Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

KU PRZESTRODZE ! lepiej przeczytaj


Gość naiwny.

Recommended Posts

Gość naiwny.

Historię naszego domu-miny polecam ku przestrodze, zwłaszcza tym którzy planują zakup domu na rynku wtórnym, tym którzy są w „gorącej wodzie kąpani” i tym co nie znają się na budownictwie a chcą mieć chatę. Miejscami brzmi ona jak opowieść z „NIE DOWIARY” ale niestety jest to szczera prawda.

6 lat temu dysponując pewną kwotą, po sprzedaży mieszkania postanowiliśmy kupić DOM. Jako że chcieliśmy mieć dużą działkę a kwotę mieliśmy ograniczoną, wybór padł na nieruchomość poza granicami miasta (10km) – działka przeszło 1500m2, dom 190 m2, budynki gospodarcze, niestety brak wodociągu i kanalizacji (studnia/szambo). Ponieważ ja w tym czasie nie miałem jakiegokolwiek doświadczenia w budownictwie (teraz jestem bogatszy o naprawdę duży bagaż doświadczeń) decyzja spadła wyłącznie na mych rodziców, którzy też będąc ‘żółtodziobami ‘ wynajęli znajomego „eksperta budowlanego”. Ów jegomość (75 lat) obejrzał chatę, opukał i rzekł BRAĆ!

Poprzedni właściciel ( KRAWIEC! ) na pytanie o budulec i kto budował powiedział: Ja budowałem (krawiec qrwa!) ze szwagrem, dom głównie z bala, ale dobudowaliśmy trochę z siuporexu. Panie! Dom ciepły ,suchy i w ogóle!

No więc decyzja zapada, przelew kasy ( bilans wyszedł prawie na 0 czyli UWAGA prawie żadnej kasy na ewentualne niespodzianki ! ), wprowadzamy się! Lato, piękny ogród, grille, zabawa, radość, własny dom !

Po 3 tygodniach spaliła się pompa w hydroforni. Miny nam się wydłużyły! Po dłuższych poszukiwaniach mamy przyczynę – skończyła się woda w studni kopanej !!!!!!!. Totalny popłoch, nie ma się w czy umyć itd. Nie wiemy co robić – przecież mieszkaliśmy w bloku! Za radą znajomego zamawiamy ekipę do wiercenia studni głębinowej która ma przyjechać dopiero za 3 dni. Wodę wybieramy więc ze studni wiadrem (jej resztkę), lejemy do nowej pompy przez lejek, pompa „nabija” hydrofor, można się umyć.

Po 4 dniach przyjeżdża ekipa, robi totalny chlew na działce a przy okazji studnię, inkasuje 3500 pln i odjeżdża. Ale mamy wodę! No jeszcze na pompę głębinową trzeba było wybulić ok. 1200 pln.

Na początku zimy, po mocno deszczowej jesieni i po długim nie zaglądaniu do piwnicy idę po ogóreczki ! Oczy robią mi się jak 5 złotych gdy widzę że wszystkie słoiki pływają, a w piwnicy jest 1m wody!! Popłoch, poszukiwania jakiejś pompy co by to wypompowała, walka z wężami przy –10 st C i z rękawicami które przymarzają do węża. Akcja z pompą powtarza się z dokładnością 8-9 dni nieprzerwanie do wczesnego lata. Diagnoza: wysoki poziom wód gruntowych i brak jakiejkolwiek izolacji ścian fundamentowych.

Także tej zimy, przy temp. zewnętrznej –18 st. C jedno z pomieszczeń przylegających do komina wypełnia się dymem, a po chwili w całej chacie jest siwo. Przekrzykując się nawzajem jeden pędzi otwierać okna (-18 st ! ) a drugi przygaszać kocioł (paliliśmy drewnem) i szukać przyczyny tej erupcji. Po dokładnych oględzinach okazuje się że dym przenika przez szczelinę podłoga / ściana (kotłownia jest niżej). Kucie i demolka na czas. Dowiadujemy się że komin wykonany jest z niewiadomego pochodzenia rur ceramicznych, z których jedna pękła. Nic innego nie przychodzi nam do głowy jak tylko zakleić to silikonem żaroodpornym. Udało się!

