Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

co zrobić z walniętą babą od religi?


Recommended Posts

Dwa lata temu miałam dokładnie tę samą historię. Młoda wróciła ze szkoły z rewelacją, że Mikołaja nie ma i to rodzice dają prezenty, bo tak siostra powiedziała. Kurwica z miejsca mnie trafiła potężna. W pierwszym odruchu zaprzeczyłam - może źle zrozumiałaś, ale Magda twierdziła, że dobrze zrozumiała. Na szczęście jednak jeszcze bardzo chciała wierzyć w św. Mikołaja, więc dała się przekonać, że siostra coś musiała źle wytłumaczyć. Ja poszłam w zaparte.

Zrobił się ruch. Dzień wcześniej rozmawiałam z mamą koleżanki Magdy, jak to dobrze, że nasze dzieci wierzą jeszcze w św. Mikołaja. Ustaliłyśmy, że chyba wszystkie w tej klasie! A tu q... taka sytuacja. Rozdzwoniły się telefony, wszystkie mamy ciskały gromy na siostrę, kilka przyznało, że powiedziały dzieciom "siostra kłamie" (ja jako stara belfrzyca broniąc autorytetu tej durnej baby złagodziłam informację), nawet niektóre powiedziały, ze wybiorą się do siostry. I co? Tylko ja do niej poszłam! Wyszłam na histeryczną mamę.

Dopadłam ją na korytarzu. Zaczęłam rozmowę od informacji, że nie życzę sobie włażenia z butami w moje kompetencje wychowawcze, bo to tylko moja decyzja, czy dziecko ma wierzyć w Mikołaja, czy też nie, a jej wara od tego! I tu zawodowy usmiech spełzł z twarzy siostrzyczki. Powiedziała, że takie rozmowy muszą się odbywać w obecności dyrekcji. OK. Mogę rozmawiać przy dyrektorce. Ruszyłam za nią w stronę gabinetu, jednak spotkało mnie zaskoczenie - baba weszła do dyrektorki, zamknęła mi drzwi przed nosem i... trzymała klamkę od środka!!! Przedstawiła sprawę ze swojego punktu widzenia i dopiero mnie wpuściła. No normalnie ze zdziwienia nie mogłam się otrząsnąć! To tak można??? Dyrektorka z miejsca przyjęła mnie z uśmiechem psychiatry - ależ córka źle siostrę zrozumiała, siostra niczego takiego nie powiedziała, a w ogóle to jest w PROGRAMIE (to w końcu q... "nie powiedziała", czy "jest w programie"?). Jak to "źle zrozumiała"??? Wszystkie dzieci, cała klasa "źle zrozumiały" siostrę??? To może nie powinna uczyć, skoro nie potrafi zrozumiale i zgodnie ze swoją intencją przekazać wiedzy? W sumie moja interwencja już nie mogła zmienić faktu, że dzieci usłyszały tę informację. Powiedziałam tylko siostrze, jakie są nastroje wśród rodziców i z dziką satysfakcją poinformowałam, że utraciła autorytet u wielu wychowanków, którzy wierzą, że ona kłamie, bo tak im powiedzieli rodzice. Zapowiedziałam, że nie życzę sobie, żeby ten temat był jeszcze kiedykolwiek podejmowany przez siostrę.

Najlepsze było kilka dni później - spotkałam siostrę na ulicy. Bez usmiechu, ale zgodnie z zasadami dobrego wychowania przywitałam ją słowami "szczęść Boże", a ta torba głupia pełna chrześcijańskiej miłości bliźniego, chęci wybaczania i nastawiania drugiego policzka, nie odpowiedziała mi! Trudno mi wyobrazić sobie większe chamstwo!

W drugiej klasie nie uczyła Magdy, teraz znów uczy. Na ulicy mijamy się bez słowa.

