Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Garda - miejsce naszych marzeń


Recommended Posts

Aktualizacja 01.12.2013...

 

Prawie trzy lata temu napisałam w pierwszym poście w tym wątku, że planowana przeprowadzka ma mieć miejsce na wiosnę 2013... :D

Ponieważ w ciągu tych ponad dwóch lat zmieniło się właściwie wszystko, a przede wszystkim dwukrotnie zmienił się projekt, usunęłam opisy dotyczące poprzednich, żeby nie wprowadzać czytających w błąd.

Teraz nareszcie zaczynamy działać - na chwilę obecną pracuję nad zmianami w projekcie. Zacznijmy jednak od początku...

 

PS. Komentujących serdecznie zapraszam do komentarzy :)

Edytowane przez domi-nikka
Aktualizacja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Gratuluje decyzji (projekt jest super a jak postawicie mury to robi wrazenie) - przepraszam ze sie wcinam ale chyba jestem jedyny ktory tak daleko jest z tym projektem. W chwili obecnej mam postawiony stan surowy otwarty i za kilka dni wchodza instalatorzy, juz jada okna i elektryk. Jezeli moge w czyms pomoc to śmiało chociaz nie jestem budowlancem ale zawsze cos mozna sie dowiedziec.

 

Pozdrawiam

 

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

Budowa była naszym wielkim marzeniem od zawsze; może nie tyle sama budowa, jak jej efekt :) A że uwielbiamy zmiany, urządzanie wnętrz, tym bardziej perspektywa ta była dla nas kusząca.

Niestety, jak to w życiu bywa, wszystko rozbijało się o koszty.

Jako że ADHD mamy wpisane w geny :) trudno nam było usiedzieć na pewnej części ciała. W planach przewinął się cały szereg rozwiązań zastępczych. A może jednak remontować to co mamy? A może kupić mieszkanie? A może....

Marzenie jednak nie dało o sobie zapomnieć, więc nastąpił moment, kiedy w porozumieniu z rodzicami chcieliśmy budować dom dwurodzinny - Klaudia 2R. Projekt ten wykorzystuje zalety wspólnego mieszkania (wzajemna pomoc, co mając dwójkę dzieci tym bardziej się docenia), eliminuje za to jego wady dzięki dwóm niezależnym częściom. Co, biorąc pod uwagę nasze kompletnie odmienne gusta, style życia i charaktery - jest warunkiem koniecznym, żebyśmy się nie pozabijali :)

No ale, znów - jak to w życiu bywa - wszystko się pozmieniało wskutek różnorakich, z reguły mało przyjemnych, zdarzeń...

Miał być dom dwurodzinny, a będzie jednorodzinny.

Miała być Klaudia, a będzie syn ;)

Miała być działka w okolicach Legionowa, a będzie w okolicach Lesznowoli.

 

Dużo czasu minęło... pora podsumować dotychczasowe rozdziały naszej epopei.

Będzie dłuuuuuuuuuuuuuuugo ale pewnie i trochę śmiesznie. :)

 

Działka

Poszukiwanie miejsca to sinusoida pomiędzy euforią, a momentami kompletnej rezygnacji. Jak działka fajna, to cena nie do przejścia, jak cena akceptowalna, to działka mało ciekawa, a jak już i działka fajna i cena w miarę, to albo na kompletnym zadu... przepraszam, odludziu, albo właśnie ktoś za nią wpłacił zadatek. Ale po wyczerpujących poszukiwaniach znaleźliśmy wreszcie swoje miejsce na ziemi.

Jeździliśmy, szukaliśmy... ciągle wracając z niczym... Któregoś dnia, po takim właśnie powrocie z poszukiwań zakończonych fiaskiem, coś skłoniło mnie, że mimo zmęczenia usiadłam wieczorem do komputera... i wśród mnóstwa już mi znanych ogłoszeń znalazłam jedno nowe.

Nazwa miejscowości brzmiała sympatycznie i była mi jakoś znajoma.

Znów coś mnie tknęło. Nauczona doświadczeniem, staram się ufać intuicji, więc mimo, że było późno, mimo, że już się ściemniało, namówiłam męża i wsiedliśmy do samochodu by pojechać i zobaczyć to miejsce.

Kierowani telefonicznymi wskazówkami właściciela dojechaliśmy na miejsce o zachodzie słońca... wysiadłam i stanęłam w miejscu, wpatrując się w zalaną pomarańczowym światłem połać ziemi.

Już wiedziałam.

Moja intuicja mnie nie zawiodła, jednakże podpowiadała mi także, że, nie wiedzieć czemu, prosto nie będzie.

Niestety, znów miała rację.

 

Najpierw sprawę zakupu skomplikowały kwestie podatkowo-spadkowe, w wyniku których sprzedający prawie się wycofał, mówiąc, ze jeżeli sprzeda działkę, to będzie musiał słono zapłacić fiskusowi... Prawnik, którego pytał, podobno też tak twierdził... ale mi coś nie grało.

Jak mogłabym się tak prosto pogodzić z utratą mojego kawałka nieba? To że jeszcze mój nie był - to mało istotne :)

Intuicja mówiła mi przecież, że tu będzie MÓJ DOM. :)

 

Pogrzebałam w necie, znalazłam stosowne źródła, popytałam... i znalazłam, materiały, które twierdziły coś dokładnie przeciwnego, niż dowodził prawnik.

Przesłałam efekty poszukiwań do właściciela MOJEJ! działki. On - do prawnika. Innego.

Wróciliśmy do gry.

Ale znów coś podpowiadało mi, że to nie koniec problemów.

Okazało się oczywiście, że sprawa jest jeszcze bardziej zawiła niż sądziliśmy.

Działkę kupili rodzice sprzedającego w 2000 roku; potem została ona podzielona na trzy działki, z których jedną właśnie chcieliśmy kupić. W 2006 roku zmarł ojciec i działki odziedziczyli wdowa czyli matka naszego sprzedającego i dwójka ich dzieci. Ponieważ działki były trzy, umówili się między sobą, że każde z nich ma jedną - ale wg prawa oczywiście wszyscy byli współwłaścicielami każdej z nich.

