Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Zielonej


Recommended Posts

4 listopada 2003

Pojawił się jeden problem, mam nadzieję przejściowy, który opisałam w wątku: „Ranne skraplanie się wody na szybach”

http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=17246&sid=a55e4568ad213d7235984358a89f564a Próbujemy go rozgryźć i jeden wniosek już się nasunął. Problem występuje tylko wówczas, gdy rano na dworze jest minusowa temperatura, a temperatura w domu rano nagle wzrośnie o ok. 2 stopnie. Na razie robimy eksperymenty, rozszczelniamy okna i ustawiamy czujnik temperatury w domu, tak by w nocy nie spadła poniżej 19 stopni. Jest lepiej. :)

 

Skończyłam dekorację kolejnego okna, w pokoju Ani. Efekt można zobaczyć w moim albumie. Nie mogłam znaleźć w sklepach zasłony o odpowiedniej kolorystyce, w związku z czym przerobiłam kupioną w IKEA pościel na zasłonę. Identyczną pościel Ania ma na łóżku. Poszewka na kołdrę miała różne wzory po obu stronach i zasłona przez to wygląda interesująco. Daliśmy tam karnisz drewniany, tani, kupiony w OBI (ok. 36 zł, z kółkami i zaczepami) i już przy zakładaniu dwa elementy szlag trafił. Odradzam. :-?

 

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
  • Odpowiedzi 195
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

1 grudnia 2003

W związku z prośbą niektórych forumowiczów próbowałam obliczyć tzw. koszty utrzymania domu. Na dzień dzisiejszy przedstawiam tylko dane dot. zużycia wody, gazu i prądu w poszczególnych miesiącach.

 

WODA: lipiec: 22,6 sierpień: 15,7 wrzesień: 7,9 październik: 7,8 (wartości w m3)

GAZ: lipiec: 29,2 sierpień: 29,0 wrzesień: 29,0 październik: 179,0 (wartości w m3)

PRĄD: lipiec: 236 sierpień: 241 wrzesień: 263 październik: 303 (wartości w kWh)

SZAMBO: mc w mc 8 m3 (80 zł)

 

Może ktoś z tych danych potrafi obliczyć koszty utrzymania domu w poszczególnych miesiącach, dla mnie to za trudne.

:-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

9 grudnia 2003

Święta tuż, tuż. Sklepy i markety prześcigają się w promocjach świątecznych, choinki na wystawach już przystrojone od paru tygodni ... a ja chodzę rozdrażniona. Żadnego elementu zaskoczenia. Pamiętam, że jako dziecko nie mogłam się doczekać Świąt, pierwsza gwiazdka w Wigilię rozpoczynała ten magiczny okres, a teraz ... wszystko mnie wkurza. Próbuję uchronić dzieci przed „komercjalizacją Świąt” – jak to się teraz fachowo określa – próbuję stworzyć ten magiczny okres oczekiwania, ale telewizja ryczy, choinki w sklepach kłują w oczy ... . Chcąc stworzyć coś i ocalić coś, niewiele się nad tym zastanawiając, zaprosiłam całą najbliższą rodzinę na wigilię, do naszego nowego domu. Jedyny problem to fakt, że nie mam jadalni z prawdziwego zdarzenia, ani krzeseł dla 13 osób, ani nawet dużego stołu, a powaga wigilii wymaga, by posiłek spożywać raczej nie na kanapach przy ławie. I teraz się zastanawiam jak to wszystko zorganizować, bo przecież ta wigilia U NAS musi być niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, tak by dzieci zapamiętały tę atmosferę. Odbiło mi?!? :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

5 stycznia 2004

Uff ... ta końcówka roku była męcząca, nieustający tabun gości; rodziny – bliższej i dalszej, rodzimej i zagranicznej, znajomych i nowopoznanych, dni i nocki spędzone na biesiadowaniu i imprezowaniu – sama się zastanawiam jak moja wątroba to wytrzymała. Dom wytrzymał choć trochę ucierpiał, pokój gościnny był non stop okupowany (brakło mi świeżej pościeli – trzeba kupić na takie okazje) klatka schodowa nadaje się do ponownego malowania, parkiet przeżył, choć troszkę zmatowiał i gdzie niegdzie widać ślady po bliskim spotkaniu z nieprzystosowanym do chodzenia po parkiecie obuwiem. Ale Wigilia była fantastyczna. Kupiliśmy 10 krzeseł składanych, plastikowych, granatowych po 19,99 zł za szt., zrobiliśmy prowizoryczny ale bardzo wytrzymały stół 110x260 cm i 13 osób spożywało posiłek w komfortowych warunkach. Choinka pachniała lasem, dom wypiekami, śpiewaliśmy kolędy, dzieciaki dokazywały, każdy dostał prezent – wigilia jak z reklamówki.

