Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Beatyfikacja Jana Pawła II


Ew-ka

Recommended Posts

Tak Cię uczyli ? NA lekcjach religii ? To nie o tą dupę chodziło. Zobacz sobie w słowniku języka polskiego, bo nie jednemu psu burek :). (totalna indoktrynacja)

Dla mnie EOT. W jadzie się nie taplam.....

 

Z szacunkiem do Twojej osoby, choć z mniejszym do wypowiedzi:

Mirela, weż, no weź....Potem musi się dorabiać teorie gender, żeby faceci przestali się nabijać z kobiet.

 

A jak nie chcesz, to od razu zarzuć m.k.k. trójpak tolerantysty oświeconego, walnij mu z grubej rury, że jest homofobem i antysemitą, to nieodłączne elementy ziania nienawiścią jako zachowania typowo polskiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Gość Pepeg z Gumy

Dorka

ogólnie już ,żeby nie rozciągać cytatami.

Perelman zrobił coś niezwykłego i ważnego a jego zachowanie , jak to w takich przypadkach ma całą rzeszę miłośników teorii spiskowych, gdzie faktycznie z jego życia można by zrobić nawet film s-f. Myślę,że chociaż szkoda, to on sam nie musi już odbierać listów , co zresztą czyni. Dał bowiem narzędzie, które przybliża ludzkość do nowej granicy poznania.

Mam wrażenie ,że pytanie "skąd się wzięliśmy ?" jest mniej ważne, bo wtórne, od pytania "jak to działa?". Prowadzone są obecnie prace kosmologów, starające się podzielić i ograniczyć jednak zakres matematycznej próby opisu wszechświata. Może nie rozwiązane dotąd problemy, zwłaszcza Yanga-M, Stokesa czy częściowo Riemanna pozwolą w przyszłości dać część odpowiedzi na pytania z tej ściany, przed jaką znowu stanął człowiek wyposażony w zupełnie nowe narzędzia pomiarowe.

Bozon Higgsa już zmienia fizykę, bo pokazuje drugie niewiarygodne wręcz dno i pozwala nam rozumieć prawa z naszego punktu widzenia dotychczas niepojęte.

Tak już było. Przypomnij sobie modele atomu.Przecież cząstkę elementarną przewidzieli już starożytni a do dzisiaj niektórym trudno zrozumieć ,że to nie jest żadna latająca w kółko kuleczka czegoś nieokreślonego. To samo jest z modyfikowanym pojęciem tzw. wiecznego czasu, traktowaniem kosmosu jako nieskończoności czy nieumiejętności mentalnego wyjścia po za trzeci wymiar.

Jesteśmy chyba na całkiem dobrej drodze. Głośne odtrąbienie upadku marksistowskiego poglądu o "wiecznej materii" wcale nie skazało nas na nawrócenie się na kreacjonizm, jakby zapewne tego niektórzy chcieli.

Na artykuł o ccc natknąłem się gdzieś w papierowym Phis. Rev. a w wywiadzie sam Penrose ze śmiechem się przyznał, że traktuje tę teorię jako szczególną osobliwość dla przypadku zwłaszcza nieliniowej entropii. Zadanie zatem karkołomne, więc i określenie znikomego prawdopodobieństwa, poparte coraz to nowymi obserwacjami z teleskopów daje dużą nadzieję, że problem jest raczej bardziej z pogranicza abstrakcji szachowej, co w jego przypadku wcale nie dziwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pochodzenie science zawsze wywodzi się od filozofii i ona stanowi trzon rozważań dla innych nauk. A o sztuce można dyskutować chociaż nic to nie wnosi do poznania rzeczywistości a chyba o tym zdaje się mówiliśmy zaczynając dyskurs o Stwórcy.

Arts ma trochę inne znaczenie niż polskie sztuka. Bliższe raczej polskiemu pojęciu humanistyka, nauki humanistyczne. Kończąc uczelnię dostajesz dyplom BA lub MA, ewentualnie BSc, MSc zależnie od uczelni i kierunku. Ale przyznaję, nie do końca rozumiem ten system, bo możesz też być MA of mathematics lub MA of economy, czyli w raczej ścisłych kierunkach. Wg wiki dotyczy to teoretyków, praktycy będą raczej MSc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Sorry m.k.k. za niezrozumienie Cię. Ja pochodzę z innej bajki. W mojej było i jest się albo matematykiem,albo fizykiem a nie humanistą chemikiem czy ścisłym ekonomistą:yes:. Ale... skoro świat takich też potrzebuje, to niech mu tam będzie i art-inżynier. Dzięki za wyjaśnienie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Humanista chemik to trochę przegięcie, ale istnienie humanistów jest udowadnialne na gruncie nauk humanistycznych. :lol:

Historycy, politolodzy, lingwiści, kulturoznawcy, muzykolodzy, psycholodzy, socjolodzy też się przydadzą. O pedagogach nie wspominając.

