Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

No to wszystko jasne. Cała ta dyskusja zaczęła się od pytanie do WIDO czy mając dochód z żoną 3200 bierze kredyt na budowę czy nie. Bo jeśli z tej kwoty trzeba zapłacić ratę ( na całą inwestycję) i pozostałe rachunki to uważam że budowa nie ma sensu. Jeśli mamy odłożoną gotówkę lub mamy nieruchomość którą można sprzedać to sprawa wygląda inaczej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 12,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Powiem szczerze ,że jakbym nie miała tej gotówki to i tak budowałabym dom .Na pewno byłby mniejszy, a z kalkulatorem nawet bym spała;). My musieliśmy zmienić lokum , a dom zawsze był naszym marzeniem.

Nawet z mniejszym domem ciężko zejść poniżej 200 tyś.

 

 

Też tak mi się wydaje ,że 200 to minimum - u nas wyszło 240 tys.za stan deweloperski .

 

Czyli gdybyś brała kredyt na całą budowę rata kredytu byłaby dużo wyższa i ciężko byłoby wyżyć za 3200 i właśnie o to mi chodziło. Zajrzę z ciekawości do twojego dziennika :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem dyskusja tutaj niesie ze sobą bardzo dużo treści i osoba umiejąca czytać ze zrozumieniem i otwarta na fakt, że różni ludzie mają różne podejście, na pewno może wyciągnąć dla siebie wiele cennych wniosków.

 

Ja też wyraźnie rozgraniczyłabym odzieranie ludzi z marzeń od pisania wprost o kosztach - zarówno tych pieniężnych, jak i psychicznych, zdrowotnych, rodzinnych. Lepiej być świadomym ewentualnych zagrożeń, wtedy łatwiej je omijać.

 

Każdy ma jakieś swoje podejście do wydawania pieniędzy. Nikt nie lubi obniżać poziomu swojego życia, a większość ludzi swoje wydatki miesięczne uważa za absolutne minimum komfortu. Kwota, za którą żyje rodzina A, rodzinie B może wydać się dramatycznie niska, a rodzina C marzyłaby o takim budżecie miesięcznym.

 

3200 to tak ani dużo ani mało. 1000 rata (nie wiem, bo my nie na kredyt - być może malutki, prosty domek zaprojektowany ściśle pod budżet, jak u swiki za 150 000) na 25-30 lat, 500 na rachunki - zależy co i jak, u mnie średnio coś około tego wychodzi, zimą wyższe, bo więcej za gaz płacę, latem niższe. No i teraz sami zainteresowani nich sobie sprawdzą, za ile miesięcznie tankują, ile im idzie na bieżące zakupy spożywcze i niespożywcze. Pamiętać trzeba o wydatkach typu stówa tu, stówa tam - jak jest auto, to musi być OC i przegląd, jak dojazdy komunikacją, to bilet miesięczny, a to się coś zepsuje, a to się stówę zostawi w aptece.

Notesik i liczymy. Ważny aspekt taki, czy dotychczas udało się coś odłożyć na przyszłą budowę mając te 3200 miesięcznie. Jeżeli tak, to pewnie i kredyt da radę spłacać (tylko trzeba pamiętać, że jak będą dzieci, to będą też wydatki).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak to czytam, to nasuwa mi się taka refleksja:

 

Dla niektórych własny dom jest już spełnieniem marzeń i celem samym w sobie, a nie dodatkiem do wakacji, samochodu itp.

 

Kompletnie zaś nie rozumiem twierdzeń typu, ze społeczeństwo TERAZ jest biedne, część żyje na skraju ubóstwa, ogromne rozwarstwienie itd.

A kiedy tak nie było? To nie jest wynalazek ostatnich lat.

Pamiętam jak moi rodzice początkiem lat 90-tych budowali dom. Kompletnie od zera, bez ziemi, spadku, ogromnych osczędności, pomocy rodziny. Tylko ze sprzedaży mieszkania w bloku za śmieszne pieniądze( i z pensji), bo wtedy były takie ceny. Pod kiec budowy, czyli po niespełna 2 latach(!!) musieli znacząco przyspieszyć budowę, bo miejsce gdzie mieszkaliśmy miało być sprzedane. Sprawa rozbiła się o kredyt hipoteczny, który dostali, ale przy inflacji w 1993 roku sięgajacej 40% proszę pomysleć jakie były to raty. Jak dziś pamiętam, ze w 1994 roku średnia pensja nauczyciela wynosiła ok 3 milionów złotych, a mój Ojciec samych odsetek od kredytu spłacał....15milionów zł. I dało się wybudować dom, ubrać, nakarmić dzieci, chociaż było ciężko i wakacji przez kilka lat nie było. I nikt nie miał pretensji, ze przez kilka lat się nie przelewało i żyło się bez auta i płotu, bo był dom, który do dzisiaj jest i do dzisiaj się go tam jakoś jeszcze spłaca. I jak tak patrzę, to dzisiaj budowa to czysta przyjemność- kredyty są dostępne, materiałów do wyboru ogromna ilość, firm jeszcze więcej, pracy dla chcących pracować od zatrzęsienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

twoi rodzice nie budowali z biedy - za gotówkę bieżącą budowali, aż do hipotecznego - to fakt

