Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Inaczej niż wszyscy, czyli rozważania nad betoniarką - komentarze


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

czesc,

wpadłam po miesiącach nieobecności zobaczyć co u kogo słychać i co widzę? domknęliście chyba w końcu projekt!?:) gratuluję.

Ależ się wyżywasz na projektantach, nie chcialabym być w skórze tego, którego wybierzesz:)

Moja była ze Śląska, po ASP i cudnie pracowała. Ale nie puszczę jej w paszczę lwa:))))))))))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Drugi raz to nie to samo. W największym skrócie:

 

Po weryfikacji wykonalności okien okazało się, że są za wysokie i nikt nie wykona ich z gwarancją, zaś jednego nie wykona w ogóle w wersji rozwieranej. Problem dotyczył wszystkich okien bez podziałów o wysokości 270 cm w wersji rozwieranej oraz okna z pojedynczą kwaterą rozwieraną o wymiarach 180 (szerokość) na 240 (wysokość). Taką odpowiedź dostałem od 13 z 13 pytanych o ofertę wykonawców okien. Poprosiłem architekta o wprowadzenie stosownych zmian (zaznaczam, prośba była uprzejma). Dostałem odpowiedź, która mnie całkowicie wcieła. Że ona, tj. architektka, nie projektuje rzeczy, których nie da się wykonać, że oczywiście są wykonawcy, którzy takie okna wykonają i że tak w ogóle to można zrobić okna aluminiowe, które są najwyżej 5 % droższe od dobrych okien drewnianych.

 

Od tej chwili nasze relacje układają się hmmm... źle. Obecnie sytuacja jest następująca - projekt jest praktycznie gotowy, a ja w przyszłym tygodniu będę miał wszystkie dokumenty do złożenia wniosku o pozwolenie. Ze względu jednak na konflikt wokół okien ja projektu w obecnym kształcie nie przyjmę, zaś architektka odmawia zarówno wprowadzenia zmian, jak i i wyrażenia zgody na wprowadzenie ich przez kogo innego. Jeszcze trochę i skończy się tak, że od umowy odstąpię. Brzmi to jak kiepski żart, bo wyjąwszy kilka detali projekt jest całkiem udany, wszyscy się nad nim napracowali i na wyrzucanie go do kosza po prostu szkoda życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

żartujesz chyba :jawdrop:

 

A jeśli nie, to może zaproponuj, aby Pani Architekt podpisała oświadczenie, że niniejszym zobowiązuje się do poniesienia różnicy pomiędzy ceną okien aluminowych w jej wymiarach a ceną okien drewnianych w realizowalnych wymiarach ewentualnie, że da Ci gwarancję na okna drewniane w jej wymiarach skoro producent nie chce dać.;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Nie żartuję. Ogólnie to siedzę i mrugam oczętami, bo nic tu nie rozumiem. Architektka jest do głębi wzburzona i urażona, że chcę cokolwiek zmieniać w jej dziele. Ponadto chyba sobie wyobraziła, że chcę ją oszukać, tj. nie zapłacić za wykonanie projektu. Pomijam już, że jest to bzdura i sam jej swego czasu - w związku z tym, że całość procesu się trochę rozwlekła - proponowałem zaliczkę, to swoim postępowaniem doprowadzi do sytuacji, w której rzeczywiście od umowy odstąpię i ani grosza wynagrodzenia nie zobaczy.

 

Ogólnie czystej wody idiotyzm i już nie wiem, czy to ja mam pecha, czy po prostu jestem architektonicznie niekompatybilny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście brzmi to jak kiepski żart. Trzeba pogadać z architektką tak jak radzi Spirea. A najlepiej niech wskaże wykonawcę który takie okna zrobi. Choć może to być droga sprawa. Ja jedno z okien mam fix mimo że nie chciałam fix'a bo albo zrobią mi otwierane ale bez gwarancji, albo idę do innego producenta i płacę 3 x tyle co u tego co zrobi ale bez gwarancji. Więc tak czy siak się nie opłacało i jest fix i wizja zamawiania mycia okien raz na rok. Ale byłam tego w pewnym momencie świadoma, choć i tak podjęcie decyzji było trudne.

