oxa 28.02.2011 09:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2011 Na szybko przeklejam temaciki wyszukane przez dziewczyny z rottkowego fo Szkielety psów, ale "w stanie zadowalającym" Monika Kosz-Koszewska2011-02-23, ostatnia aktualizacja 2011-02-24 11:29 Na posesji w Bielsku Podlaskim cierpią wygłodzone i zmarznięte psy. Potrzeby interwencji nie widzi burmistrz i inspektor weterynarii, który uznał, że skoro pies daje radę dojść do bramki, to jest "w stanie zadowalającym" Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przypadkiem dwóch wychudzonych psów z ul. Pronina w Bielsku Podlaskim zajmuje się od ubiegłego roku. Jak mogliśmy się przekonać, czworonogi podobne do dogów to jedynie skóra i kości. Policzyć można każde żebro, brzuchy mają zapadnięte... Nie są agresywne, wręcz przeciwnie, wskakują na ogrodzenie, łapczywie połykając przyniesione jedzenie. Jednak w odróżnieniu od wielu innych tego typu interwencji, zwierzęta nie są uwiązane na łańcuchu przy jakimś zaniedbanym domostwie. Wręcz przeciwnie, biegają samopas przy wystawnej willi. Od mrozów, które ostatnimi nocami spadają do 20 stopni poniżej zera, chowają się pod betonowymi schodami. Po raz kolejny obrońcom zwierząt nie udało się wczoraj zastać kogokolwiek z właścicieli. - To już czwarta nasza wizyta po tym, jak dostaliśmy informację od mieszkańców o bardzo złym stanie zwierząt. Byliśmy tu za każdym razem z policją, poprzednio 5 lutego. Nigdy nie było właścicieli. Jednak za pierwszym razem rozmawialiśmy z ich dorosłym synem. Według jego informacji rodzice są za granicą. Weszliśmy na posesję. Nie było miski z wodą czy karmą. Człowiek twierdził, że właśnie się po nią wybierał. Spisaliśmy protokół, próbowaliśmy pouczyć, aby ci ludzie polepszyli stan psów. Policja ukarała też mandatem za brak aktualnych szczepień. Kiedy jednak pojawiliśmy się kolejnym razem, stan zwierząt był taki sam. Dziś przyjechaliśmy z zamierzeniem odebrania psów - mówi Anna Jaroszewicz, prezes białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które działa na terenie całego województwa podlaskiego. Odebrane psy miały trafić nie do schroniska, ale do domów wolontariuszy. Zdaniem społeczników każda noc przy takim mrozie może być decydująca. - W momencie, kiedy udało nam się wejść na posesję, okazało się, że nie ma miejsca, gdzie psy mogłyby się schronić przed zimnem, śniegiem czy deszczem. Za domem stała jedna buda, w którą nie zmieściłby się żaden z tych psów. W skrzynce i do bramki przyczepione są gazety i korespondencja, co oznacza, że zwierzęta są pozostawione bez opieki - dodaje Rafał Linczuk z TOZ. Członkowie towarzystwa nie spodziewali się jednak, że przyjdzie im stoczyć tak trudną walkę o odebranie psów, która na dodatek nie doczekała się na razie pozytywnego finału. Wczoraj złożyli na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. O wsparcie w interwencji, co nakazuje polskie prawo, prosili Powiatowy Inspektorat Weterynarii i burmistrza. Ale jedna kontrowersyjna decyzja pociągnęła kolejne. Dwóch weterynarzy z urzędu nie widziało podstaw do odebrania psów. Weterynarz Ilona Andrzejczuk, która widziała psy, pytana o to, czy coś ją zaniepokoiło podczas oględzin, odpowiada: - Zaniepokoiło mnie, że zostałam wyrwana z marszu do tej sprawy, nie lubię takich sytuacji. - Chodzi nam o stan psów i warunki, w jakich trzymają je właściciele - precyzujemy. - Tych psów nie można było zbadać, bo nie dało się wejść na teren posesji. Do bramki podbiegł tylko jeden. A skoro mógł podbiec, to uznałam, że jest w stanie zadowalającym - mówi Ilona Andrzejczuk. Dodaje, że jeśli uda się skontaktować z właścicielami, to poproszeni oni zostaną o zbadanie psów. Na pytanie, co, jeśli z właścicielami nie uda się jednak skontaktować, nie potrafi