Baba_Budowniczy 14.01.2012 09:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2012 EZS - mnie osobiście trochę wkurza przedstawianie silnych charakterologicznie kobiet jako "męskich" i podkreślanie swoich "męskich" zachowań i preferencji w doborze znajomych czy współpracowników - bo to sugeruje podświadome przekonanie, że kobieta jest gatunkowo czymś gorszym, a dołączenie do "lepszych" ją nobilituje. Nosi mnie nie mniej niż bajdurzenie o "naturalnych rolach społecznych" itepe "oczywistościach". A jak słusznie wspomniałaś - ludzie w ramach swojej płci potrafią się różnić bardziej, niż między płciami. Także przystawianie jakiejś szerokiej sztampy jest dla mnie niedobre, zwłaszcza "urabianie" ludzi do pewnych ról od wczesnego dzieciństwa. Zwłaszcza dziewczynek, ale i chłopcom się pewne rzeczy wciska, nawet jak ich psychika jest zupełnie inna. Znam ojca mocno zdegustowanego i rozczarowanego artystycznymi zainteresowaniami i delikatną naturą syna. Wprost potrafił powiedzieć "dobrze, że nie pedał". Panowie się nie kontaktują. Na szczęście nie żyjemy w kraju arabskim, czy w innej kulturze, gdzie światy kobiet i mężczyzn są zupełnie oddzielne. U nas funkcjonujemy razem. I dla mnie to jest naturalne, nie separacja. Jeśli już dzielić - to właśnie wg zdolności, zainteresowań, predyspozycji, na pewno nie płci. A kwestia dobrego zarządzania szkołą i organizacji zajęć pozalekcyjnych - pełna zgoda, ale co to ma wspólnego z edukacją zróżnicowaną? Doskonałe NIC . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fizyk 14.01.2012 16:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2012 Monika - chodziło o to, że sama e.z. nic nie da jeżeli kadra (nauczycielska i menadżerska) będzie d.d. Zresztą jak kadra będzie na takim poziomie, to każde szkoła będzie na kiepskim poziomie Dzisiaj mieliśmy spotkanie przygotowujące dzieci i rodziców (albo odwrotnie) do I Komunii Św. Widać różnicę pomiędzy zachowaniem i potrzebami dziewczyn i chłopaków. W pewnym momencie te różnice się zacierają. Ale na pewno nie na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Baba_Budowniczy 15.01.2012 10:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Stycznia 2012 No paczpan, też mamy przygotowania przedkomunijne i to Wiesz Gdzie , u nas rozrabiają równo i bez podziałów... Do tego chyba jedna i druga strona pomaszeruje w długich białych kieckach ku rozpaczy rodziców chłopaków . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 15.01.2012 16:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Stycznia 2012 to, że płcie się różnią, to duża w tym zasługa wychowania, nawet bezwiednie. Ale nawet jeżeli różnią się , to muszą od małego uczyć się rozumieć i współpracować, bo tego będzie się od nich wymagać w dorosłym życiu. Nie mówiąc już o tym, że taka znajomość "przeciwnika" bardzo pomaga w małżeństwie Baba, ja nic nie poradzę, że przez wieki utarł się stereotyp silnego mężczyzny i słabej kobiety. Ale to własnie chciałam napisać - cechy charakteru, siłę i słabość, wrażliwość i jej brak - nie od płci zależą i mogą być związane z każdą. Dopiero teraz coraz bardziej to widac, a będzie widać tym bardziej, im mniej będziemy zajmować się różnicami płci czy podziałami .. Choć mam wrażenie, że zawsze znajdą się męzczyźni, którzy będą próbowali podkreślać różnice dla własnego dobrego samopoczucia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 18.01.2012 19:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2012 Jakoś nie wyobrażam sobie moich dziewczyn w żeńskich klasach!Pierwszoklasistka