Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Inaczej niż wszyscy, czyli rozważania nad betoniarką - komentarze


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

cd. Ściany od południa, czyli od strony salonu pozostawiłbym w pełnej wysokości.

 

"Na razie" (czyli do kolejnej zmiany zdania) stanęło na czymś w tym guście. Tzn. ściana pomiędzy jadalnią a kuchnią do wysokości górnej krawędzi okien (220-240 cm), składająca się z trzech pasów: (i) od podłogi do wysokości ~90 cm mur, następnie (ii) pas luksfer o wysokości ~60 cm (czyli pomiędzy 90 a 150 cm), ponad tym znów ściana (od 150 do 220-240 cm). Całość nie będzie łatwa do zrobienia, zwłaszcza że na tym ciągu chciałbym powiesić szafki z dużym obciążeniem (naczynia), ale powinno to dobrze wyglądać. Jak przez weekend znajdę chwilę czasu, to wkleję zgrubne wizualki ze shetchupa. Cały zabieg powinien spowodować doświetlenie kuchni światłem dziennym oraz oświetlenie jadalni światłem z oświetlenia podszafkowego. Przy okazji osiągnie się zmniejszenie izolacji pomiędzy kuchnią a jadalnią (będzie widać, co ktoś robi, łatwiej będzie można rozmawiać etc. Kontakty do różnych urządzeń (czajnik, ekspres do kawy) umieści się pod szafkami wiszącymi (puszki nadtynkowe przymocowane do szafek, bezpośrednio przy ścianie). Mam takie rozwiązanie obecnie i zarówno dobrze wygląda, jak i jest funkcjonalne (można np. ekspres postawić bezpośrednio przy ścianie i wtyczka nie przeszkadza).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]

 

A dziennik cały czas czytam, bo warto :-).

 

Dziekuję i zapraszam do komentowania. Pisanie tego dziennika to miła rozrywka. Piszę o czymś, na czym się nie znam i do tego pod pseudonimem. Powoduje to boski brak odpowiedzialności za słowo, więc można niejedną zwariowaną teorię w ten sposób wysnuć. Obecnie jestem na etapie socjologiczno-estetycznych przemyśleń o funkcji kuchni w domu :). Jak starczy czasu, to coś naskrobię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj! Jako początkująca inwestorka czytam wiele dzienników, podglądam rozwiązania i pomysł. Twój dziennik jest inny, poniewaz nie przynosi, przynajmniej na razie, wiadomości ( bardzo potrzebnych zresztą) typu: za stan zerowy tyle, a za okna taki rabat, a dachówka w rąbek najtaniej w tym składzie. Jest inny, poniewaz skłania do myslenia na tematy bardziej ogólne, do zastanowienia sie nad wieloma kwestiami zasadniczymi: dlaczego chce budować, czy dom bedzie utkany z moich marzeń i - kredytu - czy będzie to kompromis miedzy tym co wokół, co "doradzi" i na ile mnie przekona architekt, rodzina i majster. Zobaczymy...

 

Tym razem całkowicie poważnie. Uważam, że wybieranie rozwiązań typowych, sprawdzonych, powtarzalnych daje takie same rezultaty. Zastosowanie niestandardowego podejścia ("pod prąd") da niestandardowe rezultaty - mogę być bardzo dobre, albo bardzo złe, albo zwyczajne, takie sobie. Niemniej właśnie zakwestionowanie utartych dróg postępowania pozwala wyjść ponad tak czy inaczej rozumianą "zwyczajność". Nie dotyczy to tylko budowania domu, ale również (a może przede wszystkim) sfery zawodowej i z reguły u mnie się sprawdza.

 

Co do twoich wątpliwości na temat kuchni.

Nie chciałabym być tak odseparowana od serca domu czyli salonu. Skracałabym czas pobytu w kuchni do minimum. Najfajniejszy argument : "- można sobie pochodzić dookoła" :yes: z tym sie zgadzam, mam tak teraz - u mnie mozna pochodzic naokoło sciany kominowej, dzieci jak były małe jeździły dookoła na rowerku. Pozdrawiam z Podlasia.:bye:

 

Właśnie to jest najpoważniejsza sprawa. Moje babcie spędzały w kuchni bardzo dużo czasu. przygotowanie obiadu zaczynało się rano, po zrobieniu zakupów i trwało, nooo... do obiadu właśnie. Rytm pracy nadawał tez piec, który trzeba było rozpalić, żeby przygotować ciepły posiłek. Przygotowywane potrawy były z reguły bardzo pracochłonne (pierogi, różne faszerowane i pieczone mięsa, bułeczki - mniam :)). Do takich potrzeb potrzebna jest duża kuchnia z osobnym stołem, przy którym można przysiąść, coś pokroić, polepić.