 

Jako że nasi sprzedający, aczkolwiek przesympatyczni, jednak do łatwych osób nie należą :) - nasze tłumaczenia w temacie ignorowali i dopiero przed spotkaniem u notariusza sprawa wyszła - bo notariuszka zaczęła opracowywać temat i oczywiście ten stan rzeczy wychwyciła.

No i pytanie - gdzie dowód trzeciej osoby, bo ona jest stroną w sprawie.

I tu kolejny zonk - bo mieszka ona na stałe na innym kontynencie :D

 

Znów pogrzebałam w necie, znów znalazłam stosowne źródła, popytałam tu i ówdzie. Można załatwić pełnomocnictwo, pod warunkiem, że dołączona jest tzw. klauzula Apostille, która sprawia, że pełnomocnictwo będzie ważne w Polsce.

Spotkanie przesunęliśmy po raz drugi - będą załatwiać pełnomocnictwo.

 

Załatwili. Notariuszka prosi o przesłanie skanu - oni nie chcą (strasznie nieufni są). Umówiliśmy się po raz trzeci. Tym razem udało się nam nawet na to spotkanie dojechać ale na miejscu okazało się, że pełnomocnictwo owszem, jest, notarialne nawet - tylko Apostille brak. :D

 

Oczywiście nic nie podpisaliśmy.

 

Nasz sprzedający się w[beep]ł, nawrzeszczał na Bogu ducha winną notariuszkę, że mu nie chce podpisać papierów bez tegoż "drobiazgu" (a doskonale wiedział, że jest konieczny - bo sama osobiście mu o tym pisałam... ) i wyszedł bez pożegnania.

Rozłożyliśmy ręce - sprawa się ciągnie 3 miesiące i d-u-p-a.

 

W drodze długich rozmów telefonicznych i mailowych doszliśmy do porozumienia, że my załatwiamy kredyt, a oni czekają na trzeciego właściciela, który ma przyjechać do Polski za około miesiąc. Przyjęliśmy, że podpiszemy od razu umowę ostateczną. No ale nie mogło być tak pięknie - bank, nie dość, że trzy tygodnie kazał nam czekać na odpowiedź w sprawie marży, to jeszcze dał nam ofertę godną pożałowania (szczegóły pominę). Stwierdziliśmy, że musimy innego banku szukać - ale w związku z tym musieliśmy znów wrócić do opcji, że najpierw umowa przedwstępna, a potem dopiero ostateczna.

Poinformowaliśmy sprzedających - i cyrk, bo oni czekać nie będą, że "my celowo przedłużamy" itp.

No to mąż odpowiedział - OK, no to w takim razie sprawa skończona, po temacie, rezygnujemy.

 

Ja się załamałam, bo oczyma wyobraźni widziałam już zachody słońca z okien salonu... :/

 

Potem dzwoni matka tego naszego furiata (widać uznali, że w trzy miesiące, jakie chcieliśmy mieć na załatwienie kredytu, raczej klienta gotówkowego nie znajdą...) - że syn się zagalopował , że w takim razie ile musimy mieć na załatwienie kredytu. Chcieliśmy trzy miesiące, oni nie chcieli się zgodzić, dogadaliśmy się w końcu na termin za dwa.

I żeby było śmieszniej, to jeszcze temu trzeciemu współwłaścicielowi odwołali lot i ledwo zdążył dotrzeć w terminie...

W końcu podpisaliśmy cholerną umowę przedwstępną... ...ale to był dopiero początek :D

 

Zaczęliśmy załatwiać kredyt.

W naszym banku warunki takie sobie, poszliśmy więc do agencji kredytowej, nazwę pominę, żeby spróbować powalczyć o coś lepszego.

Obsługiwał nas dobry znajomy kolegi męża, kompetentny doradca. Zaproponował dobre warunki i obiecał decyzję w ciągu kilku dni.

Dni mijały, mijały, a decyzji brak.

W międzyczasie nasz doradca postanowił zmienić pracę, sprawa została przekazana do kolejnego handlowca, znów minęło parę dni.. czasu, którego i tak było mało, coraz mniej.

Nie mogliśmy się za chińskiego boga dogadać z tym nowym człowiekiem, przeciągał sprawę w nieskończoność, a my byliśmy coraz bardziej wk...ni. :/

 

Dostarczaliśmy kolejne dokumenty, kolejne informacje i otrzymywaliśmy kolejne e-maile, że decyzja ma być "zaraz", "za dwa dni", "w środę" itp. itd.

W końcu po ponad trzech tygodniach i ośmiu tego typu mailach w końcu doczekaliśmy się: bank łaskawie zgodził się skredytować nam zakup.

 

Teraz pozostało nam poczekać na przygotowanie umowy. Warunki brzmiały: kredyt tyle i tyle, plus zaświadczenie z mojej pracy, że nie mam pożyczki zakładowej oraz kopie świadectw pracy z naszego ostatniego miejsca zatrudnienia. I dodatkowy warunek: "300 zł do spłaty z posiadanych wcześniejszych zadłużeń, celem obniżenia go do kwoty X".

Papiery załatwiłam, ale zdziwiło mnie to 300 złotych - bo jego wpłata na posiadany limit nijak nie dawała w rezultacie kwoty X, tylko raczej jej sporą wielokrotność.

 

Kilka razy upewniałam się, że chodzi na pewno o 300 zł. Najpierw zapewniono mnie, że tak. Potem Pan Hadlowiec zawzięcie milczał. Następnie, naciskając, dowiedzieliśmy się, że 300 zł urosło do 40.000 zł, a sam bank... zmienił zdanie Otrzymaliśmy rozbrajający w treści e-mail od Pana Handlowca, cytuję:

"Pojawił się jeszcze jeden problem. Bank XXX na ten moment obciął kwotę kredytu do 90% LTV" Kredyt oczywiście miał być pierwotnie przyznany na 100% wartości nieruchomości...