 

W przyszłym roku Małgosia będzie chodziła do tej szkoły. Mam zamiar uprzedzić rodziców z jej grupy przedszkolnej (zazwyczaj grupy idą do szkoły jako klasy w całości), że dzieci zostaną uświadomione brutalnie przez przemiłą siostrę lub księdza (chyba wszyscy katecheci w tej szkole tak robią, bo mają to w programie). Grupa jest bardzo zgrana i bardzo zgrani są także rodzice. Lepiej z nami nie zadzierać! Myślę, że bez trudu ustalimy konieczność uprzedzenia katechety o naszej woli nieuświadamiania dzieci. I ciekawe, co z tego wyniknie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 185
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

PS Magda wierzy wciąż w Mikołaja. Ma podejrzenia i jej wiara w tym roku zapewne się skończy, ale póki chce wierzyć, niech wierzy. Nie sądzę, żeby przeżyła z powodu utraty tej wiary jakąś traumę. Dorosła do tego. Pożegna się z cudem Mikołaja, Aniołka i zajączka spokojnie. O wróżce zębowej już wie, że to bajka. Ja uważam, że dziecko póty jest dzieckiem, póki wierzy w takie cudowne zjawiska, potem jest już młodzieżą. W zeszłym roku, żeby podtrzymać jej wiarę, Mikołaj przyniósł papugę. Żywą (wyobrażacie sobie tę nocną akcję?)!!!. Magda, ochłonąwszy z największych emocji, powiedziała "mamo, ja teraz wiem, że Mikołaj istnieje - wy nigdy nie kupilibyście mi papugi"! I o to chodziło!

 

A co do zakłamania - owszem, jest to rodzaj kłamstwa, ale ja go nie mam za złe moim rodzicom. Miło wspominam nawet te chwile, kiedy potwierdzając podejrzenia "odkrywałam", że to jednak rodzice. Nie przeżyłam traumy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tak sądziłam, ale od września syn poszedł do szkoły, a tam panują inne prawa niż w przedszkolu, gdzie prezenty wręczał "Mikołaj", w szkole dziecko losowało imię kolegi i jemu kupowało prezent. Młody tego nie rozumiał, mało tego koledzy i koleżanki z klasy szybko chętnie "uświadamiają" i dla mojego dziecka, nie był bolesnym fakt,że Mikołaja nie ma, lecz to ,że my (rodzice) go okłamywaliśmy.

 

hm... no akurat zasady Mikołaja w szkole są zazwyczaj do ustalenia na zebraniu rodziców... u nas było zupełnie inaczej, ustaliliśmy, że dzieci są raczej z tych wierzących, więc KUPOWANIE prezentów i losowanie osób odpadło zupełnie. Potem przyszedł pan od WF starszych klas i sprawe "załatwił" ;)

 

Dzieciaki są mega zadowolone... :)

 

Dodam, ze nasza siostra też coś tam im wspominała o Św Mikołaju biskupie, ale jako postaci historycznej, jednak nie pozwolliła sobie na rzucenie dzieciom w twarz jak to było pisane, że "Mikołaja nie ma"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magda wierzy w Mikołaja i część dzieci z jej klasy, mimo występu siostry dwa lata temu, też. jednak wie już od dawna, że prezenty dawane w klasie są od rodziców, bo to taka zabawa. W tym roku było losowanie i wymiana w ramach zabawy i prezenty od prawdziwego Mikołaja podrzucone nocą do domu. W przebierańców nie wierzy już od przedszkola. Kiedyś to byli "pomocnicy Mikołaja" teraz po prostu "taka zabawa". Najmłodsza - Małgo - też wie, że facet w przedszkolu to przebieraniec. W dodatku przyniósł dziewczynkom lalki a chłopakom samochodziki: "wiesz mama, to straszny stereotyp!" (Od czasu, kiedy poznała to słowo, jej ulubionym zajęciem jest wskazywanie stereotypów.)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja wróciła na normalne tory.

mam tylko nadzieje, że ci, co wyzywali malkę od wariatek jedynie za to, ze miała odmienne zdanie, poczują się do przeproszenia jej.

Bo nie dość, że na ulicy różni furiaci zajeżdżają mi drogę, trąbią, że stoję na czerwonym świetle, to jeszcze tu mam czytać posty podobnie mało zrównoważonych osób??? Co się dzieje z tym światem???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja wróciła na normalne tory.

mam tylko nadzieje, że ci, co wyzywali malkę od wariatek jedynie za to, ze miała odmienne zdanie, poczują się do przeproszenia jej.

Bo nie dość, że na ulicy różni furiaci zajeżdżają mi drogę, trąbią, że stoję na czerwonym świetle, to jeszcze tu mam czytać posty podobnie mało zrównoważonych osób??? Co się dzieje z tym światem???

 

Ja jestem za, a nawet przeciw .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a Mikołaj jest napewno, w poniedziałek nawet mi piwo wypił :bash:

dobrze, że trzy zostawił :yes:;)

 

mój piętnastolatek zażyczył sobie na Mikołaja torbę i bluzę i ............... o dziwo

życzenie Mikołaj spełnił,a młody sie spytał ile Mikołajowi wiszę:lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Ewa, ale ja naprawdę nie czuję się obrażona.