przyjaźni się z kolegą z klasy. Często się odwiedzają nawzajem i świetnie bawią. Mam wrażenie, że on jest spokojniejszy i grzeczniejszy. Małgo ma też oczywiście koleżanki i też się odwiedzają, czasem jednocześnie jest u niej kolega i koleżanka - bawią się zgodnie i nie brakuje im wspólnych tematów i zabaw.W czwartej klasie często są podziały na "baby" i "chłopaków". Oczywiście oni "są głupi i beznadziejni" w oczach koleżanek i odwrotnie. A u mojej czwartoklasistki nie. Może dlatego, że chodzą razem od przedszkola i tam nauczyli się, że można się bawić z osobami płci przeciwnej. O gimnazjalistce nie wspomnę, bo to szczególny przypadek i bardziej nadawałaby się do klasy męskiej wedle powyższych opinii (niektórych). We wrześniu rzucała gromy na nauczyciela prac technicznych, bo zapowiedział, że dziewczyny będą się uczyły szydełkowania, a chłopcy wbijania gwoździ, bo przecież dziewczyn to nie interesuje! Stwierdziła, że woli chodzić z chłopakami na technikę. Nie żeby miała coś przeciwko szydełkowaniu, ale na stereotypy to one wszystkie mają ciężką alergię.Niedawno miałam poważną rozmowę z najmłodszą na temat chłopaków. Wymieniała cechy idealnego męża. Pierwsza "nie może ulegać stereotypom". I jeszcze jedno. Kiedyś Amerykanie przeprowadzili ponoć taki eksperyment. Otóż podzielili dzieciaki na dwie klasy w sposób przypadkowy zupełnie. Następnie zapowiedzeli nauczycielom, że w klasie A mają samych geniuszy, dzieci w wysokim IQ, a w klasie B słabe, niezbyt inteligentne. Nie było żadnych zaleceń, żeby uczyć je inaczej. Wyniki eksperymentu były porażające. Po roku klasa A miała bardzo dobre wyniki w nauce, klasa B beznadziejne! Po prostu nauczyciele do klasy A wchodzili zmotywowani, z ciekawymi tematami, przygotowani, stawiali przed dziećmi wyzwania, przynosili dodatkowe pomoce, realizowali dodatkowe tematy. Do klasy B wchodzili nastawieni na żmudne wtłaczanie podstawowej wiedzy. Czy z różnicami między płciami nie jest tak samo? Czy nauczyciel nie nastawia się, że dziewczynki napiszą piękne wypracowania, zrozumieją poezję, matmy nie polubią, na WF najchętniej poćwiczą gimnastykę, będą kaligraficznie pisać i grzecznie szydełkować, a chłopcy w lot pojmą matematykę, fizykę, komputer nie będzie miał przed nimi tajemnic, będą bazgrali jak kura pazurem krótkie wypracowania, poezja ich znudzi, na WF pograją w nogę faulując się często? No nie jest tak? W klasie koedukacyjnej dziewczynka uzdolniona matematycznie i chłopak - humanista nie stracą, w klasie jednopłciowej będą uczestniczyli w lekcji przeznaczonej tylko dla dziewcząt lub tylko dla chłopców - poznają podstawy matmy i streszczoną literaturę. A może tak nie jest? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 19.01.2012 08:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2012 Przypomniała mi sie moja Młoda jak chpdziła do przedszkola i była na siłę przyczepiana do dziewczynek gotujących zupkę. Młoda aż drżała do piętrowego garazu, gdzie chłopcy organizowali wyścigi resoraków (miała niezłą kolekcję samochodów w domu, a lalek nie lubiła). Zwróciłam paniom uwagę i od tej chwili funkcjonowałam jako szurnięta mamusia. Garaż "musiłam" zakupić, bo dziecko był przez kolegów przeganiane od "chłopackiej" zabawy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Baba_Budowniczy 19.01.2012 08:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2012 Z tego co czytam i słucham, szczególnie w środowiskach mocno na prawo jest tendencja do nacisku na "prawidłową identyfikację płciową". Szczególnie indywidualne zajęcia ojca z synem