam uczono.

Ja studiowałem na normalnej uczelni i byli tam tacy, co do partii należeli i byli tacy, co się zapisywali. Ale dla wielu wykładowców, jesli się o tym dowiedzieli, był to tylko powód, zeby bardziej gnebić takich. Na pewno nie mieli żadnych luzów z przedmiotów zawodowych (ja studiowałem na Politechnice). Czasem mieli lżej na ekonomii albo filozofii. W sumie to było i tak bez znaczenia, bo te przedmioty były u nas uboczne.

 

Wykrot nie gadam bzdur, bo widziałem dyplom, nie pamiętam niestety jakiej uczelni, bo to dawno było. :p

 

A poza tym, tak jak teraz tak i kiedyś było, że jedni wykładowcy sprzyjali takim a inni ich gnębili.:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehehe.. Widzi Pan perm, zaczęło się. Ja też kiedyś byłem przeciw PiSowi, ale kiedy raz czy dwa razy ośmieliłem się mieć inne zdanie niż oficjalnia Linia Partii na kilku forach, to mnie zgraja zaczęła wyzywać od PiSiaków. No i mnie przekonali. Pana też to czeka :)

 

Tutaj wszyscy są Pisiorami. Tak tylko się przekomarzają. A największy Pisior to Pepeg z Gumy:lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie opowiadaj zasłyszanych bajek, nie myl studiów dla milicjantów z normalnymi studiami na normalnych uczelniach. Bo mogę napisać, że studia w seminariach tez były dla wybranych i diabli wiedzą co kogo i jak tam uczono.

Ja studiowałem na normalnej uczelni i byli tam tacy, co do partii należeli i byli tacy, co się zapisywali. Ale dla wielu wykładowców, jesli się o tym dowiedzieli, był to tylko powód, zeby bardziej gnebić takich. Na pewno nie mieli żadnych luzów z przedmiotów zawodowych (ja studiowałem na Politechnice). Czasem mieli lżej na ekonomii albo filozofii. W sumie to było i tak bez znaczenia, bo te przedmioty były u nas uboczne.

 

Wszyscy po studiach, no, no:D To stąd taki pooooozioooom wysooookiiii.

Komuchy miały swoje szkoły, Wyższe Szkoły Nauk Politycznych oraz na większości uczelni swoje wydziały, na które przychodzili dwa, trzy razy do roku po wpisy do indeksów. To jedna sprawa!

Byli też tacy, którzy chcieli się uczyć i rzeczywiście byli zdolni i mieli ambicje żeby coś osiągnąć, ale zapisywali się do partii, żeby łatwiej zdawać egzaminy.

Jak się poszło do sekretarza partii na uczelni ( a na wszystkich był przynajmniej jeden, oraz zsypowcy) i poprosiło o pomoc, to zawsze kończyło się to interwencją i członek partii albo zsypu zawsze mógł liczyć na polubowne traktowanie, przesunięcie egzaminów, urlopy dziekańskie, intratną pracę w spółdzielniach studenckich, tanie wczasy a Bułgarii albo na Węgrzech.

Dla normalnych studentów było to albo niedostępne albo mocno ograniczone. No chyba, że miało się kolegę w ZSP albo w biurach studenchich, z którym wypiło się morze wódki, to też można było coś załatwić, ale zawsze to było coś za coś moi drodzy:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze zwolennikiem PiS nie będę póki kłamią.

Po drugie za komuny nomenklatura partyjna na studia nie chadzała. Do niej przychodzili. Olo był w czasie studiów w nomenklaturze ujęty i wykładowcami przejmować się nie musiał i nie przejmował. Zwykli studenci, członkowie (czytaj ch..je) partyjni też byli traktowani ulgowo. Partia dbała o swoich pupili. Mogę zrozumieć niektórych ludzi którzy do PZPR należeli. Czasem inaczej sie nie dało. Nie do pomyslenia był dyrektor państwowej firmy który nie byłby partyjny. Mógł być świetnym fachowcem ale inaczej sie nie dało. Byli też tacy którzy w to wierzyli, próbowali jakoś dopasować rzeczywistość do dwoich ideałow, pewnie nieraz płacąc za to bólem głowy. To wszystko ludzka rzecz. Na studiach jednak do partii zapisywały się tylko szuje i karierowicze. Wszyscy sie ich bali, nikt szczerze nie rozmawiał. Ci co robili wiekszą karierę tak jak Olo to byli ludzie ktorych nawet wykładowcy sie bali. Dla zachowania pozorów pozwalano im na pewną swobodę oficjalnych wypowiedzi, ersatz młodzieżowego buntu. Wiekszość była tak cyniczna że prywatnie jak czuli sie bezpiecznie to nabijali się z systemu, partii, sojuszy. Korzystali ale z pełnym wyrachowaniem. Skurwysyństwo totalne!

