MusiSieUdac 23.06.2011 19:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2011 (edytowane) Podobno zaczal sie dlugi weekend. Mowie do Miska: - a co to jest "Długi weekend" a on do mnie: - a co to jest "weekend" No to sie dogadaliśmy Z racji tego ze oboje z Michem znow garowaliśmy, a dziecko nam zgłodniało ( my możemy cały dzien o wodzie i wafelkach jak wielbłądy), zadzwonilismy po pizze, w sluchawce głos mowi, ze "DŁUGI WEEKEND" i trzeba czekać do 45 minut. Bozze to ktoś ma weekend. No dobra, dziecko głodne to złe dziecko, trzeba było coś ugotować. Frajda dla całej trójki bezcenna, i zmywać nie trzeba:) Było ognicho http://img94.imageshack.us/img94/4360/23062009993.jpg i moj pierwszy dzieciak na swoim miejscu, oto zebro numer 4. We dwojke to wciagnęliśmy - nie pytajcie jak Lekcja 44 Kielbasa na patyku, garnki na stropie, długi weekend, ktory jest za krótki - bezcenne. Za wszystko inne zapłacisz w hurtowni budowlanej:D PS. A nie mowilam, ze bede miala kolorowa terive:D Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 25.06.2011 21:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2011 Dzis doszłam do wniosku, ze jakaś mało zdecydowana chyba jestem. Jak kobieta przed lustrem i z dylematem "Nie mam w co się ubrać". Na poczatku chciałam monolit, potem terive, a teraz jak popatrzyłam na swój strop to wyszło, że mam monolito-terive i to kolorową. Na ten kosmiczny strop policzyliśmy stemple, pożyczylismy więcej. Mialo wystarczyc, tak ze sasiadom mozna coś podszalować z rozmachu. I co?? Miało, miało ale się...ze ... Mało. Ja dokręcałam dziś na gorze zbrojenie - jako, ze dostałam funkcje zbrojarza (i pewnie już tak zostanie do końca budowy), a chlopaki szalowali pod te monolity tak zaszaleli, ze wszystkie stemple mi zuzyli, a została im jeszcze wylewka, belka na schody i kawalek terivy. Kazałam im zaszalować to, tym drewnem co jest. I co? I sie zawzieli powiedzieli, ze NIE...normalnie bunt na pokładzie. Gdzie ja im stemple w sobote wieczorem na niedziele znajdę i to 15 sztuk. Rozumiem jedną, dwie to poszłabym wycięła toporkiem sosenkę. Ale 15..?? 15-tu sosenek to nie dam rady. No i co..? I wyjscia nie mialam, znalazłam. Przypomniało mi się, ze nasz niedoszły ciesla ( zamówiony, odmówiony - takie zycie) mial się budować, kol maj best ciesla - I co?? Ciesla ma, ciesle dwa razy w zyciu na oczy widzialam, ale z ciesla sie polubiliśmy, ciesla pozyczy, ciesla bedzie mial u nas prace jak w koncu wykształciuchy kredyt wezmą, cieśla jest spoko. Juro smigamy przyczepką po 15 sosenek Odmiana żeńska zbrojarza? Zbrojarka:) http://img840.imageshack.us/img840/9527/250620091010.jpg Lekcja 45 Kiedy niemożliwe staje się możliwe, to wcale nie znaczy, że dokonałaś (eś) cudu. To znaczy, że w końcu się postarałeś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 26.06.2011 20:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2011 Jesli komus sie wydaje ze kosmiczny strop to jakas zwykła, szara teriva. To jest w błędzie. Na naszej już chyba tylko zasmażki brakuje. Wszystko tam mamy i duże żebra, i wylewki, i stal taką i siaką, od wyboru do koloru. Swoje miejsce dziś dostały następne moje dzieci, zebra 2 i 3, a pomiedzy nimi jak pomiedzy wódkę, a zakąskę, wylewka żelbetowa. Kręciłam ją i klęłam pod nosem, chlopaki zrobili szalunek pod inna wylewke sosenkami od ciesli:D Zebro 2, 3, wylewka2, słup i wymian i nadgarstek w bandażu elastycznym http://img685.imageshack.us/img685/1286/260620091020.jpg Stan na dziś http://img62.imageshack.us/img62/8426/260620091026.jpg Dochodzimy do schodów, myśle o nich i czuję jak neurony zderzają sie ze sobą i niesie puste echo. Zero pomysłu, nawet nie mam malutkiego zielonego pojęcia jak je zrobić.... Lekcja 46 Brak pojęcia może skutkować brakiem schodów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 27.06.2011 07:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2011 (edytowane) A sie pochwale:) Kierownik dziś był i posprawdzał. Znow noc nie przespana, ja jakaś przejmująca ostatnio jezdem, normalnie miętka się robie. No nic, czekam na jego telefon. Dzwoni, odebrać - nie odebrać, a jak każe rozkręcać to co skręciłam?? No nic odbiorę. - Dzien dobry Panie Kierowniku (MSU)- Dwa słowa ( Kierbud)- Tak?? ( O Bozsse a jednak bedzie kazał rozkręcać)- Pełen profesjonalizm. Jeden z lepiej zrobionych stropów jakie widziałem, szacunek Znów wykształciuchy zaskoczyły swojego kierownika:D:rotfl: Edytowane 27 Czerwca 2011 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 01.07.2011 07:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2011 (edytowane) Doszlismy do schodow. I tu zaczely sie schody. Bo nie wiemy jak, bo cieniaki jestesmy i mozemy spaprac. Moze by tak kogos wziac do tych schodow, a moze by tylko laczniki zostawic. Druga wersja odpadła bo od razu miałam wizje, ze jak zostawimy