 

My gotujemy już inaczej. Nie tylko ze względu na dostępne półprodukty, ale również ze względu na to, że gotujemy inne potrawy, co z kolei związane jest ze zmianą nawyków żywieniowych. Powiedzmy robimy kolację na zasadzie - sałata, a następnie stek lub jakieś inne grillowane mięso i warzywa na parze. Przygotowanie posiłku trwa w takim układzie około 30 min, ale dużo się w tym czasie dzieje (sałata jest myta, preparuje się sos i jakieś grzanki, niemal w tym samym czasie mięso trafia na patelnię itd.). Do takich potrzeb lepiej sprawdzi się niewielka, ale maksymalnie ergonomiczna kuchnia. I rzeczywiście w takiej kuchni przebywa się jak najkrócej - wchodzi się, żeby zrobić swoje, a sprzątanie odkłada na później ;).. Znacznie więcej czasu spędza się przy stole w jadalni czy w salonie po posiłku.

 

Można by teraz wysnuć z tego zgrabną teorię, w świetle której moda na otwarte kichnie w Polsce jest wynikiem powierzchownej okcydentalizacji. "Na zachodzie" otwarcie kuchni związane jest z redukcją częstotliwości i intensywności używania kuchni - gotuje się tak mało i tak rzadko (w zasadzie tylko wodę i jajka), że kuchnię można zredukować do niewielkiego kąta gdzieś w rogu. Bałagan nie będzie raził, bo po prostu rzadko będzie mieć miejsce. Zyskuje się zarazem na integracji i wspólnym spędzaniu czasu. W Polsce kuchnia otwarta pozwala na zachowanie tradycyjnych funkcji kuchni w której dużo i długo się gotuje, przy stosunkowo niewielkiej przestrzeni strefy dziennej.

 

Teoria w sam raz do GW. Bez PiSosko platformerskich konotacji politycznych, chodzi raczej o ustawiczne prezentowanie w rzeczonej gazecie konfliktu pomiędzy "tradycjonalizmem" (z definicji złym), a "nowoczesnością" (z definicji dobrą). Chociaż przyszła mi do głowy, to jest jednak zbyt naciągana, żeby traktować ją poważnie. Niemniej jakieś ziarenko prawdy może i w niej tkwi.

-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, przeczytałam właśnie Twój dziennik i ...

Piękny dom się zapowiada :yes:

Styl dziennika też niczego sobie:yes:

Siedem grzechów głównych według dr_au powinno być obowiązkowym załącznikiem do każdego projektu domu :yes:

Czy naród zrozumie i wykorzysta cenne uwagi - to już inna sprawa (ktoś kiedyś powiedział - "obyś cudze dzieci uczył").

 

Wielkie dzięki i zachęcam do dalszych odwiedzin :)

 

W temacie kuchni - mnie bardzo podoba się wersja z otwartą kuchnią na szerokość domu. Rozumiem doskonale wszystkie zalety kuchni półotwartej które wymieniłeś, ale uważam, że do Twojego domu, który jest przestronny, jasny, nowoczesny, bardziej pasuje wariant pierwszy, choć to tylko babska intuicja.

Pozdrawiam - doceniająca "uroki pustej białej ściany" (niekoniecznie białej, ale monochromatycznej) :bye:

 

Właśnie z przestronnością nie mogę dojść do ładu i stąd sie wziął ten pomysł. Chodzi mi o zachowanie "osi widokowych", które fajnie wychodzą przy tej konfiguracji domu. Przy tym ustawieniu, które pokazywałem, z końca jednego gabinetu będzie widok na jadalnię - to ~17 m. Widok na jadalnię w tle i okno otwierające się na ogród powinien też być z holu wejściowego - to znów ~10 m do przejścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie :)

Nowy pomysł na częściową alienację kuchni z użyciem luksferów wydaje mi się ciekawy, choć muszę wyznać, że luksfery nie dla mnie.

