MusiSieUdac 05.01.2012 21:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Stycznia 2012 (edytowane) Mój dziennik stał sie totalnym chaosem, przestaje go ogarniac, zarósł.... Czasu nie ma, zdjęć nie ma, kasy ubywa, czyli jak w Europie- idzie ku lepszemu . Ale jakieś wieści są... Scianki działowe prawie wszystkie som, dla odróznienia białe, ale z tym "prawie" to robi zawsze różnicę. Mamy za sobą też planowanie elektryki, o żesz ja nie wiedziałam, że przez to czy drzwi mają się otwierać na prawo czy lewo można się rozwieść. Generalnie wszystko nie tak, właczniki maja być niżej czy wyżej, kontakty tu na 120 czy 115, a może 130....,. Misiek telewizor widziałby bardziej przy słupie - no bo tak mu wygodniej ogladac mecz z kanapy z drynkiem w reku, a ja na srodku bo symetrycznie bym widziała jak Hanka kona w kartonach. W łazience kontakty przy lustrze, oczywiscie lustro na pół sciany. Zaraz, zaraz a po co Ci takie duże lustro??? No niieee!...........To są takie głupoty, wiem potrzebne do użytkowania domu, ale nadal głupoty, że aż szkoda gadać, ze przez takie bzdury można się irytować. szkoda komórek neuronowych. Bynajmniej elektryka rozplanowana, koniec, kropka, amen. Kable kupione i jeszcze w starym roku teściu moj Szanowny z osobistym męzem moim Szanownym zaczeli dłubac i wiercić - ja sie bynajmiej nie mieszam do tego, ( do czasu;) Jak coś to w końcu bedzie na nich. Elektryka w starym roku poprzestała jednak na dziurze w stropach.Jestem pewna, że to wpływ wciąż sączącej się z radia Adel i chyba zacznę im puszczać ACDC albo jakieś Prodigy, co by ich rozruszać http://img855.imageshack.us/img855/4934/311220111789.jpg Zaczęliśmy powoli planować też wodę i kanalizę. I znuff się zaczęło. A rzekomą kością niezgody jest "kibel w pralni". W piwnicy, w pralni, ma byc kondensat, pralka, zlew i kosze na pranie. Tam ma być pralnia!! a Michu chce kibel...no gdzie kibel w pralni, po chusteczkę on tam. Pytam się grzecznie? To za przeproszeniem dwa "WC"w domu Ci nie wystarczą, toż to luksus prawie. Mówię mu, mieszkać tam będziesz?? W piwnicy??? Nie ale w garażu potrzebę moge mieć i po schodach mogę nie zdążyć Myślałam, że zdechnę z tymi jego potrzebami. Mówię mu to Ci zlew zrobię niżej ( wiem, wredna jestem). Uparł się jak osioł, no dobra niech pozna dobre serce żony i ma Nie wiem jak to upchniemy, ale niech ma... KOtlownio-kiblo-pralnia, a to wszystko jak w Ikei 2mx2m http://img214.imageshack.us/img214/5710/311220111786.jpg Edytowane 14 Maja 2012 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 05.01.2012 21:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Stycznia 2012 (edytowane) W dniu sylwestrowym zapewniłam sobie święty spokój na najbliższy rok, mówią, że jaki Sylwester taki cały rok. Byliśmy i na sylwestrze z jedynką (czyt. z Młodym), a potem na sylwestrze Polsatu. Jakaś stara się zrobiłam przy Młynarskiej:cool: W sylwestrowy poranek Misiek z Młodym dorwali się do roboty, wzięli się za sprzątanie aż się kurzyło. A ja twardo jak święta krowa się snułam po budowie i omijałam z daleka miotły, szpadle, młotki i wszelakie takie Zaklepałam sobie obijanie się na cały rok A z innych rzeczy to mamy schody z piwnicy na parter tralala, jak cieszą - pobiegaliśmy sobie z młodym góra dół. Nie zrobiliśmy ich sami. Sama je tylko rozliczyłam i rozrysowałam, reszty nie umieliśmy i nie mieliśmy kiedy. http://img13.imageshack.us/img13/8533/311220111756.jpg Jesteśmy po spotkaniach z Krystynami Gazownikami i czekamy na ich wyceny. Michu koniecznie chce sprawdzic jak się spi na podgrzewanym materacu, więc na 99% będziemy grzać podłogi i nie będzie kalafiorów. Tylko drabinki na suszenie ręczników i gaci w łazienkach. Poza tym "Elektryki" zrobili mi psikusa, mówiłam, ze trza im puszczać coś żywszego. Opędzlowali poddasze, zapuscili się na parter. Strach się bać, chyba zaczęli słuchać irlandzkiej muzy, albo co gorsza niemieckiego jodłowania . W tym pędzie pociągnęli mi kable po jętkach. A mówiłam, że chcę odkryte jętki, że chcę wyżej. Czy ja mówiłam, że się nie będę mieszać do elektryki? Niestety, muszą przełożyć kable......jednak teściulek nie zazna spokoju Lekcja 79 Jaki sylwester taki cały rok Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 07.01.2012 20:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Stycznia 2012 (edytowane) Nie spać ludziska, nie spać, budować. Miśki nie śpią, Świstaki nie śpią, nie ma zimy. Zima odwołana, można dalej tyrać, mieszać, nosić, wiercić. Czy ja pisałam, że na ten rok zapewniłam sobie obijanie?? Oj tam, oj tam nie zadziałało:lol: Wzięłam się za wymierzanie drugich schodów. Bo do tej pory mamy wejscie na poddasze, jak do gołębnika, nie Wspominając o drabinie, za którą jeszcze trochę i Nobla dostaniemy. Teściek zabił dechami otwory drzwiowo-okienne i zostawił dziurkę w jednych drzwiach balkonowych, tak żeby można było wejść na poddasze. Jak przyjechali pomiarowcy od drzwi i okien, najpierw przewrócili oczami na drabine, potem na gołębnik i mało brakowało, a zaczęliby gruchać. Więc schody jak najbardziej pożądane. Kto chętny do rozliczenia? Oczywista, że w rzeczach, gdzie