to na swiete nigdy nie zrobimy tego i do konca zycia czeka nas drabinka, i ja taka siwa, na trzęsacych nogach zadzieram kiecunie i ganiam po tej drabince. No dobra, to szukamy Pana do schodow. Przemiły Pan mowi 3500, o matko za dwa dni pracy!! To chyba jacys celebryci mi te schody beda szalowac. Przez noc przysniło mi sie ile to ja za te 3500 moglabym kupic na obecnym, sezonowym sale i mówie Michowi "Spróbujemy. Jak sie nie uda to damy sobie spokój" ( za każdym razem mu tak mówie). Siedziałam ja bidulka dwa popołudnia i liczyłam, wysokość, szerokość, tangensy, Pitagorasy, szerokość w pasie, długość nogawki i statystyczna średnia buta. Eureka - mam, mam rozliczone. Pojechali my wczoraj z kreda buchniętą dziecinie ( jak żle zrobię to zmażę), kątownik, miara i bazgramy na scianach schody i co?? Próba generalna i tańce pogo i radość, bo zgadza się, a potem... patrze, patrze i mówię ale jak to...nie wierzę oczętom swym własnym. Otworze drzwi do piwnicy na parterze i od razu schody w dół. Przecież ja co 10 raz zaliczę glebę, nie wspominając już jak Michu mnie odwiezie po pogaduchach z Izunią, to już na pewno spadnę ( ja to się wtedy mogę nawet o podłogę potknąć) Musi byc ostani przed drzwiami jako podest ( tak ze dwa stopnie zusammen) zeby mozna było spokojnie drzwi otworzyc i noge swą powabną postawić. I od nowa liczę i może być tak, ze my bez schodów ostaniemy na starość Lekcja 47 Ostatnio się czujemy z Miskiem jak Pat i Mat - sąsiedzi z bajki jeszcze czechosłowackiej. Ja drapie sie po głowie, on przybija mi piątkę, a schody nadal nas prześladują. Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 05.07.2011 06:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2011 Zeby nie było tak, że wszystko idzie według planu. Przyszły deszcze niespokojne i niepokornie zmyły plany, a razem z nimi zmyły tez schody wyrysowane a nowo. Obecnie jak wchodze do piwnicy czuje sie jak w jaskini, ciemno i kapie na głowe z pustaków, na chudziaku oczywiscie tez woda, brakuje tylko nietoperzy, stalaktytów i stalagmitów, nawet moje rysunki na scianach wygladaję jakby ludzie pierwotni tam żyli. Ale swidrujac pomiedzy nieustannymi dostawami wody udało nam sie zrobic belkę zelbetowa jako wzmocnienie pod schody na dole, rozmierzyc poziom stropu - (od 2-4 mm róznicy, spodziewałam sie w centrymetrach, wiec miłe zaskoczenie:D), a wczoraj jak popołudniu w końcu się rozjaśniło zarzuciliśmy zaprawą szczeliny pomiedzy scianami a stropem. Robota irytujaca, najpierw rzuca sie zaprawe z gory ( jak nie zleci przez szparę w dół to dobrze), pozniej od od dołu ( co drugi raz ląduje na rzucaczu), a pozniej to wszystko trzeba ładnie wyrównać. Tam gdzie nie dawałam rady kielnią ( np pod belki), musiałam upychać ręką, efekt plastry na wszystkich palcach prawej reki. Lekcja 48Człowiek planuje, a deszcz plany psuje:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 07.07.2011 07:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2011 (edytowane) Ostatnio zaczęłam zapadać na chorobe wiencowa, niby wieniec ma byc w szalunku,bo kazdy ma takie cuda wianki, ale jak go zaszalowac to cisza. Nawet kardiolog nie wie. W ostatecznosci mozna deski przykleic do sciany na super glue, ale w Ruchu nie mieli hurtowej ilości. Oto jak sie zaplata kosmiczny szalunek wienca : 1) Zbic blat szerszy o jakies 10-15cm niz wysokosc mierzona od powierzchni sciany nosnej do finalnej wysokosci stropu ( wysokosc H) 2) Przygotowac dwie deseczki na wysokość H 3) Przybic te deseczki do blatu od wewnetrznej strony licujac z gorna powierzchnia ( nie zabijac gwozdzi do konca, zeby potem móc łatwo je odczepic), 4) Oprzec blat o sciane, opierajac go na tych deseczkach 5) Jeden ludź trzyma blat, a drugi wiertara kołkuje dol blatu do sciany 6) Odczepic deseczki 7) Wierzch szalunku lata jak Żyd po pustym sklepie, wiec złozyc drut wiazalkowy na trzy i powiazac go z belkami, slupami http://img685.imageshack.us/img685/8929/060720091096.jpg 8 ) Od dolu wieniec mozna zaprzec jeszcze kantowkami 9) Na koniec kopnac szalunek i sprawdzic czy sie trzyma 9) Super glue uzyc do rozdartego buta,ktory zaczepil sie o zbrojenie stropu Historia lubi sie powtarzac, dealine sobota 8 rano a my mamy mase rzeczy nie dokonczonych, dokladnie parszywa 13-tke nie dokonczonych spraw ( spisałam) i nie wiem czy sie wyrobimy. Zostały nam dwa wieczory po 18, w tym jutro ma znow padac. Jakby tego bylo malo, nie mamy trzeciej osoby do pomocy przy zalewaniu. Trza zrobić casting, bo watpię by Michu mi uwierzył jak mu powiem daj spokoj, damy rade - nie takie stropy zalewałam ! ADRENALINA, zaczyna sie...juz mnie nosi Belka na schody przed tunningiem http://img855.imageshack.us/img855/6213/060720091076.jpg i po http://img202.imageshack.us/img202/1026/060720091100.jpg Winowajcy zdartych palcow, zaklejone zaprawa szczeliny pod belkami i pustakami http://img36.imageshack.us/img36/3598/060720091091.jpg Otulina pod zbrojeniem no i poziom:D http://img88.imageshack.us/img88/9730/060720091078.jpg http://img840.imageshack.us/img840/783/060720091081.jpg Lekcja 49 Ryzyko jest siostrą budowy, wchodze na sciane stąpając pomiedzy strzemionami wienca i mowie, spadne czy nie?? Staje na belce - i mysle złamie sie czy nie? Nigdy w zyciu stropu nie zalewałam i mysle zaleję czy nie? Zdążę czy nie?? Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 09.07.2011 13:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2011 (edytowane) Najszybszy poranek w zyciu za mna, szczerze to nawet nie wiem co sie dzialo, tak szybko wszystko sie dzialo. Wiem, ze ledwo co skonczyłam polewac woda pustaki i pojawila sie pompa. W sumie wszystko zajelo 20 minut, nie wiem nawet kiedy podłaczyli druga gruche. Dobrze, ze dal rade byc przy zalewaniu moj brat (zreszta ten strop to glownie zasluga jego pomocnej wiedzy i umiejetnosci) Gdyby nie on, na pewno bysmy nie dali rady sami zrobic tego stropu. W połowie betonowania Michu bardzo zle sie poczul i musial zejsc ze stropu bo zaczelo sie robic niebezpiecznie (adrenalina, wysilek , zdarza sie najlepszym). Zostaliśmy z bratem tylko we dwojke, on przy pompie, ja raz z wibratorem, raz przy grabiach i łopacie. Totalny hardcore. Potem on rownał, ja mierzyłam i rograbiałam. Po wszystkim myslałam, ze umre z wysilku. Po wszystkim, w pół żywa grabiami podtrzymywałam głowe, zeby mi nie odpadła Kiero mowi, bez wibratora do stropu nie podchodzic. Ja mowie Panie kierowniku,ale ja naprawde nie uzywam:D Kiero mowi, to przyjsc do mnie pozycze Tu lekko sie zdziwiłam, no bo rozne rzeczy slyszałam na panienskich wieczorach, no ale zeby Kierbud miał. Wiec dorwałam sie do wibratora I powiem tak o ile pompe ciezko utrzymac w ryzach to zapadajac sie nogami w beton ledwo co utrzymywałam wibrator, było to dla mnie wrecz w granicach fizycznej wytrzymalosci. W pewnym momencie myslałam, ze sie rozpłacze, wibrator walił jak szalony,nie miałam sił juz do niego, co chwile łapałam tez łopate, ale zacisnelam zeby i wytrwałam. To chyba pierwszy wibrator, ktory tak zajechał kobiete:cool: Operator i kierowca betoniarki oczywiscie pekali ze smiechu jak zobaczyli mnie wdrapujacą sie na strop, po wszystkim wygladali juz lekko zaszokowani Sadze, ze beda musieli sie napic, zeby zapomniec:D. A ja po wszystkim byłam jak Lara Croft i jej wibrator:D Na koniec brat sam juz konczyl wyrownywac, ten facet ma sile Pudziana http://img804.imageshack.us/img804/769/090720091121.jpg Lekcja 50 Dziś przekroczyłam bariery swojej fizycznej słabości, siła tkwi w myśleniu Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 13.07.2011 20:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lipca 2011 (edytowane) IZOLACJA, a produktów do popełnienia tyle, ze łatwiej mi było wybrac imie dla dziecka niż tą cholerna izolacje. Kładłam sie spac, a z pod łóżka wyłaziły groźne lamdy i mówiły zobaczysz będzie zimno, bedzie wilgotno, piach zmiażdży styropian, a na koniec i tak Ci to wszystko zgnije. Ja rozumiem, ze z moja psychika nie najlepiej i to postepuje, no ale zeby styropian sie snił po nocach zamiast jakiegoś masazysty?? W koncu padł wybor i nie ma co sie dociekac w tym przeliczen ( jakos nie wierze w te tysieczne ułamki), ja po prostu chciałam się wyspać i nie straszyć ludzi rano swoimi opowiesciami o tym co mi sie sniło. Wiec zamowiłam gdzie najblizej, najszybciej, oczywiscie kosmicznie drogo, (jak wszedzie). Zaczelismy od fasety, idealnie sie sprawdziła puszka od piwa ( nikt sie nie chce przyznac, kto pil Okocim z Biedronki za 1,99:)) Wiec zwalmy to na kogos nieobecnego,na przyklad na tescia Gruntowalismy rozcienczonym dysperbitem. Jak tak sobie mazałam, to pomyslałam jakie te swinstwa na rozpuszczalnikach przy ławach były straszne, nie do porównania dysperbit łatwiejszy do nakładania. Jak już skonczylam wygladałam w kropki, ciapki, czarna, brudna i wyszlo na to, ze zadna różnica, po jednym i po drugim chodzę niedomyta.( Przy okazji maznęłam ponownie scianke fundamentowa ) http://img39.imageshack.us/img39/4854/zdjcie162ko.jpg A teraz jak sie przelicza pieniadze podczas budowy: Nie miałam z kim dzisiaj zostawic Mlodego, do pracy tez musiałam isc wiec zabrałam go ze soba. Jak juz zrobił konkretna rozpierduche i wszyscy mieli dosc, zostawilismy bałagan i zmyliśmy sie wczesniej. Poszlismy cos przegryźć i jakoś tak dziwnym trafem znaleźliśmy sie w Zarze (ciekawe jak? ) Mlody wparowal, wziął w jedna reke bluze, w druga buty i oswiadcza zadowolony " Ja juś wyblałem moziemy juź isc". Ku mojemu zaskoczeniu czarne, skorzane trampki i marynrska bluza. Powiem tak, jak juz mi sie mozg do konca zlansuje, wiem kto bedzie mnie ubierał na starosc. Duma mnie rozpierała, ze moj trzylatek ma taki dobry gust. Niestety właczyl mi sie kalkulator, bluza trzy worki kleju do styro, trampki 5 workow. Przeliczyłam ile mozemy zachachmęcić. Zwiekszy sie wydajnosc kleju na metr kwadratowy to starczy na bluze. Lekcja 51 Odkad zaczelam sie budowac włączył mi sie dziwny kalkulator,mianowicie przeliczam wszystko na worki cementu, bloczki, kleje i tym podobne. Podobno to normalne, o ile sie nie zaczyna pytac w sklepie " Ukhmm, przepraszam a ile metrow folii kubelkowej kosztuje ta torebka??" . Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 16.07.2011 20:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2011 Jeśli, ktoś kiedyś równie mocno uderzy się w głowę jak ja i wpadnie na cudowny pomysł żeby mieć piwnicę, a potem na głupszy pomysł, żeby samemu ją wybudować to serdecznie pozdrawiam i zapraszam pożyczę swój zapasowy kaftan bezpieczeństwa:lol:. Zamazaliśmy to cholerstwo dysperbitem, o ile do 1,5 metra jest ok to wszystko powyżej masakra. Łatwiej mi jest napisać gdzie tego lepiszcza nie miałam, niż gdzie miałam, a zakumuflowałam się od stóp do głowy, a i tak byłam cała czarna. Wracaliśmy do domu jak dwa lepkie murzyny z Dżamajki. Jak już się nażarliśmy tego dysperbitu do woli ( w ustach też był, no ja nie wiem jak,ale był) to dziś zaczęła się bajka. Termoizolacja. żyć nie umierać. Dociąć styropian albo i nie, nałożyć klej, docisnąć. No tak to można pracować, czysto i pada ciepły śnieg, i ten śnieg jest wszedzie, i tak świątecznie w środku lata i lecą te białe kulki. I nie wiedzieć czemu do ust, włosow i oczu też lecą. Położyliśmy dziś dwie ściany i nażarliśmy tych białych latających, (wg Młodego to był ciepły śnieg ), a potem doszliśmy do wniosku, ze nie jest tak zle i jeszcze troche to może wyjdziemy z Ziemi, bo z siebie to już dawno wyszliśmy http://img219.imageshack.us/img219/6914/160720111154.jpg Lekcja 52 Styropian jest zjadliwy, podobnie jak dysperbit. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 20.07.2011 20:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2011 (edytowane) Piwnica wyglada jak termos w kropki. Z Miskiem mamy teraz wszystko czarno na białym i powoli zaczęłam się obawiać, że układanie styro zostanie naszym nowym, rodzinnym hobby. Na szczęscie nie... Zajelo nam to sobote, niedziele i trzy popołudnia po 18-tej. Wyglada całkiem cieplo, tam gdzie robiliśmy już resztkami sił widzę nierownosci,a raczej kłują mnie one w oczy, ale wcisniemy piankę, zatrzemy i po paprokach nie bedzie sladu. Siły nas kompletnie opuściły i jęczymy jak dwa stare dziadki. Najgorsza była klatka schodowa, gdzie popełnialiśmy wycinanki kurpiowskie oraz dosc problematyczna tylnia sciana z kaskadami, poniewaz kompletnie nie ma tam miejsca na dwie osoby, a tym bardziej na manewry styropianowo-klejąco-doklepujące. Wczoraj przy tej tylniej scianie jak sie huknęłam w łokieć i to akurat w to miejsce gdzie prąd przechodzi, przy czym wyprodukowałam go jak mała elektrownia i mogłabym co najmniej troche zarobić na Enei, albo wspomóc dwa rzędy latarni na ulicy. Powyzsze hukniecie spowodowało, ze uszła ze mnie czesc energii kosmicznej poniewaz zaczynam sie rozczulac nad sobą i marudzic, że kiedy w końcu wygrzebiemy się z Ziemi, bo lekką to ona nie jest.. http://img851.imageshack.us/img851/2809/180720111162.jpg A tak Michu schodzi z naszego stropu, ja nie chce krakać bo pod nim jest dziura na 3 metry, ale niech on sobie nie myśli, że jak będzie miał gips, to go do roboty nie zagonię Lekcja 53 I pamiętajcie, żeby się nie uderzyć w to miejsce gdzie prąd przechodzi Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 27.07.2011 07:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2011 (edytowane) Pogoda znów dała się we znaki i lunęło jak w porze deszczowej na Sawannie. Podlało tu i owdzie, a przy okazji dopiero co polozony styropian, zostawilismy wszystko zeby podeschlo, od razu wynoszac kilkanascie wiader wody z chudziaka i w koncu przymusowo dostaliśmy kilka dni wolnego, normalnie jak L4 z pracy. Odkad zaczelismy budowe wolnych chwil niet, ale za pernametny brak czasu i owszem. Wiec pindrzenie sie pamietam jak przez mgłę z zamierzchłych czasów i chodzimy jak para kiepsko domytych ludzi ( czyt. brudasy). Ostatnio strzeliła mi pianka, jak chciałam załadować ja w pistolet i teraz juz wiem, ze trzeba ją od razu usunać, bo jak zaschnie jedyna metodą jest spiłowywanie tego ścierwa pilniczkiem badz wersja dla bardziej zuchwałych - papierem sciernym brrr. Wiec od łokcia po czubki palców płakałam i piłowałam. Generalnie w pracy na paznokciach mam obowiązkowo kolorowy ( najlepiej ciemny) lakier, bo przykrywa wszelkie pozostałości po dysperbicie. Po budowie zawsze coś trzeba - bankomat, zakupy itd. Wiec jak dwa paproki w ciuchach od haute couture (tu dziura, tu zaczepione, ubabrane klejem, z przyklejonym kawałkiem czegoś nie