MM2008 12.12.2010 09:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2010 Właśnie wychodzę z siebie. :!:Grupa naganiaczy pojawiła się jakieś 10 min temu ,a teraz gimbus z gminy i ,,myśliwi'.Tyle co wczoraj przygotowaliśmy paśniki dla zajęcy i bażantów. Z samego rana było tam około 20 parę ptaków .Właśnie wygląda na to ,ze maja je jak na talerzu poszli w tamtym kierunku.Szlag mnie trafia na nic wymiana zdań ze to nasz teren., ,,Odstrzał regulowany tak?'' zaledwie 3 sarny, może z 5 zajęcy oraz bażanty i kuropatwy ,wszędzie w kolo pola oprócz naszych zagajników i zarośli świadomie zostawiony z myślą o zwierzynie. Jest co regulować parę dni przed świętami., a w ODLEGŁOŚCI MOŻE 1-1,5 KM NATURA 2000 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jankos 12.12.2010 12:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2010 Nie wychodź z siebie.Wbij 4 kołki - po jednym w każdym rogu działki i rozciągnij pomiędzy nimi sznurek, taśmę, cokolwiek.Myśliwym nie wolno wchodzić na teren ogrodzony bez zgody właściciela - jeśli wejdą to dzwoń na policję że ludzie z bronią wtargnęli na Twoją posesję. Jeśli przypadkiem zdarzyłoby się jeszcze że byli pod wpływem (z moich spotkań z myśliwymi wynika, że to wcale częste u nich) to maja już cieplutko. Gwarantowana utrata pozwolenia na broń i wyrok w zawiasach za obnoszenie się z nią "pod wpływem". Pozdrawiam P.S. Nie lubię myśliwych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
K160 12.12.2010 15:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2010 U nas to samo .....strzelają mordują bez sensu. Żadnych limitów, żadnych okresów ochronnych, w sezonie letnim kilka razy dziennie strzał. Sąsiad niedaleko postawił sobie ambonę na polu , wykłada lizawki i jakieś torebki z feromonami i wali do wszystkiego. To jest niezgodne z prawem łowieckim, bezczelnie na niego doniosłem do koła łowieckiego, ale naturalnie mają to głęboko w D. Koszmarni bandyci, nie ma to nic wspólnego z dbaniem o przyrodę, selekcją .... stu procentowa hipokryzja. Do nas pod balkon przychodziła rodzinka jeleni :mama , młody tata i maluszek .... w trakcie rykowiska ubił młodego tatę. Dzisiaj właśnie widzieliśmy mamusię z młodym. Jak się jeszcze do tego doda kłusowników to już mamy prawdziwy obraz polskiej dbałości o jedyny skarb narodowy jaki pozostał w polskich rękach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 12.12.2010 18:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2010 Dokładnie! Flachę w kieszeń i na polowanie. Obraz naszego łowiectwa. Chociaż nie powiem zdarzaja się też myśliwi z prawdziwego zdarzenia. Ale większość to rzeźnicy-materialiści z przerośniętym ego, a ich wyczyny mają bardzo niewiele wspólnego z ochroną przyrody. Takie legalne kłusownictwo. Na marginesie dodam, ze też w wolnej chwili lubię wybrać się na łowy, tyle że bezkrwawe - z lornetką i obiektywem. I zapewniam, że dobry strzał aparatem jest dużo trudniejszy niż sztucerem, ale i podejrzewam, że daje dużo więcej satysfakcji Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MM2008 13.12.2010 08:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 jankos ,,Wbij 4 kołki - po jednym w każdym rogu działki i rozciągnij pomiędzy nimi sznurek, taśmę, cokolwiek.Myśliwym nie wolno wchodzić na teren ogrodzony bez zgody właściciela '' To nic nie daje od domu do pastwiska ciągnie się pastuch i ogrodzenie z żerdzi pomimo to weszli w sam środek. Flaszka była, ale przy gimbusie najpierw rozlali ,a potem ruszyli.Podczas wymiany zdań uslyszalam ,nie podskakuj babo.Nawet psy kazali uciszyć, szczyt bezczelności. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 13.12.2010 08:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 I nie wezwałaś policji??? Na hasło "uzbrojeni ludzi łażą po mojej posesji" powinni być w trymiga. A potem dopiero sytuację wyjaśniać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kamykkamyk2 13.12.2010 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 Flaszka była, ale przy gimbusie najpierw rozlali ,a potem ruszyli.Podczas wymiany zdań uslyszalam ,nie podskakuj babo.Nawet psy kazali uciszyć, szczyt bezczelności. I raczej nie podskoczysz takim sk..rwysynom, bo większość myśliwych to prokuratorzy, sędziowie, policjanci, wojskowi, politycy i bogaci biznesmeni, a wszyscy z przerośniętym ego, tak jak napisał marekcmarecki. Na drugi raz jak widzisz że spożywają alkohol, wchodzą na twoją działkę, to zadzwoń szybko na Policję i do mediów. Gdy media to nagłośnią, to pseudomyśliwi zostaną w jakiś sposób ukarani, inaczej zawsze łeb sprawie ukręcą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jankos 13.12.2010 09:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 To nic nie daje od domu do pastwiska ciągnie się pastuch i ogrodzenie z żerdzi pomimo to weszli w sam środek. Flaszka była, ale przy gimbusie najpierw rozlali ,a potem ruszyli.Podczas wymiany zdań uslyszalam ,nie podskakuj babo.Nawet psy kazali uciszyć, szczyt bezczelności. Trzeba było dzwonić i robić raban. Policja ma obowiązek przyjechać - jeśli na dodatek widziałaś, że pili wódkę to mogłaś ich załatwić na amen. Jesli chcesz, to możesz im jeszcze teraz zrobić koło pióra - złóż doniesienie o wtargnięciu na ogrodzony teren i groźbach jakie kierowali w Twoją stronę. Realnych efektów raczej to nie przyniesie, powinien jednak wystąpić efekt psychologiczny - jak się chłopcy przelecą parę razy składać zeznania to na drugi raz może się dłużej zastanowią zanim wejdą na Twój teren. Gdyby próbowali tak się rządzić u mnie to wywaliłbym ich z posesji w 30 sekund. Zresztą przypuszczam, że wystarczyłoby że napomknęłabyś im o wódce i policji to sami by się zmyli w jednej chwili. Pozdrawiam - jankos. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 13.12.2010 11:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 (edytowane) Kiedyś się nad tym zastanawiałem. Ludzie polowali od zawsze. Samo obcowanie z dzika przyrodą jest szalenie przyjemne. Do tego dochodzi posiadanie sprzętu - czyli broni. Jak się już tę broń za ciężką kasę kupiło, to czasem wypada jej użyć - sprawdzić czy dobrze strzela, itd. Ale strzelanie do puszek to żadna frajda. Poza tym naboje drogie. Najlepiej strzela się do ruchomego celu, a już super strzela się do żywego celu. Tyle że pech chce, ze do ludzi strzelać nie wolno więc pozostają tylko zwierzęta. Jeśli dodać jeszcze do tego radochę z samego tylko podchodzenia zwierzaka i radochę z przechytrzenia go i upolowania i jeszcze większą radochę z posiadania trofeum. A jeszcze (bezcenne) ten błysk zazdrości w oczach kumpli jak się potem przy flaszce opowieścią potwierdza że jest się Naprawdę Twardym Facetem z Wielkimi Jajami. Poza tym na polowanku można czasem przy kielonku interes załatwić, bo jak kamykkamyk2 napiał postrzelać sobie to przeważnie szyszki jeżdżą. Są pewnie i inne aspekty, ale jeśli to wszystko zsumować co wymieniłem, to się pojawia obraz naszego mysliwstwa. No bo jak tu inaczej wytłumaczyć fakt strzelania do bielików nie przez kłusownika, ale właśnie przez legalnie posiadającego broń tzw. myśliwego???? Wiem, wiem specjalnie przejaskrawiłem, ale myśliwych przez duże M jest garstka. Reszta jeździ sobie tylko postrzelać. W końcu przecież płaca składkę... Edytowane 13 Grudnia 2010 przez marekcmarecki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 13.12.2010 15:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 