się szuka potem winnego brak ochotników. Trudno, przyzwyczaiłam się. Ale co by nie było za prosto, jeden zabieg zahacza mi rogiem o okno. Nagłowiłam się przy tych schodach i dupaszewski, muszę się z nimi przespać. A się bujałam na tej drabinie postawionej na schodach piwnicy, że jej C.d. Jętek Mówię do Teścia, który oczywiście, ze musi mieć inne zdanie niż ja. Że ja bym tu tak trochę Skandynawii tchnęła w ten sufit. I że te kable to poprawić musi. Trochę męskiej rozmowy musieliśmy odbyć. No dobra, muszę przyznać - odwala praktycznie sam całą elektrykę. Szacun, sami w życiu byśmy nie zrobili elektryki, a Teściek i się zna i mu się chce. Michu zakrywa koryta z kablami i jest w swoim żywiole, może wiercić dziurawić, kuć. Destrukcja http://img846.imageshack.us/img846/8474/070120121822.jpg Kabloteka http://img694.imageshack.us/img694/7327/070120121820.jpg Lekcja 80 Jak wkurzyć teścia - powiedzieć mu podczas oglądania finiszu biegów narciarskich: "Kowalczyk zaraz się wywali, jak nic się potknie przed meta":lol: Sinica ust, czerwone policzki i złowrogie spojrzenie murowane- za wszystko inne zapłacisz Mastercard Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 16.01.2012 21:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Stycznia 2012 (edytowane) Straciłam wenę twórczą - nie mogę pisać o Teśćku bez jego autoryzacji, baaa kazał mi usunąć ostatnią lekcję. Powiedziałam, że się już nie da No więc jesienna zima się kręci, jakby chciała a nie mogła. Ja też bym chciała, a nie mogę. Bo na przykład nie położymy do końca instalacji jak nie będzie okien, a z kolei tynków jak nie będzie skończonych instalacji, a ocieplenia dachu bez tynków też nie. A na dwór robić murów oporowych nam sie nie chce wyłazić i mrozić tyłków. Szybko się człowiek przyzwyczaja do dobrobytu, dach nad głową mamy- na łeb nie pada. Czy ja na pewno murowałam ściany piwnicy z bloczków - teraz to by mi sie nie chciało - taka lazy girl się zrobiłam. Ale, ale maluczki kroczek do przodu jest bo mamy drugie schody, co prawda z urozmaiceniem, bo troche na oknie je mamy, ale skoro Misiek zwiazany z oknem emocjonalnie ( to Malka napisała, nie ja ) to pokochamy i takie. W załączeniu w painice zaznaczone jak jest. Za to elewacja będzie pikna, taaaa elewacja rzecz ważna architekcie drogi. Okna oczywiscie nie domurowane do żądanej wysokości bo Nam sie nie chce zdejmować desek. Się domuruje, się przed oknami. A nie mówiłam, ze lenie http://img694.imageshack.us/img694/4816/130120121829.jpg Poza tym Michu z Tesckiem dalej dziurawia sciany - jak dzieci Ooo, a taki widok z kuchni mam - Hitchcock wymiata Aaaa i najwazniejsze, zapomniałabym. Mamy otynkowac sciane na bramę garazowa przed jej montazem. A, ze ta miala byc w polowie lutego to sie nam nie spieszyło ( lenie). Mysle sobie zadzwonie i spytam sie juz o konkretna date - powinny juz znac. W sobote nikt nie odbiera, dzis sie dodzwoniłam. Usłyszałam, ze brama i drzwi wejsciowe będą jutro. Jajca jakieś sobie myśle. Jednak serio. Montaz w piatek. Michu z bratem własnie skonczyli tynkowac. Kiero obiecał, ze do piątku da radę w miarę podeschnąć i żeby nie szczać ogniem tylko brać bramę. http://img7.imageshack.us/img7/2617/zdjcie0101rt.jpg Lekcja 81 Co masz zrobić dzisiaj zrób wczoraj, bo później się popsuje pogoda Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 20.01.2012 19:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2012 (edytowane) Ale dzis zmarzłam w tyłek. O matko, od stop po tylek, wyzej juz mialam polar, wiec tam jeszcze mam krazenie. Ale warto bylo, bo po primo mamy piloty i klucze do naszych drzwi i mozna zaczac oficjalnie gubic. Przyjechała dzis brama garazowa i drzwi, a wraz z nimi zespół "The brothers". Serio dwóch braci, na co mi dopiero Misiek jak przyjechał zwrócił uwagę, ze jacys tacy podobni do siebie. A ze ja slepa jestem i pamieci do twarzy nie mam, to nie zauwazyłam, podczas obcowania z nimi, niczego poza tym, ze mieli takie same czapki i polarki. The brothers zaczeli montaz od najwazniejszej rzeczy, czyli "Pani, gdzie tu mozna podlaczyc radyjko?". I tak sie cieszyli, ze w miejscu mocowania napedu mamy w terivie wstawke monolitu, ze o maly wlos a zaczeli by nas całowac. Wesołe chłopaki, do czasu jednego żartu "Pani troche tylko zarysowała nam sie brama" - a ja do nich "To zacznijcie uciekac, poki mozecie jeszcze chodzić o wlasnych siłach" No dooobra, pełen luz, normalnie rasta i Dżamajka. Secundo, Tesciek mi powiedzial, ze czasem da się mnie lubiec i uwaga "Pomimo, ze straszna cholera jestes". Moze cos z tego bedzie, bo mi wieczorem przywiozl gorącą kawę w termosie, gorzką i czarną, czyli taka jaka lubie . Tesciek rano zrobił demolke naszego deskowania, ja podkułam otwor pod drzwi. A potem przemogłam sie i obkleiłam murlate styropianem i zaciagnelam siatka z klejem. A tera ide odtajać, po 10 godzinach na przeciagach, bez sikania - a sie kawy napiłam To był jednak podstęp;) Lekcja 82 Nie dopuszczajcie do swędzenia stóp poprzez zamrozenie ich. Mozna zwariowac od mrowienia Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 08.02.2012 12:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2012 (edytowane) O mały włos a bylibysmy strasznie bogaci, za jedyne 3 zety. Nadzieja umiera ostatnia i Michu mając głowe usłaną marzeniami o furze i wySPAmowanej zonie z rozmierzwionymi włosami na miejscu pasażera puscil szostke w totka, tylko niestety nie te cyfry co trzeba. Znow 25 baniek przeszło nam koła nosa, a bylismy tak blisko- niestety nie ma lenistwa, nie ma shoppingu znaczy się "bedziem Misiek dalej zap..dalac", niech no sie tylko ociepli, bo jak narazie to mamy niewydolnosc krazenia przy tych arktycznych temperaturach i krążymy szukając inspirek, płytek, lamp, paneli, takie tam. Ale dobra, post nie miał być o tym jak stracilismy fortunę, skreslajac przez roztargnienie nie te cyfry co trzeba, ani nie o tym jak mi stopy marzną, ani o tym ze nic nam sie nie podoba, tylko o tym jak Tesciulek rozpykal nam elektryke, praktycznie sam. W obawie, ze pochlebstwa pod adresem Tescka mogą mi nie przejsc przez gardło:cool: musiałam wczesniej jakoś zagaić. No dobra, to jest Gość przez duze G ( nie punkt G), ze mu sie chciało mrozić tyłek, ze umiał i ze w większości sam zrobił nam cała elektrykę, przy lekkiej pomocy Miska. Ja tylko kazałam poprawiać, nic nie pomogłam . Rozłozyl elektryke, rozlozyl alarm, rozlozyl TV- SAT przy czym sie dowiedziałam, ze w kuchni tez. (Po moim trupie Michu zawiesi tam telewizor - wiec tą czesc kabla mozemy zaliczyc na straty - obciazy sie tescia za marnotrastwo materiału:lol:) Czekamy tylko teraz na spięcie. A teraz serio, to drodzy Panstwo CHAPEU BAS - bo się narobił okrutnie, zmarzł nie raz i zrobił to porządnie. Ku ogólnemu zdziwieniu narodu napiszę, że gdybym miała drugi raz wybrać Tescia -wybrałabym tego samego. http://img84.imageshack.us/img84/4121/050220121896.jpg http://img534.imageshack.us/img534/3237/050220121897.jpg http://img821.imageshack.us/img821/2314/250120121884.jpg http://img840.imageshack.us/img840/9404/250120121885.jpg Lekcja 83 Bycie synową jest tak samo trudne jak bycie tesciem Edytowane 9 Lutego 2012 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 19.02.2012 20:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2012 (edytowane) Ku niezadowoleniu co poniektórych jeszcze żyję i mnie szlag nie trafił, ale jestem na dobrej drodze do samouniecistwienia ( jaaa jakie słowo) . Zjechałam na dupsku po schodach betonowych na stacji PKP i nie do konca było to śmiesze, nawet wogóle nie było śmieszne. Przy moim chronicznym braku sadła na tylnej części ciała, ilości schodów jakie zaliczyłam i gwiazd jakie potem ujrzałam nie wyglądało to jajcarsko, ale bardziej przerażająco. Poślizgnęłam się kilka dni temu na tej ohydnej brei, a do tej pory mnie wszystko napierdziela. Bynajmiej jak już wspomniałam, złego licho nie bierze, więc jak widać żyję. Z newsów kupiliśmy płytki na całą podłogę do podziemia, płytki na schody do piwnicy i drewno na sufity, na poddasze. Tylko dlatego że odczuwałam ogromną potrzebę shoppingu. Pierwotnie liczyłam, ze w piwnicy pozostanie tak trendy goły beton, a jednak skusilismy się promocja ? zeta za metr kwadratowy , dowozimy, trzymamy do wiosny na magazynie i jeszcze masujemy plecy. Jak się nauczymy kłaść to położymy Jeszcze chciałam napisać, Malka- Walentynko te 15 stopni, to wiesz, że ja wtedy będę mogła w szpilkach znów chodzić No i teraz wyciągam działo ciężkie. Mamy w końcu okna, te wyczekane, całe dwanaście parszywych sztuk i bardzo bym się cieszyła, gdyby nie to że każde jest do reklamacji. Nie mam sił opisywania po raz kolejny "I'm living in Banana Republic", ale jest strasznie. Składał je chyba jakiś kompletny amator, do tego zniszczył całkiem fajny profil. Firma polecona, duża rekomendacja, ich okna wcześniej oglądaliśmy na żywo. Nie chcę więcej nic pisać bo obecnie jestem na etapie "liczę na Państwa uczciwość i chęć zachowania dobrego imienia firmy" niestety obawiam, się że będzie corrida.... i nie radziłabym im sprawdzać jak to jest jak MSU widzi czerwoną płahtę .... na razie czekam Jedno zdjecie to kropla w morzu.... http://img822.imageshack.us/img822/9062/p1020452m.jpg Lekcja 84 Rozjuszona kobieta z potłuczonym tyłkiem, jest gorsza od rozjuszonego byka Edytowane 4 Lipca 2012 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 25.02.2012 20:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2012 (edytowane) Sprawiedliwosc musi byc na tym swiecie, Tesciek spadł z drabiny. Przeciez, musze miec jakiegos towarzysza niedoli, który będzie się ze mną łączył w bolu tyłka. Cale szczescie ze tylko tak sie skonczylo i reka mu spuchła, bo jeszcze bym go miała na sumieniu. Generalnie co to ja chciałam napisać, aaa chciałam napisać, ze czas przestac się opindalać na pół gwizdka i wziąść się do roboty, także wyciągnęłam swoje nieśmiertelne półbuty ..... Z cyklu nie wierz nigdy kobiecie:) ...i sie wzięłam do paprokowej roboty.Kleiłam styro ( bufor od nieogrzewanej czesci piwnicy) Jesteśmy też spięci http://img840.imageshack.us/img840/540/240220121962.jpg Zdecydowaliśmy się jednak na usugi naszego gazownika. Wpadli w dwa dni jak przeciąg i zrobili całą instalacje