zidentyfikowanego, bo ja sie ciagle o cos zaczepiam i przyklejam), z kulkami styropianu we wlosach wyskakuję z samochodu i daje susa do bankomatu (zanim mnie ktoś zobaczy), znając zycie mijam znajome twarze, wiec do sklepu ide i jest mi juz wszystko jedno, czy ktos mnie rozpozna byleby dorwać bułke, chleb i nie paść z głodu zanim zapłacę. Dlatego jak w sobote poszlismy na 60-tke tescia, ktora okazała się de facto niezłą dżamprą i ogarnęliśmy się, to aż nieswojo się czuliśmy. Od marca to pierwsza impreza na jaka sie wypuscilismy ( na to tez nie ma czasu) w niedziele niestety ogarnęła nas kac-niemoc i wzieliśmy sie do pracy dopiero po weekendzie Ale za to wrociła do mnie energia kosmiczna, szaleństwa mi trza było Wiec naładowani pozytywnymi wibracjami umca umca i innym disco zaczelismy klasc siatke i klej. O dziwo, przyjemna robota, a moze checi wieksze.. http://img32.imageshack.us/img32/4318/260720111184.jpg Młody strasznie chce pomagac, wiec przy jego "pomocy" wydajność kleju żadna Jaki tatus taki syn, obydwaj z wyciągniętymi językami hahahah http://img850.imageshack.us/img850/9641/260720111179.jpg Lekcja 54 Poza budową istnieje też jakieś życie, ludzie są czyści, mają czas i co gorsza pieniądze na pierdoły. Na szczęście kiedyś będziemy tacy jak oni:) Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 01.08.2011 21:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2011 (edytowane) Chwilo trrrrrwaj, wyszło słońce - taaaak słonce. Po nieprzerwanej porze deszczowej w końcu przestało lac. Ale zeby nie narzekac jak to Polak ma w naturze to doszukałam sie czegos dobrego w tych deszczach niespokojnych. I gdy juz miałam się zdenerwować na te deszcze,... pomyślałam sobie, ze w końcu przetestowałam swoj wykop w warunkach maksymalnie-ekstremalnie mokrych i pomimo, ze nalało do srodka na chudziak (a wydawalo mi sie, ze szczelnie przykryłam dziure na schody, z naciskiem na wydawało) to z wykopu stawu nie zrobiło. Woda nie stała, tylko sobie ładnie wsiąkła w piasek, a z chudziaka wynieslismy wiadrami. I nawet mi jakoś tak ulżyło, pomimo braku pracy. Ale z kolei brak fizycznego masochizmu na budowie niekorzystnie wpłynął na mnie, wszystko mi wypada z rąk, zrobiłam się rozkojarzona, nawet folię kubelkowa chciałam zamienic na płaską, z braku możliwości kupna wysokiej na 3 metry. No po prostu zrobiłam sie leniwa. Oł siet sobie pomyślałam, nie mogę byc aż tak rozluźniona psychicznie. Wiec w miedzyczasie zaprzyjaźniłam sie z alledrogo i kupilam folie 1,5m ( polozy sie na dwa). Przez weekend sciany podeschły i skonczylismy dzis zazbrajac styropian siatka i klejem.Wiem, wiem ze trwało to okropnie długo, bo wiecej nie pracowalismy niż pracowalismy i juz sie miałam zdenerwowac na te przestoje, ale.......potem sobie pomyslałam "Czy ktoś nas goni?". To już była ewidentna oznaka mojego mega lenistwa, bo normalnie bym klnęła. I tak trwałam w tej deszczowo- leniwej sielance, aż w końcu zbuntował sie moj kosmiczny duch zasilany energią słoneczną i zaprogramował nas na ten tydzien na: dysperbit, folia, rozszalowanie stropu ( mijają 4 tygodnie, tez nie wierzę, ze aż tyle) i sprzatanie dookoła, zeby mozna było zasypać, zanim samo się zasypie. A potem...... Lekcja 55 Deszcz wywołuje lenistwo, nie wiem jak, ale wywołuje. Myślicie, ze dlaczego leniwce mieszkaja w deszczowym lesie równikowym?? Modne szarości i wyszło na to, ze znów jestesmy trendi, dżezi i cosmo. http://img692.imageshack.us/img692/3167/010820111192.jpg Edytowane 1 Sierpnia 2011 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 02.08.2011 20:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Sierpnia 2011 (edytowane) Co to jest. Granatowe na szarym i szaleje z czarnym? Michu, ktory sie uparl, ze plan wykona choćby nie wiem co. To przeciez nie bede sie z chłopem kłocić i tym sposobem moj szanowny małżonek się dopadł do szczoty i lepiszcza. Co najmiej jak do baby, bo nie chciał sie oderwać od tego i sam zasmarował calą piwnicę. Przestalismy byc na szaro i zrobilismy sie na czarno, teraz to jest dopiero death metal. Jakby kogo interesowało czy szczota przezyla ,to napisze ze nie przezyła bliskiego kontaktu z Miskiem killerem:) Lejzi MSU w tym czasie zaciagneła jeszcze raz klejem scianę frontowa i wyrywala z synusiem chwasty, ktore porosły na naszych osobistych wydmach, z racji tego, ze wydmy niebawem beda ruchomymi piaskami . Pomocnik pierwsza klasa:) http://img64.imageshack.us/img64/2363/020820111195.jpg Lekcja 56 Śmiech to zdrowie, czyli.. Co to jest : czarne i kopie ?