Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Inaczej niż wszyscy, czyli rozważania nad betoniarką - komentarze


Recommended Posts

śmig_śmigalska - dzięki za komentarz :). Masz rację, że budowanie domu, a już zwłaszcza jego urządzanie, to wyrażanie siebie. Chyba tu tkwi główny powód niepowodzeń.

 

Sam przez coś takiego przechodziłem przy okazji urządzania mieszkania. Rezultat w stosunku do zamiarów był z początku niesatysfakcjonujący. Złożyło się na to kilka przyczyn:

 

- ograniczony budżet. Współczesne wnętrza lubią wysokiej jakości materiały. Prostota formy najcześciej broni się tylko wówczas, kiedy poparta jest szlachetną fakturą, kolorem, ładnym starzeniem się przedmiotów. Najtańsze płytki, meble i okładziny raczej tego nie zapewnią i przynajmniej na część elementów trzeba wydać nieco więcej.

 

- brak dobrego projektu. Co tu dużo gadać - żeby zrobić wnętrze, będące dziełem sztuki, trzeba być artystą, przy czym architekt wnętrz z talentem zaprojektuje fajne wnętrze nawet przy mocno ograniczonym budżecie. Będzie też patrzył się na wnętrze, jako na całość, a nie na zbiór mniej lub bardziej niepasujących do siebie detali. Przypadki, w których wnętrze zrobione przez właściciela dobrze wygląda są rzadkie - np. tu podkreślano to jako ewenement: http://www.trendir.com/house-design/comfortable-home-design-warm-and-modern-diy-by-michael-parks.html

 

- błędy wykonawcze. Wiadomo - żeby było perfekcyjnie musi być i dobry materiał i perfekcyjne wykonawstwo.

 

Mimo włożenia dużego wysiłku (choć niewielkich pieniędzy) w urządzenie mieszkania, efekt nie był taki, jaki miał być (w mojej wyobraźni). Pomogło dopiero zrobienie jednej prostej rzeczy - zwiezienie książek i powieszenie grafik i rysunków. Od chwili, w której przestaliśmy się silić na cokolwiek czy próbować udawać kogoś, kim nie jesteśmy, a pozwoliliśmy, żeby wnętrze stanowiło emanację naszej osobowości, zaczęło być fajnie. Ostateczny efekt jest naprawdę niezły i wpłynął na sprzedaż mieszkania w bardzo krótkim czasie. Choć pewnie po wyprowadzeniu wszystkich naszych rzeczy efekt pryśnie.

 

Do metod zastosowanych przy urządzaniu mieszkania, które się niesamowicie sprawdziły należy zaliczyć jedno - dobrą alokację środków :). Już tłumaczę, o co chodzi:

 

- jednym z najgorszych grzechów "wnętrzarskich" jest brak dbałości o równą jakość wszystkich elementów wnętrza. Tu nie chodzi o to, że wszystko ma być drogie, ale chodzi o to, żeby decydując sie na jakiś standard, nie odpuszczać na niektórych detalach. Prawdopodobnie ze względu na jednostkowy koszt najcześciej ofiarą takich oszczedności padają drzwi wewnętrzne oraz wyłączniki, gniazdka itp. Urządzając mieszkanie, mimo ograniczonego budżetu, zamiast kupić droższe płytki kazałem wywalić dostarczone przez dewelopera standardowe drzwi wewnętrzne w laminacie polskone i kupiłem najtańsze bo najtańsze, ale drzwi w okleinie naturalnej. Założyłem też gniazdka i włączniki ze średniej półki dobrej firmy zamiast najtańszych noname. Była to świetna decyzja.

 

- jedną z wnętrzarskich cnót jest z kolei umieszczenie drogiego efektownego detalu przyciągającego uwagę. Kilka efektownych drobiazgów nie kosztuje dużo, a znacząco poprawia wygląd wnętrza. Za dużo wszystkiego jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto, bo i tak tego nie widać. Ale umiejętne eksponowany luksus ma sens.