wodno-kanalizacyjną. Czy ktos mial kiedys fachowcow, ktorzy kladli palete przez garazem, zeby wycierac nogi z blota? a po kuciu pozbierali co do najmniejszego pyłku? Czy komus fachowiec pierwszy zapropował podpisanie umowy? Czy kogos fachowiec zaprosil do siebie do domu na kawe, zeby sie na spokojnie rozliczyc? Cuda, cuda oglaszają...ale nam sie trafil egzemplarz - jak ślepej kurze ziarno http://img18.imageshack.us/img18/2605/240220121963.jpg I wracamy do tematu najcięższego, czyli reklamacja Dzis od rana poprawiali to co dalo sie poprawic, reszte wymieniali. Niestety pierwszy raz w zyciu, obkrecilam sie na piecie i wyszlam. Po prostu wyszlam! Dalsza rozmowa nie miała sensu. Reklamacja zakończona i mam nadzięję więcej do tematu nie wracać... Lekcja 85 "Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę Ci dam"... i producentowi okien też Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 05.03.2012 09:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Marca 2012 Weekend jak wikęd, czyli kolejna tragifarsa. Drzwi mamy fajne, wyglądają i kolorem pasują do bramy, najważniejsze jest to, żeby się zamykały, nasze się rewelacyjnie zamknęły - nie dało sie ich ponownie otworzyć, czyli są niezłe. Zgłosiłam reklamacje, bo chciałam takie co będą sie zamykać i otwierać, a nie tylko zamykać. Sklep, który sprzedał nam te drzwi olał mnie, po czym łaskawie wysłał braci Rasta na oględziny, po czym bracia zamiast oglądać nasze drzwi poszli na kebaba i zawyrokowali “zamek”, po czym sprytnie od reklamacji umyli ręce. Zadzwoniłam poskarżyć się do producenta. Producent zachował się w pełni profesjonalnie, kazał mi olać sklep i wysłał miłego Pana, który przebył jedyne 300 km (nie ma to jak wycieczka) żeby otworzyć nam te drzwi i wymienić zamek, bo podobno wyszła wadliwa partia zamków i pechowo trafiło się Nam – nawet się nie zdziwiłam. Jak to kobieta, z przekory zapytałam się, a jeśli to nie zamek? No cóż przyjechał Pan, wymienił zamek, a drzwi przestały się zamykać. Panie Kafka, zapraszam ponownie po inpirację Miłemu Panu, co to gnał te kilometry, skoczyło ciśnienie, wziął kątownik i pokazał, że drzwi są źle zamontowane. Wtedy to spokojna Inwestorka się zdenerwowała, zadzwoniła do sklepu. Sklep po Polsku nie rozumiał, ale za to bardzo dobrze rozumiał Włoski, za 20 minut pojawili sie bracia Rasta, powiedzieli, ze to zamek ( awanturowali sie z zamkowym), na co póżniej, że krzywa ościeżnica (awanturowali sie z producentem przez telefon), a na końcu stwierdzili, ze winą jest brak wylewki – ze mną już bali się awanturować... montowali drzwi od nowa. Kolejna bitwa stoczona, ale kiedyś mnie ktoś uczulił, że “żeby wygrać wojnę , czasem trzeba przegrać bitwę” No to czekam uzbrojona po zęby, co mi ta budowa jeszcze przyniesie, a tak w ogóle, nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę na to, co proces budowy z nami robi. Wydaje mi się, że kiedyś byłam mniej wredna, bardziej kompromisowa, a już na pewno nie asertywna (kolejne modne słowo tuż po “populista”). No cóż, jak skończymy budowę pozostanie Miśkowi jakoś z tym żyć Przez cały tydzień i weekend kończyliśmy rzeczy, które wcześniej odpuścilismy sobie, bo “zrobi się przed tynkami”. Adrenalina od drzwi dosłownie jak dopalacz w tyłku, praktycznie skończyliśmy wszystko by od poniedziałku wpuścić tynkarzy, a potem się domyliśmy i poszliśmy do normalnych ludzi, co to mają nie dorosłe problemy na koncert rockowy, odreagowaliśmy. Ps. Pogoda się popsuła i przesuwamy tynkarzy o kilka dni Ps. Dziękuję producentowi, za miły kontakt i naprawdę profesjonalne podejście do reklamacji Lekcja 86 Plac budowy domu, jest jak pole walki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 15.03.2012 18:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Marca 2012 (edytowane) Od jakiegoś czasu mamy u siebie tynkarzy, z powodu minusowych temperatur nocą zagruntowali, obsadzili narożniki i poszli na urlop. Hawaje, drynk ze słomką i cygaro. Wrocili tak jak sie umowilismy w poniedzialek o 7 rano i ostro wzieli sie do pracy, w końcu wypoczęli na urlopie:) Muskają sciany, chórem klną na twardego w obróbce diamanta, co to go sobie inwestorka zażyczyła - na co im ucinam “Co to dla takich fachowców ”. Są bardzo małomówni, tylko pracują i pracują, gdyby nie radio, które wyje na pół okolicy, bałabym się ich zostawiać samych ( dzieci jak są tak cicho to znaczy, że coś broją). Poza tym,ze chcieli mi spalić dom nie wyłączoną na noc farelką, w mojej łazience a ich obecnej stołówce- są jacyś tacy normalni i nie dostarczają mi żadnych inspiracji do dziennika budowy, bo nawet sprzątają po sobie, więc wybaczcie ale wpis powieje nudą. Obecnie skończyli poddasze i parter, jutro zaczynają z piwnicą. Nuda A my czekamy az skończą, wtedy będziemy mogli wkroczyć do akcji, a tak czas nam upływa na denerwowaniu różnych sprzedawców. Dziecko testuje organoleptycznie, mamusia zadaje niewygodne pytania, generalnie 'tych Państwa nie obslugujemy". Dobrze, ze mamy Internet:) Lekcja 87 Gładkie sciany cieszą, podobnie jak gładka skóra po peelingu Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 