 

Teraz buduje się z biedy - bierze się kredyt od początku budowy bo biednie i kasy własnej nie ma mając 28-30 lat, a potem się go spłaca do emerytury przez następne 30 lat. I dobrze jak emerytura starcza potem na utrzymanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jest jedna bardzo ważna kwestia, która pewnie nie każdy bierze pod uwagę. Od dłuższego czasu stopy proc. są obnizane i na dzień dzisiejszy rata kredytu wygląda optymistycznie- pod warunkiem, że tak może wyglądać;), jednak z czasem "ten kryzys" minie. Wówczas stopy zaczną rosnąć. Ją wiem że przy krocie kredytu 80000 placilabym ratę mniej więcej 640zl, jeszcze niedawno byłaby to kwota o około 200zl wieksza. Także chyba trzeba uwzglednic ten fakt. Bo co będzie, jak nie będzie na ratę? a niestety w naszym kraju wynagrodzenia tak szybko nie idą do góry.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

twoi rodzice nie budowali z biedy - za gotówkę bieżącą budowali, aż do hipotecznego - to fakt

 

Teraz buduje się z biedy - bierze się kredyt od początku budowy bo biednie i kasy własnej nie ma mając 28-30 lat, a potem się go spłaca do emerytury przez następne 30 lat. I dobrze jak emerytura starcza potem na utrzymanie

 

Jak nie jak tak? Wtedy nie było takich kredytów, nikt Ci nie pożyczył pieniędzy na 50, 70 czy 90% wartości inwestycji. Kredyty hipoteczne dopiero się rodziły, powstawały jako instrument gospodarki wolnorynkowej, A oprocentowanie...proszę pomyśleć, ono zawsze musi być wyższe od inflacji, bo inaczej kredyt będzie stratą!

 

 

Co do dopłat to przy kwocie ok 200k jest to kompletnie niemożliwe plus praktycznie nieopłacalne i pociąga za sobą duże koszty przy mizernym wsparciu. Dodatkowo ta kwota normalnie podlega opodatkowaniu tytułem dochodu!

Edytowane przez Einz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odpowiedź w temacie brzmi:

oczywiście nie tylko marzyc, można wybudować za 200 tyś - ale zamieszkać w nim już nie - potrzeba następnej gotówki żeby skorupę w stanie dyweloperskim można było nazwać domem.

 

Tylko patrz :p Jak już się wykończę, to obiecuję, że w tym wątku napiszę co do 50 gr, bo z takim zaokrągleniem piszę wydatki, ile mnie to wyniosło.

A Kwitko pewnie mnie nawet przebije :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja Was wszystkich rozumiem, ale jeśli chodzi o nas to jeśli mam do końca życia wynajmować mieszkanie (właściwie domek) ok 65m za 700zł, to wolę na działce którą mam, postawić domek 80m + garaż (którego teraz mi bardzo brakuje) i wziąć na niego kredyt i płacić za niego tyle co za wynajem, (prąd, woda i ogrzewanie dużo się nie zmieni bo m nie będzie dużo więcej) to wolę zamiast oddawać 700 zł sąsiadce, to wole bankowi, bo za te 25-30 lat to będzie w końcu moje, a nie wciąż jej:) takie jest moje zdanie.

projekt który wybrałam jest tani w budowie(na 99% będzie to tuluza V) , mam działkę, a fachowca wezmę tylko do hydrauliki i 150 tyś kredytu musi mi starczyć:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś analizował obecne dopłaty do budowy domu energooszczędnego w aspekcie tak skromnych założeń? Gryzie się jedno z drugim czy też dopłaty mogą być pomocne?

 

Wstępnie analizowałem łącznie z wizytą i rozmową w BOŚ,okazuje się że NFOŚ zbiera oferty od banków na obsługę dopłat.

Przedstawiciel banku po wspólnym przeanalizowaniu wymagań technicznych przyznał mi rację że,są dość wymagające i nie wie np.ile trzeba będzie zapłacić audytorom działającym na zlecenie lub w imieniu banku.Bardziej konkretnych informacji można się spodziewać na przełomie kwartałów I i II.

Licząc bardzo pobieżnie od dopłaty 30000 zł odejmując szacunkowe koszty obowiązkowe:

podatek 5400

koszt 30tys.kredytu na trzy lata 8000

dwa audyty po2 tys. 4000

próba szczelności 1000

pozostaje na techniczne wykonanie 11600, w tym wszystkie projekty dokumentujące efekt oraz "papiery" na zastosowane materiały i urządzenia mające

wpływ na oszczędność energii.

Wniosek jaki mi się nasuwa jest taki,że jeżeli zamierzamy budować dom energooszczędny z kredytem to trzeba powalczyć o dopłatę,natomiast jeżeli ze środków własnych to korzyści mogą być niewielkie lub żadne

pozdrawiam kalizbi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopóki nie będzie innego sposobu dopłat, będą to dotacje... dla banków. Za dużo wymagań, a za mało realnych korzyści.

W ten sposób nie zbuduje się zachęt do energooszczędności.

Odnośnie kredytów- też wolałbym płacić za coś, co będzie moje, niż nabijać komuś kabzę co m-c.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...