 

- jakość jest ważniejsza od designu. Lepiej kupić najtańszą, "waniliową" linię dobrego producenta, niż pseudodesignerską linię gorszego producenta. Będzie lepiej służyć, lepiej się będzie starzeć i ogólnie będzie dawać więcej satysfakcji.

 

Dlatego też strategia w stosunku do urządzania domu ma być nieco inna:

 

- po pierwsze i najważniejsze - bez silenia się na szczególne efekty wnętrzarskie. Ma być prosto, skromnie i bez prób operowania kolorami, kartongipsem i innymi trudnymi do gustownego zastosowania elementami. Być może coś w rodzaju tego, co jest w domu Majkiego z tego forum.

 

- po drugie - ze wsparciem profesjonalisty, ale tylko w zakresie ogólnego projektu i kilku trudnych do zrobienia detali (np. dla mnie trudne są łazienki, hol itp.). Reszta we własnym zakresie właśnie dlatego, żeby wnętrze było odbiciem tego jak żyjemy, co nam się podoba. Bo inaczej wnętrze szybko się "zdegeneruje" (ach te widywane czasem firaneczki i serwetki w modernistycznym, "aspirującym" wnętrzu ;), będące świadectwem niewłaściwego zdefiniowania potrzeb).

 

- po trzecie - ze zdecydowanie większym budżetem ;), choć i tak niewielkim jak na standardy chociażby forumowe. Budowę chciałbym sfinansować przy jak najmniejszym zaangażowaniu kredytu i na jak najkrótszy czas. Przy takim założeniu trudno jest przekonać siebie, że np. te droższe płytki są warte miesiąca harówki.

 

- po czwarte - z dbałością o detal i z zastosowaniem wskazanych wyżej trików. Z szybkiego porównania wynika, że np. ceramika łazienkowa Vileroy&Boch w podstawowej serii kosztowała by mniej więcej tyle samo, co cersanit czy koło w bardziej "wypasionych" wydaniach.

 

- no i last, but not least - bez wybujałych oczekiwań, że oto stawiam najładniejszy dom świat, a co najmniej kraju :).

 

No dobra. Znowu się rozpisałem, a to dopiero początek. Na razie tyle, a do odpowiedzi na Twój post jeszcze wrócę. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Witam. Dobre, tak jakbym słuchał żonki. Całkowicie się z Tobą zgadzam, wygląda, że mamy podobne podejście do domu, choć budujemy całkowice odmienne domki. Ale najważniejsze powiedziałeś

Od chwili, w której przestaliśmy się silić na cokolwiek czy próbować udawać kogoś, kim nie jesteśmy, a pozwoliliśmy, żeby wnętrze stanowiło emanację naszej osobowości, zaczęło być fajnie

Dużo ludzi chce pokazać dom o jakim nigdy nie myśleli, w którym czują się tak sobie - bo zrobili go na pokaz, a dom ma być dla NAS i tylko dla NAS i mamy się czuć w nim dobrze.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

śmig_śmigalska Pomogło dopiero zrobienie jednej prostej rzeczy - zwiezienie książek i powieszenie grafik i rysunków. Od chwili, w której przestaliśmy się silić na cokolwiek czy próbować udawać kogoś, kim nie jesteśmy, a pozwoliliśmy, żeby wnętrze stanowiło emanację naszej osobowości, zaczęło być fajnie.

 

Chyba znalazłam odpowiedź na moje pytania :)))))))

Może jest tak, że z chwila zakończenia etapu doboru materiałów, kolorów i faktur nie ma już pomysłu na to, czym wypełnić resztę? Architekt wnętrz może coś zasugerować, podpowiedzieć, ale nie stworzy DUSZY DOMU. Tę mogą stworzyc tylko domownicy.

Lubię gdybania ;) i wiercenie dziur w brzuchu. Czasem z tego rodzą się ciekawe pomysły. Dziekuję za obszerny post. Dał mi do myślenia :))))))))))))))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dr_au

 

sorry, trochę nie na temat ;)

 

wiesz może gdzie jest to osiedle??