21.03.2012 20:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Marca 2012 (edytowane) Kolejny etap za nami, dziś pożegnaliśmy się z tynkarzami, rozliczyliśmy dokładnie tyle ile planowaliśmy, czyli nie było zadymy. Myślałam, że może choć na koniec będą chcieli coś kręcić, jakaś mała jazda by była przynajmniej, a tu nic. Nawet wysprzątali po sobie Skoro tak to powiedziałam, że napiszę o nich w muratorze, a szef z wypiekami na twarzy "Wiedziałem!" ;"Chłopaki będziemy w muratorze". Czyli jednak była konspira, spodziewali się że ich obsmaruję. Jakby ktoś chciał namiar na nudnych tynkarzy, takich co ciągle tylko tynkują to na priv. Generalnie cieszę się, że już poszli bo nie lubię być od kogoś zależna i jak obcy facet mi się kręci po kuchni i sypialni, ale za to od jutra szalejemy z izolacją na podlogi. Już się nie mogę doczekać Nawet sklep internetowy nie dał ciała i folia 0,3, włókna 12 oraz pianki przyjechały w trybie pilnym. Ja nie wiem, albo oni się wszyscy zmówili, albo mam wrażenie, że zaczynam śnić. Żeby nie było, że zawsze wyglądam jak paprok. Odbiór ważna rzecz, trzeba się domyć After Lekcja 88 Najpiękniejsze są miłe sny na jawie Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 25.03.2012 19:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Marca 2012 (edytowane) Ucywilizowali nas. Generalnie przed chatą jest rozpierducha na sto dwa. Tylko na jeden dzień zostawiliśmy teścia z gazownikami i ot co. Pół płotu wyrżnęli, a taki ładny płot był, prawie Amerykański, skrzynkę z prundem też nam wyrżnęli, a pół podwórka wygląda jak budowa autostrady przez Chińczyków na EURO, rozryli, rozryli i pojechali. Jakby się doszukiwać plusów to prund już płynie w domu, sikać można do rur kanalizacyjnych, woda na herbatę w domu i rura gazowa bez gazu niebawem. http://img88.imageshack.us/img88/5497/230320122048.jpg My z kolei wzięliśmy się za izolacje, wymazaliśmy dysperbitem piwnicę. To cholerne mazidło nie zna prawa grawitacji, czy maże się sciany czy podłogę nie ma znaczenia i tak się tego zawsze nażrę. Co ciekawe myje się to masłem, a nie mydłem. Michu z bratem później dwa dni spędzili z palnikiem niczym „gorący weekend we dwoje” i zgrzali na to papę, na to jeszcze folia przyjdzie jutro. Ja a tym czasie rozłożyłam folię na poddaszu i parterze ( podwójnie). Całkiem niezła robota, czysto i przyjemnie, a że księżniczka na ziarnku grochu jestem to sobie wymyśliłam patent:lol: Za tydzień wszystkie laski będą tak chodzić http://img577.imageshack.us/img577/7533/250320122065.jpg No i mała anegdota, mamy jedną babcię mianowicie babcia jest Miśka, ale prawie jak moja własna, osobista- taka fajna jest. Misiek dzwoni na dzień babci z życzeniami, babcia się pyta. B: A Tej, a Wy tam dalej sami budujecie, tej? (babcia jest z Poznania) M: No sami babcia B: To pamiętaj żeby się Twoja żona nie przemęczała. Ty możesz, ale ona niech tam za dużo nie robi Babcia wiekowa, ale przyjechała aż z Poznania no to babcie na chatę i na obiad zaprosiliśmy. Chyba jej się podobało, bo chciała nam pomóc wnosić styropian, jak jej nie pozwoliliśmy to nam po kryjomu cement poprzykrywała od deszczu. Niezła jest. Lekcja 89 Przestawianie czasu jest bezsensu, ktoś mi buchnął godzinę z weekendu Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 28.03.2012 10:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2012 (edytowane) Instalatory już sobie poszły, z naszym workiem kasiory,co tam lekarz czy prawnik- trzeba się było uczyć na gazownika. Mianowicie mamy już gaz wprowadzony do domu, piec sobie wisi - tylko jak to ustrojstwo obslugiwać- masakra, wygląda na całkiem inteligentne - martwię się, że mnie przechytrzy swoim IQ. Ogrzewanie rozłożone, stelaże powieszone, grzejników nie zamówiłam na czas, więc podejścia zrobione a one się dowieszą, wkład do komina założony. Pospieszyli się trochę, bo część rzeczy mieli zrobić dopiero w czerwcu. Teraz kotłownia będzie malowana zamiast płytkowana, przy okazji wkładu chciałam poprawić komin. A tak wróciłam z pracy i zastałam wszystko zrobione. Jakby takich zostawić samych na dwa tygodnie to by mi rurociąg do Ruskich zdążyli machnąć. Męczymy podłogę w piwnicy, została nam druga połowa do rozłożenia. Teść poprzykręcał gniazdka w piwnicy i nawet żarówę w kotłowni powiesił na pstryczek- elektryczek. Można sobie teraz pstrykać i dyskotekę zrobić. Lekcja 90 Dobry gazownik-to gazownik nie na gazie. Miałam szczęście mieć takich, ale na pewno czymś się napędzali, bo pracowali szybcij niż ja mówię, a mówię szybciej niż myślę Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 30.03.2012 19:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2012 (edytowane) Przyjechali chłopaki, spili kawę, zjarali po fajce i wytargali kreta. Kret zaczął srać gdzie popadnie i zrobił wylewki tfu wysypki. Jakie to proste,nieprawdaż? Następnie wyfroterowali na glanc kupy krecie, a ja się cieszę jak głupia na okoliczność sypnięcia. Wracam z pracy i patrzę jak chłopaki froterują mi posadzki na lustro, mówię eee to ja bym mogła do Was wpaść na fuchę, frotereczka i jedziesz, jedziesz...Chłopaki się śmieją, oj chyba