Śnieg w Sylwestra – jak w teledysku George’a Michaela – dopełnił magicznego nastroju. :lol:

 

Mieliśmy pod koniec roku zamiar kupić gres na taras, by móc skorzystać z ulgi remontowej, ale okazało się, że nie musimy się spieszyć. http://www.podatki.hoga.pl/pokaz.asp?dzial=1&id=2467 Tak więc kupimy spokojnie na wiosnę. Z poważnych prac czeka nas jeszcze wykończenie balkonu i kostka brukowa wokół domu i na podjazd do garażu, nie wspomnę o ogrodzie. Gdy to zrobimy – można będzie powiedzieć, że zakończyliśmy inwestycję, choć w domu i wokół domu zawsze jest dużo pracy, to już mam nadzieję nie będzie takich poważnych wydatków.

 

Rok 2003 – kwalifikuję do wyjątkowo udanych, owocnych i finansożernych. :lol: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

26 stycznia 2004

„Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.” :lol:

Po powrocie z tygodniowego pobytu z dziećmi w Zakopanym, dom wydał mi się taki przestronny, taki jasny. Do lepszego człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja i jeden wynajęty pokoik w domu wczasowym na 4 osoby (w tym dwoje bardzo żywych dzieci), dał mi szybko we znaki.

 

Gdy podczas budowy zmagaliśmy się z kolejnymi etapami powstawania i wykańczania domu, na każdym wypadzie poza swoją okolicę, oglądaliśmy nowe domy, podpatrywaliśmy różne rozwiązania techniczne, wręcz dotykaliśmy parapetów, czy cokołów, itd. różnych nowopowstałych domów. Myślałam, że skoro już mieszkam, ta przypadłość mi przejdzie, ale ... gdzie tam ... nadal oglądam nowe domy. Ostatnio skupiam się na tarasach, wykończeniach balkonów, lampkach ogrodowych i kostce brukowej ... czyli na tym co jeszcze przed nami ... ale nie tylko. Jest to chyba męczące dla moich „niebudujących” znajomych.

W architekturze góralskiej jest mnóstwo szczegółów, które mi się podobają; np. łączenie drewna i kamienia, w Zakopanym jest to nagminne a w okolicach Krakowa stanowi rzadkość. Na ścianach szczytowych są takie niby dachy, które optycznie obniżają wysoki budynek, taki daszek na pewno dodałby uroku naszemu domowi. Marek, mojego spostrzeżenia nawet nie skomentował ... czyżby znaczyło to, że on już się wyleczył z przypadłości „podglądania ... jak to inni budują”? :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 stycznia 2004

Wracając do początków ...

 

Wczoraj wieczorem, sącząc winko przy kominku, wzięło mnie na wspomnienia ... .

Właściwie od tego powinnam zacząć dziennik, ale teraz, gdy już mieszkamy we własnym domu i patrzę na początki z pewnym dystansem i doświadczeniem inwestora, widzę jakie mieliśmy szczęście. Stwierdzam, że o losie budowy decyduje nie tylko szczegółowy plan, wnikliwy kosztorys, ale także przypadek, splot szczęśliwych zbiegów okoliczności.

 

W roku 1999 mieliśmy na koncie 15 000 zł i zastanawialiśmy się jak je ulokować by w przyszłości przyniosły zysk. O budowie nie myśleliśmy w ogóle, mieszkaliśmy u teściów w „domu kostce”, gdzie parter był nasz, piętro ich. Ja wykonywałam usługi marketingowe dla pewnej firmy i zajmowałam się roczną córeczką, Marek miał ciepłą, państwową posadkę serwisanta w krakowskiej firmie, nasz synek skończył 5 lat.