 

http://www.parkowe-wzgorze.pl/

 

wygląda całkiem nieźle, chociaż marketing i reklama mogą trochę upiększać rzeczywistość...... ale jak na realia polskie to niezłe

 

pozdr.

 

Jak najbardziej na temat ;). Parkowe Wzgórze jest w Mogilanach. Łatwo można je zobaczyć na google maps. Jest to około 7 km od granic Krakowa, 15 km od centrum, niestety dojazd jest permanentnie zapchaną Zakopianką, więc te wartości są dosyć teoretyczne, bo trzeba uciekać w bok.

 

Jak dla mnie osiedle jest trochę marketingową wydmuszką. Osiedle jest w stylu "warszawskim" czyli strażnicy i szlaban na wjeździe (wygląda to podobnie jak wjazd do Mariny Mokotów). Jest to o tyle zabawne, że jest to po prostu parę ha wykrojone spośród pól uprawnych i za strzeżonym płotem rolnicy sobie spokojnie orają. Miejsce samo w sobie jest ładne (większość domów to południowy stok z ładnym widokiem na Beskid Makowski), ale w mojej ocenie nieco przecenione. W Mogilanach można kupić działkę po 15-20 tyś za ar. i gmina jest postrzegana jako budżetowe rozwiązanie dla osób, które są związane z południową częścią Krakowa. Wyżej cenione są położone bliżej wjazdu do Krakowa od południa Lusina i Libertów, choć oferta działek z tych miejscowości jest węższa. Sama gmina taka sobie - raczej niezbyt bogata, jeżeli chodzi o zarządzanie mieści się w podkrakowskiej średniej. Obstawiałbym napięcia pomiędzy "tymi z osiedla" a tubylcami.

 

Cena gruntu i szlaban na wjeździe, a przepraszam - jeszcze podświetlana fontanna pomiędzy domami, w mojej ocenie nie uzasadnia ceny około 1-1,2 mln za dom 200 m2 w stanie deweloperskim na 8a działce. Słyszałem plotki o poważnych problemach z jakością wykonawstwa i funkcjonowaniem osiedla. Szczegółów niestety nie pamiętam - byłem jednak zaskoczony, bo miałem dobre zdanie o tej inwestycji. Mogły być to zresztą tylko plotki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość 2mm
Jak najbardziej na temat ;). Parkowe Wzgórze jest w Mogilanach. Łatwo można je zobaczyć na google maps. Jest to około 7 km od granic Krakowa, 15 km od centrum, niestety dojazd jest permanentnie zapchaną Zakopianką, więc te wartości są dosyć teoretyczne, bo trzeba uciekać w bok.

 

Jak dla mnie osiedle jest trochę marketingową wydmuszką. Osiedle jest w stylu "warszawskim" czyli strażnicy i szlaban na wjeździe (wygląda to podobnie jak wjazd do Mariny Mokotów). Jest to o tyle zabawne, że jest to po prostu parę ha wykrojone spośród pól uprawnych i za strzeżonym płotem rolnicy sobie spokojnie orają. Miejsce samo w sobie jest ładne (większość domów to południowy stok z ładnym widokiem na Beskid Makowski), ale w mojej ocenie nieco przecenione. W Mogilanach można kupić działkę po 15-20 tyś za ar. i gmina jest postrzegana jako budżetowe rozwiązanie dla osób, które są związane z południową częścią Krakowa. Wyżej cenione są położone bliżej wjazdu do Krakowa od południa Lusina i Libertów, choć oferta działek z tych miejscowości jest węższa. Sama gmina taka sobie - raczej niezbyt bogata, jeżeli chodzi o zarządzanie mieści się w podkrakowskiej średniej. Obstawiałbym napięcia pomiędzy "tymi z osiedla" a tubylcami.