nie dałaby Pani rady. Co ja nie dam rady??!!Ja nie dam!! Ja Wam pokażę jak ja dam radę !Ooo! No to chłopaki dali mi poglancować posadzkę. Ja pierdziut, to diablica, a nie froterka. Chce ją skręcić w lewo a ona mi ucieka w prawo. No kurde żyłka mi prawie, ze pękła na czole,myślę no przecież nie pokaże im, że nie dam rady. Robię drugie podejście, tym razem kieruje ją na środek -to ona mi w ścianę, normalnie myślałam, ze się z nią skicham. Efekt finalny był na ścianie. Siara na maxa, no nie dałam rady. Potem mi pokazali, że ją trzeba sposobem, magiczną technikę. Ehh chyba się zaczynam sypać. Lekcja Wylewki to krecia robota, ciężka praca Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 07.04.2012 09:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Kwietnia 2012 (edytowane) Kochani, chcielibyśmy życzyć Wam w te Święta błogiego odpoczynku, choć jednego dnia gdzie nie będziecie gadać o budowie, pyszności na stole, a po Świętach płaskiego brzucha;) Odpoczywajcie, radujcie się i miłujcie Przeżyjcie ten czas z humorem, radością i pozytywną energią. http://img528.imageshack.us/img528/166/wielkanoct.jpg Edytowane 7 Kwietnia 2012 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 14.04.2012 21:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2012 Próbowałam się czegoś dowiedzieć z wątku "poddasze jest nasze", ale tam poziom męskiego ego zadecydowanie góruje nad merytoryką i przerósł moje możliwości czytania tego dalej. Dorwałam się do instrukcji producentów systemów, filmów na Utubie, a z besilności na końcu został zawezwany starszy brat, oczywista w celach pokazowo dydaktycznych i tym sposobem "poddasze jest moje";) A teraz instrukcja dla blondynek i nie tylko 1) Zaczynamy od tego co by nam welna nie spadla na Ziemię. Co mądrzejsi zabezpieczają to metalową siatką i takerem, przy okazji się kaleczą na przykład taki Bash. Ja jej nie miałam, więc zrobiłam to sznurkiem. Żaden zwierz i tak się nie odważy na moją wełnę szklaną. Wkrętarką do desek co kilkanascie centymetrow mocujemy wkręciki, i sznurujemy tak jak buty, od murłay ( mocujemy takerem) do wkręta ( owijamy wokół niego sznurek na pętelkę) http://img832.imageshack.us/img832/189/zdjcie0159l.jpg http://img98.imageshack.us/img98/3097/140420122176.jpg 2) Każemy facetowi sprawdzić poziom posadzki i przekątne, dodając " Nie chcę słyszeć, że się nie zgadza" 3) Slyszymy "Noo zgadza się"... to teraz odmierzamy na krokwi przy scianie punkt, gdzie jak najnizej przy sciance kolankowej mozna zamocowac grzyba - to taki wieszak co mi przypomina calkiem cos innego, bynajmiej nie grzyba Mierzymy ile to jest od posadzki ( u mnie na przykład 135 cm). Zaznaczamy na pierwszej i ostatniej skrajnej krokwi ta wysokosc kwiatkiem, kropką, kreską, serduszkiem ( czyli ja zaznaczyłam te 135 cm). No poprostu mazemy, ze tu jest ta wysokosc 4) Bierzemy grzyba do ręki i mierzymy czy dlugosc ma znaczenie . Eee, no żartuje. Mierzymy na nim od czubka tyle ile mamy grubosci drugiej warstwy welny ( u mnie 5cm). Zaznaczamy poziomą kreska. http://img268.imageshack.us/img268/9638/140420122185.jpg 5) Mocujemy grzyba na tej wysokosci (moje 135 cm), pamietając, zeby byl pod katem 90 stopni ( czyli robimy to od kątownika) i wystawal te 5cm, czyli przed chwila narysowana kreska musi konczyc sie na rowni z krokwia. To samo na przeciwleglej skrajnej krokwi http://img862.imageshack.us/img862/6578/140420122184.jpg 6) Tym sposobem mamy zamontowane dwa grzyby na pierwszej i ostatniej krokwi. Przeciągamy sznurek (zaczepiajac jego konce jakimi pomocniczymi gwozdziami, tak zeby sie trzmal i byl naprezony). Ten sznurek ma isc tak przy samych krokwiach i opierac się na tych grzybach. Do tej linii zbliżamy czubek kątownika i na każdej po kolei z krokwi rysujemy kreski pod kątem 90 stopni do linii http://img217.imageshack.us/img217/1977/140420122186.jpg 7) Nie sciągamy sznurka, tylko go przekładamy teraz tak, zeby znalazł sie w osi grzybów ( tam na czubku grzyba jest taka dziurka, no nie mowilam, ze to do grzyba nie podobne ) i ten sznurek ma wejsc w ta dziurkę, ale tak żeby jej nie dotykał na mikrony) http://img38.imageshack.us/img38/9623/140420122188.jpg 8)Teraz do sznurka i rowno z narysowanymi wczesniej kreskami montujemy wkrętarką grzyb po grzybie, jeden za drugim 9) Jak juz mamy pierwsza dolną linię grzybow, przykladamy do nich dluga łate i sprawdzamy czy mamy poziom. Jak mamy to mozemy jechać dalej, jeśli nie mamy to znaczy, ze coś spieprzyliśmy i zaczynamy zabawę od nowa http://img137.imageshack.us/img137/1600/140420122187.jpg 10) Teraz musimy wiedziec co ile chcemy profile ( Ja chcialam co 40 cm). Odmierzamy od osi kazdego grzyba w góre odcinki po 40 cm i powtarzamy punkt od 4 do 8, az do usranej smierci albo az nam sie skoncza grzyby lub krokwie 11) Ostatni rzad grzybow na gorze i pierwszy od dolu wyznaczają nam skośną linię. Wg niej montujemy profil do sciany. On sie nazywa profil UD http://img816.imageshack.us/img816/1607/zdjcie0156p.jpg Teraz jak juz mamy przykręcone do sciany UD i zamontowane grzyby, zabieramy się za najgorsze, czyli wełnę zdejmujemy folie z