Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Płytki za 50-60 zł to nawet nie jest średnia półka, więc mają prawo być zrobione byle jak. :) W droższych wiedzą, że klient odda, więc muszą trzymać pewien poziom.

 

te półki, poziomy - kto ma prawo tak klasyfikować i oceniać? znam ludzi, którzy od 3 lat siedzą w niewykończonym domu bez drzwi, bo zbieraja kasę na jakieś jedne jedyne drzwi "trzymające poziom" w ich mniemaniu. Ciekawe, czy jakość tych drzwi wynagrodzi im 3 lata wyrzeczeń. Ludzie naoglądaja się seriali i myslą, że wszystkich powinno byc stać. Zazwyczaj tańsze jest gorsze, no i co z tego. Krócej od tego zyc nie będę, a może nawet dłużej, bo nie musze tyle pracować, żeby te wszystkie "wyższe półki" pospłacać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 12,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

z wszystkim masz rację, ale jak na razie to rozmawiamy nie o tym, na co wydać pieniądze, ale na co ich można nie wydać. Jeżeli chcesz mieć po budowie jeszcze jakies pieniądze na emocje inne niż licytacja komornicza, to warto właśnie przy wyborze projektu zapanować nad emocjami.

 

warto zapanować nad: -chęcią imponowania innym (domem i jego wykończeniem)

- chęcią pozostawiania po sobie pomników dla potomnych (w postaci domu)

- chęcią uszczęśliwiania dzieci dużym spadkiem (w postaci domu)

- chęcia posiadania tzw.gadżetów

- chęcią gromadzenia, chomikowania, magazynowania (kolejne pomieszczenia powiększające dom)

 

w zupełności wystarczy chęć po prostu wygodnego zamieszkania - cała reszta to otoczka, kosztowna ideologia

 

 

bogatemu wszystko wolno.....ale gość z dwiema stówkami na budowę naprawdę nie jest bogaty.

 

Właściwie to się z Tobą zgodzę i chyba najważniejsze pytanie jakie tutaj nie padło to gdzie jest rozsądny poziom zadłużenia się. Moja rata na dziś to ok 1/3 budżetu rodzinnego, dodam że ponad przeciętną krajową więc niby zostaje sporo ale życie dziś jest takie kosztowne, że nie wiem czy będzie mnie przy trójce dzieci stać na wakacje przez ten dom. Alternatywą było ciasne mieszkanie w mieście o ok 30% tańsze niż mój dom albo mieszkanie w małej pipidówie za połowę ceny domu. Tak czy inaczej muszę wziąć kredyt, pytanie czy wybudowanie własnego domu będzie warte tej ceny. Jestem przykładem gościa, który już raz popełnił bład i wybudował dom 200m2 po podłogach, który pochłonął w sumie chyba już jakieś 700-800 tys. "Chyba" - bo dom został sprzedany i nie ja już go kończyłem. Kasa skończyła mi się na etapie stanu deweloperskiego i zamieszkałem w niedokończonym domu zaciągając jeszcze debet i kredyty gotówkowe na wykończenie pozwalające mieszkać. Żyłem ze świadomością że ten dom sprzedam bo mnie na niego nie stać, brakowało czasem na gaz i prąd ale powiem Wam co to było za życie ... przesadziłem z wielkością domu ale nie z samym marzeniem o domu. Samochód pod domem, zawsze jest miejsce, wieczory na tarasie, prace w ogrodzie, bułka na śniadanie z sałatą zrywaną prosto z ogrodu, pied biega kiedy chce i jak długo chce na ogrodzie. Mimo tych traumatycznych przeżyć zdecydowałem się drugi raz budować dom. I pomógł mi ten wątek bo wiem, że balkony, wielkie metraże, garaże lukarny it są po prostu dla tych co ich na to stać i mają zbytek kasy. Dlatego mój drugi dom jest skromniejszy

i chyba już mnie na niego stać. Chyba bo ... dziś praca jest jutro nie ma i nigdy nie wiadomo co będzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

te półki, poziomy - kto ma prawo tak klasyfikować i oceniać? znam ludzi, którzy od 3 lat siedzą w niewykończonym domu bez drzwi, bo zbieraja kasę na jakieś jedne jedyne drzwi "trzymające poziom" w ich mniemaniu. Ciekawe, czy jakość tych drzwi wynagrodzi im 3 lata wyrzeczeń. Ludzie naoglądaja się seriali i myslą, że wszystkich powinno byc stać. Zazwyczaj tańsze jest gorsze, no i co z tego. Krócej od tego zyc nie będę, a może nawet dłużej, bo nie musze tyle pracować, żeby te wszystkie "wyższe półki" pospłacać.