i ugruntowywanie męskości (ponoć w zaniku). Ale dziewczynki też są od małego formowane do Jedynie Słusznej Roli.Dlatego mam silne przekonanie, że przynajmniej w polskim rozumieniu edukacji zróżnicowanej ważniejsza jest podbudowa ideologiczna (na zasadzie budowanie Zdrowego Społeczeństwa i Silnej Rodziny) niż ewentualne korzyści pedagogiczne. Te się sprzedaje niezaangażowanym szukającym po prostu dobrej edukacji, których podejście "ideologiczne" mogłoby odstraszyć...Ale większości osób szukających szkoły "zróżnicowanej" bliska jest koncepcja o której pisałam i tak właśnie chcą wychowywać swoje dzieciaki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 19.01.2012 08:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2012 (edytowane) Pozwoliłam sobie przekleić z innego wątku. A teraz coś na powaznie: Jestem kobietą szczęśliwą. Rano wstaję razem z moim mężem i gdy on goli się w łazience, przygotowuję mu pożywne kanapki do pracy. Potem, gdy całuje mnie w czoło i wychodzi, budzę naszą piątkę dzieciaczków, jedno po drugim, robię im zdrowe śniadanie i głaszcząc po główkach żegnam w progu, gdy idą do szkoły. Zaczynam sprzątanie. Odkurzam, podlewam kwiatki, nucąc wesołe piosenki. Piorę skarpetki i gatki mojego męża w najlepszym proszku, na który stać nas dzięki pracy mojego męża, i rozwieszam je na sznurku na balkonie. W międzyczasie dzwoni często mamusia mojego męża i pyta o zdrowie swojego dziubdziusia. Teściowa jest kobietą pobożną i katoliczką, znalazłyśmy wiec wspólny punkt widzenia. Po miłej rozmowie, jeśli już skończyłam pranie i sprzątanie, które dają mi tyle radości i poczucie spełnienia się w obowiązkach, idę do kuchni i przygotowuję smaczny obiad dla naszego pracującego męża i ojca, który jest podporą naszej rodziny i dla naszych pięciu pociech. Kiedy już garnki wesoło pyrkoczą na gazie, a mieszkanie jest czyste, pozwalam sobie na chwilę relaksu przy płycie z Ojcem Świętym i robię na drutach sweterki i śpioszki dla naszej szóstej pociechy, która jest już w drodze, a którą Pan Bóg pobłogosławił nas mimo przestrzeganego kalendarzyka, co jest jawnym znakiem Jego woli. Nie włączam telewizji, ponieważ płynący z niej jad i bezeceństwo mogłyby zatruć wspaniałą atmosferę naszej katolickiej rodziny.. Czasami haftuję tak, jak nauczyłam się z kolorowego pisma dla katolickich pań domu, albowiem kobieta nie umiejąca haftować nie może się w pełni spełnić życiowo. Kiedy moje dzieci wracają ze szkoły radośnie świergocząc, wysłuchuję z uśmiechem, czego dziś nauczyły się w kole. Opowiadają mi o lekcjach przygotowania do życia w rodzinie, których udziela im bardzo miła pani z przykościelnego kółka różańcowego. Córeczki proszą, abym nauczyła je szyć, ponieważ chcą być prawdziwymi kobietami, nie zaś wynaturzonymi grzesznicami z okładek magazynów, chłopcy natomiast szepczą na ucho, że na pewno nigdy nie popełnią tego strasznego grzechu, który polega na dotykaniu samych siebie, ani nie będą oglądać zdjęć podsuniętych przez samego Szatana. Karcę ich lekko za wspominanie o rzeczach obrzydliwych, lecz jestem szczęśliwa, że wczesne ostrzeżenie uchroni moich dzielnych chłopców przed zboczeniem i abominacją. Mój maż wraca z pracy po południu. Witamy go wszyscy w progu, poczym myje on ręce i zasiada do posiłku, a ja podsuwam mu najlepsze kąski, aby zachował siłę do pracy. Potem mój mąż włącza telewizor i zasiada przed nim w poszukiwaniu relaksu, a ja zmywam talerze i garnki i zabieram jego skarpetki do cerowania, słuchając z uśmiechem odgłosów meczu sportowego w telewizji. Wieczorem