rolki, czekamy az to swinstwo napuchnie. W tym czasie odmierzamy jaka jest odleglosc pomiedzy krokwiami, dodajemy do niej 2-3cm i na taką szerokość tniemy wełnę i wsadzamy miedzy krokwie. Cholerstwo jest straszne. Potem to wszystko sznurkujemy do krokwi za pomocą takera, zeby nam nie wypadło. Czyli znów sznurowanie butow. Jak juz mamy wsadzoną wełnę pomiedzy krokwie i zasznurowaną to zapinamy na grzybach profile CD. Tak sie nazywają te co ida na krokwie. Wkładamy konce CD w przykręcone ukośnie do sciany profile UD. http://img26.imageshack.us/img26/764/140420122178.jpg Tym sposobem mamy zalozony stelaz - teraz tniemy na paski druga warstwe welny, znów szerzej o 2-3cm i wkladamy pomiedzy stelaze. http://img137.imageshack.us/img137/4503/zdjcie0165te.jpg To by było na tyle http://img839.imageshack.us/img839/1156/140420122189.jpg Lekcja 92 Wełna jest straszna, gorsza niż stado żrących komarów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 02.05.2012 20:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2012 (edytowane) No dobra muszę wyleźć z cienia ukrycia bo, niektórzy posądzają mnie o niebyt, co prawda Michu mnie wygonił na jakieś EKG, ale żeby się martwić od razu, złego licho nie bierze. Bynajmniej licho musi poczekć na swoją kolej bo ja mam inne plany. A plan był taki, ze ja wylatuje na tydzien poszpanować w garniturze, a Misiek w tym czasie opędzlowuje całą wełnę w domu, a ja cichaczem unikam układania wełny. Plan był całkiem sprytny, aczkolwiek Misiek okazał się sprytniejszy opędzlował mały wiatrołap, a caaałą resztę pozostawił na moj come back. Długi weekend, zamiast spędzać nad morzem, normalnie jak pól Polski z gór, lub w górach jak drugie pół Polski z nad morza, spędzamy na poddaszu. Mamy tam wełnę, trochę snurka i grzeje jak na plazy, gryzie jak komary nad jeziorem, wysoko jak w górach- nie ma co narzekac Trochę spięliśmy pośladki i mamy owełnowane i zastelażowane całe poddasze mieszkalne + wiatrołap owełnowane pół strychu, a drugą połąć już rozmierzoną z przykręconymi grzybami, jutro jak dobrze pojdzie skonczymy strych i będziemy mieli koniec z wełną. Cały czas tylko z wełną to nudno, więc w dwóch sypialniach przykręciliśmy już płyty KG, w tym jedną dziś onarożnikowałam, oakrylowałam, osiatkowałam i oszpachlowałam, chciałam zobaczyć jak to się robi ( przeca nie napiszę, ze nie chciało mi sie ukladac welny na strychu) Generalnie zapierniczamy, a jak znam życie to Bash pewnie grilluje kiełbasę PS. Jak się modliłam, żeby wyleźć z piwnicy tak teraz zaczynam się modlić żeby wyleźć z poddasza Bob budowniczy zawsze da radę, radę DA! Misiek mi sprawił niebieski kombinezonik Lekcja 93 PODDAsze, eee nie ma co się poddawać. Prace poddaszowe trzeba przeżyć jak grypę Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 06.05.2012 17:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2012 (edytowane) Nawet nie wiem kiedy minął weekend, a przydalby się jeszcze z jeden taki a nawet kilkanascie. Wraz z czasem trwania budowy sprawy i prace do zalatwienia na juz rozmnażają sie niczym króliki, wiec zaczynam czuc na plecach sapanie mojej autosugestii, co najmiej jak nieświeży oddech: "jedziesz, jedziesz, dajesz rade, nie wymiękasz, ciśniesz młoda" Dzięki pomocy brata, w trojkę opędzlowaliśmy całe poddasze i prawie caly strych, gdyby nie zabrakło nam wczoraj trzech plyt to byloby zaplytowne wszystko na finito. Teraz zostało nam szpachel machen i drewniany sufit nad którym i przez który rozwodzimy się od pół roku. Wiem, wiem sama siebie nienawidze, za to ze bedziemy musieli szlifowac jetki, aczkolwiek pocieszające w tym wszystkim jest to, ze skonczylismy z welna, moja czapka po wypraniu nadal ma w sobie igiełki, podobnie jak moja skóra -czuję się jak po porządnej akupresurze. Mam nadzieję,ze zdarta skóra ma jakiś aspekt uzdrawiania. Poza tym nikt nie spadł z jetek podczas plytowania strychu, choc mocno wątplilam w to, ze sobie nie wyrzadzimy krzywdy chodząc po położonych szalunkach, które zasłużyly już na emeryturę. A nasze zmęczenie, no cóż jest odwrotnie proporcjonalne do zadowolenia Mlodego ze swojego pokoju, w ktorym stricte beda mogli przebywac tylko jego koledzy oraz z coraz realniejszą wizją bycia u siebie, picia wina przy kozie i gadania do późna ...to jedziemy z koksem Pewnie każdy z nas wolałby długi weekend spędzić innaczej. Młody bawić się w piasku na plazy, ja byczyc na lezaku po dlugiej podrozy sluzbowej, a Michu leżeć obok i podżerać coś tam..a tu proza życia...ale jeszcze trochę Lekcja 94 Cel uświęca środki Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 13.05.2012 19:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Maja 2012 (edytowane) Taki szybki short press. Jedziemy dalej, ja jadę na białym Misiek na zielonym. Skądinąd znów mamy powera - chyba od wciągania nosem tych pyłów przy szlifowaniu, znów nam się poprzestawiało w głowie na opcje arbeiten. Polożyliśmy ostatnie płyty na strychu, Michu zaczął szlifować jętki, pyli na zielono jak deszcz w Czarnobylu, .... a ja zostałam oficjalnym szpachel-mistrzem naszej budowy i jak dla mnie moze być, po welnie kazda praca