 

Klasa, luksus ma głównie odzwierciedlenie w cenie, najczęściej przekłada się to na jakość. Nie ludziom więc oceniać, bo dla jednego drzwi za 1000 zł to szczyt technologii i wysoka półka, gdyż tak sobie ubzdurał, a drugi się z tego zaśmieje, bo ma za 10 tys. zł i wie jaka jest różnica pomiędzy jednymi i drugimi. Nie ma co dyskutować, wystarczy się przejść po salonach. Z materiałami budowlanymi jest jak z samochodami. Nie masz za dużo kasy kupujesz Fiata i mówisz, że jest super i Ci wystarczy, dostaniesz podwyżkę ;) , idziesz po S-klasę za 500 tys. zł i kpisz z innych, bo właśnie zrozumiałeś czym się różni prawdziwy luksus i wysoka półka od wmawiania sobie, że masz coś dobrego. :)

 

Co do ciułania, aby dozbierać na ten wymarzony produkt, aby zabłysnąć przed znajomymi i uleczyć kompleksy to absolutnie się zgadzam, nie warto, szkoda życia, zawsze ktoś będzie miał więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jak co, ale luksusem bym tego nie nazwał. Słownikowo luksus (łac. luxus – zbytek, przepych. Ogólna definicja obejmująca obiekty materialne, usługi, artykuły spożywcze itp. dostępne dla wąskich grup społecznych, o przychodzie wyższym niż ogół społeczeństwa. Zwracam uwagę na relatywizm tego pojęcia. Za komuny luksus to była coca-cola i jednorazowe maszynki do golenia Bic. Teraz raczej trudno to tak określić.

 

Natomiast to o czym piszecie, to trochę co innego - może szczęście, może zadowolenie. Sensowne jest po prostu zadanie sobie pytania, czy dana konsumpcja jest warta wysiłków ponoszonych na jej realizację i jakie są jej rzeczywiste koszty. A to w naszym współczesnym społeczeństwie napędzanym kredytem nie jest takie łatwe i wymaga odpowiedzi na wiele życiowych pytań.

 

Swego czasu pracowałem w pewnej firmie. Zwróciłem uwagę, że szefostwo (właściciele), żyją na dosyć podobnym poziomie, co pracownicy (specjaliści). Owszem, jest pewna różnica - trochę większy dom, trochę lepszy samochód, ale nie jest ona zasadnicza. Problem w tym, że właściciele finansowali swoją konsumpcję za gotówkę, nadwyżkę inwestując, względnie posiłkując się kredytem przy inwestycji. Pracownicy natomiast finansowali konsumpcję z kredytu. Nietrudno się domyśleć, że taki układ prowadził do pogłębienia i utrwalenia istniejącego stanu rzeczy. Im większy kredyt, tym większe przywiązanie pracownika do firmy i motywacja do nadgodzin ;). Nic dziwnego, że wspólnictwo bardzo popierało zadłużanie się pracowników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wracając do problemu domu - wydatki np. na samochód, ubrania, meble jesteśmy w stanie zaplanować, znamy cenę, nic tu nie "zakombinujemy" - więc mierzymy siły na zamiary.

Dom - to skomplikowany kosztorys, na ogół nie wierzymy w wyceny kosztorysantów, wydaje nam się, że akurat my jesteśmy tak zdolni i zaradni, że na pewno zrobimy to o połowę taniej; jest nawet spora grupa takich osób, które sądzą, że dom to dom i kosztuje tyle samo bez względu na stopień skomplikowania i wielkość (po co więc wybierać skromny skoro można mieć wypasiony?)