Te współczesne są bardzo ładne i dobrze zaaranżowane są nie tylko funkcjonalne, ale stanowią także o nowoczesnym charakterze wnętrza, ale ja jestem z pokolenia, któremu luksfery kojarzą się niestety z obrzydliwym prl-em ;) W naszym projekcie też były, ale je wyrzuciłam!

I tu dochodzimy do poważnego dylematu w temacie kuchni - tradycyjna zamknięta, czy nowoczesna otwarta?

Moja ma być otwarta, choć nie tak szeroko, co wynika z wymiarów całego domu. W naszym obecnym mieszkaniu kuchnia jest zamknięta i mam już dość. Życie toczy się w pokoju za ścianą, a ja przy garach. Frustrację wzmaga fakt, że nie lubię gotować - niestety muszę!

W nowym domu ma być inaczej - znaczy lepiej!!!

Czy tak będzie? Nigdy nie miałam kuchni otwartej i boję się trochę o ten kuchenny bałagan, dlatego najprawdopodobniej skorzystam z rady pewnej zaufanej w temacie zabudowy kuchennej osoby (szwagier) i "zasłonię" część przejścia z salonu do kuchni "czymś" do wysokości tzw. "barku" - i nie będą to luksfery ;)

Muszę też pomyśleć o jakimś porządnym, wydajnym okapie kuchennym! No i oczywiście meble - muszą pasować do tych "salonowych"!

Kuchnia otwarta to jednak duże wyzwanie i wydatki niestety też!!!

Zaryzykuję, zwłaszcza, że będę miała z niej (przez salon) piękny widok na ogród i las :bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję i zapraszam do komentowania.

Nie komentuje, bo moje wyobrażenia o domu są na drugim biegunie do Twoich, ale fajnie się czyta to co piszesz i nie raz nawet zgadzam się z Twoimi opiniami ;-). Na przykład z grzechami „polskiego wnętrzarstwa” zgadzam się w 100%. Najbardziej denerwuje mnie niekonsekwencja stylu. Po co budować np. Dworek, aby go potem urządzić ultranowocześnie lub odwrotnie budowa nowoczesnego „stal i szkło” domu z wnętrzami w stylu babuni z koronkami.

 

(...) konfliktu pomiędzy "tradycjonalizmem" (z definicji złym), a "nowoczesnością" (z definicji dobrą) (...)

Ja jestem po stronie zła ; -), czyli jestem tradycjonalistką. Dla mnie kuchnia musi być osobnym pomieszczeniem, otwarta na salon jest nieporozumieniem (ale to tylko moja osobista opinia i nie neguje togo, że innym to odpowiada). Powinna być duża, wspólna z jadalnią i w miarę oddalona od salonu. To serce domu, tu jest gwar, krzątanina i pozorny chaos (czyt. nieład, garnki porozstawiane itp.). Miejsce zborne dla domowników. Salon zaś do miejsce relaksu, wyciszenia, kominek, lampka wina, filozoficzne rozmowy (najlepiej bez telewizora). Ale to jest tylko moje wyobrażenie o domu i z ciekawością czytam opinie ludzi o odmiennym podejściu do funkcjonalności pomieszczeń, przecież każdy może mieć inne potrzeby.

 

Życzę powodzenia z projektowaniem, ponoć wybór działki i projektu jest nawet ważniejsze od całej budowy domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

nic się nie dzieje odnośnie projektu?

pewnie architekt ma już dosyć zmian...................... ;)

 

Telepatia, bo miałem właśnie zrobić mały wpis odnośnie aktualnego statusu :). Co się dzieje:

 

- mam urwanie głowy w firmie. Dobrze, bo będzie na budowanie. Źle, bo poziom stresu mam wysoki i jestem przykry dla otoczenia. No i przy okazji nie mam czasu na uzupełnienie dzienniczka i odpowiedzi na komentarze.

- w związku z tym z architektem już ze dwa razy doszliśmy do ściany i obiektywnie współczuję mu takiego klienta.

- wygenerowałem w międzyczasie nieskończoną ilość wersji i subwersji układu funkcjonalnego domu i w końcu poprosiłem architekta o chwilę czasu do namysłu, czego ja tak właściwie chcę.

- chwila czasu przyniosła prostą konstatację - że rozwiązania funkcjonalne proponowane przez architekta są za mało radykalne. Zaowocowało to dojściem do koncepcji, która ma szanse się utrzymać (w każdym razie utrzymała się już tydzień ;)) bo: a) odpowiada założeniom funkcjonalnym, b) obniża koszty budowy (no tak, znowu o pieniądzach ;)) i upraszcza konstrukcję domu, c) jest atrakcyjna wizualnie.