Pewnego dnia moja mama wspomniała, że w sąsiedniej wsi brat jej pracownicy chce sprzedać działkę 6 arów. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, że ta działka jest wprost stworzona pod nasz przyszły dom. Było to tak irracjonalne i wizyjne, że pojechałam tam razem z teściami by oglądnąć ten kawałek globu. Teściu był wówczas świeżo po zakupie działki budowlanej i właśnie przygotowywał się do rozpoczęcia budowy, z zamiarem, że „dom-kostka” zostanie dla nas. Działka 6-cio arówka to była ź starego sadu. Po trawniku walały się tony jabłek, wokół latały osy. Właściciel zaczął nam pokazywać, gdzie jest doprowadzona woda, gaz i skąd można brać prąd. A ja straciłam zainteresowanie 6-cio arówką a zaczęłam oglądać kolejną część sadu, 8-śmio arową działkę narożną. Okazało się, że właściciel jest ten sam, ale najpierw chce sprzedać tą 6-cio arówkę, a tę 8-śmio arówkę chce zostawić dla dzieci. Po godzinnej rozmowie o dzieciach i sytuacjach jak to trudno przewidzieć, gdzie dzieci w końcu ułożą sobie życie, właściciel zdecydował, że sprzeda nam tą narożną po 2 tys. za ar, czyli całość ma nas kosztować 16 000 zł. Zaklepałam tą działkę, Marek podszedł do kupna działki typowo handlowo; zawsze warto ulokować pieniądze w ziemi, a ja już wiedziałam, w którym miejscu będzie taras.

Ale zanim zaczęliśmy budowę minęło prawie 3 lata. Przez ten okres trochę zmian zaszło w naszym życiu. Teścia dom stał w stanie surowym zamkniętym, moje skromne usługi marketingowe zaowocowały własną firmą, Marek zwolnił się na preferencyjnych warunkach z państwowej firmy i zaczęliśmy wspólnie zdobywać rynek małopolski. Moja córeczka zaczęła wyrastać z dziecinnego łóżeczka; nóżki już jej wystawały między szczebelkami, a synek marzył o własnym pokoju. Była jesień roku 2001 i ostatnia szansa na załapanie się na dużą ulgę budowlaną. Tony przeczytanych Muratorów nie mieściły się w szafce, wiedza teoretyczna aż rwała się to konfrontacji z rzeczywistością. Z działki znikło 16 starych drzew owocowych, ostał się ino młody modrzew. Teściu potrzebował forsy na wykończenie domu i zamierzaliśmy sprzedać „dom-kostkę” w którym mieszkaliśmy, by dokończyć obie budowy. Ale żeby coś dokończyć trzeba najpierw to zacząć a u nas z forsą nie było za ciekawie, ostatnie pieniądze inwestowaliśmy w firmę. Trzeba było rozglądnąć się za kredytem. Nastał rok 2002 w którym to pełną parą ruszyła budowa. Ten dziennik opisuje wszystkie perypetie, udane i chybione decyzje związane z budową, która od wbicia pierwszej łopaty do chwili przeprowadzki trwała 15 miesięcy. Cudem udało się sprzedać stary dom, kupiła go rodzina, którą przesiedlali z domu, który stał na linii autostrady, bez wybrzydzania na stare okna, które od razu trzeba wymienić, bez targowania się. Po prostu dom trafił na swojego kupca.

Budowa nauczyła nas wytrwałości, mobilizacji sił, odpowiedzialności za swoje decyzje oraz pewnego dystansu do rzeczywistości.

W życiu jednak nie ma nigdy pełnego szczęścia, teściowie przeprowadzali się w tym samym okresie co my, ale teściowi nie dane było nacieszyć się swoim nowym domem ... zmarł 6 miesięcy po przeprowadzce.

 

A my ... już nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy mieszkać inaczej.

Czekamy na wiosnę i snujemy kolejne plany ... modernizacyjne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

13 lutego 2004

Porozmawiajmy o pieniądzach ...

Przedstawiam podstawowe koszty utrzymania naszego domu w okresie od lipca 03 do stycznia 04. Ogrzewanie na gaz ziemny wspomagane kominkiem. Dom 139,00 m.kw powierzchni użytkowej, 4 osoby. Do niżej wymienionych wydatków dochodzi 80 zł /miesięcznie na szambo + 16 zł/miesięcznie za wywóz śmieci.

Mam nadzieję, że poniższe zestawienie nie zniechęci budujących do budowania, a wręcz zachęci, bo uważamy, że te koszty wcale nie są takie wielkie. :lol:

 

/ Woda / Gaz / Prąd / Razem

/ 53,20 / 33,58 / 92,04 / 178,82 /lipiec 03

/ 36,96 / 33,35 / 93,99 / 164,30 /sierpień 03

/ 18,60 / 33,35 / 102,57 / 154,52 /wrzesień 03

/ 18,36 / 205,85 / 118,17 / 342,38 /październik 03

/ 15,07 / 216,20 / 108,03 / 339,30 /listopad 03

/ 19,30 / 325,45 / 143,13 / 487,88 /grudzień 03

/ 14,12 / 286,35 / 122,07 / 422,54 /styczeń 04

 

Mam nadzieję, że powyższa "tabelka" jest zrozumiała.

Nasz kominek dostał w końcu półeczki we wnękach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 lutego 2004

Przygotowania do sezonu ...