Gówno. Po tygodniu znowu śmierdzi, gdzieś ulatnia się dym, nawet nie wiemy gdzie. Poza tym nie ma ciągu i z kotła dym leci każdą szczeliną do kotłowni. Wzywamy kominiarzy. Przetykają komin informując nas że ma za mały przekrój w stosunku do mocy kotła i inkasują 80 zł.

Spokój mamy na 2 tygodnie (palimy trochę mokrym drewnem bo zwlekaliśmy z zamówieniem opału a potem to przywieźli świeżo ścięte). Znowu dymi się ze ścian, kotła i cholera wie skąd jeszcze, poza tym na ścianie (w pokoju na górze) przylegającej do komina robią się żółte plamy i przecieka strop w okolicy komina. Przy zacinającym śniegu z deszczem pakujemy się na dach i spuszczając przenośną lampę w komin sondujemy. Wynik: zator w odległości 4 metrów od pow. dachu. Jedziemy po wycior kominowy do sklepu (nie będziemy już nabijać kieszeni kominiarzom), lecz tym narzędziem nie udaje nam się przebić. Do akcji wchodzi łom na lince stalowej, potem odważnik 3 kg i dopiero wycior. Przy okazji organoleptycznie sprawdzamy że komin ma uwaga uwaga średnicę ok. 100 mm przy mocy kotła 25 kW. Totalny dół i załamka. Wysuwamy jednocześnie tezę że to zacinający deszcz spowodował zawilgocenie komina (żółte plamy). Dorabiamy więc daszek. Koniec akcji ok. 2 30 w nocy. Pada śnieg i jest – 8 st C.

Wizyty na dachu będą się od tego momentu powtarzały co 20-30dni ale nabieramy wprawy i konstruujemy gigantyczny wycior o długości 8 metrów. W międzyczasie rozważamy różne warianty wymiany komina.

Latem odkopujemy ściany fundamentowe aby wykonać izolację pionową (sprawa wzmiankowanego „basenu” w piwnicy). Ale dużo się nie napracujemy bo mają tylko 60 cm he he! I jest to po prostu fundament lany bezpośrednio w grunt ! No ale jak odkopaliśmy to coś tam smołujemy. Przy okazji wychodzi na jaw, że ściany nie są docieplone tak jak mówił poprzedni właściciel pięciocentymetrową warstwą izolacji (co to za docieplenie?!) a dwucentymetrową warstwą styropianu. Fajnie co?

Pod koniec lata spod podłogi w holu COŚ wyszło. Po bliższym obejrzeniu i gorączkowej dyskusji pada hasło: mamy niestety grzyba! To szczerze powiedziawszy dobiło nas już zupełnie. Zawezwany mykolog (wiek ok. 70 lat, znowu jakiś cholerny znajomy znajomych, 2 razy wykonując zdjęcia do ekspertyzy, strzela sobie w oczy fleszem, bo nie zauważa, że odwrotnie trzyma aparat fotograficzny-obiektywem do twarzy !!!!!!) Po zainkasowaniu ok. 1000 pln (eksperyza) grobowym głosem orzeka: „Będziecie mieli państwo duże kłopoty finansowe”. Nie muszę pisać jak to na nas zadziałało. Chodziliśmy dobre 2 m-ce wokół tej podłogi nie zaczepiając w ogóle tematu. Dopiero jesienią mobilizując resztki chęci do walki zrywamy podłogę ( konstrukcja z desek leżała bezpośrednio na ziemi, jakby ktoś był ciekaw ), demolujemy pół zjedzonej ściany i próg w drzwiach wejściowych, potem beton, siporex itd.