Żaden człowiek, którego jedynym argumentem jest odmienność zdania drugiego, a to z kolei powodem do nazwania go idiotą lub chorym psychicznie, nie jest w stanie mnie urazić.

Mniej więcej traktuję ich jak dzieci niepełnosprawne intelektualnie - daję duży margines tolerancji na "wyskoki" werbalne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do walniętej baby - wczoraj byłem "uświadamiany" przez moją 10-letnią córcię w sprawie in-vitro. Oczywiście poważna rozmowa na podstawie wcześniejszej lekcji z katechetką. Stwierdziłem krótko, żeby młoda swój rozum miała i nie słuchała wszystkich głupot wygadywanych przez słabo wyedukowane "nauczycielki".

Zrozumiała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj... kurde o in vitro to wolałabym najpierw porozmawiać z moimi dziecmi sama... no choćby po to by w razie swoich wątpliwości mogły dopytac takiej siostry, lub katechetki... raczej nie dopuszcze do sytuacji w której wiedze na tak ważne tematy moje dziecko bierze wyłącznie od "takich" osób, które mówią w sposób często fanatyczny i oderwanay od medycznych faktów....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierworodna zrezygnowała z religii. Temat omówiliśmy dokładnie i zgodziliśmy się na to. Miałam zamiar w uzasadnieniu decyzji napisać, że jej powodem jest obawa iż moje dziecko zostanie ateistką, jeżeli nie przestanie chodzić na religię. Na szczęście nikt nie żądał uzasadnienia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiara,wira,ale nie moge sie bezkrytycznie zgadzac na wszystko co kosciol wymysli....

 

I takiej postawy nie rozumiem. Wiara ta rzymsko-katolicka polega właśnie na bezkrytycznym przyjmowaniu "tego co Kościół wymyśli" , to się nazywa doktryna.

Sorry , ale nie można być trochę w ciąży. Więc albo jesteś katolikiem przyjmującym swoją wiarę z całym dobrodziejstwem i ograniczeniami, albo nim po prostu nie jesteś.

Może czas przestać siebie i innych oszukiwać ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to wiem, tyle,że wg mnie Kościół się nie zmienia, lub zmienia dokładnie w przeciwnym kierunku niż pędzi świat.

Wiele z doktryn Kościoła i postaw jego włodarzy było dla mnie nie do zaakceptowania i przyszedł najpierw czas przemyśleń, potem czas decyzji.

Ale nie o tym ten watek, przepraszam Aga za OT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mysle,ze to jest temat na ten watek,poniewaz zmierzamy do odpowiedzi,czy kosciol ma prawo decydowac o tym co i kiedy powiemy swoim dzieciom....

 

 

Skoro tak mówisz :)

 

To ja podtrzymam swoje zdanie - podejmując decyzję,ze nasze dziecko będzie uczęszczać na lekcje religii, musimy liczyć się z tym,że otrzyma tam pewne informacje nie zgodna z naszymi przekonaniami, lub nie w tym czasie, który my uznajemy za słuszny.

To jest ryzyko, które podejmuje każdy rodzic , wraz z decyzją - "będzie chodzić na religię".

I mimo to,że wielu się to nie podoba, katecheta, ksiądz czy zakonnik ma do tego prawo. Jeśli przekazywana wiedza jest rzeczowa i poparta doktrynami uczonej religii -oczywiście.

Nawet przekazywanie dzieciom wiedzy - "człowieka,świat, wszystko - stworzył Bóg w siedem dni" jest ok, bo tak mówi religia. Co z tego,że na lekcjach przyrody dowie się o teorii Wielkiego Wybuchu, ewolucji itd. Może wiara i wiedza się nie wykluczają, może ktoś kiedyś będzie w stanie je połączyć.

Tak jak lekcje matematyki mają swój program dodawanie i odejmowanie w klasie pierwszej, mnożenie w trzeciej...tak religia ma podstawę programową, a św Mikołaj przypadł na klasę pierwszą. Więc tak jak nauczyciel matmy ma prawo uczyć tabliczki mnożenia, tak nauczyciel religii ma prawo do mówienia o świętych.

Takie są konsekwencje religii w szkole, takie są konsekwencje oceniania wiary w skali 1-6....ale wybór jest rodziców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...