kąpię nasze pociechy i kładę je spać. Kiedy wykąpiemy się wszyscy, mój mąż szybko spełnia swój obowiązek małżeński, ja zaś przeczekuję to w milczeniu, ze spokojem i godnością prawdziwej katoliczki, modląc się w myśli o zbawienie tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność Szatana rzuciła się na mózgi, które w obowiązku szukają wstrętnych i grzesznych przyjemności. Zasypiam po długiej modlitwie i tak mija kolejny szczęśliwy dzień mojego życia. A teraz pytanie za 100 punktów - co to k.... jest ? Odpowiedź: autor Maria Ryś, "Przygotowanie do życia w rodzinie" - podręcznik dla gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej o miłości, małżeństwie i rodzinie - zaaprobowany przez MEN i opłacony z Twoich podatków. Cena detaliczna 20 zł Edytowane 19 Stycznia 2012 przez amalfi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 19.01.2012 17:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2012 Powiedziałabym,że ten obraz jest mocno niekompletny:sick: ani słowa o uprawie ogródka z którego to świeże warzywa służą zdrowiu rodziny,ani słowa o wypastowaniu wieczorem mężowi butów zeby swoim wyglądem zonie chlubę przynosił.Nie wspomniano także o tym ,gdzie stoja krosna na których białogłowa ona tka płotno,bielone póżniej na słońcu.Nie wspomniano także ,że na imię ma Isaura:jawdrop: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fizyk 19.01.2012 21:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2012 Kurcze - bez przesady. Ten cytat jest zupełnie nie w temacie. Proponuję nie mieszać poglądów zarówno teologicznych, jak politycznych i spojrzenia na "podział ról" do edukacji zróżnicowanej. Nie wiem czy wiecie, ile dzieci polityków z różnych partii - nie tylko prawicowych uczy się w Sterniku. Podkreślę - nie zawsze są to osoby o poglądach prawicowych.Proponuję zapoznać się z jakąś rodziną, której dzieci chodzą do takiej szkoły porozmawiać z nimi i wtedy zabierać głos w dyskusji. Tak się składa, że znamy taką rodzinę. Wręcz przyjaźnimy się od czasów studiów. Owszem są katolikami, ale daleko im do R-M. Zwykłe (nazwijmy to młode) małżeństwo z 4 dzieci. Oboje pracują. Mają porównanie do szkoły koedukacyjnej, ponieważ ona (M) była przez wiele lat psychologiem w takiej.Bardzo proszę, żeby nie sprowadzać naszego forum do poziomu "onetupeel". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 19.01.2012 22:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2012 Ja też znam taką rodzinę. Dwie córki chodziły do żeńskiej szkoły. Obie zrezygnowały, ponieważ wtłaczano je właśnie w role może nie jak powyżej, ale stereotypowo damskie. Jak wspominałam, sama chodziłam do takiej szkoły, więc zdaje sie, że mogę coś powiedzieć, chociaż dawno to było. Może sie zmieniła świadomość rodziców i samych dzieci, ale proces socjalizacji w ograniczonych warunkach nie zmianił się. Dzieci polityków.... Wzór, ale czego? ps. forum jest też moje Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 19.01.2012 22:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2012 (edytowane) Proponuję nie mieszać poglądów zarówno teologicznych, jak politycznych i spojrzenia na "podział ról" do edukacji zróżnicowanej. Nie da się. Cała ideologia dorobiona do edukacji zróżnicowanej ma podłoże swiatopoglądowe. Badania udowadniające słuszność tej edukacji są bardzo dalekie od naukowej rzetelności. Mozna sobie jedynie pożartować z tematu. A jeżeli uważasz, ze należy rozdzielać w podstawówce i gimnazjum a nie w liceum, to kryje się za tym twierdzeniem jedynie fakt, że prywatne szkoły podstawowe