 

Ostatkiem silnej woli odpisałam Panu Handlowcowi kulturalnie i grzecznie (a para aż mi z uszu leciała... )

"Przypominam, że przedstawiona nam decyzja banku X brzmiała...... Jak ma się ona do informacji przedstawionej nam dzisiaj? (...) Nie sądzi Pan, że jest to kuriozalne, że tego typu "kwiatki" wychodzą w ostatniej chwili? Podobnie jak to, że to my, jako klienci, musimy dociekać, jaką właściwie kwotę posiadanego zadłużenia mamy spłacić, bo Państwa wyliczenia się ze sobą nie zgadzają. (...) Traktujemy zarówno swoje zobowiązania jak i czynione deklaracje poważnie. Przykro mi z tego powodu, jednak wobec opisanej powyżej sytuacji niestety trudno o Państwu powiedzieć to samo. Dla własnego bezpieczeństwa nie pozostaje nam nic innego, jak tylko (z pewną jednak dozą ironii?) podziękować Państwu za poświęcony czas. "

 

Pan Handlowiec odpisał, z pretensją wręcz, że czuje się rozczarowany takim stawianiem sprawy i że "bank zawsze może zmienić warunki decyzji".

Odpisałam mu, nadal spokojnie oraz bardzo obszernie i rzeczowo (wklejam fragmentarycznie): "Wystarczyłoby przesyłając decyzję kredytową uprzedzić nas o tym, że warunki oferty mogą ulec zmianie (byłaby to dla nas informacja, że negocjacje, jakie prowadzimy z pozostałymi bankami nadal mają sens). (...) Teoretycznie mogliśmy odmówić pozostałym, a potem zostalibyśmy z niczym (...) bo na podstawie treści Pana maila z decyzją mieliśmy pełne prawo domniemywać, że są to warunki ostateczne. (...) Czy zastanowił się Pan, w jakiej sytuacji zostalibyśmy postawieni, gdybyśmy po pierwszej otrzymanej przez Państwa decyzji odstąpili od negocjacji z innym bankiem? Czy ma Pan świadomość odpowiedzialności za informacje, które wysyła Pan jako oficjalne decyzje swoim Klientom?"

 

Po czym, wściekli, podwinęliśmy pod siebie ogonki i pomaszerowaliśmy do "naszego" banku, żeby podpisać umowę z nimi... ale myli się ten, kto sądzi, że to koniec kłopotów....

 

Najpierw odrzucili moja umowę o pracę, bo jest na czas określony - i nie dało się przetłumaczyć, że wypowiedzieć można KAŻDĄ umowę, nawet na stałe. Potem dowiedzieliśmy się, że mimo, że faktycznie wyeliminowali mnie i moje dochody z procesu szacowania ryzyka, nie przeszkodziło im to zażądać aktualnego zaświadczenia o dochodach - na wszelki wypadek.

Potem zakwestionowali część ruchomą pensji męża i zażądali przedstawienia aneksu do umowy o pracę, który zawiera wypis z systemu wynagrodzeń firmy, będącym oczywiście dokumentem tajnym.

Najlepsze było jednak co innego.

Pani analityk dopatrzyła się - groszowych - różnic pomiędzy zaświadczeniami o zarobkach męża, a wpływami na ROR. Wynikają one z faktu, że firma męża opłaca opiekę zdrowotną przez wysłaniem pensji na konto, a opieka jest opłacana częściowo z wynagrodzenia. Pani analityk jednak nie mogła zrozumieć tej prostej zależności, więc.... zażądała "wystawionego przez ZUS dokumentu RCX lub zaświadczenia za miesiące IV, V, VI 2011r. potwierdzające dochody przedstawione na dokumentach RMUA".

 

Krótko mówiąc, firma męża, międzynarodowa korporacja, fałszuje RMUA o kilkadziesiąt złotych, żeby pomóc jednemu z X pracowników otrzymać kredyt.

:D :D :D

Tradycyjnie wyraziłam swoje zdanie drogą mailową i wyglądało ono mniej więcej tak, jak te trzy ikony powyżej

Obsługująca nas Pani prosiła nas wręcz, żebyśmy napisali skargę na analityka, bo takie kwiatki mają codziennie....

 

W końcu, na przysłowiowe pięć minut przed upływem terminu wyznaczonego umową przedwstępną, podpisaliśmy cholerne papiery kredytowe, a potem umowę przyrzeczoną........

......mamy swój własny kawałek nieba :)

Edytowane przez domi-nikka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Witaj domi-nniko :)

 

Gratuluje Wam swojego kawalka nieba :)

Przechodzimy wlasnie przez cala serie komplikacji (niektore z nich sa podobne do Waszych), wiec dobrze rozumiem Wasza sytuacje. Ciesze sie, ze przeciwnosci udalo sie pokonac i ze dzialka spelnia Wasze oczekiwania, wynagradzajac w ten sposob trudy jej nabycia.

 

Powodzenia w budowaniu - realizowaniu marzen!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months później...

Projekt

 

Jak czytam w pierwszym poście o przeprowadzce na wiosnę 2013, to śmieję się od ucha do ucha. :D

Wiosna 2013 to był wciąż etap poszukiwań projektu, a przede wszystkim - źródeł finansowania... Efekty - projekt zmienił się po raz kolejny, ale tym razem, jak wskazują wszelkie znaki, już ostateczny.

Wybraliśmy Gardę z pracowni Lipińskich http://projekty.lipinscy-projekty.pl/Garda/ Oczywiście ja, jak to ja :D , musiałam wprowadzić mnóstwo przeróbek, tym samym projekt pierwotny niekoniecznie przypomina ten, który ma się stać docelowym :p

Zmieniony będzie rozkład, okna, dach, właściwie wszystko :) Projektant z pracowni autorów ww. (pozdrawiamy!) obecnie cierpliwie przerysowuje moje wymysły na papier.