 

Ale postawa architektki dziwna, choć w sumie to byłam blisko podobnej - niektórzy architekci to "artyści" i w pewnym momencie za bardzo przywiązują się do swoich dzieł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madeleine - to jest rozwiązanie na zasadzie "w ostateczności". Problem polega na tym, że powinienem zmienić jeszcze to i owo z oknami, co wykracza poza oczywistą konieczność. Ogólnie zmniejszyć, bo jak policzyłem to dla strefy dziennej o powierzchni 60 m2 wyszła powierzchnia okien 40 m2. podobna proporcja jest w jednej z sypialni. Ponieważ w części pomieszczeń nawet okapu nie ma, prawdopodobnie będą się bardzo mocno przegrzewać. Mam taką kombinację w nowym biurze i na pewno dużo szkła od południa i bez okapów ładnie wygląda, ale niestety w lecie daje w kość. Ja natomiast jak idiota nie zapewniłem sobie wcześniej zgody na zmiany w projekcie, a teraz mam wyraźny sprzeciw, więc nie mogę nawet zlecić tego komuś innemu.

 

Ponieważ swoje szanse w ewentualnym procesie o zapłatę (na zasadzie odstąpię od umowy i nie zapłacę) oceniam znacznie wyżej niż szanse w sporze o naruszenie prawa do integralności utworu (na zasadzie wprowadzę zmiany bez zgody architekta), dalsza procedura jest dosyć oczywista. Tak czy owak dałem ciała, przede wszystkim nie spisując umowy, w której bym sobie z góry zapewnił możliwość wprowadzenia zmian, albo np. odstąpienia od umowy w części.

 

Swoją drogą jedna ciekawostka - za radą Krzysztofa 5426 zerknąłem do zasad etyki zawodowej architekta. Okazuje się, że niepotwierdzenie na piśmie warunków zlecenia (dosyć szczegółowo określonych), stanowi naruszenie zasad etyki :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O proszę, to ciekawe, co napisałeś i co napisał Krzysztof 5426.

Szewc bez butów chodzi?...

 

40m2 okien dla samej strefy dziennej, poza wyższymi kosztami eksploatacji (i gorszym wynikiem w OZC) przełoży się też na sporo wyższy koszt budowy. Pewnie, że będzie wyglądało super... ale ktoś za to zapłacić musi.

W każdym razie zaplanuj klimatyzację (w obecnym kosztorysie, nie kosztach-do-poniesienia-kiedyś-tam).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madeleine - Szewc bez butów chodzi. Co najlepsze umowy tego rodzaju to moje specialite de la maison, więc tym bardziej jest to deprymujące. Ale niestety bywa - mój wspólnik częściowo przerżnął w sądzie spór z tynkarzami, którzy mu spieprzyli tynki (nie wezwał do usunięcia wad tylko trafił go szlag i wywalił papraków z budowy).

 

Z powierzchnią okien było tak. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy z architektem o koncepcji. No i pytam się, czy nie za dużo tych okien. Architektka odparła że nie, nie, bo będzie mniej więcej stosunek 1 do 2 okna do podłogi (czyli w strefie dziennej około 30 m2). Dużo, ale - powiedzmy - znośnie. Jak dostałem wymiary okien oczywiście wrzuciłem to do excela. I okazało się, że jest tego "trochę" więcej. Oczywiście żadna tragedia, tylko trzeba siąść i wymyślić, jak tu okna zmniejszyć. Ale okazało się, że jest to kamień obrazy.

 

Generalnie nie bardzo mi się chce już roztrząsać czyjeś stany emocjonalne i szukać sposobów na "podejście" i skłonienie do dokończenia pracy. Jeżeli architekt mówi mi, że projektu nie zmieni oni odpłatnie, ani nieodpłatnie, ani nie wyrazi zgody na wprowadzenie zmian przez kogoś innego, to ja mam ochotę powiedzieć - jak mawiają na Bałkanach - "a zawri si go u gazu". Fakt, że tego jeszcze nie zrobiłem wynika z faktu, że wolałbym zabrać się za budowę, zamiast bawić się w takie przepychanki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam o Twoich perypetiach, odnoszę wrażenie, że w całym województwie małopolskim nie ma dobrego architekta. A to na pewno nie tak. Dlatego myślę, że trochę się sam nakręcasz. Z jakichś przecież konkretnych powodów, Twój wybór padł właśnie na tą p. architekt. Biorąc pod uwagę Twoją dbałość o szczegóły i ilość rozważań ;) na pewno nie był to wybór pochopny. Zakładam, że widziałeś wcześniej choć jedną realizację jej projektów.