 

Cena gruntu i szlaban na wjeździe, a przepraszam - jeszcze podświetlana fontanna pomiędzy domami, w mojej ocenie nie uzasadnia ceny około 1-1,2 mln za dom 200 m2 w stanie deweloperskim na 8a działce. Słyszałem plotki o poważnych problemach z jakością wykonawstwa i funkcjonowaniem osiedla. Szczegółów niestety nie pamiętam - byłem jednak zaskoczony, bo miałem dobre zdanie o tej inwestycji. Mogły być to zresztą tylko plotki.

 

pytałem z ciekawości bo nie znam w ogóle Krakowa.

czyli działki 150-200 PLN/mkw?

Osiedle jest fajne bo zachowuje jakiś "ład przestrzenny" i nie ma tego typowego polskiego syfu i bałaganu w stylu jeden dom kwadratowy, drugi okrągły, trzeci z dachem czerwonym, czwarty z niebieskim itp. itd. Mnie osobiście do rozpaczy doprowadza ten widok tych rozwalających się wszędzie ruder, stojących latami stanów otwartych czy zamkniętych bo "inwestor" się przeliczył i innego typu "cudownej" polskiej architektury.

Płaci się za miejsce, otoczenie, uzbrojoną działkę i m.in. tą fontannę bo to poprawia nazwijmy to, otoczenie.

Problemy z wykonawstwem są niestety wszędzie gdzie buduje developer, to samo dotyczy bloków, "apartamentowców" itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2mm - ufff późno wczoraj było i nie wyraziłem się precyzyjnie.

 

- ceny w Mogilanach poza Parkowym wzgórzem to około 15-20 tyś. a, czyli za średniej wielkości działkę 10-11 a z dostępem do mediów trzeba liczyć jakieś 200 tyś. Ceny w promieniu powiedzmy 10 km od Krakowa wahają się obecnie od mniej więcej 10 do 30-35 tyś za a za działki zlokalizowane poza granicami administracyjnymi miasta.

 

- samo Parkowe wzgórze oferuje dosyć drogie domy (tylko domy, nie działki). W mojej ocenie za drogie jak na lokalizację. Cena 1,2 mln za dom 200 m2 w Mogilanach w stanie deweloperskim jest ceną bardzo wysoką.

 

- byłem w sąsiedztwie osiedla raz w życiu. Rzuciłem okiem na to słynne osiedle i byłem rozczarowany. Nie było też pełnej izolacji od otoczenia, bo samo osiedle jest "odsłonięte" (na środku szczerego pola) i miną lata, zanim odpowiednio zarośnie.

 

Ale masz rację, że znalezienie czegoś bez polskiego syfu jest niemal niemożliwe. Ja sam znalazłem raptem kilka takich działek w okolicy Krakowa i ostatecznie była t rzecz, za którą sporo dopłaciłem :(.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość 2mm

 

................

 

- ceny w Mogilanach poza Parkowym wzgórzem to około 15-20 tyś. a, czyli za średniej wielkości działkę 10-11 a z dostępem do mediów trzeba liczyć jakieś 200 tyś. Ceny w promieniu powiedzmy 10 km od Krakowa wahają się obecnie od mniej więcej 10 do 30-35 tyś za a za działki zlokalizowane poza granicami administracyjnymi miasta.

 

- samo Parkowe wzgórze oferuje dosyć drogie domy (tylko domy, nie działki). W mojej ocenie za drogie jak na lokalizację. Cena 1,2 mln za dom 200 m2 w Mogilanach w stanie deweloperskim jest ceną bardzo wysoką.

 

..............

 

Ale masz rację, że znalezienie czegoś bez polskiego syfu jest niemal niemożliwe. Ja sam znalazłem raptem kilka takich działek w okolicy Krakowa i ostatecznie była t rzecz, za którą sporo dopłaciłem :(.