Ja już do końca życia będę powtarzał; PRECZ Z KOMUNĄ! NIGDY WIĘCEJ! Wierzcie mi, wiem co mówię!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie było słodko, bo z 48 osób na pierwszym roku, broniło się nas aż 12.:D

 

No co Ty Pepeg, czys Ty z PPTu PWRowskiego? Pytam bo u nas podobnie, z 40 osob na starcie, ukonczylo tylko 13scioro. Tak po dupie nie dostalem nigdy w zyciu, gdy z lezka opowiadam to dzisiaj studentom to patrza sie tylko, tak madrze sie patrza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Ty musiałeś studiować coś niemożebnie głupiego...

A żebyś wiedziała Halinka, ...a żebyś wiedziała

 

 

Panowie nie demonizujcie tamtych czasów. Z perspektywy lat zawsze przybywa legend zbowidowcom.

Owszem było ch...o i nienormalnie ale nie tak koszmarnie beznadziejnie. Nigdy nie należałem do zsypów ani innej bandy ( krótko do NZS, bo zdelegalizowali zaraz w 81 , ale chyba bardziej z buntu i przekory do systemu niż z potrzeby serca) a udawało się skorzystać z wielu przyjemności i nie trzeba było wcale morza wódki wypić z działaczami.Czasem wystarczał dobry bajer, chęci i urok osobisty.:yes:A co!:rotfl:Cały niemal naród nieustannie kombinował przez 45 lat , żeby przeżyć i nie zeszmacić się przynależnością.

 

Nie trzeba było być partyjnym czy zetespowcem, żeby pojechać na wakacje z Almaturem . Owszem była selekcja na wycieczki zachodnie, ale ta sama selekcja obowiązywał innych obywateli przy wyjeździe do zgniłego obszaru płatniczego .

A i tak niektórym się udawało wyjechać, a niektórzy nawet więcej nie wracali.

 

Owszem cała kultura i turystyka studencka była opanowana przez siły zaprzyjaźnione z PZPR, ale nawet tutaj udawało się coś zachachmęcić.

Nie wiem jakie uczelnie kończyliście, może jakieś wzorcowe im.Lolka Siergiejewicza .

Po 76' władza wiedziała, że w akademikach i tak dupa i tak, tylko się karierowicze - ideowcy ostaną wśród posłusznych studentów, reszta swoje będzie nadal kontestowała. Ci z Radomia poszli na uczelnie tylko z poślizgiem rocznym.Nawet Albin nic tu nie wskórał.

Na strajki przychodziło 60% ludzi, pozostali 30% to byli leniwi i zsypy lub niezdecydowani, 10%( pewnie nawet nie aż tyle) esbecy , głównie partyjni . Znałem osobiście tylko jednego partyjnego. Zapisał się , bo był na 5-tym roku i chciał zostać prezesem klubu studenckiego czy jakiejś spółdzielni pracy " Plastuś". a może chciał lepszy przydział do armii.

Reszta zarazy się skrzętnie kryła, bo jak się rypło , to tracili kumpli , resztki swej czerwonej mordy i popadali w ostracyzm .

Po 81" większość wykładowców nosiło oporniki, kilku zamknęli i wyszło szydło kto służy systemowi.