Oczywiście takie rzeczy, jak wysokość, rodzaj okien i możliwość ich wykonania, zwłaszcza kiedy są niestandardowe, powinny być ustalane już na etapie koncepcji. Sam niejednokrotnie pisałeś, że inwestor często żąda rzeczy niemożliwych. Nie podlega dyskusji, że architekt powinien wybudzić go ze snu i wskazać realne możliwości. Dobry architekt, rzecz jasna.

Pomijając fakt, czy pani zachowała się profesjonalnie, czy nie i nie rozstrząsając już, co powinna zrobić teraz lub wcześniej, pozostaje Ci się z nią dogadać. Bez sensu na tym etapie zmieniać architekta. Nikt zresztą nie lubi spychologii ;) Oczywiście możesz odstąpić od projektu, pisać wnioski itd., wedle uznania, ale chyba szkoda Twojego czasu i serca, które włożyłeś, żeby stworzyć swój wymarzony dom.

 

A teraz konkrety ;)

Zmiana okienna w projekcie to tzw. zmiana nieistotna. Możesz jej dokonać już po uzyskaniu PnB. Zmienić wysokość, dodać naświetle, dodać okno, zrezygnować z innego, whatever. IMO oczywiście w granicach rozsądku i w porozumieniu z architektem/konstruktorem budynku.

Po drugie, jeśli okna są od podłogi, dlaczego by nie zamienić rozwiernych na przesuwne? Na te dostaniesz gwarancję, będzie ładniej, a koszt nie będzie specjalnie wyższy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam o tych nieszczęsnych oknach i ktoś wcześniej napisał, że to zmiana istotna, a tak nie jest - jest to, jak pisze lullaby - zmiana nieistotna. Szkoda nerwów, dopytałbym jeszcze jakiegoś kierbuda o to, czy najlepiej w starostwie. Pani architekt zapłacić, ew. ze zniżką za "brak woli porozumienia" i zaczynać etap "papierologiczny" budowy. Szkoda cennego czasu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu trochę do poczytania

 

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?203415-zmiana-nieistotna-w-projekcie-bez-zgody-projektanta&p=5368132

 

problem ma dwa aspekty - jeden w sferze prawa budowlanego, a drugi w sferze prawa autorskiego. Z tego, co napisał dr_au, umowa nie przenosi praw autorskich do projektu w zakresie dokonywania zmian/modyfikacji. Jeśli projektant nie zgodzi się na zmianę, to nikt inny, bez naruszenia jego praw autorskich, tych zmian nie będzie mógł dokonać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, zmiana jest zmianą nieistotną, ale...

Tej kwalifikacji dokonuje projektant, więc autor projektu i tak będzie w przyszłości o tej zmianie powiadomiony i poproszony o kwalifikację (dokument przy oddawaniu budynku do użytkowania). Ma on prawo się nie zgodzić. Czy jest to zasadne i czy architekci przy projektach domów wykorzystują to prawo? Jeśli trafisz na architekta, który traktuje to jako dzieło swojego życia :) to może być problem. Generalnie nie robi się takich problemów, jeśli wcześniej architekt jest powiadamiany.

Rozumiem tu obie strony:

- inwestora, który pilnuje kosztów budowy - sam mam czasem podobne "problemy" ale zawsze staramy się razem z inwestorem i wykonawcą dojść do porozumienia. Trzeba na spokojnie wytłumaczyć swoje racje (każda strona).

- architekta, któremu zależy na proporcjach i nie zepsuciu projektu - wiem, że czasem wygląda to na uparcie się projektanta, ale wiele osób tych proporcji po prostu nie widzi. I zmieniają, bo tu okno przyda się trochę szersze, tu wyższa ścianka kolankowa spowoduje zwiększenie powierzchni, tu okapy powiększymy, bo "Panie, inaczej się będzie lało po ścianach"... I potem architektowi do projektu wstyd się przyznać. Projekt architektoniczny to specyficzna usługa, która polega na współpracy i zrozumieniu - nie kończy się zapłatą i przekazaniem towaru.

 

Porozmawiaj jeszcze raz na spokojnie - chociaż spróbuj. Nie wyciągaj ciężkich armat (jak zasady etyki czy poszukanie nowej pracowni). Wysłuchaj argumentów projektanta i jeszcze raz podaj swoje.

Trzymam kciuki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...