 

Przede wszystkim chciałam, by każda sypialnia miała swoją garderobę. Zależało mi też, by osobna garderoba była także przy wejściu, by kuchnia była otwarta, ale z możliwością oddzielenia od reszty parteru, by mieć dużą sypialnię, by pralnia była na górze, by mieć duuuużo miejsca na powierzchnie pomocnicze, a także by było gdzie upchnąć rowery, kosiarkę, opony itp... ukoronowaniem oczekiwań był podwójny garaż i narożne okna na parterze. :D

Mąż postawiony przed faktem, że co do powyższych zamiarów nie ma przebacz :) skapitulował. :D

Poprosiłam więc pracownię o rzuty wymiarowe i zaczęłam kombinować, liczyć i następnie wrysowywać cierpliwie wszystkie nasze wymysły do CAD'a. Jeżeli ktoś ma ochotę poznać rezultaty naszej twórczej inwencji, wkrótce załaczę rysunki ze zmianami (niestety, murator nie chce przyjąć pdf'ów w takiej wadze, jaką posiadam, a mimo prób i najróżniejszych kombinacji, nie mam pomysłu, jak je zapisać czy zmniejszyć, żeby się zmieścić limitach muratora :/).

 

Wykombinowałam inne rozwiązanie :) Jakość średnia, no ale coś widać.

 

Parter:

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/zmiany0_zps731cbd98.jpg

 

Piętro:

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/zmiany1_zps2fe2f1f3.jpg

Edytowane przez domi-nikka
Zmiana "wspaniałego" Fotosika na jakiś inny, mniej przeładowany reklamami serwis foto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam i kibicuję. W zależności czym będziecie ogrzewać domek zastanawiam się nad zasadnością postawienia przechodniej garderoby obok kotłowni. z doświadczenia wiem że w przypadku pieców na paliwa stałe w takiej sytuacji ja u Was ciuchy z takiej garderoby niezbyt atrakcyjnie pachną:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiany

 

Na początek pozdrawiam w tym miejscu Pana Pawła, architekta z pracowni Lipińscy Domy - podziwiam Jego cierpliwość do moich wymysłów :D

 

Wymyśliliśmy sobie dodatkowo wnękę w kotłowni, żeby zmieścić zlew gospodarczy.

Poprzesuwaliśmy jeszcze niektóre ściany i otwory drzwiowe.

Dwa razy zmienialiśmy zdanie co do dachu.

Zlikwidowaliśmy komin do pieca - będzie wyprowadzony przez ścianę specjalny przewód powietrzno-spalinowy.

Wymyśliłam sobie dodatkowo południowo-wschodni taras na poranną kawę.

O takich szczegółach jak zmiana kierunku otwierania drzwi, już nawet nie wspominam :)

 

Teraz siedzę i sprawdzam projekt, zaraz będę musiała określić elektrykę i potem wszystko ma iść do instalatorów i konstruktora.

Jak na razie dostałam wstępne, szkicowe rzuty elewacji i już widzę tę naszą podrasowaną stodółkę na mojej wymarzonej działce :) (nawiasem, gdy pojechaliśmy na TĘ działkę, mąż, zobaczywszy moją miłość od pierwszego wejrzenia, determinację i żądzę mordu w oczach, gdyby tylko słowo powiedział przeciw ;D nawet się nie odezwał :D)

 

W międzyczasie zadzwoniłam do gminy i uzyskałam potwierdzenie, że mogę sobie wyciąć 2-3 letnie drzewka, które się same posiały; kilkanaście sztuk tego jest. Na razie pojęcia nie mam, co to za gatunek właściwie - będę w przyszły weekend na działce, to wezmę jakąś mądrą książkę i pogłówkuję :)

Może uda mi się część z tych samosiejek przesadzić w inne miejsce - może ktoś podpowie, kiedy najlepiej to zrobić, teraz to chyba za późno? Poczekać trzeba do wiosny? Podpowiedzi pilnie potrzebne, bo w ten weekend mamy plan na badania geotechniczne i chcieliśmy przy okazji trochę porządku z zaroślami zrobić.

 

A propos badań geotechnicznych - bliski znajomy je wykonuje, więc mamy pewność, że wykonawca się przyłoży :) Chcemy je zrobić póki ziemia jeszcze nie zdążyła zamarznąć na amen. Ciekawe, jaką pogodę będziemy mieli na weekend, hm...

 

Kolejna kwestia to wysokość parteru - po zaplanowaniu podłogówki i wentylacji mechanicznej, zostaje nam w świetle parteru 264 cm; minus tynk na suficie, minus posadzka, zostanie pewnie ok. 260 cm. Chcę zrobić miejscami sufit podwieszany (pod oświetlenie), ale tylko fragmentarycznie; zastanawiałam się, czy nie próbować jednak podnieść budynku i ścian parteru, ale doszłam do wniosku, że - zgodnie zresztą z podpowiedzią architekta - proporcje z zewnątrz będą już takie sobie. 260 cm chyba będzie OK, teraz mam 248 i ujdzie w tłoku... Będzie OK? Jak myślicie?

 

No i odpuściłam maskowane rolety zewnętrzne - byłby z tego jeden wielki mostek termiczny, a zależy nam na energooszczędności, chociażby z racji doświadczeń na temat rachunków za gaz tu, gdzie obecnie mieszkamy :) Będą zapewne albo rolety zewnętrzne widoczne (brrr), albo nie będzie ich wcale. Pewnie wystarczy alarm + monitoring + szyby o podwyższonej odporności na włamanie...

Jakieś podpowiedzi? Bardzo drogo wyjdzie? Którą klasę warto wziąć?

Edytowane przez domi-nikka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natchniona przez Amglad :) (uśmiecham się do Ciebie i już teraz zapraszam na tę kawę do kuchni :) ) wpadłam na ciekawy temat dzisiejszej notki - czyli podejścia do budowy. Ale, by dalej wszystko było jasne, parę słów o sobie :)

 

Jestem projektantem samoukiem, za to z pasją :)

Do branży projektowej weszłam przypadkiem, chociaż urządzanie wnętrz od zawsze było moim konikiem, którego w sumie nie miałam gdzie realizować.

Kiedy siedziałam z młodą na urlopie wychowawczym (parę ładnych lat temu), mąż sprzedał mi pomysł otworzenia studia kuchennego.

Tak się też stało; studio ostatecznie okazało się ogromnym moim sukcesem, ale i największą porażką - zarabiało dobrze, ale olbrzymia ilość czasu, jaką poświęcałam na pracę, doprowadziła nas prawie do rozwodu.