odpowiedzieć. - Znęcanie się nad zwierzętami to nie tylko walenie po głowie kijem, podpalanie czy inne katowanie. To także głodzenie psa, brak opieki i odpowiednich warunków bytowych - mówi Anna Jaroszewicz. - A jednak lekarz weterynarii uznał, że skoro zwierzęta same chodzą, to są w zadowalającym stanie. Czy to oznacza, że powinny konać i czołgać się przed panią weterynarz? - pyta. Pozytywnej decyzji na odebranie psów nie wydał też burmistrz Bielska Podlaskiego, który także był dwukrotnie na miejscu i widział psy. Członkowie TOZ próbowali się z nim umówić od poniedziałku. - Ci ludzie wiedzą od kilku miesięcy o tej sprawie, ale nas wcześniej nie informowali. A teraz chcą decyzji od ręki. Widziałem: psy są chude, ale może to taka rasa, bo są podobne do chartów, a jeden jest garbaty, więc trudno coś stwierdzić. Dzwoniłem do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii i usłyszałem, że są w odpowiednim stanie, a ja nie jestem lekarzem, nie znam się na tym. Odpowiemy tym państwu w ciągu kilku dni, ale odpowiedź będzie odmowna. Kilka lat temu za takie zezwolenie na zabranie psów właścicielowi musieliśmy zapłacić kilkaset tysięcy, bo sprawa trafiła do sądu, a my musieliśmy pokryć koszty schroniska - mówi burmistrz Eugeniusz Berezowiec. W takiej sytuacji jedynym sposobem interwencji może być nakaz prokuratorski. Na ten trzeba poczekać, aż policja skieruje postępowanie do prokuratury. Według przepisów w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu, policjant, a także inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami może zabrać zwierzę, a dopiero potem prosić o zgodę burmistrza. Ale po całym dniu walki w urzędach, społecznicy muszą naradzić się nad tą decyzją. - Czujemy się po dzisiejszym starciu z biurokracją bezsilni. Ale na pewno się nie poddamy, bo boimy się o życie tych zwierząt - mówi Monika Stelmaszczyk z organizacji. Komentarz Nie trzeba być specjalistą, żeby stwierdzić, że zwierzęta są maksymalnie wychudzone i wygłodzone, a stan taki według kontroli TOZ-u utrzymuje się od wielu miesięcy. O tym fakcie poinformował zresztą zapewne ktoś z sąsiadów, kto częściej widzi, jakie warunki mają te zwierzęta. Przez weterynarzy i gminę społecznicy zostali potraktowani z lekceważeniem. Dla mnie wstrząsająca jest przede wszystkim opinia lekarzy. Psa nie widać - dobrze. Pies jest w stanie się poruszać, jeszcze lepiej. Biurokracja nie zna litości. Czy waszym zdaniem znęca się tylko ten, kto wlecze psa za samochodem? Monika Kosz-Koszewska Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok Zdjęcia i film, artykuł pod linkiem: http://bialystok.gazeta.p...35,9156496.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
oxa 28.02.2011 09:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lutego 2011 http://www.onet.tv/%28Prosto_z_Polski%29,1,tag.html#m=8793585,c=1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smadalena 01.03.2011 19:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2011 Dobrze,że tym razem się udało,ale jak to oglądałam,to doszłam do wniosku,ze w naszym kraju najlepiej byłoby takie psy po prostu ukraść.Bo jak widać droga urzędowa jest drogą przez mękę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 01.03.2011 20:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Marca 2011 Ja mam wprawę - ukradłam już pięć kotów i to na oczach właścicieli. Mimo gróźb, że zawiadomią policję, myknęło się nam. Chyba, na szczęście, uważali, że wstyd iść na policję w sprawie "tylko" kotów. Skoro tam nikogo nie ma, to nocą siatkę przeciąć... albo podkopać - będzie na psy, które podkopały się i zwiały. A panią weterynarz, to by trzeba było z nazwiska przedstawić, coby było wiadomo, do kogo nie chodzić ze zwierzętami. Mam jednak dziwne przeczucie, że u zdrowego zwierzaka, którego właściciel wygląda na bogatego, ta pani potrafi znaleźć 10 chorób, które, oczywiście, wyleczy po kilkunastu wizytach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