i tu łatwo można sobie zepsuć ładnych parę lat życia....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielony ogród przed budową dokładnie tak myślałam. Byłam pewna że mi to uda się tanio budować bo inni to nie mają o tym pojęcia, a przecież to nie musi tyle kosztować :D Teraz gdy już kończymy budowę wiem że się myliłam chociaż myślę że i tak nam się udało osiągnąć bardzo wiele. Wybudowaliśmy dom sami, bez kredytu, dokończymy go również z własnych środków, może nie będzie w nim przedmiotów luksusowych ale dom będzie nasz i będzie nas stać na nowy samochód czy wakacje. I myślę że o to tu chodzi, wybudować i żyć!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

luksusowe przedmioty to dla mnie np. włoskie mozaiki za tysiące (euro) czy sprowadzane na zamówienie kamienne płyty o konkretnym żyłkowaniu - nasze dyskusje czy płytki za 30 zł za metr czy za 130 zł za metr tak naprawdę byłyby smieszne dla osób znających prawdziwy luksus. Jedne i drugie, za stówę czy za dwie to i tak nawet nie stało koło luksusu, więc nie ma czym sie przejmować, bo i tak zwykły człowiek nawet nie otrze się o prawdziwie luksusowe produkty wykończeniowe, nie ma sensu się spinać. Ja kupuję to co mi się podoba w zakresie moich możliwości finansowych, a nawet ponizej nich, bo nie mam zamiaru sie zapracowywać na coś, co obojętnie za jaka cenę i tak zrobili "chińczycy". Prawdziwy luksus to mogę sobie w telewizji pooglądać, i wystarczy, takie życie.

Jak będę bogata, to będę miała służącego, który będzie za mnie pisał na tym forum, ja będę tylko dyktować.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, ustalmy kryteria. Moje przemyślenie nie są dla kogoś, kto świadomie PRAGNIE realizować się emocjonalnie urządzając dom; są dla tych, którzy chcą zamieszkać wygodnie i cieszyć się wolnością (związaną tak samo z mniejszym obciążeniem finansowym, jak i brakiem emocjonalnego zaangażowania w budynek).

Dam przykład - krzesło.

Ładne - drewniane krzesło składa się kilkudziesięciu elementów, z których jeden podtrzymuje drugi tworząc stabilną konstrukcję. Żeby takie krzesło było solidne musi kosztować odpowiednio więcej i być robione ręcznie.

Ale można zaprojektować krzesło z formy, z jednego kawałka i w taki sposób, że jest ono ergonomiczne i sprężyste (właśnie na takim siedzę). A do tego nie podlega modzie - choć ten wzór wymyślono 40 lat temu, zawsze uważany jest za "nowoczesny" i to jest wyjście, które upatruję w "nieemocjonalnym budowaniu" - zachwycać inteligencją a nie kosztochłonnością rozwiązań. Mogę dać dziesiątki przykładów, że tanie rozwiązania są też praktyczniejsze (tak - widać to w przemyśle), barierą jest "wstyd".

 

Oto dom z JEDNEGO powtarzalnego elementu:

z6946724X.jpg

249734_214872975219262_7613530_n.jpg

253623_215477201825506_8137244_n.jpg

254901_214873195219240_2628927_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wyobrażam sobie człowieka, który wolny czas wykorzystuje na majsterkowanie, ma wizje domu, ogrodu i wnętrza, które cały czas rozwija i stopniowo osiąga. Pracuje i ma satysfakcję, że stać go na te rzeczy. Wierzy, że robi to dla siebie, ale też dla potomnych (co jest oczywiście bzdurą) i najwazniejsze - widzi w tym sens życia. Ale proszę sobie wyobraźić, że jest też inny człowiek - niemajsterkujący i mający inne pasje, oddany relacjom rodzinnym i wspólnie spędzanym chwilom, ale nie koniecznie "na miedzy". Człowiek, któremu pogada kojarzy się z wypadem a nie robotami na dachu... Należy się wzajemny szacunek.

 

A ja chciałbym, by w Castoramie można było kupić nie tylko nowe płytki, kabinę i dekor na kolejne 5 (nie więcej) lat, ale i 140m systemowy dom montowany w tydzień za małe pieniądze. Np. taki http://www.muratorplus.pl/technika/konstrukcje/domy-kopuly-nowatorska-koncepcja-budowy-niedrogich-domow-prefabrykowanych_66361.html?id_photo=28379&c=2

247537_215216885184871_3748845_n.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...