Odstąpiliśmy firmę innym, działa do dzisiaj :) Trochę żal, ale z drugiej strony, z wielu powodów, była to wtedy najlepsza decyzja.

 

W konsekwencji tych wydarzeń moja miłość do wnętrzarstwa utrwaliła się, tym bardziej, że potem miałam też okazję sporo czasu spędzić w firmie meblowej, gdzie projektowałam m.in. kuchnie i salony mebli.

Do swoich klientów zawsze podchodziłam z sercem, chcąc maksymalnie wyjść naprzeciw ich potrzebom, jednocześnie doradzając rozwiązania techniczne. W efekcie długich rozmów zazwyczaj sugerowałam dwie, trzy koncepcje projektu. I bardzo często w trakcie tych rozmów padały gdzieś po drodze wypowiedzi typu: "szkoda, że nie zrobiliśmy projektu wcześniej, to byśmy teraz nie musieli wywalać tej ściany" / "gdyby to było wcześniej, to przesunęlibyśmy okna, teraz już nie da rady" / "szkoda, że na to nie wpadliśmy wcześniej, to przyłącza byłyby w innych miejscach" itp. itd.

 

Zgodnie z moim fundamentalnym przekonaniem, że aby dojść do celu, trzeba najpierw wiedzieć, co jest tym celem, jak i kierowana opisywanymi wyżej doświadczeniami klientów, projekt domu zaczęłąm wybierać od wnętrza i potrzeb, jakie miałby spełniać.

 

Niejeden popukałby się w głowę, słysząc, że pierwsze, co robiłam, kiedy projekt wstępnie mi się spodobał, to brałam od pracowni wymiary i robiłam wstępną koncepcję wnętrza i zmian, jakie trzeba byłoby wprowadzić. Jak zauważyłam, bardzo wiele osób po prostu bierze projekt w postaci, w jakiej jest, zakładając, że "potem się z tym coś zrobi". A ja od razu planowałam szafy, kuchnię, rozstawienie mebli, urządzeń AGD, garderób, pomieszczeń gospodarczych, wychodząc z założenia, że co prawda więcej czasu poświęcę na początku, ale za to dokonam przemyślanego wyboru domu, którego potem - po zbudowaniu - nie trzeba będzie przerabiać...

 

Tak nawiasem, w większości projektów gotowych pomieszczenia gospodarcze niestety traktuje się po macoszemu - jeżeli nawet są przewidziane jakiekolwiek pomieszczenia poza kotłownią i wnęką na szafę w wiatrołapie, to okrojone do granic możliwości. Wiem, wiem, ludzie szukają metrażu przede wszystkim w salonach, kuchniach i sypialniach. Niestety potem często generuje to problemy, bo po przeprowadzce okazuje się, że nie ma miejsca na rowery, opony, kosiarki, grabie, narzędzia, rzeczy nieużywane ale potencjalnie przydatne, rzeczy z których jedno dziecko wyrosło, ale drugie dorośnie za rok czy dwa i co tam jeszcze w domu bywa i nie wiadomo, gdzie to trzymać. :/ Z przykładów (uprzedzam, że autorem nie byłam :) ) - w domu moich rodziców, w którym obecnie mieszkamy, na przedpokoju nie przewidziano nawet szafy, zaś pralnia znalazła się dwa piętra pod łazienkami i sypialniami (co oczywiście oznacza ciągłe bieganie z praniem po schodach). Dom (segment) ma pięć poziomów (piwnica, parter, piętro, poddasze i jeszcze antresola), a jednocześnie 6 metrów szerokości i 12 długości. Wiadomo, spółdzielnia chciała upchnąć jak największy metraż na jak najmniejszej powierzchni działki...

 

Szukaliśmy więc projektu gotowego, który będzie zakładał rozwiązania energooszczędne i wymagał jak najmniejszej ilości zmian, które trzeba będzie wprowadzić celem uzyskania tego, co chcemy. Szybko się okazało, że taki projekt właściwie nie istnieje :) Stąd tyle modyfikacji w wybranym przez nas ostatecznie energooszczędnym "gotowcu", notabene i w wersji oryginalnej naprawdę funkcjonalnym i spełniającym większość z naszych założeń - czyli sporej stodółce ;) o wdzięcznym imieniu "Garda" :)

 

Czekam teraz na przerysowanie wszystkich zmian do projektu, mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać tutaj efekty konsensusu między gotową koncepcją, naszymi zmianami i dobrą wolą naprawdę cierpliwego Pana Pawła :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pora na kolejny odcinek naszego serialu :)

 

Z kroniki osobliwości przyrodniczych:

5-metrowa tuja w obecnym moim ogródku zachowuje się jak młode, ledwo odrośnięte drzewko - gnie się na wszystkie strony.

Śnieg pada poziomo, potem spada na trawnik, a potem znów wznosi się do góry.

W niedzielę mamy planowane badania geotechniczne - zapowiada się ciekawie :D

Pozostaje mieć nadzieję, że do niedzieli Pan Wywiej Orkan (z) Łączki :lol2: , czy jak mu tam, wyniesie się do sąsiadów (czego sobie i Wam życzę).

 

Z racji faktu, że dopadło mnie choróbsko i siedzę na zwolnieniu, urządziłam sobie rozrywkę telefoniczną i pozawracałam trochę głowę Paniom i Panom w różnych Urzędach - muszę przyznać, że informacja była szybka, kompetentna i konkretna :cool: Po raz kolejny jestem w szoku, bo w naszej docelowej gminie spotyka mnie to już któryś raz z rzędu.

