Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak urządzaliśmy mieszkanie w szeregowcu


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Prawda jest taka, ze Dziecko zmienia WSZYSTKO, żebysmy się nie wiem jak starały nie jesteśmy w stanie w 100% przygotować się na jego przyjście i przewidzieć jak bardzo zmieni się nasze dotychczasowe życie...

u nas kryzysu nie było ale była totalna wywrotka, zmiana priorytetów, przewartościowanie...Ja nie bardzo się zgodzę z Ilonką , nas ciąża wspólny poród bardzo zbliżyły , bez wątpienia jest to indywidualna sprawa ale jeśli w związku nie jest dobrze, to nie ma co liczyć na to że Dziecko będzie cudem i scementuje wszystko na nowo...wręcz przeciwnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u nas kryzysu nie bylo :no: nie mowie o umocnieniu :no: bo to nie bylo potrzebne a dziecko nie jest do umacniania zwiazkow ;) raczej dopelnieniu :yes:. Moim zdaniem i u nas oczywiscie :). I zmiana priorytetow bo młody dosadnie pokazuje co w zyciu jest wazne. Edytowane przez yokasta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilonka - dokładnie. W posiadaniu dziecka nie ma nic z romantyzmu, mama, tata i śliczny bobas, pełnia szczęścia :no: Brakuje czasu dla siebie, a co dopiero dla innych m.in.męża. Mąż widzi i słyszy mnie czasem w takim stanie, że aż dziwne że jeszcze nie ucieka z domu :D

Ostatnio zatęskniłam za takim okresem przed ślubem, jak byliśmy tylko we dwoje, żadnych obowiązków, zobowiązań, mieliśmy masę czasu tylko dla siebie. Ale przypomniało mi się jak bardzo wtedy chciałam być żoną, mieć dom i dziecko :yes: Nie dogodzisz :D

Edytowane przez dorkota
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byc moze niepotrzebnie generalizuje, ale my przed pojawieniem sie dziecka zylismy jak paczki w masle: na wszystko mielismy czas, na chodzenie po restauracjach, wyjazdy, spotkania ze znajomymi i przede wszystkim duuuzo czasu dla siebie. Teraz tego czasu nie ma. Byc moze pozniej nastapi jakies magiczne scementowanie zwiazku, teraz sie od siebie oddalamy. Rozmawiamy tylko o dziecku, jak cos robimy, to tylko dla dziecka, nie dla siebie i zwiazku. Czasami jest takie zmeczenie, ze jak maz wraca z pracy, to mam ochote tylko krzyczec lub narzekac. Wiem jedno: gdyby nie silne uczucie, juz dawno by uciekl. I ja bym uciekla, dlatego sadze, ze pojawienie sie dziecka to ogromna proba dla zwiazku.

 

Teraz mam wrazenie, ze NAS nie ma, jest tylko Robert. Wiem, ze kobietom to zazwyczaj nie przeszkadza, to raczej mezczyzni czuja sie zepchnieci na drugi plan, ale potrafie spojrzec na nas obiektywnie i widze, jak wszystko sie zmienilo. Dlatego decyzja o dziecku powinna byc bardzo przemyslana i podjeta wtedy, kiedy nasze dotychczasowe zycie juz nam sie znudzilo (np. wypady na imprezy).

 

Podobnie jak Dorkota - czasami tesknie za tym, co bylo (za wolnoscia ;)), ALE za nic nie oddalabym mojego zycia z dzieckiem ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilonka, no widzisz. Nasze zycie zupelnie inaczej wygladalo niz Wasze, to moze tez ma znaczenie :) - no i wcale nam sie nie znudzilo, fakt ze teraz wyglada inaczej co nie znaczy gorzej ale czas baaardzo szybko mija i niedlugo i tak wroci na stare tory przynajmniej po czesci.

 

A teraz czas dla siebie znajdujemy wieczorami :) jak maly zasnie, no trudno, najwyzej sie nie wysypiamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz czas dla siebie znajdujemy wieczorami :) jak maly zasnie, no trudno, najwyzej sie nie wysypiamy.