i mniej ale jeszcze gimnazja są zwykle na wysokim poziomie i dając tam dziecko ma się spokój z korepetycjami, dodatkowym angielskim, wożeniem dziecka po lekacjach itd. Komfort nawet za cenę zaakceptowania pewnej ideologii. W łodzi modni są Bernardyni. Gdzieś tam Sternik. Jak się trafi. Oczywiście rodzice z całkowitą hipokryzją (no, pomijam tych z silnym światopoglądem, to oczywiste) łykają argumenty na tak. A liceum jednopłciowe? Rzadko. Państwowe są koedukacyjne a po prywatnym trudniej na dzienne studia się dostac. Więc już ideologia niepotrzebna, można płcie połączyć, bo tak korzystniej Daj spokój. Przypomniał mi się mój kolega wojujący ateista, który wysłał córkę do szkoły wyznaniowej. Po 4 godzinach dyskusji i argumentów o ogólnym rozwoju, katolickim backgaundzie itd półgebkiem przyznał, że "jej nie zaszkodzi, a oni mają spokój" Zaszkodziło. Córka kończy teologię ku strapieniu tatusia Edytowane 20 Stycznia 2012 przez EZS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Baba_Budowniczy 20.01.2012 06:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 (edytowane) Ja też temat Sternika znam nie tylko z mediów. Tak jak napisała EZS, o podbudowie ideologicznej nie da się przynajmniej w przypadku tej szkoły nie pisać. Mi osobiście też pedagogika "zróżnicowana" wydaje się czymś wtórnym wynikającym z tej podbudowy, a argumenty pozaideologiczne dorobione nieco na siłę. Takisz szkół jest sporo w Anglii, Niemczech, Francji i USA. Nie zawsze są wyznaniowe, ale zawsze tradycyjne i elitarne. I tam to jest słowo klucz. U nas próbuje się taką tradycję stworzyć, póki co oferta jest dosyć wąska. Te szkoły o których słyszałam bliżej, bo chodzą do nich dzieci znajomych, zawsze były wyznaniowe, ale w innym stylu niż Sternik. Nie da się ukryć - "klasa średnia" posyła do nich dzieci z nadzieją, że towarzystwo w jakim się uczą zaprocentuje w przyszłości. Po to się płaci naprawdę wściekle wysokie czesne, przynajmniej na poziomie "wyższa średnia". Bo jeśli chodzi o sam poziom nauczania i wyniki, to konkurencja ma podobne, ale wiadomo, gdzie trafiają dzieci z poziomu "trzy piętra wyżej". Ci co się decydują na taką "społeczną windę" dla dziecka płaczą i płacą, czy zadziała - się okaże, bo na razie płaczą . Ponoć zawsze działało, stąd nadzieja. U nas jest trochę inaczej, bo politycy czy milionerzy sami z awansu i szybkiego dorobku, ale jak widać do takich tradycji i klimatów mamy sentyment . Rodzice się sami rozpychali, a dzieci w świat chcą już wprowadzić opakowane w jedwabne wstążeczki . A jeśli chodzi o samą szkołę - jakbym się już zdecydowała na wyznaniową, to jakąś starą z tradycjami, na pewno nie Sternika. Dlaczego - długo by pisać. Na wszystko co na nim wzorowane mam ciężką alergię. Co do córki ateisty studiującej teologię - interesowałam się jednym z liceów zakonnych, ale z kolei mam info, że kilkoro znajomych dzieciaków przypłaciło tą szkołę ciężkim kryzysem światopoglądowym i praktycznie utratą wiary . Także to może różnie zadziałać, najważniejsza jak zwykle jest kadra i idea szkoły - jak właściwie się chce te dzieciaki kształtować, co jest najistotniejsze. Takze wydaje mi sie, ze o tym się nie da nie rozmawiać i skupić się tylko na w sumie technicznym aspekcie, jakim jest edukacja zróżnicowana. To, że się o takowej myśli, z czegoś wynika. Edytowane 20 Stycznia 2012 przez Baba_Budowniczy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fizyk 20.01.2012 09:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 Amalfi - nie napisałem, że politycy (ich dzieci) stanowią