A ze dwóch znanych mi teologów pracuje w handlu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że przesadzasz lekko. Jako zatwardziały mamtowdupista bardzo sobie cenię Big Bang Theory , gdyż mimo pewnych niedoskonałości przy pomocy znanych praw fizyki, jako jedyna w miarę logicznie tłumaczy początek. Oczywiście trudno wymagać aby była ona ogólnie zrozumiała, co jest przyczyną kpin i debilnych kontrargumentów ze strony wierzących. Wyjaśnianie nie poznanych praw natury teologowie i wierni parafianie powinni sobie raczej odpuścić , gdyż religia z góry zakłada kreacjonizm i traktuje go jako dogmat. Po kiego grzyba dorabiać więc co chwilę nowe warianty tłumaczenia przyrody do tak misternie poukładanego przez laty sprawdzonego modelu wyjściowego ?

 

Płaska ziemia jako pępek wszechświata była i jest nadal w formie lekko zmodyfikowanej, narzędziem niezwykle wygodnym do podporządkowania sobie rzesz ludzkich. Do tego jeśli dodamy dosyć mściwego starca z brodą, który surowo rozliczy nas po śmierci , to suma strachu i niezrozumienia spowoduje, że innego wyjścia nie ma, jak uwierzyć. No bo jak tu się nie podporządkować Jego woli i po co żyć skoro nic po "drugiej stronie" miałoby nie być ?

 

Mamtowdupiści są więc w znacznie lepszej sytuacji niż ateiści i teiści, którzy na dodatek tak sobie przez wieki elegancko rozwinęli swoją teorię powstania świata, że nawet szczątkom ludzkim nadają ponad-naturalne przymioty.

 

Zawsze podziwiałem Twoją matematyczno / fizyczną duszę, tak biegle operującą humanistycznym orężem... Znasz jakiś sposób, by zadziałało to w drugą stronę?

 

 

W kwestii początków, jestem nie mniejszym mamtowdupistą (zajebiste - zakładamy partię?) od Ciebie. Nie żeby mnie to nie interesowało, broń BOŻE!

 

Natomiast ostatnio, od kilku lat, bardziej mnie smuci "nieprzesuwalność" daty moich urodzin. Jestem na etapie martwienia się nie o to, czy mi desek i gwoździ wystarczy, ale raczej czy trzonek młotka wytrzyma....I jeszcze jedna uwaga. Im bliżej końca, tym bardziej mi podoba...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia definicji. Czy język potoczny jest częścią kultury, czy dopiero język literacji. Czy jest jedna kultura, czy są różne kultury? Powiem szczerze, na ten akurat temat to nie chce mi się dyskutować, pozostanę przy własnym zdaniu, szanując Twoje.

 

Raczej jedna jest...Abo jest, abo i ni ma...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eniu, jeśli już, do zdefiniuj kulturę. Pewnie użyjesz pojęcia grupa ludzi. Do zdefiniuj grupę. Wewnętrz grupy będziesz miał jej części, przenikające się, o nieostrych granicach. Każda z nich będzie miała swoją kulturę, również o nieostrych granicach. A suma tych kultur będzie niczym innym niż kulturą większej zbiorowości. I tak możemy iść od kultury mikroskopijnej zbiorowości, jaką jest konkretna firma (różniąca się od sąsiedniej żartami z szefa), przez kulturę dzielnicy, grupy równieśniczej, grupy zainteresowań (wszystkie subkultury kibicowskie, fanów itp), do narodowej i wreszcie kontynentalnej.

Więc zaproponuj definicję, a ja się do niej dostosuję. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kultura ma definicję prostą...

Niezwykle odważne stwierdzenie!

Co ciekawe, FM nie wie co to kulturowość - podkreśla na czerwono!:D

 

Wcale się nie dziwię. To kulawe określenie kaleczące zarówno język polski jak i ogromnie trudne do naukowego zdefiniowania. Proszę o "prostą" definicję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Pora ożywić wątek.

 

Znalazłem coś takiego nt. piekła.

"Poniżej cytuję jedno z pytań, które pojawiło się na egzaminie na wydziale chemii NUI Maynooth (National University of Ireland).

 

Odpowiedź jednego ze studentów była na tyle wyjątkowa, że profesor podzielił się z nią ze swoimi kolegami, a później jej treść przedstawił w internecie.

*Pytanie:* /Czy piekło jest egzotermiczne (oddaje ciepło) czy endotermalne (absorbuje ciepło)?/

Większość odpowiedzi oparta była na prawie Boyle, które mówi, że w stałej temperaturze objętość danej masy gazu jest odwrotnie proporcjonalna do jego ciśnienia.