 

to działki są zatem dość drogie, w końcu to nie W-wa ;)

domyślam się, ze za ten 1,2m PLN liczą te 800 mkw działki po jakieś 400-500 PLN/mkw i to robi cenę bo deweloper wpakował masę kasy w geodezję, pozwolenia administracyjne, uzbrojenie osiedla itp., nawet jak kiedyś kupił pole orne po 50 PLN/mkw

bo jak osobno doliczają jeszcze cenę za działkę to juz przesada

 

z ostatnim zdaniem zgadzam się w 1000% :)

 

 

to wszystko trochę nie na temat Twojej budowy więc sorry jeszcze raz ;)

 

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to działki są zatem dość drogie, w końcu to nie W-wa ;)

[...]

to wszystko trochę nie na temat Twojej budowy więc sorry jeszcze raz ;)

 

pozdr.

 

Niestety Kraków nieruchomościowo jest koszmarny - ma najniższy wskaźnik dostępności mieszkania w Polsce (najwyższe ceny w stosunku do zarobków). A co do tego, czy na temat, czy nie. Jak zastanawiałem się nad tym, czy kupić dziakę, czy budować dom, obejrzałem chyba wszystkie większe podkrakowskie inwestycje. I wyszło mi, że oferta niby jest duża, ale jak przyjdzie co do czego, to znalezienie sensownego domu graniczy z cudem. No ale ja mam dosyć wysokie wymagania ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

śmig_śmigalska - zgodnie z obietnicą kontynuuję odpowiedź ;).

 

Zaczynając od końca - wnętrze jest ładne. Widać, że ktoś w nim żyje, sam pewnie dosyć dobrze bym się w takim czymś. Mimo, że rządzi tam ikea, to całość sprawia naprawdę sympatyczne wrażenie. Ale moim zdaniem bardzo dużo z tego wrażenia to zasługa książek, dekoracji ścian (obrazy czy grafiki) no i zwierząt. Reszta jest skromna i gustowna - powiedziałbym, że to bardzo nie polskie wnętrze ;).

 

Co do pozostałych kwestii - zabrałem się za odpisywanie, ale chyba grzechy główne polskiego wnętrzarstwa zasługują na osobny wpis w dzienniczku :). Więc proszę o cierpliwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytałam grzech główne

hi hi hi

uchroniłam się chyba tylko od pierwszego. Drugi (konformizm) wyszedł sam - chcialam mieć kuchnię drewnianą, nie mogłam na szybko znaleźć stolarza i w akcie rozpaczy (przeprowadzka) zamówiłam z płyty. Przyszedl pan i, niestety, przyniósł wzory 'modne" ;) Efekt taki, ze na razie, owszem, moja kuchnia mi się podoba, ale już robi się niemodna. trudno, jakoś to przeżyję, i tak docelowo fronty będą drewniane, tylko pieniążków na razie brak...Niekonsekwencja i przesada to u mnie normalne, bliźniak jestem. Ale nie mam przynajmniej kartongipsów ;) Za to mam nadzieję, że uchronilam się od tandetności, choć patrząc na zaslonki mam watpliwości.. miały być artystyczne a są... do wymiany. Na razie sobie wiszą.

Ty jesteś uporządkowany i przemyślany do bólu. Fajnie mi się czyta twoje posty, choć mam pełną świadomość, że są mi odległe mentalnie o lata świetlne. Ale pisz, pisz.... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też przeczytałam, zrobiłam rachunek sumienia i wyszło, że na razie jestem bez grzechu. Nawet wczoraj pokłóciłam się z mamą, bo namawiała mnie na jakieś rozwiązania, bo będzie lepiej, bo u Nich się sprawdza itd. Nie dałam się i usłyszałam, że jestem zamknięta na wszelkie rady i to pusta gadanina. Może i tak, ale to wynika stąd, że do pewnych rzeczy jestem przekonana i nasza wizja jest na razie realizowana konsekwentnie poczawszy od prac nad projektem budowlanym. Z tym, że nasz dom nie będzie podobał się moim rodzicom, siostrze, to się pogodziłam dawno. Ale to nie Oni będą tam mieszkać. Nie wiem tylko czy uda się w czystości utrzymać do końca budowy, szczególnie, gdy zabraknie pieniędzy na koncie. Nie chciałabym kupować czegoś gorszego, bo nie bedzie już pieniędzy na to, o czym się marzyło. Wolę chyba poczekać i dozbierać. Takie podejście mam teraz. Ale jak nie będzie na czym siedzieć w salonie, mogę mieć inne zdanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość 2mm

Wyliczenie tych "grzechów" - rewelacja!!!