wzór. Przymiotnik "nasze" dotyczy nas. Zarówno Ciebie jak i mnie.Napisałem, że wybór szkoły jest niezależny od ich poglądów światopoglądowych i politycznych. Dlatego odpada argument, że takimi szkołami zainteresowane są skrajnie prawicowe osobniki.Jeżeli ateista wybrał taką szkołę dla dziecka, to niech się potem nie dziwi. Bierzmy pod uwagę jakie wartości są "propagowane" w szkołach prowadzonych przez nazwijmy to "organy" bliskie chrzescijaństwu. Są to wartości apolityczne. Bo nie należy mieszać wiary do polityki. W końcu 10 przykazań to dość uniwersalny kodeks.EZS - przyznasz jednak, że szkoły o których pisałaś reprezentują dobry (wysoki) poziom, dzieci są wychowywane w szacunku do nauczyciela, etc. Dlatego są to szkoły popularne. Szkoły elitarne inne niż wyznaniowe dopiero rodzą sie w Polsce. Przyznaję, że dla mnie podbudowa ideologiczna ma znaczenie. W końcu mam do tego prawo. Jeżeli mam możliwość wyboru - to czemu nie. Ale dzisiaj w Lublinie takiego wyboru nie mam.A jeżeli chodzi o prywatną / społeczną elitarną szkołę średnią z tradycjami u nas, to chyba tylko Biskupiak.Dla mnie szkoła w której rządzi "klient" jest do d..y. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 20.01.2012 09:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 Moja córka chodzi do szkoły katolickiej i deklaruje się obecnie jako ateistka. Mało tego. Stwierdziła, że szkoły katolickie to fabryki ateistów albo fanatyków. Dlatego per analogiam, szkoły jednopłciowe też skrzywiają albo w jedną albo w drugą stronę. Bo to segregacja na siłę i wbrew ogólnie przyjętym warunkom do uznanych za optymalne warunków socjalizacji. Zwłaszcza młodego człowieka, który musi sobie poukładać relacje z innymi na różnych płaszczyznach i na całe życie. Takie jest moje zdanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dorkaS 20.01.2012 10:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 Bardzo ciekawy temat, szczególnie ze względu na wiek moich dzieci bardzo dla mnie na czasie. Amalfi, nie idziesz zbytnio za tropem swojej córki? W młodym wieku często bywa tak, że coś jest tylko czarne lub białe. Wsród znajomych mam takich którzy kończyli technika z czysto męskimi klasami oraz znajome po żeńskich klasach pedagogicznych. Ta pierwsza grupa wydaje się nie mieć problemów z tego powodu, natomiast dziewczyny po żeńskich klasach jak najbardziej skarżyły się na tę jednopłciowość. Czy znaczyłoby to, że program dla chłopców jest w porządku, a szwankuje ten dla dziewcząt? Oczywiście, moja statystyka nie jest jakaś szczególna, ale też nie jednostkowa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 20.01.2012 19:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 "Społeczna, elitarna, z tradycjami"... - wysokie wymagania... Mnie by wystarczyła (gdyby mnie było stać) DOBRA. Niestety "dobra" najczęściej znaczy "społeczna" lub "prywatna", co zazwyczaj (choć nie zawsze) znaczy "płatna". Elitarność mam w nosie albo wręcz mnie odstręcza, bo to mi brzydko pachnie jakimiś celami innymi niż tylko zdobywanie umiejętności i wiedzy (np. zdobywanie "znajomości" nie tylko na przyszłość dla dziecka, ale i na teraz dla rodziców). "Tradycje" pewnie są fajne, ale dla mnie mniej warte niż aktualna jakość nauczania. Bo same tradycje to za mało, jeżeli są tylko pieśnią przeszłości.Swoją drogą, moja córka chodzi do świetnego gimnazjum społecznego, które jest bezpłatne, świetnie wyposażone i atrakcyjne dla uczniów, a jednocześnie dobrze uczące.Nawet, gdybym miała dowolnie dużo kasy, nie posłałabym dzieci do szkoły z segregacją