Najlepszym wyjściem jest naskarżenie na myśliwego, ze kłusuje do... mysliwego, ale tylko z innego obwodu łowieckiego!!! Oni się przewaznie nie lubia, za to wiedzą doskonale co wolno i czego nie, a także mają u siebie takich samych prokuratorów, sędziów, komendantów jak i pierwsi. Niedaleko mnie wyszedł taki numer, ze "obcy" dostał namiar, ze jeden myśliwy z pewniej miejscowości kłusuje na dziki. A że jest tego tatałajstwa zatrzęsienie, to miejscowi jeszcze mu pomagali, bo czasem zostawiał im mieso. sam jadłlem kiełbasę, lepsza od kabanosów, mówię wam. I bezpieczna, bo kolega weterynarz - też mysliwy.Ale ktoś doniósł. Na kłusownika zaczaiła się policja z sasiedniego województwa. I już nie ma broni, ma natomiast na razie sprawę dyscyplinarną i chyba bedzie i karna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 13.12.2010 16:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 PS. To jest dobre... Niektórzy mówią, że w Polsce rządzi ciągle ta sama partia: partia myśliwych. Przetrwała bez żadnego uszczerbku zmianę ustroju, a wśród jej członków są politycy wszystkich opcji. http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1510950,2,lasy-niby-panstwowe.read Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
K160 13.12.2010 17:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2010 Kolejny przykład : teść jest myśliwym, a ma w domu 3 baby i wszystkie kochają zwierzęta bardziej niż ludzi, piętnują go jak mogą, ale miłości do czucia się panem życia i śmierci jest bardzo silna. Teść na wakacje jeździ do zaprzyjaźnionego leśniczego koło Braniewa. Leśniczy w środku pierwotnego lasu ma gołębnik (naturalnie dla przyjemności) , a że jest tam trochę jastrzębi, to przy każdym wyprowadzaniu gołębi na spacer biorą sztucer i je chronią przed drapieżnikami. Na wypchane jastrzębie na strychu brakuje im już miejsca. Innego dnia biorą łódkę i pływają po jeziorze będącym rezerwatem ścisłym...naturalnie strzegą go przed kłusownikami, a że przy okazji trochę połowią (z 15kg ryb na jeden dzień łowienia, aż zaopatrują znajomą wędzarnię) to przecież nikomu się krzywda nie dzieje. Nadleśniczy przecież też dostanie. Łażą po nocy do sąsiedniego okręgu łowieckiego i przeganiają od nich do siebie Jelenie Siki , a jak już je mają u siebie to naturalnie walą do nich z wielką satysfakcją. Minimum raz w tygodniu wraz z kolegami leśniczymi i przełożonymi jadą do lasu i tłuką ile wlezie.....do tego jeszcze znajomi myśliwi z Niemiec ...dewizowcy. Biją po dzikach i robią kiełbasy i inne takie , w sam raz na prezenty dla kolejnych przełożonych. Na każdym kroku rączka rączkę myje. O załatwieniu drewna na opał (100letnie buki) po koszcie transportu nawet nie wspomnę.Oczywiście ten kolega teścia to tylko jeden z kilkunastu tysięcy jemu podobnych. Powyżej pisaliście o policjantach, żołnierzach, lekarzach, prokuratorach myśliwych i to jest 100% prawda , takie elitarne kółko wzajemnej adoracji i kręcenia lodów, Ty mi załatwisz drewna na dom z bala , a ja Ci syna na SGGW przyjmę mimo , że to tuman w każdym calu. Ty mi to , ja Ci tamto.Mam takiego znajomego, kiedyś to był żarliwy katolik i jeden chodzący kompleks, a teraz ..... myśliwy z M16 ...bo nic nie zastąpi małego "fiu..." lepiej niż karabin. (M16 jednostrzałowe , ale w USA kupił zamek umożliwiający strzelanie seriami). Do tego koledzy i wspólne wypady na łowy i dziewczyny. Z drugiej ręki wiem, że nie chce im się czasami moczyć nóg to jeżdżą po lesie swoimi MLami i walą z samochodów, gajowego się nie boją bo to ich kolega , zawsze im coś nagoni. Wiecie co , krew się we mnie gotuje. Od czasu jak za oknem widzę jak na dłoni jak się dba o polskie lasy, jak się tnie wszystko co wpadnie w łapy, jak nowe nasadzenia stanowią ledwie 8% tego co się wycina, jak się traktuje NASZE narodowe dziedzictwo jak swój folwark..... to normalnie ogarnia mnie "nieukojony smutek". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kamykkamyk2 14.12.2010 09:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2010 K160 napisał całą prawdę, dlatego jeszcze raz podkreślę że bez nagłośnienia sprawy w zaprzyjaźnionych mediach nic się nie zdziała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lakk 14.12.2010 14:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2010 We mnie natomiast krew się gotuje, jak "śliczne" sarenki zjadają moje choinki, liski i rożne ptaszki drapieżne- posilają się moimi kurami i gołąbkami sąsiada, a piękne dziki przekopują uprawy. P.S. Nie jestem myśliwym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 14.12.2010 15:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2010 We mnie natomiast krew się gotuje, jak "śliczne" sarenki zjadają moje choinki, liski i rożne ptaszki drapieżne- posilają się moimi kurami i gołąbkami sąsiada, a piękne dziki przekopują uprawy. P.S. Nie jestem myśliwym. 1. żrą choinki??? straaasznie głodne sa chyba... 2. przed liskami mozna się obronić. Ptaszki... z tym gorzej, ale jedną kurkę na rok bym im dał... 3. połowę dzików bym wystrzelał. Jest ich teraz jak mrówków. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kamykkamyk2 14.12.2010 17:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2010 We mnie natomiast krew się gotuje, jak "śliczne" sarenki zjadają moje choinki, liski i rożne ptaszki drapieżne- posilają się moimi kurami i gołąbkami sąsiada, a piękne dziki przekopują uprawy. P.S. Nie jestem myśliwym. Tyle że to nasza wina jest, to my zajmujemy siedliska zwierząt, więc zwierzęta żeby przeżyć, to muszą zajmować nasze, a niektóre idą na łatwiznę, łatwiej mu złapać gołebia, zagryść owcę, itp. Ale skoro już jest jak jest, to zgodzę się z tobą, że z dzików to faktycznie jest za dużo w ostatnich latach. Kiedyś liczebność zwierząt roślinożernych kontrolowały wilki, rysie, niedźwiedzie, teraz robi to człowiek, choć czasami, co widać , nieudolnie. Jeżeli chodzi o gołebie i kury, to przecież można je odpowiednio odizolować. Moja babcia nigdy nie miała problemu z tymi zwięrzętami, co najwyżej tylko ze szczurami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 14.12.2010 19:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2010 We mnie natomiast krew się gotuje, jak "śliczne" sarenki zjadają moje choinki, liski i rożne ptaszki drapieżne- posilają się moimi kurami i gołąbkami sąsiada, a piękne dziki przekopują uprawy. P.S. Nie jestem myśliwym. Zgadza się. obgryzają i to do tego stopnia, ze drzewka są strasznie szpetne, z czasem nawet usychają. Masz rację. U mnie też. I mam problem, ale nie jest to jakiś dramat. Utrudniamy sobie życie nawzajem, ale krew sie jeszcze nie polała . Co się tyczy ptaków drapieżnych to sytuacja już nie jest tak kolorowa. Ich liczebność kurczy sie w szybkim tempie. Jak tak dalej będzie to niedługo chyba tylko myszołowy nam zostaną. A tak na marginesie to szczerze zazdroszczę Ci miejsca zamieszkania, jeśli w Twojej okolicy naprawdę występują jeszcze tak duzi skrzydlaci drapieżcy, że są zdolni porwać Twoje kury! Poważnie! Niewiele zostało nam juz skrzydlatych zbójców którzy są w stanie tego dokonać. Oj niewiele... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jar.os 15.12.2010 06:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2010 a zobaczyć na żywo orła to jest dopiero przeżycie [ choćby miał i porwać mojego psa ] w mojej okolicy są ponoć dwie pary , ja wiem o jednej na bank , widziałem z odległości 20 -30 metrów , i do niedawna zastanawiałem sie jak nazwać to uczucie które mną wtedy zawładnęło ,doszedłem do wniosku że poczułem się maluczki przy dostojeństwie i majestacie tego ptaka , stałem wtedy jeszcze z 10 minut po tym jak go straciłem z oczu , i w pewnym lokalu na moim zadupiu słyszałem rozmowę dwóch podchmielonych gości z których jeden wyrażał żal że nie udało mu się trafić w orzełka , myślałem że zwymiotuję swoje piwo które dopiero co wypiłem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lakk 16.12.2010 21:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2010 (edytowane) Przebywam w tym samym miejscu od 50 lat (15 km na południe od Krakowa) i to nie ja wchodzę w tereny "dzikie", ale te tereny przybliżają się do mnie. Jako dziecko nie widziałem tu saren, jastrzębi, lisów, dzików, ale było mnóstwo kuropatw, zajęcy, bażantów.Teraz w pobliskim lesie (powiększonym o zarośnięte nieuprawiane pola) gniazdują duże drapieżniki (jastrzębie lub coś takiego), kruki latają stadami, ale nie słyszę już słowika, ani skowronka. Przesadna ochrona niektórych gatunków, powoduje zachwianie równowagi. Uważam, że w ochronie przyrody, tak jak w każdej dziedzinie życia, potrzebny jest zdrowy rozsądek i racjonalna gospodarka łowiecka. Kłusowników, jakby mniej i ktoś musi nad tym panować. Edytowane 16 Grudnia 2010 przez lakk Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 16.12.2010 23:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Grudnia 2010 (edytowane) Przebywam w tym samym miejscu od 50 lat (15 km na południe od Krakowa) i to nie ja wchodzę w tereny "dzikie", ale te tereny przybliżają się do mnie(...) Teraz w pobliskim lesie (powiększonym o zarośnięte nieuprawiane pola) gniazdują duże drapieżniki (jastrzębie lub coś takiego), kruki latają stadami, Odnośnie zdrowego rozsądku i racjonalnej gospodarki masz rację, na mysliwych jednak za bardzo bym nie liczył ! Z tego co napisałeś wynika, że nawet jeśli jastrzębia widziałeś, to i tak nie byłeś w stanie tego stwierdzić, bo mimo swojego wieku do tej pory nie wiesz jak one wygladają. Podejrzewam, że te ptaki to jednak nie jastrzębie tylko raczej "coś takiego", bo niewiele osób może się pochwalić, ze widziało ostatnio jastrzębia. Są one stosunkowo rzadkie i coraz trudniejsze do spotkania. Żaden ptak drapieżny nie był chyba tak bardzo prześladowany jak właśnie jastrząb. Poza tym szalenie ciekawy jest ten Twój las skoro tam "kruki latają stadami". Jak żyję nie widziałem jeszcze stada kruków, bo one przeważnie trzymają sie w parach, ale młodszy jestem i pewnie jeszcze mało widziałem . Chociaż trzeba przyznać, ze populacja kruków wzrosła w ostatnich latach i faktycznie wyrządzaja szkody wśród drobnej zwierzyny łownej. Nie są jednak jedynymi winowajcami takiego stanu rzeczy, jaki mamy obecnie. Tak powazniej to myslę, że równowaga w przyrodzie jest już tak bardzo zachwiana, że nie sądzę by ktokolwiek nad tym zapanował. Na dodatek brakuje i stale ubywa miejsc dzikich gdzie ta przyroda mogła by sie jeszcze uchować, a wiele gatunków jest już tak rzadkich, że prawie na wymarciu? Tym bardziej, że problem polskiej przyrody polega na tym, że jest bardzo dużo ludzi którzy postrzegają naszą przyrodę w taki bardzo ogólny właśnie sposób! Jeśli są władni podejmować decyzje i nawet jeśli chcą dobrze to różnie to wychodzi, bo nie posiadają wystarczającej wiedzy. Ale i skąd mają wiedzieć? W szkołach nikt tego nie uczy, bo kto miałby to robić. Program tego nie przewiduje, a smutna pawda jest taka, że mało który nauczyciel biologi potrafi odróżnić wronę od gawrona, a co tu mówić o innch sprawach. Edytowane 17 Grudnia 2010 przez marekcmarecki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.