- Cień koparki Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 03.08.2011 19:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2011 (edytowane) Wyobrażam sobie zdziwienie okolicznych obszarników jak wyleziemy na powierzchnie zero. Siedzimy w tej dziurze jak czołowi działacze podziemia, otoczeni wydmami, nie widac nikogo, nie widac budowy, moze czasem tylko słychać i jak w końcu sie wynurzymy na powierzchnie to bedzie... "jeszcze wczoraj nic nie było a tu takie coś stoi". To będzie na pewno czad:lol: Jak to jest z ta piwnica i kosztami? Do rzeczy, piwnicę wymusiło na nas miedzy innymi ukształtowanie terenu i znaczne obnizenie drogi w stosunku do poziomu dzialki. Pomimo, ze sie przed nia bronilismy rękoma i nogami to innego rozsądnego wyjścia nie było ( bo kto by mnie posądził o rozsądne myslenie - projektantka pomyślała). Więc piwnica chcąc nie chcąc, z naciskiem na "nie chcąc" sama wyszła, a my tuż po niej wyszliśmy z siebie. Zaczęło sie liczenie kosztów, przeglądanie wszystkich wątków o piwnicach, podglądanie podpiwniczonych domów ( włącznie z ich włascicielami, ale ciiii:lol:). Niektórzy groźnie mówili "kosztowne" inni "a po co Wam piwnica ???", "Nikt już nie buduje piwnic" inni " eee tam koszty żadne dorzucisz kilka bloczków i bedzie cacy piwniczka", "piwnica to ciągła wilgoć", "piwnica to super sprawa". Głowa mi latała na lewo i prawo, uszy nastrzykiwałam jak zając gdy rozmowa była o owej, ale tak duża duża rozbiezność powodowała, ze nie dało sie uwierzyć komukolwiek. Teraz gdy zostało ją zasypać z pełną premedytacja mogę napisać " Piwnica to super fajna, sprawa, ale jej koszt to praktycznie koszt nastepnych dwoch kondygnacji" ( mowie o stanie surowym). Normalnie parter i poddasze bedziemy mieli teraz jak w promocji "dwa w cenie jednego". Wybudowanie jej kosztowało nas tyle co, będą nas kosztować materiały na poddasze i parter włącznie. Nawet po odjeciu fundamentow są to koszty, których z reguły nikt nie liczy ( a ja sie pokusiłam o dokladne zapisywanie), czyli mocniejsze ławy, dodatkowe zbrojenie w scianach, tylko kilka bloczkow dodatkowych to okazuje sie jakies 2000szt, schody, wyzsze kominy o całą kondygnacje, duza powierzchnia do izolacji, duży wykop, duży wykop do zasypania, dodatkowy mocniejszy strop ( mozna by wymieniac) i przede wszystkim praca, po której mam wrażenie ze moglibyśmy przeniesć fiata 126P we dwójkę, ba jakąś Tojkę albo Leksia też we dwójke bysmy dali rade podnieść Dzisiaj przyszła folia kubelkowa z wirtualnego świata i sie położyła na scianie, jakoś sama tak...tylko ja ze zmęczenia posiłkowałam się zastrzykiem glukozy:) Potem sama sie do połowy zasypała. My już mamy prawie wakacje ( Prawie robi różnice ) Lekcja 57 To co przychodzi najtrudniej, najbardziej cieszy. Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 04.08.2011 21:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Sierpnia 2011 (edytowane) Nikt nie mówił, ze bedzie logicznie. Trzeba zasypać i zapłacić - to co było już raz wykopane i zapłacone. Obdzwoniłam firmy swiadczace takie uslugie kopiąco-zakopujące i nikt ponizej 100 zl nie zjechał ( nie wiem skąd na forum sumy rzędu 70-80zl). Mało tego wszystkie terminy pozajmowane praktycznie do konca sierpnia. Polska jak długa i szeroka się intensywnie buduje. Jakbym wiedziała, ze koparę trzeba rezerwować jak bilet na Euro, to bym zarezerwowała, ale nie byłam doinformowana. Mowie do Micha, słuchaj ja tu kilka razy widziałam jak jeździła taka żółta koparka. Ktos chyba z osiedla ma taki sprzęt i zjezdza na wieczor do domu. On mi na to, ze ja mam rózne, dziwne objawienia i wizje, bo on nigdy nie widział nic takiego. No dobra, nie to nie, sam tego chciał - bedzie zasypywał łopatą - bo ja dwóch tygodni bezczynnie nie zamierzam czekać, moja religia mi na to nie pozwala:D. Kładac folie zaczelismy podsypywac sciany, w pewnej chwili nastawiam uszy i słysze pyr pyr pyr pyr, taaaa rzucam łopatę, skaczę przez rozwalone dechy i lęcę na góre. Patrze -jest! Jest! Jest moja żóła kopara. Dre się: Michu!!Michu!!!! Goń gościa!! Wtedy Misiek w te pędy rzuca łopatę, leci przez dechy, zaczepia sie koszulką, potyka, ale nic to nieustraszony leci dalej w trawach, niczym gazela. Podarta koszulka faluje mu na wietrze. Po drodze mija przestraszonego sasiada, ktory myslał, ze Michu tak biegnie do niego. Sasiad robi unik. Michu dopada koparke i sapie, Dzdzddień uhhh dooobry uhhhhh, tttto Pana uhhhhh kkkopaarkka??" Koparkowy sie zatrzymuje, patrzy jak na wariata. Nie wie czy walić od razu w łeb czy uciekać. W końcu ryzkuje i daje się szaleńcowi przywlec do nas na dzialke. No i złapaliśmy koparkę Ale czad, nie dość ze koparkę to i koparkowego:lol: A w ramach kontyunowania rytuałow masochistycznych polozylismy do konca folie kubelkową http://img221.imageshack.us/img221/851/040820111213.jpg Rozszalowalismy strop pod polowa domu ( Michu sie w koncu wyżył mogl do woli rozwalac szalunki) http://img225.imageshack.us/img225/2847/050820111219.jpg Przekopałam w koncu rure od wody na swoje miejsce I teraz zacznie sie sprzątanie. Boję sie, ze moze to potrwac dluzej niz sama budowa:( Lekcja 58 Szaleńcom nalezy