Późną jesienią zatkała się rura odpływowa łącząca dom z szambem ( A propos szamba to poprzedni właściciel zapewniał że jest tak duże że „wybiera” je się raz na pół roku. W rzeczywistości było rozszczelnione u góry i nadmiar miał się rozsączać do gruntu. Czyli okazuje się że szambo trzeba opróżniać co 3 tygodnie.) „Takie wypadki zatkania zdarzają się” tłumaczymy sobie, a ponieważ właśnie miał przyjechać wóz asenizacyjny kolesie przetykają nam rurę gratis. I spokój.

Na 2 tygodnie. Ktoś spuszcza wodę w toalecie i wszystko wychodzi w brodziku. Pożyczamy sprężynę od sąsiada, 15 minut kręcenia i poszło. Bardzo „pachnąca” robota. Dochodzimy do wniosku że to było wyjątkowo złośliwe zrządzenie losu i sprawę rury pozostawiamy. I to był nasz błąd bo zimą awarie powtarzają się ( sprężynę kupujemy już własną ), największe nasilenie osiągając oczywiście przy temperaturze na zewnątrz –20 st (jak przestajesz kręcić to sprężyna od razu przymarza do rękawiczek ! ), Kiedy „osiągamy” wartość 4 zatkań na tydzień wezwany zostaje fachowiec. Po skuciu chodnika pod którym przebiega przyłącze okazuje się że rura fi 100 jest zainstalowana za płytko (10 cm pod pow. ziemi), została tam zainstalowana już uszkodzona (spłaszczona), zamarzający grunt spowodował jej dalsze spłaszczenie (po wyjęciu miała grubość ok. 3 cm). Następuje oczywiście wymiana itd.

Tak gdzieś przed końcem zimy przy mrozie –26 st zamarza połowa rur wodociągowych (2 cm ocieplenia kłania się ! Rury prowadzone w ścianach zewnętrznych. ). Na szczęście nie popękały. W międzyczasie, chcąc mocniej dogrzać chatę zagotowujemy wodę w instalacji – na początku panika, bo cała instalacja CO zaczęła się trząść i hałasować jakby miało cały domek wyp.....ć na orbitę (szkoda że tak się nie stało). Intensywne wietrzenie opanowało sytuację, a my już wiemy że kocioł i instalacja są niestabilne jak czwarty reaktor w Czarnobylu (późniejsze założenie pompy obiegowej poprawiło sytuację).

Tak na koniec przytoczę jeszcze kilka smaczków tej epopei:

- instalacja elektryczna w niektórych miejscach wykonana nie z drutu ale z linki (jak przewód do lampki nocnej)

- betonowy daszek nad wejściem to nic innego jak warstwa starej boazerii zalana 3 cm warstwą czegoś co wygląda jak beton

- okoliczni sąsiedzi nagminnie wylewali szambo za płot, na drogę, sobie na posesję (!) Do momentu aż zrobiliśmy „karczemną” awanturę i postraszyliśmy nasłaniem ‘inspekcji ochrony środowiska’

- jeden z pomysłowych sąsiadów pewnego razu zaczął wyrównywać drogę (wtedy była szutrowa) pokruszonym eternitem. Mój półgodzinny wykład o szkodliwości azbestu absolutnie nie trafiał do kolesia, ba, zaczął coś mamrotać żebym nie zadzierał z sąsiadami. Potem to posprzątał i wyrównał sobie tym gównem wjazd na działkę (dureń)

 

Nasza martyrologia skończyła się sprzedaniem nieruchomości pół roku temu. Wiem że to niezbyt uczciwe wciskać komuś taki shit ,lecz albo byśmy upłynnili ten dom albo by nas „zjadł” do końca. Na pewno nas to zahartowało. I teraz możemy zostać ekspertami budowlanymi.

Pozdrawiamy i przestrzegamy.

Najbardziej naiwni na świecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 118
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

wpierw pomyślałem, że jaja sobie robisz,

 

ale jeśli to prawda to ..., to nie wiem co powiedzieć.

 

Ale jedna z filozofii ( religii - celowo nie wymieniam ) mówi iż wszystko co nas spotyka ma swój sens.

 

Może dzięki tym doświadczeniom, następny Twój dom bedzie naprawdę NAJ !