Porobiono komisarzy na każdym wydziale a egzekutywy były 2 razy w miesiącu w godzinach pracy uczelni. Jakiś tłumów osobiście tam nie widziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
No co Ty Pepeg, czys Ty z PPTu PWRowskiego? Pytam bo u nas podobnie, z 40 osob na starcie, ukonczylo tylko 13scioro. Tak po dupie nie dostalem nigdy w zyciu, gdy z lezka opowiadam to dzisiaj studentom to patrza sie tylko, tak madrze sie patrza...

Patrz Pan! Ten świat jakiś taki mały.

Może nawet w Fosiku razem wódkę piliśmy

Kumpel z PPT mnie skutecznie zniechęcił, chociaż miałem ten genialny plan.

Chciałem mieć lepiej niż on, więc poszedłem na teoretyczną, z czego on się dziwnie śmiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Mogę zrozumieć niektórych ludzi którzy do PZPR należeli. Czasem inaczej sie nie dało. Nie do pomyslenia był dyrektor państwowej firmy który nie byłby partyjny. Mógł być świetnym fachowcem ale inaczej sie nie dało. Byli też tacy którzy w to wierzyli, próbowali jakoś dopasować rzeczywistość do dwoich ideałow, pewnie nieraz płacąc za to bólem głowy. To wszystko ludzka rzecz. ...

...

... znałem i znam takich Dyrektorów, (którzy oczywiście "nie należeli" ... mogę wymienić z nazwiska jeżeli się zgodzą ... choć niektórzy już zeszli z tego padołu)

... znałem i znam również takich, którzy "wierzyli w ideały" (niektórym jednak po pewnym czasie przeszło, ale to już inna bajka) :) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja znam takich, co do dziś uważają, że to było słuszne i piękne i zostało zepsute. :roll:

Kubańskie pseudopomarańcze, papier toaletowy, TV kolorowy, pralka, lodówka, fiat mały. Ach się polowało! Młodość piekna zawsze, nawet w komunie.

Jeden "plus" jest, gdyby nie komuna nie wiedzielibyśmy co tracimy. Żylibyśmy w dobrobycie kwękając na drobiazgi tak jak teraz :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deczko wybielasz mój Stary.

Sam Olo przyznał , że dużo opuszczał, ale.... "musiał potem wszystko nadgonić" :D dodawał zaraz skwapliwie.

Szedł jakby indywidualnym tokiem, być może go i miał.

Może i wybielam, bo przyznam, że wtedy byłem dość poczatkującym studentem, no i o wiele bardziej interesowały mnie panienki niż polytyka... I powiem nawet, ze ŻADNEJ nie zapytałem, jakie ma poglądy...

Mało tego, sypiałem nawet przez czas jakiś z córeczką lokalnego bonza bezpieczniackiego... ale to ona pożyczała mi wykłady, ja tylko czasem pomagałem jej w spawozdaniach z laborek... Nie musiała korzystać z taryfy ulgowej,bo głupia nie była. Aha, do partii nie należała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... znałem i znam takich Dyrektorów, (którzy oczywiście "nie należeli" ... mogę wymienić z nazwiska jeżeli się zgodzą ... choć niektórzy już zeszli z tego padołu)

... znałem i znam również takich, którzy "wierzyli w ideały" (niektórym jednak po pewnym czasie przeszło, ale to już inna bajka) :) ;)

 

Dyrektorzy, owszem, bywali bezpartyjni, a jeszcze więcej było takich z ZSL-u i SD. Wielu zresztą zapisywało się do ZSL-u tylko dlatego, zeby nie naciskano ich na wstąpienie do partii, bo członkowstwo tu i tu, bylo wykluczone. A w ZSL-u mieli spokój. Nikt ich nie doktrynował, przynajmniej tych na dole.

Miałem znajomego, który tak zrobił. Kiedy namawiano go na wstąpienie do partii, nigdy nie stawał okoniem. Zawsze mówił, że chętnie, ale jest członkiem ZSL-u i chce, żeby mu zaliczono staż, bo on nie chce być poczatkującym, ani kandydatem. Takiej opcji statuty nie przewidywały i musieli mu dać spokój.

 

PS. Chef, Ty wiesz, czym się zajmowałem na studiach :D, przecież Ci to wysłałem w odcinkach... :D

Edytowane przez wykrot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...