 

yokasta, kobieto ze stali, ja czasami wieczorem jestem tak zmęczona, że proszę męża żeby zajął się Małym żebym chociaż przez chwilę mogła odpocząć, potem resztkami sił go myję i karmię, a jak zaśnie padam jak mucha.

 

Myślę, że osobom które decydują się na dziecko, powinno opowiadać nie tylko jaki straszny jest poród albo jak puchną nogi pod koniec ciąży, ale przede wszystkim czym pachnie życie po urodzeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HEj, imienia dla córki nie zdradzę ;) to będzie słodka tajemnica, mam nadzieję że najdalej za 3 lata będę mogła ją ujawnić :)

 

Ilonka, jaki jest teraz Rbert? Pytam bo oni z jednego dnia a Mikołaj czwarty dzień jest taki nie do życia że szok. To raczej na pewno kulminacja skoku 14-19 tyg,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny tak czytam co piszecie o dzieciach i macie każda po trochę racji. Dziecko zmienia wszystko, to prawda. W związku, który jest silny dziecko nie musi nic umacniać. Słabego raczej nie wzmocni, dziecko jako lekarstwo na związek uważam porażka - choć znam jeden przypadek, że się udało, no ale to jeden. Więc lepiej nie próbować. Dzieci już mam duże - syn ma 13 lat, córka 8 - czasem sobie pozawalamy na samotność we dwoje, ale i tak ciągle rozmawiamy wtedy o dzieciach. Nie wyobrażam sobie np. wakacji bez dzieci, choć mamy możliwość. Teraz syn na wakacjach daleko, tyle co tydzień go nie ma i już chcę go wyściskać ( oczywiście w ukryciu :p bo w tym wieku to obciach ) .I już się nie mogę doczekać wspólnego urlopu. Mamy nagrane darcie się naszych dzieci jak były małe, bunt -2- latka itp. Śmiejemy się teraz całą czwórką z tego, a nie zawsze było śmiesznie w tamtych czasach. To wszystko minie, potem już jest fajnie ( zazwyczaj). :rolleyes: Przychodzą inne problemy, gdy dziecko jest partnerem w rozmowie w życiu ogólnie. I powiem Wam tak, że fajnie bo jest się tak trochę już niezleżnym od cycka, od chodzenia spać w nocy, wstawania itp. Ale kto wymyślił powiedzenie " małe dziecko mały kłopot ...." Nobla powinien dostać, same wspomnicie. Babcia mojego męża mawiała " prędzej kamienia ugryziesz niż dziecko wychowasz " :) Ale nie jest źle :) Ba nawet dobrze.

Ja po tylu latach miałabym ochotę nawet na trzecie - ale jakoś tak życie w naszym kraju nie za bardzo do tego zachęca. Ale kto wie :p Do 40 -tki jeszcze trochę a co patrzę to teraz w modzie " dojrzałe" macierzyństwo :)

Edytowane przez Milena7770
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziobeczku, Robert w 14 tyg. byl nie do zniesienia, plakal, krzyczal, nie spal, itp. Po tych dniach zaszly w nim takie zmiany, ze wlasnego dziecka nie poznawalam. Teraz ciagle spi, ale to pewnie dlatego, ze sluzy mu morskie powietrze, no i wozimy go w wozku. Nawet halasy na promenadzie mu nie przeszkadzaja, a tloczno tu i bardzo glosno :yes:.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny tak naprawdę czas leci nieubłagalnie i...wszystko mija...każdy z nas za czymś tęskni, o czymś marzy...wystarczy porozmawiać z Rodzicami...często słyszę jak z rozrzewnieniem wspominają różne okresy ze swojego życia i te kiedy było trudno, kiedy przychodziliśmy na świat, dorastaliśmy...wszystkich nas to czeka... Rodzicielstwo to odpowiedzialność na całe życie i czy nasze dziecko będzie miało rok czy 30 lat zawsze będziemy je kochać i troszczyć się o nie. I tak jak Milena napisała "Małe dzieci mały kłopot...."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anetka już jesteś może się w końcu umówimy, my już mieszkamy od m-ca, jest cudownie, ale niestety kończy mi się urlop :(. Walczymy trochę z naszym ugorem, nie wiem jak to będzie :bash: Sam kamień, kilofem dołki na lawendę mąż kopał. No i te koszty, jedna rabatka raptem powstała i parę stówek nie ma, trawy nie ma na razie bo za gorąco nic ... a gdzie reszta nawet skromnie :cool: Ty masz taki piękny ogród, jak się spotkamy to może rzucisz okiem, Ja zapraszam do siebie zawsze. dogadamy szczegóły :yes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milena, oj zgadzam sie z Tobą (zwłaszcza z powiedzeniem, nie trzeba mieć dzieci żeby to wiedziec, wiem po sobie).