płci, bo to dla mnie jest nienaturalne, dziwne, nieuzasadnione, a być może krzywdzące. Nie widzę żadnych argumentów "za", a dużo "przeciw". Choćby to, że rówieśnicy patrzą na dziecko chodzące do takiej szkoły jak na dziwadło i traktują je w kategoriach sensacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 20.01.2012 21:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 EZS - przyznasz jednak, że szkoły o których pisałaś reprezentują dobry (wysoki) poziom, dzieci są wychowywane w szacunku do nauczyciela, etc. Dlatego są to szkoły popularne. . Przykro, że to napiszę, ale szacunek to sobie trzeba zdobyć a nie wychowywać w szacunku do... W każdej szkole są nauczyciele, którzy są szanowani przez dzieci. Często są nielubiani, ale są szanowani. Za to bardzo często nie są szanowani przez ... dyrekcję, ale to inny temat. Nie widzę przewagi szkoły, która TRESUJE w szacunku dla osób, które nie umieją sobie na ten szacunek zasłużyc. Owszem, chciałabym, żeby moje dziecko chodziło do dobrej szkoły. Ale pod terminem "dobra" rozumiem szkołe, w której są nauczyciele, którzy zadbają nie tyle o jej wychowanie, ile wiedzę. Wychowaniem zajmę się sama. Niech tylko nie uczą jej hipokryzji, stereotypów, oszukiwania dla nagrody a niech uczą ją myśleć. Wystarczy. I niech nigdy nie usłyszy "dziewczynce nie wypada" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
fizyk 20.01.2012 23:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 EZS - a ja znam takie szkoły. A wychowuje dziecko nie tylko rodzic. Wychowuje je również grupa rówieśnicza i szkoła. Jeżeli więc ma je wychowywać szkoła (w swojej części) - to niech to robi dobrze (czyli zgodnie z moimi oczekiwaniami). Dla mnie szkoła nie jest tylko przechowalnią, ani "przepompownią wiedzy". Jak sobie przypomnę działania wychowawcze moich "sorów", to aż się chce wspominać Są rzeczy, których nie wypada. Jednak w mojej ocenie - najczęściej nie wypada zarówno dziewczynce jak i chłopcu. Dorka - w mojej skromnej osobie widzisz człowieka "skażonego" przez system. 5 lat technikum (pisałem), potem 4,5+1,5 lat = 6 na polibudzie. U mnie na roku nie było dziewczyn. I jestem zdrowy. Nie przeszkadza mi to w puszczeniu łezki na komedii romantycznej (Notting Hill - moja ulubiona) jak i emocjonować się meczem piłkarskim (piszę o prawdziwych meczach ). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Baba_Budowniczy 21.01.2012 09:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2012 Grzesiek - i z wojska ludzie normalni czasem wychodzą . Ale zapytam - czy te męskie klasy tylko nie przeszkadzały, czy też w czymś pomogły w rozwoju? O tym zupełnie nie piszesz. Tak się złożyło, ale czy była w tym jakaś szczególna wartość? Wątpliwe. Agduś - jasne, ze same tradycje nie gwarantują jakości, ale przynajmniej można porozmawiać o absolwentach, zobaczyć jacy ludzie z tego wychodzą. W przypadku nowych "projektów edukacyjnych" jeszcze tego nie wiadomo. Jak funkcjonują jak już pójdą dalej? Dla mnie dobra szkoła uczy myśleć, szukać informacji, rozwija górnolotnie mówiąc obywatelsko, uczy inicjatywy i samodzielności - myślenia i działania. Ma szacunek dla dziecka jako jednostki, stara się z niego wydobyć co można, a nie to co szkole pasuje do obrazka. Same stricte naukowe osiągnięcia to za mało, dla mnie ze szkoły ma po prostu wyjść fajny człowiek, a nie jakiś emocjonalny paralityk z osiągnięciami, ale i nerwicą i może poczuciem wrogiego świata naokoło. Albo jakaś uformowana wedle procedury laleczka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.