ustępować!A bo to wiadomo co to takiego do głowy strzeli:lol: Edytowane 5 Sierpnia 2011 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 05.08.2011 20:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Sierpnia 2011 (edytowane) Dzis zastała nas folia na Ziemi, wziela i se grawitacyjnie spadła górna część- no tak po prostu se spadła. No zesz, bo my nie mamy co robic tylko klasc dwa razy ta samą folię i do tego w to samo miejsce. Jak juz sie uporaliśmy z folia. Zaczęło sie wielkie sprzątanie i zaczelismy wynosic z szopy, godzine jedną, drugą, a szopa jak pełna tak nie zamierza sie robic pusta. Zawaliliśmy cały garaż, a przepastliwa szopa jak moja torebka, co najmiej jakby podwójne dno miała nadal pełna. Bo zapchalismy ja wg schematu "No to sru". Troche pianki zostało to sru do szopy bo szkoda wyrzuć, folia sru do szopy na przydasie, kawałki papy od izolacji sru do srodka, młotki, packi i wszystko inne pozyczone na zawsze sru do szopy. Ale przynajmiej znalazly sie dziś moje legninsy, ktorych szukałam od dwoch miesiecy:) Bynajmiej jak juz wynieslismy wszystko Michu poczuł się w swoim żywole i wziął sie za demolke, ja za segregacje co gdzie. Jak dzis wspomniałam o tym w kometarzach, odezwał sie Martinezio jak głos Greenpeacu, ze mi sie na zwierzeta ma sie przydac szopa i zeby ją zostawic. Jedynym zwierzeciem jakie posiadamy obecnie jest wróbel, ktory jest codziennie na budowie, a ze łaskawie nie sra w srodku tylko pewnie u sasiadow to go polubilismy i ona nas chyba też. Trza wróblowi bedzie imie wymyslic. Wracajac do meritum, zbieram folie z szopy, a folia zaczyna mi sie ruszac w rekach, patrze a tam zwierz. Rzucam na Ziemie i dre sie jak nienormalna ( nic nowego:lol:) na całe gardło. Leci Michu jak jakis rycerz, ale bez konia ( tzn Michu nie rycerz) i krzyczy " Co sie stało??". Ja krzycze "Jaszczur, jaszczur". Michu krzyczy do mnie "Co mowisz??", ja krzycze "Jaszczur, tutaj na folii". Michu krzyczy "Gdzie", ja "No przeciez mowie, ze tu". Potem on krzyczy "Po co sie drzesz", Ja krzycze " Przeciez sie nie dre". A jaszczur siedzi na folii i łep mu lata to na mnie to na Miska i patrzy jak na debili. Mowie do mojego rycerza "Wez tego gada stad, bo ja sie boje" Michu podchodzi do Jaszczura i mowi proszacym tonem " Jaszczurko idz juz sobie stad",( rycerz co nie:cool:) a jaszczur nic - myśle albo nam sie trafił głuchy albo głupi. Michu rusza folią, a ten dalej nic - tylko tym łbem kręci. ( teraz to juz byłam pewna, ze głupi). W koncu polazł sobie, ale nie żeby tak od razu. Tak sie dzis zastanawiałam, czy nasza budowa jest aby na pewno normalna?? I czy inni Ziemianie tez tak mają http://img718.imageshack.us/img718/4518/050820111215.jpg Było - minęło,po szopie pozostało wspomnienie Lekcja 59 Jeśli myslisz, ze juz Cie nic w zyciu nie zaskoczy to sie grubo mylisz! Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 09.08.2011 06:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Sierpnia 2011 (edytowane) Oczywiscie mozna sie bylo tego spodziewac, byłoby za pieknie gdyby i koparkowy i koparka byli w sobote, po tym jak ze zwieszonymi jezykami tyralismy zeby zdazyc. Koparka, koparkowy i jego telefon zapadli sie pod Ziemie. Koparkowy najpierw nie odbierał, a jak odebrał to powiedział jak lovelas do dziewczyny po pierwszej randce "Odzdwonie" i jak to zwykle bywa nie oddzwonił. Wiec 3 dniach ( taaak trzech!!) bezkutecznego nawiazywania kontaktu z koparkowym od tej "tej żołtej co robi pyr pyr", powiedziałam : "A niech wjedzie do wykopu, tak żeby później wyjechać nie mógł " i dodałam "Idiota". Wczoraj uzbrojona w telefon zaczelam poszukiwania nowej zdobyczy i wyszło, ze kto ma koparkę ten rządzi, zeby sie nikomu nie wydawało, ze to takie oczywiste, ze dzwonisz, płacisz i wszyscy sa zadowoleni. Po kilku telefonach załamana dzwonie do naszej hurtowni, a raczej meza Pani z hurtowni, a ze maz taki se to odlozyłam go na sam koniec. Musze to opisac, bo nie spotkałam nikogo jeszcze z tak irytującą pamięcią krótkotrwałą, a raczej jej zanikami - Dzien dobry tu taka i siaka, my zaopatrujemy sie u Was. Żona mowila,ze z Panem moge o wynajeciu koparki porozmawiac..? - hęę, ale kto mowi? - taka i siaka, my sie budujemy tam i siam. To młode małzenstwo co sami budują ( Tu sobie schlebiłam ) - ahaaaaa! ( zajarzył) - szukam koparki do zasypania piwnicy - a gdzie ta dzialka??? - no tam i siam - aha, nooo to ja nie wiem czy ja bede mogl, no ale moze w srode - to ja rezerwuje ta srode, to na ktora mozemy sie umowic? - ale ja nie jestem pewien, czy w srode bede mogl, we wtorek tez nie, a dzisiaj ale pozniej??? - ( głupie pytanie) no pewnie ze dzisiaj nam pasuje, nawet lepiej - ale tam wszystko jest gotowe?? ( znow glupie pytanie) - jak najbardziej gotowe - to niech Pani zadzwoni tak ok poludnia to dam znac Przebieram nogami, wybija godz.12 - Dzien dobry tu taka i siaka, miałam dzwonic w poludnie - kto?? - no taka i siaka, rozmawialam z Panem o koparce, dzis do zasypania na ulicy takiej - ale gdzie ta dzialka? - no tutaj - aha to niech Pani zadzwoni tak po 14... brrrrrrr mija 14 -dzien dobry tu taka i siaka, miałam dzwonic po 14 - kto?? - no taka i siaka, rozmawialismy o koparce do zasypania piwnicy - ale gdzie ? - (no zesz!!!) tutaj i tutaj - aha to ja oddzwonie ( nastepny, ktory zaginie w wykopie z koparka i telefonem). Oczywiscie nie oddzwonił. Po pracy spotykam sie z Miskiem i mowie mu, dzwon do goscia bo ja zaraz mu wgryze sie w szyje. Michu dzwoni: -dzien dobry tu taki i siaki, maz takiej jednej. Zona rozmawiała z panem o koparce, to co mozemy sie umowic na dzisiaj - kto?? - no taki i siaki, żona rozmawiała z Panem o koparkce, dzis do zasypania piwnicy - ale gdzie ta dzialka? - tutaj i tutaj - aha to ja oddzwonie Michu sie patrzy na mnie, ja mowie "I co powiedzial, ze oddzwoni??" - "Nooo!!!". Nic to trzeba sobie dac spokoj. Jakas masakra, dojechalismy do domu, nakładam obiad -dzwoni telefon. "No to ja praktycznie jestem juz u Was na dzialce" Ja pi@#$le, obiad w odstawke, dzieciaka pod pache i nizczym F1 na dzialke, oczywiscie nikogo nie ma, zjawil sie po pol godziny, a moglismy zjeść tą gulaszową W koncu zasypał i szczerze mówiąć uwijał sie bardzo sprawnie, zajęło mu to ok 4 godzin pomimo bardzo złej pogody. A dzis, grabelki, łopaty, siatka. bedziemy sie rownac i grodzic To chyba dobry znak i zakochałam sie w naszej dzialce po raz drugi:) http://img810.imageshack.us/img810/2271/080820111236.jpg Koparkowy w akcji, zaczyna byc widac dzialke Lekcja 60 Pamięć krótkotrwała, to choróbsko, ktore niestety nie dotyka żon . Drodzy Panowie, kobieta pamieta nawet jaką sukienkę miała na sobie była dziewczyna męża 10 lat temu na imprezie i że napewno była to brzydka sukienka, nie wspominając juz o tym, ze 5 lat temu zapomniał o rocznicy:lol: Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 12.08.2011 10:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Sierpnia 2011 (edytowane) No dobra, nikt nie mowil, ze plany sa po to zeby sie ich scisle trzymac, co niee?? Plan na ten rok był taki, zeby zrobic piwnice - no i plan praktycznie wykonany. Zarypaliśmy się jak jak jacys masochiści, spłukaliśmy się straasznie, do pełni szczescia brakuje nam schodow - ale na dzien dzisiejszy zanosi sie na drabinke i obiecuję, ze schody beda, ale kiedys..... Brakuje kominow, a te beda tuz po scianach parteru,a przed stropem Nie wytrzymałam, nie wytrzymałam tych trzech miesiecy, w ktorych moglibysmy jeszcze cos zrobic zamiast leżakować do gory brzuchem, to "coś" to znaczy parter. Za ostatnią kasę kupiłam pustaki ceramiczne na "prawie cały" parter. Jak zwykle "prawie" robi wielka roznice. Na pewno trzeba bedzie jeszcze ich dokupic, wiec zakup kontrolowany bedzie, ale tuz po tym jak sie wzbogacimy, innaczej trzeba będzie zrobić więcej okien albo niższy parter Kompletnie nie mamy kasy na strop - ktoś sobie pomyśli, ze jesteśmy nienormalni, a ja powiem nic nowego. Mam nadzieje, ze uda nam sie skombinować ją chociażby z kosmosu i zdazymy ze wszystkim przed zima, modle sie o pogode, kasę i o to zeby sie udało.. Edytowane 12 Sierpnia 2011 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 13.08.2011 20:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Sierpnia 2011 History repeats itself, czyli ponowny cykl rozważań nad betoniarka. Jak ja lubie mysleć podczas gdy kreci sie ten szrot. Niektorzy miewaja wizje pod prysznicem, inni jadąc autem, a ja lubie patrzeć jak kreci się szara masa, spojrzeć w niebo, wziaść głęboki oddech i nie, nie wyzionąć ducha, ale pomyśleć, co dalej, jak to będzie, czy się uda, czy ten świat zwariował??? Czy to my zwariowaliśmy???. Doszłam dziś do jednego pewnika, mianowicie jedni rodzą się zmęczeni i później ich życie wygląda, jakby urodzili się żeby odpocząć- ja musiałam urodzić się już zajebiscie wypoczęta...to tyle z osobistych rozmyśleń. W końcu przestało padać i na pierwszy ogień, a raczej lep poszła izolacja pozioma, tutaj środek gruntujący, na to lepik K, (bo jakoś nie wierzę w nasze możliwości użycia palnika tuż przy styropianie i nie stopienia go). Potem papa, a na pape pierwsze pustaki. Zanim rozmierzylismy sciany, sprawdzilismy po przekątnych (zgadza sie jak w mordę strzelił, czy też mordo Ty moja - co za różnica, ważne ze tak jak Bog i projektant przykazał) ułożyliśmy narozniki, położyliśmy większość pierwszej warstwy i powitał nas zmierzch. Byle do kolejnego dnia bez deszczu.... http://img153.imageshack.us/img153/2728/130820111248.jpg Lekcja 61Betoniarka jest jak magiel mózgu, wiruje, a wraz z nią nasuwają się różne durne myśli do głowy, niestety nigdy sześć cyfr z totolotka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.