 

Dorko, czy ze stali? Niestety nie :/ ja też padam wieczorem, od jakiegoś czasu kąpie tylko mój mąż bo ja przygotowuję leki i rzeczy do spania, pielęgnacji a to jest strasznie upierdliwe. Usypiam sama albo razem bo młody od razu kima kiedy słyszy naszą rozmowe, najwyraźniej nie interesują go te same tematy :D. Przez pierwsze dwa miesiące chodziłam spać zawsze wtedy kiedy Antoś, teraz mały śpi od 21-22 a my siedzimy do 23-24 :). Niestety potem jestem niewyspana, mega zmęczona + osłabienie przez dietę no i cały dzień się głowię czym i jak zająć młodego, żeby się nie drapał, każdy ciuch i ruch muszę przemyśleć, nie przebierać bez potrzeby itd. Odkąd mamy problemy ze skórą to Antosia ciężko czymś zająć, jest nerwowy i płaczliwy.

 

Na niektóre rzeczy byłam przygotowana np. wstawanie w nocy, ból piersi na początku karmienia (nie wiedziałam jaki to ból ale wiedziałam, że będzie bolało), restrykcyjna dieta (w moim przypadku nawet bardzo), brak czasu dla siebie itd. Nie byłam w ogóle przygotowana na cc i na problemy zdrowotne malucha, tu mnie serce boli i to bardzo przeżywam.

 

Dopiero od niedawna potrafię się na tyle zorganizować żeby ugotować obiad, wrzucić pranie, wziąć prysznic o przyzwoitej porze czy coś ogarnąć i to tylko dlatego, że dziecko dorasta i czasem lubi poobserwować. Wcześniej mąż był w domu i bardzo dużo robił a teraz pomaga jak wróci z pracy. To czego mi brakuje to nie wolny czas, a normalne jedzenie i przespanie 8-9 godzin w nocy bez wstawania. Ale przecież kiedyś nadejdzie ten moment :lol2:.

Edytowane przez yokasta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milena właśnie....jak wam się mieszka??? Gratulacje wielkie no i samych szczęśliwości z okazji przeprowadzki :hug:Koniecznie trzeba się spotkać;) i musimy ustalić termin bo w przeciwnym razie kolejne kilka miesięcy nam zleci, ja już po wakacjach jestem więc się z terminem dopasuję, zaraz nr tel na priva Ci wysyłam;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok Anetka po niedzieli dzwonię i się umawiamy :yes:

 

Yokasta jak piszesz to jakbym czytała o sobie i swoim pierworodnym ...Swędzenia, wysypki..... Ten moment, że się wyśpisz kiedyś nadejdzie :lol2: .... u mnie nadszedł , była nuda córka marzyła o piesku - fakt faktem kocha zwierzęta, ale to ja wstaję z mężem na przemian o 6 rano !!!!!!!!!!!!!! Ale teraz naprawdę miło wspominamy tamte czasy. Mam zdjęcia z zakończenia zerówki w przedszkolu, ja ryczałam jak bóbr, że już się skończyły Jasełka, Dni Mamy itp , no kurcze miłe to wszystko. Potem już wszystko na punkty, testy itp. :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu to zazdroszczę, że Byłaś tak przygotowana....Stosujesz jakieś maści sterydowe? Aniu u nas był skórny dramat, posmarowałam sterydem kilka razy i było rewelacyjnie, jak już się skóra wygoiła to na ogół wystarczała pielęgnacja, steryd dorażnie, fakt u nas AZS nie stwierdzono ale młody właśnie skórnie reagował na alergię...