jest miła w dotyku:D. Upierdzieliłam na biało niebieski kombinezon, poprzyklejało mi się wszystko bo zachowuje się jak moje dziecko ( gile z nosa w rękaw), a ja ręka w gładzi w spodnie i wyglądam w nim jak blady człowiek w sztywnym kombinezonie. Jak się uporam ze szpachlowaniem, scieraniem, szpachlowaniem - ( taka troche praca dla blondynki - tyle razy się to samo powtarza, że idzie się nauczyc na pamiec) to wezmę się za malowanie desek - w końcu mam wprawę z malowaniem paznokci Lekcja 95 Szpachlowanie, scieranie, gładzenie - mozna to ogarnąć jak make up i peeling Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 21.05.2012 08:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2012 (edytowane) Tydzień za nami, zacząl sie dobrze, skonczył prawie tragicznie Zaczynając od lepszych wiesci z początku tygodnia, to zaszpachlowałam i zaszlifowałam sypialnie, został mi korytarz na poddaszu i wiatrołap na partrze, ale jakaś niemoc dopadła mój biceps prawej ręki, więc się wzięłam za malowanie desek na sufity korzystając z nieużywanych dotąd miesni lewej ręki, może mi się lepiej teraz półkule mózgowe rozwiną. W tym czasie moja porządniejsza połowa prawie wyszlifowała drewno na poddaszu..... Zamówiliśmy gresy na podlogi, plytki na lazienki, trochę ceramiki więc shopping był, ale że kompletnie nie mogliśmy zdecydować się na konketny odcień, nie kolor proszę Państwa a odcień gresu ( za dwa lata pewnie nawet nie spojrzymy na podłogę), tysiąc razy oglądaliśmy płytki, które się różnią tym, że w ogóle się nie różnią, po czym wypożyczyliśmy po jednej do domu, położyliśmy na podłodze i znów się na nie gapilismy, później był casting. Wydaje mi się, że nawet tak długo to się męża czy żony nie wybiera, jak my te gresy wybieraliśmy. W końcu każdego kto, pojawił się na budowie zaciągaliśmy za fraki, prawie że siłą żeby oddał głos na ulubioną płytkę. W drodze castingu wyłoniliśmy zwyciezcę i odetchnęliśmy - nie ma to jak umieć podejmowac decyzje. Klępnęliśmy też parapety z kamienia, doświadczeni płytkami, zrobiliśmy to kompletnie się nie zastanawiając i uciekliśmy. Przy czym ostatnio załatwiamy wszystko na raz, a potem kieszeniach potem kitram numery do obcych facetów, gorzej jak mój mąż je znajduje i pyta się kto to? Mi samej ciężko sobie przypomnieć, bo im dalej budowa tym mam większe dziury w mózgu, więc główkuje "kto to był Robert, Czesiek czy Darek" co by się Miskowi wytłumaczyć i wygląda to mniej więcej tak: "Zaraz, zaraz...pukniecie w czoło, aaaa juz wiem, już Ci mówię Robert to ten z facet salonu płytek" -no cóż musi mi uwierzyć na słowo, pomimo że wiarygodnie te moje wersje i cały proces myślowy nie wyglądają. Z dobrych nowin, to Michu załatwił nam gaz. Znając przeboje z gazem, to jestem dumna jak to ogarnął i jakby miał ogon to móglby go podnieść jak paw. Załatwienie gazu, potrafi byc bardziej wymagające niż obsługa zachcianek Hiltonówny. A on nie wiem jak, ale w trymiga załatwił praktycznie wszystko. Przyszłam sobie jak królowa na gotowe wraz z bonusem, czyli powieszonymi drabinkami w łazienkach. Podłogówka się wygrzewa, a my codziennie chodzimy i patrzymy na piec jak na święty obrazek. Nie wiem jak Michu, ale ja zwyczajnie się go boję bo wygląda mądrzej niż przciętna blondynka i za bardzo nie wiem o co mu chodzi, mam nadzieję, że jakoś się z nim oswoję. I tak tydzień upłynąłby pracowicie i całkiem miło, byłyby jakieś foty na koniec jak zawsze, gdyby nie historia z wczoraj. Skończyłam szlifować gladzie na rygipsach, Michu miał juz wyczyszczone jętki i kończył ostatnie kawałki płatwi pogwizdując sobie, słonce grzało więc w ramach relaksu poszłam na dwór malować deski na sufity. Nagle słyszę, koniec gwizdania i wielkie buuum. Pierwsze co mi przyszło do głowy to było "Kurwa mac, Michu spadł z darbiny". Znalazłam się na górze w mikrosekundę z duszą na ramieniu, jak zobaczyłam co się stało, nie wiedziałam czy się drzeć o pomoc, mdleć czy płakać. Misiek wyglądał jakby wyszedł prosto z okopu do którego wczesniej wpadł granat, jego cała twarz zalała się krwią. Nie wiem jak zachowałam zimna krew. Pierwsza myśl zimna woda i jałowe opatrunki z apteczki, ktorą na szczescie trzymamy na budowie, zeby zatamowac krawienie. Tarcza ze szlifierki kątowej pękła, strzeliła i uderzyła go w twarz. Jedyne co Miska uratowało to okulary ochronne, które miał nałożone i zajebisty refleks sportowca, gdyby stał tam ktoś inny niż on zostałby pewnie bez oka, ucha i nosa. Michał zdążył się odchylic na tyle, że obrażenia okazały się mniejsze niż mogły być! Tarcza odbiła się od okularów ochronnych, przecięła mu policzek i zdarła skórę na twarzy. Skończyło się na ranach, które dadzą się zagoić, a nie chcę nawet myśleć jak tragicznie mogło się to skończyć. Miał bardzo dużo szczęścia. Nigdy w życiu nie chce więcej widzieć tego zabójczego ustrojstwa u siebie!!! Pamiętajcie, na budowie zdarzają się wypadki, częściej niż to sobie można wyobrazić. Zachowajcie ostrożność przy niebezpiecznych pracach. Apteczka na budowie jest podstawą. Edytowane 8 Września 2017 przez MusiSieUdac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.