 

Z dobrych wiadomości:

- dzisiaj jest piątek ;)

- nie musimy wyłączać gruntów z produkcji rolnej, gdyż ich klasa jest zbyt niska - wystarczy nam opinia z WGiK, że nie trzeba :D

- po rozmowie ze Starostwem, spis treści papierologii stosowanej (swego czasu pozyskany od któregoś z potencjalnych projektantów adaptujących), czyli lista dokumentów do PNB, skurczyła się o dobre 5 czy 6 pozycji. :cool:

- nieoceniony Pan Paweł skończył rzuty i przesłał mi na mail :D - co prawda na elewacje z poprawką (była pomyłka w wysokości okien) przyjdzie mi jeszcze poczekać do przyszłego tygodnia, ale co tam :)

- moje obliczenia dotyczące wielkości rat kredytu sugerują, że rata jednak nas nie zabije :wink:

- potencjalny wykonawca esesoplusdach, z którym prowadziliśmy rozmowy już dwa lata temu, który ma dobre opinie i który w rozmowie robi naprawdę bardzo profesjonalne wrażenie, odpowiedział na mojego maila, że będzie wyceniał :lol:

 

Krótko mówiąc, na razie jest git. :lol:

 

Rzuty muszę jakoś pozapisywać w jpgach, niestety mój pedeefowiec nie przewiduje takiej opcji. Ale coś wykombinuję i wstawię.

 

A jutro, zainspirowana komentarzami, napiszę krótką rozprawkę pt. "jak zrobić burdel w kuchni, a potem bezstresowo go ukryć przed gośćmi" (zwłaszcza teściową ;) Mając czarny pas w pierwszej z wymienionych w tytule umiejętności :lol2:, przydałoby się więc też posiąść chociażby niebieski w drugiej. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Nomen omen...

Chcieliśmy mieć jezioro - no i mamy jezioro.

Tyle, że nie we Włoszech, a na wsi polskiej, nie na ziemi, a pod ziemią - wody gruntowe na wysokości ok 60 cm w najwyższym miejscu. :/

No nic, bywa, trzeba będzie sobie poradzić.

 

Badania geologiczne się odbyły, pogoda się udała, lekki mrozek i piękne słońce; dzień po Wywiej Orkanie (z) Łączki ;) ale wiatru praktycznie zero. Wyniki na piśmie będziemy mieć na dniach, ale generalnie grunty są nośne, większość jest piasków, tylko te wody są "nieco" problematyczne.

Wstępnie zapadła decyzja, że zmienimy fundament na płytę fundamentową (i tak mnie ten temat kusił już dawno) - czekamy teraz na wyniki badań i dalej będzie się głowić firma od płyt tychże. No i zobaczymy, czy cena nas nie zabije.

 

Przy okazji półdniowej bytności na działce nawiązaliśmy w końcu bliższe relacje z naszymi sąsiadami; muszę powiedzieć, że bardzo mili ludzie, fajnie się nam rozmawia. Szkoda tylko, że nie mają dzieci, ale za to inni sąsiedzi ponoć mają potomstwo w wieku zbliżonym do naszego. I z podobnym ADHD :rotfl:

 

Nie było żadnych zdjęć dotąd, pora więc nadrobić

Oto nasz "kawałek nieba". :)

 

Tu będzie kiedyś nasza droga:

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/IMG_4062m_zps9fb4bfd6.jpg

 

...a tu, gdzie ten las samosiejek, będzie stał nasz dom.

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/IMG_4067m_zps1be6dfc5.jpg

 

Sąsiedztwo od południa:

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/IMG_4063m_zps7d16cc48.jpg

 

no i przyszłe sąsiedztwo (mam nadzieję) z przeciwka:

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/IMG_4059m_zpsbf79b712.jpg

 

...a od północy cisza.... (podobno sarny i zające przychodzą :)

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/IMG_4058m_zpsbf5e5c24.jpg

 

I widok na działkę, stojąc na jej "końcu":

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/IMG_0518m_zpsc2ae0d2b.jpg

Edytowane przez domi-nikka
Zmiana serwisu foto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiecywałam rzuty - i będą rzuty :cool: (nawet mam oficjalną zgodę biura na publikację (dziękuję) :) http://forum.muratordom.pl/images/icons/icon14.png).

 

Co się zmieniło względem projektu oryginalnego, który można zobaczyć tu: http://projekty.lipinscy-projekty.pl/Garda/

Mam nadzieję, że zmiany spodobają się Autorce projektu :) (pozdrawiam serdecznie Lumiere :) i dziękuję za fantastyczną bazę do spełnienia marzeń :))

 

- przede wszystkim, dom został przedłużony o 130 cm w stronę ogrodu - pozwoliło nam to na przeniesienie kuchni (zamianę z jadalnią) i uzyskanie takiego jej metrażu, jaki zawsze chciałam mieć :) (mam lekkie skrzywienie na tym punkcie - jestem projektantem kuchni); dzięki temu będzie też możliwe oddzielenie kuchni (będzie przesuwana szklana ścianka) w sytuacji, gdy przed przyjęciem nie zdążę jej posprzątać (nigdy jeszcze mi się to nie udało :lol2:) ;

 

- dzięki temu przedłużeniu uzyskaliśmy więcej miejsca na górze; obydwa pokoje dzieci mają własne garderoby, a my schowek - garderobę w hallu oraz nieco większą pralnię (chcę, by zmieściła się tam nie tylko pralka i suszarka elektryczna, ale też rekuperator, oczywiście klasyczne "sznurki", półki i drążki na poskładane i powieszone po wysuszeniu ubrania, deska do prasowania, umywalka - komora gospodarcza do ręcznych "mokrych robót", wiadra z mopami, środki czystości, a także maszyna do szycia, jeżeli jeszcze ją wepchnę... jeżeli nie wepchnę, to się znajdzie w garderobie na przedpokoju);

 

- kolejnym efektem przedłużenia jest większy taras od ogrodu i większe zadaszenie na nim, zmieści nam się tam cały stół, więc w razie deszczu letnie przyjęcie w ogrodzie i tak się odbędzie :) (minimalny absolutnie skład imprezowy naszej rodzinki to obecnie 13 osób + jedna w drodze :) );

 

- zwęziliśmy nieco łazienki na pierwszym piętrze - zależało mi, by naszą garderobę w sypialni zrobić w miejscu, gdzie sufit jest na pełnej wysokości (żeby maksymalnie wykorzystać miejsce na szafy i nie musieć ich robić na wymiar - wykorzystałam wymiary IKEA), a chciałam mieć też dużą sypialnię, bo teraz mamy niecałe 10 m2 i jak w nocy przyjdą do nas dzieci (a przychodzą regularnie) to rano nie ma czym oddychać... pewnie to zmieni też wentylacja mechaniczna, ale tak czy inaczej większa sypialnia była moim cichym marzeniem... ;