Ja tak naprawdę pojęcia nie miałam co znaczy mieć dziecko... oczywiście zdawałam sobie sprawę , że to ogrom pracy, wyrzeczenia, bezwarunkowa miłość ale...zbyt wiele rzeczy mnie zaskoczyło...komplikacje po porodzie, problemy zdrowotne dzieci i o ile wszystko inne jakoś przyjmuję z pokorą o tyle z chorobami dzieci trudno mi się pogodzić...wiem, że w porównaniu do innych dzieciaków schorzenia naszych maluchów to pikuś ale matkę serce boli kiedy dziecko ma zwykły katar:cool:

Moje pierwsze było tak absorbujące i niespokojne (przez alergię prawdopodobnie), że ja pod prysznic spokojnie pójść nie mogłam ani z toalety skorzystać...o sprzątaniu, gotowaniu nie było mowy, spał bardzo mało - często ale krótko, jak nigdy w życiu nie spałam w dzień bo nie potrafiłam tak po urodzeniu Łukaszka spaliśmy razem i w dzień i w nocy...ja mega pedantyczna byłam więc chyba nie muszę pisać, że w tej materii dziecko to istny armagedon... odpuściłam, zresztą w wielu innych kwestiach też :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już się rządzimy w wątku Ilonki to Wam napiszę, że mojej córce koło 1 -go roku zablokowało się wydalanie kału ... a matko co my przeżyliśmy :( Syropki, czopki, dieta, łzy mi podchodzą do oczu jak sobie teraz o tym przypomnę. Mąż raz na kilka dni musiał podać czopka bo inaczej .... ja wtedy wychodziłam z domu z płaczem, ona wiedziała z czym to się wiąże. Matko jaki to był stres. I dieta nie pomogła, była bardzo restrykcyjna - problem leżał w głowie.... Około 2,5 roku się skończył, Teraz to wspominamy na luzie - bo nie powiem że ze śmiechem :yes:

 

Ale odkąd zaczęłam czytać bloga kochamylaurę to uznałam, że na dzień dzisiejszy moje problemy to pikuś !!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilona, no widzisz, mój do tej pory był anioł, a już 4 dni ostatnie nie idzie z nim wytrzymać. Wybudza si co chwilę w dzień i na ręce wędruje. Zwykle po jedzeniu na leżaczku poleżał dłuższą chwilę że np zdąrzyłam obiad wstawić. a teraz? Po 10 min wrzask, płacz. Ale dosłownie wrzask. I tak się wścieka i wierzga nogami .że aż sobie rankę między paluszkami zrobił :( mam nadzieję że to szybko minie bo zgłupieje :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ananek
O,kurde... trochę się przestraszyłam tym, co piszecie. My teraz prowadzimy podobne życie jak opisała Ilona: znajomi, restauracje, wypady do kina czy teatru, wyjazdy. Mam świadomość, że to wszystko się zmieni. Nie wiem tylko, jak to się zmieni. No, ale tego przecież wiedzieć nie można. Dodatkowo, mąż pochodzi z kuj-pom. a ja z mazowieckiego - mamy daleko do domów rodzinnych i na pomoc dziadków nie będziemy mieli co liczyć. Nie planujemy dziecka jako scementowanie czegoś, co się rozwala, bo u nas może nie sielankowa atmosfera, ale jest dobrze. Wiem, że to, co nas łączy, to silne uczucie, a dziecko i związane z macierzyństwem problemy to przejściowa sprawa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...