Pewnie każdy jakiś popełnił lub popełni

 

ja do tej listy dopisałbym jeszcze przenoszenie starych mebli do nowego lokum - obojętne czy domu czy mieszkania.

Bo szkoda wyrzucać bo są jeszcze dobre...... to też taka typowo polska mentalność wynikająca z chorej oszczędności zakodowanej gdzieś w głowie.

Sądzę, że duża większość tak robi i potem wychodzą takie różne koszmarki..... jak takie meble mają ze 20 lat i nadają się co najwyżej na tzw. wystawkę w celu wywozu na śmietnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Listę grzechów przeczytałam. Niektóre zapewne popełnię (uwielbiam grzeszyć :))))))))))))))))

Mam w domu stół nabyty następnego dnia po ślubie. Targaliśmy go ze Śmigalskim i gromadą przyjaciół na plecach przez całe wielkie miasto (nie mieliśmy wtedy pieniędzy na transport). Pozostawienie go na wysypisku nie wchodzi w rachubę :))))))))))))))Ten stół to MY. A teraz serio ;) czasami dochodzi do emocjonalnego związku z meblem- i jest to związek na tyle silny, że bezdusznością byłoby zabraniać komuś przenoszenia owego mebla na nowe śmieci. Popieram przenosiny maszyn do szycia na pedał (jeden) firmy Singer. Popieram przenoszenie zegara , który bimba ;). nawet przenosiny starego pluszowego misia z naderwanym uchem popieram . To napisałam ja- Śmig- Śmigalska

mea culpa, mea culpa , mea culpa (to za te grzechy- profilaktycznie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość 2mm

 

..........

 

Popieram przenosiny maszyn do szycia na pedał (jeden) firmy Singer. Popieram przenoszenie zegara , który bimba ;). nawet przenosiny starego pluszowego misia z naderwanym uchem popieram .

 

..........

 

 

pluszowego miśka to tak, bimbający zegar też ale stare wersalki czy wysiedziałe fotele to już chyba nie ;) ;)

 

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytałam grzech główne

hi hi hi

uchroniłam się chyba tylko od pierwszego. [...]

Ty jesteś uporządkowany i przemyślany do bólu. Fajnie mi się czyta twoje posty, choć mam pełną świadomość, że są mi odległe mentalnie o lata świetlne. Ale pisz, pisz.... :)

 

Och, sam popełniłem co najmniej kilka z tych grzechów - przekonane o "wyczuciu estetycznym", tandetność niektórych rozwiązań itp. Samobiczowanie odłożę na później, zobaczymy jak mi z domem pójdzie ;).

 

A co do uporządkowania to nie tak. Jestem raczej chaotyczny, miewam napady słomianego zapału, zmieniam co chwilę zdanie (doszedłem do etapu, kiedy współczuję architektowi, że ze mną współpracuje). Natomiast rzeczywiście staram się pisać w sposób uporządkowany. Poniekąd przypadłość zawodowa ;). A, że społeczność budujących domy (i ja sam), daje okazję do ciekawych obserwacji, to i jest o czym pisać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też przeczytałam, zrobiłam rachunek sumienia i wyszło, że na razie jestem bez grzechu. Nawet wczoraj pokłóciłam się z mamą, bo namawiała mnie na jakieś rozwiązania, bo będzie lepiej, bo u Nich się sprawdza itd. Nie dałam się i usłyszałam, że jestem zamknięta na wszelkie rady i to pusta gadanina. [...]