 

Czego ci życzę.

 

Cz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To horror. Współczuję bardzo, ale mam też nadzieję, że za rok nie przeczytam takiego samego postu od nowych właścicieli "w gorącej wodzie kąpanych".

Życzę powodzenia przy budowie normalnego domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no...faktycznie początkowo faktycznie można nabrać wrażenia że sobie jaja robisz....

Wiem, że to była sprawa bardzo dręcząca...ale czytając to aż mi się łzy ze śmiechu cisnęły...swoją drogą masz talent do komicznego przedstawiania dramatu...

 

Ale, patrz.....że tyle tego spadło na jedną głowę....

Ale tak to bywa jak widać..........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To straszne i współczuję, ale napisałeś to tak, że nie umiałam powstrzymać rechotania. Może zacznij pisać tragikomiczne opowiadania? Zbijesz na tym kasę i wybudujesz sobie super domek z wszystkimi szykanami!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre na scenariusz filmu lub książkę.

Niedobre by przeżyć.

 

Czasem lepiej pomieszkać w małym, ciasnym mieszkanku bez większych niespodzianek. Znam ludzi, którzy sprzedali mieszkanie, kupili stary dom i po podobnych problemach przeprowadzili się do rodziców, a kasy na generalny remont nie ma (trzeba spłacać kredyt), zaś bez remontu mieszkać się nie da.

 

Dobrze, że są takie teksty na forum, bo czytając o samych sukcesach forumowiczów można by odnieść wrażenie, że wszytko się udaje. Nic tylko buduj lub kupuj chałupę i remontuj.

 

A jak widać, zzasem lepiej mieszkać w ciasnym mieszkanku.

 

jest taką naszą narodową przypadłością "zaprzyj się, a postaw się" Niemcy (rodowici) kupują mercedesa gdy stać ich na trzy mercedesy, a Polacy, gdy mają odłożone 10%. A potem "mądry Polak po szkodzie"

 

Cóż, przy sprzedaży trzeba było wspomnieć o problemach jakie mogą czekać nowych włascicieli. Może nie po to , by ich straszyć, ale by przygotować. "Traktujcie innych tak, jak sami chcielibyści być traktowani"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dolŕcze nowe opowoiadanko z serii tragikomicznych, ale moje skonczylo sie lepiej.

 

Otoz przymierzalam sie do kupna dzialki. Pojechalismy na umowione spotkanie i naszym oczom ukazal sie sliczny placyk. Bylam zachwycona, pani z nieruchomosci zreszta tez. Juz dochodzilo do podpisania umowy kiedy, zanim powiedzielismy ostateczne tak, postanowilismy jeszcze raz samotnie, bez kompani posrednikow obejrzec nowy nabytek. Lazimy sobie, lazimy, az tu nagle patrzymy - dwa doly wielkosci 1,5 m srednicy i w glab tyle samo ukryte w trawie. Nie ma co mowic, dosc wysokiej, wiec mozna bylo je przeoczyc. Dodam ze dzialeczka bynajmniej nie na odludziu. Z jednej i drugiej strony sŕsiedzi. Wiec wiedzeni ciekawosciŕ pytamy jednych.

- A co to za doly?

- Odpowiedz; Panie ja nie wiem, ale ta granica dzialki to nie jest taka jak tu stojeŕ te ploty, Pani to przemierzy lepiej, bo tu jakies byly problemy.

 

Wzywamy geodete, ktory stwierdza, ze istotnie nasza dzialka powinna byc troche wieksza i kolejny sasiad postawil sobie plotek nie tam gdzie trzeba. Idziemy do sasiada uzgodnic granice i co sie okazuje.....

 

Baba rzuca sie na ziemie i krzyczy : Nie dam, po moim trupie i tp. jak w filmie. Nieco skonsternowani pytamy corke o co chodzi i staramy sie udobruchac przyszlych sasiadow, ze ok nie bedziemy walczyc. Pani juz nieco oswojona pyta nas czy aby na pewno chcemy kupic to bagno?. Jakie bagno - pytam? O co chodzi?