*Jeden ze studentów napisał tak:*

Najpierw musimy stwierdzić, jak zmienia się masa piekła w czasie. Do tego potrzebna jest ocena liczby dusz, które idą do piekła i liczba

dusz, która piekło opuszcza. Moim zdaniem można ze sporym prawdopodobieństwem przyjąć, że dusze, które raz trafiły do piekła, nigdy go nie opuszczają. Na pytanie, ile dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia wielu istniejących dzisiaj religii.

Większość z nich zakłada, że do piekła idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary. Ponieważ religii jest więcej niż jedna i nie można wyznawać kilku religii jednocześnie, to można założyć, że wszystkie dusze idą do piekła. Patrząc na częstotliwość narodzin i śmierci można założyć, że liczba dusz w piekle wzrastać będzie logarytmicznie.

Rozważmy więc pytanie o zmieniającej się objętości piekła. Ponieważ wg prawa Boyle'a wraz ze wzrostem liczby dusz rozszerzać musi się powierzchnia piekła tak, aby temperatura i ciśnienie w piekle pozostały stałe, to istnieją dwie możliwości:

1. Jeśli piekło rozszerza się wolniej niż liczba przychodzących do niego dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą tak długo rosły aż piekło się rozpadnie.

2. Jeśli piekło rozszerza się szybciej niż liczba przychodzących tam dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą spadać tak długo, aż piekło zamarznie.

Która z tych możliwości jest bardziej realna?

Jeśli weźmiemy pod uwagę przepowiednię Sandry, która powiedziała do mnie "prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię", jak również to, że wczoraj z nią spałem, to możliwa jest tylko ta druga opcja.

Dlatego też jestem przekonany, że piekło jest endotermalne i musi być już zamarznięte.

Z uwagi na to, że piekło zamarzło, można wnioskować, że żadna kolejna dusza nie może trafić do piekła, a ponieważ pozostaje jeszcze tylko niebo, to dowodzi też istnienia Osoby Boskiej, co z kolei tłumaczy, dlaczego Sandra cały wczorajszy wieczór krzyczała "Oh, God!".

 

Ten student otrzymał ocenę "bardzo dobry".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

 

Znalazłem coś takiego nt. piekła.

"Poniżej cytuję jedno z pytań, które pojawiło się na egzaminie na wydziale chemii NUI Maynooth (National University of Ireland).

 

Odpowiedź jednego ze studentów była na tyle wyjątkowa, że profesor podzielił się z nią ze swoimi kolegami, a później jej treść przedstawił w internecie.

".

Dowcip bardzo dobry, ale ze strasznie długą brodą, bo wymyślony jednak na długo zanim powstał internet a pojawiający się onegdaj nierzadko na egzaminach z termodynamiki. Celem zdania było udowodnić na jego podstawie, że poziom fizyki wśród studentów i wykładowców chemii na NUI jest albo niezwykle niski, albo ocena dla studenta wyjątkowo nieobiektywna i postawiona jedynie za poczucie humoru, gdyż wywód obarczony jest już na wstępie kardynalnym błędem.

Tych błędów jest zresztą więcej. Swoją drogą, ten dowcip krąży także wśród matematyków jako dowód na nieistnienie piekła.

Nie wiem czy ożywiłeś wątek, moje wspomnienia tak. Dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broda, brodą - kurz, kurzem, prawo Boyla, prawem .., ale w tym coś jest.

 

Na pytanie, ile dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia wielu istniejących dzisiaj religii.

Większość z nich zakłada, że do piekła idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary. Ponieważ religii jest więcej niż jedna i nie można wyznawać kilku religii jednocześnie, to można założyć, że wszystkie dusze idą do piekła.

 

Kolejka do tego miejsca cholernie się wydłuża

diabel20_3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

 

Na pytanie, ile dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia wielu istniejących dzisiaj religii.

Większość z nich zakłada, że do piekła idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary. Ponieważ religii jest więcej niż jedna i nie można wyznawać kilku religii jednocześnie, to można założyć, że wszystkie dusze idą do piekła.

 

Założenie znakomite. Zatem beatyfikowany JPII jest zarówno w piekle jak i w niebie.

Z punktu widzenia fizyki , to możliwe nawet jeśli piekło jest tylko jedno i takież samo niebo. Problem w tym ,że wierzący wciąż ociągają się nad zdefiniowaniem duszy, pisząc o niej wykrętne dyrdymały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli stereotypowo kolejkę wyobrazić sobie jako peerelowską gąsienicę i samoistny pęd pchania do celu, to gęstość stanowi przeszkodę do większego upakowania jednostek dusz na metr bieżący, lub kwadratowy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...