 

Mam tak samo. Też pokłóciłem się jakiś czas temu z rodzicami, bo na coś, co mają u siebie mnie usilnie namawiali. A z "utrzymaniem w czystości" - wiesz, chyba w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby nie udawać i żeby było wygodnie. Masz o tyle łatwiej, że domy artystów zawsze mają szczególny charakter, bo z czasem całkowicie zdominuje je ich twórczość. To jest też osobniczo zmienne, ale wybór kanap i wyposażenia mogą determinować również takie rzeczy jak skłonność do brudzenia farbami i różnymi mazidłami wszystkiego co się da ;).

 

A jeżeli chodzi o różne nowe mieszkaniowe zabawki - odruchowo przeliczam zwiększone koszty czegoś, co mi się podoba na czas pracy i jakoś nie zawsze jestem przekonany, że warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyliczenie tych "grzechów" - rewelacja!!!

Pewnie każdy jakiś popełnił lub popełni

 

ja do tej listy dopisałbym jeszcze przenoszenie starych mebli do nowego lokum - obojętne czy domu czy mieszkania.

[...]

 

Tu mam opory. Po pierwsze - antyki i starocie to nie jest coś, co się wymienia wraz z domem. Po drugie - są przedmioty o walorach sentymentalnych. Wreszcie - nawet jak coś nie jest jeszcze antykiem, to jeżeli jest dobrej jakości, będzie się ładnie starzeć i może warto to zachować.

 

Raczej powiedziałbym, że problemem jest zachowywanie bezwartościowych rupieci ("meblościanek", wersalek itp.), których "szkoda wyrzucić, bo jeszcze całkiem dobre". Nie dotyczy to tylko mebli, ale wszystkiego, co nas otacza (ubrań, nawet ładnych opakowań prezentów). Jakoś nie mam serca się z tego śmiać - jest to raczej normalna przypadłość każdego, kto pamięta komunistyczną biedę.

 

No i ostatnia sprawa - sam zamierzam trochę rupieci (większość umeblowania, lampy) z mieszkania zabrać. Nie dlatego, że szkoda mi ich wyrzucić. Po prostu przydadzą się na "okres przejściowy". Z doświadczenia wiem, że rodzinna dyskusja nad stołem czy kanapą może trwać i pół roku (głównie z mojego powodu, trzeba przyznać). Do czasu, aż zakończy się podjęciem decyzji zakupowej, trzeba na czymś siedzieć i z czego jeść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]A teraz serio ;) czasami dochodzi do emocjonalnego związku z meblem- i jest to związek na tyle silny, że bezdusznością byłoby zabraniać komuś przenoszenia owego mebla na nowe śmieci. Popieram przenosiny maszyn do szycia na pedał (jeden) firmy Singer. Popieram przenoszenie zegara , który bimba ;). nawet przenosiny starego pluszowego misia z naderwanym uchem popieram . To napisałam ja- Śmig- Śmigalska

[...]

 

O właśnie. Pewnych rzeczy po prostu nie powinno się wyrzucać, bo są świadectwem ciągłości rodziny, przeżyć etc. Ale jeżeli chcemy je zachować, to często zdeterminują one styl naszego domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

śmig_śmigalska - zgodnie z obietnicą kontynuuję odpowiedź ;).

 

Zaczynając od końca - wnętrze jest ładne. Widać, że ktoś w nim żyje, sam pewnie dosyć dobrze bym się w takim czymś. Mimo, że rządzi tam ikea, to całość sprawia naprawdę sympatyczne wrażenie. Ale moim zdaniem bardzo dużo z tego wrażenia to zasługa książek, dekoracji ścian (obrazy czy grafiki) no i zwierząt. Reszta jest skromna i gustowna - powiedziałbym, że to bardzo nie polskie wnętrze ;).

 

Co do pozostałych kwestii - zabrałem się za odpisywanie, ale chyba grzechy główne polskiego wnętrzarstwa zasługują na osobny wpis w dzienniczku :). Więc proszę o cierpliwość.

 

a nie wydaje ci sie, że ikea jest najlepszym rozwiązaniem dla osób, które ani specjalnie gustu wrodzonego nie maja, ani pieniędzy, ponieważ tamtejsze meble są proste i bezpretensjonalne i trudno z nimi nagrzeszyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...