 

Pani mowi: Przeciez tu ida dwa zbieracze melioracyjne i sa dwie studzienki do ktorych schodza sie wszystkie rury z okolicy, nadodatek ciagle zapchane. Wiosna to kaczki sobie plywajŕ - istny staw!!!!!!!! Jej to nie przeszkadza bo ona ma tu pole uprawne.

Oslupielismy. Dzialka oceniona na 80 tys.

 

Jak wam sie podoba uczciwosc sprzedajacego? Dodam, ze w melioracji pytalismy o te dzialke, nikt nic nie wiedzial lub nie chcial powiedziec, w planach nic nie bylo. Potem okazalo sie, ze rury nie sa poprowadzone legalnie i wlascicielka toczy sprawe aktualnie w sadzie, wiec ksiegi wieczyste niczym jeszce nie obciazone. Zmeczona licznymi sprawami postanowla sprzedac placyk nie mowiac nic nikomu.

 

Dodam, ze pojechalismy wiosna sprawdzic ten mit o kaczkach bo nie chcielismy wierzyc. NIE KLAMALA!!!!!!!!!!!!

 

Nie tylko kaczki ale i zaglowki plywac mogŕ. :evil: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

naiwny, wierzę ci bo takie rzeczy się zdażają, często nieuczciwi partacze buduja domy z czego popadnie, dosłownie jaki materiał nawinie im się pod rekę, po czym pieknie tynkuja i wykanczają na zewnątrz, żeby był efekt i sprzedają z duzym zyskiem poprostu ruinę.

 

Z etycznego punktu widzenia, jestem przeciw że sprzedałeś taką ruine nastepnym ludziom, doskonale wiedząc o stanie domu! Czyli dokładnie tak jak ciebie wrobili, tak i ty wrabiasz innych :evil: !

 

Ale z drugiej strony mam bardzo bliskich znajomych, którzy mieli zblizone perypetie (dom bez żadnej wentylacji, zero ocieplenia w ścianach, ściany wymurowane z czegos jednowarstwowego pokryte plesnia, grzyb na ścianach, skopane instalacje itd) i oddali sprawe do sadu, procesuja się z byłym właścicielem już kilka lat, a sprawa nie posuwa się do przodu, władowali juz w same remonty ok. 150 tys i końca nie widać. Także trudno tu powiedziec, co lepsze, cierpieć i bulić, czy...pozbyć się problemu wrabiając innych w kanał.

 

Swojego czasu taki dom kupiła Agata Młynarska, było to opisywane w Ładnym Domu, rezydencja, która miałabyć rodową siedzibą w efekcie okazała się ...obudowanym domkiem letniskowym z ...10 -cio centymetrowym fundamentem !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ano nie pomógł...

a a propos szczegółów to pamiętam, ze dom kupowała sama, bez pomocy męża (pare lat temu jak jeszcze byli małżeństwem, bo zdaje się sa po rozwodzie), poprzez agencje nieruchomości, na dachu był eternit, na tym blachodachówka, be zadnego coieplenia, okna skrzynkowe, ogrzewanie elktryczne, sciany-nie pamietam chyba cegla dziurawka 1 warstwa, dom kupiony latem, zima zamarzała im herbata w szklankach, dom caly zaczal poprostu pękać i walic sie-na remont wydali wiecj niz na zakup nowego!

 

Jakis czas temu w mediach bylo tez glosno o znanej piosenkarce, ktora sprzedala dom z dzialka w W-ie, ktory byl w miejscu planowanej drogi szybkiego ruchu. Sprawa caly czas w sadzie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspolczuje Ci ogromnie.

 

 

amy znajomych, ktorzy chca kupic stary domi uwazaja ze to jest tansze niz budowa nowego. My im to juz pare razy odradzalismy ze wzgledu na to ze stare domy to stare technologie i ciagle remonty, pokazemy im Twoje opowiadanie moze to ich przestrzeze.

 

A swoja droga masz niezly styl pisania:)

 

Powodzenia na przyszlosc:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...