LeoAureus 02.03.2011 15:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2011 Pani weterynarz jest przedstawiona z nazwiska i imienia. Wiadomo kogo unikać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Amelia 2 17.03.2011 13:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Marca 2011 Niestety niewielu wetów wykonuje ten zawód z powołania, dla większości zwierzę=kasa, nic za darmo, jak najmniej kłopotów....nie narazić się bogatej części lokalnej społeczności....... czy widział ktoś żeby wet pojechał sam zabrać zwierzę potrącone przez samochód? albo za darmo przyjął zwierzę bezpańskie przyniesione przez jakiegoś litościwego człowieka? Mój ex był "lekarzem" więc znam to środowisko....... widziałam jak robi się operacje gdy właściciela przy tym nie ma..... jak się oszczędza na narkozie...... zwierzęta to wyczuwają i idą do takiej lecznicy na wstecznym ale zdarzyło się że jeden mój pies miał lekarza, którego witał jak najlepszego przyjaciela, z rozpędu skacząc mu na ramiona i liżąc po twarzy mimo że był chorowitym dogusiem i dostawał od tego lekarza mnóstwo zastrzyków! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 17.03.2011 17:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Marca 2011 Za darmo, jak za darmo ale na Ursynowie są lecznice, które przyjmuj,ą bezpańskie zwierzęta potrącone przez samochód. Urząd zwraca im za leczenie. Gdy nie znajdzie się osoba opiekująca się zwierzakiem szukają dla niego jakiegoś schronienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Amelia 2 18.03.2011 10:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2011 To chlubny wyjątek:) nasz urząd ma w nosie bezpańskie i włóczące się psy a żadna z lecznic nie zatrzymuje zwierzaka nawet na jedną dobę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zamarmurowana 08.04.2011 11:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Kwietnia 2011 Nie można jednak generalizować. Moja przyjaciółka pomaga w przytulisku i współpracują tam z fantastycznymi weterynarzami, którzy bardzo często wykonują zabiegi za darmo albo za połowę ceny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rejczel89 03.02.2019 16:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2019 Aż mi sie serce kraje, jak czytam o takich biednych cierpiacych zwierzatkach... W zawodzie lekarza weterynarii najwazniejsze jest kierowaniem sie ludzkimi odruchami zgodnymi z moralnoscia i etyka lekarska. Ja na szczescie trafiam na dobrych specjalistow, ktorzy wybrali te studia i sciezke zawodowa ze wzgledu na powolanie i milosc do zwierzat, co przekłada sie na owocne leczenie moich pupili. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Adabart 18.01.2022 09:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2022 Niestety często tez sa sytuacje, że ktoś komuś zostawia takie zwierzę i ta osoba sobie niekoniecznie z nim radzi, a nie tyle, że nie chce, a jednocześnie nie umią, albo głupio im do tego się przyznać, a zwierzę cierpi. Niektóre sytuacje są naprawdę skomplikowane i poczekajmy z werdyktem zanim na kogoś zaczniemy wieszać (nomen omen) psy. Zaniedbany pies wymaga interwencji, ale róbmy to w miarę na spokojnie bez skakania człowiekowi do gardła, chyba, że jesteśmy absolutnie pewni intencji. Wydaje mi się, że jedynym ratunkiem byłoby zwiększanie ludzkiej świadomości tego, że trzymanie zwierzaka na siłę choć sobie z nim nie radzimy to złe rozwiązanie i oddanie go nie jest żadnym wstydem, a wręcz powinno być traktowane jako dojrzała i przede wszystkim dobra dla zwierzaka decyzja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.