 

- w związku z powyższym, "upchnęliśmy" na pozostałej powierzchni łazienkę dzieci i naszą, "łamiąc" ścianki działowe - początkowo miała być jedna duża łazienka, ale biorąc pod uwagę, ile nasza córka zaczyna spędzać w niej czasu... :lol2: (a ma 9 lat dopiero...) - ostatecznie stanęło na małych, ale dwóch (przynajmniej nikt się nie będzie dobijał do drzwi :D );

 

- garaż powiększyliśmy do dwustanowiskowego, przedłużając go do przodu i poszerzając w stronę drzwi frontowych (mam dość skrobania szyb, a i wejście zimą do samochodu w lżejszej odzieży jest miłą perspektywą - zwłaszcza dla męża, który pracuje "pod krawatem" na co dzień); dodatkową korzyścią było uzyskanie z tyłu pomieszczenia na rowery, opony, kosiarkę itp., do którego zrobiliśmy osobne wejście z tyłu, żeby nie musieć wyciągać rowerów pomiędzy samochodami (znamy tę "przyjemność" już...);

 

- kosztem części wiatrołapu oraz części kotłowni wygospodarowaliśmy przechodnią garderobę (wolę garderobę niż szafę, chociaż ta też będzie, bo w garderobie postawię gumową rynienkę na brudne buty i znikną mi one z wiatrołapu); w kotłowni we wnęce wygospodarowanej z łazienki zmieści się spora komora zlewowa (mam nadzieję, że wcisnę tam wannę gospodarczą sz.ok. 70-75 cm) - przyda się do odmrożenia psa po zimowym spacerze :) - mamy WEST'a, który przynosi na sobie kule śniegowe (aczkolwiek oczywiście nie tylko do tego celu);

 

- z pieca gazowego z kotłowni wyjście spalin będzie wykonane przez ścianę, co umożliwiło likwidację jednego komina - i dzięki temu jedna z łazienek na górze będzie bardziej przestronna;

 

- pokój na dole zyskał okno narożne - będzie to gabinet / pokój gościnny / ew. sypialnia dziadków (nigdy nie wiadomo, jak się życie potoczy), a może i nasza sypialnia, gdyby któreś z dzieci zdecydowało się zostać z nami i mieszkać na górze (mamy nawet plan pozostawienia możliwości zrobienia na górę oddzielnego wejścia);

 

- okna narożne znalazły się też w salonie i w kuchni (uwielbiam okna narożne i to było jedno z moich, kosztownych zapewne, marzeń);

 

- zrobiliśmy wyjście z jadalni i dodatkowy mały taras z boku, który u nas znajdzie się od strony południowo / wschodniej i będzie fajnym miejscem na kawę w lecie;

 

- nie mam pewności, czy schowek pod schodami zostanie czy nie; na razie jest w projekcie, ale docelowo nie wiem, czy z niego nie zrezygnuję (zostawiłam sobie taką opcję poprzez przewidzenie innych miejsc na to, co miałoby się znaleźć w tym schowku - odkurzacz, mopy i inne tego typu atrakcje); alternatywą było wykorzystanie schowka na kabinę nagraniową do wokalu, bo śpiewam... (jeżeli nie tu, to nie bardzo mam pomysł, gdzie... może z gabinetu wykroję 2 metry...);

 

- zwiększyliśmy trochę podcień nad wejściem - chciałam, by był tam słup, nie ścianka z lewej strony, a poza tym będzie bardziej proporcjonalny do znacznie wydłużonego garażu i podejścia z boku garażu do domu;

 

- no i mamy całe mnóstwo okien dachowych... na razie są w projekcie, tak ustaliliśmy, że zostaną wrysowane, a potem ew. się zobaczy... chociaż chciałabym, by wszystkie się tam znalazły, gdzie były planowane...;

 

Ze zmian w wyglądzie - to przede wszystkim zmiany rozmiarów i kształtów okien (niektóre wymuszone zmianami rozkładu pomieszczeń) no i zmiana dachu na taki "wpuszczany"...? Nie mam pojęcia, jak się taki dach nazywa fachowo, szukałam nazwy, ale nie znalazłam...; może mnie ktoś oświeci? :) ;

 

O, o takie coś mi chodzi: http://z500.pl/thumb.php?src=res%2Fwizualizacje%2FZ222%2FZ222_view2.jpg&size=1338&pos=br (źródło zdjęcia: pracownia Z500) Nasz będzie miał zresztą podobny wygląd i kolorystykę.

 

A tu nasze rzuty po zmianach:

 

PARTER (poniżej link do powiększenia rzutu)

powiększenie rzutu parteru

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/parter_publ_zps7595db39.png

 

PODDASZE (poniżej także link do powiększenia rzutu)

powiększenie rzutu poddasza

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/poddasze_publ_zpse8431cd2.png

 

elewacja frontowa

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/elewacjafrontowa_zpsabcc5afa.jpg

 

elewacja ogrodowa (brakuje podziałów w oknie narożnym w salonie i w kuchni)

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/elewacjaogrodowa_zpse9c74c9d.jpg

 

elewacja boczna, południowa (brakuje podziałów w oknie narożnym w kuchni)

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/elewacjapo1420udniowa_zpsd1778354.jpg

 

elewacja boczna, północna (brakuje dwóch okien dachowych)

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/elewacjapoacute1420nocna_zps00a35613.jpg

Edytowane przez domi-nikka
zmiana serwisu foto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/winter-snow-animated_zps105219df.gif

 

Z okazji Świąt życzę Wam odwagi, by stawiać sobie wymagające cele, determinacji, by podążać drogą do ich realizacji i siły, by przeciwstawiać się pojawiającym się na tej drodze trudnościom.

Życzę Wam także wielu powodów do ogromnej radości, ale też i umiejętności cieszenia się z małych rzeczy; życzę Wam wielkich zmian na dobre w Waszym życiu, ale też i tego, by zauważyć także te krótkie piękne chwile, przeżyć je i docenić.