 

Tak więc projekt pod tytułem "neomodernistyczna reinterpretacja tradycyjnej podkrakowskiej zabudowy wielskiej" o dziwo posunął się do przodu. W przyszłym tygodniu, jak odrobię się z najpilniejszych zadań, powinienem mieć ostatnie - mam nadzieję - spotkanie z architektem, które powinno zaowocować doprowadzeniem koncepcji do końca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
Gość 2mm

Witam,

 

a już myślałem, że budowanie poszło w odstawkę...........

 

nie chcę się tu wymądrzać ale dom parterowy to raczej na dużej i taniej jednostkowo działce (za mkw) a u Ciebie tanio chyba nie było o ile pamiętam..... ;)

 

 

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uch, uch... To oczywiście skomplikowana historia. Najpierw było pożegnanie się z pierwszą koncepcją. Jakoś nie mogliśmy dojść z nią do ładu, więc najrozsądniejszym rozwiązaniem było zacząć od początku. No i zaczęliśmy. Architekt przedstawił kilka nowych wariantów. Była wśród nich opcja domu parterowego, zresztą rekomendowana. Powody tej rekomendacji były następujące: po pierwsze i tak chcemy wepchnąć większość funkcji w parter. Po drugie przy wymogach planu (okap 30 cm nad podłogą poddasza) ciężko jest pogodzić nasze upodobania estetyczne z funkcjonalnym poddaszem.

 

Zabawne jest przy tym jedno - właściwie zawsze chcieliśmy dom parterowy. Jednym z pierwszych (i nielicznych) projektów gotowych, który mi się spodobał, była niemalże kultowa "jaskółka". Ale założyliśmy, że przy wymaganym nachyleniu dachu (min. 37 stopni) nie da się zrobić sensownego domu parterowego, zwłaszcza w wielkości około 200 m2. Okazało się jednak, że założenie było błędne, da się zrobić sensowną parterówkę, więc koncepcja została wybrana po około 5 minutach namysłu.

 

Odpowiadając na pytanie 2mm - działka ma 1200 m2. Więc nie jest tak źle. Zresztą architekt przez ustawienie domu na działce fajnie wydobył jej atuty i zatuszował wady. Dość powiedzieć, że w domu pewnie nie będą w ogóle potrzebne zasłony (może poza sypialnią). Oczywiście wiele miejsca na ogrodnictwo nie zostaje, ale to akurat dla mnie zaleta.

 

Wychodzi to wszystko bardzo fajnie (oczywiście z mojego punktu widzenia). Ale żeby nie powodować kolejnych zwrotów akcji ;) rzuty pokażę, jak się dopracuję finalnej niezmienialnej koncepcji. Na razie negocjuję z architektem obecność pewnych efektownych (a co się z tym łączy - kosztownych) detali. Moje skąpstwo miałoby tu decydujący głos gdyby nie to, że architekt w kilku sprawach może mieć racje :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz jak fajnie się wypowiadać, nie ponosząc za to odpowiedzialności? :). OK. Wrzucam pierwszą wersję (trochę się tam już pozmieniało):

 

http://farm6.static.flickr.com/5178/5589525742_3afa192e06.jpg

 

Wielkość domu to około 220-230 m2. Istotną cechą jest nisko zaczynający się okap (240 cm) i otwarcie większości pomieszczeń do dachu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

anula05 - dach tak, będzie kosztował - powierzchnia to około 330-350 m2. Jedyne co nieco obniża mi ciśnienie, to fakt, że rozpiętość jest bardzo mała, więc pewnie konstrukcja nie będzie zabójcza.

 

Po ostatnich doświadczeniach i dostarczaniu emocji czytelnikom dokładniejsze rzuty pokażę, jak już coś przyjmę i zaakceptuję ;). Na razie wypadły przeszklone tarasiki w skrzydłach (te paskowane prostokąty ;)) - fajnie by to wyglądało, ale kosztowałoby majątek, ponadto trochę się pozmieniało w pomieszczeniach gospodarczych.

 

A z dziennikiem na razie nie zanosi sie - tzn. mam szczery zamiar dalej go prowadzić. Po prostu ostatnio mam takie urwanie głowy w firmie, że nie jestem w stanie nadążyć z robotą, a co dopiero prowadzeniem dziennika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...