 

Wstępnie umówiliśmy się z fliziarzem na początek kwietnia na układanie gresu na tarasie przed wejściem, tarasie ogrodowym, balkonie i na wykończenie cokołu. Mamy ciut ponad miesiąc na znalezienie odpowiedniego gresu. Marzy mi się by wszystkie powierzchnie poziome były z tego samego gresu, a pionowe (podstopnice, murki i cokół) z tego samego materiału. I tu się zaczynają problemy, bo jeżeli znajdę już taki system tarasowy to gres na podstopnice jest tak drogi (18 zł za szt.), że nie mogę sobie pozwolić na wyłożenie nim również cokołu !!! :o Chciałabym, żeby cokół stanowił jedną całość z tarasami, żeby nie wyglądało tak, jakby tarasy były przyklejone do domu.

Moim faworytem jest na dzień dzisiejszy gres z serii FORTE, Ceramiki Gres S.A z Końskich.

Fotka z ich katalogu: http://www.milo-tarasy.pl/fortearanzacje.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 2 weeks później...

18 marca 2004

Przebudzeni ...

 

Wiosenne słoneczko obudziło śpiące pod ziemią cebulki krokusów i narcyzów, śnieg to już tylko wspomnienie ... słowem wiosna idzie. Na trawniku pozostały po zimie jakieś takie suche placki – nie mam pojęcia skąd to się wzięło, sąsiad orzekł, że to odleżyny. Potraktowałam trawę ostrymi grabkami i jakoś lepiej się prezentuje.

 

A my dalej nie zdecydowaliśmy się na gres i cokół, jakoś nic nie rzuca nas na kolana, a jak już coś rzuca, to cena ... powala. Mamy aktualnie na tarasie luźno położone płytki gresowe różnych firm ... testują się ... jak kolorystycznie jest ok., to wymiary płytki nie bardzo, jak wymiary płytki nam odpowiadają to kolorystycznie ciut nie bardzo. Cena płytki typowo schodowej (z okapnikiem) 122 zł za metr bieżący, czyli przy naszym zapotrzebowaniu urasta to do kwoty 2440 zł. Nie dajmy się zwariować ... słowem kombinujemy dalej. :roll:

 

Marcujące koty upodobały sobie nasz taras, ciepło ... słoneczko przygrzewa ... to się marcują ... tylko ślady zostają na tynku, drzwiach balkonowych ... fe. :evil:

 

Sezon grillowy rozpoczynamy w sobotę.

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

29 marca 2004

Klamka zapadła ...

 

Zamówiliśmy płytki klinkierowe 24x7 cm na cokół i płytki klinkierowe 24x24 cm na taras. Pochodzą z fabryki niemieckiej grupy ABC Klinkergruppe i noszą piękne nazwy Antik Bronze i Antik Kupfer.

Kupfer pójdzie na wszystkie poziome płaszczyzny, czyli tarasy, schody i balkon, jest taki lekko wpadający w pomarańcz.

Bronze pójdzie na wszystkie pionowe płaszczyzny, czyli cokół i podstopnice, jest brązowy (jak nasza dachówka).

A jak to wszystko będzie wyglądać to się okaże, tak sobie wymyśliłam i tak naprawdę to nigdzie nie widziałam takiego rozwiązania, że podstopnice i cokół są z płytek klinkierowych 24x7cm, a taras i schody z płytek kwadratowych o jaśniejszej tonacji a tej samej fakturze.

A faktura jest niesamowita, ma lekkie wżery i tak jakby drobinki miki. :lol:

 

Tylko, żeby ten śnieg stopniał i przymrozki nie wróciły, to możemy zaczynać. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

22 kwietnia 2004

Czas na ogród ...

 

Wszystkie roślinki, które posadziliśmy w jesieni ubiegłego roku, przyjęły się i obudziły na dobre. :lol: Prawie każda roślinka u nas w ogrodzie (o ile teren 24mx16m można nazwać ogrodem) ma swoją historię; 3 malutkie świerczki, które przytaskał mój tata, miały zginąć pod łyżką koparki, 4 krzaczki hortensji dostałam w prezencie od teściowej (jako pamiątkę po starym ogrodzie), 2 sumaki – wykopał mój tata w ogrodzie kolegi, który chciał się ich pozbyć, 5 jodełek i 5 świerczków – wkopywaliśmy kiedyś w nocy, podczas grillowej, mocno zakrapianej imprezy i właściwie to nie pamiętam, kto je przyniósł i dlaczego są posadzone w takich głupich miejscach, szczepiona brzózka – to prezent od mojego męża, 2 clematisy – kupiłam przez przypadek w nowo otwartej szkółce, itd.,itp. Słowem – ogród powstaje żywiołowo. Zarys nasadzeń, tzn. „w tym miejscu – duże rośliny, w tym – małe, w tym – kwiaty, w tym iglaki”, kiedyś powstał, ale teraz widzę, że wszystko idzie na żywioł. Z tego może wyniknąć jakiś koszmar :o – ale z historią. :wink:

 

Wytyczyliśmy i wymierzyliśmy ścieżki, dróżki i placyki, które mają być, w niedalekiej przyszłości, wyłożone kostką brukową. Summa summarum wyszło nam 180m. kw. Łaaał ... :o ... nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, że prawie 2 ary z naszej 8 arowej działki chcemy przykryć kostką ... trzeba to przemyśleć.

 

W następnym tygodniu wchodzi fliziarz – kleić klinkier na cokół i płytki na tarasach. Nareszcie. :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 kwiecień 2004

... :cry: ...

 

Fliziarz przesunął termin na "po majowym weekendzie" :cry: :cry:

Z drugiej stony może to dobrze. Przynajmniej wyjazd majowy nie wypadnie w środku roboty.... Ok .... szukam dobrych stron, kiepskich informacji.

 

Mój tata od wczoraj montuje kratkę-wspornik i małą pergolę przy winorośli, ... drewnianą w kolorze huśtawki. :lol:

 

Acha ... kupiliśmy nową kosiarkę, taką co rozdrabnia trawę. Można kosić bez kosza i nie zostają kupki trawy.

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

10 maja 2004

Widać postępy ...

 

W ubiegłym tygodniu fliziarz zaczął wreszcie pracę. Na dzień dzisiejszy mamy wyłożony płytkami taras ogrodowy, część schodów tarasowych i południową stronę cokołu. Płytki na tarasie ułożone są w karo z obramówką ułożoną „nie w karo”. Dom nabiera wyglądu wykończonego. :lol: Dzisiaj wybieramy się po fugę do płytek, styropian gr. 2 cm do przyklejenia na balkonie pod płytkami (pod płytą balkonową już jest przyklejona 5), siatkę i klej. Tak się zastanawiam, kiedy się skończą te „ciężkie” zakupy w marketach budowlanych. Polubiłam już zakupy wykończeniowe typu kwiatki, poduszki, bibeloty, i powrót do kleju i styropianu, to jak powrót do jazdy maluchem po mercedesie, przynajmniej dla mnie.

 

 

Sezon grillowy w pełni.

Przeżywamy najazdy różnych grup znajomych na nasze włości. Dla miastowych taki „weekendowy wypad na wieś” to frajda, zwłaszcza teraz, kiedy kwitną jabłonie w pobliskich sadach i świeci słoneczko, można wygrzać stare kości, zapalić ognisko, zjeść grillowe żarcie „na wolnym powietrzu”, pośpiewać do 3-ciej w nocy (sorry sąsiedzi). Ale po 3 dniach takich grillowych imprez, ja już uprzejmie informuję znajomych, że u nas w domu panuje samoobsługa i kto co przyniesie, i sobie upichci, to je. Kto ma ochotę pić piwo, to musi sobie przynieść – najlepiej butelkowe (z wiadomych powodów). Może to brutalne, ale po maratonie imprezowym – miałam dość roli usługującej gospodyni. Nadchodzi era SAMOOB ... SŁUGI.

:o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 maja 2004

Byle do przodu ...

 

Kolejny raz, przypatrując się pracy fliziarza, stwierdziłam „cholerny perfekcjonista” (cholerny – w tym dobrym znaczeniu). Cacka się z tymi płytkami i cacka. Nie ma prawa być nic krzywo, nie mamy się do czego doczepić. Przyjeżdża punktualnie o 7.15 i o 17.15 kończy pracę. Wczoraj mruczał pod nosem, że „ten fundament to chyba ślepy ocieplał”. My na to, że „teraz bardzo trudno o dobrych fachowców i czasami się zdarza trafić na takiego, który nie używa poziomicy” (fundament ocieplali: mój tata z Markiem i naprawdę im nie wyszło :o ). Więc pół dnia mu zajęło nadkładanie i prostowanie nierówności, nie wspomnę o murkach tarasowych, które „nie trzymają kąta”, a „płytka wszystko pokaże” – to jego słowa. Święta racja. Tak więc ... idzie mu to wolniej niż on (umówiony na kwotę za robotę) i my byśmy tego chcieli.

Ale pomalutku, byle dokładnie i byle do przodu ... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...