Budującym natomiast życzę powodzenia i sprzyjającej pogody - niech Wam domy w Nowym Roku pięknie rosną :)

 

Domi z rodzinką

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest :) przyszło dzisiaj :) Najdroższe pudełko tekturowe świata ;)

http://i1370.photobucket.com/albums/ag264/domi-murator/20131230_133232_zps5ff8f6fc.jpg

 

Spieszę donieść, że jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z biurem Lipińskich. Prace poszły szybko, zgodnie z oczekiwaniami, w miłej atmosferze. Pozdrawiamy i dziękujemy :)

 

Poza tym w niedzielę odebraliśmy badania geotechniczne. Gdyby nie woda (od -0,73 do -1,2 ppt) to byłaby bajka. Niemal same piaski, z niewielkimi przewarstwieniami warstw plastycznych w jednym z otworów. W pozostałych piasek, piasek, piasek i na samym spodzie ił.

 

Jutro mamy zamiar spotkać się z potencjalnym wykonawcą naszego SSO / SSZ. Mamy też plan na zamówienie geodety. I na ten rok, to będzie pewnie tyle ;) A za rok :D czyli dopiero (!) drugiego stycznia planowane jest spotkanie z architektem adaptującym. Mam nadzieję, że nie zedrze z nas ostatnich majtek ;)

 

Mam nadzieję, że uda się nam jeszcze w styczniu wystąpić o PNB.

Edytowane przez domi-nikka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Trochę to potrwało niestety, ale w końcu wczoraj podpisaliśmy umowę na adaptację naszego domu do warunków miejscowych. Czyli, jeżeli wszystko będzie szło zgodnie z planem, ok. połowy lutego nasz architekt złoży w urzędzie dokumenty do PNB. :D

Mam nadzieję, że sam proces wydania pozwolenia nie będzie trwał bardzo długo, chociaż generalnie nasza gmina słynie z drobiazgowości pewnych urzędników :) Po cichu liczę, że będą dla nas łaskawi.

 

Zmian inwestorskich w projekcie raczej już nie będzie, wszystkie wprowadziliśmy w biurze autorskim. Zastanawiamy się tylko nad oknami od frontu, czy jednak ich nie poszerzyć i nie połączyć ze sobą dwóch wysokich okien we frontowej sypialni... jeszcze mamy kilka dni do namysłu.

 

Co do fundamentu, to ostatecznie stanęło na płycie fundamentowej. Teraz kolejny dylemat - kto miałby ją wykonać? Specjalistyczna firma? (rozmawialiśmy z kilkoma i w sumie żadna nas nie przekonuje) Ekipa na podstawie projektu? (teoretycznie taniej...)

Ech, ciągle decyzje, decyzje, decyzje :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Dzięki podpowiedziom Lumiere, a także wskutek różnorakich przemyśleń, postanowiliśmy wykonać płytę fundamentową raczej za pomocą ekipy. Raczej. Ostatecznie zdecydujemy się pewnie w tzw. ostatniej chwili :) Tymczasem tak czy inaczej zamówiliśmy projekt, w macierzystym biurze naszego projektu domu. Lada moment projekt płyty powinien być gotowy.

Niebawem powinniśmy mieć również gotową adaptację; nadal wierzę, że w drugiej połowie lutego złożymy papiery do PNB. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Doczekałam się!!! :D

Moje ulubione biuro projektowe (pozdrawiam :) i dziękuję! :) ) zrobiło wizualizację mojej wersji domu! Wow, znów się przekonałam, jak fajnie widzieć swoje pomysły w ten sposób :)

Rozkład Gardy II praktycznie niczym nie różni się od tego, który powstał w wyniku wprowadzonych przez nas zmian. Jedyną różnicą jest brak garderoby przechodniej z kotłowni do wiatrołapu, zaś na górze schowek został połączony z jedną z garderób przy sypialni. Muszę przyznać, że wolę swoją wersję :) (i dobrze, lepiej nie mieć dysonansu po wyborze :)

I nawet nie muszę kombinować z elewacjami, bo propozycja Lipińskich mi się podoba :)

 

Zatem Ladies and Gentlemen przedstawiam NASZĄ GARDĘ!

 

FRONT

http://projekty.lipinscy-projekty.pl/uploads/www_data_thumbs/475x317_dcp310a_fr1_ag_20140306.jpg

 

OGRÓD

http://projekty.lipinscy-projekty.pl/uploads/www_data_thumbs/475x317_dcp310a_og1_ag_20140306.jpg

 

TARAS OD STRONY SALONU I KUCHNI

http://projekty.lipinscy-projekty.pl/uploads/www_data_thumbs/475x317_dcp310a_detal_ag_20140306.jpg

 

TARAS OD STRONY JADALNI

http://projekty.lipinscy-projekty.pl/uploads/www_data_thumbs/475x317_dcp310a_og2_ag_20140306.jpg

 

PARTER

http://projekty.lipinscy-projekty.pl/www_data/dcp310a/rzuty/dcp310a_r1_20140306.gif

 

PODDASZE

http://projekty.lipinscy-projekty.pl/www_data/dcp310a/rzuty/dcp310a_r2_20140306.gif

 

Link do projektu: http://projekty.lipinscy-projekty.pl/Garda_II/#

 

I co myślicie? :)

Edytowane przez domi-nikka
uzupełnienie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Wczoraj złożyliśmy, a właściwie zrobił to nasz architekt adaptujący, papiery do PNB! :D

Ponoć sytuacja w naszym urzędzie jest dobra, bo wreszcie jest komplet pracowników. I z tego, co wiem, pozwolenia wydają w nawet 3,5 tygodnia - oby tak było w naszym przypadku. :)

Niestety my będziemy się posiłkowali kredytem przy budowie - ale żeby zacząć podchody do wniosków kredytowych, musimy mieć PNB, więc od dzisiaj dni odliczam... :)

Tymczasem zrezygnowaliśmy z tarasów wylewanych i będziemy robić drewniane. Poza tym dalej walczymy z ekipami. Istnieje pewna szansa, że w tym tygodniu w końcu wybierzemy wykonawcę SSO.

Edytowane przez domi-nikka
poprawka daty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...